pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie wiedziała, jak się do tego zabrać. Powinna mu o tym powiedzieć? Chyba… chyba tak, prawda? Ale czy już teraz? Skoro sama nie miała jeszcze stuprocentowej pewności, co zamierza zrobić, może nie było sensu odzywać się do Rileya już teraz? Gdyby zdecydowała się na aborcję: czy miał prawo wiedzieć wcześniej? Nie mógł jej przecież zmusić - ani do urodzenia dziecka, ani do pozbycia się go, a Nolan z całą pewnością nie chciała, żeby szedł z nią do kliniki i trzymał za rękę. Może byłby więc szczęśliwszy, gdyby nie wiedział? Ale czy ona ma prawo to przed nim ukrywać?
Jak widać, pytań miała całkiem sporo, a odpowiedzi - brak. Dlatego przez kilka ostatnich dni była naprawdę zajęta w pracy: próba podjęcia ważnych życiowych decyzji zajmowała jej sporo czasu, a do tego przecież musiała jeszcze udawać, że wykonuje swoje obowiązki, nawet jeśli tak naprawdę ograniczała się głównie do odpisywania na maile, bo na niczym poważniejszym nie była w stanie się skupić. Dwa razy - w czasie pracy, rzecz jasna - sięgała już nawet po telefon, by napisać do Rileya (i trzy razy tylko po to, by go postalkować, zupełnie jakby w internecie mogła znaleźć coś, czego do tej pory jeszcze nie widziała), ale wciąż tego nie zrobiła. I choć dzisiejszego ranka obiecała samej sobie, że wreszcie to załatwi, nie sądziła chyba, że będzie musiała zrobić to naprawdę.
A ten w dodatku musiał być na tyle wysoki, żeby za żadne skarby nie dało się go przeoczyć, nie?
Wzięła już swój plecak i założyła słuchawki w drodze do wyjścia, ale gdy zobaczyła Rileya na korytarzu, powoli, z pewnym ociąganiem, ściągnęła je z powrotem. Wzięła jeszcze jeden, może dwa głębokie oddechy, zebrała się w Noli i podeszła do niego. - Masz chwilę? - spytała po prostu, nawet się z nim nie witając. - Ja… mam sprawę. To znaczy, jest coś, o czym muszę ci chyba powiedzieć - wyjaśniła, czując, jak robi jej się zimno. Albo gorąco, sama nie wiedziała do końca. Dość szybko odwróciła się na pięcie, byle nie patrzeć dłużej na Rileya i zaprowadziła go do pokoju, w którym pracowała - o tej porze nie było już tam nikogo poza nimi. Zamknęła za nimi drzwi i wypaliła, patrząc prosto na niego: - Jestem w ciąży. Niestety: z tobą.
Niestety dla niej czy dla niego?

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie owijając w bawełnę: był zdesperowany. Dlatego kiedy dzisiaj miał kolejne spotkanie, żeby porozmawiać o wizjach artystycznych, przekazie i tym, z czym powinien kojarzyć się ten teatr, wcisnął się w najlepsze spodnie i koszulę, po czym wyciągnął z kieszeni najbardziej czarującą i zainteresowaną pisaniem sztuk wersję siebie, jaką posiadał. A, nie ukrywajmy, wymagało to sporo wysiłku, bo Riley ani nie był jakoś szczególnie zainteresowany tym, co chciał sobą prezentować ten teatr, ani pisaniem do teatrów w ogóle. Był za to zainteresowany pieniędzmi na czynsz i paliwo na przyszły miesiąc, może nawet na ze dwa kolejne. Dzisiaj rozmawiała z nim jakaś starsza kobieta, której nie kojarzył, był chyba nawet zdziwiony tym, że z drugiej strony biurka nie mogła irytować go jego ulubiona znajoma (nie miał dobrego słowa na kogoś, z kim był na średniej randce, nie polubił się, ale jednak uprawiał bardzo niezły seks po dużej ilości alkoholu, może situationship?). Uznał jednak, że to może dlatego, że kolejna rozmowa była już z kimś na wyższym szczeblu i w takim razie tylko mały krok dzieli go od wspaniałej przyszłości kogoś, kto może kupić sobie trochę lepszy jogurt białkowy niż zazwyczaj. Nie dowiedział się jednak niczego, oprócz tego, że kobieta uwielbiała słuchać jego ojca (powstrzymywanie odruchu wymiotnego było dziś chyba największym wyzwaniem) i wyszedł trochę niezadowolony. No przynajmniej, dopóki jego kiepska-randka-with-benefits nie postanowiła zaczepić go na korytarzu.
- Mam? – odparł niepewnie, jeszcze nie wiedząc, czego od niego chciała, więc nie chciał się tak otwarcie przyznawać, że spoko, i tak pracował zdalnie, zawsze miał chwilę. Szybko jednak ożywił się, słysząc, że chce mu coś powiedzieć. Tak szybko? Może tamta fanka jego ojca złapała ją przed chwilą i jednak sprawa była przyklepana? Ruszył za Nolan (dzisiaj nie udawał, że nie pamięta, że nie ma na imię Lennon albo Lemon) z entuzjazmem i kiedy tylko zamknęły się za nimi drzwi, zaczął równo z nią: - Jeśli chodzi o termin, wiem, że mó… Co? – spytał nagle i wyciągnął głowę w jej stronę tak, jakby był pewny, że nie dosłyszał. - W czym jesteś? – rozejrzał się wokół siebie, chyba spodziewając się, że zobaczy jakąś kamerę i jednak it’s a prank bro. - W cią… czym? Mną? Co…? Nie – zakończył takim tonem, jakby spytała go, czy z tych chmur może jednak padać. - My się… To nie… – spojrzał przez oba ramiona. - Wrabiasz mnie, prawda? Tak naprawdę chcesz mi powiedzieć, że dostałem pracę, ale uznałaś, że najpierw mnie trochę zszokujesz? – no widać, kto tu pisał nominowane filmy.

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nolan uznała chyba, że tłumaczenie mu teraz, na czym dokładnie polega zapłodnienie, jest trochę poniżej jej godności. Dlatego ponownie ściągnęła plecak i usiadła na biurku, które zwykle (w czasie, gdy ludzie normalnie tu pracowali, a nie odbywali intymne rozmowy, których chyba obie strony wolałyby jednak nie odbywać) zajmowała jej koleżanka. Najpierw spojrzała w sufit, a potem zatrzymała wzrok gdzieś na wysokości ramion Rileya. To z całą pewnością mogło nie czynić z niej najbardziej spostrzegawczej osoby na świecie, ale miała wrażenie, jakby dopiero teraz po raz pierwszy, z całą mocą dotarło do niej, jaki ten typ jest wysoki. Jezu. Ile wzrostu zwykle mają noworodki? Bo to ich - potencjalne - dziecko urodziłoby się pewnie długie jak jakiś… kajak. I czy noworodki w ogóle mają wzrost? Czy jakoś inaczej się na to mówi?
Z trudem sprowadziła samą siebie na ziemię i posłała Rileyowi niemal kontrolne spojrzenie, jakby chciała sprawdzić, czy już się trochę ogarnął. Może to nie było do końca w porządku z jej strony, od razu wymagać od niego, żeby pierwszy szok mu minął, ale na jej usprawiedliwienie - nie będą przecież stać tu do wieczora.
- Oczywiście niczego od ciebie nie chcę - powiedziała, starając się brzmieć rzeczowo. - Niczego nie oczekuję, nie musisz… robić… nic - dokończyła dość koślawo, marszcząc mocno czoło. - Pomyślałam tylko, że ci powiem, skoro już… - … przylazłeś do mojej pracy (znowu) i wlazłam na ciebie na korytarzu? -... tu jesteś.
Wzięła głęboki oddech, rozejrzała się po pokoju raz jeszcze, po czym spytała, nagle trochę skonsternowana najnowszym odkryciem: - Masz ładną koszulę. Dlaczego masz ładną koszulę?
Może niech Riley jeszcze zastanowi się, czy na pewno chce pakować się w dziecko z kimś równie spostrzegawczym?

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Do etapu kajaków jeszcze nie doszedł, bo właściwie nie doszedł do żadnego etapu poza tym, że trochę piszczało mu w uszach, a on nadal był głęboko przekonany, że Nolan nie lubiła go na tyle mocno, że postanowiła dowalić mu na dobry początek współpracy takim żartem. Pewnie nawet by jej wybaczył, gdyby okazało się, że ma pracę, a tym bardziej, gdyby okazało się, że cała ta historia to nieprawda, ale czekał i czekał, a ona wciąż nie zachowywała się tak, jakby zamierzała jednak się z tego wycofać. W dodatku mówiła dalej i chociaż aktualnie docierało do niego jakieś co trzecie słowo, udało mu się i tak założyć z tego całość, która ani trochę mu się nie podobała.
- Co mam? – spytał wreszcie, kiedy nagle zmieniła temat, a on desperacko się o to zaczepił. - Miałem kolejną rozmowę. Rozmowę, po której powiedzieli ci, że dostanę pracę, więc uznałaś, że najpierw mnie wrobisz, a potem powiesz, że to żart, mogę siadać do pisania. Prawda? – ostatnie pytanie zadał jej głośno i z dużym naciskiem, jakby chciał przez sam sposób mówienia zmienić rzeczywistość. Gapił się prosto na Nolan jeszcze przez chwilę, a potem nagle pokręcił głową, trochę jak pies, który wyszedł z wody.
- Nie możesz być w ciąży, o czym ty w ogóle... – wypalił, kompletnie nie rozumiejąc, czemu ona tak po prostu zdejmowała sobie jakieś plecaki i siadała na biurkach, kiedy on był na zmianę blady i zielony i nie miał pojęcia, co tu się w ogóle działo. - My przecież... – wyciągnął przed siebie rękę, a drugą wykonał taki gest, jakby coś na nią naciągał (ewentualnie prezentował wyjątkowo nieporadną technikę fistingu). - Zabezpieczaliśmy się, prawda? – kolejna „prawda” wybrzmiała wyjątkowo desperacko, bo… aktualnie nie pamiętał. Wydawało mu się, że zabezpieczał się zawsze, ale był pijany na tyle, że przespał się ze swoją naczelną wróżką, kto wie, co i na jakie części ciała próbował tam zakładać. - Nolan – powiedział nagle, próbując udawać spokój. - Ja wiem, że mnie nie lubisz i na pewno czujesz, że masz ku temu powód, ale… to jest trochę przesada, nie uważasz? – wrabianie go. Bo zachodzenie z nim w ciążę zupełnie wypadałoby poza tę skalę.

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No dobrze, przynajmniej przekonała się, że Riley nie ma jakiegoś wylewu, skoro dalej potrafi składać pełne zdania - po prostu, tak się składa, nie na temat tego, że zrobił Nolan dziecko. Być może zirytowało ją to trochę bardziej niż powinno (to, że tyle uwagi i miejsca w rozmowie poświęcał sobie samemu, gdy tak naprawdę, przynajmniej z perspektywy Noli, wcale nie rozmawiali teraz o nim), dlatego nie ugryzła się w język i powiedziała: - Wiesz, nie obraź się, ale guzik mnie obchodzą twoje rozmowy z teatrem i twoje pisanie - oczywiście pewnie byłoby trochę łatwiej - i mniej irytująco - gdyby Riley nie zaczynał współpracy z miejscem, które sprawiało, że Nola płakała wieczorami i miała za co kupić sobie plecak, ale… był tylko facetem, z którym raz niechcący się przespała. Nie miała na jego punkcie żadnej obsesji, nawet go za specjalnie nie lubiła, więc zakładanie teraz, że Nolan zaplanowała całą intrygę, żeby tylko trochę go nastraszyć… no cóż, chyba trochę przypomniało jej, dlaczego nie wyszła im randka.
- Nie pamiętam - powiedziała powoli, niemal niechętnie. To nie było przecież tak, że dzieliła się teraz z Rileyem radosną nowiną. Nie było też tak, że była dużo mądrzejsza od niego: jej przewaga polegała na tym, że zrobiła test już wcześniej i miała dłuższą chwilę na oswojenie się z sytuacją, ale ani to, ani świadomość, że to Nolan musiałaby wypchnąć z siebie to kajakowe dziecko, nie sprawiało, że była od niego dużo mądrzejsza. Gdyby ktoś spytał ją o to zaraz po seksie, z automatu odpowiedziałaby, że na pewno używali prezerwatywy, ale teraz nie miała aż takiej pewności.
Zamrugała, słysząc o kolejnej intrydze, jaką miałaby na niego zastawić (mhm, bo każda chciałaby mieć dziecko akurat z nim?) i nawet nie chciało jej się zaprzeczać. - Jesteś beznadziejny - powiedziała krótko i zsunęła się z biurka. Chwyciła swój plecak w dłoń i ruszyła w stronę drzwi - powiedziała mu już wszystko, co chciała i nie zamierzała dłużej słuchać o jego megalomańskich pomysłach, więc równie dobrze mogli już tę rozmowę skończyć.

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie zastanawiał się zupełnie, jak reagował – po prostu to robił, całkowicie bezmyślnie, impulsywnie i czując się tak, jakby ktoś nagle przerzucił go do jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Złe zamiary jego jednorazowej randki wydawały mu się teraz jedynym sensownym wyjaśnieniem, ale im dłużej ze sobą rozmawiali, tym bardziej wydawało mu się, że powinna mu już powiedzieć, że hej, to kiepski żart, możemy przejść do podpisywania umowy. Prawda? Prawda?!
- Hej, halo, zaraz, czekaj – wyrzucił z siebie i skorzystał z tego, że ciągle stał bliżej drzwi, żeby zastąpić jej drogę. Nie zamierzał kłócić się z tym, czy był beznadziejny, czy nie (sam nie miał na ten temat raczej najlepszego zdania), ale przecież nie mogła go tu tak po prostu złapać, rzucić, że jest w ciąży i wyjść tylko dlatego, że był debilem, nie? To nie powinno chyba być legalne? Chciał już położyć dłonie na jej ramionach, żeby mu nie uciekała, nawet podniósł ręce, ale natychmiast je opuścił i pokręcił głową. - Nie, przepraszam – powiedział natychmiast, żeby nie myślała, że próbował ją tu zatrzymywać siłą. On nawet nie wiedział, co próbował. Jaka ciąża?!
- Ty nie mówisz poważnie, prawda? Mówisz? – spytał ją i przesunął dłonią po twarzy, jakby chciał się trochę rozbudzić z tego bardzo dziwnego snu. - Poczekaj – poprosił ją jeszcze raz, przeczesał włosy, zatrzymał na chwilę dłoń na karku, a drugą wyciągnął z kieszeni telefon, żeby spojrzeć na godzinę i upewnić, że nadal jednak są na tej samej planecie, w tej samej czasoprzestrzeni. - Czekaj, to nie… Jesteś w ciąży? – chyba dopiero teraz powoli zaczynało do niego docierać i potrzebował jeszcze jednego zapewnienia. - Z… ze mną? – powtórzył już ciszej, odrobinę bardziej do siebie. - Na pewno ze mną? – spytał już Nolan i wyglądał trochę tak, jakby miał zaraz zemdleć. - I co... – wykonał nieokreślony ruch rękoma w okolicach własnego brzucha. - Co… zamierzasz? – spytał ostrożnie, jakby nie był pewny, jakiego słowa powinien w tym kontekście użyć.

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zatrzymała się posłusznie, ale i tak, by Riley nie miał wątpliwości, co sądzi o tym poleceniu (no i o jego zachowaniu, o tej rozmowie i całej tej sytuacji z ciążą generalnie), wywróciła oczami. Cofnęła się jeszcze o krok albo dwa, by zwiększyć dystans między nimi, na wypadek gdyby Riley postanowił znów próbować jej dotknąć. - Gdybym nie mówiła poważnie, w ogóle bym cię nie zaczepiała - wyjaśniła mu, bo przecież to nie było tak, że Nolan tylko nudziła się w pracy, czekając, aż Riley wpadnie do teatru i będzie mogła go trochę pozaczepiać. Okej, może do pewnego momentu trochę bawiły ją ich przepychanki (z naciskiem na trochę, bo dominującym uczuciem wciąż była niechęć), ale nie na tyle, żeby zamierzała teraz go w coś wkręcać. Nie miała trzynastu lat - i miała szczerą nadzieję, że on też nie miał, bo to stawiałoby ją w raczej wątpliwym świetle - żeby w podobny sposób okazywać chłopcom swoje zainteresowanie, a przede wszystkim: ten konkretny chłopak wcale jej nie interesował. Ani jako facet na drugą randkę, ani jako ojciec jej dziecka, więc trochę przypał.
Uniosła nieco brwi, ale zaraz potem wzruszyła lekko ramionami. - Być może - odpowiedziała krótko i dodała: - Oprócz ciebie spałam z jeszcze dwunastoma facetami w tamtym tygodniu, więc teraz odwiedzam każdego, żeby mu powiedzieć, że może zostanie ojcem. No wiesz, to taka super zabawa, wysłuchiwać o tym, że na pewno ich wkręcam i pytań o to, czy przypadkiem nie puszczam się z innymi, że nie chciałabym tego przechodzić tylko raz - nie miała prawa niczego od niego oczekiwać - żadnej konkretnej reakcji ani podjęcia potem jakichś działań. I choć o tym drugim doskonale wiedziała, wciąż gotowa powtarzać nie tylko Rileyowi, ale i sobie, że niczego od niego nie chciała, tak z pierwszym… było to nieco bardziej skomplikowane. Wiedziała niby, że to głupie, że się na niego złości, ale i tak była coraz bardziej wściekła, a przede wszystkim chyba - coraz bardziej upokorzona tą rozmową. I, przede wszystkim, zaczynała już naprawdę żałować, że w ogóle mu powiedziała. Teraz (bo mogła być już w drodze do domu, gdzie obejrzy nowy sezon The Circle), ale też w ogóle. - Na razie muszę skończyć informować moich partnerów seksualnych - odparła niemal rzeczowo, doskonale wiedząc, że nie o to ją pytał, gdy chciał wiedzieć, co zamierza. - Zostało mi jeszcze dziewięciu, więc zapowiada się bardzo zabawny tydzień.

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To pewnie miało sens i w jakimś innym momencie albo innym wszechświecie byłby w stanie przeanalizować to racjonalnie. Nie było żadnego powodu, dla którego Nolan miałaby go w ogóle zagadywać albo robić sobie z niego żarty zanim powie mu, że dostał pracę, ale, na litość boską, ciąża była w tym wszystkim tak abstrakcyjna, że na tu i teraz naprawdę wydawała mu się tą mniej prawdopodobną opcją. Szybciej uwierzyłby jej pewnie w to, że porwało ją ufo i teraz próbuje mu się z tego zwierzyć w bardzo dziwny sposób.
- Przecież cię nie pytam, czy... – zaczął natychmiast, próbując się obronić. Nie chciał jej sugerować, że puszczała się na prawo i lewo (nie, żeby widział w tym coś złego, lubił sobie wmawiać, że jest człowiekiem bardzo otwartym), ale przecież on nie mógł być niczyim ojcem. Na samą myśl o tym słowie przeszedł go jakiś dreszcz, nie tyle obrzydzenia, co może przerażenia? Czy w ogóle można było używać tego słowa w tym kontekście? - Nie mówię ci, że się puszczasz, pytam tylko, czy na pewno wiesz, że to ja – wyrzucił jej, nie do końca świadomy, że za wiele to nie zmieniało. Jeszcze raz przetarł twarz obiema dłońmi, a kiedy Nolan kontynuowała wytykani mu, że był debilem, Riley po prostu jęknął i opadł na jakieś krzesło obok, nie próbując już nawet bronić tych drzwi. - Czekaj. Poczekaj – poprosił jeszcze raz, czując, że chyba powoli zaczynało do niego docierać. Wolał ten poprzedni stan, tam przynajmniej mógł mieć jakąś nadzieję. - Daj mi to… Daj mi chwilę – wykonał kilka nerwowych ruchów, takich jak pocieranie policzka dłonią i drapanie się za uchem (może jednak był psem? Teraz na pewno by chciał być), aż wreszcie westchnął głęboko. - Robiłaś już jakiś… test, tak? – spytał, patrząc wreszcie na Nolan. - I jesteś pewna, tak? Wiesz, co chcesz zrobić tak na poważnie, oprócz... denerwowania się na mnie? – bardzo próbował zabrzmieć uprzejmie albo przynajmniej neutralnie, więc nie nazwał jej odpowiedzi na przykład „wyzłośliwianiem się”, ale kiedy już skończył zdanie, nie miał pewności ani czy mu wyszło, ani czy wyjdzie stąd żywy.

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdyby ktoś planował spytać Nolan o zdanie, powiedziałaby, że Riley mógłby już wziąć się w garść. Oczywiście była teraz zwyczajnie niesprawiedliwie - ona miała przecież dużo więcej czasu na przyswojenie tej sytuacji, bo zaczęło się od kilku dni czekania na spóźniający się okres, a nie od tego, że ktoś, z kim raz się przespałaś (dobrze, że przynajmniej Nola nie ma obsesji na punkcie penetracji), łapie cię na korytarzu i oznajmia, że będziecie mieli razem dziecko. Mimo to wciąż nie mogła zrozumieć tego zdziwienia, na jakimś trochę głębszym poziomie, bo przecież… uprawiali seks, więc tak się zdarzyło i Nolan zaszła w ciążę, co było w tym takiego dziwnego? Co, chcecie jej powiedzieć, że nie wszyscy ludzie na świecie, którym zdarzało się uprawiać seks, nie wyczekiwali potem miesiączki i nie witali jej z ulgą? Że nie martwili się nastoletnią ciążą, gdy zbliżasz się do trzydziestki? Że można było po prostu puknąć kogoś i przestać o tym myśleć? Niesamowite.
- Gdybym nie wiedziała, to bym z tobą teraz nie rozmawiała - odparła krótko, bardzo się powstrzymując od tego, by unieść się teraz dumą i zareagować bardziej nerwowo. Mogła też, oczywiście, zaproponować mu na przykład, że skoro jej nie ufa, mogą zrobić testy, jak dziecko-kajak się urodzi, ale… nie potrafiła chyba jeszcze wybiegać myślami aż tak daleko w przyszłość. A tym bardziej: z pewnością nie widziała w tej przyszłości Rileya.
Przez chwilę też zamierzała usiąść, już nawet zaczęła podchodzić do drugiego krzesła, które stało gdzieś w okolicy, ale zmieniła zdanie w połowie i postanowiła jednak postać. Jeśli zaraz miał ją strzelić chuj, chyba wygodniej będzie na stojąco. - A myślisz, że co, przyszłam ci opowiedzieć, co mi wróżka powiedziała? - spytała z pretensją w głosie, bo coraz gorzej radziła sobie z ukrywaniem, jak te pytania na nią działały (o ile w ogóle od początku udało jej się cokolwiek ukrywać). Wypuściła ze świstem powietrze, wbiła na chwilę wzrok w sufit, odliczyła do trzech i dopiero wtedy ponownie na niego spojrzała. - Oczywiście, że robiłam test i byłam u lekarza - trochę dla potwierdzenia wyniku, a trochę dlatego, że chodzenie po lekarzach w świecie Nolan wciąż było bardziej oczywiste niż niechodzenie.
Przyglądała mu się przez chwilę wzrokiem bazyliszka, jak gdyby ona wcale nie uznała tego denerwowania się na niego za równie neutralne co Riley. A kiedy już przestała próbować być groźna, wzruszyła ramionami. - Posłuchaj, niezależnie od tego, co zamierzam zrobić, to… to już nie jest twój problem. Nie chcę, żebyś się w to jakkolwiek angażował, nie potrzebuję, żebyś trzymał mnie za rękę podczas aborcji ani, tym bardziej, żebyś wychowywał ze mną dziecko. Chyba lepiej będzie, jeśli oboje… jeśli oboje będziemy udawać, że ta rozmowa się nie wydarzyła. Ktoś z teatru się do ciebie odezwie, jak podejmą decyzję w sprawie tej sztuki, a ja… a ja sobie poradzę.]

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Czy ty musisz…? – wypalił. Liczba zdań, które dzisiaj zaczął bez kończenia ich, mogła sugerować, czemu nie zrobił jednak wielkiej kariery pisząc te scenariusze, ale chwilowo przejmował się głównie tym, że Nolan zaczynała go naprawdę mocno irytować. Nie, żeby była to jakaś szczególna nowość, ale teraz, kiedy on wciąż nie był wcale pewny, czy to się działo naprawdę, jej złośliwości były chyba najmniej potrzebnym dodatkiem, jaki mógł sobie wyobrazić. Potarł dłonią czoło i pochylił się do przodu, kiedy w trawieniu dotychczasowych informacji znów przeszkodziły mu kolejne. To się kiedyś skończy? - Byłaś już u lekarza? – spytał nagle, podnosząc głowę. Czyli to było tak pewne? I dlaczego w ogóle była u lekarza bez niego? To znaczy, nie powinien wiedzieć przed wizytą? Nie wiedział jeszcze po co i co miałby u tego lekarza z nią robić, bo przecież nie trzymać ją za rękę, ale informacja o tym, że był całkowicie wyłączony poza obserwację efektu działania swoich plemników oburzyła go pewnie niewspółmiernie do sytuacji.
A może jednak współmiernie, bo po jej kolejnych słowach po prostu gapił się przez dłuższą chwilę, a potem aż wstał. - Jak się nie wydarzyła, o czym ty w ogóle mówisz? – sukces udało mu się skończyć chociaż jedno pytanie za pierwszym podejściem. - Czekaj, mówisz mi, że jesteś ze mną w ciąży i że to nie mój problem? O czym ty w ogóle…? – no, prawie sukces. Wypuścił głośno powietrze z płuc, czując, jak dotychczasowy szok zagęszcza się gdzieś na wysokości jego klatki piersiowej i zamienia w złość. - Żartujesz sobie? Przecież to jest mój prob… moja sprawa – poprawił się zaskakująco przytomnie. - Szczególnie jeśli bierzesz pod uwagę wychowywanie dziecka. Bierzesz to pod uwagę? – nie wiedział jeszcze, czy był tą wersją bardziej przerażony, czy jednak zły, że tak na dzień dobry planowała go od tego odsuwać, ale wiedział, że wcale nie podobało mu się to, że zamierzała go najwyraźniej odcinać. - Bo chyba tyle możesz mi powiedzieć – dodał zaraz oskarżycielsko. Nie planował towarzyszyć jej u lekarza, jeśli zdecyduje się na aborcję, ale dobrze byłoby chyba wiedzieć, na którą opcję powinien się nastawiać.

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
pracuje w dziale literackim — w teatrze
30 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Muszę co? - spytała zaczepnie, patrząc na niego trochę tak, jakby miała ochotę Rileya ugryźć (a trochę, jakby miała ochotę powiedzieć “ugryź mnie”). Była też o krok od powiedzenia Rileyowi, że skoro coś mu w niej nie odpowiada, wcale nie musiał jej przecież zapładniać, zupełnie jak gdyby to nie była wyłącznie jego wina, ale wręcz świadome, złośliwe działanie, którym chciał zrobić Nolan na złość. Na szczęście ugryzła się w język, zanim cokolwiek z tego zdążyła z siebie wyrzucić, no bo okej, chyba nawet ona wiedziała, że to nie byłoby do końca fair, obwiniać go o wszystko. Przede wszystkim dlatego, że póki co to ona zaczepiała go w teatrach - rozumiała, że Riley nic od niej nie chciał i najchętniej zakończyłby tę znajomość po jednej randce i jednym seksie. Ona zresztą też, więc… trochę pech. - U lekarza i wróżki, już ci powiedziałam - przytaknęła takim tonem, że ciężko było stwierdzić, czy postanowiła go dziś wkurwiać całkowicie świadomie, czy to wychodziło jej naturalnie.
Zacisnęła na moment wargi w wąską linię, a potem, choć kosztowało ją to mnóstwo wysiłku, wzięła głęboki oddech i udało jej się nie zacząć na Rileya krzyczeć (nie miała konkretnego powodu, po prostu to jego oburzenie i pretensje bardzo ją uruchamiało). - O tym, że jeśli będę miała dziecko, to nie będę oczekiwać od ciebie alimentów ani dzielenia się opieką. Że nie będziesz musiał kupować dziecku prezentów na urodziny ani chodzić na wywiadówki. Że nie powiem wszystkim twoim znajomym, że jestem z tobą w ciąży. Mniej więcej o tym ja w ogóle - nie mogła się powstrzymać i na koniec trochę go przedrzeźniła, nie kończąc zdania w rileyowym stylu.
Nie powstrzymała się od wywrócenia oczami, ale nie skomentowała tego w żaden sposób i jedynie wzruszyła ramionami w odpowiedzi. - Nie wiem, nie zdecydowałam jeszcze - może trochę okłamywała teraz i Rileya, i samą siebie.

Riley H. Coleman
powitalny kokos
nick autora
Carson, Leander, Tove
nieudacznik — pudelek
34 yo — 111 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Być sobą odpowiedziałby bardzo chętnie, ale powstrzymał się tylko dlatego, że sytuacja była dramatyczna sama w sobie. To, jak Nolan z nim rozmawiała (bo oczywiście, że winy po swojej stronie nie widział, no bo jak to) zaczynało doprowadzać go do większej lub mniejszej kurwicy i bardzo chętnie by stąd wyszedł, żeby nie musieć tego kontynuować, ale sprawa była jednak odrobinę zbyt istotna. - I wróżka nie powiedziała ci, żeby może nie przekazywać takich informacji w… taki sposób? – wykonał rękoma jakiś nieokreślony gest, żeby pokazać jej, w jaki sposób, jakby sama się nie zorientowała, gdzie byli i o czym rozmawiali. Nie sądził, żeby zareagował jakoś szczególnie inaczej, gdyby wpadła do niego do domu albo zaprosiła go na kolację (szczególnie, że by na nią nie poszedł), ale chwilowo zamierzał udawać, że za jego zachowanie odpowiadały głównie okoliczności. I to, że jednak liczył, że dowie się dzisiaj, czy dostał pracę.
- I z jakiej, przepraszam, racji, to ty decydujesz, czy mam się angażować? – spytał. Brak alimentów byłby w jego przypadku bardzo pozytywną informacją, ale teraz w ogóle nie skupiał się na tym, że był biedny, tylko że nie miał jeszcze żadnego dziecka, a już słyszał, że lepiej będzie, jak będzie udawał, że o niczym nie rozmawiali. To znaczy, zdawał sobie sprawę z tego, że materiałem na ojca był marnym, ale halo, Nolan nie musiała tego jeszcze wiedzieć, okej? Po jej kolejnej odpowiedzi zamrugał kilka razy i na moment zagryzł policzek od środka. - Czyli… jest realna szansa, że będziesz… będziemy mieli dziecko, tak? To chcesz mi teraz powiedzieć? – No cóż, nawet do niego w końcu docierało. Głośno wypuścił powietrze z ust i rozejrzał się po gabinecie, w którym rozmawiali, jakby miał nadzieję, że nagle zobaczy w nim coś, co jakoś go w tej sytuacji uratuje. Przecież on sam był jeszcze trzydziestoczteroletnim dzieckiem, miał kogoś wychowywać? - No to jeśli chcesz mieć to dziecko, to ja nie widzę opcji, w której mnie od niego odsuwasz i nie chodzę na wywiadówki – poinformował ją bardzo uroczyście, strategicznie omijając kwestię kupowania prezentów. Może będzie rysował laurki, żeby wyszło taniej?

Nolan Houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ