zastępca burmistrza — ratusz
49 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Niespełna pięćdziesięcioletni zastępca burmistrza Lorne Bay, posiadający korzenie aborygeńskie i zafascynowany tamtejszą kulturą. Ostatnio trochę przygaszony, bo zdiagnozowano u niego guza mózgu, ale stara się nie poddawać.

Kai również porzucił żarty, widząc, że zrobiło się między nimi poważniej. On sam również potrzebował takiej rozmowy, musiał z siebie wyrzucić kilka rzeczy, a teraz chyba będzie miał ku temu okazję. Widział, że Rhys patrzył na niego teraz inaczej, widział po jego mimice i po sposobie, w jaki na niego patrzył, że ta rozmowa również dla niego sporo znaczyła. No i pierwszy raz padły między nimi takie poważne słowa - ostatecznie Kai przyznał przed chwilą, że Devlin go uszczęśliwia, a to było naprawdę dużo. Raczej był dość nieśmiały i niepewny siebie, zwłaszcza przy Rhysie; nigdy wcześniej nie czuł się tak, jak czuł się przy nim i nie chciałby tego zepsuć.

- Byliśmy przyjaciółmi zanim stwierdziliśmy, że spróbujemy związku. - uśmiechnął się łagodnie, krzyżując ramiona na piersi. Zebrał się też na odwagę, żeby podejść nieco bliżej mężczyzny. - Przyjaźniliśmy się od wielu lat, a potem... cóż, uznaliśmy, że skoro oboje jesteśmy sami, skoro nie mamy nikogo, a tak dobrze się dogadujemy, to czemu by nie spróbować ze sobą. - wzruszył lekko ramionami, ostatecznie rozplatając ręce; nie chciał, żeby zostało to odebrane przez Rhysa jako pozycja obronna. - No i wiesz, jakoś tak wyszło, że wzięliśmy ślub, ale po jakimś czasie stwierdziliśmy, że chyba jednak nic z tego. Że lepiej nam było jako przyjaciołom. No i chcemy do tego wrócić, tak po prostu. A rozwód... nie jest jeszcze sformalizowany, bo w międzyczasie pojawiła się moja diagnoza i nie chcieliśmy dokładać mi dodatkowego stresu. A wiesz, rozwody zawsze są stresujące. - westchnął ciężko i przeczesał włosy dłonią. - Więc tak: myślę, że byłaby szczęśliwa, widząc, że w moim życiu jest ktoś, kto mnie uszczęśliwia. Zresztą... opowiadałem jej już o tobie, a po iskierkach w jej oczach wnioskuję, że była zaciekawiona i że... no, będzie mnie wspierała.

Nawet nie przypuszczał, że podobną rozmowę przeprowadzą tak szybko i czuł się nieco dziwnie rozmawiając z Rhysem o swojej żonie, ale z drugiej strony... nie było to takie złe dziwnie, jeśli można to tak określić.

Kai również niejedno już przeżył i prowadził w życiu wiele stresujących rozmów, ale ta również była dla niego wyjątkowa. Zakręciło mu się lekko w głowie, gdy usłyszał to śmiałe pytanie z ust Devlina; teraz poczuł się jakby przeprowadzał podobną rozmowę po raz pierwszy w życiu i jakby był w podstawówce.

- Owszem, zaistniałoś w moim życiu i... tak, wiąże z tobą uczucia głębsze, niż tylko przyjaźń. Przyjaźń również, ale... - zawahał się chwilę, błądząc wzrokiem po jego twarzy, ale w końcu skupiając wzrok na oczach Rhysa. - Nie tylko. Nie mylisz się. - uśmiechnął się nieco niepewnie.

Rhys Devlin

pomocnik wędrownego kaznodziei — show Lachlana
39 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Słuchał tego wszystkiego uważnie, wręcz spijając słowa z jego warg i próbując to wszystko poukładać w swojej głowie. Mimo wszystko ciężko mu było uwierzyć, że żona Kaia rzeczywiście cieszy się z tego, że ktoś inny jest w jego życiu, że ich małżeństwo ostatecznie się rozpadało - ale z drugiej strony to, co mężczyzna mówił, miało sens. Brzmiało dziwnie, ale miało sens. Ludzie p[obierali się z różnych powodów, nie zawsze z miłości - a nawet Rhys miał wrażenie, że małżeństwa z miłości stają się ostatnimi czasy coraz rzadsze, bo ludzie nie bardzo umieją dobierać się w pary i robią to z niewłaściwych pobudek. Ignorują przyjaciół jako potencjalnych partnerów, bo w ich umysłach przyjaciel to przyjaciel i nie może być partnerem. Z drugiej strony partnerów traktują inaczej, inaczej na nich patrzą i szukają przede wszystkim osób, które im się podobają przede wszystkim z wyglądu. Próbują zmieniać charaktery swoich partnerów wierząc, że na tym polegają związki: że trzeba siebie i drugą osobę zmienić, nagiąć do jakichś swoich zasad, że związki polegają własnie na wyrzeczeniach i zmianach w samych sobie. Ostatecznie okazuje się, że to tak nie działa i małżeństwa się rozpadają. Część ludzi też bierze ślub z "rozsądku", najczęściej z powodu ciąży, co - według Rhysa - jest najgłupszym możliwym powodem, jeśli między dwojgiem ludzi nie ma głębokiego uczucia.
Powód, dla którego Kai i jego żona się pobrali nie był więc w świetle tego wszystkiego tak dziwny, jak mogłoby się wydawać na początku i kiedy Rhys sobie to przemyślało, uznało, że właściwie to wszystko naprawdę ma sens.
Milczało przez jakiś czas, zastanawiając się nad tym, co usłyszało i układając to sobie w głowie. Wreszcie spojrzało Kaiowi w oczy (wcześniej odwróciło wzrok i wpatrzyło się w taflę jeziora, mieniącą się blaskiem zachodzącego słońca) i uśmiechnęło się, a w jego oczach rozbłysły ognie miłości i radości.
- Jeśli to wszystko prawda, to bardzo się cieszę - powiedziało w końcu cicho, lekko drżącym z przejęcia głosem - W takim razie... czy będę mogło poznać twoją przyjaciółkę, która przypadkiem jest jeszcze wciąż twoją żoną, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu i formalności?
Zaśmiało się, słysząc własne słowa - zabrzmiały obcesowo i absurdalnie, ale nie oznaczały niczego złego. Tak naprawdę były wyrazem wciąż tlącej się w Rhysie obawy, że to nie całkiem tak, jak Kai to przedstawiał, ale teraz ta obawa była coraz mniejsza.

Kai Mclean
zastępca burmistrza — ratusz
49 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Niespełna pięćdziesięcioletni zastępca burmistrza Lorne Bay, posiadający korzenie aborygeńskie i zafascynowany tamtejszą kulturą. Ostatnio trochę przygaszony, bo zdiagnozowano u niego guza mózgu, ale stara się nie poddawać.

Prawda była taka, że Kai nie miał powodu okłamywać Rhysa co do tego jak wyglądała jego relacja z żoną; nie widział sensu, żeby to robić, bo na dłuższą metę i tak nic by na tym nie ugrał. Jeśli jego żona byłaby faktycznie jego żoną, a nie przyjaciółką i jeśli mogłaby robić jakieś problemy z tym, że Mclean budowałby relację z Devlinem, to prędzej czy później to wszystko wyszłoby na jaw, zwłaszcza przy pierwszej lepszej okazji, gdy mieliby szansę się poznać, a ona dostrzegłaby w jaki sposób Kai na niego patrzył. Nie widział też powodu, żeby kogokolwiek okłamywać - co może być nieco dziwną cechą jak na polityka, ale ostatecznie nie mówienie ludziom całej prawdy nie jest przecież tak do końca kłamstwem, prawda? A jednak życie uczuciowe a życie zawodowe to zupełnie inna bajka i o ile jeszcze w życiu zawodowym pewne mijanie się z prawdą bądź zatajanie niektórych faktów mogło być w porządku, to tego samego nie można powiedzieć o życiu uczuciowym; takie w każdym razie było zdanie Mcleana.

On również się uśmiechnął, gdy dostrzegł uśmiech Devlina i iskierki w jego oczach, po chwili wahania podchodząc do niego nieco bliżej. Naprawdę był dość nieśmiałym facetem, więc przez chwilę zdobywał się jeszcze na odwagę, ale w końcu położył dłoń na jego klatce piersiowej i pogłaskał niepewnie kciukiem miejsce, w którym wyczuwał mocniejsze pulsowanie. Świadomość, że parę centymetrów wgłąb Rhysa znajdowało się jego bijące teraz mocno serce była dla niego teraz wyjątkowo pokrzepiająca i dodawała otuchy w tej - bądź co bądź - trudnej rozmowie.

- Będziesz mogło ją poznać - skinął w końcu głową. Ostatnimi czasy coraz łatwiej przychodziło mu używanie form, których Rhys aktualnie używało, choć na początku miał z tym małe problemy, ale coraz bardziej się do tego przyzwyczajał. Do wielu rzeczy się przyzwyczajał w jego obecności, wiele się uczył i naprawdę uważał, że Rhys wniósł dużo dobrego do jego życia. Dużo ciepła i kolorów. Przyglądał mu się teraz z iskierkami w oczach, wyglądając na szczęśliwego i nie tracąc już uśmiechu, który jedynie się poszerzał, im dłużej przy nim stał i im bliżej niego był.

- Wyjechała na parę dni do swoich rodziców, ale jak tylko wróci, to was sobie przedstawię. A... jak mam cię przedstawić? - zapytał po chwili, znów nieco niepewnie, mając na myśli oczywiście to jako kogo powinien przedstawić Rhysa swojej przyjaciółce.

Rhys Devlin

pomocnik wędrownego kaznodziei — show Lachlana
39 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdy tylko poczuło dłoń Kaia na swojej piersi, po jego ciele rozlała się fala ciepła, a serce zaczęło mu bić znacznie mocniej i szybciej. Poczuło też w tętnicach po bokach szyi większe ciśnienie, a jego oczy rozbłysły czułością, radością i miłością. Oddychało też trochę ciężej, mając Kaia tak blisko siebie i czując nagle przemożną ochotę, by go pocałować albo przynajmniej się do niego przytulić.
- A jak chciałbyś mnie przedstawić? - zapytało zduszonym głosem.
Zauważył, że mężczyźnie coraz łatwiej przychodzi mówienie do niego w formie neutralnej, że zaczyna ta forma być dla niego równie naturalna, jak męska czy żeńska (których zresztą Rhys również używał - najrzadziej żeńskiej, ale to też mu się zdarzało) i bardzo się z tego cieszył, bo oznaczało to (według Devlina), że Kai akceptuje go w pełni takim, jakie jest, że nie ma z tym problemu i że widzi w nim po prostu człowieka, bliską osobę, a nie - konkretną płeć, kogoś, kogo trzeba jakkolwiek dopasować do sztywnych norm społecznych i stereotypów postrzegania ludzi przez pryzmat tego, co mają w majtkach.
Po chwili wahania objął jego szyję ramieniem i przyciągnął do siebie bliżej, tak, że ich klatki piersiowe stykały się ze sobą, a ich oczy były tak niepokojąco blisko siebie. Uśmiechał się przy tym lekko czując, że robi mu się naprawdę gorąco.
- Chcę być dla ciebie kimś bliskim. Bardzo bliskim. Chciałbym, żebyśmy... byli razem.
Teraz jego serce chyba chciało eksplodować i wyrwać się z piersi razem z żebrami.

Kai Mclean
zastępca burmistrza — ratusz
49 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Niespełna pięćdziesięcioletni zastępca burmistrza Lorne Bay, posiadający korzenie aborygeńskie i zafascynowany tamtejszą kulturą. Ostatnio trochę przygaszony, bo zdiagnozowano u niego guza mózgu, ale stara się nie poddawać.

W pierwszej chwili zdziwiło go nieco to, że Rhys objął go za szyję - było to takie... nowe, niespodziewane, ale z drugiej strony cholernie przyjemne. Jego serce fiknęło radosnego koziołka, który jeszcze bardziej rozpalił wesołe ogniki w jego oczach. Przy Devlinie czuł się znacznie spokojniejszy i dzięki niemu naprawdę odzyskiwał sens życia, który stracił po informacji o chorobie. Czuł się z nim zupełnie tak, jakby Rhys był gwarancją tego, że wszystko się jakoś ułoży i że gdzieś tam w tunelu czeka na niego jakieś światełko. I co najważniejsze: w jego oczach widział, że jego uczucia są odwzajemnione. Trochę tak, jakby nadawali na tych samych falach, jakby byli dla siebie stworzeni i po prostu los musiał spleść ich życiorysy ze sobą; trochę jakby byli papużkami nierozłączkami, które od momentu, gdy się poznały, nie wyobrażały już sobie życia z kimkolwiek innym. I choć były to dość mocne słowa i na podobne deklaracje nie był jeszcze gotowy, to jednak słysząc kolejne słowa Rhysa, o tym, że ten chce, żeby byli razem, powtórzył za nim niczym papużka:

- Razem - ogniki w jego oczach eksplodowały ponownie, jeszcze mocniej, a od tej nieco niespodziewanej bliskości Rhysa, której przecież tak bardzo pragnął, aż zakręciło mu się w głowie. Niewiele myśląc, chwilę po wypowiedzeniu tego krótkiego słowa, ujął jego twarz w obie dłonie, po czym pocałował go ostrożnie, delikatnie i niepewnie łącząc ich usta ze sobą, w czymś tak łagodnym jak muśnięcie skrzydeł motyla. Czuł się tak, jakby całował się po raz pierwszy w życiu, normalnie jakby przeniósł się z powrotem do liceum. Tyle tylko, że w liceum nie był ani pewny swojej orientacji seksualnej, ani pewny czegokolwiek innego, a teraz... teraz był przynajmniej pewny swoich uczuć. Pewny tego, że Rhys go uszczęśliwia i że chce z nim być. Razem.

Gdy po jakimś czasie oderwał usta od jego warg i otworzył oczy uśmiechnął się szeroko, gładząc czule kciukami jego policzki. Serce galopowało mu w piersi tak mocno, że miał wrażenie, że zaraz wyskoczy, ale wcale mu to nie przeszkadzało. To był przyjemny galop.

- To co, mogę cię przedstawić jako swojego... partnera? Chłopaka? Znaczy... osobę partnerską, o, tak się chyba mówi? - zachichotał cicho.

Rhys Devlin

pomocnik wędrownego kaznodziei — show Lachlana
39 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rhys również poczuło się jak w liceum, jakby całowało się po raz pierwszy i jakby to było zupełnie nowe, nieznane uczucie. Jego serce też fiknęło kilka koziołków, skacząc w piersi jak oszalałe, rwąc się do Kaia, do jego bliskości, jego ciepła. Z początku delikatny i chyba trochę niepewny pocałunek, został przez niego nieco wzmocniony, stał się wyraźniejszy. Rhys nawet nie był pewien, kiedy się skończył - zorientował się po chwili, że już nie czuje warg MacLeana na swoich i wtedy zamrugał zaskoczony, patrząc na niego swoimi błyszczącymi oczami.
- Partnera - powtórzyło za nim - Chłopaka... osobę partnerską. Jak chcesz. W zależności, czy masz ochotę jej tłumaczyć, że nie jestem facetem, o co w tym chodzi i co ona przyjmie za w porządku, a czego nie. Możemy jej o tym mówić stopniowo, gdy zapyta, dlaczego różnie się do mnie zwracasz, dlaczego ja czasem mówię o sobie w formie męskiej, a czasem w innych. Nie chciałobym jej się narazić na samym wstępie, wiesz...
Uśmiechnął się połową ust, nieco niepewnie, mając w głowie wciąż obawę przed tym, czy faktycznie zostanie przez kobietę dobrze przyjęte: ostatecznie czym innym mogła być dla niej wiadomość, że jej mąż-przyjaciel ma chłopaka, a czym innym - że ma osobę partnerską, kogoś niebinarnego. Co prawda Rhys zwykle nieszczególnie przejmowało się konwenansami i tym, co ludzie o nim myślą, ale w tym przypadku zależało mu na opinii tej kobiety; tym bardziej jeśli miała faktycznie nie mieć nic przeciwko temu związkowi.
Po chwili uśmiechnął się szerzej i pogładził dłonią jego policzek, patrząc na niego jak na ósmy cud świata, który mu się nagle objawił przed oczami.
- Wiesz, spodobałeś mi się od chwili, gdy cię zobaczyłem i... tak to trwa sobie od tamtego momentu - sam nie wiedział, dlaczego poczuł potrzebę powiedzenia mu o tym, ale skoro już teraz mogli rozmawiać o takich uczuciach szczerze i swobodnie, to te słowa same mu się wyrwały.
A dłoń nadal drżała, o czym Rhys zapomniał na jakiś czas, ale Kai z pewnością poczuł na swoim policzku.

Kai Mclean
zastępca burmistrza — ratusz
49 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Niespełna pięćdziesięcioletni zastępca burmistrza Lorne Bay, posiadający korzenie aborygeńskie i zafascynowany tamtejszą kulturą. Ostatnio trochę przygaszony, bo zdiagnozowano u niego guza mózgu, ale stara się nie poddawać.

Gdy oderwali się od siebie i gdy Kai przyjrzał się twarzy Rhysa po tym wszystkim uśmiechnął się pod nosem, bo Devlin od razu skojarzył mu się z rybką wyjętą z wody, kompletnie zdziwioną i zaskoczoną nowym środowiskiem. To było urocze i powodowało, że tak stał i głaskał go po policzku, zachwycony tym widokiem i samym faktem, że może go teraz dotykać, tulić i głaskać, bez żadnych obaw jak zostanie to odebrane. Czuł się znacznie lżej po tej krótkiej, ale dość intensywnej rozmowie i miał takie przeczucie, niejasne do końca, ale całkiem przyjemne, że wszystko od tej pory będzie dobrze. Obaj byli chorzy, jasne, jego wciąż czekały leki i być może w przyszłości operacja, ale w tym momencie schodziło to na dalszy plan i wydawało się znacznie mniej przerażające, niż jeszcze parę godzin wcześniej.

Pokiwał głową, słysząc jego słowa, wciąż kciukiem gładząc jego policzek.

- Zawsze wydawała mi się otwarta, to była jedna z cech, które nas do siebie zbliżyły, ale faktycznie nie wiem czy nie lepiej będzie mówić jej o tym stopniowo, żeby jej na start nie zalać informacjami, których może nie załapać. Także jeśli ci to nie przeszkadza... to możemy tak zrobić - uśmiechnął się do niego ciepło.

Podobało mu się to, w jaki sposób Devlin teraz na niego patrzyło. W jego spojrzeniu było coś, co rozpalało jego serce i przyspieszało jego rytm jeszcze bardziej, wzmacniając wrażania po pocałunku, który miał miejsce chwilę temu. Uśmiechał się coraz szerzej, patrząc na niego, a potem wyszczerzył wręcz zęby, zachwycony tym, co od niego usłyszał.

- Ty też spodobałeś mi się od pierwszego wejrzenia, Rhysie - trącił delikatnie nosem jego nos. - Cieszę się, że było to odwzajemnione. - przykrył jego dłoń swoją i pogłaskał ją czule. - To drżenie... to z emocji? - zapytał po chwili, nieco niepewnie; nie chciał psuć momentu, ale miał wrażenie, że drżenie się nasiliło, a wcześniej oczywiście też zauważył, że ręka Devlina się trzęsie, ale nie chciał go zaczepiać i o to pytać. Ostatecznie przecież drżenie dłoni widział u niego odkąd się poznali, była to jakaś tam część Rhysa i w żadnym razie mu to nie przeszkadzało. Teraz jednak uznał, że zapyta, chcąc tym samym dać mu znać, że jeśli ma ochotę o tym pogadać, to Kai jest na to jak najbardziej otwarty. Nie zamierzał jednak na taką rozmowę naciskać.

Rhys Devlin

pomocnik wędrownego kaznodziei — show Lachlana
39 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Podobało mu się to, co się teraz działo i jemu też ulżyło po tej rozmowie - nie należała do łatwych, ale cieszył się, że ją odbyli, bo teraz sytuacja była znacznie jaśniejsza. Cały świat mu się nagle wydał jaśniejszy i pełniejszy.
- W takim razie będziemy ją wprowadzać stopniowo - odpowiedziało, uśmiechając się szeroko i mając wrażenie, jakby teraz potrafiło latać. Czuło się, jakby nawet nie potrzebowało do tego skrzydeł - miało wrażenie, że jest takie lekkie, że zaraz samo się uniesie w górę i poszybuje gdzieś w przestworza jak balonik, który należało mocno trzymać za sznurek, żeby nie uciekł.
Pytanie o drżenie sprowadziło go trochę na ziemię. Spojrzał na tę swoją dłoń i zmarszczył brwi, zaciskając na chwilę zęby.
- Tak, z emocji chyba też, ale ona po prostu mi tak drży często. Nie zawsze, ale często jej się to zdarza. Czasem to znak, że nadchodzi atak, a czasem po prostu drży.
Westchnął ciężko i pokręcił głową.
- Nieraz mam dość swojego ciała. No, ale cóż - jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma - uśmiechnął się i cmoknął go jeszcze raz krótko w usta - To co zrobimy z tak pięknie zakończony dniem? - zapytał wesoło i napił się znów wina.

Kai Mclean
/zt.
ODPOWIEDZ