projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć złamane serce po tym, jak Booker zdradził ją ze swoją byłą, zamiast się oświadczyć, ale robi to bardzo nieudolnie, bo mimo wszystko nadal go kocha.
006.
Miała też w tym miesiącu sporo warsztatów i choć początkowo niechętnie ogarnęła się, aby wyjść do ludzi, to jednak ostatecznie uznała to za wspaniały zbieg okoliczności. Praca nie tylko z gliną, ale też z ludźmi była zdecydowanie bardziej zajmująca dla głowy niż siedzenie samotnie w pracowni, gdzie czasami wystarczyła jakaś zupełna pierdoła, aby jej myśli uciekły w kierunku — co za żałosna sprawa — jej byłego typa, który ją zdradził. Ilekroć się to działo, wkurzała się na siebie jeszcze bardziej i wszystko przestawało jej wychodzić. Dlatego warsztaty pomagały. Może powinna zacząć bardziej się starać, gdy się na nie szykowała, żeby znaleźć na nich jakiegoś klina? Może. Na razie jednak znalazła Mei. Rozmawiały troszeczkę online, a że dziewczyna zajmowała się czymś, co przydałoby się Franky i trochę wykraczało poza jej kompetencje, to dogadały się, że kobieta wpadnie na warsztaty, a potem pogadają o pracy i nie tylko. Aktualnie jednak, gdy już wszyscy uczestnicy odłożyli swoje gliniane naczynia o wymyślnych kształtach, aby Franky mogła je przygotować do malowania przed kolejnymi zajęciami, miała wątpliwości, czy garncarstwo przy winie nie było za bardzo winne, aby rozmawiać o pracy.
— Jak Ci się podobało babranie w glinie? — zapytała pogodnie, rozglądając się za butelką. — Więcej wina? — uniosła butelkę, gdy ją zlokalizowała w ramach propozycji. Ona sama w trakcie zajęć musiała nieco się oszczędzać z piciem, więc tak sobie sączyła grzecznie ze swojego kieliszka na smaczek, ale w trakcie sprzątania to już zupełnie inna sprawa.
Mei Brubaker
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
008.
{outfit}
Na warsztatach bawiła się całkiem nieźle! Nie wpadłaby na to, że babranie się w glinie będzie takie... ciekawe i o dziwo ekscytujące. Oczywiście to co zrobiła miało byc kubkiem, ale zdecydowanie bardziej przypominało wazon o nieregularnych kształtach. - Szczerze? Początkowo nie byłam przekonana, nigdy nie byłam dobra w takie manualne rzeczy, co zresztą widać - powiedziała wskazując na swój obrzydliwy kubkowazon. - Ale chyba się do tego przekonałam, to o dziwo dość ciekawe, aczkolwiek oczekiwałam, że będziesz z każdym próbować zrobić tą scenę z Uwierz w Ducha, nastawiłam się na to - dodała posyłając jej szeroki uśmiech. Kto, by nie chciał takiej sceny? Proszę Cię, to pewnie było marzenie każdej osoby z tych warsztatów. - A bardzo chętnie, poproszę - powiedziała i podeszła do niej ze swoją lampką, która była już prawie pusta. Może dlatego ten jej kubek wyglądał jak wyglądał. - Od dawna takie warsztaty z winem prowadzisz? - Zapytała zaciekawiona. - Zdrowie pani instruktor - wzniosła toast, jak już jej lampka ponownie została napełniona i spojrzała na kobietę spod wachlarza grubych rzęs.
francesca y. swanson
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć złamane serce po tym, jak Booker zdradził ją ze swoją byłą, zamiast się oświadczyć, ale robi to bardzo nieudolnie, bo mimo wszystko nadal go kocha.
Poznawanie nowych ludzi w niewielkich miasteczkach było trudne. Człowiek miał wrażenie, że wszyscy się tutaj znali i trudno było odszukać miejsce dla siebie wśród dawnych przyjaźni, związków, niechęci i innych relacji mniej lub bardziej rozwiniętych. Łatwo było mieć wrażenie, że się odstawało. Gdy Franky wróciła do Lorne Bay po dzieciństwie i potem latach dorosłości spędzonymi u boku ojca, też trudno było jej się odnaleźć. Miała wrażenie, że ludzie patrzą jej na ręce, że rzucają krzywe spojrzenia, jakby osądzali ją o to, że zostawiła matkę na tyle czasu. Co w pewnym sensie było słuszne — w końcu nawet jeśli od wczesnego dzieciństwa ojciec kładł jej do głowy bzdury na temat tego, że kobieta jej nie chciała, to przecież jako dorosła kobieta mogła sama sprawdzić, jak to wszystko się nie prezentuje. A potrzebowała lat, aby do tego dojrzeć. Mniej czasu na szczęście było potrzebne, aby poczuć się w Lorne Bay jak u siebie. O ile oczywiście się tego chciała. Ona zamierzała od początku zostać tu na dłużej. Może nie planowała na zawsze, ale wiedziała, że nie jest to krótka wizyta. W przypadku Mei chyba nie było za bardzo co się przywiązywać i do ludzi, i do samego miejsca, aby nie utrudniać sobie potem rozstania. Chyba.
— Zawsze powtarzam, że nie każdemu mogą wychodzić proste kubki, bo inaczej nie miałabym pracy — rzuciła żartobliwie, zerkając na jej twór. — Ale uważam, że wyszło super. Niejedna trendsetterka chciałaby mieć taki nieregularny wazon na swoim stole — zapewniła ją i wcale nie kłamała. Nie trzeba było siedzieć w glinie, aby wiedzieć, że nieregularne formy, krzywizny i inne takie był bardzo na topie i ludzie je pokochali, bo podobno wyglądały wyjątkowo. Trudno było jej zrozumieć co prawda, jak można tej wyjątkowości i unikatowości szukać w sieciówkach, no ale. Wiadomo, że pilnowała w tym wszystkim najbardziej swojego biznesu. — Jak wyschnie i przyjdzie czas na malowanie i szkliwienie, to na pewno będzie prezentować się jeszcze lepiej — była o tym przekonana.
— Przyznam Ci się do czegoś, dobra? — spojrzała na nią z rozbawieniem, nalewając jej wina. — Nigdy nie widziałam tego filmu — oznajmiła bardzo poważnie, bo chyba w jej przypadku należało tak tę sprawę traktować, prawda? Tak jej się wydawało, bo wszyscy z góry zakładali, że Fran kocha ten film i w ogóle to pewnie miłość do gliny ma stamtąd.
— Od jakichś pięciu, sześciu miesięcy? Wiesz, ludzie przesycili się trochę malowaniem przy winie, więc uznałam, że to dobry moment, aby dać im trochę inną formę odstresowania się przez tworzenie i pogadania przy winie — jak wiadomo i wino, i sztuka łączy ludzi. — Zdrowie — uśmiechnęła się i stuknęła delikatnie w jej kieliszek swoim. — Co Cię sprowadza do Lorne? O ile chcesz oczywiście o tym mówić — dodała od razu, aby przypadkiem nie wyjść na wścibską. Trochę była, ale na szczęście w granicach rozsądku.
Mei Brubaker
— Zawsze powtarzam, że nie każdemu mogą wychodzić proste kubki, bo inaczej nie miałabym pracy — rzuciła żartobliwie, zerkając na jej twór. — Ale uważam, że wyszło super. Niejedna trendsetterka chciałaby mieć taki nieregularny wazon na swoim stole — zapewniła ją i wcale nie kłamała. Nie trzeba było siedzieć w glinie, aby wiedzieć, że nieregularne formy, krzywizny i inne takie był bardzo na topie i ludzie je pokochali, bo podobno wyglądały wyjątkowo. Trudno było jej zrozumieć co prawda, jak można tej wyjątkowości i unikatowości szukać w sieciówkach, no ale. Wiadomo, że pilnowała w tym wszystkim najbardziej swojego biznesu. — Jak wyschnie i przyjdzie czas na malowanie i szkliwienie, to na pewno będzie prezentować się jeszcze lepiej — była o tym przekonana.
— Przyznam Ci się do czegoś, dobra? — spojrzała na nią z rozbawieniem, nalewając jej wina. — Nigdy nie widziałam tego filmu — oznajmiła bardzo poważnie, bo chyba w jej przypadku należało tak tę sprawę traktować, prawda? Tak jej się wydawało, bo wszyscy z góry zakładali, że Fran kocha ten film i w ogóle to pewnie miłość do gliny ma stamtąd.
— Od jakichś pięciu, sześciu miesięcy? Wiesz, ludzie przesycili się trochę malowaniem przy winie, więc uznałam, że to dobry moment, aby dać im trochę inną formę odstresowania się przez tworzenie i pogadania przy winie — jak wiadomo i wino, i sztuka łączy ludzi. — Zdrowie — uśmiechnęła się i stuknęła delikatnie w jej kieliszek swoim. — Co Cię sprowadza do Lorne? O ile chcesz oczywiście o tym mówić — dodała od razu, aby przypadkiem nie wyjść na wścibską. Trochę była, ale na szczęście w granicach rozsądku.
Mei Brubaker