— W końcu dotarłam, były straszne korki — przyznała z ciężkim westchnieniem, gdy wysiadła ze swojego samochodu. Ruszyła w kierunku Rei i uściskała ją na powitanie. Jej siostra jak zwykle prezentowała się niesamowicie. Este nie miała pojęcia, jakim cudem Rea wyglądała doskonale niemal w każdej możliwej sytuacji, bez względu na porę dnia.
— Po naszym ostatnim spotkaniu dochodziłam do siebie przez trzy dni. Miałam kaca życia — przyznała i lekko się skrzywiła, przypominając sobie swój ostatni wybryk. Zdecydowanie nie była z tego dumna. Na całe szczęście urwał jej się film i nie pamiętała tych wszystkich głupot, które zrobiła przed swoim mężem. Inaczej pewnie spaliłaby się ze wstydu. Cóż, Rea zapewne na własne oczy widziała w jakim stanie była Este tuż przed wyjściem do domu. Co się pośmiała, to jej!
— Gdzie Diaval, jest w środku? — zapytała i skinęła głową w kierunku stajni, w której znajdowały się konie.
Rea K. Chamberlein
Dzisiaj umówiła się na jazdę z Este., którą czasem to robiła. Cieszyła się, że będzie mogła spędzić czas z siostrą w taki sposób. Najlepszy rodzaj odpoczynku.
Na miejscu była chwilę przed czasem ale kiedy zobaczyła siostrę pomachała jej również z uśmiechem.
- Nic się nie stało. Dopiero przyjechałam - powiedziała z uśmiecham witając się z Este. Rea miała na sobie strój jeździecki, w którym sama musiała przyznać, że wyglądała naprawdę dobrze, ale był bardzo wygodny.
- Naprawdę? - zaśmiała się głośno Katherine patrząc na swoją siostrę. - Nie wyglądałaś, aż tak źle jak ode mnie wychodziłaś - mówiła cały czas rozbawiona Chamberlein. Nie wypiły, aż tam dużo. Ona w miarę dobrze się czuła, a następnego dnia nie odczuwała żadnych skutków.
- Tak, jest w środku. Niedługo będę go przygotowywać do naszej przejażdżki – dodała z uśmiechem.
este chamberlein
Este kochała konie, ale jej ulubioną rozrywką było żeglarstwo. Sama posiadała niewielką łódkę, którą często wypływała w okoliczne wody. Lubiła ten czas, gdy była sam na sam z naturą. Uwielbiała ocean, choć wiedziała, że bywał on niebezpieczny. Marzyła o tym, aby pewnego dnia sprawić sobie jacht. To dopiero byłoby luksusowe przeżycie! Niemniej jednak jazda konna też sprawiała jej dużo radości. Czuła się wtedy, jak mała dziewczynka. Este doskonale pamiętała, jak w dzieciństwie ich dziadek zabierał je do miejscowej stadniny. Te wspomnienia do dziś były żywe. Wiele oddałaby, żeby choć na chwilę wrócić do tamtych czasów.
— Przebrałam się w domu, żeby oszczędzić czas. Sto lat nie miałam na sobie stroju jeździeckiego, ale przyznam, że wygląda zaskakująco dobrze — przyznała z uśmiechem. Czy był to strój, żeby wyrwać faceta? Być może, chociaż na większość samców alfa działały raczej krótkie sukienki i odsłonięte ciało. Na przestrzeni lat Este zdążyła dość dobrze to przetestować. — Urwało mi film... Myślałam, że spalę się ze wstydu. Pamięta, jak wysiadałam z samochodu Layo, a potem nic… pustka — odparła i westchnęła. Este była zawstydzona całą sytuacją. Zachowała się jak nieodpowiedzialna nastolatka. Wiedziała, że miała słabą głowę. Nie powinna była tyle pić, ale cóż, tamtego wieczoru wino wchodziło jak złoto.
— Ja też mam przygotować sobie konia, czy ktoś z obsługi stajni to zrobi? — zapytała. Nie miała z tym najmniejszego problemu, po prostu nie wiedziała, co robić. — W ogóle co u ciebie? Słyszałam, że zgarnęłaś sporą prowizję od Connora — zachichotała i znacząco spojrzała na swoją starszą siostrę. Chyba każdy zdążył się już domyślić, że starszy z braci Zeimer był nią zainteresowany. Connor łaził za nią jak pies. Este strasznie to bawiło. — Ale to miłe, że znalazłaś mu dom — dodała po chwili.
Ciemnowłosa bardzo często również sama wybierałam się na przejażdżki konne. Na szczęście Lorne Bay było pod tym względem idealne. Po wielu godzinach przebywania z ludźmi Rea potrzebowała samotności, aby oczyścić umysł. Jeździła wtedy długie godziny na swoim pięknym towarzyszu. Najbliżsi się śmiali, że Rea wygląda trochę jak amazonka, ale w sumie nie było to dalekie od prawdy. Kiedy nie można było jej złapać telefonicznie lub w domu to oznaczało, że jeździ. To był jedyny moment, kiedy Kasia nie miała przy sobie swojego telefonu. Wtedy potrzebowała spokoju i wyciszenia. Nie ma się co dziwić, prowadzenie rozmów w wieloma różnymi osobami wykończy każdego człowieka.
- Dobry strój jeździecki jest bardzo wygodny i dobrze leży, ale wiadomo trzeba za niego dość sporo zapłacić - powiedziała Rea zgodnie z prawdą. Profesjonalny strój kosztuje naprawdę sporo i to nie tak, że ona szastała na prawo i lewo kasą, bo mogła. Naprawdę dobrze rozejrzała się za swoim strojem, w którym spędza wiele godzin, więc musi być wygodny, przepuszczać powietrze i tak dalej, a to, że dobrze wygląda i wysmukla to jego kolejna wielka zaleta.
Słysząc słowa swojej młodszej siostry zaczęła się głośno śmiać, bo tego to się nie spodziewała.
- Co ty gadasz, a co na to Layonell? - nie mogła się powstrzymać, więc w jej głosie nadal było słychać rozbawienie. No tego to się nie spodziewała, nie sądziła, że jej młodsza siostrzyczka ma tak słabą głowę. - Este, ja chyba muszę nauczyć się pić - dodała rozbawiona.
- Oczywiście, że ty to zrobisz, a co myślałaś - powiedziała Rea po czym ruszyła do stajni. - Nie zrobiłam niczego wyjątkowego, to moja praca, aby znajdować ludziom domy, a prowizja jak każda inny. Robiłam to co zawsze - wzruszyła ramionami, bo taka była prawda. Rea nie miesza życia prywatnego z obowiązkami. - U mnie w porządku, nareszcie - dodała, ale to była ulga.
Este doskonale wiedziała, że jej starsza siostra kochała konie. Kiedy Rea miała urodziny, Este często prezentowała je różne rzeczy związane z jeździectwem albo ogólnie z koniami. O dziwo, było naprawdę sporo gadżetów tematycznych z motywem koni — kubki, piżamy, bluzy, torby na zakupy, breloczki. Rea zapewne posiadała w swojej kolekcji wszystkie te rzeczy, a na pewno większość. Chamberlein lubiła przemyślane prezenty. Zawsze chciała sprawić radość obdarowywanej osobie. Lubiła widzieć radość w oczach swoich bliskich. Oczywiście sama też uwielbiała dostawać prezenty, jak na typową kobietę przystało!
Kiedy kolejnego dnia wstała z łóżka, miała ochotę spalić się ze wstydu. Było jej głupio, ponieważ zachowała się jak niedoświadczona małolata. Este miała naprawdę słabą głowę, a upicie jej nie było w zasadzie żadną sztuką. — Śmiał się ze mnie, chyba nagadałam mu jakichś głupot — przyznała wyraźnie zakłopotana. Este czuła się niezręcznie. Nie wiedziała, co zrobiła. Czuła, że palnęła jakąś głupotę, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć, do odwaliła. — Chyba nie ma dla mnie ratunku, mój organizm nie toleruje większych ilości alkoholu — przyznała z ciężkim westchnieniem.
— W takim razie nie traćmy czasu i chodźmy do środka — oznajmiła z uśmiechem. Żwawym krokiem ruszyły w kierunku stajni. Este przywitła się z koniem, na którym miała dziś jeździć. Od razu szerzej się uśmiechnęłą. Uwielbiała te zwierzęta. — Niby tak, ale przyznaj, że to bardzo przystojny klient. Ma ładne oczy i całkiem kształtne pośladki — zachichotała i znacząco poruszyła brwiami. — Cieszę się, że jest lepiej. Zdążyłaś się już rozpakować? — zapytała wyraźnie zaciekawiona. Wiedziała, że Rea wyprowadziła się już od Indii.
Trzeba nazywać rzeczy po imieniu – Rea to typowa, stereotypowa koniara. Kocha wszystko co związane z końmi i to prawda, że ma sporo gadżetów i kocha je dostawać od innych, nie ważne co to – czy kubki, figurki czy jakieś elementy stroju. Zawsze z wszystkiego się cieszy, w takich momentach Rea jest po prostu małą dziewczynką, która kocha konie, z zwłaszcza swojego ukochanego Diavala. W swoim gabinecie w domu i w pracy ma dość sporo „konnego motywu”. Nie wstydzi się tego, bo niby czemu? Jest to jej miłość i hobby jednocześnie, a teraz ma na to o wiele więcej czasu. Lorne Bay to jej dom i tutaj czuje się szczęśliwa, wszystko się układa jak trzeba.
Zaśmiała się znowu.
- O matko, Este - mówiąc to śmiała się nadal, pewnie nie powinna, ale chciałaby to widzieć. Szkoda, że nie odprowadziła siostry do domu. - Jestem naprawdę ciekawa co ty zrobiłaś, nie pisnął ani słówka? - zapytała zaciekawiona, ale jednocześnie nadal rozbawiona. Ciekawe co takiego jej młodsza siostra mówiła podczas upojenia alkoholowego. Najgorsze jest to, że tego nie pamięta, a Layonell na pewno. - Może lepiej już nie pij, co? - Ah no nie mogła się powstrzymać od tej złośliwości.
Jej koń zachowywał się jak wielki pies – dosłownie. Kiedy tylko ją zobaczył rżał i domagał się jej uwagi. Śmiała się za każdym razem, ale nie szczędziła mu pieszczot. Zdawała sobie sprawę, że ma niezwykłą więź ze swoim koniem.
- Tam powinno być wszystko - wskazała na składzik i poszła po szczotkę, aby wyczesać swojego konia. - Nie mówię, że nie ma na czym oka zawiesić, ale na razie daje sobie spokój - zaśmiała się Rea. - Tak, rozpakowałam się już tego samego dnia, robiłam to do rana - inaczej by nie zasnęła w takim domu, bo lubi porządek.
To prawda, Rea była typową koniarą. Miała jednak szczęście, ponieważ jej bliscy w pełni akceptowali jej pasję. Este rozumiała miłość do koni swojej siostry. Starała się ją wspierać, ponieważ widziała, że konie bardzo ją uszczęśliwiały. Z okazji przeprowadzki Este planowała sprezentować swojej siostrze obraz z wizerunkiem konia, może nawet Diavala. Była pewna, że znalazłaby lokalnego malarza, który podjąłby się takiego zlecenia, w końcu nie było ono jakieś bardzo nietypowe. Ludzie często uwieczniali w taki sposób wizerunki swoich ukochanych pupili. Zazwyczaj były to koty i psy, ale przecież koń to nie tygrys czy wąż. Namalowanie go nie wiązało się z żadnym niebezpieczeństwem. Este była pewna, że Rea bardzo ucieszyłaby się z takiego prezentu, ponieważ byłby bardzo osobisty.
Este westchnęła i spojrzała na nią wyraźnie zażenowana. Było jej za siebie wstyd, ale cóż, jakoś musiała żyć z tym, co zrobiła. — Nie, nie pisnął ani słowa — przyznała i delikatnie zmarszczyła brwi. Okropnie ją to frustrowało. Wolałaby, gdyby jej mąż zagrał w otwarte karty. Wtedy wszystko byłoby jasne. — Jestem pewna, że obserwując moje wyczyny, zajadałabyś popcorn. To dobra rozrywka, podobno — skwitowała z szyderczym uśmiechem. W tej chwili mogła tylko się z siebie śmiać, w końcu nic innego jej nie pozostało.
Este pokiwała głową i ruszyła w kierunku pomieszczenia z niezbędnym wyposażeniem do przygotowania konia. Była dziewczyną z dobrego domu, ale nie bała się pracy. Gdy wróciła, od razu zabrała się za robotę. Nie było, na co czekać, nie miały przecież całego dnia! — Na razie, mhm — tak, łapała ją za słówka. — W każdym razie, jeśli zmienisz zdanie, na pewno na tym skorzystasz. Nie musisz od razu wychodzić za mąż, możesz się zabawić — skwitowała i sugestywnie poruszyła brwiami. Dbała o jej dobre samopoczucie, taka z niej wspaniała siostra!
Zaśmiała się.
- Wiesz co, chyba będę musiała jednak odwiedzić tego twojego mężulka i pociągnąć go za język, bo czuje, że kryje się za tym coś naprawdę fajnego - powiedziała z uśmiechem patrząc na swoją młodszą siostrę. Naprawdę była ciekawa co Este zrobiła po powrocie do domu, jak się zachowywała i czy faktycznie ten popcorn by się przydał.
- Wiem, ale nie chce tego, nie potrzebuje. Przez większość swojego życia była w związku, teraz chce być sama. To dobrze mi zrobi. Musze poukładać wiele rzeczy w głowie - odparła Rea zgodnie ze swoimi postanowieniami. Nigdy nie była typem kobiety, która lubiła się bawić na różne sposoby. - Teraz jestem na planecie ja i to jest najważniejsze. Wole pojechać do spa niż iść na randkę, o właśnie – może się wybierzemy? - Zapytała Rea wychodząc z propozycją uśmiechając się do siostry. Dawno nie miały takiego weekendu, a ostatnio sporo się działo w życiu obu sióstr, wiec może to dobry pomysł?
este chamberlein