właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
009.

our 'almost' will always haunt me
{outfit}
Nie skakała z radości na wieść o ciąży, ale im więcej czasu mijało, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że tak po prostu tego nie przeboleje. Dyskomfort wywołany faktem, że miała zostać matką to jedno, natomiast niedogodności fizyczne ciągnęły się za nią dzień w dzień i często sprawiały, że nie miała ochoty wychodzić z łóżka. Wydawało jej się, że chodziło wyłącznie o marne samopoczucie związane z porannymi mdłościami, które pojawiały się o każdej porze dnia, jednak w rzeczywistości wynikało to również z faktu, iż odkąd dowiedziała się o zdradzie męża, nie było obok niej nikogo, z kim mogłaby dzielić własne troski. Po konfrontacji z nim skłonna była wprowadzić się z domu, jednak długa dyskusja przesądziła o tym, że jednak się na to nie zdecydowała. Nie rozmawiali jednak, a Dawn omijała go szerokim łukiem i kiedy tylko wracała do domu (a robiła to tak późno, jak było możliwe), zaszywała się w sypialni, z której nie wychodziła do rana. Co ciekawe, wcale nie przeszkadzało jej to, jak chłodne relacje panowały między nią a jej mężem, ponieważ za jego bliskością w ogóle nie tęskniła. Tęskniła natomiast za Brando, który nadal mógł okazać się zamieszany w to wszystko bardziej, niż Dawn by sobie tego życzyła. A odkąd wiedziała, że na swojego męża nie może liczyć, coraz częściej zaczynała zastanawiać się nad tym, co byłoby, gdyby jednak wykonała ten cholerny tekst. Ilekroć jednak się na to decydowała, koniec końców tchórzyła, nie podejmując żadnych kroków.
Dziś jednak nie myślała o tak odległych sprawach, ponieważ po godzinach pracy czekało ją świętowanie urodzin jednej z kelnerek. Nie miała na to ochoty, jednak nadal wydawało się to lepszą opcją, niż powrót do domu. Alkohol przelewał się porządnie, jednak ona nie mogła z niego skorzystać, a jedzenie… Francuskie croissanty i paryskie trufle zdecydowanie trafiły w jej gusta, jednak tego samego nie można powiedzieć o ślimakach, które młoda blondynka zdecydowała się zaserwować. Sam zapach wystarczył, żeby Dawn poczuła, jak w jej żołądku zaczynają się perturbacje. Bez słowa wstała od stołu i skierowała się na klubowy balkon, na którym oparła się przedramionami o barierkę. Potrzebowała złapać oddech, jednocześnie w myślach przeklinając ciążę. Nie pamiętała już, kiedy przed nią czuła się tak koszmarnie.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
009.

our 'almost' will always haunt me
{outfit}
Brando na szczęście nie mógł narzekać na żadne fizyczne dolegliwości, ponieważ pod tym względem był w wyśmienitej formie, ale co innego można powiedzieć o jego psychice. Jego obecna sytuacja z Dawn marnie na niego wpływała. Ta niepewność związana z ojcostwem i próba wywalczenia tego znacznie wpływały na jego samopoczucie i kondycję psychiczną, sprawiając, że zrobił się strasznie rozdrażniony i podenerwowany. Przez to wszystko z całą pewnością dorobił się kilku siwych włosów. Odczuwał też silne zmęczenie z powodu tego wszystkiego i tę frustrującą bezsilność, bo tak naprawdę nie mógł zrobić nic, żeby zmienić swoje położenie. To znaczy mógł rozwiązać swój problem drogą prawną, ale nie chciał już teraz wyciągać tak ciężkich dział. Wciąż miał nadzieję na to, że uda mu się z nią porozumieć, dlatego nie decydował się jeszcze na to ostateczne rozwiązanie, które pogrzebie jego szanse na to, żeby się z nią dogadać, czego bardzo chciał. I miał nadzieję, że ze względu na to, co ich wcześniej połączyło, ona w końcu postąpi jak należy. Co prawda, ostatnimi czasy robiła wszystko, żeby w to zwątpił, ale jeszcze się nie poddał.
Dziś jednak nie nagabywał jej w tej sprawie. Po pracy świętowali urodziny kelnerki i nie był to czas na załatwianie prywatnych spraw, szczególnie tak delikatnych, dlatego Brando po prostu spędzał czas ze znajomymi z pracy. Nic nie mógł jednak poradzić na to, że jego spojrzenie często uciekało w kierunku Dawn, którą obserwował, ale nie zamienił z nią nawet jednego słowa. Dzięki tym obserwacjom zdołał zwrócić uwagę na to, że coś nie grało i choć wiedział, że nie powinien się tym interesować i lepiej będzie, jak zostawi ją w spokoju, nie potrafił tego zrobić. Przeprosił osoby, z którymi rozmawiał i poszedł za szefową na balkon. - Nie musisz skakać. Rachunek za alkohol nie będzie taki straszny - odezwał się, pierwszy raz od bardzo dawna żartując przy niej. Starał się chyba rozegrać to bezpiecznie, chcąc po prostu sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku, bez pytania o to z marszu, bo wiedział, że wtedy pewnie od razu by go przegoniła. Postanowił więc zacząć tę rozmowę inaczej, choć teraz wydawało mu się to dziwne. Po tym wszystkim, co się między nimi wydarzyło, miał wrażenie, jakby rozmawianie z nią w ten sposób nie było już czymś naturalnym, choć jakaś jego część pewnie by chciała, żeby było inaczej.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Do niedawna myślała wyłącznie o tym, jak jego potencjalne ojcostwo mogło namieszać między nią a jej mężem. Była przekonana, iż byłby to koniec ich małżeństwa, z którego ona wyszłaby z niczym, jednak w ostatnim czasie przestała aż tak bardzo się tym przejmować. Jej własne przewinienia straciły na znaczeniu w obliczu tego, iż w jej rękach znajdował się niezbity dowód na niewierność jej męża, który mogłaby wykorzystać przeciwko niemu, jednak nie chciała robić tego od razu. Skłamałaby jednak mówiąc, że nie przeszło jej to przez myśl, jednak po długiej i męczącej rozmowie zrozumiała, iż więcej mogła zyskać milczeniem. Szkoda tylko, że chociaż ten jeden aspekt jej życia uległ drobnej poprawie, Dawn wcale nie potrafiła się tym cieszyć. Nie była w stanie świętować z tego powodu, ponieważ jedyna osoba, ze względu na którą w ogóle zaczęła myśleć o wycofaniu się z życia, jakie do tej pory wiodła, nie była jej już tak bliska. Ciężko znosiła bycie odsuniętą od Brando, jednak wiedziała, że miała to na własne życzenie, dlatego nie pozostawało jej nic, jak zacisnąć zęby i zawalczyć o samą siebie. Może nie w najbliższym czasie, ale czy przypadkiem dzięki temu nie miała szansy koniec końców stać się szczęśliwą?
Jego obecność również wpływała na jej samopoczucie i wbrew temu, co mogłoby się wydawać, wcale go nie poprawiała. Milligan czuła się przy nim źle, ponieważ wiedziała już, że cokolwiek między nimi było, zostało zakończone, a teraz panował między nimi ten dziwny dyskomfort. Frustrowało ją to, ale musiała nauczyć się z tym żyć dla dobra ich obojga. Ta myśl przemknęła przez jej umysł na krótko przed tym, jak usłyszała za sobą jego głos. - I to powinno mnie pocieszyć? Mniej na nim zarobię - choć, prawdę powiedziawszy, na swoich pracownikach nie zarabiała w ogóle. Była na tyle miłą szefową, że w przypadku wyjątkowych okazji pozwalała im korzystać z alkoholu po hurtowych cenach, jednak nie mogli tego przywileju nadużywać. I wydawało jej się, że nie robili tego, a jeśli nawet, Dawn nie była tego świadoma. - Co tutaj robisz? - zapytała, bo przecież nie jest tajemnicą, że nie tylko nie miał obowiązku się o nią troszczyć, ale też w ostatnim czasie nie miał na to zbyt dużej ochoty, co ona wbrew pozorom rozumiała. Jeśli więc czuł się zobowiązany do tego, by sprawdzić co z nią, nie musiał. Dawn jakoś miała poradzić sobie sama.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Czy rezygnacja z uwolnienia się od męża tylko dlatego, że i tak nie mogła być z Brando, była dobrą opcją? Skoro już wcześniej szukała ucieczki przed tym związkiem, szczęścia szukając w ramionach innego, to znaczy, że to małżeństwo męczyło ją niezależnie od tego, czy Saaranen był obok, czy nie, a skoro tak, nie powinna wykorzystać okazji, jaka się nadarzyła? Z posiadanymi przez nią dowodami miała naprawdę mocną kartę przetargową i mogła ugrać sobie na tym rozstaniu dostatecznie dużo, aby wieść życie na sensownym poziomie. Jasne, mogła mieć lepiej, zostając z mężem, ale czy to warte kosztem swojego szczęścia? Bo chyba wiedziała już, że przy Fitzwilliamie go nie znajdzie, prawda? Brando pewnie by jej poradził, aby mimo wszystko rozstała się z nim, ale to już nie jego sprawa. Między nim a Dawn wszystko było zakończone i musiał nauczyć się dystansować od Milligan, choć pewnie zacznie to dopiero od jutra, skoro dziś nie potrafił powstrzymać się przed tym, by zainteresować się, co się z nią działo. Pewnie powinien zignorować sygnały, że coś mogło nie grać, ale oczywiście nie potrafił tego zrobić.
Z tym nic już nie zrobią, prawda? Sprawa była przesądzona, a oni jakoś musieli nauczyć się żyć obok siebie po tym, co między nimi zaszło. Innego wyjścia nie mieli, bo Brando póki co nigdzie się nie wybierał. Nie mógł sobie na to pozwolić ze względu na to, że musiał spłacić dług, który u niej miał. Później, choć pewnie nie dostanie drugiej tak dobrej oferty, jak u niej, pewnie poszuka pracy gdzieś indziej, bo nie wyobrażał sobie, by tak już zostało zawsze. - A coś na nim zarabiasz? - omiótł ją uważnym spojrzeniem, doskonale wiedząc, jakie zasady wyznawała. Zaraz też uśmiechnął się łagodnie, sygnalizując w ten sposób, że nie musi odpowiadać, bo to nieistotne. - Musiałem rozprostować nogi. A ty? - zapytał, choć nie spodziewał się, że powie mu prawdę, czego on sam również nie zrobił. Ale nie ma znaczenia to, co mu powie. Miało mu wystarczyć to, co sam zaobserwuje, dlatego bacznie się jej przyglądał. Znał ją na tyle, by być w stanie rozgryźć ją nawet samym spojrzeniem… a przynajmniej liczył, że dalej tak jest. Ale wcale nie musiało, skoro okazało się, że nie znał jej tak dobrze, jak mu się wydawało.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Rzecz w tym, że w jej decyzji absolutnie nie chodziło o Brando. Istniał cały szereg innych czynników, które przesądziły o tym, iż na ten moment Dawn postanowiła od niego nie odchodzić, co jednak wcale nie znaczy, że miała utknąć w tym związku nieszczęśliwa. Układ, w który weszła ze swoim mężem, miał zagwarantować jej jeszcze większe korzyści, a jedyną niedogodnością zdawała się być konieczność donoszenia ciąży. Nadal nie czuła się w pełni komfortowo z myślą o tym, że miała zostać matką, do czego ewidentnie nie była stworzona, jednak po tak długim czasie nie potrafiłaby już zdecydować się na zabieg, dzięki któremu mogłaby się od tego uwolnić. Jakaś jej część, prawdopodobnie bardziej cicha niż ta, która bezustannie podkreślała niezadowolenie, przyzwyczaiła się już do myśli, że w jej brzuchu rozwijało się nowe życie. Jeszcze inna - ta, którą Milligan za wszelką cenę chciała uciszyć, zastanawiała się nad tym, czy jego ojcem nie był Brando. Czy w takim wypadku w ogóle umiałaby posunąć się do zadania mu takiego ciosu i pozbycia się tego dziecka? Wydawało jej się, że nie, a jednak pewnie wiele nie różniłoby się to od tego, że za wszelką cenę chciała go od niego odsunąć. Cóż, uważała przecież, że ono wcale nie było jego.
Szczerze? Była skłonna odpuścić mu ten dług i pozwolić mu odejść, co prawdopodobnie ułatwiłoby życie im obojgu, jednak wydawało jej się, iż znała go dostatecznie dobrze, by nie być w stanie uwierzyć, że mógłby z tej możliwości skorzystać. Był na to zbyt dumny i pewnie uparłby się, że spłaci ją czym prędzej, a mimo wszystko nie chciała, by znów wpakował się w kłopoty. Chcąc nie chcąc, nadal jej na nim zależało. - Tutaj? Teraz? - zapytała, tym samym dając mu do zrozumienia, że nie kupowała jego marnej wymówki. Nie znaczy to jednak, że próbowała go stąd wygonić, a nawet gdyby chciała, nie miała na to siły. Naprawdę nie czuła się dobrze. - Myślałam, że to już nie twoja sprawa - dodała, wypominając mu to, co powiedział jej ostatnim razem. Te słowa dość wyraźnie wyryły się w jej umyśle, a chociaż nie mogła mieć mu ich za złe, sprawiły jej przykrość. Wiedziała, że nie powinna liczyć, że będzie przejmował się nią po tym, co między nimi zaszło, jednak jakaś jej część tęskniła za jego troską. I prawdopodobnie właśnie dlatego nie kazała mu odejść, tylko kontynuowała tę rozmowę. Fakt, że pojawił się obok, na swój sposób sprawił jej przyjemność.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Właśnie, czy i tak nie chciała pozbawić go tego dziecka, zakładając, że było jego? Robiła wszystko, żeby Saaranen nie mógł nawet upewnić się, iż to, co mówiła, było prawdą. I to nawet nie było kwestią tego, że jej nie ufał, po prostu ona nie mogła tego wiedzieć na sto procent, jak również on, w końcu każda opcja była równie prawdopodobna, prawda? I bez testu nie dało się tego rozwiązać, dlatego Brando upierał się, że powinna go zrobić i nie zamierzał odpuścić. I tak nie miał już nic do stracenia, prawda? Między nim a Dawn wszystko było skończone, więc nawet jeśli podpadał jej w ten sposób, to zupełnie nic nie miało między nimi zmienić, dlatego też nic nie miało go powstrzymać. A to niestety czyniło z Saaranena największy problem Milligan, bo jak miała sobie z nim poradzić w takiej sytuacji? Tym bardziej, że najwyraźniej miała bardzo dużo do stracenia, skoro zamierzała trwać o swoim mężu. A poza tym, gdyby ich romans wyszedł na jaw, hak którego miała na FItza, nic by już nie znaczył.
Miała rację, Brando tak by tego nie zostawił. Nie potrafiłby odpuścić sobie tego długu, tym bardziej po tym, jak potoczyła się ich historia. Poza tym, prawdę powiedziawszy niezależnie od tego, Saaranen po prostu musiał oddać jej te pieniądze, inaczej ta sprawa nie dałaby mu spokoju. Musieli więc jeszcze trochę przemęczyć się w swoim towarzystwie, a później być może ich drogi zupełnie się rozejdą, jeśli na dodatek okaże się, że jej dziecko rzeczywiście nie było Brando. - Zapisujesz sobie wszystko, co mówię? - uniósł jedną brew i mimowolnie kącik jego ust także powędrował ku górze. Tu faktycznie go miała, ale choć Saaranen powiedział wtedy tamte słowa z pełnym przekonaniem i chciał się ich trzymać, to nie potrafił. Nic nie mógł poradzić na to, że nadal troszczył się o brunetkę i nie potrafił być obojętny na to, że coś jej się działo. Powinien być silniejszy i zdołać odciąć się od Dawn oraz wszystkiego, co miało z nią związek, ale to na razie było ponad jego siły. Widocznie potrzebował więcej czasu, aby wyleczyć się z tego, co do niej czuł. A na razie najwyraźniej nadal musiał jej doglądać, dlatego nie zniechęcił się, gdy wytknęła mu jego słowa.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Ich położenie nie było proste, ale z tym powinni byli liczyć się od samego początku. Brando wiedział, że wdając się w bliższą relację z Dawn, nie powinien oczekiwać od niej wiele, skoro ostatecznie i tak związana była z innym mężczyzną. Nigdy nie sugerowała, że mogłaby wyrwać się z tego małżeństwa, a chociaż teraz mogło wydawać mu się, że postępowała nie w porządku względem niego, nie powinno dziwić go to, że próbowała ratować coś, co od samego początku było dla niej priorytetem. Jej zamiary zmieniły się nieco w ostatnim czasie - kiedy Brando dostarczył jej zdjęcia, które sam otrzymał od ich przyjaciół, Dawn spojrzała na ostatnie wydarzenia z nieco innej perspektywy. Nabrała dystansu, który miał pomóc jej w uporządkowaniu swojego życia na nieco innych zasadach niż te, które panowały w nim do tej pory. Miała szansę odzyskać kontrolę, a mimo to czuła, jakby ta uciekała jej przez palce. Dostała ją bowiem w momencie, w którym stracić miała wiele innych rzeczy, a to, niestety, było dla niej naprawdę przytłaczające.
Łudziła się, że będzie łatwiej. Szczerze liczyła na to, że jeśli zaweźmie się dostatecznie mocno, zapomnienie o Saaranenie nie przyjdzie jej z trudnością, jednak biorąc pod uwagę fakt, że w związku z pracą musieli widywać się dzień w dzień, była to czcza nadzieja. Miała go tak blisko, a jednocześnie naprawdę za nim tęskniła, czując ból za każdym razem, kiedy ich spojrzenia krzyżowały się, a ona nie dostrzegała już w jego oczach tego, co widziała wcześniej. Ich relacja zakończyła się w naprawdę przykry sposób. - Mam dobrą pamięć - stwierdziła, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami. Jak na złość, w jej umyśle zadomowiły się przede wszystkim te kwestie, które dotyczyły jego, przez co jeszcze trudniej było jej się od niego uwolnić. - Nie musisz tu być - mało tego, zdecydowanie też nie powinien, jednak Milligan nie miała dostatecznie dużo siły, by otwarcie odprawić go z kwitkiem. Jakaś jej część chciała nawet, żeby został, jednak tych myśli nie mogła wypowiedzieć na głos. Nawet wtedy, kiedy było między nimi dobrze, miała problem z otworzeniem się przed nim, co teraz przychodziło jej z jeszcze większą trudnością. I dobrze - jeśli podjęła decyzję, nie miała prawa mieszać w głowie żadnemu z nich.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To znaczy Brando doskonale rozumiał, dlaczego robiła to, co robiła. Tylko tak mogła uchronić się przed konsekwencjami swoich czynów i utrzymać posiadaną pozycję, więc jasne, rozumiał, czemu chwytała się tego, ale nie rozumiał, jak mogła taka być. To było dla niego niepojęte, bo wydawała mu się inna, ale ostatecznie przekonał się o tym, iż pomylił się co do Dawn, którą miał za kogoś innego, kogoś, kto w tak skomplikowanej sytuacji zdoła postąpić właściwie. Cóż, nie miał co do niej racji, przez co teraz musiał znaleźć jakiś sposób, żeby nakłonić ją do zrobienia testu. Dalej wierzył w to, że zdoła ją po prostu namówić i nie będą musieli wchodzić na drogę prawną. Tak naprawdę to pierwsza opcja mogła być wygodniejsza dla obojga, bo jeśli Milligan miała rację i to jej mąż był ojcem dziecka, to przynajmniej nie dowie się o teście i o romansie, bo wszystko będzie mogła zrobić w tajemnicy przed nim. To jednak się nie uda, gdy Saaranen postanowi wejść na drogę prawną, a był do tego zdolny, choć byłoby to dla niego sporym problemem, ponieważ finansowo nie był w nie wiadomo jak dobrym położeniu.
Taką podjęła decyzję. I to ona obrała najgorszy możliwy sposób na załatwienie tego, sprawiając, że Brando bardzo trudno było spojrzeć na nią tak, jak kiedyś, ponieważ przez nią poczuł się bezwartościowy. Oczywiście to nie zdołało sprawić, że wygasły w nim wszystkie uczucia do niej, ale obudziło dostateczny żal, aby przygasić w nim tamten żar. Szkoda tylko, że nie potrafił przy okazji przestać się o nią troszczyć, wtedy łatwiej by mu było nabrać dystans i nie doprowadzać do sytuacji, jak ta dzisiejsza. Choć może ta troska wynikała tylko z tego, że mogła nosić w sobie jego dziecko? To najwygodniejsze wytłumaczenie. - Wiem - uśmiechnął się łagodnie, spoglądając na nią. Wiedział, że nie musiał nad nią czuwać, ale jak widać chciał tu być i nie robił tego z jakiegoś obowiązku. Raczej z własnej głupoty, ale to mógł wyrzucać tylko sobie. - Ale mnie stąd nie wygonisz, co? - zapytał, unosząc przy tym brwi. On nie musiał tu być, a ona mogła powiedzieć, żeby zostawił ją w spokoju, prawda?

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Łudziła się, że w jakiś sposób uda jej się odwieść go od pomysłu, jakim było zrobienie testu na ojcostwo, ponieważ sama nie miała najmniejszej ochoty na to, by zmierzyć się z jego wynikami. Gdyby okazało się, że dziecko było jej męża, co w teorii powinno być korzystniejszym dla niej scenariuszem, to wcale nie znaczy, że Dawn skakałaby z tego powodu z radości. Jeszcze bardziej przytłoczona byłaby, gdyby Brando udało się postawić na swoim i dowieść tego, że miał z jej ciążą więcej wspólnego, niż ona chciała przyznać. Bała się tego, co mógł pokazać test, dlatego przez cały ten czas dość bezsensownie upierała się, że miała rację, choć w głębi duszy wiedziała, że przekonanie do tego bruneta nie będzie tak proste, jak przekonanie samej siebie. Innymi słowy, była w naprawdę kiepskim położeniu, choć tego nie chciała przyznać. Udawała, że ma wszystko pod kontrolą, chociaż ta już dawno wymknęła jej się z rąk. Nie miała pojęcia, czy jeszcze kiedykolwiek uda jej się wrócić na właściwe tory.
Wiedziała, że to popsuła, choć nie było to zależne wyłącznie od niej. Gdyby nie wieść o ciąży, prawdopodobnie nadal mogliby znajdować pocieszenie w swoich ramionach, dzięki czemu Dawn nadal czułaby się tak samo szczęśliwa, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Żałowała, że musiała z tego zrezygnować, a w dodatku zrobiła to w najgorszy z możliwych sposobów, ale może taka po prostu była? Może przez to, jak bardzo w przeszłości raniono ją, obecnie sama umiała już wyłącznie ranić tych, którym na niej zależało. - Mogłabym - stwierdziła, lekko wzruszając ramionami. Prawdopodobnie też powinna, a jednak jakaś jej część (w dodatku taka, która najwyraźniej skuteczniej dochodziła do głosu), bynajmniej nie miała ochoty odprawiać go z kwitkiem. Zamiast więc skupiać się na tym, co wypadało, Dawn w końcu oderwała się od barierki i oparła się plecami o ścianę balkonu, po której stopniowo zsunęła się w dół, żeby usiąść na podłodze. - Czemu jeszcze tu jesteś? - zapytała, jednak nie miała na myśli tego konkretnego miejsca. Zresztą, powinien wyczuć to na podstawie samego tonu jej głosu, który sugerował, że chodziło o coś więcej. Nie pytała też o pracę, a raczej o to, dlaczego mimo wszystkich tych złych rzeczy, on dalej był przy niej. Zupełnie tak, jakby na własne życzenie pchał się w stronę kłopotów.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Niepotrzebnie łudziła się, że zdoła odwieść Brando od tego pomysłu, ponieważ brunet nie zamierzał sobie tego odpuścić. A ona znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że tego nie zrobi. Jeśli więc chciała postawić na swoim, musiałaby opracować jakieś wielkie oszustwo, by Saaranen uwierzył, że udało mu się ją przekonać i zrobiła test, który pokazał, że on ojcem nie jest, ale czy była na tyle wyrachowana, żeby posunąć się do czegoś takiego? Brando wierzył w to, że nie, dlatego gdyby w końcu zdecydowała się na test, na pewno mimo wszystko by jej zaufał. Choć po tym wszystkim, co zaszło, pewnie powinien być względem Dawn ostrożniejszy, w końcu nie miała problemu z tym, żeby zataić przed nim informację o ciąży, a teraz z uporem odmawiała mu testu, ale chyba jakaś jego cząstka dalej chciała w nią wierzyć. Chciał, żeby okazało się, że nie wszystko, co wcześniej mu pokazywała, było oszustwem, bo dzięki temu poczułby się lepiej. Nie musiałby mierzyć się z tym, że pokochał wyrachowaną oszustkę, która zabawiła się jego kosztem.
To akurat prawda, że rozegrała wszystko w najgorszy możliwy sposób, zamiast załatwić to jak na dojrzałą osobę przystało. Mogła zachować się dojrzale i po prostu wytłumaczyć mu w jakiś sensowny i pełen szacunku sposób, zamiast deptać jego godność, co robiła za każdym razem, gdy wbijała mu jakąś szpilę, żeby go od siebie odepchnąć. To było najgorsze - nie potrafiła okazać mu nawet grama szacunku po tym, co wcześniej było między nimi. Teraz jednak nie zamierzał jej tego wypominać. To nie był czas, ani miejsce. A poza tym, może to dziwne, ale poczuł się przy niej trochę tak, jak dawniej i nie chciał tego psuć. Wolał po raz ostatni posmakować tego, zanim zaraz znów zostanie mu to odebrane. - Pewnie dlatego, że jestem głupi - przyznał szczerze, nie potrafiąc inaczej tego wytłumaczyć. Naprawdę musiał być głupi, skoro był przy kobiecie, która go nie szanowała i nie chciała obok. Ktoś mądrzejszy już dawno dałby sobie spokój i odszedł, na co Saaranen wciąż nie potrafił się zdobyć, nawet jeśli zdawał sobie sprawę z tego, że dla niego byłoby to najlepszym rozwiązaniem.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Nie miał powodów, żeby jej ufać, a jednak nie musiał obawiać się tego, że Dawn postanowi wyciąć mu tak poważny numer. W porządku, posunęła się do niewłaściwych działań, zachowała się względem niego nieuczciwie, a jednak nie byłaby zdolna do sfałszowania ewentualnych badań. W to chciała wierzyć, choć biorąc pod uwagę to, co wyprawiała w ciągu ostatnich tygodni, tak naprawdę niczego nie można być pewnym. Milligan już pewien czas temu pogubiła się i miała wrażenie, że nie jest w stanie się odnaleźć. Co więcej, nie czuła się dobrze z samą sobą. Z jednej strony była przekonana, że postępuje właściwie, ale z drugiej… Nie była w stanie spojrzeć sobie w oczy po tym, jak się względem niego zachowała, ale jednocześnie nie próbowała też się z tego wyplątać. Najwyraźniej wychodziła z założenia, że skoro nawarzyła sobie piwa, teraz musiała je wypić, niezależnie od tego, jak gorzko smakowało.
Był dla niej za dobry, prawda? Do takiego wniosku dochodziła, ilekroć zawodziła go, a on mimo wszystko znajdował się obok. Za każdym razem udowadniał, że był od niej lepszy, a to rozczulało ją teraz równie skutecznie, jak robiło to wcześniej. Miała do niego słabość, której nie była w stanie zwalczyć, co także ją przerastało. Jej życie byłoby o wiele prostsze, gdyby potrafiła tak po prostu obrócić się na pięcie i odejść, ale… Wystarczyło, że spojrzała w jego oczy, by ponownie w nich zatonęła. - Jesteś - potwierdziła, lekko kiwając przy tym głową. Jeśli o głupotę chodzi, chyba nie można było odmówić jej żadnemu z nich, co teraz sprawiło, że na jej ustach wymalował się łagodny uśmiech. - Dziękuję - odezwała się po chwili milczenia. Nawet jeżeli było między nimi źle (może nawet koszmarnie), naprawdę doceniała, że mimo wszystko potrafił okazać jej troskę. Nie zasługiwała na nią, miała tego świadomość, ale mimo wszystko tu był. I chyba chciała wierzyć, że nie chodziło wyłącznie o dziecko, które rozwijało się w jej brzuchu. Chciała wierzyć, że chodziło także o nią.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Miał nadzieję, że na takie zagranie Dawn rzeczywiście się nie zdobędzie. Miał wiele powodów, żeby pomyśleć inaczej, sama ostatnio zapracowała na to, żeby zwątpił w jej uczciwość, ale mimo to nie potrafił powiedzieć, że byłaby zdolna do aż takiego wyrachowania. Między innymi dlatego nie zdecydował się jeszcze rozwiązać tej sprawy drogą prawną, która zapewniłaby mu pewien spokój ducha, ponieważ miałby 100% pewność, że wszystko zostało wykonane właściwie. Prawdę powiedziawszy w pewnym stopniu też miał wrażenie, że idąc tą drogą, zrobiły jej świństwo, czego nie umiał zaakceptować. Nieważne jak bardzo się na niej zawiódł, sam wciąż nie potrafił odwdzięczyć się jej pięknym za nadobne, najwyraźniej będąc zbyt słabym. Tego jednak nie zamierzał sobie wyrzucać, bo ten rodzaj słabości przynajmniej pokazywał, że nie jest złą osobą.
Także on się uśmiechnął, gdy przyznała mu rację. Choć w tej jednej kwestii byli zgodni. Ale to może po prostu było zbyt proste? Zapewne znając jego sytuację, każdy by przyznał, że Brando postępuje głupio, nadal okazując troskę kobiecie, która miała go najwyraźniej za nic, albo za wszelką cenę próbowała to pokazać z jakiegoś powodu… Saaranen prawdę powiedziawszy nie wiedział, co myśleć o jej zachowaniu, ale już pewien czas temu przestał się nad tym zastanawiać, wątpiąc, że wyniknie z tego coś dobrego. Jakkolwiek by nie było, postawiła na nim kreskę i musiał się z tym pogodzić. Na jej podziękowania nie odpowiedział nic, ale uśmiech na jego twarzy wyraźnie się poszerzył. Więcej już nic nie powiedzieli, posiedzieli tu w ciszy do czasu, aż Milligan nie poczuła się lepiej. Tak było łatwiej, ponieważ mimo okazywanej jej troski, Brando nie potrafił udawać, że wszystko było między nimi w porządku. Chciał jednak upewnić się, że wszystko z nią dobrze, dlatego dopóki tu była, nie odstąpił jej. Rozeszli się dopiero, gdy wrócili do reszty pracowników, by poświętować z nimi jeszcze trochę urodziny kelnerki z klubu.
KONIEC
ODPOWIEDZ