Profiler policyjny — Lorne Bay Police Station
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Bury all your secrets in my skin
Come away with innocence and leave me with my sins
The air around me still feels like a cage
And love is just a camouflage for what resembles rage again
002.
Odkąd Brisa przybyła do Lorne Bay, każdego dnia zastanawiała się nad słusznością swojej decyzji. Nieraz zdarzało jej się analizować swoje samopoczucie przed i po wyjeździe z Sydney, ale niektóre obrazy rozmazywały się w pamięci. Dobre chwile przeplatały się ze złymi. Marzyła by zapomnieć o wszystkich przykrościach jakie wyrządził jej mężczyzna, którego szczerze pokochała. W momencie, w którym podjęła decyzję o powrocie do rodzinnego miasta działała instynktownie. Nie pomyślała o konsekwencjach, wtedy sądziła że postąpiła słusznie. A teraz? Teraz czuła pustkę, której nie potrafiła wypełnić. Każdy dzień wyglądał tak samo. Poszukiwała celu ale nie potrafiła odnaleźć jakiegokolwiek drogowskazu. Zaczynała myśleć, że szczęście nie było jej pisane. Uśmiech, który czasami błąkał się na jej twarzy nie był prawdziwy. Wykreowała obcą postać. Kogoś kto karmił rodziców radością byleby tylko nie dać się przyłapać, by ich nie martwić. Tylko nieliczni znali prawdę. Powód dla którego zdecydowała się uciec z Sydney. Wśród nich była Arielle. Jedyna i prawdziwa przyjaciółka; od zawsze i na zawsze.
Brisa nie mogła przypomnieć sobie chwili kiedy się poznały. Było to tak dawno i zdawało się tak nierealne, nieprawdopodobne i nieprawdziwe. Może było to wtedy kiedy chłopak ze szkoły specjalnie wylał na pannę Zeimer sok pomidorowy a Arielle stanęła w jej obronie? Być może. Mimo upływu lat nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak Adams mógł wybrać właśnie ją. Różniły się od siebie pod każdym względem. A jednak połączyła je przyjaźń.
Brisa czuła, że powinna więcej czasu spędzić z przyjaciółką. Zaniedbała ją i zdawała sobie z tego sprawę. Co prawda miały częsty kontakt telefoniczny i były na bieżąco ze zmianami, które zaszły w ich życiu ale nie był on tak intensywny jakby sobie tego życzyła. Nie potrafił zastąpić spotkania twarzą w twarz, otulającej dłoni i ciepła, które biło od Arielle. Postanowiła zadziałać i zorganizować coś, co mogłoby im pozwolić na chwilę wytchnienia. Wspólnie podjęły decyzję o jednodniowym wyjeździe, który miał być namiastką normalności.
Brisa nie zastanawiała się długo. Spakowała w torbę kilka najpotrzebniejszych rzeczy i rzuciła ją na tył samochodu. Wcześniej pożegnała rodziców siląc się na kilka słabych uśmiechów. Nauczyła się kłamać i kamuflować. Kiedy była nastolatką było z tym ciężej. Zdradzały ją nerwowe ruchy i rozbiegane spojrzenie, które były jej zmorą. Kiedy próbowała robić coś wbrew innym, jej zachowanie znacząco odbiegało od normalnego. Po latach, kiedy była już przekonana o tym, że nabrała perfekcji w kłamaniu tylko nieliczni potrafili ją rozgryźć. Arielle był jedną z tych osób. Znała ją tyle lat, że gdyby nawet chciała, rozszyfrowałaby ją w kilka minut. Przez lata nauczyły się siebie tak dobrze, że nie potrafiły udawać przed sobą kogoś innego.
Jeszcze raz spojrzała na dom jak gdyby miała tu więcej nie wrócić. Podobne uczucie towarzyszyło jej podczas wyjazdu na studia. Teraz zdawała sobie doskonale sprawę z faktu, iż ta przygoda miała skończy się za kilka godzin.
Wsiadła do granatowego nissana i po chwili wyjechała z piskiem opon przelotnie omiatając światłami reflektorów podwórze. Godzinę później znalazła się na parkingu pod ośrodkiem gdzie umówiła się z przyjaciółką. Wysiadła z auta by rozprostować nogi. Świeże, chłodne powietrze uderzyło ją w twarz. Spojrzała na zegarek, Arielle miała być tu lada chwila. Nie mogła się doczekać. Po raz pierwszy dzisiejszego dnia na jej twarzy pojawił się nikły ale szczery uśmiech. Tak bardzo za nią tęskniła.
powitalny kokos
Venethe
brak multikont
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Rozdział 16

Jednodniowy wypad do SPA był dokładnie tym, czego potrzebowała. Na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy w życiu Arielle Adams działało się naprawdę wiele. Począwszy od ucieczki sprzed ołtarza, poprzez powrót do swojego ex i nieplanowaną ciążę. To całkiem dużo jak na jedną osobę, ale obecnie Arielle była bardzo szczęśliwa. Colin był jej jedyną prawdziwą miłością. Chociaż na jakiś czas się rozstali, tak naprawdę nigdy nie przestała go kochać. Mężczyzna ciągle pojawiał się w jej głowie. Myślała o nim zdecydowanie za często, a gdy spotkała go na miesiąc przed swoim ślubem, nie mogła przejść obok niego obojętnie. Zrobiła wtedy coś strasznego. Zdradziła mężczyznę, za którego miała wyjść. Wiedziała, że jej zachowanie było naganne. Takie rzeczy nie były w jej stylu, ale stało się. Aktualnie żyła ze wszystkimi konsekwencjami swojego czynu. Przez jakiś czas po jej głośnej ucieczce sprzed ołtarza, była na ustach niemal wszystkich mieszkańców Lorne Bay. Nie było to dla niej łatwe doświadczenie. Po drodze popełniła kilka błędów, ale finalnie cieszyła się, że odnalazła właściwą drogę. Aktualnie była związana z kimś, z kim zawsze chciała być, z kim widziała swoją przyszłość, a nieudane narzeczeństwo i ucieczka sprzed ołtarza nie miały dla niej najmniejszego znaczenia.

W międzyczasie w życiu Arielle działy się też inne rzeczy. Do miasteczka wróciła jej najlepsza przyjaciółka. Kiedy dowiedziała się, że Brisa znów zamieszka w Lorne Bay była w siódmym niebie. Skakała z radości! Jej entuzjazm nieco opadł, kiedy dowiedziała się, dlaczego kobieta wróciła do rodzinnej miejscowości. W trudnych chwilach starała się być dla niej wsparciem. Aby trochę rozweselić swoją przyjaciółkę, zaproponowała wypad do SPA. Wydawało jej się to rozwiązanie wręcz doskonałe. Relaks dla duszy i dla ciała. Ari marzyła o masażu albo o zabiegu nawilżającym na twarz.

Arielle wyruszyła w drogę swoim samochodem. Czule pożegnała swojego chłopaka i zgraję zwierzaków. Na miejsce dotarła punktualnie. Była trzy minuty po czasie. Zaparkowała z gracją, a następnie wysiadła z samochodu i dostrzegła Brisę. — Jesteś już, cześć! — zawołała i posłała w jej kierunku szeroki uśmiech. Energicznym krokiem ruszyła w jej stronę, a kolejno uściskała ją na powitanie. — Gotowa na dzień pełen relaksu? — spytała i uważnie zbadała ją swoim bystrym wzrokiem.

ODPOWIEDZ