about
single ready to mingle
- Brzmi jak naprawdę nieudana randka... - no sądził, że miała w swoim bagażu doświadczeń takie właśnie spotkanie, na którym facet wolał myślami wracać do oglądanego wczorajszego wieczora meczu, niż rzeczywiście interesować się nią. Ludzie bywali różni. Natomiast jeżeli chodziło o Leonarda to nie był wielkim fanem small talku i zazwyczaj zadawał innym takie pytania, na które rzeczywiście chciał znać odpowiedź. Interesował się życiem osób, z którymi sie zadawał, niektórymi bardziej innymi mniej, ale jednak zawsze z chęcią słuchał co się u kogoś dzieje, bo dzięki temu mógł się czegoś nauczyć na ich doświadczeniach. Taki mądry człowiek, myśliciel jebaniutki. - Opowiedz mi o tym przypadku, bo teraz mnie zaintrygowałaś - Callaway miał nadzieję, że w swoim najbliższym otoczeniu nie miał takich obłudnych ludzi, którzy tylko przytakiwali na jego słowa, a później wypuszczali je drugim uchem. Może był za bardzo naiwny i wierzył w to, że jednak czasem mówił coś ciekawego.
- Nie znamy się na tyle długo, żebym Ci wymyślał jakieś bóg wie jakie dania - chociaż oczywiście wcale, by mu przykro nie było gdyby mu naszykowała jakieś przepyszne jedzenie. - Poza tym nie znam się na włoskiej kuchni jakoś wybitnie, także nie chcę się wygłupić jeśli mam Ci pomóc - dbał też o to jak będzie go postrzegać! Nie chciał żeby go miała za jakiegoś głupka. No, ale nie pogardziłby jakimś super tiramisu, aż mu się jeść zachciało i dobrze, że już skierowali się w stronę restauracji.
- To mała restauracja, nie mają tam za wiele miejsca i rzeczywiście bywa dość tłoczno - całe szczęście miejsce się znalazło więc przynajmniej nie musiało mu być głupio, że ją zaprasza na jedzonko, a tu nic z tego. - Rozumiem, trochę się nie dziwię. Zbyt wiele krówek w życiu leczyłem żeby teraz je jeść - co innego było z kurczakiem, bo tego nie potrafił sobie odmówić. - Mogę Ci tu polecić greckie gołąbki albo pastitsio to taka zapiekanka z makaronem, jest naprawdę pyszna... a do picia, może wino? - Zaproponował wskazując jej palcem na kolejne pozycje w menu.
Gayla Farnham
- Nie znamy się na tyle długo, żebym Ci wymyślał jakieś bóg wie jakie dania - chociaż oczywiście wcale, by mu przykro nie było gdyby mu naszykowała jakieś przepyszne jedzenie. - Poza tym nie znam się na włoskiej kuchni jakoś wybitnie, także nie chcę się wygłupić jeśli mam Ci pomóc - dbał też o to jak będzie go postrzegać! Nie chciał żeby go miała za jakiegoś głupka. No, ale nie pogardziłby jakimś super tiramisu, aż mu się jeść zachciało i dobrze, że już skierowali się w stronę restauracji.
- To mała restauracja, nie mają tam za wiele miejsca i rzeczywiście bywa dość tłoczno - całe szczęście miejsce się znalazło więc przynajmniej nie musiało mu być głupio, że ją zaprasza na jedzonko, a tu nic z tego. - Rozumiem, trochę się nie dziwię. Zbyt wiele krówek w życiu leczyłem żeby teraz je jeść - co innego było z kurczakiem, bo tego nie potrafił sobie odmówić. - Mogę Ci tu polecić greckie gołąbki albo pastitsio to taka zapiekanka z makaronem, jest naprawdę pyszna... a do picia, może wino? - Zaproponował wskazując jej palcem na kolejne pozycje w menu.
Gayla Farnham
about
Rzeźbi, lepi garnki z gliny, a w międzyczasie stara się ogarnąć chaos, którym jest odziedziczona po dziadku farma.
Posłała mu wymowne spojrzenie, ponieważ w tej kwestii podzielała jego zdanie. Niestety nie wszyscy mieli takie samo podejście, dlatego istotnym było zaznaczanie własnych oczekiwań już na samym początku znajomości. Nie, Gayla nie wychodziła z założenia, że na krótko po tym, jak kogoś poznawała, powinna zadeklarować tej osobie dozgonną miłość, a jednak wydawało jej się, że ważne było precyzowanie tego, czy szukało się przelotnej, upojnej znajomości, czy raczej czegoś, co mogłoby zostać z nami na dłużej. Czy względem Leonarda miała takowe oczekiwania? Nie wiedziała jeszcze. - Tak naprawdę nie ma o czym opowiadać. Nie każ mi psuć tego spotkania wspomnieniami o tych nieudanych - zażartowała, bo chociaż wcale nie uważała, aby odległe wspomnienia mogły jakkolwiek wpłynąć na to, jak czuła się przy nim, to jednak nie uważała, aby którakolwiek z jej nieudanych randek zasługiwała na to, aby być teraz wspominaną. Zasługiwały raczej na zapomnienie – co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości. Zaraz jednak uśmiechnęła się, ponieważ ich wspólne wyjście naprawdę jej się podobało. Rozmowa kleiła się, a Callaway nie wydawał się być mężczyzną, który teraz grał zainteresowanego, a później miał uciec w popłochu. Mogła się mylić, to prawda, a jednak coś podpowiadało jej, że był po prostu w porządku. - W takim razie dam ci się wykazać przy tym spaghetti - odparła, nie zamierzając z nim walczyć. Zresztą, swoim tokiem rozumowania naprawdę ją przekonał! Jeśli chciał jej pomóc, nie planowała mu tego utrudniać, kombinując nadmiernie. W ten sposób miało sprawić im to więcej frajdy. - Pasti… jak? - spróbowała powtórzyć, ale za pierwszym razem nie była w stanie. To wystarczyło, aby to danie naprawdę ją zaintrygowało. - Chyba mnie to przekonało - stwierdziła i lekko skinęła głową, nie zaprzątając sobie uwagi tą częścią karty – miała zamiar sprawdzić to, co polecał. - A desery? Co z nich mnie zachwyci? - zapytała, tu już przemykając spojrzeniem po karcie. Chciała sprawdzić, co to miejsce oferowało, choć niewykluczone, że i w tej kwestii podążyłaby za jego gustem.
Leonard Callaway
Leonard Callaway
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
005.
{outfit}
W każdym razie będąc w Lorne Bay otworzyła Tindera i zaczęła przeglądać możliwości. W końcu z matchowała się z jedną taką hehe. Może i rozmowa jakoś za bardzo się nie kleiła, ale Mei i tak nie miała pomysłu na to co robić w piątkowy wieczór więc zaproponowała dziewczynie spotkanie. Chciała pozwiedzać okolice Lorne Bay więc podjechała po dziewczynę samochodem i zabrała ją do Port Douglas. W samochodzie trochę sobie pogadały i zdążyły przełamać pierwsze lody, nawet nie było aż tak dziwacznie jak to czasem jest na pierwszych randkach przez neta. – Byłaś tu kiedyś? – Zapytała, gdy zaparkowała samochód. Ona jeszcze nie miała przyjemności tego miejsca odwiedzić, chociaż kto wie, może jej się nie spodoba. – Masz ochotę się napić albo zjeść tego mrożonego ananasa? – No skoro już zaparkowała pod budką z ananasami, to może warto było spróbować, czy to w ogóle takie dobre jak administracja poleca. Najwyżej będę pisać skargę, że to słabe miejsce na pierwszą randkę. Oczywiście Mei mogła ją zabrać do jakiejś fancy restauracji, ale nie była tego typu osobą, ona wolała bardziej luźne spotkania, przynajmniej na samym początku znajomości.
Lourdes serrano
about
prowadzi zajęcia jogi i marzy o otworzeniu własnego studia, a w tym celu musi przekonać rodziców, że jest poważna i zna zasady biznesu
003.
lourdes & mei
the internet may be a tool for finding love
[outfit]
the internet may be a tool for finding love
[outfit]
Randkowanie online było jeszcze gorsze. Dlaczego? Lore nie była biegła w small talku, a rozmowy z nieznajomymi, zazwyczaj niekoniecznie się k l e i ł y. Spotkania na żywo odkładała więc na bok, a finalnie w ogóle nie dochodziły one do skutku. Jeśli miała ochotę kogoś poderwać, wolała zrobić to w barze; nie tracąc energii na osoby, mogące okazać się n i e a t r a k c y j n e.
Zrobiła jednak wyjątek. Poniekąd dlatego, że chodziło o kobietę, podczas gdy Lourdes, na co dzień, znacznie częściej spotykała się z mężczyznami. Po drugie, zwyczajnie się nudziła, nie mając planów na weekend, a po trzecie … cóż, Mai, przynajmniej na zdjęciu, wydawała się być p r z e p i ę k n a, co skutecznie przyciągnęło uwagę Serrano, która obiecała sobie, że będzie miła. A przynajmniej spróbuje.
Było jej na rękę, że kobieta zaoferowała, że po nią przyjedzie — sama Lore posiadała samochód, ale niezupełnie lubiła nim kierować. Ponadto, skoro zmierzały do innego miasta, takie rozwiązanie wydawało się najsensowniejsze. W normalnych okolicznościach raczej nie miałaby ochoty przemieszczać się aż do Port Douglas, ale doceniała inicjatywę. Plus, nie przepadała za miejscówkami, mieszczącymi się w Lorne Bay.
— Nie, nie byłam — odpadła z uśmiechem, odpuszczając sobie nawet komentarz mówiący o tym, że w takich miejscach nie bywała. Dotychczas Mei wydała jej się naprawdę w porządku, więc Lourdes nie chciała tego popsuć przy pierwszej, możliwej okazji. — Bardzo chętnie. Ty na co masz ochotę? — zapytała, spoglądając na menu, które nie oferowało zbyt szerokiego wyboru. — Właściwie nie bywam zbyt często w Port Douglas. Prędzej w Cairns — odparła, chcąc podtrzymać rozmowę. — A ty, od jak dawna mieszkasz w okolicy? — zapytała, z (zadziwiająco) szczerym zaciekawieniem.