opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Chociaż Freddie lubił wymądrzać się na tematy, które były mu zupełnie odległe, nigdy na szczęście nie pouczał innych w kwestii ich życia — w tym przypadku akceptując, że i jego było dalekie od ideału. Może był to sekret, dlaczego od prawie-wrogów, dotarli do tego etapu, gdy Freddie na pewno nie szukałby sposobu na sprawienie jej jakiejkolwiek przykrości. Aktualnie był nawet na etapie, gdy raczej najwięcej satysfakcji odczuwał w momencie, w którym zdołał wywołać uśmiech na jej twarzy — co miało prostą nazwę, ale nie zamierzał jej szukać w głowie. By nie stchórzyć przypadkiem, a także dlatego, że nie musiał, bo nie spieszyło im się nigdzie.
— Jak uronisz łezkę, to nie będę miał ci za złe. W końcu przecież dojdziemy do etapu, gdy będziesz płakała ze wzruszenia nad moją twórczością w tym studiu, możemy zacząć dzisiaj — zaproponował jej wspaniałomyślnie, dodając do tego szeroki uśmiech, który całkowicie kolidował z bredniami, które wygadywał. Chociaż prawda była taka, że nie kłamał. Thea była w końcu jedyną koleżanką, o której gdzieś w międzyczasie pochwalił się Salmie. I zrobił to nie dlatego, że jego siostra bywała wścibska, ale dlatego, że jakoś lubił o niej rozmawiać i trochę myśleć.
Freddie zapomniał już całkowicie, że czasami naprawdę bywał romantyczny. Oczywiście nawet w stosunku do kobiet, z którymi spotykał się krótko i raczej w dość określony sposób, starał się zachowywać w porządku — nie traktując ich jak mebel, który by potem przed drzwi wystawił, to jednak nie silił się na miłe gesty. Nie było przecież na to miejsca, ani czasu. A później pojawiła się Thea i sam nagle jakoś odgrzebał tę część siebie, o której zapomniał i wcale mu nie było źle, z tym że znowu ujrzała światło dzienne.
— Kłamię na przykład, gdy Larry od koali pyta mnie, czy i co Tessa od kuok mówiła o nim. Mówię miłe rzeczy, wierząc, że kiedyś skorzysta z moich super rad i sam pójdzie ją poderwać — wyjaśnił z taką powagą, jakby co najmniej mogła wiedzieć, o kim w ogóle mówił. Imiona prawdopodobnie mówiły jej tyle, co nic, chyba że kiedyś miała jeszcze okazję pomagać komuś innemu w sanktuarium.
— Wysłać to w świat. Nie wiem dokładnie. Ewentualnie zostanę gwiazdą TikToka i poczekam, aż algorytm mnie doceni — przyznał. Nie wiedział jeszcze do końca, ale miał nadzieję, że jakoś mu to z nieba samo spadnie zaraz po tym, jak skończy. I gdy już odwali najbardziej kreatywną i najważniejszą część. W filmach czasami tak się działo, więc czemu niby nie mogło zadziać się tak w życiu Freddiego Hemmingsa?
wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Podobno idealne życie byłoby nudne, tak słyszała. Ona przez długi czas uważała, że jej takie było, ale ostatecznie chyba okazało się, że wcale nie, więc nie miała informacji z pierwszej ręki i trudno było jej się wypowiadać na ten temat, bo nie miała informacji z pierwszej ręki. Ani z drugiej, pewnie o tym, że idealnie znaczy nudno przeczytała na jakimś instagramie albo na motywacyjnych foteczkach z pinteresta. Tam też zapewne mogła poczytać jakieś mądre rzeczy, o tym, co miało prostą nazwę i być może pasowała ona do określenia tego, co do siebie z Fredem czuli, ale nie spieszenie się było miłe, więc i ona nie planowała się aktualnie w ten temat zagłębiać. Chociaż gdy już zaśpiewa jej, że jego życie bez niej jest jak pizza bez sera, to chyba będzie musiała. Na razie jednak na szczęście aż takich poważnych wyznań w jego utworze nie było.
Nie możemy, nie czuję się na to gotowa — pokręciła głową rozbawiona. — Może powinnam najpierw ćwiczyć przed lustrem, czy coś — dorzuciła bardzo poważnie, jakby co najmniej miała taki plan. Tak naprawdę nie, pojawiło się to jej w głowie w tym momencie dokładnie i nie zamierzała trzymać się tej myśli. Jeśli była jedną z tych dziewczyn, które płakały brzydko (czyli jak normalny człowiek, a nie postać z serialu dla nastolatek), to będzie musiał to przeżyć i pozwolić jej się wysmarkać w rękaw. Niby oficjalnie nic poważnego ich nie łączyło, ale nie będzie mógł pękać ze śmiechu, że jak płacze to jest jeszcze śmieszniejszym krasnalem.Wtedy będzie miała pełne prawo się obrazić, a wolałaby tego nie robił. Wolałaby jednak pękać ze śmiechu z nim z jakiegoś innego powodu, co całkiem nieźle im wychodziło.
Była to bardzo miła część Freda na pewno, a ona lubiła odkrywać kolejne aspekty jego osobowości. Zaczęła to poznawanie od tych bardziej złośliwy i nieprzyjemnych, ale nie oznaczało to oczywiście, że spodziewała się już samych pięknych kwiatów i pluszowych misiów. Mógł ją zapewniać o tym, że jest idealnym księciem, ale jednak nie posądzała go mimo wszystko o to. A może nawet taką miała nadzieję, bo przecież sama miała całkiem sporo wad, które musiał jakoś zrównoważyć, żeby nie czuła się gównianie. Jak na razie była bardzo daleka od tego stanu przy jego osobie i wolałaby chyba, aby tak zostało.
To nawet całkiem urocze — stwierdziła po przemyśleniu. — Chyba, że Larry zaprosi Tessę na randkę i dostanie kosza, bo tak naprawdę Tessa o nim wcale jakoś miło nie myśli — nie, żeby była jakąś pesymistką, ale jednak słyszała, że bycie swatką to bardzo trudne zajęcie. I ryzykowne. Ludzie, gdy coś nie wychodziło, potrafili być bardzo niewdzięczni przecież. To, że nie miała pojęcia o kogo chodzi specjalnie jej nie przeszkadzało. W sumie nie było to do końca istotne i nie zamierzała wnikać, bo po co jej szczegóły na temat tych osób, byłoby to zbyt wścibskie, bo przecież jej nie chodziło o nich samych, a o Freda i jego kłamstwa.
Może musisz zrobić jedno i drugie, jak nie drzwiami to oknem, a jak się już odezwą z jakiejś wytwórni to będziesz miał fanbase na TikToku — przekrzywiła lekko głowę. — Nie wiem tylko, czy Prince Freddie nie będzie zajęte, to może być problem — i to poważny zapewne, będzie musiał zastanowić się jak to obejść.

frederick hemmings
opiekun kangurów — LORNE BAY WILDLIFE SANCTUARY
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
since I met you, all the gloomy days just seem to shine a little more brightly
Freddie gotów był przekonać się o tym samodzielnie. Póki co jego życie rzadko zbliżało się do jakiegokolwiek ideału, pozostając raczej bałaganem, często wynikającym z jego nieprzemyślanych decyzji. Nie miałby więc nic przeciwko, gdyby dla odmiany wszystko zaczęło się nagle układać — a jakby okazało się, ze porządek jakoś nie bardzo mu pasuje, wtedy z pewnością poradzi sobie dość sprawnie z zaburzeniem go na nowo. Nie kosztem Thei rzecz jasna, bo ona była elementem jego aktualnego, dorosłego życia, który był najmilszą zagadką. Taką, którą chciał dopiero odkrywać i poznawać, a nie eliminować na pewno.
— Na szczęście nie wymagam, by było to dziś — zapewnił ją wspaniałomyślnie. Mogła zachować wzruszenia i śmiałe okazywanie emocji na czas, gdy będzie mógł zaprezentować jej coś więcej, niż tylko fragment piosenki. Na przykład trzy. I to takie, które poruszą jej serduszko całkowicie. — Możemy się umówić, że tak za pięć spotkań sprawdzimy, czy już umiesz, okej? — zaoferował jej wspaniałomyślnie, uważając, że był to bardzo uczciwy układ. I bezpieczny, mogła sobie poćwiczyć przed lustrem, bo miała na to odpowiednio dużo czasu. Chociaż zdaniem Freda wcale nie musiała, bo pewnie taka czerwona i usmarkana nadal byłaby najpiękniejszą damą jego serca, słowo.
Nie wiedział wprawdzie, czy w kwestiach związkowych faktycznie mógł się tez tytułować księciem, ale prawdą było, że jakoś z łatwością przychodziło mu staranie się, gdy chodziło o nią. Było to naturalne, że chciał ją miło zaskakiwać, wywołując na jej twarzy uśmiech. Nawet nie umiałby określić, kiedy i skąd się to uczucie wzięło, ale zakorzeniło się na dobre.
— Nie dostanie, bo ona chyba też go lubi. Mówiła miłe rzeczy, tylko mniej ładne, niż to, co ja przekazałem — wyjaśnił. On tylko zachęcał ich do rozmowy i trochę podbudowywał ich pewność siebie. Uważał to za całkowicie niegroźne zajęcie, które miło się wciskało w dni, kiedy już miał za sobą obowiązki w sanktuarium. W końcu musiał się czymś zająć, żeby mu nie przyszło do głowy wziąć więcej obowiązków, niż powinien, gdy dzień się ciągnie jakoś nienaturalnie powoli.
— Wymyślę coś innego. Może zostanę jakimś Frederickiem pierwszym — dodał poważnie. Brzmiało to już bardzo królewsko i poważnie. Chociaż tyle, że rodzice dali mu imię, które faktycznie nadawało się do tego, by swój książęcy gen pielęgnował. Nawet jeśli nie podarowali mu go w rzeczywistości. — Czy teraz czas na jeszcze milszą część wieczoru? — zapytał poważnym tonem, wyciągając w jej stronę rękę, bo — jego zdaniem — należało na przykład się rozebrać. I miał nadzieję, że Thea się w tej kwestii z nim całkowicie zgodzi.

wolontariuszka — schronisko dla zwierząt
24 yo — 153 cm
Awatar użytkownika
about
koza, co całkiem lubi freda
Zaśmiała się lekko, kręcąc przy tym głową na jego propozycję, ale głupio było odmówić takiej wspaniałomyślności z jego strony.
Okej — zgodziła się więc rozbawiona, chociaż wiadomo, że tak naprawdę nie mogła mu niczego obiecać. Być może zdarzy się tak, że uroni łezkę wzruszenia jedna czy dwie, ale pewnie zasmarkana i zaryczana siedzieć tu nie będzie. Tak jej się wydawało, ale wróżką nie była, kto wie (hehe, ja), co przyniesie czas. Na razie nie chciała się zastanawiać nad tym, jak będzie się to układało i w jakim miejscu będą za pięć spotkań. Chociaż biorąc pod uwagę to, jak często się widywali (na co nie narzekała ani trochę), to pewnie będzie to za jakieś dziesięć dni. Mało czasu na diametralne zmiany i mało czasu na ćwiczenia przed lustrem, ale trudno. Poradzą sobie.
To bardzo miłe, że wykorzystujesz swój dar również dla innych — trochę sobie z niego teraz żartowała, ale dużo prawdy w tym też było. Każdy, kto go znał, wiedział doskonale, że rzeczywiście nawijać makaron na uszy i mówić piękne rzeczy to potrafił. Często w nich przesadzał, ale jednak pasowało to wszystko do niego i Thea całkiem to lubiła, jednocześnie wiedząc, że nie należy go zawsze brać na poważnie.
Brzmi to bardzo królewsko — było to coś, z czym trudno było się kłócić. W normalnych rodzinach (chociaż Thea nie uważała za normalnych ludzi, którzy nazywali swoje dzieci swoimi imionami, było to w jakiś sposób dziwaczne i niezdrowe, jej zdaniem) byłby pewnie raczej Frederic Junior i Frederic Senior, a nie I, II i tak dalej. Także kto wie, może był to odpowiedni kierunek. Tego wieczoru jednak nie mieli się tego dowiedzieć, bo obrał on inny kierunek w momencie, w którym Amalthea chwyciła jego dłoń, aby znaleźć się zdecydowanie bliżej i móc go pocałować. Nie raz i nie dwa, ale liczenie tego było tak samo niepotrzebne, jak zastanawianie się nad jakimikolwiek innymi sprawami, gdy mogli skupić się po prostu na sobie i na tej jeszcze milszej części wieczoru. Który ostatecznie trwał na tyle długo, że trudno było nazywać to wszystko jeszcze wieczorem, ale byli młodzi, piękni i pełni energii oraz wigoru, także nie musieli się przejmować niewyspaniem.

koniec, frederick hemmings <33
ODPOWIEDZ