Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Równo rok temu lało tak okropnie, że farma tonęła w błocie. On tez mało nie utonął próbując wydostać się do miasta po zbawienną działkę heroiny. Równo rok temu ojciec zawiózł go na odwyk. Równo rok temu poznał Jethro i jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Był w końcu szczęśliwy.
Jeszcze kilka dni temu unosił się niemal nad ziemią z tej radości wzbudzając u ojca niepokój. O jak dobrze znał to podejrzliwe spojrzenie, którym ojciec bacznie mu się przyglądał za każdym razem, gdy na siebie wpadli. A wpadali ostatnio coraz rzadziej. Mijali się, a Mitch coraz częściej nocował u Vermonta. Ostatnio łapał się na tym, że coraz więcej jego rzeczy miało już swoje stałe miejsce na półkach i w szafkach, a przy jego kluczach pojawił się jeden dodatkowy, ten do mieszkania Vermonta. W każdym razie, Aiden nie miał powodów do niepokoju, bo jego syn nadal był czysty. Był po prostu szczęśliwy i zakochany.

Wszystko jednak zmieniło się kilka dni temu. Już nie unosił się nad ziemią, a czołgał się w smole. Już się nie uśmiechał, a oczy zapuchły mu od łez. Miał déjà vu. Nagle i niespodziewanie Jethro zniknął z jego życia. Bez uprzedzenia. Puf, i już go nie było. Nie pojawił się w pracy, nie odbierał telefonów, nie odpisywał na smsy i na komunikatorach. Nawet email mu wysłał. I nic. W pracy restauracji, że już nie pracuje, ale nikt nie chciał powiedzieć nic więcej. Nic z tego nie rozumiał. Mieszkanie było puste, ale wydawało się, że wszystko było na swoim miejscu. Czekał na niego, ale się nie doczekał popadając w coraz większą rozpacz. Przekopał całe mieszkanie Jeta w poszukiwaniu jakichś wskazówek, albo kontaktu do rodziców, ale nic nie znalazł. Poz atą jedną mała torebeczką, którą dostał od Dicka, a którą to tak skrzętnie próbował przed nim ukryć. I znowu miał déjà vu. Najczarniejsze myśli krążyły mu po głowie. Dokładnie te same, które nie dawały mu spać poprzednim razem: no zaćpał się i leży w rowie, dlatego nie odbiera.
Ściskał tę mała torebeczkę w dłoni i nie wiedział, czy bardziej był zły na siebie czy na niego. Czy bardziej był smutny czy wściekły. Wszystko się w nim kotłowało. Nie miał pojęcia co dalej powinien zrobić. Wyrzucić to białe gówno? Odłożyć na miejsce? Schować? Zażyć?

Dziś nadal był czysty, choć ten mały biały woreczek, który wcześniej skrywał się w kuchni Vermonta, teraz leżał na dnie mitchellowej szafki nocnej. Teraz to on przekładał ją z kąta w kąt, walcząc ze sobą ze wszystkich sił. Jeden złoty strzał i będzie po wszystkim. Ale jeszcze nie dziś. Poczeka na cud.

Zszedł do kuchni ocierając załzawione oczy. Jeśli Aiden wcześniej podejrzewał, że za dobrym humorem syna stoją narkotyki, to teraz pewnie stracił wszelkie wątpliwości, bo Mitch wyglądał jak siedem smutków. Przeszedł obok ojca ignorując go zupełnie jakby go nie zauważył i włączył ekspres do kawy. Prawie nie sypiał, prawie nie jadł. Tylko kawa trzymała go jeszcze na nogach, ale długo pewnie tak nie wytrzyma.
@aiden thompson
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Aiden skłamałby, gdyby powiedział, że od czasu do czasu nie nachodziły go podejrzenia związane z tym, że jego syn wrócił do nałogu. Chłopak w niektóre dni był w takiej euforii, którą trudno było racjonalnie wyjaśnić. No tak, wchodziło w grę uczucie zakochania, wtedy też człowiek zachowuje się, jakby był pod wpływem używek, ale Mitch nie zdradził się ani słowem, że poznał kogoś, że rozwija tutaj z kimś romantyczną relację. Z czasem jednak starszy Thompson wpadł w tryb życia zawodowego, próbował żyć własnym życiem, no i ostatecznie na farmie pojawiła się też córka, z workiem swoich problemów, dlatego lekarz ostatecznie nigdy wprost nie podjął z synem tego tematu.
Ostatecznie doszedł do wniosku, że skoro dzieci zaczęły wychodzić z domu, tej bezpiecznej przystani, to znaczy, że wszystko u nich dobrze, że nie ma sensu szukać problemów na siłę. Zresztą w minionym roku było ich tak dużo, że chyba wszyscy w tej rodzinie wyczerpali limit na najbliższych kilka lat. Poza tym uznał, że skoro młodzi zaczęli żyć własnym życiem, to i dla niego jest na to najwyższy czas. Młodszym się już nie staje, a na tym etapie życia, czas mija dużo szybciej, niż za młodu. Dziś nie ma już przed sobą niemal nieograniczonej perspektywy, a szczęście bywa ulotne. O czym Aiden już dobrze wie, a Mitch zdaje się, właśnie odbiera tę lekcję od życia. Lekcję, o której Aiden nie mógł mieć pojęcia. Tyle tylko, że dorosłe dzieci nie mają obowiązku opowiadać rodzicom o wszystkich swoich zmartwieniach, toteż mężczyzna przez długi czas nie wypowiadał na głos swoich wątpliwości.
Kilka dni temu jednak coś się zmieniło. Euforię rudowłosego zastąpiła nostalgia, którą dało się wyczuwać nawet podczas trwającej pięć minut rozmowy przed wyjściem obu mężczyzn do swoich codziennych obowiązków. No właśnie, zwykle mężczyźni tyle widzieli się każdego poranka, bo Aiden chciał wyjechać do Carins jeszcze przed poranną falą korków. Jego wczorajszy dyżur w szpitalu trwał całą dobę, dlatego dzisiaj z kolei cały dnień spędzał w domu. Planował ten czas poświęcić na poszukiwania kupca owiec, musiał też zająć się kilkoma innymi zaległymi sprawami. Gdy jednak niespodziewanie Mitchell zjawił się w kuchni, przynajmniej jego ciało się tam zjawiło, bo duch już niekoniecznie, czego dowodem był brak reakcji na pytanie mężczyzny czy chłopak chce śniadanie, bo Aiden właściwie przygotowywał kanapki, to szybko podjął decyzję, że czas nieco zweryfikować plan dnia.
- Mitch. - powiedział podniesionym głosem, gdy chłopak nie reagował na słowa wypowiadane normalnym tonem.
sex on the beach
pif-paf#8372
ODPOWIEDZ