księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
008.
it's complicated
{outfit}
Konflikt z Dawn nadal trwał. Brando nie mógł znaleźć sposobu, by przekonać ją do swojej prośby, czyli zrobienia testu na ojcostwo. Chciał dowiedzieć się, z kim była w ciąży, żeby wiedzieć, na czym stoi. W końcu mógł być ojcem tak samo, jak jej mąż i jeśli rzeczywiście by się nim okazał, zamierzał być częścią życia tego dziecka, nawet jeśli między nim a Milligan wszystko było skończone. Co do tego nie miał nawet najmniejszych wątpliwości, ponieważ zawiodła go ogromnie, po drodze sprawiając, że poczuł się bezwartościowy. Jak po czymś takim miałby jeszcze się do niej zbliżyć? Choć wciąż coś do niej czuł, świadomość tego, jak postępowała, pomagała mu trzymać te uczucia w ryzach, a być może kiedyś pomoże mu je zdusić tak, by odeszły w zapomnienie. Chciał tego - chciał zapomnieć o tym, co do niej czuł, ponieważ obecnie te uczucia tylko go raniły i na nic nie były mu potrzebne, ponieważ między nimi wszystko było skończone. Szkoda tylko, że na razie (a może nigdy) nie mógł w pełni się od niej uwolnić, ponieważ miał do spłacenia dług u niej, a poza tym pracował dla niej. I najwyraźniej też byli ludzie, którzy uważali, że był jej osobistą sekretarką, bo gdy poprzedniego dnia wracał z pracy, wręczono mu kopertę, która miała zostać przekazana Dawn. Dostał ją od ludzi, których oboje dobrze znali i z którymi brunet nie chciał mieć już nic do czynienia. Oni jednak nawet teraz nie chcieli dać mu spokoju, uznając, że zostanie ich gońcem i przekaże Milligan kopertę wraz z wiadomością, że ten prezent nie jest za darmo. Saaranen nie miał ochoty tego robić, nie zamierzał dać się w to wciągnąć, ani nie chciał tym ludziom ułatwiać dostępu do brunetki, od której znów chcieli wyciągnąć pieniądze. W końcu jednak zmienił zdanie. Dlaczego? Bo leżąca u niego w domu koperta w końcu wzbudziła jego ciekawość i choć nie była zaadresowana do niego, otworzył ją i zajrzał do środka. Zdjęcia, które tam znalazł, były czymś, co Dawn powinna zobaczyć. Mógł się na nią wściekać i nie chcieć mieć z nią nic do czynienia, ale mimo wszystko nie życzył jej źle i uważał, że ukrywanie przed nią tego byłoby świństwem. A on, cóż, musiał postępować właściwie, dlatego następnego dnia, gdzieś w godzinach popołudniowych zastukał do drzwi biura Dawn i wszedł do środka. - Od naszych wspólnych znajomych. Mówili, że zgłoszą się później po zapłatę - odezwał się, kładąc na biurku przed nią kopertę. - Ale możliwe, że akurat ta oferta cię zainteresuje - stwierdził, choć prawdę powiedziawszy nie miał pewności, w końcu nie miał pojęcia, co dokładnie było między nią a jej mężem, a skoro ona pozwalała sobie na niewierność, to może on również mógł? Choć czy gdyby tak było, to czy Milligan tak by panikowała, że również ich zdjęcia mogłyby dotrzeć do Fitza? Właśnie dlatego doszedł do wniosku, że powinna zobaczyć te nowe fotografie, na których modelem tym razem był jej mąż i jakaś młoda kobieta.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
008.

it's complicated
{outfit}
Choć niełatwo było jej się z tym pogodzić, jej relacja z Brando była już definitywnie zakończona. Co więcej, najlepiej byłoby prawdopodobnie, gdyby całkowicie wyrzuciła go ze swojego życia, jednak tym razem nie chciała okazać się frajerką, która po bolesnym rozstaniu wywala faceta z pracy, ponieważ ma nad nim taką władzę. Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie była frajerką, co pokazała dość dobitnie, kiedy odsunęła go od siebie, nie grając w otwarte karty. Nie potrafiła się na to zdobyć nawet teraz, kiedy Saaranen zdawał sobie sprawę z tego, że była w ciąży, a poza tym istniał cień szansy, że dziecko, które rozwijało się w jej wnętrzu, było jego, Dawn nie potrafiła postąpić odpowiedzialnie. Nie umiała spełnić jego prośby i zdecydować się na test na ojcostwo, bo gdyby on wskazał bruneta, wówczas nie mogłaby udawać, że wszystko było w porządku. Teraz, kiedy nie miała takiej pewności, mogła po prostu założyć, że ojcem był jej mąż, co miało oszczędzić jej kłopotów. Szkoda tylko, że jednocześnie oznaczało, iż już do końca życia utknie w związku, w którym od samego początku brakowało szczęścia.
O tym jednak starała się nie myśleć. Próbowała za wszelką cenę skupić się na tym, co miała do zrobienia w pracy, w czym ewidentnie nie pomagały jej poranne mdłości. Mniej więcej do południa nie była w stanie wcisnąć w siebie nic, a ilekroć próbowała sięgnąć po kawę, robiło jej się tak niedobrze, że potrzebowała otworzyć znajdujące się w biurze okno i złapać kilka głębszych wdechów. Nie trwało to długo, a mimo to wiedziała już, że ciąża nie jest niczym przyjemnym… Czyżby los jeszcze bardziej próbował ukarać ją za to, co nawyprawiała?
Właśnie taka myśl przemknęła przez jej umysł w momencie, w którym ponownie zajęła miejsce za biurkiem. Na krótko po tym przeszkodziło jej pukanie, ale mając nadzieję, że było to coś, co rozproszy ją na tyle, że przestanie czuć się źle, jednak widok Brando niczego nie ułatwił. Mało tego, z marszu założyła, że rozpęta się kolejne piekło, jednak nie odezwała się ani słowem, dopóki na jej biurku nie wylądowała koperta. Zerknęła na niego pytająco, po czym sięgnęła po papier, do którego zajrzała. Na widok tej zawartości coś ścisnęło ją w żołądku, ale wcale nie z poczucia zdrady. Raczej przez to, iż zdała sobie sprawę z tego, że chciała spieprzyć całe swoje życie dla faceta, któremu nie zależało na niej nawet w najmniejszym stopniu. - Po co mi to pokazujesz? - zapytała, odkładając spokojnie zdjęcia na blat biurka. Domyślała się, że nie robił tego po to, by ją odzyskać, ale nie musiał przecież też spełniać próśb tych ludzi. Mimo to znalazł się tutaj, a ona miała przed sobą te cholerne fotki. Z jakiegoś powodu musiał podjąć taką decyzję.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Brando na pewno nie zamierzał jej pozwolić na to, by tak po prostu podążyła tą łatwiejszą drogą. Nie zamierzał zapomnieć o sprawie i zgodzić się na to, żeby Dawn sama wybrała temu dziecku ojca. Jeśli ono było jego, musiała pozwolić mu na to, by był częścią jego życia i zamierzał o to walczyć. Nie podobało mu się to, że właśnie w tym kierunku zmierzała ich relacja. Miał nadzieję, że Milligan zachowa się przynajmniej na tyle przyzwoicie, żeby mu tego nie utrudniać, ale najwyraźniej oczekiwał od niej zbyt wiele. Prawdę powiedziawszy ostatnimi czasy kompletnie jej nie poznawał, ale może to po prostu oznacza, że wcale jej nie znał? Mógł przecież mieć fałszywy obraz Dawn, która, być może, od samego początku oszukiwała go nawet na temat tego, jaka jest. Teraz już nie mógł tego wykluczyć, brał pod uwagę nawet tak paskudne scenariusze, do czego doprowadziła ona sama. Sprawiła, że zwątpił w nią. Wcześniej to było dla niego nie do pomyślenia, ale jak widać prędko wszystko się zmieniło, a on już nawet nie wiedział, na kogo teraz spoglądał.
Oczywiście, że nie zamierzał jej odzyskać. Nie był takim desperatem. Choć zakochał się w tej kobiecie, za jaką ją wcześniej miał, z obecną Dawn nie chciał mieć nic do czynienia. Nie był już zainteresowany walką o nią - jedyne, czego od niej chciał, to poznać prawdę na temat ojcostwa dziecka, które w sobie nosiła, nic więcej. Ale to sprawa zupełnie niepowiązana z przesyłką, którą jej dziś dostarczył. Nie przyszedł z nią z egoistycznych powodów. Po prostu przekazywał wiadomość, za którą przyjdzie jej zapłacić. Nie jemu, a ich wspólnym przyjaciołom. Jego zaś mogła potraktować jako gońca, który prawdę powiedziawszy nie czuł się dobrze, przekazując jej takie wieści, ale cóż, nie pozostawiono mu wyboru - to musiał być on. - Ukrywanie tego nie byłoby w porządku - wzruszył ramionami, nie czując potrzeby krycia się z powodem, który go tutaj przywiódł. Uznał po prostu, że tak należy postąpić, bo Dawn zasługiwała na prawdę, jeśli jej nie znała. I w tym przypadku nie miało żadnego znaczenia to, że byli skłóceni, bo to nie ma związku z ich relacją. To nie jest coś, co Brando mógł wykorzystać w walce przeciwko niej, bo nie chciał grać nieczysto. A mógł, mógł spróbować użyć tych zdjęć, żeby namówić ją do zrobienia testu, ale kim by wtedy był? Na pewno po czymś takim nie mógłby spojrzeć sobie w oczy, dlatego nie było mowy, aby postąpił w ten sposób.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Mógł się nie pomylić, a Dawn rzeczywiście nie była osobą, w której się zakochał. Znał tylko pewną jej część, nie mając pojęcia o tym, jak wyglądała jej przeszłość i jak bardzo zależało jej na tym, aby zabezpieczyć swoją przyszłość. Teraz nawet podwójnie, ponieważ wszystko wskazywało na to, że pomimo wszelkich niechęci, miała ściągnąć na ten świat dziecko, dlatego nie mogła pozwolić, by czekał je podobny los. Nie chciała, żeby ten dzieciak musiał wychowywać się w warunkach takich, w jakich wychowywała się ona, a przecież to właśnie czekałoby go, gdyby jej mąż odprawił ją z kwitkiem. Po potencjalnym rozwodzie nie miałaby nic, a zgodnie z tym, co wiedziała na temat obecnej sytuacji Brando, z nim było podobnie. Nie byłby w stanie zapewnić temu dzieciakowi nic dobrego, zatem tak, Dawn dokonywała pewnego wyboru, a chociaż sama wcale nie miała być szczęśliwsza, nie robiła tego wyłącznie o sobie. Najwyraźniej nie była aż taką egoistką, za jaką mogła uchodzić, co jednak nie znaczy, że o swój interes nie dbała w ogóle. Tyle tylko, że ponad własne szczęście postawiła najwyraźniej dobra materialne - właśnie w takiej osobie się zakochał.
Żałowała tego, jak potoczyła się ich relacja, jednak nie zamierzała się nad sobą użalać. Sama podjęła tę decyzję, więc musiała przyjąć ją na klatę i zmierzyć się z tym, co miał przynieść jej los. Zdjęcia, które dzisiaj zobaczyła, nie były dla niej wielkim zaskoczeniem. Najwyraźniej jakaś jej część już od pewnego czasu brała pod uwagę to, że mąż nie był jej wierny. Wiedziała, że dla niego była wyłącznie ładną ozdobą i prawdopodobnie dlatego z taką łatwością jej samej przyszło zaangażowanie się w inną relację - w taką, w której przypomniała sobie smak prawdziwych uczuć, o których musiała jednak zapomnieć. Nic lepszego jej nie czekało. - I niby nie czujesz z tego powodu nawet odrobiny satysfakcji? - zapytała, wyginając usta w gorzkim uśmiechu, a chociaż zadała mu to pytanie, wcale nie wierzyła, że odpowiedź mogłaby być twierdząca. Od samego początku wiedziała, że Brando był od niej lepszy. Miał swoje za uszami, a mimo to był naprawdę porządnym facetem, przez co sama tak mocno do niego lgnęła. Teraz żałowała, że nie mogła skryć się w jego ramionach i odpocząć, ale przecież sama zgotowała sobie taki los. Teraz już musiała to zaakceptować.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
To i tak ani trochę jej nie usprawiedliwia, ani nie sprawia, że jej postępowanie nie było w porządku. Jasne, Brando nie ma wiele, ale to wcale nie znaczy, że był goły. Kiedy upora się z długiem, miał szansę żyć na nie najgorszym poziomie. Może nie było szans na to, żeby dorobił się majątku takiego, jak jej męża, ale czy to znaczy, że tylko ludzie bogaci byli w stanie zadbać o dzieci i tylko oni mogli je mieć? Brando z całą pewnością nie dopuściłby do tego, żeby jego dziecku czegoś zabrakło. Sam dorastał w ubóstwie, wiedział, jak to wygląda i na pewno nie chciał, żeby jego dzieci przechodziły przez to samo. Dawn była naprawdę niesprawiedliwa i gdyby ktoś zapytał o zdanie Saaranena, stwierdziłby, że podejmując taką decyzję jednak najbardziej dbała o siebie. To jej najbardziej było potrzebne to, co zapewniał jej Fitz, dlatego bruneta nie przekonałaby taką gadką. Właściwie to nie było rzeczy, którą mogłaby mu powiedzieć i która by go przekonała, że czas wywiesić białą flagę i nie walczyć o to dziecko, nawet jeśli mogło być jego. Tutaj Brando miał pozostać nieugięty.
Sama doprowadziła do takiej sytuacji. Saaranen może nie mógł obsypać jej złotem, jak Fitz, ale oferował jej coś znacznie cenniejszego, co ona odtrąciła i podeptała. Najwyraźniej to wcale nie było dla niej tak cenne, czy potrzebne, skoro mogła się bez tego obejść. W końcu podjęła świadomą decyzję, prawda? To ona wybrała między wygodami życia z Fitzem a uczuciami Brando, niżej ceniąc sobie drugą opcję, jeśli ta w ogóle miała dla niej jakąś wartość, w co brunet zwątpił. Miał wrażenie, że jego uczucia od początku nie miały dla niej żadnego znaczenia. - Naprawdę masz mnie za kogoś takiego? - ściągnął ku sobie brwi, oczekując odpowiedzi. Nie rozumiał, jak mogła zadać mu takie pytanie. Czy rzeczywiście kiedykolwiek zrobił coś, co pozwoliłoby jej pomyśleć, że mógłby się tak zachować? A może po prostu oceniała go swoją miarę? W końcu od pewnego czasu nie robiła nic innego, tylko wypominała mu jego porażki i podkreślała, jak niewiele jest wart. To ona czerpała przyjemność z kopania leżącego, nie on. Dlatego wcale nie cieszyło go to, że Dawn dostała od losu, a raczej od swojego męża cios.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
W pewnych aspektach nawet ona była świadoma tego, że popełniała głupotę. Bała się konsekwencji, jakie wynikałyby z odejścia od męża, dlatego twardo się go trzymała, choć nie była przy nim szczęśliwa, ani też nie czuła, że to właśnie on okazałby się lepszym ojcem dla dziecka, które wbrew jej wątpliwościom miało przyjść na świat. Jej partnerowi brakowało woli zainteresowania, ciepła i czułości, którymi należało otoczyć tę małą istotę, co z pewnością otrzymałaby z rąk Brando, podobnie zresztą, jak w przeszłości otrzymywała to ona. Rzecz w tym, iż Dawn nie była przekonana, czy sama potrafiłaby zaoferować coś podobnego temu maluchowi, więc może jej ucieczka brała się również z tego, że nie chciała czuć się gorsza? Nie chciała utkwić w przekonaniu, że to dziecko miało przy sobie kogoś lepszego od niej, natomiast ona nie spełniała wymagań, jakie stawia się przed matką. Myśl o rodzicielstwie niemożliwie ją przerażała, a ten strach również popychał ją do robienia głupot. Obok nie było niestety nikogo, kto mógłby pomóc jej się w tym odnaleźć, ponieważ pomoc jedynej osoby, która próbowała przemówić jej do rozsądku, bezustannie odrzucała.
Jego uczucia miały dla niej ogromne znaczenie, jednak odeszły w odstawkę w obliczu tego, jak bardzo obawiała się domknąć pewne sprawy. Relacja, w której utknęła, wiązała się nie tylko z utratą wszystkiego, co miała, ale być może też z innymi, znacznie poważniejszymi konsekwencjami. Wiedziała przecież, że jej mąż zadawał się z ludźmi, z którymi ona sama nie chciała mieć nic wspólnego - z ludźmi, którzy wydawali się jeszcze gorsi od tych, którzy zmusili Brando do przyniesienia jej tej przesyłki. Obawiała się zatem, że jeśli podejmie decyzję, której jej mąż nie zaaprobuje, on zdecyduje się rozwiązać to małżeństwo w inny sposób - właśnie tak bardzo mu nie ufała. Teraz jednak, skupiając swoją uwagę w pełni na Brando, w pierwszej kolejności wzruszyła lekko ramionami, a później podniosła się z miejsca, biorąc w dłonie kopertę, której zawartość wsunęła do środka. - Możesz im przekazać, że to nie mój problem. Jeśli chcą kasy, niech zwrócą się po nią do tych, którzy znajdują się na zdjęciu - stwierdziła, wyciągając kopertę ponownie w stronę bruneta. Choć próbowała pokazać coś innego, to nie tak, że zdrada męża w ogóle jej nie dotknęła. Zabolało ją to, jednak nie przez fakt, że zaszkodził ich miłości, a raczej był kolejną osobą, która udowadniała jej, że można zastąpić ją kimś lepszym. Bardziej bolało jednak, kiedy pewien czas temu pokazał jej to Brando.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Myślała, że Brando się nie bał? Mimo że tak walczył, to obawiał się tego, iż rzeczywiście może okazać się ojcem, bo Dawn miała rację, co on mu da? Jaką przyszłość zapewni? Obecnie nie miał nic i Milligan skutecznie udało się zasiać wątpliwości, czy kiedykolwiek coś zdobędzie. Poza tym… Nie planował dzieci, na pewno nie teraz. Nie był pewny, czy chciał aż tak zmienić swoje życie, ale jeśli mleko się rozlało, co miał zrobić? Musiał stanąć na wysokości zadania, bo niezależnie od tego, jakie były jego życzenia, dziecko niczemu nie jest winne. Było za to w pełni zależne od swoich rodziców, którzy powinni o nie zadbać, dlatego gdyby okazał się ojcem, zamierzał wziąć odpowiedzialność, bo tak należy, a on nie chciał zawieść swoich dzieci tak, jak jego zawiódł własny ojciec. Chciał być od niego lepszy, nawet jeśli na razie w innych aspektach nie mógł pochwalić się sukcesami, bo ciągle wszystkich wokół zawodził. I najwyraźniej w oczach innych był porażką, skoro Milligan właśnie tak go widziała.
Pokręcił głową, sygnalizując w ten sposób, że zamierzał jej odmówić i robił to nie bez powodu. Jego szefowa w tej chwili nieco się zagalopowała, chyba zapominając, że Brando nie był na każde jej skinienie. - Sama możesz im to powiedzieć. Nie jestem niczyim posłańcem, Dawn. Przyniosłem ci to tylko dlatego, że powinnaś o tym wiedzieć, dalej to już nie moja sprawa - odparł, unosząc dłonie tak, by podkreślić to, że nie zamierzał brać od niej tej koperty i nikomu jej przekazywać. Nie był na niczyje posyłki i nie powinna traktować go w ten sposób. Tym bardziej, że doskonale wiedziała, iż nie chciał mieć już nic do czynienia z tamtymi ludźmi. Kiedy zaciągnął u nich dług, wpakował się w relację z nimi z desperacji, robiąc ogromną głupotę, przed którą sama Milligan go uchroniła. A skoro wtedy uwolniła go od kontaktów z nimi, czemu próbowała znów go do nich pchać? Dostarczanie tej przesyłki od nich do Dawn też mu nie leżało, ale zaczepili go i wcisnęli, nie dając mu dużego wyboru przy odebraniu jej. Wahał się jednak, czy wykonać ich polecenie, do zrobienia czego ostatecznie skłonił go nie strach czy chęć współpracy, a zwykła przyzwoitość, bo gdy poznał zawartość koperty, uznał, iż adresatka też powinna ją zobaczyć. Nie chciał, żeby była jedyną osobą trzymaną w niewiedzy, skoro to jej dotyczyło.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Gdyby znajdowali się w innej rzeczywistości - gdyby na jej palcu nie znajdowała się obrączka, a oni mogliby zbudować ze sobą prawdziwy związek, być może Dawn ucieszyłaby się z takiego obrotu spraw. Sama jednak musiałaby być wówczas inną osobą, ponieważ teraz wcale nie czuła się podekscytowana z powodu tego, że miała zostać matką. Nie była do tego stworzona i w najbliższym czasie to na pewno nie miało się zmienić - na pewno nie w obliczu tego, iż od samego początku postrzegała tę ciążę raczej jako przekleństwo. To dziecko miało jeszcze bardziej uwiązać ją do własnego męża, albo namieszać między ich dwójką za sprawą tego, że nie było jego, bo nawet jeżeli Dawn odwlekała w czasie zweryfikowanie tego, to wcale nie umniejszało temu, że Brando z łatwością mógł wywrócić jej wszystko do góry nogami. A ona prawdopodobnie była mu winna prawdę, choć tego najwyraźniej nie chciała do siebie dopuścić. Czemu wszystko nagle musiało stać się aż tak zagmatwane?
Tego chyba nie przewidziała, dlatego gwałtownie się cofnęła. No tak, nie był tu już po to, by jakkolwiek jej pomagać, czy troszczyć się o nią, ponieważ jego rola zmieniła się na jej własne życzenie. Szkoda tylko, że kiedy sam pokazał jej, iż postanowił się do tego dostosować, zabolało. Musiała to jednak przełknąć - musiała przyjąć do wiadomości to, że nie byli już sobie w żaden sposób bliscy, dlatego w odpowiedzi na jego słowa lekko skinęła głową. Odłożyła kopertę ze zdjęciami na biurko, a chociaż jeszcze przez moment spoglądała mu w twarz z nieco speszoną (?) miną, ostatecznie się wycofała. - Masz rację - przyznała, decydując się wrócić na miejsce, które zajmowała wcześniej. Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę i zerknęła na niego przez ramię. - Jeśli to wszystko, możesz wrócić do swoich spraw. Zrobiłeś, co miałeś zrobić - wzruszyła niedbale ramionami. Miała do rozwiązania inne, bardziej naglące problemy, natomiast wszystko, co związane z nimi, powinna odłożyć na bok. Ostatecznie przecież i tak nie mieli już znaleźć drogi powrotnej do siebie.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Prawdę powiedziawszy chyba nikogo, może poza jej mężem, nie ucieszyła wieść o tej ciąży. W życiu Brando ona również komplikowała zbyt wiele, ponieważ po spłaceniu długu miał nadzieję odciąć się od Dawn, ze strony której ostatecznie spotykała go jedynie krzywda. Teraz, jeśli się okaże, że on jest ojcem jej dziecka, to będzie niemożliwe. Poza tym, choć akurat Saaranen nie zdawał sobie z tego sprawy, to właśnie przez tę ciążę stracił Milligan. Nie miał pojęcia, że zachowywała się w ten sposób nie dlatego, że miała go gdzieś. Oczywiście nawet gdyby wiedział, to znacząco by nie poprawiło jej obrazu w jego oczach, który ostatnimi czasy mocno nadszarpnęła, ale przynajmniej by mu pozwoliło lepiej zrozumieć ją oraz sytuację, w której się znaleźli, bo ta obecnie była dla niego kompletnie niezrozumiała. Nie miał pojęcia, czemu Dawn okazała się tak inna, tak zepsuta, chociaż wcześniej miał ją za kogoś innego. To było dla niego naprawdę niepojęte.
O taką rzeczywistość walczyła. Odepchnęła go, potraktowała jak nic nie wartego śmiecia, dlatego nie mogła liczyć na to, że Brando dłużej będzie za nią biegać i wykonywać jej wszystkie polecenia. Nie zamierzał dłużej o nią dbać i jej pomagać, bo to już nie była jego rola. Oczywiście to wszystko przychodziło mu z trudem, bo jeszcze nie przestało mu na niej zależeć, ale musiał być twardy. Nie mógł pozwolić jej na to, żeby traktowała go w tak zły sposób, a on dalej będzie jej posłuszny, kiedy nie musiał. W pracy, w porządku, nie zamierzał się buntować. Jest jego szefową i rozumiał swoją rolę, ale co nie miało związku z pracą, dłużej go nie obchodziło. Teraz jej zmartwienia były wyłącznie jej własnymi zmartwieniami. Mimo to trudno mu się ją teraz oglądało, jednocześnie obstając przy swoim. Jakaś jego część chciała ją objąć, pomóc, zrobić cokolwiek, ale nie mógł tego zrobić. I nie zrobił. Skinął za to głową, zgadzając się z nią. Nie powiedział nic, bo nie miał nic do dodania. Po prostu wyszedł z jej gabinetu i wrócił do siebie, do swoich spraw, choć nie mógł przestać myśleć o Dawn i o tym, jak wyglądała przed jego wyjściem od niej.
KONIEC
ODPOWIEDZ