about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
about
dobry profesor, jeszcze lepszy naukowiec, porządny ojciec i beznadziejny mąż
002.
Oswald & Sienna
history has its eyes on you
[outfit]
history has its eyes on you
[outfit]
Pierwszym z nich było niewątpliwie małżeństwo z Lauren — kobietą, z którą szczęśliwy był zaledwie przez niewielki ułamek czasu. Zdecydowali się na wspólne życie zdecydowanie zbyt szybko, mając na względzie jedynie dobro Noah, ale … czy wiecznie negatywna atmosfera i ciągle kłótnie rzeczywiście stanowiły dobre środowisko dla dziecka? Kilka lat później Oswald zaczął w to szczerze w ą t p i ć. Na naprawianie wyrządzonych krzywd było już jednak zbyt późno, więc aktualnie musieli mierzyć się z konsekwencjami dawno podjętych decyzji. Ale pomimo tego, jak źle im się układało, Lounsbury nigdy nie żałował jednego: sprowadzenia na świat syna.
Drugim błędem mógł nazwać pozwolenie sobie na słabość; tym gorszą, że rozgrywającą się w jego miejscu pracy. Szumnie roznoszące się po terenie kampusu plotki odbiły na nim swoje piętno — sprawiając, że stał się wykładowcą, który lubi młodsze kobiety, czy też zaczepia dwudziestoletnie studentki. Nie był z tego dumny. Przez wzgląd na brak dowodów i fakt, że w istocie nie wydarzyło się nic poważniejszego, zachował stanowisko, a temat nie został poruszony przez uczelniane władze; Oswald jednak miał wrażenie, że patrzono mu na ręce. Może słusznie? Sam zapewne, w takiej sytuacji, również utrzymywałby pewną dozę nieufności.
Nie mógł jednak pozwolić sobie na kolejne błędy.
I przede wszystkim: nie mógł dopuścić, by jego zła sława dotarła również do CSIRO.
Oswald Lounsbury był więc wściekły, chociaż próbował tego po sobie nie pokazywać, zachowując chłodne opanowanie. Denerwował się, gdy coś mu zarzucano, a jeszcze bardziej denerwował się, gdy nie miało to absolutnie ż a d n e g o pokrycia w rzeczywistości. Byłoby to jeszcze do przełknięcia, gdyby właśnie, problem nie dotyczył tym razem pracy w centrum technologii, gdzie r z e k o m o pomógł się dostać jednej ze swoich studentek, do której r z e k o m o miał słabość. Przeklął się w myślach za to, że w ogóle podjął z nią rozmowę — lecz miał świadomość, że była na tyle niewinna, że Sienna musiała mieć bujną wyobraźnię, pakując niedosłowną wskazówkę w absurdalnie wielkie pudełko, wypełnione po brzegi idiotycznymi teoriami.
M u s i a ł to wyjaśnić. I chociaż niezupełnie chciał spotykać się z nią sam na sam, raczej nie miał innego wyboru, niż zaprosić Barrerę do swojego gabinetu. Rozmowa na korytarzu bądź poza murami budynku, mogłaby stanowić znacznie gorsze wyjście z sytuacji.
about
Robi doktorat i pewnie zajmuje się czymś poza tym.
003.
sienna & oswald
history has its eyes on you
{outfit}
history has its eyes on you
{outfit}
Kilka dni później, odebrawszy telefon z gratulacjami — które nie brzmiały szczerze — odetchnęła, a w miejscu gryzących wątpliwości pojawiła się ulga. Nie trwała jednak długo, gdyż po tygodniu pracy, Sienna uświadomiła sobie, jak bardzo różni się wykonywanie narzuconych, r u t y n o w y c h i zwyczajnie nudnych obowiązków od studiowania, które naprawdę pogłębiało wiedzę. Przyszło jej to z niezwykłym trudem, ale ostatecznie zrozumiała, że czuje się rozczarowana, przez co straciła początkowy zapał.
Przekonana, że niedostatecznie zaangażowała się w pracę dla CSIRO, wmówiła sobie, że Oswald Lounsbury wezwał ją do siebie, by przekazać jej wypowiedzenie. Do jego gabinetu szła z paskudnymi myślami, zastanawiając się, czy powinna błagać o następną szansę, której tym razem nie zmarnuje.
Zapukała, a kiedy usłyszała nieprzyjaźnie brzmiące zaproszenie, weszła do gabinetu ze zwieszoną głową, którą odważyła się podnieść, dopiero gdy natrafiła stopą na krzesło stojące przed obszernym biurkiem.
— Proszę to zrobić łagodnie. Źle znoszę odmowę, a nikt dotąd nigdy mnie nie zwolnił, więc nie wiem, jak zareaguje, a naprawdę nie chciałabym zalać dywanu łzami — paplała, dopuściwszy do głosu zdenerwowanie, co nie było rozsądnym posunięciem. Paskudnie czuła się ze świadomością, że profesor w nią uwierzył, a ona całkowicie go zawiodła.
about
dobry profesor, jeszcze lepszy naukowiec, porządny ojciec i beznadziejny mąż
Nie był zadowolony z całej sytuacji, jaka miała miejsce, chociaż rozumiał, że pomyłka rekrutera wynika przede wszystkim z chęci zachowania n i e p o w t a r z a l n o ś c i powierzonych zadań. Taki zabieg utrudniał dzielenie się odpowiedziami i rozwiązaniami, a co za tym szło: pytania faktycznie sprawdzały wiedzę kandydata; a nie umiejętność wyszukania wskazówek w internecie. Oswald miał lekkie wątpliwości, będąc świadkiem pomyłki, jasne. Lecz gdy tylko usłyszał tłumaczenie Adama, machnął na to ręką stwierdzając, że każdy miewa gorszy dzień; zaś większość studentów i tak nie potrafiła zabrać się za wskazane zagadnienia — kolega miał po prostu pecha, że trafił akurat na Siennę.
Lounsbury naprawdę widział w dziewczynie p o t e n c j a ł. Miała wiedzę i zapał. Ewidentnie chciała podejmować kolejne wyzwania i chyba zwyczajnie … nieco przypominała mu siebie samego, tylko z młodszych lat. Tym bardziej był z d e n e r w o w a n y nieporozumieniem, które wynikło. Potrzebował jak najszybciej uporać się z niewielkim kryzysem, aczkolwiek absolutnie nie chciał jej zwalniać — do tego nie posiadał nawet odpowiednich uprawnień, nie będąc jej bezpośrednim przełożonym. Tym bardziej był zdziwiony, słysząc podobny zarzut. Uniósł brew, dodatkowo zaskoczony tym, że nie odgadła przyczyny być może dość nietypowego zaproszenia.
— Po pierwsze, dzień dobry — powiedział, używając przy tym spokojnego, opanowanego tonu. Może jednak w i e d z i a ł a, co ma jej do zarzucenia i bała się, że właśnie to spowoduje zwolnienie? Takie zagranie byłoby okrutnie nieprofesjonalne, a Oswaldowi tego akurat nie dało się zarzucić. — Po drugie, nie planowałem pani zwolnić. Dziękuję natomiast za podanie tej informacji. Jeśli zajdzie taka potrzeba, przygotuję chusteczki, w dużej ilości — dostrzegając w jej zachowaniu lekką panikę, posilił się nawet na żart; pomimo że zabrzmiał on całkiem serio. I raczej nie był w y b i t n y. — Potrzebuję coś ustalić. Mam nadzieję, że zdaje sobie pani sprawę, że nie przykładam ręki do zatrudniania moich studentów w CSIRO i w żaden sposób nie ingeruję w rekrutację? Odnoszę wrażenie, że udzielona na uczelni wskazówka została źle zinterpretowana — stwierdził, wbijając wzrok w ścianę za jej plecami, pomalowaną na znienawidzony przez niego kolor pomarańczy.
Lounsbury naprawdę widział w dziewczynie p o t e n c j a ł. Miała wiedzę i zapał. Ewidentnie chciała podejmować kolejne wyzwania i chyba zwyczajnie … nieco przypominała mu siebie samego, tylko z młodszych lat. Tym bardziej był z d e n e r w o w a n y nieporozumieniem, które wynikło. Potrzebował jak najszybciej uporać się z niewielkim kryzysem, aczkolwiek absolutnie nie chciał jej zwalniać — do tego nie posiadał nawet odpowiednich uprawnień, nie będąc jej bezpośrednim przełożonym. Tym bardziej był zdziwiony, słysząc podobny zarzut. Uniósł brew, dodatkowo zaskoczony tym, że nie odgadła przyczyny być może dość nietypowego zaproszenia.
— Po pierwsze, dzień dobry — powiedział, używając przy tym spokojnego, opanowanego tonu. Może jednak w i e d z i a ł a, co ma jej do zarzucenia i bała się, że właśnie to spowoduje zwolnienie? Takie zagranie byłoby okrutnie nieprofesjonalne, a Oswaldowi tego akurat nie dało się zarzucić. — Po drugie, nie planowałem pani zwolnić. Dziękuję natomiast za podanie tej informacji. Jeśli zajdzie taka potrzeba, przygotuję chusteczki, w dużej ilości — dostrzegając w jej zachowaniu lekką panikę, posilił się nawet na żart; pomimo że zabrzmiał on całkiem serio. I raczej nie był w y b i t n y. — Potrzebuję coś ustalić. Mam nadzieję, że zdaje sobie pani sprawę, że nie przykładam ręki do zatrudniania moich studentów w CSIRO i w żaden sposób nie ingeruję w rekrutację? Odnoszę wrażenie, że udzielona na uczelni wskazówka została źle zinterpretowana — stwierdził, wbijając wzrok w ścianę za jej plecami, pomalowaną na znienawidzony przez niego kolor pomarańczy.