b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
004.
Natalie naprawdę nienawidziła siedzieć w jednym miejscu. No może poza więzieniem, bo jednak tam siedziała w jednym miejscu dwa lata. Hehe. Żartuje. O dziwo siedzenie w więzieniu nie było jakieś super najgorsze, ale zdecydowanie brakowało jej tego, ze mogła sobie w każdym momencie wyjść i pobiegać. Miały w więzieniu ogólnodostępną siłownię, ale była to siłownia. I to taka, w której nie było nawet bieżni. A Natalie lubiła biegać, bo wtedy najlepiej jej się myślało. Kilka razy próbowała biegać na spacerniaku, ale często podstawiono jej nogi, albo szydzono z niej, albo po prostu strażnicy więzienni kazali jej się zachowywać jak na więźnia przystało. Nie wszystko było takie jak w Orange is the New Black. I w sumie dzięki bogu. Chociaż Natalie pewnie by nie pogardziła taką Alex Vause. Byłaby dla niej bardziej wyrozumiała niż ta pizda i atencjuszka Piper Chapman. Dobrze, że Natalie zdążyła sobie obejrzeć ten serial zanim poszła siedzieć. Przynajmniej wiedziała czego się spodziewać – absolutnie niczego, bo serial wcale nie przypominał tego co się działo podczas odsiadki Natalie. Ale dobra, nieważne.
Teraz cieszyła się wolnością i swobodą. A przynajmniej próbowała się cieszyć, bo nadal czuła się nieco obco w tym świcie. Może gdyby rzeczywiście została w Gold Coast zamiast wracać do Lorne to byłoby jej łatwiej? W sumie to szczerze w to wątpiła, bo w Gold Coast miała więcej znajomych, którzy przecież się od niej odcięli. W Lorne raczej niewiele osób wiedziało o tym, że siedziała w więzieniu. No i żeby nie było, Nat wcale nie robiła z tego jakiegoś sekretu. Pewnie w jej roczniku szkolnym została na swoim roku wybrana jako osoba, która najprawdopodobniej wyląduje w więzieniu. Wszystko za sprawa tego jak wyglądała jej rodzina. A właściwie to za sprawą tego jak się zachowywali, bo wygląd nie miał nic do tego. Teraz, ze słuchawkami na uszach szła sobie w stronę plaży, żeby pobiegać brzegiem morza. Nie było jeszcze siódmej rano. Uwielbiałą wstawać wcześnie i spacerować pustym miasteczkiem, które powoli budziło się do życia. Chciała popatrzeć na fale i porozmyślać o tym, że jak tylko będzie miała stabilniejszą sytuację finansową to na bank wróci do surfowania. Stanęła przy murku, który odgradzał deptak od plaży, żeby poprawić sznurowadło w jednym z butów. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch, więc się wyprostowała, żeby przywitać się z nieznajomą osobą. Zauważyła, że ludzie lubią sobie mówić dzień dobry. Największym zaskoczeniem było jednak to, że to wcale nie była nieznajoma osoba. Natalie zastygła w miejscu, bo nie mogła uwierzyć w to co widzi. Powoli wyjęła słuchawki z uszu i pozwoliła, na to, żeby opadły na ziemię i lekko uderzyły o beton. Spojrzała za siebie, bo była pewna, że to jakiś nieśmieszny żart, albo przywidzenie. Może jej problemy z pamięcią były spowodowane przez jakiegoś guza mózgu, który teraz postanowił włączyć jej halucynacje.
- Nie wierzę. – Powiedziała bardziej do siebie niż do Mei. Powoli do niej podeszła. Chciała wyciągnąć rękę, żeby ją dotknąć i sprawdzić czy jest prawdziwa. Nie musiała jednak tego robić. Wiedziała, że ludzki mózg był zdolny do tego, żeby przez sen stworzyć wspomnienie zapachu. Perfum Mei był jednak zbyt intensywny i zbyt znajomy, żeby mogła o to obwinić swój mózg. Wiedziała, że Brubaker jest jak najbardziej prawdziwa. – Odnalazłaś mnie. Nie wierzę, że postanowiłaś mnie odnaleźć. – Teraz to już się odważyła ułożyć dłoń na policzku swojej dawnej miłości. Biedna, nie wiedziała jak grubo się myliła.
specjalistka od PRu — agencja PRowa
32 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
002.
{outfit}
Pobyt w Lorne Bay nie do końca przebiegał tak jak Mei sobie to zakładała na samym początku. Myślała, że będzie tutaj krócej. Miała skupić się na znalezieniu siostry i namówieniu jej do powrotu w rodzinne strony. Jednak jakoś nie była w stanie ruszyć się z miejsca i rzeczywiście spotkać się z Mathildą. Brakowało jej argumentów, by przekonać siostrę do tego, by wróciła do Gold Coast. Nie wiedziała co trzyma tutaj młodą Brubaker, nie wiedziała też dlaczego postanowiła wyjechać. Nie wiedziała nic więc trochę w ślepo starała sie w swojej głowie ułożyć jakiś przebieg ich dyskusji. Nie chciała tu Mati zostawiać samej, rodzina nie powinna się rozdzielać na tak długo i pomimo tego, że nie łączyły ich więzy krwi to od zawsze Mei traktowała Mathilde jak prawdziwą, młodszą siostrę i naprawdę chciała żeby znów wróciła na łono rodziny. W końcu przecież bliscy są najważniejsi prawda? Żaden związek, żadni przyjaciele nie są w stanie zapełnić luki po braku kontaktu z rodziną. To zawsze bolało. Nawet Mei to czuła, bo od dawna nie rozmawiała z Mati i nie wiedziała co się u niej nawet dzieje.
Dlatego miała to zmienić. Dlatego zatrudniła detektywa i przyjechała do Lorne Bay. Potrzebowała jeszcze chwili żeby dojrzeć do tej rozmowy. Na razie skupiła się na pracy i tym chwilowym mieszkaniu u Raula. Poza tym mogła też trochę pozwiedzać to miasteczko. Najlepiej było to robić z rana, gdy nie było jeszcze zbyt wielu ludzi w okolicy. Wtedy można było przejść się plażą bez tłumu turystów. Chciała też wejść na pobliską latarnię morską, miała nadzieję, że będzie to możliwe. Na razie jednak skupiła się na tym, by trafić na plaże i popatrzeć na fale uderzające o brzeg. To miało w sobie coś uspokajającego, relaksującego i na moment człowiek mógł pozbyć się własnych myśli, trosk i problemów słuchając po prostu szumu morza. Taki był jej plan. To chciała zrobić i dlatego szła sobie w stronę zejścia na plażę. Skąd mogła wiedzieć, że stanie się coś tak niespodziewanego jak spotkanie Natalie. Wiedziała, że pochodzi z Lorne Bay, ale szczerze mówiąc to nie spodziewała się, że to tutaj wróciła po wyjściu z więzienia. Pamiętała moment, w którym podjechała pod zakład karny w dniu, w którym Nat miała wyjść na wolność. Chciała ją odebrać, chciała spróbować jeszcze raz i być może zapomnieć o tym wszystkim. Pomimo upływu czasu wcale nie ułożyła sobie życia, nie było jej łatwiej, nie przestała jej kochać. Gdy ją zobaczyła, stojącą tutaj, na wolności w tak pięknym otoczeniu to serce na moment jej się zatrzymało. Nie wiedziała co zrobić. Nikt jej nigdy nie powiedział jak powinno się zachowywać w takich sytuacjach. Miała się z nią przywitać? Uściskać? Ucałować? Podać dłoń? Nie miała pojęcia. Poczuła się tragicznie słysząc słowa Natalie, a gdy jej ciepła dłoń kobiety dotknęła jej policzka to Mei prawie się rozpłakała. Łzy naszły jej do oczu. Nat naprawdę była wolna, była tak blisko niej. Może powinna teraz ją okłamać i rzucić się w jej ramiona. Nie. To przecież Natalie ją kiedyś okłamała i dobrze się to dla nich nie skończyło. - Przyjechałam tu dla siostry - odpowiedziała i z bolącym sercem ułożyła swoją dłoń na dłoni Natalie, by ściągnąć ją ze swojego policzka. - Nie wiedziałam, że tutaj wróciłaś po wyjściu - wypowiadanie tych słów sprawiało jej ból, ale nie miała innego wyjścia. Musiała to zrobić. - Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa - dodała i postarała się ładnie do niej uśmiechnąć, a później przykucnęła żeby podnieść słuchawkę, która wypadła Natalie. - Proszę, żebyś nie zgubiła - podała jej słuchawkę delikatnie muskając opuszkami swoich palców skórę jej dłoni. Chciała ją teraz przytulic, powiedzieć jak bardzo się za nią stęskniła, ale nie była w stanie. - Dobrze wyglądasz - rzuciła, co było chyba najbardziej idiotyczną z możliwych rzeczy jakie mogła jej zaserwować w tej chwili. Nagle poczuła się tak jakby chciała się zapaść pod ziemię.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - eric - owen - olgierd - caitriona - benedict - mira
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Dlaczego w ogóle wypaliła z tak durnym tekstem? Przecież gdyby Mei chciała mieć cokolwiek z nią wspólnego to utrzymywałaby z nią kontakt przez cały jej pobyt w więzieniu. A jednak tego nie robiła. To Mei zerwała ten kontakt. Natalie przez długi czas, głupio wierzyła, że to był jakiś dziwny przypadek i Brubaker musiała mieć dobry powód, żeby przestać odbierać od niej połączenia. Może sama trafiła do więzienia z jakiegoś powodu? W końcu dała za wygraną i przestała się z nią kontaktować. Dopiero na parę tygodni przed wyjściem z więzienia spróbowała ponownie. Okazało się to oczywiście bezowocnym przedsięwzięciem. Dlaczego więc głupio zakładała, że to spotkanie mogło być spowodowane przez to, że Mei postanowiła ją odnaleźć?
- Oh. – To jedyne co było w stanie wyjść z jej ust. Nawet nie można było tego nazwać wyrazem. Ot, jakaś dźwięczna reakcja. Jeszcze sekundę temu cieszyła się z tego, że mogła wyczuć pod opuszkami palców delikatną skórę ukochanej. Teraz odnosiła wrażenie, że miejsca, w których palce Mei dotykały jej dłoni, parzyły. Nie wiedziała, że Mei miała siostrę w Lorne Bay. Z drugiej jednak strony, wiele mogło się zmienić przez te dwa lata. Może któraś z jej młodszych sióstr zapragnęła zmiany i przeprowadzenia się do spokojniejszego miejsca.
- Jasne. – Zmarszczyła brwi i prychnęła z bardzo delikatnym uśmiechem na ustach. Machnęła nawet wolną ręką, a tą, która nadal piekła, cofnęła. Nie była już tak chętna do dotykania Mei skoro ewidentnie zrobiła z siebie kretynkę. – Nie wróciłam tu od razu. Siedziałam przez jakiś czas w Gold Coast. – Wyjaśniła chociaż wątpiła, żeby Brubaker była zainteresowana taką informacją. Było jej tak głupio z powodu tego jak zaczęła tą rozmowę. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiedziała, że spotkanie z kimś kto kiedyś był całym twoim światem, a teraz był po prostu kolejną nieznajomą tak naprawdę osobą, może być tak bolesne.
- Dziękuję. – Odparła biorąc od niej słuchawkę. Owinęła sobie kabel od słuchawek wokół dłoni, żeby już jej nie wypadały i się o nic nie obijały. Nie mogła się zdobyć na to, żeby kupić sobie te bezprzewodowe. Zapewne szybko by je zgubiła. Poza tym, obecnie, te bezprzewodowe słuchawki nie były czymś na co Natalie mogłaby sobie pozwolić. – Ty też. – Odparła i z potwornym bólem serca pozwoliła sobie na to, żeby obejrzeć Mei od stóp do głowy. Zaraz jednak wzrok odwróciła, bo było to zbyt bolesne. – Muszę iść. Wybacz… za to… co powiedziałam. – Było jej naprawdę głupio z powodu tego tekstu. Zacisnęła szczęki, bo czuła, że jest bliska płaczu. Przez ostatnie półtora roku starała się nie myśleć o Mei wierząc, że będzie w stanie się odkochać. Czuła nawet, że w końcu udało jej się to osiągnąć. Teraz jednak czuła, że okłamywała sama siebie. Nie czekając na odpowiedź dziewczyny obróciła się i ruszyła przed siebie. Miała ochotę zacząć biec, ale wiedziała, że szybko straciłaby rytm z powodu tego, że mogłaby mieć problem ze złapaniem oddechu. Po kilku krokach jednak zatrzymała się i walczyła ze sobą, żeby się nie obrócić. Otarła z policzka łzę, z którą przegrała walkę. W końcu się jednak obróciła i spojrzała na Mei, która nadal stała w tym samym miejscu.
- Dlaczego przestałaś przychodzić? Dlaczego przestałaś odbierać ode mnie telefony? – Musiała wiedzieć. Bez odpowiedzi na to pytanie nie będzie w stanie ruszyć dalej. Nie podeszła bliżej. Stała pozwalając na to, żeby dzieliło je te kilka metrów.
specjalistka od PRu — agencja PRowa
32 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
Czuła się jak ostatnie gówno. Powinna skłamać. Powinna udawać, że właśnie dla niej tu przyjechała. Mogła to zrobić, przecież nic jej to nie kosztowało. Później co prawda musiałaby wymyślić całą historię jak ją znalazła i tak dalej. Tak. Żałowała, że postanowiła powiedzieć prawdę. Wiedziała, że Natalie to zaboli, ale i tak wolała wybrać tą drogę niż pozawalać sobie i jej na jakieś dziwne złudzenie.
- Nat... ja... - zaczęła ale nie wiedziała jak powinna to zdanie dokończyć, a widząc jak dziewczyna macha ręką to sobie postanowiła jednak odpuścić. Sama nie wiedziała co powinna powiedzieć, jak zareagować ani co zrobić. Chociaż chyba wszystko byłoby lepsze niż taka niezręczność jaka obecnie się między nimi wytworzyła. Chciała ją przytulić, powiedzieć jak bardzo się cieszy, że znów ją widzi. Zapewnić, że przez te wszystkie lata nigdy nie pokochała nikogo innego, że mimo wszystko w każdym człowieku, którego spotykała dopatrywała się jej podobieństwa. Jednak żadne konkretne słowa nie opuściły jej ust. No, bo co, by to zmieniło? Pewnie nic. - Oh... rozumiem - kiwnęła głową i nie wiedziała czy powinna być zaskoczona tym, że Natalie była w Gold Coast i nawet nie dała znać, a przecież miała dalej w jej mieszkaniu pewnie jakieś swoje rzeczy. Mei zapewne wszystko spakowała i trzymała w jakiejś komórce czekając aż Natalie wyjdzie z więzienia żeby wszystko jej oddać. Może jednak bardziej powinna być smutna, bo to oznaczało, że Nat nie chciała się z nią zobaczyć, ale czy też powinna się jej dziwić? Absolutnie nie. Rozumiała to.
Mei sama nie wiedziała na co teraz liczyła, ale przez chwilę miała nutkę nadziei na to, że będą mogły ze sobą pogadać, może wybiorą się na kawę, albo na spacer. Może chociaż przez krótką chwilę będzie tak jak kiedyś, gdy były ze sobą szczęśliwe. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, a Nat postanowiła sobie iść więc Mei stała trochę jak słup. Chciała coś powiedzieć i nawet zrobiła krok w kierunku odchodzącej Natalie, ale ta wtedy się odwróciła i Brubaker nie zdążyła czegokolwiek powiedzieć, bo usłyszała jej pytania, których trochę się obawiała. Przez chwilę na nią patrzyła, chociaż nie było to wcale łatwe. Może była masochistką i musiała sobie popatrzeć na kogoś przez kogo jednak rozpadł się najpiękniejszy związek w jakim Mei kiedykolwiek była. - Musiałam to zrobić - odpowiedziała i spuściła wzrok - to nie było dla mnie dobre, za każdym razem jak z Tobą rozmawiałam, jak na Ciebie patrzyłam to łamało mi się serce. Zaczynałam żyć w przeświadczeniu, że być może to co miałyśmy było kolejnym kłamstwem. - No, bo oczywiście w jej głowie pojawiały się teorie spiskowe o tym, że nigdy nie była dla Natalie tym kim Nat była dla niej, że być może cały ich związek był tylko przykrywką dla nieodpowiednich biznesów. Oczywiście głos rozsądku podpowiadał, że było inaczej, ale jednak jakieś wątpliwości były już zakotwiczone i tylko się rozrastały. - Musiałam wtedy zadbać o siebie Nat. Żałuję, że Ci o tym nie powiedziałam, ale wiedziałam, że gdybym się z Tobą zobaczyła to nic, by z tego nie wyszło. Wybrałam więc tą gorszą opcję. - Wyjaśniła i zrobiła krok w jej stronę, a później złapała ją za rękę i spojrzała jej w oczy. - Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o tym wprost. Powinnam to zrobić, ale zabrakło mi odwagi. - Teraz mogła tylko tyle zrobić, mogła tylko ją przeprosić, bo oczywiście nie była idiotką i wiedziała, że Nat na to zasługiwała. Najgorsze było jednak to, że gdyby Mei miała ponownie stanąć w takiej sytuacji to pewnie postąpiłaby tak samo.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - eric - owen - olgierd - caitriona - benedict - mira
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Nie było czego żałować. Siedziała w Gold Coast raptem parę dni. Niecały tydzień. Bardzo szybko dotarło do niej to, że ludzie, których kiedyś uważała za przyjaciół, już nimi nie byli. W sumie to mogła się tego domyślić przez te dwa lata jak siedziała w więzieniu. Żadne z nich jej nie odwiedzało. Nikt do niej nie dzwonił i nie pisał. Romy była jedyną osobą, która wysyłała jej pieniądze, które mogła wydać w kantynie na chociażby przybory do higieny osobistej. Tylko Romy martwiła się o to, żeby Natalie nie powypadały zęby. Podczas tego krótkiego pobytu w Gold Coast, raz pojawiła się myśl o tym, żeby odwiedzić Mei. Żeby ją zaskoczyć. Ta myśl szybko jednak była zastąpiona przez zdrowy rozsądek, który podpowiadał, ze Brubaker nie miała najmniejszej ochoty widzieć się z Natalie. Gdyby miała to odebrałaby telefon dwa miesiące wcześniej nie porzuciłaby jej zaraz po tym jak w tym więzieniu wylądowała. Wszystkie znaki przemawiała za tym, że Mei ruszyła dalej.
Spojrzała na nią szczerze zszokowana. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Prychnęła z niedowierzaniem i zerknęła gdzieś w bok. – Więc po prostu postanowiłaś sobie uznać, że przez te kilka lat jak byłyśmy razem to cię okłamywałam? Ze wszystkim, tak? – Musiała się upewnić, że dobrze zrozumiała. – Jaki miałabym w tym cel? Po co miałabym cię wodzić za nos? – Zapytała rozkładając ramiona. Poznała Mei jak już handlowała narkotykami. Może nie żyła w jakiś zajebistych luksusach, ale zdecydowanie udało jej się wybić z patologii, którą był jej rodzinny dom i rodzinne miasto. Miała bardzo dobrą posadę i zarabiała spore kieszonkowe handlując narkotykami. – Okłamałam cię tylko i wyłącznie na temat narkotyków. Jedyna rzecz odnośnie, której kłamałam. Wiedziałabyś o tym, gdybyś po prostu przychodziła, albo odbierała pieprzone telefony. Mogłaś mnie zapytać wtedy. Powiedziałabym ci to samo co teraz. – Była wściekła i jednocześnie załamana, ale to jednak wściekłość przemawiała przez nią bardziej. Nie mogła uwierzyć w to, że Mei postanowiła ją porzucić, bo w jej głowie pojawiła się jakaś myśl, że cały ich związek był zbudowany na kłamstwie. Jak człowiek miał wierzyć w miłość? Oddała jej całe swoje serce, a teraz dostawała w pysk oskarżenia, że jej uczucia nie były szczere. Rozumiała, że Brubaker mogła w nią zwątpić, ale coś takiego? Ostatnia rzecz, której by się spodziewała. Zdecydowanie wolałaby, żeby Mei jej powiedziała, że po prostu poznała kogoś nowego i zakochała się w kimś innym. To miałoby więcej sensu.
Zabrała swoją rękę w momencie, w którym Mei ją dotknęła. – Nie dotykaj mnie. – Syknęła. Była zbyt zraniona, żeby pozwolić sobie na ten dotyk. Już zapomniała o tym jak bardzo zabolało ją to, że zrobiła z siebie kretynkę wierząc, że Mei przyjechała tutaj dla niej. Powód, dla którego przestała utrzymywać z nią kontakt bolał bardziej. Zrozumiałaby tych wszystkich ludzi, których uważała za swoich przyjaciół. Ale nie Mei, która miała być miłością jej życia.
- Nigdy bym nie pomyślała, że ze wszystkich ludzi, to ty okażesz się być tchórzem. – Powiedziała kręcąc głową. Wzrokiem pełnym bólu patrzyła na Mei. Nie chciała na nią patrzeć, ale jednocześnie nie mogła oderwać od niej wzroku.
- Porzuciłaś mnie. Zostawiłaś mnie tam samą. Kochałam cię. Tak bardzo cię kochałam i robiłam wszystko, żebyś przez mój głupi błąd nie oberwała rykoszetem, a ty po prostu… – Przerwała, bo głos jej załamał. Nawet już nie ocierała łez, które zaczęły jej lecieć po policzkach. – To ja powinnam wątpić w to czy kiedykolwiek mnie kochałaś. Jedno potknięcie i mnie zostawiłaś. Porzuciłaś mnie. Jedyna osoba, w którą bezwarunkowo wierzyłam, że nigdy mnie nie zostawi i nie zrani. – Wycelowała w nią palec. Żałowała, że nie była po porannej przebieżce. Nie miałaby wtedy siły na to, żeby wdawać się w taką dyskusję.
-Nie pamiętam nawet naszego ostatniego pocałunku. - Dodała jeszcze i cicho westchnęła. - Skąd miałam wiedzieć, że był ostatni. To było w dniu, kiedy przyszli do mieszkania? Wychodziłam do pracy i pożegnałam cię pocałunkiem? Nie mogę sobie przypomnieć. Myślałam o tym przez półtora roku. - Oczywiście, że o coś takiego też miała do niej pretensje. W więzieniu nie mogły się nawet dotknąć, o pocałunku nie było mowy. Wizyty małżeńskie jej nie przysługiwały, bo nie były małżeństwem.
specjalistka od PRu — agencja PRowa
32 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
Wściekłość Natalie z jednej strony była dla Mei zrozumiała, a z drugiej strony była również przekonana, ż jedyną osobą, która ma prawo być za coś wściekła jest ona. Ich życie nie rozpadło się dlatego, że Mei postanowiła zrobić coś dla swojego zdrowia psychicznego, rozpadło się, bo Natalie postanowiła kłamać i prowadzić, w mniejszym lub w większym stopniu, jakieś podwójne życie. Mei miała pełne prawo zastanawiać się nad tym w czym jeszcze Nat ją okłamała, co jeszcze było tylko pięknym złudzeniem, a nie prawdą. - A jaki miałaś cel w handlowaniu narkotykami Nat? Nie potrzebowałyśmy tych pieniędzy, a jednak wybrałaś to niż nasze wspólne, spokojne życie. - Powiedziała stanowczo, bo może i zachowała się nie ładnie w stosunku do niej, ale to co zrobiła było reakcją na całą tą chorą sytuację, w której się znalazła nie z jej winy. - Myślisz, że w tamtym czasie myślałam logicznie? Byłam kłębkiem nerwów. To nie tylko Ty straciłaś wtedy wolność. Ja też. Nagle wszystko na czym mi zależało zostało mi odebrane i nie mogłam już być pewna absolutnie niczego. - Dobrze pamiętała to uczucie, które wtedy jej towarzyszyło. Jakby traciła grunt pod nogami, jakby całe jej życie się rozsypywało. Dwa lata to nie było tak długo, naprawdę wierzyła, że byłaby w stanie na Natalie tyle poczekać, ale kto wie, czy po wyjściu z więzienia Rawlings dalej byłaby tą samą osobą? Mei pewnie oglądała OITNB i po prostu się bała, że zaraz jakaś pizda będzie chciała Natalie tam zaruchać, a ta biedna wyposzczona nie będzie w stanie się oprzeć... albo w drugą stronę, może to Mei byłaby wyposzczona i zdradziłaby Nat mając do siebie wtedy niewyobrażalnie wielkie pretensje.
- Pamiętasz jak wyglądały wtedy nasze rozmowy? - Ona pamiętała, bo w głównej mierze to po prostu wtedy płakała. Być może z czasem byłoby lepiej, ale co jeżeli wpadłaby w jakąś popierdoloną depresję gdyby w porę się od tego nie uwolniła? - Okłamywałaś mnie niejednokrotnie w tej sprawie. Myślisz, że nie pamiętam? Jak ten człowiek przyszedł do naszego mieszkania? Albo jak znalazłam narkotyki w łóżku? Pamiętasz co mi wtedy mówiłaś? To nie było jedno kłamstwo. A ja za każdym razem Ci w to wierzyłam, wyszłam tylko na idiotkę. - Prychnęła, bo teraz to i jej się ciśnienie podniosło. Zdenerwowała się, ale też była po prostu zagubiona w całej tej rozmowie i tym, że nagle na siebie wpadły w tym mieście.
Reakcja Natalie na jej dotyk była naprawdę raniąca. Mei cofnęła ręką czując jak zalewa ją fala żalu. Bolało ją to jak wygląda ich spotkanie. Nie tak to sobie wyobrażała. Miała inne plany w głowie na ich pierwsze spotkanie po wyjściu Nat z więzienia. Zmieniały się one z biegiem czasu, ale żaden z nich nie wyglądał w ten sposób.
- Tchórzem? Jak śmiesz... - prychnęła i teraz to się wkurwiła. - Nie wiesz przez co musiałam wtedy przejść, nie masz bladego pojęcia jak wyglądało wtedy moje życie więc takie opinie zatrzymaj dla siebie - wskazała nawet na nią palcem. Było widać, że takie słowa ją raniły i nawet nie starała się tego ukryć.
- Myślisz, że ja nie kochałam Ciebie? Nie wyobrażałam sobie bez Ciebie życia, a jednak musiałam nagle być do tego zmuszona i to wszystko dzięki Tobie. To nie ja spierdoliłam nasz związek. Nie ja narażałam nas obie. Myślisz, że się to na mnie nie odbiło? Na moim życiu? Na mojej pracy? Może to Ty poszłaś do więzienia, ale to ja zostałam z tym całym syfem na zewnątrz, ale może powinnam Ci dziękować, że powiedziałaś policji prawdę o tym, że nie miałam z tym nic wspólnego. - No może miała ją teraz całować po rękach, aż pokręciła głową z niedowierzaniem. - Potknięciem było to, gdy Cię przyłapałam za pierwszym razem. To było potknięcie, tamto to był zajebisty upadek. Gdybym Cię nie kochała to już wtedy powinnam tym wszystkim pierdolnąć. - Dała się jednak omamić i wierzyła w wymówki. - Mogłabym powiedzieć to samo. Myślałam, że mnie nigdy nie oszukasz, nie zostawisz, nie zranisz - a dosłownie wszystkie te rzeczy zostały spełnione. Każdy.
Ona pamiętała. Wiedziała jak wyglądał ich ostatni pocałunek. Nie wracała jednak do niego, bo nie było to do końca miłe wspomnienie. - Jak Cię zabierali. Pani policjantka była na tyle miła, że bardzo powoli zakładała Ci kajdanki - a wtedy Mei wykorzystała okazję żeby ją pocałować, pewnie jeszcze wtedy sądziła, że to wszystko jedno wielkie nieporozumienie i jakoś sie sprawy wyjaśnią. Wyjaśniły się ale nie tak jakby tego chciała. - Przyjechałam po Ciebie. W dniu, w którym mieli Cię wypuścić. Czekałam na ten dzień przez dwa lata i przyjechałam żeby cię zabrać, ale powiedzieli, że wyszłaś dzień wcześniej. - Nie miało to już teraz żadnego znaczenia, a Mei nie wiedząc co ma ze sobą zrobić włożyła tylko ręce do kieszeni i przeniosła wzrok gdzieś w bok. Nie chciała się teraz to rozpłakać, ale było blisko. - Kochałam Cię, każdego dnia. - Dodała przenosząc zaszklone od łez spojrzenie z powrotem na twarz byłej ukochanej.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - eric - owen - olgierd - caitriona - benedict - mira
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Natalie była święcie przekonana, że ich życie rozpadło się dlatego, że ktoś postanowił nakablować na Nat. Nie wiedziała kto, ale ktoś to zrobił. I musiał to być ktoś z kim pracowała przy handlu narkotykami, albo klient. Skłaniała się bardziej ku tej pierwszej opcji. Może była dla kogoś konkurencją? Może nieświadomie zabierała komuś klientów? Ciężko stwierdzić. Nie wiedziała kto to był, ale była wściekła na tą osobę. Dobrze, że nie wiedziała kto to był, bo jeszcze by wylądowała ponownie w więzieniu, ale tym razem z poważniejszymi zarzutami.
Zaśmiała się niedowierzając w to co teraz usłyszała. – J A potrzebowałam tych pieniędzy. Handlowałam zanim się w ogóle poznałyśmy. Te pieniądze, które miałyśmy były po części tym co zarabiałam handlując. – Zapewne miała myśli, że skoro jest w takim szczęśliwym związku z Mei to mogłaby zrezygnować. Z drugiej jednak strony… Natalie była biedakiem pochodzącym z patologii, Mei miała dobre życie (poza śmiercią rodziców). Rawlings musiała więc nadrabiać i dotrzymywać kroku Mei, która jednak była przyzwyczajona do takich standardów. Nat bez pieniędzy nie była pewnie tak atrakcyjną osobą. Chociaż osobowość miała zajebistą, hehe. – Żartujesz sobie teraz, nie? – Aż załamała ręce słysząc o tym, że nie tylko Natalie straciła wolność. – Tylko, że jakimś cudem jedna z nas była na tyle wolna, żeby od tej drugiej odejść. – Całkiem inaczej wyobrażała sobie swoje pierwsze spotkanie z Mei. Myślała, że raczej będą obie długo płakały i może wspominały. Nie zakładała, że się zejdą, albo, że Brubaker na nią czekała. Bardziej po prostu myślała, że będzie im towarzyszyło uczucie nostalgii. Nie to co się działo teraz. – To tylko dwa lata, Mei. Nie zostałam skazana na dożywocie. Dwa lata. Czym są dwa lata w porównaniu do wieczności, którą planowałyśmy? – Chyba nawet nie chciała słyszeć odpowiedzi na to pytanie, bo przecież teraz nie miało to znaczenia. Mei nie czekała. Wolała sobie zerwać i uwięzić się we własnym więzieniu, bo Nat naprawdę nie wierzyła, że obie trafiły wtedy do więzienia.
- Pamiętam. Byłam tam. – To było walidne pytanie biorąc pod uwagę, że jednak ona niczego nie pamiętała. – Nie miało dla mnie znaczenia jak wyglądały te rozmowy, bo wiedziałam, że przez to przejdziemy. – Zakładała, że po prostu obie cierpiały i nie mogły się pogodzić z sytuacją i z tym, że nie mogą się nawet dotknąć. Ale to samo było z więzieniem. Natalie myślała, że nigdy się nie przyzwyczai, a jednak przyzwyczaiła się i nawet dobrze jej się tam siedziało. Gdyby tylko Mei dała im szansę to przetrwałyby te dwa lata i teraz byłyby razem i udawały, że nic się nie wydarzyło.
- I co z tego? Ktoś umarł z tego powodu? To była moja praca. – To była tak słaba wymówka, że aż żałowała, że powiedziała to na głos. Nie widziała jednak problemu z tym, że sprzedawała te narkotyki. Tak jak wspomniała – nikt nie umarł. Chociaż nie była tego pewna. Ktoś mógł rzeczywiście przedawkować. Chociaż gdyby przedawkowali to pewnie trafiłaby do pierdla za nieumyślne spowodowanie śmierci.
- Mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko ci było. – Prychnęła. Składając zeznania upewniła się, żeby zrobili wszystko, żeby z tego wszystkiego wykluczyć Mei, żeby jej to nie dotknęło. Żeby nie straciła mieszkania i swoich rzeczy. Zgodziła się na dodatkowe parę miesięcy odsiadki, żeby iść na układ z policją i zapewnić jej bezpieczeństwo. Mei została na wolności. Jedyne co w jej życiu się zmieniło to to, że nie było w nim już Nat. A właściwie to była tylko w więzieniu. O całkowitym pozbyciu się Rawlings ze swojego życia zadecydowała Brubaker.
Nigdy nie wątpiła w miłość Mei. Gdyby jej nie kochała to po co miałaby z nią być? Były razem, więc zakładała, że Mei ją kochała. Tym bardziej, że akurat Natalie poza miłością niewiele miała do zaoferowania. Zwątpiła w tą miłość kiedy Brubaker najzwyczajniej na świecie przestała przychodzić w odwiedziny. Był to niesamowity cios. Bolało tak bardzo, że nawet teraz Nat nie miała za bardzo siły na komentowanie tego wszystkiego. – Nie zostawiłam cię. – Dla niej to więzienie było jak po prostu… długa podróż w służbową delegację. Została do tego zmuszona. Nie chciała tam iść. Nie miała wyboru. To Mei miała wybór i to Mei tą decyzję podjęła. Żeby zostawić Natalie.
Nie skomentowała tego ostatniego pocałunku. Niech Mei sobie zatrzyma to wspomnienie. Nat go już nie chciała. Nie po tym wszystkim co dzisiaj usłyszała. – Wow. I co mam z tym zrobić? – Równie dobrze Mei mogła teraz kłamać. W końcu jak Nat do niej dzwoniła to nie odbierała, więc równie dobrze teraz też mogła sobie wymyślać, żeby jakoś załagodzić sytuację. – Miałam pomoc od kogoś innego. Kto mnie nie porzucił. – Dorzuciła jeszcze wypuszczając powietrze. – Okazałaś to w zajebiście beznadziejny sposób, wiesz? – Teraz takie wyznania były tylko i wyłącznie słowami. Nie potrzebowała ich. Nic jej po nich nie było.
specjalistka od PRu — agencja PRowa
32 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
- I to ma być niby usprawiedliwienie? Że handlowałaś zanim się poznałyśmy. - Pokręciła głową, bo szczerze mówiąc to teraz jej nie poznawała. Nie miało znaczenia kiedy to robiła. Nie powinna nigdy. To nie były pieniądze zarobione w jakikolwiek fair sposób. Jeżeli potrzebowała kasy mogła pójść do drugiej pracy, ludzie sobie radzili bez sprzedawania dragów, które potrafiły innym ludziom zniszczyć życie. Trochę nie wierzyła w to, że jej Natalie miała tak niski wskaźnik moralności i honoru, pewnie była u Stachu Jonesa. - Jak byłyśmy razem to obie zarabiałyśmy wystarczająco żeby się utrzymać. Nie musiałaś tego kontynuować. Nie musiałaś M N I E okłamywać, że te rzeczy nie są Twoje. Każdego dnia robiłaś ze mnie idiotkę. - Mei było przykro, że Nat nie dała sobie z tym wszystkim spokoju dla dobra ich wspólnej przyszłości. Miały przecież wszystko co było im potrzebne, zarabiały dobrze, było je nawet stać na jakieś wakacje. Mei nie potrzebowała więcej, ważniejsza niż kasa, była dla niej Nat, a gdy ta była w więzieniu to Brubaker coraz bardziej rozumiała, że Natalie wolała pieniądze od niej. - O to możesz mieć pretensje tylko do siebie, też byłabyś wolna. - No Rawlings miała dokładnie to na co sobie zasłużyła. Spędziła karę za swoje czyny, a Mei robiła to razem z nią. Może nie była zamknięta za kratkami ze stali, ale jej życie też stanęło w miejscu. Nic nie miało wtedy za bardzo sensu. Nie mogła niczego zaplanować żyjąc w ten sposób. Jedyne co mogła to jakoś egzystować i czekać aż Natalie wróci do domu. A jak tak siedziała sama to różne rzeczy zaczęły pojawiać się w jej głowie, w tym myśl, że ich miłość nigdy nie była prawdziwa, że wszystko było kłamstwem. - To 730 dni samotności, które dostałam na Twoją własną prośbę - to ona zaryzykowała, nie pytała Mei o jej zdanie na temat handlowania dragami. Sama dla siebie wybrała tą drogę, ale to miało wpływ na Mei, czy tego chciała czy nie. Natalie tą decyzję podjęła za nie obie.
- Widzisz, a dla mnie miały. Nie chciałam w ten sposób spędzać z Tobą każdej wizyty. Każde nasze spotkanie łamało mi serce, nie dałabym rady tak żyć na dłuższą metę. Wiecznie w rozsypce, ciągle we łzach. To nie było życie. - Pewnie byłoby inaczej, gdyby Mei od początku znała prawdę, gdyby wiedziała o jaką stawkę grają. Wtedy miałaby takie "okej, byłam tego świadoma", a tak? Nie była.
- Serio? To nie jest praca. To jest niszczenie zdrowia ludzi dla pieniędzy. - Prychnęła i pokręciła głową. - To sobie wmawiałaś przed snem? Że nikomu nie dzieje się krzywda, czy w ogóle nie miałaś wyrzutów sumienia? Wychodzi na to, że w ogóle Cię nie znałam. Myślałam, że jesteś empatyczne, że obchodzą Cię inni... strasznie się pomyliłam najwyraźniej. - Sądziła, że Natalie była dobrą osobą, ale chyba nie koniecznie. Żałowała tego w jaki sposób zakończyła ich relacje, powinna to załatwić inaczej, ale teraz słuchając jej słów, chyba ten żal nieco opadał.
Prychnęła, bo nie potrzebowała jej ironii w tej chwili. W sumie wolałaby się odwrócić i pójść. Była zła. Mimo wszystko była cholernie zła. Sądziła, że Nat zrozumiała, że popełniła błąd, a teraz miała jakieś dziwne wrażenie, że gdyby mogła to chętnie wróciłaby do handlowania, bo przecież "to była jej praca". - Zostawiłaś. Świadomie łamałaś prawo wiedząc, że możesz za to iść siedzieć. Sama sobie zapracowałaś na to i zostawiłaś mnie. - Co innego, gdyby coś się wydarzyło przypadkowo i przez to poszła siedzieć, albo była niewinna i niesprawiedliwie osądzona, ale nawet nie miała co udawać. Mei widziała narkotyki w ich domu, zresztą Nat sama się przyznała.
- Rób sobie z tym co chcesz - prychnęła krzyżując ręce na piersiach. - Wspaniale. Tego kogoś pewnie nie okłamywałaś. Zazdroszczę, też bym tak chciała. - Wzruszyła ramionami, bo ona na szczerość nie mogła liczyć, ale może ktoś inny owszem. - Przynajmniej próbowałam - odpowiedziała patrząc na nią. - W mieszkaniu są Twoje rzeczy. Powinnaś je zabrać. - Nie były Mei potrzebne. Trzymała je z myślą, że być może wydarzy się jakiś cud i nagle wszystko jakoś się ułoży i, że z Natalie dogadają się jak odbierze ją z więzienia. Tak się jednak nie wydarzyło i chyba też się nie zanosiło żeby to się stało. Nie było więc sensu trzymać tego w domu, do którego przecież planowała wrócić.

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - eric - owen - olgierd - caitriona - benedict - mira
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Nabrała powietrza i ukryła twarz w dłoniach. Próbowała nad sobą panować, żeby nie zaserwować jej jakiegoś poważniejszego wybuchu. Nie chciała wybuchać. Nie wiedziała czy coś takiego mogłoby być też jakimś objawem, którego jej kuratorka nie chciałaby widzieć. A może i Natalie w więzieniu bawiła się świetnie, ale niekoniecznie chciała tam wracać. Wróci tam dopiero jak nie będzie miała innych możliwości w życiu. A na razie wszystko się świetnie dla niej układało. Po co z tego rezygnować?
- Mei… JA potrzebowałam tych pieniędzy. – Wskazała na siebie. – Dobrze wiesz skąd pochodzę i jak wyglądało moje dzieciństwo. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak wystarczająca ilość pieniędzy. Miałam możliwość dodatkowego zarobku, więc to wykorzystałam. Szło mi zajebiście. Byłam w tym zajebiście dobra i byłam sprytna. Nie wpadłam dlatego, że popełniłam błąd. Ktoś mnie podpierdolił. Przez kogoś trafiłam do więzienia i przez kogoś straciłam ciebie. – Teraz wycelowała palec w Mei. Może gdyby Brubaker nie przestała jej odwiedzać to miałyby okazję do tego, żeby porozmawiać. Może wtedy Natalie miałaby okazję do powiedzenia jej tego. Że to nie przez nią. Że ktoś specjalnie doniósł na nią. I to jeszcze taki cwaniaczek, który ostatecznie nie stawiał się na rozprawach sądowych. Co prawda nie wiedziała czy umyślnie czy został objęty jakimś programem ochronnym, ale do dzisiaj Nat nie wiedziała kim była ta osoba. Wiedziała, że prawdopodobnie niewiele to zmieni, ale po prostu chciała, żeby Mei wiedziała, ze ktoś zdradził Natalie. To nie była jej wina. Oczywiście częściowo była, bo rzeczywiście mogła po prostu zrezygnować z handlu narkotykami, ale jednocześnie była w tym tak dobra, pieniądze były fantastyczne, nie chciała tego rzucać. Miała parcie na więcej.
- Mei… – Zaczęła i naprawdę chciała się kłócić dalej. Chciała jej wytłumaczyć, że na dobrą sprawę to byłoby tylko dwanaście wizyt przez te dwa lata. Dwanaście wydawało się tak absurdalnie skromną liczbą. Dwanaście to nic takiego. Przetrwałyby. Z czasem byłoby nawet lepiej. Tylko do Natalie zaczęło powoli docierać, że ta kłótnia nie miała żadnego sensu. Mei ją zostawiła. To Natalie została porzucona w więzieniu. A jednocześnie Mei uważała, że to była wina Nat i że to Nat porzuciła Mei. Absurdalne. Natalie nie miała możliwości wyjścia z więzienia i walczenia o Brubaker. W sumie to możliwość wcześniejszego wyjścia miała, ale zrezygnowała z tego wiedząc, że nie miała do kogo wracać.
- Ale oni to zdrowie psuli sobie na własne życzenie! – Przecież to nie tak, że Natalie chodziła po klubach i oferowała ludziom narkotyki. Ludzie wiedzieli czego chcieli i przychodzili do niej po konkretne zamówienia. Ona im po prostu sprzedawała. Nikt nie obwinia sprzedawcy o sprzedawanie alkoholu alkoholikowi. Natalie absolutnie nie czuła się odpowiedzialna za życia tych ludzi. Sama podczas handlowania potrafiła jakoś nie ćpać. To był ich świadomy wybór. – Czemu miałam mieć wyrzuty sumienia z powodu decyzji, które podejmowali obcy mi ludzie? – Dobra, nie wszyscy tak do końca byli obcy, bo ostatecznie zyskała sobie grono stałych klientów. Nie zmieniało to jednak niczego. Sami o tym decydowali i tej myśli Rawlings miała zamiar się trzymać. – Znałaś mnie. Nadal mnie znasz. Przy tobie byłam sobą. Nikt nigdy nie poznał mnie tak jak ty. – Nigdy nikogo do siebie tak naprawdę nie dopuszczała. Zawsze czuła się gówno warta. Mei poznała w bardzo dobrym momencie swojego życia. Była pewna siebie, miała hajs, dobrą karierę. Brakowało jej tylko idealnej dziewczyny. I taką była Brubaker.
- Co mam zrobić z twoim kochaniem mnie, które tak naprawdę było niewiele warte? Pierwsza lepsza przeszkoda i nie miałaś nawet jakiegoś poczucia, żeby ze mną zerwać. Po prostu mnie porzuciłaś. – Odjebała Houdiniego pierwsza klasa. Ghosting, którego nikt się nie spodziewał. A już na pewno nie Natalie, która wyczekiwała dnia odwiedzin, a później siedziała przy pustym stoliku czekając na swoją miłość, która nigdy do niej nie przyszła. Chciała jej powiedzieć, że nikt nie wiedział o tym, że Natalie handlowała, ale jestem tak na 60% pewna, że akurat Romeine wiedziała. Ale za to nie dam sobie uciąć ręki.
- Szkoda, że nie próbowałaś przez te półtora roku jak rzeczywiście cię potrzebowałam. – Prychnęła tylko, bo teraz to wcale nie było jej potrzebne to jej próbowanie. Równie dobrze mogła kłamać na temat tego czy do niej przyszła czy nie. – Możesz je wyrzucić. Jestem w sumie w szoku, że jeszcze tego nie zrobiłaś. – Normalnie to by je chętnie odebrała, bo wiedziała, że miała tam kilka wartościowych i dizajnerskich rzeczy. Teraz jednak nie wyobrażała sobie sytuacji, w której pojawia się w Gold Coast w ich dawnym mieszkaniu i zabiera swoje szpargały. Zbyt wiele pięknych wspomnień, które teraz kurewsko bolały. – Nie potrzebuję nic z tego. – Dodała, machnęła ręką i stanęła bokiem do Mei. Oparła dłonie na biodrach i wpatrywała się w horyzont przed sobą. Nie potrzebowała już biegać. To spotkanie wystarczająco podniosło jej ciśnienie. I przy okazji złamało serce.
specjalistka od PRu — agencja PRowa
32 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
specjalistka od PRu, która przyjechała do Lorne w poszukiwaniu siostry
Przykro mi ale do Mei zupełnie te argumenty nie przemawiały. – Jak tak bardzo potrzebowałaś pieniędzy to czemu mi nie powiedziałaś? – Zapytała. – Poza tym jak byłyśmy razem to miałyśmy wystarczająco dużo, niczego nie było nam więcej potrzeba, a jeśli było inaczej to mogłaś powiedzieć. Mogłam wziąć dodatkowych klientów, ty jedną zmianę więcej w swojej pracy, ale nie... bo najwyraźniej legalne zarabianie pieniędzy nie było takie fajne. Wolałaś kasę niż mnie i taka jest prawda Nat. – Taka robota zawsze niosła za sobą ryzyko, które Rawlings musiała świadomie podjąć. Zawsze coś się mogło wysypać i skończyć się paskudnie. Tak jak zresztą koniec końców było. – Wow... no to może te swoje umiejętności mogłaś ulokować w jakiejś innej robocie. Takiej przez którą nie trafiłabyś do więzienia. Nie zrzucaj odpowiedzialności na kogoś. Ty tym handlowałaś, Ty dostawałaś za to pieniądze. Wiedziałaś z czym to się wiąże i mimo wszystko dalej w to brnęłaś nawet nie racząc mnie o tym poinformować. – Miała jej teraz przyklasnąć i powiedzieć, że gratuluje, że była sprytna w sprzedaż narkotyków? No nie było nawet takiej opcji. Mogła zaczać sprzedawać kosmetyki z avonu jak chciała sobie dorobić, a miała smykałkę do handlu. Dało się zrobić coś żeby dorobić. Wciąganie w to jej dzieciństwa w ogóle nawet nie skomentowała. Mei też nie miała łatwo, ale nie wyciągała śmierci rodziców jako karty w kłótni. – Straciłaś mnie przez siebie, przez nikogo innego – odpowiedziała i nawet lekko uniosła ramiona, bo tak właśnie było. To ona ją okłamywała przez te lata ich wspólnego życia, nie ten człowiek, który wydał ją policji.
Mei wątpiła w to, że z czasem byłoby lepiej lub łatwiej. To było dużo czasu, a mało spotkań. Każda z nich mogła się zminić przez ten czas i nagle, gdy Nat wyszłaby na zewnątrz wyszłoby na jaw, że są teraz już zupełnie innymi i obcymi dla siebie osobami. Oczywiście nie musiało tak być, ale mogło. Dla Mei te wizyty były zbyt bolesne, bo za każdym razem coraz bardziej zdawała sobie sprawę, że kobieta, która kochała najmocniej na świecie nie była do końca tą osobą, za którą Mei ją miała.
- Dawałaś im możliwość to robić – najgorsze w tym wszystkim było to, że Nat serio wydawała się być dumna z tego, że sprzedawała dragi. Jakby nie było w tym nic złego i tak naprawde to żadna kara nie powinna jej za to spotkać, bo przeciez nikomu ich kupować nie kazała. Ludzie tracili kariery, pieniądzie, rodziny, zdrowie, a nawet i życie przez to gówno, które Nat z taką dumą i zajebistością wprowadzała na rynek. – Nie. – Pokręciła głową. – Nie znałam Cię, dopiero teraz coraz bardziej to widzę – Mei sądziła, że Nat, która ona znała i kochała nie naraziłaby ich relacji dla pieniędzy, nie okłamałaby jej i zawsze Mei byłaby dla niej na pierwszym miejscu. Teraz widziała, że tak nie było.
- Pierwsza lepsza przeszkoda? Natalie proszę Cię... to nie była jakaś kłótnia o pierodłe. To poważna sprawa. – To nawet nie był związek na odległość podczas, którego mogły mieć ze sobą ciągły kontakt chociażby przez telefon czy internet. Nie. Ciężko to nawet było nazwać związkiem, skoro mogły ze sobą porozmawiać raz na miesiąc czy raz na dwa miesiące przez zaledwie pare godzin. – Popełniłam błąd i jestem tego świadoma, powinnam Ci to powiedzieć. – Chociaż nic z tego, by nie wyszło, bo gdyby z nią miała o tym porozmawiac to w życiu, by jej nie rzuciła. Nagle, by sobie wmówiła, że na pewno dadzą radę.
- A Ty gdzie byłaś gdy ja Ciebie potrzebowałam? A tak, w więzieniu na własne życzenie. – Mei w pewnym sensie tłumaczyła się tym, że to tak naprawdę Nat ją opuściła. W końcu mogłyby być ze sobą szczęsliwe, gdyby nie te przeklęte narkotyki. – Jak chcesz – odpowiedziała i rozłożyła ręce, nie miała zamiaru jej zmuszać do tego żeby te rzeczy zabrała. Nie chciała to nie. Mei rzeczywiście jak wróci do domu to załatwi jakąś firmę, które te rzeczy zabierze. Nie miała nawet zamiaru tego pakować, niech to ktoś po prostu zabierze. – Jasne – kiwnęła głową przez chwile się jej jeszcze przyglądając. – Pójdę już, cześć. – Dodała, bo nie widziała sensu w prowadzeniu tej rozmowy dalej. Po co? Nic to nie zmieniło. Jedynym plusem było to, że Mei przynajmniej wiedziała, że Nat jest cała i zdrowa. Odwróciła się więc i powoli odeszła w stronę swojego wynajmowanego mieszkania. Dopiero jak się tam pojawiła to pozwoliła sobie na małe rozklejenie i łzy pociekły jej po policzkach.

2xzt

Dziękuję bardzo serdecznie za grę, to była prawdziwa przyjemność jak zawsze <3

natalie rawlings
ambitny krab
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruno - eric - owen - olgierd - caitriona - benedict - mira
ODPOWIEDZ