bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
009.
Życie Lemmie w bardzo krótkim czasie stanęło na głowie. Powinna je wywrócić już dawno, zdawała sobie z tego sprawę. Carson zapewne też i chociaż jej słowa, które padły podczas ich przedświątecznego spotkania ciągle miała w głowie to niestety nie miała odwagi. Wiedziała, że zostanie wtedy sama jak palec patrząc na to, że jej przyjaciółki nie mieszkały na stałe w Lorne, rodziny nie miała, a na mieszkanie z obcymi ludźmi była zdecydowanie za stara. Jej CV świeciło pustkami, znaczy świeciłoby jakby istniało, bo wcale jej się nie śpieszyło, żeby je zrobić. Co miała tam niby wpisać? Nieskończone studia? Praca jako kelnerka? Słabo. Patrząc na to wszystko bycie w związku, w którym nie chciała być i który przypominał raczej jakiś dziwny układ nie wydawało jej się takie złe. Tylko wiele się od tego czasu zmieniło. Winfred do tego rękę przyłożył (i inne części ciała, hehe) zdecydowanie, ale nie tylko, bo decyzja Carson o pozostaniu w miasteczku też miała duży wpływ. Ich wspólne mieszkanie to jak spełnienie jej nastoletnich marzeń, więc była bardzo podekscytowana. Także mimo ogólnego bałaganu i strachu, który nadal w niej był wszystko wydawało się układać, a ona w końcu się czuła że jej życie zaczynało wyglądać tak jak powinno.
Szukanie mieszkania to coś co robiła może raz w życiu, a wszyscy zawsze mówili, że to wcale nie taka prosta sprawa. Ona w tym niby nie widziała nic skomplikowanego, ale skoro Ci którzy się lepiej znają tak mówili postanowiła wykorzystać swoje znajomości. Odezwała się do znajomej, która co prawda na ogół zajmowała się znacznie droższymi nieruchomościami, jednak dla Lemmie wyjątek zrobiła. Szczególnie, że drogą chatę to każdy potrafi znaleźć, tanią i fajną to dopiero wyzwanie. Łatwo było jej wjechać na ambicje, dlatego już po kilku dniach dostała listę mieszkań, które razem z Carson mogły oglądać. To było pierwsze i o ile Marlow nie wierzyła w takie rzeczy to miała dobre przeczucie, ciekawe co z tego wyjdzie. Czekała na przyjaciółkę na dole, a kiedy się do niej zbliżyła od razu ją przytuliła na powitanie - Jesteś gotowa rozpocząć swoje nowe życie ze mną? - zapytała z uśmiechem. Ona nie dość, że była gotowa to jeszcze bardzo nie mogła się doczekać - Mam klucze, więc możemy wchodzić i się rozejrzeć. Ktoś potem przyjdzie z nami pogadać o wszystkich organizacyjnych rzeczach - powiedziała.

pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
nie wiem, jaki numer, pewnie najlepszy

Bardzo starała się nie traktować tego wszystkiego jako porażki. Nie myśleć o tym, że przecież chciała wyjechać z Lorne właściwie od zawsze, więc teraz jest skończoną frajerką, skoro musi szukać sobie mieszkania w miasteczku. Próbowała sobie tłumaczyć (i usprawiedliwiać się przed samą sobą), że to jest tylko chwilowe rozwiązanie: tylko jeden z rozdziałów, a nie cała historia. Skończy książkę - chociaż bliższe prawdy było: napisze książkę, bo na tym etapie nie musiała jeszcze czego kończyć - i odłoży trochę kasy, Lemmie stanie na nogi i znajdą jej pracę, a Carson będzie mogła wrócić do Londynu. Bo przecież, jak wciąż musiała sobie powtarzać, w Londynie wciąż czeka na nią jej dawne życie. Jej małżeństwo się skończyło, ale to nie musiało jeszcze oznaczać, że wszystko inne też dobiegło końca, a ona zostanie smutną frajerką w Lorne bay.
To, że robiła to wszystko z Lemmie, bardzo wszystko ułatwiało. Tak naprawdę głównie dzięki niej Carson - no, a przynajmniej czasami - była gotowa uwierzyć, że może jeszcze będzie fajnie. Wspólne mieszkanie rzeczywiście brzmiało przecież jak spełnienie wszystkich nastoletnich fantazji, nawet jeśli większość ludzi mieszkała ze swoimi przyjaciółkami jako dwudziestolatki, a nie dziesięć lat później, gdy jedna z nich się rozwodzi, a druga odwołuje ślub.
- Jasne, na pewno będzie super - uśmiechnęła się, puszczając Lemmie. Nie chciała być chujką i psuć jej radości - już i tak czuła się jak kiepska przyjaciółka, skoro nie potrafiła zdobyć się na podobny entuzjazm. I nie uważała za okoliczność łagodzącą tego, że ta ekscytacja opuściła ją chyba jeszcze w Londynie. - Chcesz od razu wejść na górę czy najpierw opowiesz mi, jak Winnie całuje? - zero wstydu.

lemmie marlowe
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Śmiało mogła się tym podzielić z Lemmie, chociaż mogłaby tego dobrze nie przyjąć. Znaczy wkurwiłaby się, że Carson tak na swoje życie patrzy, bo przecież jest cudowna. Daleko jej do porażki, nawet jak nie wszystko układa się tak jak chciała. Jedyną porażką w jej życiu jest jej mąż (buzi patka), ale tylko dlatego że tak brzydko zostawił taką wspaniałą kobietę. Lemmie by jej to wszystko wykrzyczała w twarz, a potem, jak prawdziwa przyjaciółka, podniosła ja na duchu pokazując, że ona to gorzej. Powinna się cieszyć, że nie jest na miejscu Marlow, bo to dopiero porażka. Trzydziestotrzyletnia baba, która w CV może sobie wpisać ostatnią pracę sprzed kilku lat i to nic imponującego. To jest obraz rozpaczy, a nie pisarka odnosząca sukcesy. Jakby Carson pisała książkę o osobie, której życie nie wyszło to raczej by się na przyjaciółce wzorowała, nie na sobie. Chociaż rozumiała, dlaczego tak może się czuć i dlatego jej planem na dziś było zarażenie jej entuzjazmem.
Łamały konwenanse robiąc to robią w tym wieku zdecydowanie. Nie dziwne, przecież to buntowniczki z natury, ale no nie ma kłamać, że były całkiem cool jak na swój wiek. Na pewno młodsze pokolenie by je określiło w ten sposób (może lepiej nie sprawdzać), a to że mieszkały razem jeszcze im dodawało. Także na pewno będzie fajnie. Tylko zamiast imprezować po nocach będą spały na kanapie, bo bez przesady. Trzydziestka rządziła się swoimi prawami.
- Dobrze, że jesteś pisarką, a nie aktorką - stwierdziła, ale bez żadnego żalu w głosie czy wątów. Dla niej był to nowy etap życia, który wydawał jej się ekscytujący jeszcze (chociaż pewnie niedługo uderzy, bo życie to pizda jak wiadomo), jednak rozumiała czemu dla Carson nie do końca. Nie zamierzała jej żadnych wyrzutów z tego powodu robić. Jedyne co chciała zaoferować to ją upić w pustym mieszkaniu, które wybiorą i zaliczyć zgona na podłodze. Jak na dobrą przyjaciółkę przystało - Wszystko okej? - zapytała. Sytuacja z nią i Joeym była bardzo dynamiczna, więc od ich ostatniej rozmowy wiele się mogło zmienić. Zaśmiała się na jej pytanie jak zauroczona nastolatka, która zaraz miała opowiedzieć wszystko o pierwszym pocałunku ze swoim nowym chłopakiem - Mogę mówić po drodze - stwierdziła - Chociaż nie ma co za wiele mówić, bo całuje dokładnie tak jak wygląda - powiedziała otwierając przed przyjaciółką drzwi, żeby ją puścić przodem - Zajebiście - dodała, żeby Carson nie miała wątpliwości żadnych.

Carson yael monaghan
pisanka — lorne bay
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
You were riding your bike to the sound of "It's No Big Deal" and you're trying to lift off the ground on those old two wheels. Nothing 'bout the way that you were treated ever seemed especially alarming till now, so you tie up your hair and you smile like it's no big deal
Może to po prostu zawsze tak działało - innych ludzi, zwłaszcza tych, którzy byli ci bliscy, oceniasz dużo łagodniej niż siebie? Bo choć Carson mogłaby przygotować całkiem długą prezentację na temat tego, dlaczego w życiu jej nie wyszło, w ogóle nie myślała w podobnych kategoriach na Lemmie. Z kilku powodów - bo ją kochała, bo Carson nigdy nie pracowała na żadnym etacie i, jak przystało na kogoś, kto miał zwykłe szczęście - była bardzo młoda, gdy opublikowali jej pierwszą książkę i od tej pory utrzymywała się z pisania (i z pracy Joeya, bo jednak gdy sama masz nieregularne zarobki, to bycie w związku z kimś, kto co miesiąc dostaje stałą pensję, było, zwyczajnie, sporym komfortem, co w pełni uświadomiła sobie dopiero, gdy została sama i musiała zacząć liczyć, czy na pewno ma kasę na czynsz w kolejnym miesiącu), więc gówno wiedziała o rynku pracy, a poza tym Carson żyła w wyparciu. Jej zdaniem ani ona, ani Lemmie nie były jeszcze takie stare. Ustaliłyśmy już, że nic nie wiedziała o ludziach wykonujących normalne zawody, dlatego miała dużo opinii na ten temat. Wydawało jej się, na przykład, że trzydziestka to nie jest jeszcze aż tak późno, by zaczynać pracę. Przecież niektórzy ludzie po studiach szli na doktorat albo młodo rodzili dzieci, całkowicie zmieniali branżę albo robili dużo innych rzeczy - to nie było tak, że albo masz osiemnaście lat i dostajesz pierwszą pracę, albo już nigdy nie znajdziesz sobie zajęcia. Tak sądziła. I tak się pocieszała, bo gdyby ona teraz postanowiła rzucać pisanie i iść do korporacji (a czasami o tym fantazjowała), też nie miałaby zbyt imponującego CV.
- Nie trzeba wydawać książki, żeby być pisarką? - spytała, bo gdyby tak było, Carson nawet na pisarkę by się obecnie nie nadawała (co najwyżej na pisankę). Kolejne pytanie Lemmie skwitowała wzruszeniem ramionami i jakimś dziwnym odgłosem, który z siebie wydawała - to mogło być równocześnie “meh”, “ech” albo po prostu westchnięcie nad sobą i światem. - Chyba tak? Do wakacji mam oddać książkę. To znaczy… do ich wakacji. Do naszej… połowy zimy - mogła wrócić do Lorne już kilka miesięcy temu, ale wciąż, po dziesięciu latach przyzwyczajania się do tego, że lipiec oznaczał lato, ciężko było jej się w tym czasami połapać. - Oczywiście Adam chce dedykację, ale powiedziałam mu, że nie ma chuja, nie zasłużył - nie będzie się uginać tylko dlatego, że ktoś tu umiera na raka, szanujmy się trochę.
Skinęła głową i ruszyła na górę pierwsza - trochę na ślepo, bo nie wiedziała, na które piętro idą (i czy nie lepiej było jechać windą…), ale uznała, że Lemmie jej powie. Obróciła się przez ramię, by na nią zerknąć w trakcie opowieści. - Wspaniale - zapewniła. - Tylko się całowaliście? I czy wreszcie to przegadaliście? Ja też mogę z nim pogadać, jeśli trzeba - oczywiście nie miało to żadnego sensu, Carson po prostu lubiła czuć się zaangażowana w sprawy, które jej nie dotyczyły. Albo uważała, że każda sprawa Lemmie to ich wspólna sprawa i tyle.

lemmie marlowe
oh deer what a year
carson
Tove, Leander
ODPOWIEDZ