lorne bay — lorne bay
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Country Boy
Tak najlepiej można określić jego wczesne lata. Urodził się na farmie i tam spędzał większość swojego czasu. Już od najmłodszych lat nikt go zbytnio nie czarował. Miał nauczyć się wszystkiego, co trzeba wiedzieć by prowadzić całkiem skutecznie swoje gospodarstwo. Dobrze, że chodził do szkoły, aczkolwiek nikt zbytnio się nad nim nie pastwił jeśli przyniósł złą ocenę. Dużo wagarował, chociaż akurat nie ze swojej winy, a po prostu dlatego, że pewne rzeczy na farmie po prostu nie mogą czekać. Czas jest tu i teraz, jest pogoda, więc trzeba uderzać na pola. Tam zawsze było coś do roboty. Nikt nie oczekiwał od niego, że będzie czymś więcej, nawet rodzice, którzy przecież powinni, prawda?
Pomiędzy tymi wszystkimi obowiązkami znajdował również czas by pomagać na pobliskim ranczu. Okazało się, że ma całkiem dobrą rękę do koni. Może nigdy nie jeździłby na nich tak wyczynowo jak córka właścicieli, aczkolwiek trudno było znaleźć kogoś lepszego, kto mógłby ujarzmić ogiera i to już za lat nastoletnich. W swoich stronach był pod tym względem całkiem sławny, jeśli można mówić o czymś takim, jak sława na farmie, kiedy świat zdawał się dążyć tylko i wyłącznie w jednym kierunku. Konsolidacji wszystkiego w dużych miastach. Sam nigdy nie widział w nich tego, co jego rówieśnicy. Starał się raczej stronić od wielkich metropolii. Do Cairns podjeżdżał tylko kiedy było to wymagane. Już Lorne zdawało się być dla niego czasami za duże.
Niestety, jak to bywa w wielodzietnych rodzinach na prowincji, kiedy zmarł jego dziadek nastąpił rozłam ich małego imperium. Jego ojciec średnio dogadywał się ze swoim bratem. Cały czas ze sobą walczyli, nie mogli dojść do porozumienia w sprawie tego, kto powinien zarządzać ich farmą. Wielokrotnie dochodziło między nimi do rękoczynów, bo przecież nie można sobie tego wyjaśnić inaczej. W końcu, kiedy sprawy zaszły za daleko, jego ojciec odpuścił. Poszedł po rozum do głowy. Gdzieś tam zaświeciła mu się lampka, że ta gra nie była warta świeczki. Miał rodzinę na utrzymaniu, więc odsunął się w cień. Mieli dalszą rodzinę w Stanach, do której się przeprowadzili.
Resztę nastoletnich lat oraz te pierwsze jako dorosły facet spędził w Texasie. Tam ojciec nareszcie miał się czym chwalić. Nikt nie ujeżdżał przecież ogierów tak, jak on. Ludzie przywozili swoje konie z rancz oddalonych od setki mil tylko po to by w kilka dni młody Sal złamał wolę zwierzęcia, które później dawało już się dosiadać. Tylko, że... To nie było jego powołanie. Jasne, dobrze było nadal żyć z dala od miast, ale gdzieś około dwudziestego roku życia zmieniły mu się trochę priorytety. Nie chciał, by wszystkim, co zobaczy w życiu była jedna, czy druga farma. Świat miał przecież więcej do zaoferowania. Dlatego zrobił to, co każdy szanujący się Amerykanin bez perspektyw. Wstąpił do wojska. Jak to wiejski chłopak. Dał się przekonać rekruterowi, że to przecież taka okazja żeby zobaczyć świat, stać się częścią czegoś większego od siebie. Tak, był po prostu głupi i niedoświadczony, znów dzięki rodzicom. Odbył więc trzy tury na jakichś pustynnych pustkowiach.
Cóż, nie można powiedzieć, że nie zwiedził świata. Gdyby ktoś inny mu to zaproponował na pewno nie wybrałby takich destynacji jak Irak czy Afganistan. Świetne jedzenie, ale lokalsi trochę średnio nastawieni do turystów w mundurach. No i czasami strzelają. Zbierając swoją dawkę PTSD oraz mając szansę dokończyć część swojej edukacji stwierdził, że to jednak nie dla niego. Odszedł ze służby, chociaż przez następne lata jeszcze dawał się nająć od czasu do czasu z chłopakami na mniejsze misje za dobre pieniądze.
Następne lata spędził na... Podróżowaniu po Stanach. Najczęściej autostopem zanim dorobił się własnego auta. W tych latach ciężko byłoby powiedzieć jakim zawodem się tak naprawdę nie parał. Brał każdą pracę, która w jakiś sposób płaciła. Wystarczająco żeby zatrzymać się w jakimś motelu na kilka tygodni, a później jechać dalej. Studiów nigdy nie skończył, ale w tym czasie udało mu się zaliczyć jakieś mniejsze kursy w niektórych stanach, więc z czasem zrobił się z niego całkiem łebski gość.
Na ranczo wrócił tak naprawdę dopiero gdy usłyszał o chorobie ojca. Został tam przez następne kilka lat by wesprzeć swoją matkę po jego śmierci, która swoją drogą odeszła krótko po nim. To wtedy też dowiedział się o tym, że w końcu udało się pogodzić zwaśnioną rodzinę. Brat jego ojca miał kilka córek. Wszystkie stwierdziły, że nie zamierzają przejmować farmy po swoim rodzicielu. Miały ważniejsze sprawy do załatwiania w mieście. Więc ziemia oraz wszystko z nią związane zostało przepisane jemu. Co wyszło oczywiście dopiero w testamencie.
Sal szukał swojego miejsca przez dekady i nie mógł go znaleźć za oceanem, więc zdecydował, że pora wrócić w rodzinne strony i zająć się swoją rodzinną spuścizną. Może rzeczywiście to okaże się być jego miejscem na ziemi? Zabrał nawet ze sobą swoją narzeczoną, która była dość sceptyczna względem opuszczenia swojej ojczyzny, ale czego nie robi się z miłości, prawda?
Salinger Grayson
18.10.1985
Lorne, Australia
Właściciel Farmy Ananasów
Farma Ananasów
Carnelian Land
Kawaler, hetero
Środek transportu
Pozostało mu zamiłowanie do Amerykańskiej motoryzacji, więc jeździ zazwyczaj swoim Fordem Raptorem R. Dobrze, że mógł sobie to wrzucić w leasing.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie posiada prócz zaopatrywania dzielnicy w ananasy od czasu do czasu

Najczęściej spotkasz mnie w:
Zdecydowanie na farmie bądź którymś z barów.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Narzeczoną

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Salinger Grayson
Cole Hauser
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany