właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
007.
i knew you were trouble
when you walked in
{outfit}

Choć ze szpitala wypisano ją stosunkowo szybko, Dawn nie mogła powiedzieć, że czuła się dobrze. Wpływ na jej samopoczucie miał jednak nie stan zdrowia, a fakt, iż na jej barkach spoczywało teraz zdecydowanie zbyt wiele zmartwień. Po konfrontacji z Brando była niemal stuprocentowo pewna, że brunet nie odpuści jej zbyt łatwo i kiedy tylko nadarzy się okazja, wpakuje ją w kłopoty. Myśląc o tym, zdecydowała się skorzystać z sugestii swojego męża i wbrew temu, że przebywanie w pustym domu nie było idealnym scenariuszem, została tam na kilka kolejnych dni, mając nadzieję, że w pracy nie wydarzy się nic nagłego. Pod tym względem odpuściła sobie trochę, chcąc oczyścić własny umysł i zastanowić się nad tym, jak mogłaby ugryźć sytuację z Saaranenem, aby nie ryzykować przy tym zbytnio, że brunet zdecyduje się na konfrontację z jej mężem, a chociaż rozważała wiele opcji, żadna nie wydawała jej się dostatecznie dobra, by móc okazać się skuteczną. Mało tego, wydawało jej się, że tak naprawdę nic nie mogła zrobić.
Nie mogła też chować głowy w piasek w nieskończoność, dlatego w końcu zmuszona była wrócić do pracy. Uprzedziła jednak swoją ekipę, że planuje zaszyć się we własnym biurze i ze względu na złe samopoczucie, w najbliższym czasie raczej nie będzie nadzorować pracy klubu z sali. Mieli więc przychodzić do niej wyłącznie w nagłych wypadkach, co większość jej pracowników uszanowała, jednak tego samego nie można było powiedzieć o Brando. Dawn nie była nawet przekonana, czy zapukał, zanim otworzył drzwi jej gabinetu, jednak nim zdążyła zwrócić na to jego uwagę, na jej biurku wylądował jakiś świstek papieru. Ściągnęła ku sobie brwi i powędrowała w tamtą stronę spojrzeniem, a kiedy tylko dostrzegła nagłówek ulotki, prychnęła. Zaraz po tym pełne złości spojrzenie powędrowało w stronę bruneta. - Co ty sobie tak właściwie wyobrażasz? - wycedziła przez zaciśnięte zęby. Musiała oddać mu to, że do szału doprowadzał ją ostatnio jak nikt inny, a tym razem niewiele miało to wspólnego z ciepłymi uczuciami, które w niej budził. Prawdę powiedziawszy, w pełnych napięcia sytuacjach łatwiej było jej o nich zapomnieć, co do niedawna wydawało się kompletnie niemożliwe. Najwyraźniej wystarczyło, by wkroczyli na wojenną ścieżkę.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
007.
I knew you were trouble
when you walked in
{outfit}
Nie pomyślałby, że kiedyś znajdą się w takim miejscu, gdzie zapanuje między nimi aż tak duży brak zrozumienia i nagromadzi się tyle złości, ale ewidentne było to, że obecnie było między nimi źle, nawet bardzo. Brando nie mógł przestać myśleć o tym, jak niesprawiedliwie od pewnego czasu traktowała go Dawn. Był naprawdę rozczarowany jej postępowaniem, jednocześnie niemożliwie się na nią wściekając, zarówno o to dziwaczne rozstanie, jak i sytuację z dzieckiem. Bo właśnie, była też jej ciąża, która również nie dawała mu spokoju. Odchodził od zmysłów, zastanawiając się nad tym, czy może być ojcem tego dziecka, a jeśli tak, to co zrobi. To wiele zmieni i skomplikuje. Mimo to musiał stawić temu czoła i poznać prawdę. Nie zamierzał chować głowy w piasek i uciekać przed odpowiedzialnością, ani pozwolić na to, żeby ktoś inny wychowywał jego dziecko, jeśli rzeczywiście okaże się jego. Nie chciał być jak swój ojciec, dlatego musiał zacząć działać. W pierwszej kolejności musiał dowiedzieć się, czyje jest to dziecko, dlatego zaczął sporo czytać na temat tego, jak mogli poznać prawdę jeszcze w trakcie ciąży. Rozejrzał się za opcjami w okolicy, upewniając się, że wszystko jest bezpieczne, a kiedy już wiedział, jakie były ich możliwości, postanowił zmierzyć się z Dawn. Oczywiście na to musiał jeszcze poczekać na jej powrót do pracy, ale wszystko miał już gotowe, więc kiedy nagle pojawiła się w klubie, nie musiał zwlekać. I nie robił tego. Nie stosując się do jej próśb, choć z drugiej strony, czy rzeczywiście tego nie robił? Przecież jego sprawa była pilna, a z takimi można było do niej przychodzić, więc nie można było się do niczego przyczepić.
Po zapukaniu w drzwi nie czekał na odpowiedź, po prostu wszedł do środka i bez słowa położył przed nią ulotki, które powinny powiedzieć jej wszystko. - Że zrobisz te badania i udowodnisz mi, że masz rację… Lub nie - wzruszył ramionami, spoglądając w jej oczy. Był lekko uszczypliwy, ale to dlatego, że ona od pewnego czasu traktowała go jak popychadło, którego nie trzeba traktować poważnie. W związku z tym nie czuł się zobowiązany do bycia miłym, ale nie próbował też być chamem, bo nie chodziło mu o to, żeby z nią wojować. Chciał tylko dowiedzieć się, na czym stoi. Jeśli jednak nie będzie chciała współpracować, mógł zacząć z nią walkę. Miał przecież prawo poznać prawdę.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Z perspektywy Dawn ich sytuacja zdawała się nie mieć wyjścia, a przynajmniej nie takiego, które ona skłonna byłaby zaakceptować. Idealnym scenariuszem byłoby poukładanie wszystkiego z mężem, choć i ten układ nie zadowalał jej w pełni, a wszystko to przez fakt, że on od długiego czasu ją zaniedbywał. Jeśli chodziło o jej własne szczęście, potrzebowała przy swoim boku kogoś innego, choć i na to nie mogła sobie pozwolić, jeśli nie chciała zaprzepaścić pracy, jaką włożyła w odbudowanie tego klubu. Zależało jej na tym miejscu, ponieważ postawienie go na nogi i doprowadzenie do miejsca, w którym znajdował się obecnie, nie było proste, a jednocześnie po raz pierwszy sprawiło, że poczuła się potrzebna. Nie mogłaby tak po prostu zrezygnować z tego miejsca, choć do niedawna myślała też, że nie mogłaby tak po prostu zrezygnować z Brando, a jednak udało jej się, kiedy zaszła taka potrzeba. Nie znaczy to jednak, że rozłąka z nim była dla niej prosta, choć odkąd posprzeczali się ostatnio w szpitalu, starała się w ogóle nie myśleć o nim ciepło. Wiedziała, że z łatwością mógł jej zaszkodzić, czego odrobinę się bała. Zaczęła spoglądać na niego tak, jak przez długi czas spoglądała na własnego męża - z ograniczonym zaufaniem i strachem o to, że niedługo ją zawiedzie. Wiedziała jednocześnie, że to ona doprowadziła do tej sytuacji, choć nie była jedyną winną tej ciąży. Nie chciała jednak sprawdzać, który z mężczyzn także się do tego przyłożył.
Nie była w stanie od niego uciec, wiedziała o tym, a jednocześnie wiele dałaby, by jednak móc sobie na to pozwolić. Teraz jednak musiała stawić mu czoła, dlatego zacisnęła mocno szczękę, mierząc go spojrzeniem pełnym niezadowolenia. Nie lubiła, kiedy ze sobą walczyli, ale wiedziała, że na nic innego nie mogą sobie pozwolić. Tym razem rzeczywiście znajdowali się po przeciwnych stronach barykady. - Niczego nie zamierzam robić i niczego też nie muszę ci udowadniać. Powiedziałam ci, jak jest. Przyjmij to w końcu do wiadomości - odparła, a choć mogła liczyć na to, że skinie głową i odejdzie, wiedziała, że tak się nie stanie. Nie bez powodu jej uwaga spoczęła właśnie na nim - stało się tak, ponieważ Brando znacznie odróżniał się od wszystkich tych mężczyzn, którzy do tej pory gościli w jej życiu - on jako jedyny naprawdę się nią interesował, zatem nic dziwnego, że zainteresował się także dzieckiem, które mogło być jego. Szkoda tylko, że dla niej naprawdę oznaczało to kłopoty.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Zdaniem Brando zrezygnowała z niego z zaskakującą łatwością, prędko opanowując umiejętność traktowania go wrogo, choć nie zrobił jej nic złego. To nie on odtrącił Dawn i nie on traktował ją niesprawiedliwie. Teraz jedyne, czego od niej chciał, to poznać prawdę na temat dziecka, które w sobie nosiła, skoro wyglądało na to, że zamierzała je urodzić. A skoro tak, Saaranen musiał wiedzieć, czy czasem nie jest jego, skoro taka szansa istniała. I Milligan miała pecha, ponieważ miała do czynienia z facetem, który czegoś takiego nie odpuści. Nie machnie ręką i nie stwierdzi, że to dziecko go w sumie nie obchodzi, bo jego matka złamała mu serce, a jemu nie chce się go wychowywać, bo go nie zaplanował. Nie, Brando jest odpowiedzialną osobą, w dodatku taką, która od własnego dziecka nie odwróciłaby się nigdy w życiu, w dużej mierze ze względu na własną przeszłość. Dzięki niej wiedział, że nie chce doprowadzić do tego, by jego syn lub córka czuli się tak, jak on czuł się w dzieciństwie ze świadomością, że ojciec go nie chciał. To coś, czego nie życzył nikomu, dlatego tak ważne było dla niego to, z kim Dawn spodziewała się dziecka. Musiał się dowiedzieć, aby wiedzieć, na czym stoi.
Jemu też nie odpowiadało to, jak wszystko się między nimi potoczyło. Nie lubił z nią walczyć, ale teraz nie pozostawiała mu innego wyboru, skoro odmawiała mu jednego, do czego miał prawo - do prawdy. Miał nadzieję, że porozumieją się ze sobą i załatwią wszystko pokojowo, ale nabierał coraz większego przekonania, że to nie było możliwe. Miał wrażenie, że Milligan w ogóle do tego nie dopuści. On zaś nie zamierzał wywieszać białej flagi. - Jeśli odmówisz, możemy załatwić sprawę sądownie, to mi obojętne, Dawn. Ale coś mi podpowiada, że tobie niekoniecznie - popatrzył na nią chłodno, ale wymownie. Miał do niej żal o to, że finalnie okłamała go i mąż okazał się dla niej ważniejszy. On albo to, co mógł jej zapewnić, tak czy siak, z jego winy porzuciła Brando, gdy już skończyła się nim bawić. Bolało go to, ale o tym nawet nie miał już sił z nią dyskutować. Poza tym, jaki by to miało sens? Wszystko było między nimi skończone, więc pożyteczniej było całą energię wykorzystać na załatwienie sprawy z dzieckiem.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Traktowała go chłodno, ponieważ był to jej mechanizm obronny. Odsuwała go od siebie, ponieważ ciężko było jej tak po prostu z niego zrezygnować. Brando naprawdę był najlepszym, co w ostatnim czasie ją spotkało, dlatego tak bardzo żałowała, że sprawy skomplikowały się zbyt mocno, a ona, choć bynajmniej do tego nie dążyła, miała zostać matką. Choć nie była przesądna, dostrzegała w tym pewną ironię i była w stanie uwierzyć, że los próbował pokarać ją za to, jak koszmarną była w ostatnim czasie żoną, jednak i w tym widziała pewną niesprawiedliwość. Sama przecież od lat była w tym małżeństwie nieszczęśliwa i wiele znosiła ze strony swojego męża, bynajmniej nie będąc z tego powodu zadowoloną. Czemu zatem to właśnie jej rzucano pod nogi kłody? Czemu nie mogła mieć chociaż tej odrobiny szczęścia, jaką zyskała w ramionach Brando? Myśl o tym sprawiała, że wściekała się, ale jeszcze bardziej złościła się, kiedy myślała o tym, że zaprzepaszczenie tej relacji również mogło pójść na marne. Saaranen okazał się bowiem naprawdę wymagającym przeciwnikiem.
Denerwował ją. Naprawdę doprowadzał ją do szału tym, jak bardzo był uparty, ale czy przypadkiem nie tego powinna była się po nim spodziewać? Jak zostało wspomniane, Dawn postrzegała go jako porządnego faceta, więc nie powinna była zakładać, że łatwo przyjdzie mu zrezygnowanie z dziecka, które mogło być jego. Choć nie: nie mogło. Przecież naprawdę na to liczyła. - To groźba, Brando? - zapytała, obracając w dłoniach tę cholerną broszurkę. Nie zamierzała skorzystać, wolała rozegrać to wszystko na własnych zasadach. - Odważnie, jak na kogoś, kto pakuje się w interesy z szemranymi typami. Tym też chcesz się zajmować w sądzie? - zapytała, opierając się bardziej o oparcie swojego fotela, na którym lekko się obróciła. Nie zamierzała wyciągać tego przeciwko niemu, nie mogłaby, a poza tym, skoro sama postanowiła uporać się z jego długami, niewiele mogłaby teraz wskórać. Była jednak zdesperowana, ok? Za wszelką cenę chciała pokazać mu, że to ona była górą, choć tak naprawdę czuła się tak, jakby wszystko wymknęło jej się spod kontroli.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Ważniejszym pytaniem jest, czemu znęcała się nad Brando, kiedy on nie był niczemu winny? Jej los rzucał pod nogi kłody, a ona to samo robiła Saaranenowi, przy okazji jeszcze od czasu do czasu dźgając go nożem w plecy, żeby czasem nie poczuł się za bezpiecznie. Nie miała dla niego litości, co było dla niego cholernie przykre, ponieważ do niedawna wydawało mu się, że połączyło ich coś głębszego, ale musiał się pomylić, bo jeśli by czuła do niego to, co on do niej, nie mogłaby zrobić mu tego wszystkiego. Wygląda więc na to, że kompletnie nie znał Milligan i jej nie rozumiał, a swoje przekonanie o niej opierał na czymś fałszywym, co pokazała mu, żeby go wykorzystać. Bo właśnie, obecnie czuł się przez nią wykorzystany, co sprawiało mu dziwny dyskomfort. Zaufał jej, otworzył się przed nią i na nią, obdarzył ją uczuciami, a ona podeptała je i zakpiła sobie z niego, a teraz nie miała do niego za grosz szacunku, pozwalając sobie na pogrywanie z nim i jego losem. W dodatku wykorzystywała przeciwko niemu wszystko, czego dowiedziała się, gdy on jej zaufał. To było ciosem poniżej pasa.
W takim razie działali na siebie dokładnie tak samo, ponieważ ona również go denerwowała. Ale on, w przeciwieństwie do Dawn, grał czysto. Ona zaś posuwała się do rzeczy, które były nieuczciwe. - Nie. Ostrzeżenie - poprawił ją, ponieważ naprawdę nie próbował jej grozić, po prostu zamierzał domagać się swoich spraw w uczciwy sposób. Próbował załatwić to z nią, przyszedł, rozmawiał z nią, ale to było na nic, bo nie chciała go słuchać. Nie pozostawiała mu więc innego wyjścia, ale jak widać nie robił nic, co byłoby nieuczciwe. Nie groził jej pójściem do męża i powiedzeniem mu o wszystkim, zwrócił jednak uwagę na to, że mógł załatwić tę sprawę sądownie, co mogło pociągnąć dla niej nieciekawe konsekwencje, których mogła sobie oszczędzić. Pod warunkiem, że okazałoby się, iż dziecko jest jej męża. - Daj spokój, Dawn. Nie zrobisz tego, bo oni by ci tego nie odpuścili, więc zamiast mi grozić, przemyśl moją prośbę - nie zamierzał bawić się z nią w pogróżki i ulegać takim zagrywkom, tym bardziej, że wiedział, iż nie posunie się do tego. Gdyby wyciągnęła przed sądem jego powiązania z tamtymi ludźmi, oni by nie przyjęli tego dobrze, bo ściągnęłaby na nich niepotrzebną im uwagę. I dlatego Saaranen był pewny, że nie zdecyduje się na coś tak głupiego.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Znalazła się w sytuacji bez wyjścia, dlatego decydowała się na rzeczy, z których nie była zadowolona. Bo owszem, choć obecnie mogła sprawiać odmienne wrażenie, Brando był osobą, na której naprawdę jej zależało. Chciała, żeby był szczęśliwy, a chociaż przez pewien czas wierzyła, że to szczęście mógł uzyskać przy jej boku, teraz nie miała nawet cienia wątpliwości względem tego, że nie było to możliwe. Jej życie było już poukładane - może nie do końca tak, jak sama tego pragnęła, jednak przed wejściem w to małżeństwo, świadomie podjęła decyzję o tym, jak chce pokierować własną codziennością, dlatego pretensje mogła mieć wyłącznie do siebie. Podobnie jak i o to, w jakiej sytuacji się teraz znalazła, z czym ewidentnie nie potrafiła się pogodzić. Częściowo odreagowywała to na brunecie, choć to, jak na niego reagowała, nie było jedynie wynikiem obaw o to, jak potoczy się jej życie. Bała się także o niego, ponieważ zasięgi jej męża także sięgały w nieprzyjemne miejsca. Nie miała pewności, jak zareagowałby na wieść o jej zdradzie, ale nie chciała się o tym przekonywać. Wolała, żeby nic mu się nie stało, nawet jeżeli oznaczało to, że sama musiała z nim walczyć.
Zacisnęła zęby, przyglądając mu się z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy. Nie lubiła, kiedy traciła kontrolę, ponieważ każde takie zajście przywodziło jej na myśl jej własne małżeństwo. W nim nigdy nie mogła czuć się pewnie, a w dodatku brakowało jej przeświadczenia, że o czymkolwiek była w stanie decydować sama. Jej mąż skutecznie pozbawił ją tej możliwości, jednak kiedy przebywała z Brando, nie musiała się tym martwić. Teraz jednak znów czuła się tak, jakby została zapędzona w kozi róg. Miała wrażenie, że tym razem to on próbował pozbawić ją kontroli, a to ani trochę jej się nie podobało. - Nie mam się nad czym zastanawiać. A ty powinieneś wrócić do pracy - oznajmiła, bo najwyraźniej nie w smak było jej załatwianie prywatnych spraw podczas godzin pracy. Musiała posiadać podwójne standardy, skoro nie narzekała na to, kiedy jeszcze było między nimi dobrze, natomiast kiedy sprawy skomplikowały się, była skłonna wykorzystać każdy argument, by tylko nie musieć zostać z nim sam na sam i kontynuować tej dyskusji. Zwyczajnie ją to przerastało.

zt.

i knew you were trouble
when you walked in
ODPOWIEDZ