pułkownik oddziału antyterrorystycznego — Australian Special Air Service Regiment
45 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Wojskowy, który ambitnie dąży do kolejnego awansu, jednocześnie próbując ogarnąć relacje z córką i jakoś przetrwać kolejne lata.
008.
{outfit}
Pewnie istniał jakiś regulamin co wypada, a czego nie wypada robić, gdy Twoja żona wyjechała na weekend z koleżankami. Być może to nawet nie był regulamin, tylko takie wskazówki, co należy, a czego nie. W sumie pewnie większość ludzi byłaby w stanie sama wpaść na to co będzie dobrym lub złym pomysłem. Owen nie był w tym wypadku wyjątkiem. Wiedział, że pod nieobecność żony stanowczo nie powinien zapraszać do ich wspólnego domu swojej byłej kochanki. To było okropne zachowanie. Naprawdę tragiczne i mógłby czuć do siebie odrazę. Czy tak miał? Niestety nie. Dlatego zadzwonił do Sameen i zaprosił ją do siebie. Nie powinien, ale trudno. Zresztą, przecież nic nie będą robić. Spędzą miło czas jak dwójka znajomych, przecież to nie tak, że Sameen wróciła i nagle wszystkie jego uczucia względem niej magicznie odżyły. Pamiętał, że mu złamała serce, tego tak łatwo nie dało się zapomnieć. Po prostu był dorosły, starał się nie żywić do niej urazy i po prostu być obok kogoś z kim czuł się dobrze, a z Sameen tak właśnie było. Czuł z nią jakąś dziwną nić porozumienia, jakby bardzo dobrze go rozumiała, ten cały stres i nerwy związane z jego pracą, chociaż przecież nie wiedziała jak to jest mierzyć się z czymś takim. W jego świecie to Sameen nawet nigdy broni w ręku nie miała.
Przygotował się na to spotkanie. Chciał ugościć Galanis najlepiej jak potrafił, wiec poszedł na zakupy i kupił rzeczy, których później miał w planach użyć do zrobienia kolacji. No, bo oczywiście zaprosił ją na kolacje, a nie na jakiś randomowy obiad. Nikt nie powiedział, że nie mógł ugotować dobrej kolacji dla siebie i swojej koleżanki. No przecież nie będą tego jeść przy świecach... nie chciał wprowadzać niezręcznej atmosfery. Przygotowywał właśnie wszystko do tej kolacji, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Złapał w ręce jakąś ścierkę żeby sobie wytrzeć dłonie, bo miał całe ujebane przyprawami. Skierował się w stronę wyjścia i otworzył drzwi od razu witając blondynkę z uśmiechem. - Przyszłaś w idealnym momencie, będę właśnie analizował butelką kurczaka - powiedział jak już się z nią przywitał i wpuścił kobietę do środka. - Zapraszam. Przyda mi się towarzystwo w kuchni. - Zaprowadził ją do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie chwilę wcześniej przyprawiał wielkiego kurczaka. Obok stała butelka z piwem, która miała za chwilę wylądować w kurczaku. #MEMORIES. - Robiłaś kiedyś coś takiego? - Zapytał, bo on nigdy. To był jego pierwszy raz i nie za bardzo wiedział jak się za to zabrać żeby nie wylać piwa.

Sameen Galanis
ambitny krab
catlady
luna - joshua - zoey - eric - cece - caitriona - judith - benedict - bruno - olgierd
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
089.
Sameen natomiast doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jednym z największych świństw jakie kobieta może wyrządzić drugiej kobiecie jest sypianie z jej mężem. Gdyby była normalną kobietą, to zapewne szukałaby jakiejś wymówki dlaczego postanowiła się w ogóle zaangażować w cokolwiek z Owenem. Tłumaczyłaby sobie, że przecież i tak nie zna jego żony, to czy rzeczywiście można to nazwać świństwem? Kolejnym powodem byłoby to, że Owen tak czy siak nie jest z nią szczęśliwy. Nie musiał jej się nawet z tego zwierzać. Było to po nim widać. Ubolewała nad tym, że tak fantastyczny człowiek jak on, nie jest w szczęśliwym związku. Zasługiwał na szczęście. Dlatego tak bardzo bolało ją to, że musiał stać się jedną z jej ofiar. Jedynym plusem było to, że nie był ofiarą śmiertelną. Sameen bardzo często zastanawiała się nad tym czy gdyby przyszło co do czego i gdyby musiała zabić Owena to czy w ogóle byłaby w stanie pociągnąć za spust? Czasami odnosiła wrażenie, że gdyby Owen znalazł się w gorszym momencie życia, to sam chętnie pociągnąłby za spust pistoletu, który przystawiłby sobie do głowy. Byłaby to niesamowita strata dla całego świata. A przynajmniej dla świata Sameen. Nie chciała tego, ale Owen stał się jej bardzo bliskim człowiekiem. Odczułaby to, gdyby nagle zabrakło go w jej życiu. Nawet jeżeli te parę lat temu to ona postanowiła relację zakończyć i opuściła Lorne Bay.
Przyjęła jego zaproszenie na kolację. Z zadowoleniem przyjęła też wiadomość, że jego małżonki nie było w domu czy nawet w mieście. A w sumie to nawet jakby była to Sameen niespecjalnie by się tym przejęła. Nie była osobą, która wierzyła, że w życiu zdarzają się przeszkody, których nie da się ominąć czy usunąć. Nie w świecie Sameen. Ona potrafiła usunąć ze swojej drogi wszystko. Nawet czyjąś żonę. Nie znała tej kobiety, nie była z nią związana emocjonalnie. Była kolejnym nikim, od którego dzieliło ją tylko pociągnięcie za spust. Wiedziała jednak, że prawdopodobnie zabiłoby to relację jej i Owena. Z drugiej strony, wierzyła, że uwolniłaby go i pozwoliłaby mu na znalezienie szczęścia. Nawet jeżeli nie byłoby to szczęście u jej boku. A wiadomo, że u jej boku nigdy by tego nie zaznał, bo tworzyliby związek zbudowany na kłamstwie. Przynajmniej ona byłaby tą, która kłamała.
- To na pewno dobry pomysł? – Uniosła brwi. – Mogę dać wam jeszcze pięć minut. Wrócę za chwilkę. – Zasugerowała żartem, ale oczywiście nie wycofała się. Wręcz przeciwnie, weszła do środka zamykając za sobą drzwi. – Nie powiedziałeś co będziesz robił do jedzenia, więc przyniosłam różne wina. – Uniosła szmacianą siatkę, żeby mu pokazać, że przynosi łupy. Wow. Sameen staje się nagle osobą, która wszędzie przynosi ze sobą wino. Pewnie naoglądała się przy Zoey jakiś durnych, babskich seriali i teraz przynoszenie wina stało się cechą jej osobowości.
- Pytasz czy nadziewałam kurczaka na butelkę? – Podeszła do kranu i puściła wodę. Podwinęła rękawy koszuli i umyła dłonie. Była poważnie gotowa do tego, żeby mu pomóc. – Niestety nie. Jestem naprawdę tragiczna jeśli chodzi o robienie czegokolwiek w kuchni. Nie wiem nawet jak ugotować parówkę. – Naprawdę nie wiedziała. Wiedziała za to jak pokroić człowieka, żeby ostrze piły przechodziło łatwo pomiędzy stawami czy kośćmi. Tym jednak nie chciała się chwalić, bo nie miało to znaczenia. Kurczak był delikatniejszy do złamania. Podeszła do niego stając obok, tradycyjnie, zbyt blisko niż powinna. – Przytrzymam naczynie i butelkę, a ty złap koleżankę za piersi. – Powiedziała i spojrzała na niego, żeby sprawdzić czy to był dobry żart i czy Owen się uśmiechnie. Lubiła jego uśmiech. Tak samo jak lubiła jego zapach, którym teraz się cieszyła, a który mieszał się z zapachem przypraw.
pułkownik oddziału antyterrorystycznego — Australian Special Air Service Regiment
45 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Wojskowy, który ambitnie dąży do kolejnego awansu, jednocześnie próbując ogarnąć relacje z córką i jakoś przetrwać kolejne lata.
Gdyby jego żona nie wyjechała to nie zaprosiłby Sameen do siebie. Owen miał jednak chociaż odrobinę przyzwoitości żeby nie przedstawiać żonie swojej byłej kochanki. Był naprawdę tragicznym mężem, ale przynajmniej starał się być dobrym ojcem, na tyle na ile mógł nim być dla dorosłej dziewuchy. Czasem miał wrażenie, że każdy w ich rodzinie prowadzi swoje, inne i oderwane od reszty życie. Co było mega dziwne, przecież jego życie powinno być związane z żoną i córka, a nie do końca tak było. Jego żona też robiła sobie co chciała nie za bardzo zwracając uwagę na niego, a o Biance to nie było nawet co mówić. Z nią to jednak co innego, bo była ich córką i musiała prowadzić własne życie, w którym jednak powinna swoich rodziców uwzględniać. Owen miał często wrażenie, że byli dla niej tylko kartą kredytową, co było wręcz tragiczne i chyba zawiedli jako rodzice.
On swoje życie związał z pracą, zdecydowanie zbyt mocno. To ułatwiło mu oderwanie się od rodziny w tak wielkim stopniu, że mógł związać się emocjonalnie z kimś innym. Tym kimś kiedyś była Sameen. Był w niej zakochany, chciał z nią być i gdyby tylko ona czuła do niego to samo, to pewnie teraz nie zapraszałby ją do tego domu. - Spokojnie, możesz popatrzeć - odparł posyłając jej uśmiech, bo załapał jej żart i postanowił go jeszcze przez sekundę pociągnąć ale nie w jakiś chamski i obleśny sposób, w jaki pewnie pociągnąłby ten żart pewien człowiek ikona biseksualizmu. - No to widzę, że nieźle o nas zadbałaś. Będziemy mieć co pić jeszcze przez następne kilka spotkań. Najwyżej będę robił jedzenie pod wina, które zostaną. - Pewnie będzie musiał je schować w swoim gabinecie żeby żona nie ogarnęła, że nagle się w domu zrobiło więcej wina niż było jak wyjeżdżała.
- Tak, myślałem, że może masz w tym doświadczenie, ale chyba najwyraźniej będziemy zmuszeni eksperymentować - no będzie musiał być po prostu delikatny. Dobrze, że miał ten swój incydent z mężczyzną. - To akurat potrafię zrobić, mogę Ci udzielić kilku wskazówek - odpowiedział śmiejąc się, bo parówki mu się zdarzyło podgrzewać i to czasem w bardzo dziwnych warunkach. W wojsku czasem dawali im nie koniecznie jedzenie najlepszej jakości więc parówki były jednym z nich od czasu do czasu. - Ale wciąż mówisz o kurczaku tak? - Zapytał żartobliwie, unosząc lekko brew, bo on mógł złapać koleżankę za piersi, nie było problemu. Złapał kurczaka w ręce i bardzo delikatnie nadział go na butelkę,, którą podtrzymywała Sameen. - Sprawdza nam się praca zespołowa muszę to przyznać - powiedział, a jego dłonie "przypadkowo" dotknęły rąk Sam, gdy ta trzymała naczynie. Spojrzał na nią omiatając wzrokiem jej twarz skupiając się jednak głównie na jej oczach i ustach, które miał ochotę pocałować już gdy ostatnio się widzieli. Teraz gdy stała tak blisko ta pokusa była jeszcze większa, ale wszystko psuł fakt, że przed chwilą wciskali butelkę piwa w kurczaka. Odchrząknął więc i złapał za naczynie, które później wpakował już do nagrzanego wcześniej piekarnia. - Za godzinę z hakiem powinien być gotowy - powiedział i podszedł do zlewu żeby umyć ręce. - Chciałem zrobić jeszcze do tego sałatkę i pomyślałem, że możesz mi w tym nieco pomóc - no mogli sobie wspólnie pokroić rzeczy, byłby na bank szybciej, chociaż gdyby wiedział czym Sam się zajmuje to nie postawiłby jej nigdzie w okolicach noży. - Jak się sprawuje samochód? - Zapytał wyciągając z szafki jakąś szklaną miskę, do której będą mogli wrzucać rzeczy na sałatkę.

Sameen Galanis
ambitny krab
catlady
luna - joshua - zoey - eric - cece - caitriona - judith - benedict - bruno - olgierd
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
W sumie jak tak o tym wspomniałaś to rzeczywiście ta rodzina Rochester-Cho była naprawdę specyficzna. W sumie jestem nawet skłonna powiedzieć, że są najdziwniejszą rodziną w Lorne, a bogowie wiedzą, że są tutaj naprawdę dziwne rodziny. Ale jednak oni, rodzina Owena, jest najmniej rodzinną rodziną w tym mieście. Rzeczywiście wszyscy byli osobnymi bytami, którzy związani byli ze sobą na siłę. I jasne, nie było nic złego w tym, że prowadzili swoje życia, ale ostatecznie… prowadzili je też z dala od siebie nawzajem co nieco psuło ideę rodziny. Może też dlatego Sameen nie do końca miała wyrzuty sumienia w związku z tym, że się tutaj przypałętała. Widziała, że Owen nie jest szczęśliwy. Widziała, że jego żona niespecjalnie przejmuje się swoim mężem. Równie dobrze mogłaby zająć się śledzeniem tej żony i na pewno wygrzebałaby na nią jakieś brudy. Pocieszała się tylko tym, że jej brak wyrzutów sumienia nie jest spowodowany tym, że jest wybrakowaną z uczuć zabójczynią na zlecenie, ale tym, że przynajmniej przy niej Owen wydawał się zrelaksowany i nawet się uśmiechał.
- Czegoś takiego jeszcze nie praktykowałam, więc chętnie skorzystam. – Oczywiście, że praktykowała. Co prawda bardziej chodziło o obserwowanie jak na przykład Inej zabijała innych ludzi, a Sameen na to patrzyła zastanawiając się czy kręci ją sam akt odbierania komuś życia czy sposób w jaki robiła to Inej. Nigdy jednak nie chodziło o obserwowanie ludzi w tak intymnym akcie jakim było nadziewanie kurczaka na butelkę. – Podoba mi się ten pomysł. – Wizja kolejnych spotkań z Owenem brzmiała bardzo dobrze. – W razie co możesz to też potraktować jako prezent w ramach podziękowania za zaproszenie na obiad. – No bo chociaż mogła się tak odwdzięczyć. Tym bardziej, że poza swoim towarzystwem to nie wniesie tutaj zbyt wiele. Nie potrafiła niczego ugotować. Gdyby to ona miała gotować to nic by nie zjedli. A przynajmniej nic co nadawałoby się do jedzenia.
- Chętnie posłucham. – Odparła z uśmiechem. Z jego ust nawet instrukcja gotowania parówki brzmiałaby jak coś co byłoby godne wysłuchania. Parsknęła śmiechem na jego odpowiedź odnośnie chwytania koleżanki za piersi. Pokręciła głową z niedowierzaniem nie wiedząc nawet jak na to zareagować. Ale nie była to niewiedza spowodowana zażenowaniem. Po prostu… prawdopodobnie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby Owen ją złapał. – Może. – Zdecydowała się w końcu na nieco tajemniczą odpowiedź. Uśmiechnęła się pod nosem i już całkowicie skupiła się na przytrzymywaniu naczynia oraz butelki, żeby ułatwić Owenowi nadziewanie koleżanki na butelkę. To musiał być bardzo bezbolesny anal. – No wiesz… zawsze byliśmy dobrze dobrani. Nie możesz temu zaprzeczyć. – Spojrzała na jego dłonie zaciskając szczęki. Poczuła też na sobie jego spojrzenie, więc po chwili sama uniosła wzrok, żeby na niego spojrzeć. Ona również myślała o tym, żeby go pocałować. Była stęskniona za jego ustami i dotykiem. Był człowiekiem, który był blisko tego, żeby ją zdemaskować i zrujnować jej życie, ale jednocześnie był jedynym, przy którym swego czasu czuła się bezpiecznie. Poczuła lekki zawód kiedy ostatecznie Owen postanowił się wycofać. – Super. – Odparła, ale nie sarkastycznie, bo wiadomo jak łatwym do sarkazmu jest ten wyraz. Kiedy on zajmował się kurczakiem ona skorzystała z okazji, żeby umyć ręce. Nie chciała zostawić na dłoniach prawdopodobieństwa tego, że gdzieś dotknęła surowego kurczaka.
Obserwowała jak porusza się po kuchni i jak sięga po tą miskę. W końcu zdecydowała się do niego podejść. – Owen… – Zaczęła i delikatnie zabrała od niego szklaną miskę i odstawiła ją na bok. – Nie jestem w to zbyt dobra. Nie wiem za bardzo o co chodzi i co robimy, ale chciałabym cię pocałować. – Uznała, że po prostu postawi na szczerość. Tym bardziej, że Judith już się do niej nie odzywa, wiec raczej nici z randki, iks de. – Nie robię tego, bo nie chcę przekroczyć granic, których być może ty nie chcesz przekraczać. – Nie wiedziała jak obecnie wygląda jego relacja z żoną. Zakładała, że nie ma większej poprawy skoro zaprasza do siebie Sameen kiedy żony nie ma w domu, ale wiadomo… lepiej nie ryzykować.
pułkownik oddziału antyterrorystycznego — Australian Special Air Service Regiment
45 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Wojskowy, który ambitnie dąży do kolejnego awansu, jednocześnie próbując ogarnąć relacje z córką i jakoś przetrwać kolejne lata.
Uśmiechnął się do niej i lekko pokręcił głową. – Zdecydownaie pierwsza opcja bardziej przypadła mu do gustu. Wolę się z Tobą jeszcze spotkać, a picie wina to wspaniała wymówka, w razie gdyby jakas była potrzebna. – Oczywiście on jej nie potrzebował, bo mógłby się z nią spotkać i robić całe nic, ale być może Sameen była bardziej wymagająca. Mógł więc ją zapraszać na kolejne degustacje kupionych przez nią win. Czego to człowiek nie zrobi żeby być, chociaż przez chwilę, z osobą, która była w jego mniemaniu spełnieniem wszelkich jego marzeń i potrzeb. Żałował, że ona tego nie widziała w ten sposób wtedy gdy wyjechała i go tu zostawiła. Nie miał jej tego za złe, w końcu był facetem z dzieckiem i żoną, nie każda kobieta chciałaby się na poważnie angażowac w coś takiego.
- Dobrze w takim razie do tego następnego wina kupie parówki i Ci pokaże jak je ugotować żeby były pyszne – zaśmiał się cicho, bo był prawie pewien, że żadne z win, które kupiła nie było idealne do parówki. Cóż to za impertynencja, żeby mieszać tak zacny trunek z czymś co miało w sobie więcej papieru niż mięsa. Uśmiechnął się na to jej może, bo on nie miał absolutnie żadnego problemu z tym, żeby rzeczywiście to zrobić. Chociaz byłoby to nieco dziwne, gdyby tak teraz po prostu ją złapał za piersi. Nie tak go wychowano. Może i był zdradliwą szują, a nie porządnym facetem, ale nie łapał lasek za cycki w tak randomowych pozach. – Nie mam nawet zamiaru. Mogę nawet dodać, że całkiem nieźle się uzupełniamy – naprawdę żałował, że nie mógł jej teraz złapac w objęcia i pocałować. No niby, by mógł, ale nie wypadało. Nie wiedział jak ona podchodzi do ich obecnej relacji. Może traktowała to wszystko jako przyjaźć, z lekką nutą flirtu, ale jednak przede wszystkim przyjaźń.
Zaczął się krzątać w kuchni, bo mieli zrobić tą sałatkę i był gotów do tego żeby zacząć wyciągać kolejne potrzebne rzeczy, ale Sam go zastopowała. Spojrzał na nią lekko zdziwiony, bo nie spodziewał się takiego obiegu spraw. Słuchał jej słów, ale nie odpowiedział nic. Słowa nie miały w tym momencie zbyt wielkiego znaczenia. Ułożył swoją rękę na dole jej pleców i przyciągnął ją mocniej do siebie, by w końcu połączyc ich usta w pocałunku. Tęsknił za smakiem jej ust, który był dokładnie taki sam jak go Owen zapamiętał. Całował ją namiętnie, stęskniony i spragniony każdej kolejnej sekundy. Dopiero po chwili odsunął się od niej na pare centymetrów. – Nie wiedziałem, czy chciałabyś żebym Cię pocałował – dopiero teraz odpowiedział na jej słowa. – W końcu Ty wyjechałaś. Nie chciałem żeby było dziwnie – dodał kładąc swoją dłoń na jej policzku, a później znów pochylił się, by ponownie ją pocałować. – Tęskniłem za Tobą – dodał gdzieś między kolejnymi pocałunkami.

Sameen Galanis
ambitny krab
catlady
luna - joshua - zoey - eric - cece - caitriona - judith - benedict - bruno - olgierd
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Odpowiedziała mu uśmiechem.
- Cieszę się, że się co do tego zgadzamy. – Teraz Sameen nie miała wyboru. Będzie musiała stać się osobą, która lubi pić wino. Przecież mu nie powie, że tak naprawdę to ona nie pija alkoholu. Może teraz mogła sobie nieco odpuścić? Tym bardziej, że jednak zwolniła ze swoją karierą. Już nie była narażona na bycie na celowniku tak bardzo jak jeszcze pół roku temu. Może nadszedł ten moment, gdzie będzie mogła przestać oglądać się za siebie. Będzie mogła wyluzować? Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdzieś w tej wizji przez cały czas przewijał się Owen. Tylko, że Owen już miał żonę, u boku której powinien trwać.
- Dziękuję. – Zaśmiała się. – Jeszcze tego nie wiesz, ale tym następnym razem uratujesz kobiecie życie. Nie umrze już z głodu i nie zbankrutuje wydając pieniądze na jedzenie w lokalach. – Chociaż raczej bieda nie groziła kobiecie, która miała pieniądze, żeby kupić sobie klasycznego Jaguara. Na jej korzyść działało to, że po prostu niewiele jadała. A przy tym wszystkim miała Zoey, która również nic nie jadała, więc nie wymagała od Sameen, żeby się poprawnie odżywiała. Co prawda Galanis nigdy by nie sięgnęła po whisky i popcorn, jak to w zwyczaju miała Zoey. Sameen wiedziała, że Zoey nie była odpowiednim wzorem do naśladowania jeśli chodziło o jedzenie. Jak tak rozmawiają o gotowaniu parówek, to ja naprawdę jestem ciekawa jak ty gotujesz parówki. Jak przeczytasz ten post to możesz mi napisać. Jestem zajebiście ciekawa twojego sposobu na to doświadczenie. – To prawda. – Potwierdziła, bo rzeczywiście się uzupełniali. Owen nawet nie był świadomy tego, że tak naprawdę to bardzo ułatwiał Sameen życie. Może nie w tym momencie, ale te parę lat temu kiedy była aktywna, a kiedy on wisiał jej na ogonie. Owinęła go sobie wokół palca i zmanipulowała tak bardzo, że w końcu biedak ruszył ze swoim śledztwem w złą stronę. Tak, żeby odciągnąć wszelkie podejrzenia i tropy od jej osoby. Z czasem bolało ją za każdym razem kiedy podrzucała fałszywy trop, ale musiała pamiętać, że poza sobą, chroniła też inne osoby.
Było to dla niej dziwne. Powiedzieć coś takiego zamiast po prostu to zrobić. Musiała mieć jednak na uwadze to, że już raz się wpakowała w jego małżeństwo. Może porozmawiali i postanowili je naprawić? Nie mogła narażać go po raz drugi na gniew żony, jeżeli w ogóle wiedziała o pierwszym razem. Dodatkowo, tym razem nie czerpała z tego, żadnych zawodowych korzyści. Nie chciała być blisko niego, żeby sprawdzić postępy jego śledztwa. Po prostu chciała jego. A odnosiła wrażenie, że te ich ostatnie spotkania nie były wyłącznie czysto przyjacielskie. Było wyczekiwaniem, które z nich wykona pierwszy krok. W końcu jednak mogła zatopić się w pocałunku. Jedną dłoń ułożyła na jego karku, a drugą na klatce piersiowej. Jeżeli to czuli zwykli ludzie, całując osoby, na których im zależało, to Sameen pierwszy raz w życiu mogła zrozumieć ich uczucie. Mogła śmiało rozpoznać moment, w którym nie chodziło tylko o pożądanie, ale po prostu o bliskość i smak konkretnej osoby. Dla niej, taką osobą był Rochester. Nie chciała przerywać pocałunku, ale jednocześnie nie chciała być zachłanna.
- Nie wyjechałam, bo chciałam. Musiałam wyjechać. – Wiedziała, że była to absolutnie żałosna i beznadziejna wymówka, ale tym razem serwowała mu prawdę. Musiała wracać do pracy i zamknąć projekt, którym był Owen. Nie mogła mieć do niego uczuć, bo tym samym zaczęłaby narażać też jego. – I jest dziwnie? – Zapytała, a w kąciku jej ust pojawił się cień uśmiechu. W jej mniemaniu, widmo pocałunku wisiało nad nimi od pierwszego spotkania, kiedy udawała, że przypadkiem biegała w tym samym miejscu. Chciała się nawet wygadać i przyznać, że specjalnie się na niego czaiła, ale wtedy zrobiłoby się dopiero dziwnie.
Odwzajemniała pocałunki pozwalając mu na to, żeby pokazał jak bardzo za nią tęsknił. Ona za nim też tęskniła, ale jednocześnie te słowa nie mogły jej przejść przez gardło. Pragnęła się w niego wtulić, ale nawet to było dla niej nadal obcym odruchem. W końcu jednak przerwała te pocałunki obejmując go w pasie i spoglądając na niego. – Co z twoją żoną? – Wiedziała, że ryzykuje zepsuciem nastroju, ale nie chciała mu sprawiać żadnych dodatkowych zmartwień.
pułkownik oddziału antyterrorystycznego — Australian Special Air Service Regiment
45 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Wojskowy, który ambitnie dąży do kolejnego awansu, jednocześnie próbując ogarnąć relacje z córką i jakoś przetrwać kolejne lata.
Jak teraz o tym myślę, to może lepiej żeby jej nie pokazywał jak gotowac parówki, bo zrobi to tak jak to robię ja. Może jednak i on się powinien dokształcić w gotowaniu, pójść na jakiś kurs. Mógłby imponować Sameen swoją wiedzą kucharską o wiele częściej. Nie ma się co oszukiwać, że miałby na to czas. Był zapracowanym facetem, przeglądał stare sprawy, żeby natknąć się na coś co pomoże mu w kolejnym awansie. Był trochę zdesperowany i dosłownie złapałby wszystko, jeżeli mogłoby mu to pozwolić uzyskać wyższy stopień wojskowy. Uważał, że na to sobie zasłużył, ciężką pracą, wyrzeczeniami, które za tym szły i bardzo dużym zaangażowaniem, które odbijało się na jego rodzinnych relacjach. Jego szefostwo miało jednak nieco inny stosunek do tego i musiał się po raz kolejny wykazać. Plusem było to, że miał naprawdę dobrze wyszkolonych żołnierzy i w momencie, w którym zajdzie potrzeba, będa w stanie w szybki i efektowny sposób przeprowadzić odpowiednie działania. Teraz tylko się nudzili przeglądając stare akta. Nie żeby Owen miał nadzieję, że nagle się jakiś atak terrorystyczny pojawi w okolicach... aczkolwiek... nie no, lepiej żeby nic takiego się nie wydarzyło, a jego podopieczni wykonywali tylko szkolenia zamiast prawdziwej roboty.
Wyczekiwał na ten pocałunek od ich pierwszego spotkania w trakcie biegania. Był za nią stęskniony i nawet złamane wcześniej serce nie sprawiało, że to uczucie było słabsze. Nie. Być może nigdy tak do końca nie pogodził się z tym, że wyjechała. Teraz jednak była tuż obok, ich usta się dotykały i gdyby mógł nie oddychać, żeby zostać w tym na jeszcze w tym momencie na dłuższą chwilę to bez zastanowienia, by się na to zgodził.
- Musiałaś wyjechać, ale nie musiałaś mnie zostawiać – powiedział, bo mógł przecież tu na nią poczekac aż wróci, nie tak, że mu się gdzieś spieszyło. Mógł też wyjechać z nią. Chciał zostawić żonę, dziecko było dorosłe, więc nie widział w tym absolutnie żadnego problemu. Znalazłby sobie jakąś pracę gdzie indziej, albo wziąłby dłuższy urlop gdzie indziej. – Zupełnie nie – uśmiechnął się, bo czuł się w tym momencie tak jakby ten miniony czas zupełnie nie istniał. Tak niewiele się między nimi zmieniło. Szczerze mówiąc to nie spodziewał się jednak od niej takiego pytania. Nie za bardzo wiedział o co dokładnie jej chodzi. – A co ma z nią być? – Zapytał więc lekko unosząc brew. – Jest poza miastem na weekend, raczej nie tęskni – juz dawno przstali za sobą tęsknić, o ile kiedykolwiek w ogóle takie odczucia względem siebie posiadali. – O co konkretnie pytasz? – Nie wiedział czy pyta o to czy żona wie o ich wcześniejszym romansie, czy może zainteresowała się tym jak teraz wygląda ich relacja czy być może o to, czy Owen planuje się rozwieźć.

Sameen Galanis
ambitny krab
catlady
luna - joshua - zoey - eric - cece - caitriona - judith - benedict - bruno - olgierd
pułkownik oddziału antyterrorystycznego — Australian Special Air Service Regiment
45 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Wojskowy, który ambitnie dąży do kolejnego awansu, jednocześnie próbując ogarnąć relacje z córką i jakoś przetrwać kolejne lata.
Jak teraz o tym myślę, to może lepiej żeby jej nie pokazywał jak gotowac parówki, bo zrobi to tak jak to robię ja. Może jednak i on się powinien dokształcić w gotowaniu, pójść na jakiś kurs. Mógłby imponować Sameen swoją wiedzą kucharską o wiele częściej. Nie ma się co oszukiwać, że miałby na to czas. Był zapracowanym facetem, przeglądał stare sprawy, żeby natknąć się na coś co pomoże mu w kolejnym awansie. Był trochę zdesperowany i dosłownie złapałby wszystko, jeżeli mogłoby mu to pozwolić uzyskać wyższy stopień wojskowy. Uważał, że na to sobie zasłużył, ciężką pracą, wyrzeczeniami, które za tym szły i bardzo dużym zaangażowaniem, które odbijało się na jego rodzinnych relacjach. Jego szefostwo miało jednak nieco inny stosunek do tego i musiał się po raz kolejny wykazać. Plusem było to, że miał naprawdę dobrze wyszkolonych żołnierzy i w momencie, w którym zajdzie potrzeba, będa w stanie w szybki i efektowny sposób przeprowadzić odpowiednie działania. Teraz tylko się nudzili przeglądając stare akta. Nie żeby Owen miał nadzieję, że nagle się jakiś atak terrorystyczny pojawi w okolicach... aczkolwiek... nie no, lepiej żeby nic takiego się nie wydarzyło, a jego podopieczni wykonywali tylko szkolenia zamiast prawdziwej roboty.
Wyczekiwał na ten pocałunek od ich pierwszego spotkania w trakcie biegania. Był za nią stęskniony i nawet złamane wcześniej serce nie sprawiało, że to uczucie było słabsze. Nie. Być może nigdy tak do końca nie pogodził się z tym, że wyjechała. Teraz jednak była tuż obok, ich usta się dotykały i gdyby mógł nie oddychać, żeby zostać w tym na jeszcze w tym momencie na dłuższą chwilę to bez zastanowienia, by się na to zgodził.
- Musiałaś wyjechać, ale nie musiałaś mnie zostawiać – powiedział, bo mógł przecież tu na nią poczekac aż wróci, nie tak, że mu się gdzieś spieszyło. Mógł też wyjechać z nią. Chciał zostawić żonę, dziecko było dorosłe, więc nie widział w tym absolutnie żadnego problemu. Znalazłby sobie jakąś pracę gdzie indziej, albo wziąłby dłuższy urlop gdzie indziej. – Zupełnie nie – uśmiechnął się, bo czuł się w tym momencie tak jakby ten miniony czas zupełnie nie istniał. Tak niewiele się między nimi zmieniło. Szczerze mówiąc to nie spodziewał się jednak od niej takiego pytania. Nie za bardzo wiedział o co dokładnie jej chodzi. – A co ma z nią być? – Zapytał więc lekko unosząc brew. – Jest poza miastem na weekend, raczej nie tęskni – juz dawno przstali za sobą tęsknić, o ile kiedykolwiek w ogóle takie odczucia względem siebie posiadali. – O co konkretnie pytasz? – Nie wiedział czy pyta o to czy żona wie o ich wcześniejszym romansie, czy może zainteresowała się tym jak teraz wygląda ich relacja czy być może o to, czy Owen planuje się rozwieźć.

Sameen Galanis
ambitny krab
catlady
luna - joshua - zoey - eric - cece - caitriona - judith - benedict - bruno - olgierd
płatna zabójczyni — skala międzynarodowa
35 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
i suppose i love this life, in spite of my clenched fist
Ja nic nie mówię, ale ja bym wysłała Ciebie i wszystkie twoje postacie na jakieś kurs. To co Ty mi często opowiadasz to jakiś horror. Sameen może nie miała zielonego pojęcia o ugotowaniu wody na parówkę, ale myślę, że też byłaby przerażona jakby usłyszała w jaki sposób Owen gotuje te parówki. Nic dziwnego, że ostatecznie jego córka i żona były jakie były. Pewnie namiętnie gotował im parówki i paniom się poprzestawiało w głowie. Dobrze, że Sameen twardo stąpała po ziemi, hehe. Poza tym on Sameen bardziej zaimponowałby rozwiązując te zamknięte sprawy sprzed lat niż gotując. Co prawda byłaby wściekła wiedząc, że gdyby sama sobie nie poradziła te kilka lat temu to dopiero teraz zostałaby odnaleziona i odstawiona do swojej rodziny. Nie zmieniłoby się nic. Nadal miałaby spieprzone życie i nie poznała ludzi, których mogłaby nazwać rodziną.
Uśmiechnęła się nadal trzymając ręce na jego klatce piersiowej. – Nie mogłam tego od ciebie wymagać. Nie wiedziałam jak długo mnie nie będzie. – A wiadomo, że ona była osobą, która nie utrzymywała z nikim kontaktu telefonicznego. Nie byłoby opcji, że codziennie by do niego dzwoniła mówiąc jak bardzo za nim tęskni i że żałuje, że Owen nie jest teraz przy niej. Trochę obawiałaby się tego, że odpowiedziałby, że może być przy niej. Utrudniłoby jej to wykonywanie kontraktów, na których właśnie była. Poza tym z nią nigdy nic nie wiadomo. Zawsze mogła przecież umrzeć. Co prawda to jej nie wychodziło, ale wiadomo o co chodzi.
- Nie chcę, żebyś zrozumiał mnie źle. – Zjechała dłońmi niżej i chwyciła jego dłonie. Nie odsunęła się uznając, że nie chce tracić jego bliskości. Nie chciała, żeby pomyślał, że wymaga od niego porzucenia żony. Jej ta kobieta w ogóle nie przeszkadzała. Tym bardziej, że wiedziała, że dla Sameen nie jest żadna konkurencją, bo czy ona i Owen w ogóle bywali ze sobą intymni? Szczerze w to wątpiła. – Jeżeli wasze małżeństwo jakoś funkcjonuje i dogadujecie się i coś się zmieniło od ostatniego czasu jak ze sobą rozmawialiśmy… to nie chciałabym wam tego zrujnować. – Oczywiście miała wyjebane w to czy rujnowała czyjeś małżeństwo czy nie. Robiła gorsze rzeczy za pieniądze. Po prostu w tym przypadku nie chciała, żeby Owen cierpiał. Tym bardziej, że Sameen nie zamierzała na razie nigdzie wyjeżdżać. Przynajmniej na dłużej. – Nie chcę cię zranić. – Oczywiście jak będzie musiała to prawdopodobnie to zrobi. Prawdopodobnie, bo nigdy nie wiadomo co jednak jej się w głowie poprzestawia. Może ostatecznie będzie gotowa na to, żeby to Owen pozbył się jej. Albo po prostu strzeli sobie w łeb jak nastąpi ten moment, że będzie groziło jej więzienie.
ODPOWIEDZ