pomocnik wędrownego kaznodziei — show Lachlana
39 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Potomek imigrantów z Japonii i Irlandii, którzy przybyli do Australii za chlebem i w nadziei na lepsze życie - a w każdym razie inne, niż w ich ojczystych krajach. Ze strony ojca pradziadkowie przybyli z Irlandii, a matka dotarła tu z Japonii, chcąc studiować w Brisbane, gdzie poznała przystojnego Irlandczyka i tak narodził się Rhys.
Był przeciętnym dzieckiem, biegającym po okolicy. Wszędzie go było pełno, ciężko mu się było na czymkolwiek skupić, ale rodzice uznali, że to po prostu chłopak, wiadomo. Matka próbowała wychowywać go zgodnie z tradycjami wyniesionymi z domu - stosowała więc tak zwane tygrysie rodzicielstwo, jednak Rhys czuł i wiedział, że jest kochany przez oboje rodziców i że dbają o jego dobro.
Dzieciństwo i młodość przebiegła mu dość standardowo: wczesne miłostki, poznawanie świata, pierwsze papierosy za rogiem, imprezy. Mniej standardowe (być może) były eksperymenty z różnymi używkami i różnymi osobami, a później - również z zaimkami, zmianami imion i wyglądem (ostatecznie ma gdzieś, czy ubiera się na dziale damskim, czy męskim: jak mu się coś podoba, to to na siebie zakłada. Maluje się i używa różnych zaimków, czasami je mieszając nawet w jednym zdaniu, a czasami skupiając się przez jakiś czas na jednych). Konserwatywnym rodzicom się to nie bardzo podobało, ale ostatecznie odpuścili strofowanie swojego dziecka i próby "naprowadzenia go na normalną drogę" - chyba przemówił do nich argument, że niby tacy konserwatywni, a jednak związali się z osobami z kompletnie innych kultur i dawali radę utrzymywać małżeństwo.

Czyż jestem oszustem? Ależ nie! No, nie do końca. Związałem się zawodowo z osobą, która wszak działa w imię Boga, doznała objawienia, działa na rzecz ludzkości, uzdrawia, pomaga ludziom! Że jest to osoba medialna? No, tak, a w czym to przeszkadza? Wielu kaznodziei przecież działa również medialnie, niektórzy wręcz mają swoje programy albo kanały w telewizji, gdzie można ich oglądać, słuchać, wpłacać datki... Ach, tak, są datki! Przecież kościoły również się z nich utrzymują, również biorą na tacę, a wręcz wyznaczają często minimalne stawki za sakramenty czy msze. "Co łaska, nie mniej, niż..." W czym więc działalność mojego przyjaciela różni się od tej kościelnej? Oni twierdzą, że są przekaźnikami między Bogiem i ludźmi, on również.

Nie, to nie tak, że w to wierzę. Doskonale wiem, jak to się zaczęło, wiem, kim on był wcześniej - znamy się od wielu lat, jeszcze sprzed jego odsiadki, gdzie "doznał objawienia" i przedstawił mi swój doskonały plan na biznes podczas którychś odwiedzin. Nie jestem do końca przekonany, czy to rzeczywiście oszustwo - jeśli tak, to równie wielkim oszustwem i naciągactwem są wszelkie wróżby i inne magnesy wyciągające pasożyty i złą energię, a jednak nikt nie nazywa tamtych ludzi oszustami. Jeśli ktoś chce wierzyć w to, że Madame Sybilla przepowie mu przyszłość, że lewoskrętna witamina C uzdrowi go z wszelkich chorób, a kaznodzieja postawi go na nogi, prosząc Boga o uzdrowienie, to czemu nie? Nikogo nie okradamy, nie włamujemy się do domów, nie wyciągamy portfeli z kieszeni. Ci ludzie dobrowolnie płacą za show, jakiego im dostarczamy, czasem wręcz transmituje to telewizja.
To on jest w świetle kamer, w świetle reflektorów. Jaka jest w tym moja rola? Zbieram informacje na temat różnych kultur, ludowych sposobów uzdrawiania, wierzeń, rytuałów - jest to coś, czym się interesuję sam z siebie, więc dlaczego nie wykorzystać mojej wiedzy w praktyczny sposób? - oraz prześwietlam ludzi, którzy wykupują bilety na występy mojego przyjaciela. Żeby mógł dobrze wypaść, musi wiedzieć, z kim ma do czynienia, kto przyszedł na jego show i w jaki sposób ma się do kogo zwracać. Co mu powiedzieć, jak pomóc danej osobie, a z kim lepiej nawet nie zaczynać rozmowy.

Czasem jednak nie mogę być na tych wydarzeniach. Kiedy miałem piętnaście lat, nagle dostałem ataku epilepsji; nikt nie wiedział, czym on został wywołany, przebadano mnie na różne strony, ale nie znaleziono żadnej przyczyny. Uznano, że może to jednorazowy przypadek, że należy mnie obserwować, ale być może więcej się nie powtórzy.
Powtórzyło się. Nie od razu - dopiero gdy miałem dwadzieścia trzy lata, jednak od tej pory wszystko zaczęło postępować. Ataki zdarzały się coraz częściej, bywały coraz silniejsze. Zaczęły mi uszkadzać wzrok - obecnie liczę się z tym, że po każdym kolejnym ataku mogę przestać widzieć. Teraz zdarza się to co kilka tygodni lub miesięcy, nigdy nie wiem, jaka będzie odległość między jednym atakiem i kolejnym. Czasami zdarzają się seriami, po kilka dziennie, a potem parę tygodni spokoju. Nauczyłem się już przewidywać, kiedy nadchodził kolejny i zazwyczaj udawało mi się przynajmniej kogoś poinformować o tym, co zaraz się stanie, ale niestety to również nie zawsze działało.
Bywam w szpitalach, sanatoriach, na rehabilitacjach, lekarze próbują to jakoś powstrzymać, ale już jakiś czas temu mi powiedzieli, że to, co mogą zrobić, to najwyżej próbować łagodzić te ataki i odwlekać je w czasie, ale nie pozbędą się ich w ogóle. Staram się całemu światu pokazywać, że w zasadzie to po mnie spływa, ale w głębi duszy cholernie się tego boję. Nie wiem, jak jeszcze to może na mnie wpłynąć. Ostatnio zdarza mi się, że trzęsą mi się ręce albo nie mogę czegoś w nich utrzymać. Mimo to próbuję żyć pełnią życia i na co dzień nie przejmować się tym, co dostałem w pakiecie od losu.

Kilka tygodni temu przyjechaliśmy do Lorne - mój przyjaciel z resztą ekipy i ja: po pobycie w sanatorium, na kolejnej rehabilitacji, gdzie poznałem człowieka, z którym spędziłem w sanatorium dużo czasu i poczułem się, jakbym znał go od zawsze. Ucieszyłem się, że mój przyjaciel wybrał akurat Lorne Bay (dobra, być może była w tym jakaś moja drobna sugestia, ale nie namawiałem go jawnie i otwarcie) na miejsce swoich kolejnych występów, bo to właśnie stąd pochodziła osoba, za którą stęskniłem się zaraz po tym, jak opuściłem tamten przybytek.
Rhys Devlin
06.06.1984
Brisbane
pomocnik wędrownego kaznodziei
tam, gdzie akurat jest ów kaznodzieja
Pearl Lagune
kawaler
Środek transportu
Przemieszcza się razem z ekipą Lachlana ich busem, ale kiedy podróżuje sam, jeździ motocyklem.

Związek ze społecznością Aborygenów
Pewności nie ma, ale słyszał rodzinne legendy, że ktoś w jego rodzinie był Aborygenem. Czy to prawda...? Możliwe, ale Rhys się w to jakoś bardzo nie wgłębiał. Gdy pradziadkowie przybyli z Irlandii, ich dzieci urodziły się już na terenie Australii. Legendy krążą, że kobieta, z którą związał się jego dziadek miała korzenie aborygeńskie i również była mieszanką różnych ras i kultur.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W miejscach występów Lachlana, w domu, na plaży, w bibliotece, w szpitalu

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Tutaj wpisz osobę - może to być postać istniejąca na forum, ale nie jest to konieczne.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, podobnie, jak w przypadku innych moich postaci: proszę o ewentualne ostrzeżenie, jeśli MG chciałby zrobić coś, co znacząco wpłynęłoby na życie postaci (choć w tym przypadku informacje o pogorszeniu stanu zdrowia jak najbardziej pożądane bez ostrzeżenia)
Rhys Devlin
Harry Shum Jr.
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ