Prywatny Ochroniarz — Agencja Ochrony
35 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
It was never the way she looked. Always the way she was. I could’ve fallen in love with my eyes closed.
- Jasne, że tak. – Odparł z uśmiechem. Dla niego to nie był żaden problem. A dodatkowo będzie mógł sobie po prostu spędzić trochę czasu z Luną. On też często myślał w tych kategoriach. A jak ją zabierze do siedziby firmy to nawet nie będzie musiał się jakoś specjalnie z tym ukrywać. Była klientką i może po prostu chciała zobaczyć jakie inne ma możliwości. Może auto, którym cały czas była wożona, w końcu jej się znudziło? Wiadomo jak to jest z tymi bogatymi księżniczkami. Nudziły się w bardzo randomowe sposoby. – Jasne. Bez pośpiechu. Jestem pewien, że ta firma nigdzie się nie wybiera. – Chociaż chuj ich tam wie, może ogłoszę bankructwo następnego dnia i Joel nie będzie miał pracy? W dzisiejszych czasach nic nie jest pewne. Chociaż zakładał, że szef brał jakieś łapówki i hajsy pod ladą, więc może bankructwo to im nie groziło. No chyba, że brał te hajsy tylko dla siebie, co miałoby więcej sensu.
- No wiesz… ta fundacja stanie się dużą częścią ciebie, więc to tak jakbyśmy rozmawiali o tobie. Więc ja osobiście nie mam nic przeciwko. – Odnosił też wrażenie, że Luna potrzebuje się trochę wywentylować jeśli chodzi o tą fundację. Wydawała się zestresowana tym wszystkim, ale jednocześnie nie chciała za bardzo tego pokazywać. Joel chciał przy okazji być przyjacielem, któremu będzie mogła się wygadać z takich rzeczy. I uwierz mi, Gaia nie będzie zadowolona, że „stupid boy” w nie wierzy. Będzie zażenowana, że wie o fundacji. Sorry.
- Lubię spokój. – To była akurat prawda. On często nawet nie włączał muzyki, bo odpowiadała mu cisza i to, że mógł pobyć sam na sam ze swoimi myślami. – Ale nie lubię też poczucia samotności, więc czasami dobrze jest popatrzeć na ludzi wiedząc, że człowiek nie jest sam. – Wiadomo, że absolutnie nie chciał mieszkać na parterze i mieć ludzi zaglądających mu do domu, ale po prostu… takie odległe tłumy zmniejszały to uczucie samotności. A Joel to był kurwa takim cierpiętnikiem, że na bank najnowsza płyta Taylor Swift będzie jego ulubioną. – Niezbyt wiele widziałem. Byłem tam w pracy, nie prywatnie. – Chciałby czasami sobie gdzieś wyjechać, żeby pozwiedzać, ale obecnie to jego jedyne wycieczki polegały tylko na pracy.
- Cieszę się, że ci się podoba. – No bo jednak tyle się zabierał, żeby zaprosić ją na jakąś randkę i tak naprawdę nie mógł nawet ją nigdzie oficjalnie zabrać, bo nie mogli być razem widywani. Musiał improwizować, ale przynajmniej wyszło mu to na dobre i Luna wydawała się być zadowolona z randki.
- Idziemy. – Potwierdził i podał jej butelkę z winem, żeby mogła je ze sobą wziąć i ewentualnie wyzerować. Szkoda, żeby się zmarnowało. Joel przy okazji pozbierał wszystko z tego stolika i teraz łatwiej było mu wszystko znieść w pojedynkę. Stołu i krzeseł nie musiał sprzątać, bo Ronan powiedział, że to wszystko ogarnie. No i rzeczywiście dół też trochę ogarnął, bo był normalnym człowiekiem i nie chciał kumplowi zostawić żadnego syfu. Napisał też do Ronana, żeby go poinformować, że latarnia jest pusta i żeby jeszcze raz mu podziękować. No i wyszli razem z Luną, wsiedli do tego Jaguara i pojechali gdzie tam Luna chciała jechać, a później, zanim zaczęło świtać, Joel odwiózł Lunę do domu.

/ ztx2
ODPOWIEDZ