sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
009.
{outfit}
- Mam nadzieję, że ubrałam się akurat. - Powiedziała podciągając sobie spódnicę nieco w górę, chociaż i tak była już w chuj krótka. Ale zawsze mogła być krótsza co nie? Cece nie miała problemu z pokazywaniem swojego ciała. Nie ruszało ją to. Mogła świecić golizną, szczególnie, że ciało miała całkiem niezłe. Umówiła się dzisiaj na spotkanie z Biancą bo miała wielką ochotę wyjść gdzieś z tej swojej farmy. Ostatnio ciągle zajmowała sie tylko zwierzakami i zaczęła się obawiać, że niedługo sama zamieni się w swoją świnkę. Musiała się wylaszczyć, odjebać i wyjść do ludzi. Poza tym, powoli zaczynała się już na tej farmie nudzić. Potrzebowała więcej emocjo. Kradzież zwierząt już jej nie wystarczała, szukała czegoś innego. Przyjście do takiego miejsca mogło jej dostarczyć pewnej rozrywki. Kto wie co to będzie jak się trochę napije. Może będzie mieć śpiewać i tańczyć na stołach. Nie było to dla niej też nic dziwnego. Miała swoje za uszami. W Cairns zdarzało jej sie za ostro zabalować, przynajmniej było tak do czasu aż związała się ze swoim ostatnim chłopakiem. Cóż... on był na tyle toksyczny, że Cece nie miała za bardzo możliwości robić nic. Całe szczęście już się od niego uwolniła i teraz mogła wrócić do bycia starą sobą.
- To co na początek?? Tak po trzy szoty, a później zobaczymy kto nam będzie stawiać? - Zapytała, bo przecież Cece nie miała aż tyle kasy co Bianca, poza tym nigdy nie odmawiała jak ktoś ją częstował alkoholem. Miała nadzieję, że dzisiaj sie ktoś nawinie, bo jednak bedzie jej wtedy przykro. Może jednak śmierdziała jak swoja własna świnka. - Dobrze, że wyszłyśmy. Mam ochotę zaszaleć... może nawet potańczyć - mruknęła łapiac Biance za rękę i prowadząc ją do baru, przy którym sobie usiadły. Cece zaczęła przeglądać dość krótkie menu z alkoholem, ale w końcu zrezygnowała. - Poprosimy po dwa szoty czystej - klasyk na sam początek, żeby po prostu wprawić się w dobrym humor.

Bianca Rochester-Cho
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#5

Bianca uwielbiała się bawić i uważała, że jest zdecydowanie zbyt młoda na to, by spędzać każdy wieczór w domu, nawet jeśli w domu mieli towarzystwo i alkohol. Domówki były dobre, ale nic nie zastąpi starej dobrej imprezy w klubie. Ewentualnie na jachcie. Ogniska na plaży to nie do końca było to, co brunetka (obecnie brunetka) lubiła. Ludzie tacy jak ona, bawią się inaczej. A Cece, jako jej koleżanka, żeby nie powiedzieć psiapsi, też była warta dobrej zabawy.
Lubiła się wystroić, wymalować i tak dalej. Więc nawet jeśli na drinki umówiły się do jednego z pubów w Lorne Bay, które nie było imprezowym środkiem Australii, to i tak trzeba było się adekwatnie do sytuacji się ubrać! -Idealnie!-rzuciła, mierząc wzrokiem swoją przyjaciółkę. Wiedziała, że taki rodzaj wzroku jej absolutnie nie przeszkadzał, więc nawet nie musiała się jakoś specjalnie kryzować. Z resztą, znały się z Cece na wylot, tyle razy spędzały ze sobą czas, czy szykowały się na imprezy, że swoje ciała widziały nie raz. Nie ma się czego wstydzić, ani czemu dziwić, spokojnie.
-Widzę, że zaczynasz z grubej rury-zaśmiała się. No tak, kolorowe drinki były dobre, aby utrzymywać pewien przyjemny poziom szumu w głowie i chęci na dalsze imprezy i podejmowanie nie do końca mądrych decyzji. Takimi było jednak ciekawe życie wybrukowane! Jeśli chodzi o płacenie za drinki, to nie ma problemu. Bianca mogła stawiać, choć one dwie akurat potrafiły sprawić, że żadna z nich nie musiała sięgać po kartę kredytową, niezależnie czyje nazwisko było w niej wpisane.
-Zdecydowanie dobrze. Mam coś, co muszę odreagować. -jeszcze nie przyznała się Cece, że spotkała Gaię w samolocie i rozmawiały ze sobą , cóż, parę godzin. Miały parę lat do nadrobienia, więc oczywiste, że im się paszcza nie zamykała, nawet jeśli nie były zbyt rozmowne... Jedna ze stron nie była rozmowna. Nie mniej jednak, Bianca nie była pewna, co o tym sądzić, więc musiała to najpierw przegryźć.
-Dwa? Dopiero co była mowa o trzech. I Tequillę, złotą najlepiej-powiedziała do barmana, totalnie nie przejmując się tym, że zmienia zamówienie Cece.

Cece Callaway
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- Tak myślałam – rzuciła chichocząc sobie pod nosem jak jakiś głupo podlotek. Oczywiście, że wiedziała, że jest idelanie, ona zawsze była idealna. Czasem tylko inni ludzie tego nie widzieli, ale to już brzmiało jak nie jej problem. Nie jej wina, że ludzie nie mieli gustu, albo posiadali jakis problem ze wzrokiem i zdrowym rozsądkiem. Ona się uważała za totalny full packed, była ładna, miła, zabawna, ogarnięta, dobra, kochała zwierzaki, pracowała, miała normalnych przyjaciół. No ideał kobiety. Callaway nie znała pojęcia wstydu, wyparła coś takiego z pamięci. Przez lata jej toksyczny chłopak próbował jej wmówić, że powinna wstydzić się dosłownie wszystkiego, każdego centymetru swojego ciała, który odsłaniała nie tylko dla niego. Każdego durnego zachowania, każdej głupiej miny, każdego wypitego kieliszka. Odkąd się znim rozstała czuła, że zaczęła na nowo żyć. Mogła być sobą i nie martwić co ludzie będą gadać. Chciała się bawić i być szczęśliwa, a wyjście z Biancą dawało jej obie te rzeczy.
- A co – machnęła ręką – no najwyżej się porzygamy później, wielkie mi halo – wywróciła oczami, bo okej nie lubiła wymiotować, nikt chyba nie lubił, ale też bez przesady. Nie umrze jak się przez chwilę będzie czuła nie najlepiej, za to ile może wydarzyć się śmiesznych i wartych wspominania rzeczy przez to, że zaryzykują i wypiją więcej niż się zaleca. Jeżeli im ktoś ten alkohol będzie stawiac to tym bardziej, bo wiadomo, że obcych ludzi się lepiej naciąga, ale też nie chciałaby wieczoru spędzać w towarzystwie jakiś obrzydliwych typów, co myślą, że jak jej kupią sex on te beach to rzeczywiście bedzie sex in the beach. Nie z nia takie numery, musieliby postawić przynajmniej kilka i jakieś dobre jedzenie, wtedy mogłaby się zastanowić.
- Oj... no to zaraz będziesz musiała mi opowiedzieć co zaprząta Twoją biedną główkę – pogłaskała ją lekko po włosach, bo jeżeli coś dokuczało Biance to dokuczalo też Cece. Callaway była bardzo mocno opiekuńcza w stosunku do swoich przyjaciółek. Czasem może nawet przesadzała, bo robiła się dość agresywna do osób, które im zrobiły krzywdę. Może miał z tym jakis związek fakt, że jednak Cece miała dużą rodzinę i tam też każdy troszczył się o każdego czasem przesadnie, dla Cece Bianca i Morgan były jak jej rodzina.
- Bo ja już jestem pijana najwyraźniej i zapominam co mówię – wzruszyła ramionami. Łatwo było ją najwidoczniej rozproszyć i teraz bardziej skupiła się na tym, że Bianca miała jakiś problem niż na alkoholu. No, ale gdy barman postanowił przed nimi zamówienie to od razu złapała za jednej kieliszek. – Za tych, których nie ma, gdy my stygniemy – rzuciła wznosząc ten podniosły toast, a później wypiła swojego szota, a za nim kolejnego, bo trzeba było na drugą nóżkę. – Okej to co się stało? – Zapytała trzymając już w rękach tą tequile. Była gotowa pić dalej.

Bianca Rochester-Cho
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bianca generalnie tak samo podchodziła do życia. Miała bardzo podobne podejście i doświadczenia, tylko że to nie były chłopak, a matka mówiła, że powinna się wstydzić wielu rzeczy, przede wszystkim ciała. Z matką nie było tak łatwo zerwać, ale jeśli jest potrzeba, to i sposób się znajdzie. I już w dość wczesnym wieku, Bianeczka taki sposób znalazła. Po prostu prowadziła dwa odrębne życia - to, które sprawiało jej wiele przyjemności i powodowało, że jej krew szybciej krąży po jej ciele, jak i drugie, gdzie była rozsądną panienką Cho z dobrego domu. Cece często była tą, która pomagała stworzyć pozory i pewnie czasem mówiła, że to jest chore, ale to tak naprawdę była jedyna opcja na to, by wszyscy (poniekąd) byli zadowoleni.
-Ew, Cece-zaśmiała się, ale cóż. No taka była kolej rzeczy. Jeśli zaczną bawić sie za dobrze, to kac morderca to dopiero jedno z dalszych następstw, bo miało mieć miejsce następnego ranka, czy tam w południe. Choć nie bójmy się tego powiedzieć, doprowadzanie się do takiego stanu nie było tym, co kręciło panienkę Rochester-Cho w imprezach. Wolała ten przyjemny szum w głowie i kręcące się po jej żyłach procenty, ale nie rzyganie w kiblach!
-A skąd pomysł, że coś ją w ogóle zaprząta?-zapytała, nieco zaskoczona. No, oczywiście, że tak było, głowa brunetki w tym momencie była jeszcze mniej pusta niż zazwyczaj, choć i tak dziewczyna nie należała do najgłupszych. Po prostu nie sądziła, aby jej rozterki sercowo-honorowe były aż tak widoczne na jej twarzy. Niespecjalnie chciała o tym rozmawiać z Cece, doskonale znając jej podejście do całej rodziny Zimmermanów, które było słuszne i sami sobie na to zasłużyli. Jednak rozsądek to nie było to, co szło w parzę z sercem.
-Robiłaś beforek beze mnie? Ładnie to tak?-zapytała z rozbawieniem, totalnie zdając sobie sprawę z tego, że to tylko taka wymówka. I że Cece wiedziała, że takie panienki jak one to na pewno znają jakiś naiwnych panów, które postawią mi drinki, więc nie musi się ratować małpką, aby nie zbankrutować. Karta kredytowa pani Cho zawsze też była opcją, choć może nie do użycie w takim miejscu... -Wow-mruknęła po wlaniu w siebie dwoch kieliszków tequilli w krótkim czasie. Cóż, temu jej okrzykowi musiało towarzyszyć głośne odstawienie szła na bar. -Chodźmy gdzieś usiąść-powiedziała, biorąc w rękę kartę drinków, by nie musiały siedzieć z suchym pyskiem. Choć fakt, że miały iść na stronę, wcale nie znaczyło, że Bianca miała zamiar do czegokolwiek się przyznawać. Zwłaszcza do czegoś takiego jak odgrzewanie starych relacji, niczym kotleta na obiad. To na pewno nie było mądre i Bianca sama sobie zdawała sprawę z tego.

Cece Callaway
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece miała obecnie bardzo proste podejście do życia. Była sobą, nikogo nie oszukiwała. Robiła to co uważała za słuszne i brała wszelką odpowiedzialność za swoje czyny. Blondynka uważala, że Bianca wcale nie jest jakimś wielkim wyjątkiem, bo dużo osób przy rodzicach pokazywało się w nieco inny sposób niż w obecności znajomych. To było jak najbardziej normalne. Nawet Cece przy swoim ojcu czy matce starała się na przykład nie przeklinać, bo uważała po prostu, że nie wypada. Tak samo jakby się przy nich nie najebała, bo też nie wypada. Byli jej rodzicami, szanowała ich i kochała, ale nie musieli oglądać jej napierdolonej. Chociaż pewnie i tak widzieli, gdy jeszcze była w liceum i z nimi mieszkała. Zresztą, Cece uważała, że obie były dorosłe, mogły robić to co chciały o ile, to one później za to płaciły i nie mówię tu tylko o finansach, ale też o konsekwencjach.
- Co ew? To normalna rzecz, już nie bądź taka grzeczna – wywróciła oczami, no bo bez przesady. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten co nigdy nie rzygał po alkoholu? Cece nawet sama się czasem do tego zmuszała, żeby rano nie miec okropnego kaca. Chwile się pomęczy, ale później jest lepiej. Oczywiście nie chciałaby się aż tak nawalić, ale Callaway nigdy nie mówiła nigdy, nie wiedziała gdzie ją melanż poniesie. Mogła skończyć dosłownie wszędzie, nawet by się nie zdziwiła gdyby na dnie morza ja kiedyś ludzie znaleźli. Była pyksta, komus się to mogło nie spodobać.
Zmarszczyła czoło słysząc jej pytanie, bo nie za bardzo ją rozumiała. – No dosłownie 4 sekundy temu mówiłaś, że masz coś co musisz odreagować... więc chyba się coś stało nie? – Nie była jeszcze głucha, ani nie miała pamięci złotej rybki. Coś się musiało przytrafić i zaprzatać jej głowę jeżeli czegoś takiego potrzebowała. Przynajmniej według logiki Cece tak to było. Jakby się nic nie działo to, by nie musiała odreagowywać. Ale co tam Callaway wiedziała o życiu.
- Ja pije żeby wstać z łóżka, inaczej mi się nie opłaca – to był żart i miała nadzieję, że Bianca to zrozumie. Alkoholiczką to akurat Callaway nie była, miała za wiele pracy na farmie żeby sobie pozowlić na to, żeby się rozpijać. Poza tym ktoś musiał dbać o Morgan i Cece uważała, że to jest w jej obowiązku. Przygarnęła Adler pod swój dach wiedząc jakie jej przyjaciółka miała okropne problemy i teraz chciała jej nieba uchylić, bo na to po prostu zasługiwała po tym całym gównie przez jakie przeszła. – Dobra chodźmy – zgodziła się puszczając jeszcze oczko do barmana, który je obsługiwał. Mógłby ja obsłużyć po pracy, nie miałaby nic przeciwko. – Mówiłam Ci, że kupiłam kurnik na farmę? – Cece o tym opowiadała dosłownie każdemu, była w dumna z tego. – Skręcałysmy go z Morgan ze dwa dni, ale było warto – a jak już zaczeła temat Morgan to przypomniało jej się coś obrzydliwego i aż się skrzywiła na samą myśl. Obrzydliwe w chuj. Bleh. – Chyba nie chce dzisiaj kombinowac z alkoholem, nie mam ochoty na jakieś fancy drinki – miała ochotę na jedzenie, ale sobie przypomniała o tym co się odjebało na sylwestra i aż ją zemdliło. – Byłam ostatnio na randce z takim sąsiadem, całkiem okej typek, ale akurat jak siedzieliśmy w restautacji to dostałam info, że Królowa Elżbieta rzyga no i mu mówię, że musze iść, bo moja świnia wymiotuje i typek myslał, że to jakaś durna wymówka... czaisz? Przeciez to brzmi bardzo legitnie. – Wywróciła oczami, no bo przeciez to serio brzmiało bardzo normalnie, przynajmniej w głowie Callaway.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na pewno słowa, czy tam myśli Cece były prawdziwe, bo... bo po prostu były. Jeśli Bianca by chciała, miała prawo mieć 50 różnych twarzy, jeśli tylko wciąż byłaby sobą. Co prawda, to wyglądałoby już jak jakaś choroba psychiczna, że czuje potrzebę być za każdym razem kimś innym, a także się w tym wszystkim odnajdywała, ale cóż. Bianca tak naprawdę czuła się dobrze ze sobą, potrafiła sobie wszystko wyjaśnić (jak już wypadał ten moment, że należy porozmawiać z kimś na poziomie) i nie sądziła, że tak naprawdę robi cokolwiek złego. Może nie potrafiłaby być grzeczną córeczką całe swoje życie, taką nudną i ułożoną panienką w garsonce przed kolano, ale ten czas, który spędzała z matką był dla niej całkiem przyjemny.
-Może i normalna, ale obrzydliwa-przyznała. No bez przesady, to nie tak, że Bianca się nigdy nie napruła do tego stopnia, że jej żołądek postanowił zaprotestować. Cece musiała być tego świadoma. Nie lubiła się jednak doprowadzać do tego stanu i całkiem nieźle wychodziło jej unikanie takich sytuacji w życiu.
-A, o tym mówisz. Jezu, już się bałam, że to jakaś delikatna sugestia, że wyglądam co najmniej niewyjściowo i mam to napisane na czole-zaśmiała się. No, a Bianca należała do kobiet, czy raczej kobietek, które lubiły zawsze wyglądać nienagannie. Zwłaszcza, że wciąż była singielką, a każde wyjście do ludzi mogłoby to zmienić. -Masz rację...Musze odreagować-przyznała. Spojrzała też na Cece, jakby zastanawiała się czy powiedzieć, a jeśli tak to co. No bo nie bójmy się powiedzieć, były psiapsi, ale też temat, który powinien zostać poruszony był u nich tematem tabu.
-A mówiłam Ci, że ostatnio widziałam na mieście hodowcę kur?-zaśmiała się, bo klasę wyżej od niej, czyli w roczniku Cece, była taka parka, którą wszyscy nazywali hodowcami kur. Skąd to wyszło? Z tego jak wyglądali, jak się zachowywali... Choć żadne z nich nie mieszkało na farmie i z kurami nie mieli nic wspólnego. -Rozpieszczasz ten swój obiad-roześmiała się. No, ona to chyba nie mogłaby jeść coś, co normalnie biegało jej pomiędzy nogami. A kurczaka, zwłaszcza w pomarańczach, uwielbiała. I nie byłaby w stanie się tego wyrzec.
-Zawsze jak zaczynasz opowiadać o Królowej Elżbiecie, przez moment muszę się zastanowić czy mówisz o świętej pamięci, królowej, czy o Twojej Elce-zaśmiała się. Serio, powinna była się do tego przyzwyczaić, ale wcale nie było to takie proste. Zwłaszcza, że nie tak dawno temu (a może już dawno temu?) cały świat śledził, czy Królowa Elżbieta jeszcze dycha, bo się zastanawiano, kiedy kopnie w kalendarz. -No nie wiem, jak ja bym usłyszała, że mu świnia rzyga, to też uznałabym za to, że chce się mnie pozbyć. Ale wiesz, faceci są generalnie beznadziejni. Choć przystojni. Jak tamten blondyn-zauważyła, przyglądając się typowi siedzącemu przy innym stoliku. Niby mówi się, że klin klinem, ale Gaię to trzeba by wyrzucić z głowy za pomocą czegoś zupelnie innego od niej, na przykład przystojnego faceta.

Cece Callaway
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece, by chyba tak nie potrafiła. Nie dałaby rady żyć w takim ciągłym rozstrzale między jedną swoją osobowością, a drugą. Jakby nie patrzeć to wtedy przy nikim nie byłaby tak naprawdę sobą. Dla blondynki to po prostu było okłamywanie zarówno siebie jak i ludzi dookoła. Nigdy nie miałaby pewności, że ktoś ją naprawdę lubi, bo by jej nikt tak naprawdę nie znał. To byłoby zupełnie nie dla niej, nie chciałaby się kryć przed rodzicami z tym jaka jest. Przecież kochaliby ją tak czy inaczej. Zresztą, sami ją sobie wychowali więc to ich wina.
- A tam - machnęła ręką. Na Cece nie robiło to już wrażenia. Rzygała jak bóbr nie raz, poza tym miała trochę zwierząt więc człowiek się uodparniał na wiele rzeczy dzięki nim. Już żadne sranie, szczanie, rzyganie nie robiło na niej wielkiego wrażenia. Mogłaby być matką, gdyby miała chociaż gram instynktu macierzyńskiego. Pan Bóg ją obdarował humorem, inteligencją, boską twarzą i seksownym ciałem, ale niestety zapomniał o instynkcie macierzyńskim. O nie. Co za strata...
- Jakbyś wyglądała źle to bym z Tobą tu nie przyszła. Ja się szanuję i swoją reputacje na mieście - odpowiedziała puszczając do niej oczko, bo żartowała sobie oczywiście. Prędzej, by zajebała każdemu kto, by krzywo spojrzał na Biance, niż wstydziłaby się z nią wyjść. Cece była człowiekiem, który naprawdę wiele poświęcał dla swoich przyjaciół, nawet jakby miała wylądować za kratkami za morderstwo, to by nie miała problemu z tym, żeby gołymi rękami udusić kogoś kto zrobiłby coś złego jej rodzinie albo przyjaciołom. Callaway uważała, że jeżeli uważa kogoś za jakąś bliską osobę, to musi za nim stanąć murem i zrobić wszystko, żeby ten ktoś był bezpieczny, szczęśliwy i zdrowy, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Dlatego bardzo dbała o Morgan, od momentu, w którym Adler się do niej wprowadziła. No i też dlatego byłaby w stanie zrobić naprawdę wiele, by uchronić Biance przed złem. - Poza tym, bym Ci przecież powiedziała prawdę. Nie ukrywałabym przed Tobą, że wyglądasz tragicznie - Cece była tą przyjaciółką, która waliła rzeczami wprost, nawet jeżeli mogły być nie do końca przyjemne. - Okej... no więc co się stało, że potrzebujesz odreagować? Coś w pracy? - Zapytała tym razem z troską przyglądając się przyjaciółce. - Ktoś był dla ciebie niemiły? - No, bo w pracy z ludźmi pojawiały się jednak osoby, które zasługiwały na to żeby je trafić prosto w twarz. Ja nie wiem, Cece jakaś taka agresywna wychodzi i z każdym chce się napierdalać, pewnie jeszcze na gołe klaty.
- Kogo? - Zapytała, bo Cece za bardzo nie pamiętała już przezwisk ludzi ze szkoły. Wtedy były smutne czasy. Pokłóciła sie ze zbyt dużą ilością ludzi. Na nią pewnie mówili puszczalska, chociaż nawet się nie puszczała. Z nikim poza Bjornem, ale o tym prawie nikt nie wiedział i tak miało zostać. O jej relacji z Zimmermanem wiedziała tylko Morgan, Bianca no i Bjorn, też był w to wtajemniczony. Callaway nie rozpowiadała o tym, bo jednak był od niej trochę starszy, a później złamał jej serce za co skazał się na wiecznie potępienie. - Ja Ci dam obiad - skrzywiła się, bo miała te zwierzaki dlatego, że lubiła ratować zwierzęta, a nie dlatego, żeby je jeść. Nie była obrzydliwa.
- Tak Bianca... mówię o Królowej Anglii, która nie żyje, że mi rzygała przed randką - wywróciła oczami, bo akurat w tym wypadku to przecież było bardzo proste do rozróżnienia. W sumie w wielu wypadkach. Prawdziwa Królowa Elżbieta pewnie nie siedziała z pyskiem w błocie. - No proszę Cię, kto normalny, by używał takiej wymówki? Wystarczyłoby powiedzieć "sorry dostałam okres muszę iść" albo nawet durne "zapomniałam, że nie wyłączyłam prostownicy", nikt by przecież nie zmyślał aż takich rzeczy. - Ktoś musiałby mieć naprawdę niebywałą kreatywność żeby coś takiego zrobić. Cece spojrzała też na blondyna, o którym mówiła Bianca. - Całkiem kjut - odpowiedziała uśmiechając się lekko do koleżanki. - Faceci są generalnie obrzydliwi, kropka. Ten pewnie ma małego penisa. - Cece nie miała ostatnio szczęścia w romansach, ale jej to nie przeszkadzało. Bawiła się przednio i bycie singielką jej wystarczało, musiała w końcu odetchnąć pełną piersią po życiu z toksykiem.

Bianca Rochester-Cho
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dla Bianci była to norma, nie traktowała tego jako coś dziwnego, jako coś, co ciąży jej. Pewnie, wolałaby być sobą w każdej sytuacji, nie musząc się zastanawiać kto ją obserwuje, czy kto jest w jej towarzystwie, ale prawda byłą taka, że przed matką, Bianca też była sobą. I choć uważała na swoje słowa, czy na to co robi, to nie tak, że w rodzinnym domu oddawała kogoś zupełnie innego, z kim nie ma żadnego połączenia i ją mdli na samą myśl, że mogłaby być taką osobą. Czy było to dziwne? Być może, dla niej samej było to normalne.
O, może dlatego Bianca nie miała nawet kota, jak na samotną starą pannę przystało. Okej, nie była starą panną, bo w wieku 24 lat to nikt tak naprawdę nie powinien być już po ślubie, ale nie miała w tym momencie ani chłopaka, ani dziewczyny, więc mogła tak o sobie żartować. Co do dzieci... Raczej też nie planowała mieć, ale kto wie, co będzie jak dorośnie. Jak zwiąże się z kobietą, to raczej wybije to sobie z głowy, bo nie planowała robić z siebie poduszki do igieł i faszerować się hormonami żeby zrobić sobie invitro, a jak będzie z facetem... To może będzie chciała dla niego poświęć swoją talię osy. I nie tylko talię.
-Aw jesteś kochana, za taką przyjaciółkę nic nie robiłam-przechyliła głowę i zmrużyła oczy, rzucając ironią w stronę dwojej przyjaciółki. No ładnie, ładnie, Cece przyjaźniła się z nią tylko dlatego, że Bia była ładna, bogata i mogła stawiać drinki? Toż to byłby prawdziwy cios w jej małe serduszko, po tylu latach. Co innego, jakby się to okazało na początku znajomości, nie byłoby to aż tak bolesne. Jednak Cece i Bibi (jak czasem siebie nazywały, choć wtedy z reguły były pijane) były przyjaciółkami niemal od zawsze! To byłby istny cios w jej małe serduszko! Na całe szczęście Rochester-Cho doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to były żarty. Dziewczyny przeszły ze sobą zbyt wiele, za często płakały nad swoimi złamanymi sercami, czy innymi sytuacjami w życiu. Skoczyłyby za sobą w ogień.
-Myślę, że można tak powiedzieć. Tyle, że nie chcę o tym rozmawiać, chcę o tym jak najszybciej zapomnieć!-co było tylko połowiczną prawdą, bo Bianca po prostu bała się powiedzieć Cece, że spotkała się z Gaią (co prawda nie z własnej inicjatywy, bo to był przypadek!), jednak to, że myślała o tym tyle i przeżywała jak żaba okres, to już była jej wina. Przez tyle lat można było być przekonanym, że Bianca sobie wybiła z głowy ten problem i żyła w świecie, gdzie Zimmermanowie nie istnieją. No dobra, to było trudno udawać, w końcu większość z nich mieszkała wciąż w Lorne Bay.
-No hodowcę kur! Nie pamiętasz tej parki, która nawet na lekcjach siedziała trzymając się za rękę i nosili takie słomkowe kapelusze, jak hodowcy kur?!-cóż, Bianca lubiła plotkować, plus pewnych rzeczy nie dało się wyrzucić z głowy, obrazy były wryte w pamięć raz na zawsze. Pewne widoki się rozpoznawało zawsze.
-Dlatego zabrzmiało to dziwnie i wcale się nie dziwię, że typa to też zmroziło!-powiedziała. No co, w gruncie rzeczy, typ miał prawo nie wiedzieć, że z miłości do angielskiej rodziny królewskiej, która władała również Australią, Cece nazywała tak swoje zwierzątka. Niektórzy by powiedzieli, że to się nie godzi, nazywać prosiaka Królową Elżbietą, że to świętokradztwo i w ogóle hańba. Nie, żeby młodzi się przejmowali tym, co wypada, a co nie.
-Co Ci ten typ zrobił i czemu nie chcesz, abym poznała jakiegoś miłego chłopca z długim penisem?-westchnęła. No co, potrzebowała szczęścia w miłości, a przynajmniej w łóżku. Z resztą, niezależnie od sytuacji, każdy na to zaslugiwał!

Cece Callaway
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Zaśmiała sie i wzruszyła ramionami. – Wiem, jestem idealna. Nie mogłaś trafić lepiej. – Cece była najlepszą z możliwych przyjaciółek. Była wierna jak pies i nigdy nie zrobiłaby niczego wbrew podstawowym zasadom przyjaźni. Nie zdradziłaby sekretów Bianci i zawsze trzymała jej stronę, przynajmniej publicznie, bo tak prywatnie to wiadomo byłaby z nią szczera i gdyby Rochester robiła jakąś głupotę to, by jej o tym powiedziała. Tak działała przyjaźń z Cece Callaway, która przecież miała na tyle cięty język, by się nie ograniczać. Doceniała jednak szczerość.
- Okej – kiwneła głową – ale w razie co to wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć co nie? Będę Cię wspierać. – Powiedziała tym razem już na serio spoglądając na przyjaciółkę z uśmiechem na ustach. Mówiła całą prawdę. Takie było jej zadanie jako przyjaciółki, wspieranie wszystkich, którzy byli dla niej ważni, a Bianca kimś takim przecież była. Cece pod tym względem była aż przerażająca, bo naprawdę potrafiła zrobić sporą awanturę jak ktoś źle traktował jej przyjaciółki. Kiedyś bardzo lubił Gaie, traktowała ją jak przyjaciółkę, która była bardzo bliska jej sercu, a później przez to co zrobiła Biance to wszystko się posypało. Cece nie mogłaby przyjaźnić się z kimś kto w tak tragiczny sposób traktuje ludzi. Było jej wtedy dość ciężko, bo praktycznie w tym samym czasie straciła kontakt z Morgan kłócąc się z nią o jakąś głupotę.
- Aaaaa Ci – kiwneła głową – chciałabym mieć taki kapelusz jak oni, pewnie, by mi pasował do outfitu na farmie – obecnie nie było dla niej to nic śmiesznego. Pewnie im zazdrościła, że dalej byli w sobie zakochani i prowadzili wspólne życie. Też by tak chciała. Nie było jej to niestety dane, bo trafiała ciągle na nie do końca odpowiednie osoby. Teraz zresztą miała ważniejsze rzeczy na głowie. Musiała prowadzić farmę.
- No niby tak, ale przecież to jest za głupie żeby być jakąkolwiek wymówką – zaśmiała się, no bo przecież nikt normalny nie wymyśliłby czegoś takiego! W sumie może tu był pies pogrzebany. Ona przecież nie była najnormalniejsza. – Ten konkretnie nic, ale wszyscy faceci to idioci, mało warci zachodu – wzurszyła ramionami. Cece była biseksualna i po tym co ją ostatnio spotkało w relacji z jej toksycznym eks, to wolała mężczyzn unikać. Powinna się związać z Morgan. Byłoby przyjemniej i bez zbędnego zachodu skoro już i tak razem mieszkają. – Poza tym długi penis jeszcze o niczym nie świadczy. Ile Ty masz lat? 12? – Zapytała śmiejąc się, bo za długo penis czasem był czymś absolutnie nie przyjemnym. – Az tak Ci zależy na poznaniu kogoś? – Cece była ciekawa co Bianca miała na myśl. Chciała jakiegoś penisa na one night stand, czy bardziej kogoś z kim rzeczywiście będzie mogła się później spotykac.

Bianca Rochester-Cho
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cece na pewno była wspaniałą przyjaciółką, Bianca nigdy w to nie wątpiła. No i co z tego, że czasami zachowywała się, tak, że nie do końca to szło po myśli Rochester-Cho, że nie otrzymywała tego, co ona uważała, że potrzebuje. Jednak to właśnie to wskazywało na fakt, że była to prawdziwa przyjaźń, a nie tylko znajomość, czy jakieś udawane relacje. Cece nie bała się powiedzieć nawet najbardziej niewygodnej prawdy, prosto w twarz. Była to jej zaleta, choć czasem nieco bolesna. Z resztą, dziewczyny znały się od tylu lat, że to tylko potwierdzało.
-Oczywiście, że wiem! Na razie sama nie do końca wiem, co o tym myśleć... -przyznała się. Czuła, że chce to sama uporządkować w swojej główce, zadecydować się, jak widok Gai i jej spotkania, wpłyną na nią, co ona z tego chce, lub czego oczekuje - a potem przyzna się do tego i posłucha tego, co inni mają do powiedzenia. Bo przecież wiadomo było co Callaway zrobi, a raczej co powie, słysząc, że jej przyjaciółka brata się z wrogiem, który nie tylko Cece nabruździł w życiu, ale i samej Bii. Choć warto powiedzieć, że był cień szans, że młoda fotografka uzna takie psioczenie na Zimermannów za słuszne. Teraz jednak nie była tego wcale taka pewna.
-Na farmie to zrozumiałe. Z resztą, jestem pewna, że nawet tutaj wyglądałabyś w nim o wiele lepiej niż oni w nich na swojej hodowli kurczaków...-przyznała. Były osoby, którym było we wszystkim ładnie, niezależnie czy założyły kreację prosto od projektantów, która przyleciała prywatnym samolotem bezpośrednio z Paryża czy Mediolanu, czy ma się na sobie worek ziemniaków (żart, nikt normalny by tego nie założył na siebie). Cece i Bianca zdecydowanie należały do tej grupy osób. Tamta parka, która chodziła z nimi do liceum, ani trochę. Cóż, los jednym daje, drugim odbiera, o czym Zenek tak ochoczo śpiewa. Jak do tego porównania doszło, nie wiem. -Choć mogę Ci dać taki fajny kapelusz słomkowy, ostatnio sobie kupiłam, do iście królewskiego towarzystwa Eluni będzie jak znalazł.-przyznała. Dużo kupowała, bo retail therapy naprawdę działa, ale nie miała problemu z tym, aby kupować te rzeczy komuś, lub je oddawać - Cece na pewno nie raz coś skapnęło ze sporej szafy Rochester-Cho.
-No słuchaj, a fakt, że mama trafiła do szpitala, lub że kumpel zerwał z dziewczyną i trzeba z nim pójść na piwo, ewentualnie wyprowadzić go, jest wiarygodny? Tak to przynajmniej widać, że się postarałaś, aby wymyślić coś kreatywnego i nie jesteś nudna jak flaki z olejem!-przyznała. Bianca też należała do tych paskud, które czasem kłamały, by zerwać się z nierokującej randki. Ona jednak z reguły korzytała z argumentu, że brzuszek ją boli.
-Długi penis to dobry, obiecujący początek-zaśmiała się. Bianca również nazywała siebie biseksualną ( nie bawiąc się w żadne określenia typu sapioseksulany, czy panseksualny). -Cóż, miło by było kogoś mieć. Nie mówmy tutaj o jakimś poważnym związku, broń boże-zaznaczyła. No, one night stand mogło mieć potencjał, romansowanie również. Bianca zdecydowanie nie była jeszcze gotowa na taki związek, który miała Marnie i Ty. Jak można się hajtnąć w tak młodym wieku?! -A co, masz jakiegoś kandydata dla mnie? Przychodził jakiś przystojny, pachnący eukaliptusem mężczyzna do Twojego sklepiku?-zaśmiała się, bo choć nie wątpiła, że Cece z przyjemnością by wyswatała swoją psiapsi, to raczej na pewno nie z przypadkowym klientem.-Pamiętaj, że żadni kumple twojego, tfu, ex nie wchodzą w grę. Niezależnie od penisa.-zaznaczyła z pewną powagą, którą trudno było jej utrzymać!

Cece Callaway
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Cece nigdy się nie kryła. Mówiła rzeczy wprost, bo w jej opinii przyjaciółki nie były po to żeby klepać się po ramieniu i przytakiwać każdej głupocie. Od tego miało się znajomych. Przyjaciółka była po to żeby zjebać człowieka wtedy kiedy było to potrzebne. W końcu to zazwyczaj przyjaciele znali się na wylot, czasem nawet lepiej niż rodzina. Callaway nigdy sie nie obrażała jak ktoś jej wytknął jakąś durnotę, których zresztą też dość sporo robiła.
- Czyli jakaś poważna sprawa, no cóż, wiesz gdzie mnie szukać. – Powiedziała i nawet się do niej uśmiechnęła. Wiadomo, że dla Cece zawsze liczyła się przejrzystość i wsparcie w relacjach. Dlatego ona, nawet jak zrobiła coś durnego, to zawsze się z tego spowiadała czy to Biance czy Morgan, chociaż wiadomo, że z tą drugą mieszkała więc było to łatwiejsze.
- Oj daj im spokój, niech sobie wyglądają jak chcą. Nie nasza sprawa. – Machnęła reką. – Poza tym ja jestem akurat złym przykładem, bo ja bym w worku na ziemniaki wyglądała lepiej niż większość ludzi z tego miasta w najdroższje Chanel – wzruszyła ramionami, bo oczywiście uważała, że taka jest prawda. Miała po prostu lustro w domu. Poza tym wiadomo, że aparycja to jedno, ale postawa i pewność siebie też były ważne w takiej ogólnej prezencji, a tego Cece nie brakowało. Dlatego na bank w worku po ziemniakach wyglądałaby dobrze, bo dobrze, by się czuła i kroczyłaby z pewnością siebie.
- Ale ja tego nie wymyśliłam, na naprawdę była chora – powiedziała marszcząc czoło. – Nie bawiłabym się w wymówki, tylko bym powiedziała, że chyba nam się rozmowa nie klei i nara. – Nie miała czasu na wymyślanie jakiś głupot. Ona była ciągle zajęta. Szkoda jej było czasu na nudne randki i spotkania bez sensu. Jak takie cos miała robić to wolała posiedzieć na farmie z Królową Elżbietą.
- Albo 10 sekund zabawy – wzruszyła ramionami. Cece na przykład bardziej wolała grę wstepną niż długiego penisa, który mógł narobić więcej szkód nie pożytku. Grubego, to co innego, wiadomo, to owszem, mogło zapewnić ciekawe doznania, ale długi? Nah. – Czyli chcesz po prostu zaruchać? Myślę, że w tym wypadku to się akurat nie musisz nawet za bardzo starać, pewnie dość spora liczba ludzi w tym barze ma podobną ochotę. – Cece nie oceniała, nie miała nic przeciwko one night standom. – A co kręci Cię eukaliptus? To może Ci sprezentuje koalę na urodziny. – Odpowiedziała posyłając jej uśmiech, cóż nie miała nikogo kogo mogłaby Biance polecić. Cece nie szukała wrażeń ostatnimi czasy, to że jej się przytrafiła randka było zupełnym przypadkiem. Bardziej skupiała się na swojej farmie niż miłostkach. Jeszcze przynajmniej, bo nie wiedziała, że za parę dni pewien niemiecki chłopaczyna wkurwi ją niemiłosiernie swoją obecnością na jej farmie. – Mojego eks? W moim świecie żaden z nich nie istnieje i rodziłabym żebyś o ich kumplach też nawet nie myślała. Pewnie są równie popierdoleni. – Toksyczni jak jej ostatni eks, albo zjebani jak każdy Zimmerman, bo oczywiście obstawiała, że Bjorn nie ma innych kolegów poza swoimi bracmi. W każdym razie dziewczyny posiedziały, napiły się, może coś zjadły i po czasie rozeszły się do swoich domów.

2xzt

Bianca Rochester-Cho
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
ODPOWIEDZ