Licealistka — Lorne Bay State School
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit, I should be a sad bitch, who woulda thought it'd turn me to a savage?
001.
tell me why
so take me back to Sydney
{outfit}

Adeline naprawdę nie chciała i nawet przez długi czas nie zamierzała przeprowadzić się z Sydney do Lorne Bay. W końcu w stolicy miała całe swoje życie - matkę, przyjaciół, chłopaka, szkołę… a przez nagłą i dziwną decyzję swojego ojca musiała to wszystko zostawić za sobą. Rzeczy oczywiście zostały spakowane sporo przed jej wyjazdem i przetransportowane do nowego domu. Chociaż nie wiem, czy to nowe miejsce będę chciała czy nawet mogła nazywać domem.
Przyjechała punktualnie na lotnisko w Sydney, przeszła przez odprawę, aby po trzy godzinnej podróży wylądować w Cairns Airport. Odebrała bagaż, w którym przechowywała niezbędne jej rzeczy, bez których nie mogła się obejść toteż nie mogła ich wcześniej wysłać do tego miejsca. Ojcu oczywiście wmówiła, że wyląduje dużo później, aby uniknąć dziwnej sytuacji i niezręcznej ciszy w aucie w drodze z lotniska do Fluorite view. Nie mówiąc o tym, że nadal była na niego wściekła. Nadal nie wiedziała, dlaczego jej ojciec podjął decyzję o przeprowadzce, a już tym bardziej dlaczego nie docierały do niego jej sensowne argumenty. Przeniesienie się na ostatnie 2 miesiące przedostatniego roku szkolnego i ostatni rok przed maturą? Zostawienie za sobą szesnastu lat życia i wyjazd do miejsca, o którym słyszała jedynie w kontekście hotelu należącego do jej rodziny? Przyjaciół? Chłopaka? No i przede wszystkim mamę… Nastolatka nie rozumiała tego. Przepłakała nie jedną noc z tego tytułu. Próbowała przemówić ojcu do rozsądku, ale nie zadziałało. Przez chwilę nawet miała w planach, aby nie jechać. Zostać w swoim rodzinnym Sydney, ale jej wewnętrzna przyzwoitość i jakakolwiek wiara w ojca nie pozwoliły jej na to.
Za pomocą taksówki dotarła pod odpowiedni adres. Wysiadła z samochodu i założyła sobie torbę na ramię, a taksówkarz w międzyczasie wyciągnął jej walizkę z bagażnika, za co nastolatka oczywiście mu podziękowała.
- Czyli to tak ma wyglądać nowy dom, ekstra - mruknęła sarkastycznie pod nosem, a zaraz potem stała przed drzwiami wejściowymi do posiadłości. - Miejmy to za sobą - burknęła pod nosem, a zaraz potem użyła dzwonku do drzwi. Wiedziała, że ojciec musiał być w domu, biorąc pod uwagę fakt, że według jej obliczeń dopiero za jakieś 10 minut powinien wyruszyć z tego miejsca na lotnisko, aby ją odebrać według błędnie podanych przez nią informacji.

Nathan Black
powitalny kokos
Addy
brak multikont
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
W pełni zdawał sobie sprawę, że wywracał życie swojej córki o sto osiemdziesiąt stopni dla mrzonki z przeszłości. Jednak całe swoje życie robił to, czego od niego oczekiwano. Idealne stopnie, odpowiednia edukacja, ślub z właściwą dziewczyną, przejęcie biznesu i prowadzenie go w nienaganny sposób, aby poszerzać zasięgi i wyłącznie zwiększać zyski. Miał trzydzieści siedem lat i tylko raz w życiu wydawał się żyć pełną piersią. Było to właśnie tutaj w Lorne Bay, gdzie poznał Addie. Cała reszta wydawała się natomiast spektaklem, w którym był marionetką. Nie potrafił już tak dłużej. Nazwijcie to kryzysem wieku (przed)średniego, ale musiał w końcu postawić na swoim. Nawet jeśli jego relacja z Addison miałaby faktycznie być wyłącznie senną marą uważał, że przeprowadzka dobrze im zrobi. Życie w małym miasteczku mogło być dla Adeline dobre. Szczególnie teraz, gdy już niedługo miała wyfrunąć z gniazda i udać się na studia. Nathan chciał, żeby podjęła przemyślaną, dobra i przede wszystkim własną decyzję, co chce robić w przyszłości ze swoim życiem. Chaos Sydney mógłby jej przesłonić odpowiedni wybór. Natomiast ciche i spokojne Lorne Bay miało nie tylko sprawić, żeby doceniła to co posiadała, ale i ukierunkowało ją dobrze. Nathan nie kładł na córce w żadnym wypadku podobnej presji, jaką sam odczuwał od najmłodszych lat i przez całe swoje życie. Nie oznaczało to jednak, że nie chciał, aby latorośl Blacków dumnie nosiła nazwisko rodowe. Dlatego z tych, czy innych powodów, znajdowali się dzisiaj w nowej posiadłości w Lorne Bay. Nie umywała się niczym do ich dwupiętrowego penthouse w Sydney, ale rzeczy materialne to, przecież nie wszystko.
Nathan zerknął na zegarek w telefonie, prawie potykając się o jedno z pudeł stojących w przedpokoju. Powinien był już wychodzić, żeby zdążyć na czas na lotnisko i odebrać Addy, ale gdzie były jego kluczyki do samochodu w tym cholernym burdelu? Przestąpił nad kolejnym z pudeł i znalazł się w kuchni. Rozejrzał się dookoła i poczuł, jak panika zaczyna w nim wzbierać. Jak on do cholery miał to wszystko ogarnąć bez pomocy, chociażby gosposi? Będzie musiał poprosić Mary, żeby dodała znalezienie gosposi do jego listy rzeczy do zrobienia. Ale zaraz… Mary została w Sydney, gdzie pomagała wdrożyć się Nicolasowi (jego bratu) w życie firmy w siedzibie głównej. – Kurwa – właśnie dlatego nigdy nie podejmował pochopnie decyzji. Oby to wszystko nie odbiło mu się większą czkawką, niż się zapowiadało. Zerknął na jedno z pudeł stojące pod nogami i dostrzegając opis, otworzył je. Wyciągnął z niego karteczki samoprzylepne i długopis. Wielkimi literami zapisał GOSPOSIA i przypiął do lodówki. Zaraz potem znowu zaczął rozglądać się po kuchni, bo przecież po coś tutaj przyszedł. Klucze. Dotknął raz jeszcze kieszeni jeansów, które miał na sobie w komplecie z białą koszulką oraz conversami i dostrzegł kluczyki na wyspie kuchennej. Zgarnął je i ruszył w stronę drzwi frontowych. Otworzył je i zamarł dostrzegając swoją córkę na końcu podjazdu z walizką. – Addy? Co ty tutaj robisz?

Addy Black
ambitny krab
N.
brak multikont
Licealistka — Lorne Bay State School
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit, I should be a sad bitch, who woulda thought it'd turn me to a savage?
To cudownie, że Nathan postanowił postawić na siebie i własne szczęście, serio. Jednak mógł to zrobić, nie ciągnąc swojej córki za sobą. Mógł ją zostawić z matką w Sydney chociaż na te 2 miesiące, a najlepiej tak po prostu. Adeline kocha swojego ojczulka, ale wszystkie te zmiany i to jeszcze nie wiadomo z jakich powodów... no po prostu no nie. Nastolatka wewnętrznie była wściekła i chociaż zachowywała pozory zachowania spokoju, miało się to w końcu wkrótce zmienić.
Widząc swojego ojca w drzwiach i to jeszcze tak zdumionego! No nie wytrzymała i kąciki jej ust uniosły się delikatnie ku górze. - Zadaję sobie dokładnie to samo pytanie, tato - bo ona w sumie nadal nie wiedziała, dlaczego tak nagle przenieśli się z Sydney, w którym większość ludzi interesowała się własnym życiem, a część tymi popularniejszymi i bardziej wpływowymi ludźmi. Należeli do tego drugiego rodzaju przez wzgląd na interes Nathana, ale nadal. Znajome zainteresowanie wśród własnych, dobrych i starsych znajomych wydawało się Addy lepsze niż nieznane Lore Bay.
- Dobrze wiedzieć, że moje obliczenia nie zawiodły - dodała, pijąc oczywiście do tego, że ojciec nadal był w domu. Zaraz potem minęła zdziwionego ojczulka w drzwiach, aby wejść do środka budynku, który niedługo miała zacząć nazywać domem. Ustawiła swoją elegancką, białą walizkę pod ścianą i rozejrzała się po holu, dochodząc do wniosku, że wygląda nawet nieźle, choć nie umywa się do tego, który zostawili w Sydney. - Napijemy się kawy? - po paru godzinach lotu było to dosyć kluczowe pytanie. No i lepiej było wysłuchiwać ochrzanu w kuchni przy kubku kawy niż w holu.

Nathan Black
powitalny kokos
Addy
brak multikont
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Zmarszczył brwi, słysząc odpowiedź córki. - Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi - powiedział z niezadowoleniem. Nie chciał, żeby Addy kręciła się samotnie po miasteczku, którego nie znała. Jasne, że Lorne Bay było wręcz święte w porownaniu do Sydney, w którym jeszcze sekundę temu mieszkali. Jednak tamto miasto najmłodsza z Blacków znała bardzo dobrze. Nie mówiąc o tym, że miała w metropolii pod ręką prywatnego kierowcę i sztab ludzi, który zawsze był gotowy jej pomóc. Lorne Bay natomiast jeszcze nie znała. Nathan nie chciał za to, żeby przytrafiła się corce jakas nieprzyjemna przygoda już pierwszego dnia. Dlatego chciał odebrać nastolatkę z lotniska osobiście. Nazwijcie to ojcowską nadgorliwością, ale Addy była oczkiem w głowie mężczyzny. Oczkiem, które ewidentnie potrafiło knuć swoje własne, niecne plany, bo wcale nie była już taką małą dziewczynką, za którą biznesmen ją miał. - Raczej łud szczęścia - odezwał się z niezadowoleniem, przyglądając się, jak córka mija go w drzwiach. Zamknął je za nią i westchnął w duchu. - Jasne - zgodził się, bo ekspres był jedną z pierwszych rzeczy, które rozpakował tuż po wylądowaniu. - ale nie myśl, że ominie cię kazanie - dodał, idąc w stronę kuchni. - Nie znasz tego miasta, nie chcę, żebyś przez pierwsze dni poruszała się po nim sama - zaczął kazanie, podchodząc do ekspresu. - A co jakby twoje obliczenia cię zawiodły i nie byłoby mnie już w domu? - zapytał, włączając ekspres i odwracając się do córki z niezadowolonym wyrazem twarzy. Mógł, przecież jechać na stajcę benzynową. Mógł zdecydować zrobić zakupy - tak właśnie, Nathan Black robił od teraz zakupy. Odkąd się tutaj przeprowadził okazało się, że lodówka wcale sama się nie napełnia, a on płacił grubą kasę swojej gosposi nie bez powodu. Był tutaj zaledwie kilka dni, a już tęsknił za Charlotte, która została w posiadłości w Sydney. W końcu gdyby coś poszło tutaj nie tak, jak planował, musieli mieć możliwość szybkiego powrotu do domu bez zbędnych ceregieli.

Addy Black
ambitny krab
N.
brak multikont
Licealistka — Lorne Bay State School
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit, I should be a sad bitch, who woulda thought it'd turn me to a savage?
Ale mnie właśnie o to chodzi przeszło nastolatce przez myśl i aż śmiesznie zmarszczyła nos ze złości, ale słowem nie odpowiedziała na słowa ojca. Jeszcze będą mieli czas na to, aby się nie jeden raz kłócić, a może i nawet wyjaśnić, co tutaj do jasnej anielki robią. Samo w sobie Lorne Bay jeszcze jej nie podpadło, ale przez wzgląd na fakt, że musiała wszystko zostawić w Sydney wbrew swojej woli… no nie. Po prostu nie i już, to miejsce musiało ją do siebie przekonać i zdecydowanie nie miało łatwego startu.
Na słowa odnośnie szczęścia aż przewróciła oczami, bo wolne sobie! Może i ojciec w świecie biznesu i ze swoim kierowcą na co dzień był punktualny, ale Adeline znała tę normalną wersję swojego staruszka i wiedziała, że te 10 minut były adekwatne do tego, jak Nathan zazwyczaj sam się szykuje i wychodzi. Bo gdyby była z nim jego asystentka, jego kierowca lub ich gosposia, to tak kolorowo by nie było, ale teraz? Kiedy byli sami w Lorne Bay? No way! Niemniej szatynka postanowiła zostawić ten komentarz dla siebie, a przynajmniej chwilowo.
Zmarszczyła brwi, podążając za swoim ojczulkiem do kuchni. - Nie mam również pięciu ani nawet dziesięciu lat, żebyś musiał się tak przejmować - zauważyła, siadając przy wyspie kuchennej, a zaraz potem wbiła swoje ciemnobrązowe tęczówki w biznesmana. - Gdyby tak się stało to albo bym do ciebie zadzwoniła, że już jestem - bo hello! Telefony istnieją, funkcjonują i mają się dobrze! - albo bym zostawiła walizkę przy drzwiach przed domem i poszłabym poznać okolicę - nie do końca miała na to ochotę, ba! Najchętniej wróciłaby na lotnisko i wsiadła w pierwszy samolot, który poleci do Sydney! Niestety była na to zbyt porządna i w ten oto sposób teraz siedziała w kuchni ze swoim rodzicielem. - Poza tym wracając do tematu! - rzuciła, opierając łokcie o blat, a na nadgarstkach głowę. - Co my tutaj tak naprawdę robimy, tato? Po co to wszystko? -niech będzie za tym jakiś dobry powód! Cokolwiek! Nie wiem! Powody biznesowe? Program ochrony świadków? Niech to będzie coś, co było warte tego, że Adeline zostawiła prawie całe swoje życie za sobą i przeniosła się do tego śmiesznego miejsca ze swoim tatą!

Nathan Black
powitalny kokos
Addy
brak multikont
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Nathan miał wpojoną od urodzenia punktualność, problemy jednak zaczęły się pojawiać, gdy zaczął moeć za dużo na głowie. Nagle czas nieoczekiwanie się kurczył między jednym a drugim spotkaniem, kolejną i następną zaplanowaną w ciągu dnia rzeczą. Wlasnie wtedy z pomocą przychodziła mu asystentka, czy gosposia. Przypominały, że czas już wychodzić, a kierowca czeka. W innym wypadku życie Blacka, które rozplanowane było do tej pory, co do sekundy, stałoby soę jednym wiellim chaosem. Ciężko było bowiem pamiętać o wszystkim i nie tracić poczucia czasu w posobnym pędzie. Mężczyzna próbował zwolnić, gdy urodziła się córka, ale nie było to takie łatwe. Okazje w biznesie nie czekały, aż znajdzie na nie chwilę. Niemniej, Nathan postawił sobie za honor, żeby być na spektaklach, w których Addy wystepowala. Nigdy nie ominał tez jej urodzin. Nie zawsze był, gdy się wywróciła i zasrapała kolano, ale na pewno za każdym razem kładł ją do łóżka - nawet jeśli akurat znajdował się w innej strefie czasowej, dzwonił i czytał córce do snu. Starał się być lepszym ojcem, niż ten jego, ale był tylko człowiekiem. Nie był idealny i wlasnie teraz ta nieidoskonałość wychodziła. Wywracał do góry nogami cały ich świat dla, nie ukrywajmy, głupiego kaprysu. Nie potrafił jednak żyć już w podobny sposób. Musiał coś zmienić. Zrobić w końcu coś dla siebie i naprawdę uważał, że ta przeprowadzka wyjdzie Adeline na dobre. Nie widział tutaj żadnych minusów, bo przecież mogli wrócić do Sydney, gdy tylko będą chcieli (czyt. gdy on podejmie podobną decyzję).
- Nagle jesteś dorosła? - zapytał, a jego lewa brew wystrzeliła w górę, bo jeśli w taki sposób próbowała wygrać tę konwersację, to na pewno nie tędy droga. Zresztą, dla Nathana Addy zawsze miała być dzieckiem. - Mhm... zakładam, że poszłabyś w okolicę i to jeszcze z wyciszonym telefonem - co jednak innego mógł zakładać, skoro ewidentnie wzięła sobie za cel robienie mu na złość. Zaraz potem odwrócił się w stronę ekspresu, słysząc, że kawa jest już zrobiona i chyba na całe jego szczęście. Kiedy bowiem usłyszał pytanie córki, skrzywił się lekko. Nie chciał zdradzać jej prawdy, bo przecież, co dopiero wziął rozwod z jej rodzicielką. A jakby to w ogóle brzmiało, gdyby przyznał przed własną córką, że całe małżeństwo nie kochał jej matki, a inną kobietę? Dlatego postanowił rzucić starą śpiewką. - Mówiłem ci już - zaczął bez zająknięcia, stawiając jedną z kaw przed córką. - Hotele w tej okolicy potrzebują mojej uwagi, a trochę ciszy i spokoju dobrze nam zrobi. Szczególnie po tym, jaką sensację media plotkarskie robiły w związku z rozwodem - dokończył i napił się swojej kawy. Miał tylko nadzieję, że tego nie pożałuje, ale czekało ich sporo rozpakowywania. Szkoda, że nikt nie mógł się tym za niego zająć. No właściwie mógł... ale Black nie chciał zwracać na nich zbyt dużej uwagi. Dlatego postawił na zajęcie się tak trywialną rzeczą, jak rozpakowywanie samemu.
ambitny krab
N.
brak multikont
Licealistka — Lorne Bay State School
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit, I should be a sad bitch, who woulda thought it'd turn me to a savage?
Nathan naprawdę był dobrym ojcem, ale zawsze musi się przecież pojawić jakieś magiczne ale. Czy mężczyzna podjął dobrą decyzję, pozostając z Elizabeth w związku i wychowując wspólnie Adeline? Kto wie? Addy nie była głupia, ani naiwna. Widziała brak uczucia pomiędzy rodzicami, a i niejednokrotnie słyszała ich kłótnie. Owszem, odbijało się to na niej, ale mimo wszystko nie ma dobrej odpowiedzi w kontekście tego, czy trwanie biznesmena przy boku swojej żony przez tyle lat było dobrą decyzją. Jednakże według nastolatki nagła przeprowadzka była wręcz fatalną decyzją. I za szybko raczej nikt nie wpłynie na osąd tej sytuacji w oczach najmłodszej Black.
- Sugerujesz, że jestem wystarczająco dojrzała, aby lecieć samolotem z Sydney tutaj, ale niewystarczająco, aby przedostać się z lotniska do tego budynku sama? - no mógł mówić, co tylko chciał, ale brzmiało to kuriozalnie! Zresztą cała ta przeprowadzka taka była! Słysząc natomiast założenia ojca, uśmiechnęła się półgębkiem. - Nie wykluczam takiego scenariusza - odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo hej! Mimo wszystko była tylko nastolatką i notorycznie, a to miała wyciszony głos, a to włączone jedynie wibracje! Nie mówiąc o tym, że nie wykluczała scenariusza, w którym celowo by wyciszyła połączenie przychodzące od ojca, aby zrobić mu za złość. On się za bardzo nie liczył z jej zdaniem w kwestii wyprowadzki, dlaczego ona miałaby się przejmować jego w kwestii jej przyjazdu ze stolicy do Lorne Bay?
Brwi szatynki uniosły się nieznacznie. - Mhm oboje wiemy, że to bujda - orzekła, krzyżując ramiona pod biustem. Może i nie była dorosła i za bardzo nie angażowała się w życie firmy, ale swoje wiedziała! - Jeśli jakikolwiek hotel miał problemy, nigdy się nie przeprowadziłeś i nie ciągnąłeś mnie za sobą - zauważyła, wyciągając telefon z tylnej kieszeni spodni, odblokowała urządzenie i zerknęła na profil na Instagramie rodzinnej sieci hotelowej. - A oprócz tego medialny rozwód jest niezłą i co ważniejsze darmową reklamą hoteli - zauważyła, bo nieważne jak ludzie mówią, grunt, że mówią. No i mógł próbować mydlić jej oczy, ile tylko chciał, ale nawet na podstawie wzrostu obserwujących jej konta w social mediach, a co dopiero sieci hotelarskiej, ona wiedziała, że musi być dobrze! Zablokował telefon i położyła go na blat, a następnie do rąk wzięła kubek kawy. Upiła parę łyków gorącego napoju, a potem wbiła uważne spojrzenie w ojca, mając przeczucie, że trochę zapędziła go w kozi róg. - Tylko pamiętaj, what goes around, comes around - rzuciła bardzo spokojnie i opanowanie, jak na fakt, że jej życie zostało tak trochę wywrócone do góry noagmi, i raz jeszcze napiła się kawy.

Nathan Black
powitalny kokos
Addy
brak multikont
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Nikt nie był zarówno idealnym człowiekiem, a już na pewno nie rodzicem. Każdy miał wady i popełniał błędy. Niemniej Nathan starał się być wszystkim czego Addy pottzebowała. Na miarę swoich możliwości oczywiście, ale wciąż. Właściwie całe życie starał się dorownać oczekiwaniom. Najpierw starał się być idealnym synem, potem szefem, a jeszcze później mężem i ojcem. Zdecydowanie jednak to ostatnie przychodziło mu najprościej i z najwiekszą satysfakcją. Chciał, zeby corka byla z niego dumna i miała dobre dzieciństwo, które wspomina z uśmiechem na twarzy, i chociaż bycie najlepszym z mezow wychodziło mu najgorzej, miał nadzieję, że Adeline nie ucierpiała na tym zbyt mocno. Robił wszustko, co mógł, w końcu jednak przyszedł czas na to, zeby przestał żyć zgodnie z oczekiwaniami innych. Ktoś nazwałby to kryzyzem zdecydowanie przedwcześnie życia średniego, ale Nathan postrzegał to jak ratunek przed utonięciem. Nie chciał obudzić się za dziesięć lat w tym samym miejscu i stwierdzić, że nigdy nie dał sobie w pełni szansy na poczucie prawdziwej, romantycznej miłości.
- Na lotnisko w Sydney wiózł cę prywatny kierowca, latałaś z tego lotniska wielokrotnie, tutaj natomiast złapanie głupiej taksówki nie jest tak łatwe - miasteczko było tak małe, że bez samochodu było ciężko się poruszać, a Nathan miał wrażenie, że taksówki można było wręcz policzyć na palcach u jednej ręki. - Zresztą, nie wiem co złego jest w tym, że chciałem cię odebrać - dodał jeszcze, bo nie tak dawno temu cieszyła się, gdy odbierał ją skądkolwiek. Naprawdę nie nadążał za tokiem rozumowania nastolatek i chyba lepiej dla niego, żeby nie próbował.
Z trudem powstrzymał się przed wywróceniem oczami na słowa Adeline. Swoim charakterem przypominała mu bowiem siebie samego tak mocno, że aż momentami za bardzo raziło w oczy. - Addy, nie zamierzał dyskutować z tobą o moich decyzjach biznesowych. Jeśli zdecydujesz się w przyszłości na większe wpływy, niż wyłącznie pasywne udziały w firmie, wtedy zostaniesz zaproszona do rozmowy przy stole - powiedział spokojnke i napił się kawy. - Zamówmy coś do jedzenia i zabierzmy się za rozpakowywanie - zaproponował, wyciągając z szuflady kilka ulotek z restauracjami. - Wybierz na co masz ochotę - podsunął je córce.
ambitny krab
N.
brak multikont
Licealistka — Lorne Bay State School
16 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Been through some bad shit, I should be a sad bitch, who woulda thought it'd turn me to a savage?
Nathan mógł się starać, ile wlezie, ale nie mógł być dla piętnastoletniej córki wszystkim, czego obecnie potrzebowała. Oprócz dwojga rodziców niezbędni byli jej rówieśnicy - koleżanki, koledzy, sympatie, a nawet i osoba, której by nie lubiła. Sama Adeline nigdy nie miała nic do tego, aby jej ojciec zaczął żyć po swojemu, jednakże ciągnięcie jej ze sobą? Gdyby miała cztery czy pięć lat, to zapewne by się tym nie przejęła. Jednak mając piętnaście, ułożone życie w Sydney, chłopaka i przyjaciół? No nie. Black mógł podjąć tę decyzję dziesięć lat temu, ale teraz było to dla Addy znacznie więcej niż drzazgą pod paznokciem. Dla własnego kaprysu wywrócił jej życie do góry nogami i gdyby tylko wiedziała, że zrobił to w pogoni za jakąś kobietą, którą poznał piętnaście lat temu z hakiem... lepiej nie teoretyzować, ale ewidentnie tutaj poszłaby w ślady swojej matki i urządziła awanturę, a może i jakaś ucieczkę z domu? Wszystko jest możliwe.
- Na lotnisko z Sydney również potrafiłam sama trafić - zauważyła, bo serio, czy jej ojciec przegapił ten moment, kiedy zaczęła być samodzielna i potrafiła sama trafić do wybranego miejsca nie tylko w Sydney, ale również i poza? - A jednak jak widzisz udało mi się ją złapać i dotarłam do tego miejsca - bo nie było najmniejszych szans na to, aby użyła słowa domu w tym kontekście - jeszcze przed twoim wyjściem - takie były fakty i czegokolwiek Nathan by nie powiedział, jego córka nie zmieniłaby zdania i kropka. Ledwo powstrzymała się przed przewróceniem oczami na kolejne słowa swojego rodziciela. Mogłaby powiedzieć wprost, że nie do końca miała ochotę spędzić tyle czasu zamknięta z nim w aucie. Mogłaby również powiedzieć, że powinien być szczęśliwy, że faktycznie przyleciała do tego cholernego miasteczka, ale zamiast tego uśmiechnęła się łagodnie. - Absolutnie nic, ale zostaw mi trochę przestrzeni na bycie samodzielną nastolatką - na popełnianie własnych błędów, na poznanie czegokolwiek i kogokolwiek bez ingerencji swojego tatusia, na którego nadal była najdelikatniej rzecz ujmując wściekła. Kolejne słowa ojca sprawiły, że szatynka zacisnęła dłonie, a całkiem długie paznokcie zaczęły uciskać ich skórę. Może nie miała odpowiedniej wiedzy czy doświadczenia, ale ślepa nie była! Kiedy wpadała do hotelu, żeby zamienić z ojcem parę słów, zawsze widywała pełno klientów, a i wszelkiego rodzaju wzmianki w prasie działały na plus. Jednakże skoro Nathan nie chciał być z nią szczery, niechaj i tak będzie, ale córka łatwo mu tego nie zapomni. - Chyba straciłam apetyt - orzekła całkiem poważnie, rozluźniając dłonie, na których wewnętrznej stronie pozostały czerwone ślady po paznokciach. Nie zamierzała ukrywać swojego niezadowolenia, a przynajmniej już nie. Teraz była pewna, że nie będzie przyczyną kłótni swoich rodziców, więc mogła robić, czego tylko jej dusza zapragnie. - Rozejrzę się - wzięła do ręki kubek z kawą i wstała z krzesełka, aby zaraz potem powoli wyjść z kuchni i ruszyć w głąb budynku, chcąc zobaczyć wszystkie pomieszczenia, a przede wszystkim jej własną i osobistą przestrzeń, w której się ulokuje.

Nathan Black
powitalny kokos
Addy
brak multikont
biznesmen — -
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Something's got a hold of me lately. No, I don't know myself anymore. Feels like the walls are all closing in and the devil's knocking at my door.
Nathan nie był typem, który przepraszał za to, jak żył. Był biznesmenem z nosem do interesu, ale też przy tym był bezwględny. Nie dało się budować imprerium oglądając się na innych. Oddawał przy tym sporo pieniędzy na przeróżne cele charytatywne. Pozwalało mu to uciszać sumienie, które momentami się odzywało. Jednak kiedy chodziło o życie prywatne, gdzieś zatracił przez te lata tę hardość, która piętnaście lat temu prawie sprawiła, że zostawił cały, wielki świat za sobą. Zamiast tego pełnił funkcję figury ojca domu i chociaż samej roli ojcowskiej nie zamieniłby na nic innego na świecie, nie zamierzał już być wylacznie mężem na papieprze. Był pewien, że Addy cała ta przeprowadzka nie będzie się podobała, ale sąd przyznał pełne pełnomocnictwo nad nią jemu do osiemnastego roku życia i mogła go nienawidzić, ale musiała jakoś to przełknąć, bo utknęła z nim na jakiś czas. I to nie tak, że celowo próbował zamienić jej życie w koszmar. Naprawdę sądził, że odcięcie na moment od toksyczności towarzystwa w Sydney dobrze jej zrobi.
- Dobrze, nie ma sensu roztrząsywać tematu. Najważniejsze, że dotarłaś bezpiecznie - uciął, nie mając już dłużej siły ciągnąć tematu z córką, która była identyczna jak on, jeśli chodziło o przystawanie na swoim i nieugiętość w argumentacji. Nie prowadzili jednak negocjacji biznesowych. Nathan zdawał sobie sprawę, że musi ustapic, bo znaleźli się tutaj z powodu jego kaprysu.
- Addy musisz coś jeść - rzucił, gdy wychodziła z kuchni. Westchnął cicho i spojrzał na ulotki, jeszcze mocniej uświadamiając sobie, jak trudny będzie to okres. Dopił swoją kawę, po czym zamówił lasagne z pobliskiej restauracji. Wydał mu się to dobry wybór. Zaraz potem ruszył w głąb domu z zamiarem rozpakowywania pudełek. Wszedł jednak jeszcze na piętro, żeby sprawdzić, czy Addy - Wybrałaś już pokój dla siebie? - dom miał trzy sypialnie. Master bedroom miało oczywiście największą powierzchnie samego pokoju, jak i łazienki oraz garderoby. Pozostałe dwa pokoje były mniejsze, ale też przyłączono do nich łazienki i przestronne, choć mniejsze garderoby. Nathanowi było kompletnie obojetne, który pokój zajmie. Właściwie ostatnie dwie noce spędził na kanapie, zasypiając bezwiednie nad dokumentami.

Addy Black
ambitny krab
N.
brak multikont
ODPOWIEDZ