właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
002.

she can handle her own demons
{outfit}
Odkąd w jej rękach znalazł się akt własności klubu, to miejsce stało się jej oczkiem w głowie. Ilekroć pojawiały się jakieś problemy niezwiązane z jej życiem zawodowym, Dawn odreagowywała je właśnie tutaj, całą swoją uwagę poświęcając pracy. Ostatnio miała ku temu ogrom powodów, a choć wydawać by się mogło, że na czele tej listy znajdą się jej zawiłe relacje z mężczyznami, nimi nie przejmowała się niemal w ogóle. W końcu zrozumiała, że cokolwiek łączyło ją z Brando, od samego początku nie miało racji bytu, dlatego wycofanie się było najrozsądniejszą rzeczą, na jaką mogła się zdecydować. Dzięki temu on miał szansę ułożyć sobie życie z kimś, kto mógł poświęcić mu się w stu procentach, natomiast Milligan nie ryzykowała, że ten krótki romans wydostanie się na światło dzienne, przez co ona wpadnie w kłopoty, które mogłyby zakończyć się nie tylko rozwodem, ale i utratą miejsca, które tak wiele dla niej znaczyło. Wiedziała, że gdyby jej mąż poznał prawdę, nie pozostawiłby na niej suchej nitki i zadbałby o to, aby wróciła do miejsca, w którym znajdowała się, zanim go poznała. A wówczas znowu nie miałaby nic.
Obecnie bardziej martwił ją fakt, że wplątała się w kłopoty z podejrzanymi ludźmi. Decydując się na to, żeby spłacić dług Brando, sama bardziej przykuła ich uwagę. Od tamtej pory widywała ich regularnie, nie raz słysząc już propozycję o tym, że powinna zapłacić im za ochronę. Nie chciała tego robić, ponieważ nie dostrzegała powodu, dla którego miałaby się złamać, a poza tym nie chciała też zwracać uwagi swojego męża znikającymi pieniędzmi. Już i tak sporo ryzykowała, kiedy z ich wspólnego konta wyciągnęła gotówkę, którą spłaciła długi bruneta - kontynuując tę praktykę, tylko dodatkowo by się narażała. Dziś jednak nie zaprzątała sobie tym głowy, ponieważ od kilku dni żaden z osiłków nie pojawił się w jej okolicy. Po tym, jak skutecznie unikała ich przez pewien czas, sprawa przycichła, choć jednocześnie Dawn nie była pewna, czy mogła świętować. Wydawało jej się, że zakładanie, iż odpuścili całkiem, okazałoby się dość naiwne, jednak na moment mogła uśpić swoją czujność. To na pewno pomogło jej skupić się na pracy, którą od pewnego czasu zaniedbała, dlatego pochylenie się nad dokumentami miało okazać się niezbędne. I z tego powodu przyszła dziś do pracy wcześniej i zaszyła się w swoim biurze, zdecydowanie licząc na to, że nikt nie będzie jej przeszkadzał.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
002.

she can handle her own demons
{outfit}
Czy on także był zadowolony z tego, że ich romans dobiegł końca? Prawdę powiedziawszy miał mieszane uczucia. Niby nie musiał już wkurzać się z powodu zazdrości, ponieważ Dawn już w żadnym stopniu nie była jego, ale… brakowało mu jej. Cholernie brakowało mu jej obecności, bliskości, rozmów z nią. Wiedział jednak, że odzyskanie tego nie było możliwe, dlatego nie zabiegał o jej uwagę i starał się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Nie była idealna, obecnie dziwnie czuł się w obecności Milligan, szczególnie, że był jej winny duże pieniądze, dlatego chciał czym prędzej spłacić ten dług i odejść z klubu. Musiał się od niej odciąć, tylko w ten sposób ruszy naprzód i wreszcie ogarnie swoje życie. Tylko jak miał zostawić za sobą Dawn, kiedy ona pakowała się w kłopoty? W dodatku z jego powodu, co tylko sprawiało, że rosło w nim poczucie winy. Bo właśnie, dowiedział się o jej ostatnich problemów. Nie od niej i nie dlatego, że czegoś się doszukiwał. Ta wiadomość przyszła do niego sama, gdy ludzie, który jeszcze niedawno był winny pieniądze, znów do niego przyszli. Z początku przestraszył się, że spłacenie długu to było dla nich za mało i znów czegoś od niego chcieli, dlatego był zaskoczony, gdy wspomnieli, że to swojej kobiecie powinien powiedzieć, żeby przestała ich unikać. Z początku nie rozumiał, o co tu chodziło, ale w końcu wszystko do niego dotarło i zdenerwował się. Nie dlatego, że ci ludzie jeszcze do niego przychodzili, a dlatego, że martwił się o Milligan. Nie chciał, żeby miała na głowie tych podejrzanych typów, a wyglądało na to, że teraz to jej nie chcieli dać spokoju. I wpakowała się w to niby z własnej głupoty, ale nie doszłoby do tego, gdyby nie jego dług. Właśnie dlatego czuł się temu winny i nie mógł tak po prostu zostawić tej sprawy. Dlatego dziś po przyjściu do pracy znów w pierwszej kolejności obrał kierunek do jej biura. I znów wpakował się tam po zapukaniu w drzwi, przy czym towarzyszyło mu deja vu. - Gratuluję, Dawn. Teraz od ciebie chcą pieniędzy, prawda? - zapytał po zamknięciu za sobą drzwi. Był przekonany, że wiedziała, o czym mówił. O czymś takim trudno jest zapomnieć. - Właśnie dlatego nie chciałem, żebyś się mieszała - dodał. Naprawdę próbował ją chronić, kiedy odtrącał jej pomoc, ponieważ był przekonany, że to się dla niej źle skończy. A nie chciał, żeby przez niego miała większe problemy. I naprawdę był na nią teraz zły, że go nie posłuchała.
właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Tą relacją zaszkodzili sobie bardziej, niż którekolwiek z nich mogłoby przypuszczać. Dawn, choć chciała utrzymywać, że było inaczej, przywiązała się do Brando zbyt mocno i nie chciała, żeby spotkało go coś złego, nawet pomimo tego, jak wiele krzywd jej wyrządził. Mógł nie być tego świadomy, jednak na swój sposób złamał jej serce, ponieważ w oczach Milligan okazał się kolejną osobą, która jedynie pozornie okazywała jej swoje zainteresowanie, aby chwilę później dać jej do zrozumienia, że to i tak mu się już znudziło. Gdyby tego było mało, całkiem skutecznie wpłynął na pogłębienie jej własnych kompleksów, z czym musiała mierzyć się, odkąd ich relacja dobiegła końca. Starała się dusić to w sobie, jednak poradzenie sobie z tym bynajmniej nie było proste. Przekonanie o tym, że do pięt nie dorastała młodszym i atrakcyjniejszym od niej dziewczynom, bezustannie ją prześladowało. I pomyśleć, że ktoś, kto pozował na osobę posiadającą tak wiele życiowych osiągnięć, powinien być znacznie pewniejszy siebie - nic bardziej mylnego. Dawn już od dłuższego czasu miała z tym problem.
Teraz na jej barkach znajdowały się jednak poważniejsze, a ona nie do końca wiedziała, jak miałaby im sprostać. Ignorowanie tych opryszków było wyłącznie taktyką przejściową i nie miało sprawdzić się na dłuższą metę, dlatego musiała czym prędzej wymyślić coś, co pomoże jej się od nich uwolnić. Zastanawiała się, czy ze zdawkowymi informacjami nie zwrócić się do swojego męża, ale ten pomysł także miał sporo przeciwwskazań. Jej myśli mimowolnie uciekły w tamtym kierunku na chwilę przed tym, jak Brando znalazł się w jej biurze. Chociaż jej serce zabiło szybciej, wcale nie ucieszyła się na jego widok. - Zwariowałeś? - zapytała, w tej samej chwili wznosząc spojrzenie ku niebu. Nie chciała dociekać, skąd wiedział o jej sytuacji, ponieważ odpowiedź wydawała jej się oczywista. Wypuściła głośniej powietrze, po czym omiotła bruneta spojrzeniem. - To już nie jest twoja sprawa, Brando - przypomniała mu, bo choć wszystko zaczęło się od jego tarapatów, sama podjęła decyzję o tym, żeby się w to zaangażować. W pełni świadomie nawiązała kontakt z tamtymi ludźmi i teraz to ona zmuszona była jakoś rozwiązać swoje problemy, którymi on nie musiał się martwić. Bądź co bądź, po tym, jak potoczyła się ich relacja, był już tylko jednym z jej pracowników.

Brando Saaranen
księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Może dlatego wszyscy ostrzegają przed romansami? Takie relacje nigdy nie mogą skończyć się dobrze i można nimi zaszkodzić sobie na różne sposoby. Choć małżeństwo Dawn przez to nie ucierpiało, to nie można tego samego powiedzieć o niej samej, a także o Brando. On również miał złamane serce, a jakby tego było mało, czuł się bezwartościowy. Dawn nie dość, że traktowała go niepoważnie, lekceważąc go przy wielu okazjach przez wzgląd na męża, to jeszcze na koniec z łatwością odprawiła go z kwitkiem. I on też nie miał szybko czy łatwo pozbierać się po takim doświadczeniu, które podkopało jego samoocenę. Ale to nie tym się teraz przejmował. Miał mieć spokój, miał zapomnieć o tych ludziach i skupić się na spłacie reszty długu, a potem uciec od wszystkiego, ale jak miał to zrobić, gdy Milligan wpakowała się w tarapaty? Brunet uważał, że jego spokój nie był tego warty, dlatego był na nią zły, że postanowiła dla niego zapłacić taką cenę. A choć wściekał się na nią i przyszedł dziś do niej z pretensjami, to nie zmienia faktu, że cholernie się o nią martwił i chciał jej jakoś pomóc. Jeszcze nie miał pojęcia jak i może nie był do tego odpowiednią osobą, skoro to on ściągnął im tych ludzi na głowy, ale nie mógł zostawić jej z tym samej. Nie miał pojęcia, czy ktoś poza nim wiedział o tym i jej pomagał… Może jego interwencja była zbędna, może mogła liczyć na męża, ale jeśli tak było, musiał o tym usłyszeć. Musiał wiedzieć, że naprawdę miała sytuację pod kontrolą i zobaczyć tego efekty. Nie chciał, żeby teraz to ona była prześladowana i znalazła się w niebezpieczeństwie. Dawn nie mogło nic się stać, nie zniósłby tego. - Powiem ci to, co tym mi - jest, odkąd przychodzą z tym do mnie - odparł, obracając jej taktykę przeciwko niej. Nie spławi go tak szybko, skoro już poznał prawdę i wiedział, w jak niebezpiecznej sytuacji się znalazła. Bo nie miał pojęcia, czy zdawała sobie z tego sprawę, ale zagrożenie było realne. Brando miał z tymi ludźmi do czynienia wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nie patyczkowali się. Najpierw z nim samym, przez co kilka razy skończył pobity, a później także z jego bliskimi, o czym sama przecież wiedziała, bo to jej dotknęło. - Co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał, pragnąc dowiedzieć się, czy miała jakiś plan, czy jednak nie miała pojęcia, co robić.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Zanim ich relacja rozpadła się, Dawn była przekonana, że nadawali na tych samych falach. Wydawało jej się, że Brando rozumiał ją doskonale, jednak teraz udowadniali, że żadne z nich nie potrafiło w pełni zrozumieć tego drugiego. Milligan uważała, że bruneta w ogóle nie obchodziła ich relacja, natomiast on tkwił w przekonaniu, że zakończenie tego przyszło jej lekką ręką. Umniejszali temu, co czuło to drugie, bo być może właśnie dzięki temu łatwiej było im pogodzić się z faktem, że musieli trzymać się od siebie z daleka. To, co ciekawe, wychodziło im o wiele lepiej, niż za pierwszym razem. Teraz Dawn rzeczywiście dostrzegała, gdzie leży granica, której nie zamierzała przekraczać. Przynajmniej nie w takim sensie, jak zrobiła to ostatnim razem, bo teraz, zamiast go zwolnić, wolała spłacić jego długi, co wynikało z troski, którą nie powinna go darzyć. Nie teraz, kiedy nie była już dla niego nikim ważnym.
On natomiast nie powinien był wtrącać się w jej sprawy, nawet tym bardziej jeżeli wynikało to z troski. Była przecież wyłącznie jego szefową, a to oznacza, że nie miał już prawa pytać jej o nic, co miało związek z jej życiem osobistym. Jej problemy były już wyłącznie jej sprawą, a jedyna kwestia, którą Brando mógł się martwić, było czym szybsze spłacenie długów, które miał teraz u niej. W końcu po zrobieniu tego będzie mógł całkowicie się od niej uwolnić. - To dla ciebie jakaś nowość? - odparła kąśliwie, nie chcąc dać po sobie poznać tego, że wizyta w jego domu mogła odrobinę ją zaniepokoić. Odruchowo bardziej omiotła go spojrzeniem, jakby chcąc upewnić się, że nic złego mu się nie stało, do czego przekonała samą siebie, nie dostrzegając nigdzie śladów walki. Nie wyglądał tak, jakby ktoś próbował zrobić mu krzywdę. - Jeszcze nie wiem. Ale to i tak nie twoja sprawa - przypomniała mu, bo chyba trochę się jednak zapominał. Ona zresztą też miała zamiar się zapomnieć. - Czego u ciebie szukali? - zapytała na chwilę po tym, jak lekko skinęła głową w jego stronę. Nie interesowało jej to, co mogli mu powiedzieć, ponieważ bardziej zależało jej na tym, aby upewnić się, że nie próbowali mu zaszkodzić. W innym wypadku musiałaby chyba w końcu dopuścić do siebie myśl o tym, że z tymi ludźmi nie da się negocjować.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Oczekiwała od niego czegoś, do czego sama nie potrafiła się zastosować. Nie chciała, żeby on troszczył się o nią, ale sama troszczyła się o niego i spłacała jego długi. Najwyraźniej oboje nie potrafili tak po prostu zostawić tej relacji ze sobą, nawet jeśli by należało to zrobić, skoro powiedzieli sobie koniec. A raczej to Dawn powiedziała to za nich oboje. Ale to musiało się tak skończyć, ta relacja nie miała żadnych perspektyw i od początku wiedzieli, że nie potrwa wiecznie. W takim razie może nawet lepiej, że dobiegła końca szybciej niż później, bo przynajmniej coś na chwilę nie zdołało bardziej namieszać w ich życiach. Szkoda tylko, że to coś na chwilę sprawiło, że Brando zdołał stracić głowę dla Milligan, a teraz miał złamane serce.
Prychnął, gdy zadała mu to pytanie. Miała rację, ale i tak go zdenerwowała, bo zachowywała się tak, jakby kompletnie go lekceważyła i zupełnie się nim nie przejmowała. To teoretycznie nie powinno go ruszyć, w końcu nic ich już nie łączyło i nie musiała martwić się o niego, ale nic nie mógł poradzić na to, że zabolało go jej podejście. Najwyraźniej nigdy jej nie zależało, skoro potrafiła tak szybko przestać się nim przejmować. Szkoda, że on nie potrafił zrobić tego samego, wtedy w ogóle by się nie kłopotał z przychodzeniem dziś do niej. - A czego mogli szukać? Próbowali mnie zastraszyć, żebym dopilnował, że im zapłacisz - przewrócił oczami. Po spłacie jego długu żadne z nich nie uwolniło się od tych ludzi, teraz po prostu szukali innego źródła pieniędzy, dalej pozostając problemem, teraz dla ich dwójki. - Ale nie rób tego, bo wtedy już nigdy nie dadzą ci spokoju - ostrzegł ją, uważając, że nie tędy droga. Jeśli im ulegnie, dostrzegą okazję i będą doić z Milligan pieniądze tak długo, jak będzie to możliwe. Szukali łatwego źródła zarobku, na którym mogli pozwolić sobie właśnie wymuszając go siłą. Byli jednak jedynie miejscowymi opryszkami, bez jakichś większych pleców, więc Brando nie sądził, aby mogli być ogromnym zagrożeniem. Byli oczywiście dużym i należało poradzić sobie z nimi rozsądnie, ale teraz, gdy nikt nie był im nic winny, powinno być to prostsze, niż kiedy Saaranen wisiał im pieniądze i nie mógł pozować na niewinnego.

właściciel i manager — lorne bay
35 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Do miasteczka ściągnął ją mąż, z którym nieszczególnie jej się układa, dlatego całkowicie poświęca się pracy, gdzie intensywnie stara się przywrócić do życia klub, który udało im się wykupić, chociaż ostatnio jej myśli zaprząta upierdliwy księgowy.
Nie chciała wówczas tego kończyć. Nie chciała, żeby coś, co sprawiało jej tak dużo szczęścia, zakończyło się w ten sposób, ale nie dostrzegała innego wyjścia w obliczu tego, jak postępował z nią Brando. Wiedziała przecież, że nie była ideałem, a jako mężatka nie mogła dać mu wszystkiego, czego potrzebował od kobiety, jednak starała się być z nim szczera. Unikała zbyt częstego poruszania tematu męża, ale od czasu pierwszej wpadki zawsze informowała go, że jednak się nie pojawi. Starała się być jak najbardziej w porządku, a jeśli czymkolwiek go zraniła, nie zrobiła tego celowo. Tego samego nie można natomiast powiedzieć o Brando, który z pełną premedytacją pozwolił, aby na jej oczach ktoś inny próbował go uwieść. Chciał zadać jej ten cios z pełną świadomością tego, że ją zaboli, czego Dawn nie umiała mu wybaczyć. Wierzyła bowiem, że jeśli na kimś nam zależy, należy starać się, by nie skrzywdzić tej osoby. Brando w tym aspekcie zawiódł.
Tym razem to ona obrała jego taktykę i próbowała pokazać mu, że niewiele dla niej znaczył, choć to bynajmniej nie było prawdą. Zależało jej na nim prawdopodobnie zbyt mocno, dlatego przejęła się, kiedy przyznał, że tamci ludzie znów czegoś u niego szukali. Nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało, nawet jeżeli to on okazał się na tyle głupi, by to na nich ściągnąć. Ona tylko ślepo powielała jego błędy. Kiedy więc zabronił jej się angażować, Dawn prychnęła cicho, a jej usta wykrzywiły się w gorzkim uśmiechu. Oparła przedramiona na biurku i delikatnie wychyliła się w stronę bruneta, jak gdyby chciała lepiej mu się przyjrzeć. - Ale ty będziesz go miał. Nie na tym ci zależało? - zapytała, nie do końca rozumiejąc, czemu próbował udawać, że przejmował się nią. Rozumiała, dlaczego sama się nim martwiła, ale skoro jemu ta relacja była obojętna, czy przypadkiem podobnie nie powinno być z jej losem? Musiał przecież wiedzieć, że skoro miała pieniądze, jakoś sobie z tym poradzi - na pewno miała zrobić to lepiej, niż mógłby zrobić to on. Nie wiedziała jeszcze jak, jednak była pewna, że jakoś to udźwignie.

księgowy — Oceana Moon
31 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
pechowy księgowy, który ma trudne życie z szefową
Oboje zawiedli. Ona też go raniła. Nawet jeśli sama uważała, że postępowała wobec niego fair, to wcale nie znaczy, że zawsze tak było. Za każdym razem, gdy nagle zmieniała zdanie odnośnie ich spotkań, odwołując je przez męża, zadawała mu cios, przypominając mu, że wcale nie był tak ważny. Przez to, że nie potrafiła lepiej rozgrywać swoim czasem, raniła go, sprawiając, że nabierał przekonania, iż wcale tak bardzo się dla niej nie liczył, a tym zakończeniem wszystkiego tylko udowodniła mu, że musiał mieć rację. To zaś cholernie go bolało, ale sam był sobie winien. Nie powinien był dopuścić do sytuacji, gdy tak bardzo zależało mu na Dawn, skoro od początku wiedział, że nic wielkiego z tego nie będzie i nie powinien mieć żadnych oczekiwań, bo Milligan nie zaoferuje mu nic, poza chwilowymi uciechami. Chociaż były chwile, kiedy odnosił wrażenie, że pragnęła dać mu więcej i właśnie przez takie momenty on w tej relacji przepadał coraz bardziej, przez co finalnie tak bardzo się na tym wszystkim przejechał.
Przegięła. Poczuł się tak, jakby właśnie dostał od niej policzek, bo jej słowa odebrał tak, jakby sugerowała mu, że gonił za nią dla pieniędzy, żeby rozwiązała jego problemy, a na koniec miał spokój. Jeśli właśnie tak go oceniała, dobrze się stało, że uwolnił się od relacji z nią, bo na pewno nie chciał mieć do czynienia z osobą, która tak mu ubliżała. - Zależało mi na tobie, ale teraz już wiem, że to nie było odwzajemnione - odparł gorzko, nie zamierzając przerzucać się z nią złośliwościami, choć mógłby się jej odgryźć. Mógłby wytknąć jej małżeństwo, na temat którego nie wiedział wszystkiego, ale o którym miał pewne przypuszczenia. Klub należał do jej męża, człowieka majętnego z majętnej rodziny… Brando nie byłby zaskoczony, gdyby wszystko mu zawdzięczała. I gdyby wyszła za niego z rozsądku. To by tłumaczyło, dlaczego szukała czegoś poza tym małżeństwem i co przez chwilę miał zapewniać jej Saaranen. Do czasu, aż nie postanowiła go odprawić z kwitkiem, bo przestał tańczyć tak, jak mu grała. Naprawdę coraz bardziej przekonywał się, że musiał niewiele dla niej znaczyć, z czym musiał się pogodzić. Na razie zaś w nerwach opuścił gabinet Milligan, ponosząc kompletną porażkę.
KONIEC
ODPOWIEDZ