radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
/ po grach

Okej, trochę poguglałam i wyszło mi na to, że istnieje coś takiego, jak Mareeba RSL Sub-branch - miejsce w którym weterani mogą znaleźć wszelką niezbędną pomoc. Jest to część większej organizacji mającej placówki w różnych częściach kraju. Główna siedziba dla Queensland jest chyba w Brisbane, ale są też mniejsze jednostki, na przykład w Kurandzie lub właśnie w Mareebie. Gdyby jednak okazało się, że jestem w błędzie, to Zarządzeniem Jolanty numer 14 wprowadzam taki oto rys sytuacyjny. Kuranda jest za blisko, wybieram więc Mareebę.
- Okej, będę z tobą szczery. Nie sądziłem, że naprawdę pojedziemy razem do tego ośrodka - odezwał się, gdy pakowali do samochodu ostatnie z pudeł z rzeczami zmarłego brata Philomeny. - Wiesz, myślałem, że to tylko takie gadanie, że wypada tak mówić i planować taki wspólny wyjazd, ale przyznaję, pomyliłem się. Przepraszam.
Nie miał problemu z tym, żeby przyznać się do błędu, tym bardziej że przecież ostatecznie wszystko potoczyło się w najbliższy możliwy sposób. Mieli trochę ubrań, trochę sprzętów, artykułów higienicznych i Winfield nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że robią coś dobrego. Słusznego. Szalenie cieszyło go to, że kobieta postanowiła się w to wszystko włączyć i nie spanikowała po tym, co zaszło między nimi w piwniczce. W pewnym momencie on sam chciał to wszystko odwołać, żeby Salberg nie czuła się niekomfortowo w jego obecności, ale nie zamierzał przecież męczyć jej i dręczyć. W zasadzie nie planował w ogóle powracać do tego tematu. No, chyba takowy sam wypłynie.
- Liczę na to, że wrócimy jeszcze dziś popołudniu i po drodze nie będzie żadnych niespodzianek, ale na wszelki wypadek spakowałem trochę wody i kilka batonów Tim Tam. Można dostać od nich cukrzycy, ale już kilka razy ratowały mi drogę w czasie podróży.
Najlepsze był na kaca, jednak dziś Thomas nie planował go mieć. Póki co otworzył drzwi Philomenie, a potem sam wsiał do auta i powoli ruszył. Ku przygodzie!

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Od ich ostatniego spotkania i felernego pocałunku, który brunetka przeklinała w myślach, minął lekko ponad tydzień. W tym niedługim czasie dziewczyna zdołała uporządkować resztę rzeczy, odmalować pokój dzienny i powitać narzeczonego w drzwiach wejściowych swego rodzinnego domu. Nie spodziewała się jego przyjazdu i wierzyła, że miała nieco więcej czasu na to by przemyśleć pewne sprawy i poukładać je w głowie, jednak jego przyjazd mocno popędzał organizacje wesela jak i sam powrót do Melbourne. Czuła jak niewidzialny sznur zaciska się na jej szyi i powoli kończy jej się tlen.
Mimo obecności Ronana na farmie, nie chciała rezygnować z akcji pomocy weteranom, którą zaproponował Winfield, zwłaszcza, że miała gotowe kartony z ubraniami i przedmiotami, które czekały jedynie na transport i doręczenie ich byłym żołnierzom. Bardzo podobała jej się ta inicjatywa i nie chciała wyjść na goło słowną, dlatego przerwała niezręczna ciszę, która od ponad siedmiu dni panowała miedzy nią, a Thomasem. Nie poruszała tematu pocałunku i ustaliła jedynie dogodny dla nich termin, tak by nie obciążać go dodatkowymi obowiązkami i pozbyć się narzeczonego z domu. Wiedziała, że sam zawiózłby ją do tego ośrodka, a musiała przyznać, że w towarzystwie Toma, czuła większą swobodę — co zresztą udowodniła w piwnicy.
Oh, nie wierzyłeś we mnie? — spojrzała na niego, układając dłonie na biodrach i uśmiechnęła się — Może dlatego zaoferowałeś swą pomoc? Bo myślałeś, że i tak nic z tego nie wypali? — dodała, unosząc brew ku górze. Przypatrywała się jak wrzucał na samochód pełne kartony i nerwowo spoglądała na horyzont, skapany w złocistych polach. Nie chciała by Ronan przed wcześnie wrócił od Cat i natknął się na Winfielda. Najpewniej przedstawiłaby ich sobie i narzeczony nie nabrałby większych podejrzeń ale czy była gotowa na przyznanie się przed Thomasem do tego, że miała narzeczonego? Nie, ani trochę.
Tim Tam? Jeny, nie jadłam ich od liceum — odparła widocznie podekscytowana, kierując się w stronę drzwi od strony pasażera. Nim zdążyła chwycić za klamkę, blondyn ubiegł ją i otworzył przed nią drzwi; niczym prawdziwy gentleman! — W Melbourne nigdzie ich nie widziałam — dodała i na tylnym siedzeniu zlokalizowała torbę zakupową, którą wzięła na kolana. Wyciągnęła z niej batona i przyjrzała się etykiecie, która przywoływała dziecięce wspomnienia. — Paul zawsze wyjadał je z szafki i zwalał cała winę na mnie. Cale szczęście, babcia widziała, że to jemu odkładały się słodycze tu i ówdzie — zaśmiała się i odłożyła torbę z powrotem na tył, by zapiąć pas.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
On również nie chciał poruszać tego tematu. Nie to, żeby było obrzydliwie, żeby mu się nie podobało, przeciwnie, po prostu uznał, że nie wypada jej dręczyć i ciągnąć tematu. Może, ale tylko może, wspomni o tym nieco żartobliwie gdzieś w połowie podróży, ale w tym momencie mieli na głowie inne, nieco poważniejsze sprawy. Bo owszem, wizyta w ośrodku dla weteranów była dla niego szalenie ważna.
Zaglądał tam regularnie. W ostatnim czasie może odrobinkę rzadziej, niż by tego chciał, bo pochłaniały go obowiązki zawodowe, ale nigdy nie zapominał tego, skąd się wywodzi, kto był jego rodziną z wyboru i komu chciał pomagać. Tak po prostu, z potrzeby serca, honoru i poczucia przynależności do tejże wspólnoty. Tym razem trafiła mu się wyjątkowa okazja, bo przecież nie każdego dnia miał okazję przekazać kolegom trochę ubrań oraz używanych rzeczy, które na pewno przydadzą się weteranom. Jedynym elementem, który zaburzał nieco (nawet bardzo) jego sposób postrzegania, było to, iż chodziło rzeczy jego przyjaciela. O faceta, który zginął. Pomimo tego Thomas nawet przez chwilę nie wątpił w słuszność tego, co robił. Tak należało postąpić. Tak należało się zachować. A to, że Philomena postanowiła z nim pojechać, stanowiło dla niego pewnego rodzaju zaszczyt. Będzie mógł przedstawić ją znajomym z ośrodka.
- Zdecydowanie liczyłem na to, że wszystko jednak wypali. Naprawę chciałem, żebyśmy tam pojechali. Nie tylko dlatego, że zrobimy coś dobrego, ale przede wszystkim dlatego, że poznasz tych wszystkich ludzi - odparł z entuzjazmem, jednak po chwili dotarło do niego, że chyba nie wypadało aż tak bardzo cieszyć się tym wszystkim akurat w jej obecności. Jakby na to nie patrzeć, była siostrą wspomnianego zmarłego. - Jezu, Philly, przepraszam, ja nie chciałem, żeby to wszystko tak zabrzmiało.
Mówił szczerze. Naprawdę nie chciał wprawić jej w zakłopotanie i chyba sam nie wiedział nawet, kiedy użył zdrobnienia jej imienia. Nie planował tego, ale nie chciał również chyba tego zmieniać. Oby tylko nie uznała go za kretyna.
- No to zdecydowanie urządzimy sobie po drodze jakiś przystanek na jedzenie batonów - uśmiechnął się. - A bo to takie gówniane miasto - rzucił. - Mo że to kwestia wojskowej musztry, bo potem wszystko ładnie zrzucił. Znaczy... Nie wiem, czy ładnie. Wiem tylko, że dobrze wyglądał.
Oczywiście jak na żołnierza przystało i tylko tego typu opinie miał na myśli Winfield.
A skoro oboje byli gotowi do jazdy, to ruszył.
I pojechali. Przez dłuższą chwilę Tom się nie odzywał, ale jednak nie umiał opanować ciszy.
- Okej, to skoro jesteśmy na siebie skazani co najmniej na cały dzień... Pewnie zaraz stąd wyjedziesz, co?

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Domyślała się, że ta wycieczka jak i samo wręczenie weteranom rzeczy było dla niego cholernie istotne. Nie mogła mu się dziwić — w końcu najlepiej wiedział z czym mierzyli się ci ludzie i ilu z nich potrzebowało odrobiny pomocy by spróbować żyć godnie po wszystkim tym co przeszli. I naprawdę cieszył ja fakt, że mogła ich jakoś wspomóc i tym samym zrobić pożytek z tego, co pozostawił po sobie Paul. Czuła, że właśnie tego by sobie życzył, bo liczył się z ludźmi, a każdego żołnierza traktował jak swego brata.
Uśmiechnęła się i oparła głowę, wpatrując się w zakłopotanego blondyna.
Nie musisz przepraszać, Tom. Wiem, że Paul właśnie tego by chciał i patrzy na nas z zachwytem — odparła, nie biorąc do siebie jego słów. W prawdzie, sama cieszyła się na to spotkanie ale i odrobinę stresowała. Nie wiedziała z czym będzie musiała się zmierzyć i czy zdoła powstrzymać łzy, gdy znajda się na miejscu. — Ciesze się, że to robimy. Czułabym się paskudnie, gdybym wywaliła to wszystko na śmietnik, a tak mogę komuś pomóc i zrobić to, czego życzyłby sobie mój brat — dodała i przeniosła swój wzrok na drogę. Całe szczęście, nie musiała robić tego s a m a!
Takie przystanki mocno kojarzyły jej się z dzieciństwem, kiedy jeździli z dziadkami na wycieczki po Queensland i po kilku godzinach trasy, zatrzymywali się na mały, przydrożny piknik, by wrzucić coś na ząb i rozprostować kości.
Z wiekiem przestał zajadać się słodyczami i zaczął dużo ćwiczyć. Wiedział, że chciał wstąpić do wojska i że z dużym brzuchem ciężej będzie mu pokonać cały tor przeszkód — odparła, wspominając przemianę brata. Gdy wrócił do domu po wielu miesiącach przygotowań i przyciął odrobinę włosy — nie poznała go. Musiała przyznać, że wizerunek ten mocno mu pasował ale nie przypominał już tego samego chłopca z którym biegała po polu.
Gdy zadał jej pytanie dotyczące wyjazdu z miasteczka, westchnęła głośno.
I tu jest problem, wiesz? Bo chyba wcale nie chce rozstawać się z tą farmą. Dobrze mi tu — odparła i wzruszyła ramionami — Ale są sprawy, które zmuszają mnie do powrotu i odrobinę łamią mi serce — wspomniała oczywiście o związku z Ronanem, jednak przed Winfieldem wcale nie chciała wspominać o narzeczonym.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
Aż spojrzał w górę, trochę tak, jakby próbował zgadnąć właśnie, czy przypadkiem Paul nie patrzył z nieba, kiedy on i jego siostra byli w piwnicy. Ale... To było poniżej poziomu domu, można powiedzieć, że niejako pod ziemią, więc teoretycznie... W piekle! Tam na pewno nie sięga wzrok porządnych zmarłych, a jego kumpel zdecydowanie był porządny za życia, nie było więc powodu, by nie był taki również po śmierci.
- Gdybyś jednak rozmyśliła się po drodze i chciała zachować sobie coś jeszcze, to mów. Zatrzymam się gdzieś, raz jeszcze zajrzymy do pudełek...
Nie chciał jej do niczego zmuszać. Może przez noc zmieniła zdanie? Może jednak chciała zatrzymać coś więcej? Tom zdecydowanie pójdzie jej na rękę. Nie słyszał jednak słowa sprzeciwu, a jechać trzeba, więc jechali.
- Chciałbym zobaczyć kiedyś jego zdjęcia z tamtych czasów. Kiedy go poznałem, wyglądał naprawdę nieźle i nigdy nie wspominał o tym, że ciągle jadł batony - zaśmiał się. - Ale tak, z brzuchem miałby problem. Mieliśmy na treningu jednego kolegę, faceta trochę po trzydziestce, który był naprawdę fajny. Serio. Żartował, gadał o wszystkim, ale odpadł zaraz na początku.
Obaj panowie, on i Paul, mieli okazję go poznać. Lubili go, owszem, mimo to nie trzymali się jakoś mocno we trzech. Był przede wszystkim ich duet - on i Salberg. Nic dziwnego, że w tym momencie Thomas i tak myślał głównie o swoim zmarłym kumplu.
- Problem?
Póki co nie do końca wiedział jeszcze, w czym on tkwi. Skoro jej się tu podobało, to należało się tylko cieszyć! Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że przyjechał tu tylko na jakiś czas, by dopilnować spraw swojego brata.
- Wiesz, zawsze możesz przyjeżdżać tu na weekendy albo na wakacje. Możesz też ją wynająć, całą albo chociaż tę gospodarską część. Na pewno znajdzie się ktoś, kto chętnie zapłaci za dodatkowy kawałek pola albo stodołę.
To zawsze jakieś rozwiązanie, a dodatkowe pieniążki z pewnością mogą przydać się człowiekowi.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Nie ma takiej potrzeby. Trzymanie tego wszystkiego u siebie nie ma najmniejszego sensu — wzruszyła ramionami, wiedząc, że wszystkie zachowane rzeczy najzwyczajniej kurzyły by się się na półkach. Zdecydowała się na kilka przedmiotów i jedną większa bluzę, która ogrzeje ją w chłodniejsze wieczory. Reszta nie była jej potrzebna, choć i tak zrozumiała to dopiero za drugim razem, gdy przeglądała załadowane po brzegi kartony. — Gdybym miała jechać tam sama, najpewniej rozmyśliłabym się w ostatniej chwili. Nie jest łatwo rozdać jego rzeczy ale wiem, że muszę to zrobić — dodała, uśmiechając się wdzięcznie. Zawdzięczała mu naprawdę wiele i miała nadzieje, że rozumiał jak bardzo potrzebowała teraz jego wsparcia.
Nie była pewna czy osiągnęła gotowość do przejrzenia starych, rodzinnych albumów. Zawierały cała masę wspomnień, które najpewniej wywołały by u niej łzy ale zdążyła się przekonać, że w jego obecności wszystko wydawało się ł a t w i e j s z e. Budował w niej siłę, dzięki której pokonywała kolejne bariery i strach.
Zabiłby mnie za to — parsknęła śmiechem, spoglądając kątem oka na kierowcę — Wyglądał jak chodzący pączek. W zasadzie wciąż jestem pełna podziwu, że udało mu się zrzucić te wszystkie kilogramy. Najwidoczniej zależało mu na tym by dostać się na służbę — dodała, wierząc, że to właśnie chęć wstąpienia w szeregi wojska, zmusiła go do podjęcia radykalnych działań i obniżenia wagi. Finalnie wyszło mu to na dobre, bo nie dość, że poprawił sprawność fizyczną, to zaczął przyciągać masę kobiet.
Najpewniej miał racje, jednak to wcale nie było takie proste. Wiodąc życie w Melbourne, nie miała zbyt wielu okazji do tego by urządzać sobie wycieczki do Lorne. Poza tym, wcale nie chciała wpuszczać na farmę obcych, którzy najpewniej zatarli by pamięć o życiu, które niegdyś na niej wiodła.
To bardziej skomplikowane. Nie wiem czy w ogóle chce wracać do Melbourne ale tam mam pracę i przyjaciół, a w Lorne jestem zupełnie sama.. — odparła, opierając łokieć na szybie. Oczywiście miała to znajomych i kilka przyjaciółek z którymi utrzymywała kontakt ale w tak ogromnym domu, bardziej niż kiedykolwiek odczuwała tęsknotę za rodziną. W Melbourne zaś, miała narzeczonego, którego chyba wcale nie pragnęła poślubić. I wtedy ponownie zerknęła na niego.
Zatrzymaj się — rzuciła nagle, a gdy w pierwszej chwili nie zareagował na jej nagłą prośbę, powtórzyła. — Proszę cie, zjedź na poboczę — dodała, a gdy w końcu jej posłuchał, odpięła pas i przymknęła powieki, by wziąć głębszy oddech. Przez chwilę mogła wyglądać jak ktoś, kogo zmogła choroba lokomocyjna, jednak po chwili, brunetka podniosła się z siedzenia i wdrapała się okrakiem na blondyna. Musiała wiedzieć czy ostatni pocałunek był jedynie skutkiem zbyt dużej ilości alkoholu czy faktycznie pragnęła innego faceta. Potrzebowała mieć te pewność, by móc rozwiązać swe sprawy z Ronanem. Ułożyła więc dłonie na jego krótko przystrzyżonym zaroście i pochyliła się, by musnąć ochoczo jego usta. I tak spłonie w piekle.


Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- Właśnie dlatego cieszę się, że jednak jedziemy tam razem - uśmiechnął się. Oczywiście bardziej cieszyło go to, że spędzą trochę czasu razem, bo jednak niemalże od samego początku złapali ze sobą świetny kontakt. Nic dziwnego - skoro doskonale dogadywał się z jej bratem, to i z nią samą nie mógł mieć złych relacji.
- Oj tam, teraz nawet się o tym nie dowie - zaśmiał się pod nosem, chwilę później jednak nieco spoważniał. Prawdopodobnie dotarło do niego to, że jego słowa mogły zabrzmieć wyjątkowo źle w kontekście tego, że Paul nie żył. Nawet jemu samemu wydało się to trochę nieodpowiednie, skrzywił się więc przepraszająco i mruknął pod nosem coś w rodzaju "sorry" połączonego z "przepraszam". Co poradzić, był kretynem. - Dobrze, że nie widziałaś moich zdjęć z dzieciństwa. Pożerałem wszystko, co tylko znalazło się w zasięgu mojej ręki. Ale... Chyba każdy mały chłopiec przerabia ten etap.
Zapewne nie każdy. Tom po prostu gadał, bo wiecznie nawijał. Chciał też chyba zamaskować jakoś swoje niezręczności, a że tych zazwyczaj było sporo, to biedny Winfield musiał czasem robić za pajaca. Czy mu to przeszkadzało? Niekoniecznie.
- Och... - zerknął na nią kątem oka, bo takiej odpowiedzi chyba się nie spodziewał. - To miasto na pewno budzi wspomnienia i skojarzenia, ale jeśli masz tam swoje życie, swoje sprawy, świetną pracę...
Doskonale to rozumiał. Gdyby to on ułożył sobie życie w innym mieście, prawdopodobnie również czułby, że musi tam wrócić. Rozumiałby jednak uczucia, jakie nią targały. On sam najlepiej czuł się w Lorne Bay i gdyby ktoś postawił go przed wyborem, nie potrafiłby zdecydować, czy woli być tu, czy w innym miejscu.
Ostatecznie pewnie i tak postawiłby na Lorne.
- Co? Tak, jasne - przytaknął i już po chwili rzeczywiście zjechał na pobocze. Teraz, gdy, nie musiał skupiać się już na drodze, mógł dokładniej jej się przyjrzeć. I owszem, wyglądała nieco... Nie to, żeby wyglądała źle, po prostu mógłby przysiąc, że jest odrobinkę blada, a po tym, jak zmieniła pozycję i się na niego wdrapała, był niemal pewien, że miała gorączkę.
- Philly... - nie do końca wiedział, co się tu działo i czy powinien teraz dotykać dłonią jej czoła, by sprawdzać, czy nie jest rozpalone, uznał jednak, że nie będzie tego robił. Przesunął nawet nieco do tyłu swój fotel, by kierownica nie wbijała jej się w plecy. Wciąż jeszcze nie wiedział, co się dzieje, ale nie zamierzał protestować. Przeciwnie. Skoro całowała go ładna dziewczyna, to nie pozostało mu nic innego, jak tylko odwzajemnić pocałunek.

philomena salberg
Opiekunka koni i weterynarz — Stadnina w Carnelian Land
32 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci brata wyjechała z miasteczka i zaczęła układać swoje życie na nowo w Melbourne. Poznała świetnego faceta, który wsunął jej pierścionek na palec i została współwłaścicielką kliniki weterynaryjnej, jednak przedślubne przygotowania sprawiły, że zaczęła mieć wątpliwości i zdecydowała się na mały urlop w rodzinnym Lorne, w którym pozostało jej odwiedzić już wyłącznie cmentarz.
Myślisz? Czuje, że wyzywa mnie właśnie od najgorszych — zaśmiała się, wyobrażając sobie brata, który spogląda na nią z góry i odgraża się za to, że dzieliła się z jego przyjacielem dziecięcymi wspominkami. Kompletnie zignorowała jego słowne potknięcie, sądząc, że Paul czuwał nad nimi każdego dnia. Wiedziała, że to za jego sprawą odnalazła drogę powrotną do Lorne Bay (w sumie przez rocznice jego śmierci) i mogła po raz kolejny poczuć towarzyszące jej szczęście. Nie miała pojęcia co miało na nie tak ogromny wpływ, bo czynników było przecież wiele ale wiedziała, że duży wpływ miał na nią Winfield, u którego boku czuła bliskość brata i s p o k ó j. Nie musiała donikąd gnać, podejmować trudnych decyzji i mierzyć się z czymkolwiek w pojedynkę, a niestety w Melbourne często bywała sama. Ronan sporo czasu poświęcał swej pracy i tak naprawdę, dopiero od niedawna potrafiła się tym cieszyć, bo gdyby wraz ze zbliżającym się terminem ślubu Ashford zaczął na niej wisieć, najpewniej uciekła by w popłochu.
Chłopiec, dziewczynka.. słodycze dopadną każdego — uzupełniła jego wypowiedź, bo przecież sama była ogromnym łasuchem, któremu niewiele brakowało by przetransformować się w kulkę na dwóch kulaskach. Była już jednak w takim wieku, że potrafiła się zreflektować i zadbać o to by mieścić się w ulubione jeansy i uniknąć przykrych docinek ze strony rówieśniczek, które gotowe były wieszać psy na każdej koleżance.
A mimo to, tutaj czuje się zdecydowanie lepiej. W Queensland też są świetne kliniki weterynaryjne oraz mamy własne Sankrtuarium, gdzie także mogłabym pracować ze zwierzętami. A do tego, okazuje się, że w Lorne jest moja kuzynka, której nie widziałam od dziecka.. — mówiła, próbując przekonać samą siebie do podjęcia decyzji i pozostaniu na farmie, jednak nawet gdyby zdecydowała się wypisać plusy i i minusy obu wyborów, najpewniej nie ułatwiłoby jej do niczego. Nie chciała przecież krzywdzić Ronana.. Była odrobinę pogubiona, wystraszona i czuła, że przez zbliżający się ślub, znalazła się w potrzasku. Jak u licha miała mu powiedzieć, że pragnęła czegoś zupełnie innego?
Znacznie łatwiej było popełniać kolejne błędy, które — jak wierzyła — pomogą jej znaleźć odwagę by stawić czoła narzeczonemu i i przynajmniej zwróci,c mu wolność na którą zasługiwał. Trzymanie go u swego boku, gdy tak naprawdę od dawna wiedziała, że nie zamierzała go poślubić było cholernie egoistyczne i paskudne. Jednak to, czego miała dopuścić się za chwilę, było jeszcze gorsze..
Gdy usłyszała zdrobnienie jej imienia, wcale nie zwolniła tempa. Ujęła jego twarz w dłoniach i z zachłannością wpiła się w jego usta, czując jak serce pragnie wyrwać jej się z piersi. Dlaczego nie była tak odważna przy Ronanie? Dlaczego przy nowo poznanym facecie traciła rezon i zachowywała się jak wolna dusza, której nic nie ograniczało? Wyprostowała się nagle, odrywając się od jego warg i chwyciła za bawełniany top, który przeciągnęła przez głowę i odrzuciła na miejsce pasażera. Nie czuła przy nim wstydu i wręcz przeciwnie — łaknęła jego wzroku i dłoni, które wodziłyby po jej nagim ciele. Zanim wróciła do pocałunku, pozbawiła go koszulki, która także została odrzucona na bok i wtedy po raz kolejny była zmuszona oderwać od niego swe usta. Przyglądała mu się z apetytem i musiała przyznać, że mężczyzna pomimo wojskowej renty, wciąż nad sobą pracował. Palcem kreśliła linie po jego nagim, wyrzeźbionym brzuchu i uśmiechała się.

Thomas Winfield
radca prawny — w ratuszu w Lorne Bay
38 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Były wojskowy, który w ostatnim czasie zmienił swoje życie o 180 stopni. Rozstał się z żoną, przeprowadził, znalazł pracę, ale wciąż jest tym samym fajnym facetem, świetnym kumplem i najlepszym bratem na świecie.
- E tam, na pewno nie jest tak źle - uśmiechnął się, ale jednak sam również spojrzał w górę. A co, jeśli kumpel miałby mu za złe, że Tom kręci się gdzieś koło jego siostry? Nieee, chyba wiedział, że Thomas był fajnym facetem i zdecydowanie nie bałamucił Philomeny. Można chyba nawet powiedzieć, że to ona bałamuciła jego! Ale co poradzić, Winfield był całkiem przyjemny. Jego towarzystwo również było przyjemne, więc czy kogoś mogło dziwić to, że kobieta czuła się dobrze w jego otoczeniu?
- Jakby na to nie patrzeć, to są to jakieś plusy. Miałaś też blisko na grób brata, masz też dom, ja tu jestem...
Mówiąc o sobie oczywiście żartował. Owszem, był uroczy, ale chyba nie aż tak, żeby rzucić dla niego przyjemne życie gdzieś w wielkim świecie. Chociaż... Niektórzy powiedzieliby pewnie, że warto, a jako pierwsza wspomniałaby o tym jego mama.
No i dobrze, że nie tylko on był łasuchem. Niektóre słodycze były tak dobre, że aż chciało się je jeść i niekoniecznie patrzyło się wtedy na własną wagę. Inne słodkości były z kolei tak kuszące, że człowiek zdecydowanie skusiłby się na wszystko, także na to, na co być może człowiek nie powinien się skusić, ale chyba jakoś tak wyszło, że nasz Thomas, słodki niczym cukierek, okazał się być prawdziwym ciachem. Jak inaczej nazwać to, co właśnie się stało? Nie miał pojęcia, o czym myślała teraz Philomena, ale czy to był odpowiedni moment na filozoficzne rozważania? Ależ skąd. Zdecydowanie nie miał nic przeciwko temu, by stracić górne części garderoby i bynajmniej nie chodziło o to, że dzień był upalny. Owszem, było gorąco, ale z zupełnie innego powodu. Tym razem nie dało się tego wytłumaczyć wpływem procentów zawartych w winie, bo żadne z nich nie spożywało alkoholu.
Nie trzeba było długo czekać na to, aż wszystko to, o czym myślała Philomena, rzeczywiście się zdarzy. Jego dłonie...
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Nie spodziewał się tego, ale zdecydowanie niczego nie żałował. Nie zastanawiał się nad tym, czy ktoś ich widział, nie analizował tego, co będzie potem. Ot, dali się ponieść chwili, a z dziewczyną taką, jak Philomena... Naprawdę było warto.
Czy po powrocie zdecyduje się gdzieś ją zaprosić? To zdecydowanie nie było wykluczone.

/ zt philomena salberg
ODPOWIEDZ