lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
Miała cztery lata, kiedy spadła z huśtawki, rozbiła sobie brodę, wybiła kilka mleczaków i utopiła w błocie ulubionego misia. To jedno z pierwszych wspomnień, które potrafi przywołać w pamięci. Wczesnojesienne popołudnie, starsze rodzeństwo ganiające się wokół piaskownicy, chyba było zimno - ale temperaturę mogła równie dobrze wyobrazić sobie sama nieco później. Po pewnym czasie zaskakująco łatwo da się manipulować wspomnieniami. Tata ją odpychał. Powoli, miarowo, była szczęśliwa. Chyba wszyscy byli wówczas szczęśliwi. Przynajmniej taką ma teraz nadzieję. Przecież nie mogło być źle zawsze, prawda? W pewnym momencie zdenerwował się, krzyknął coś w kierunku którejś z jej sióstr, złapał mocno za łańcuch rozkołysanej huśtawki, resztę zrobiła fizyka. Stevie do tej pory ma niewielką bliznę na brodzie. Nie jest to jednak coś, czym lubiłaby się chwalić.
Miała siedem lat, gdy zrozumiała, że zadawanie zbyt dużej ilości pytań wcale nie gwarantuje uzyskiwania dużej ilości odpowiedzi. Gdy zadaje się je w nieodpowiednim momencie, może w nieodpowiedniej kolejności lub nieodpowiedni sposób (nigdy nie odkryła konkretnego niewłaściwego algorytmu), zamiast nowych porcji wiedzy otrzymuje się jedynie kolejne dawki irytacji. Czasem nie do końca umiejętnie tłumionej. Mniej więcej w tamtym okresie zaczęło do niej docierać, że jeśli chce się czegoś dowiedzieć, musi nauczyć się tego sama. Nie przeszkadzało jej to. Samodzielność nigdy nie była czymś, co uważałaby za szkodliwe.
Miała dziesięć lat, gdy zajęła drugie miejsce w międzyszkolnym konkursie matematycznym. Drugie! Mogłaby uważać to za sukces, gdyby tylko potrafiła znaleźć odpowiedź na zadane jej przez rodziców pytanie “dlaczego nie pierwsze?”.
Dlaczego to w ogóle miało znaczenie?
Gdy miała dwanaście lat, zrozumiała, że nie miało. Nie musiała być przecież pierwsza. Być może bycie pierwszą znajdowało się po prostu poza jej zasięgiem. Nie była pierwszym dzieckiem w rodzinie, nie była tym najmłodszym. Nie była najbardziej lubiana wśród rówieśników i chociaż nauczyciele chwalili jej wyniki w nauce, zdawała sobie sprawę, że jest po prostu wśród tych zdolniejszych dzieciaków, ale na pewno nie ponadprzeciętnych. I szczerze? To było w porządku. Przestała starać się na siłę. Robienie rzeczy, które sprawiały radość właśnie jej, jest i tak znacznie przyjemniejsze.
Nie skończyła jeszcze piętnastu lat, gdy jej życie rodzinne wywróciło się do góry nogami. Od dawna czuła dystans pomiędzy sobą a rodzicami. Zupełnie jakby istniała pomiędzy nimi niewidzialna bariera uniemożliwiająca pełne zrozumienie. Może nie chcieli słuchać, może nie mieli czasu, żeby interesować się każdym ze swojej gromadki dzieciaków, może to ona sama była przesadnie skryta, zbyt indywidualistyczna i za mocno przywiązana do chodzenia własną drogą. Zresztą, szukanie winnych takiego stanu rzeczy nie miało znaczenia. Było, jak było. Dystans istniał, dystans był wszechobecny, wpływał nie tylko na nią, dystans rozdzielił rodziców. Ona, mama i rodzeństwo wyprowadzili się do innego miasta, żeby rozpocząć nowe życie. Tata zniknął, pozostawiając po sobie wspomnienie podniesionego chropowatego głosu i koszul w kratę. Mimo wszystko Stevie nadal lubi koszule w kratę.
Do Greenwater (WA, USA) wkroczyła, wkraczając jednocześnie w okres dojrzewania. Początkowo nie była przekonana do tego małego miasteczka razem z jego wszystkimi mrocznymi legendami. To nie tak, że w nie wierzyła, ale… wybujała wyobraźnia potrafiła zrobić swoje. Poza tym nie jest łatwo być tą nową. Lubiła swój indywidualizm, ale ciągłe bycie samą to jednak zbyt wiele.
Zaczęła się otwierać w okolicy swoich szesnastych urodzin. Powoli, stopniowo przekonując samą siebie, że nie musi się bać ani krępować, że wystarczy tylko zagadnąć tę sympatyczną ciemnowłosą dziewczynę siedzącą przed nią na angielskim, gdzie kupiła tę super torebkę albo pomóc chłopakowi z ławki obok na matmie, podsuwając mu własne zadanie domowe. Ludzie wcale nie byli tacy straszni. Właściwie można było się z nimi nie tylko dogadać, ale też całkiem nieźle bawić.
Zanim skończyła siedemnaście lat wypiła pierwsze piwo, wypaliła pierwszego papierosa, zaciągnęła się po raz pierwszy skrętem i poszła na swoje pierwsze wagary. Po raz pierwszy była też zakochana, ale gdyby miała powiedzieć, kiedy to się zaczęło, nie byłaby w stanie. Miała wrażenie, że to uczucie było w niej jakby od zawsze i tylko czekało na to aż postanowi je odkryć. I pomyśleć, że nigdy nie czuła się ani trochę romantyczką. Może zwyczajnie była młoda i naiwna. Prawdopodobnie. Jej wielka miłość prysła kilkadziesiąt miesięcy później. To się przecież zdarza.
Postanowiła, że zostanie architektem niedługo po swoich osiemnastych urodzinach i niedługo przed skończeniem szkoły średniej. Spontaniczność decyzji w niczym nie przeszkadzała - Stephanie była jej absolutnie pewna. To wydawało się właściwe. Mimo pożyczki studenckiej wiszącej nad głową prawdopodobnie do końca jej życia, mimo konieczności kolejnej zmiany otoczenia, mimo wszystkich drobniejszych i większych przeciwności. Chciała coś osiągnąć. Przynajmniej ten jeden raz.
Miała dziewiętnaście lat i kilka miesięcy, gdy zaczęła przyzwyczajać się do nowego miejsca zamieszkania. Denver było większe niż Kirlkand i Greenwater i nie padało w nim tak często. Przyzwyczajenie się nie było wcale trudne
Nie ma pojęcia, kiedy zaczęła się gubić. Próbując odnaleźć się wśród straconych podczas licznych imprez wspomnień? Błądząc nieznanymi uliczkami we wcześniej nieodwiedzanych częściach miasta, chcąc znaleźć drogę do domu jeszcze zanim Denver w pełni się obudzi? Zanim jej nowy (nie)znajomy wstanie i zobaczy, że bezczelnie uciekła... Wygrzebując z kieszeni dziurawego płaszcza drobne na kawę z automatu, bo wieczory były długie, nauki było wiele i z jakiegoś powodu nic nie chciało już przychodzić do niej samo? Może wzięła na swoje barki zbyt duży ciężar? Może za dużo rzeczy chciała? Może to wszystko nie miało sensu...
Miała niemal dwadzieścia cztery lata, kiedy postanowiła zrobić sobie przerwę. Na pół roku, rok, może więcej - nie ma bladego pojęcia. Wróciła do Greenwater i szukałą sensu. Nie znalazła.
Miała dwadzieścia cztery lata, kiedy jej starsza siostra zmarła na białaczkę. Nie potrafi sobie z tym poradzić. Postanowiła wyjechać i spróbować gdzie indziej znaleźć to, czego wciąż nie potrafi znaleźć…

φ Poranki nie są dla niej i zdecydowanie lepiej funkcjonuje wieczorami lub nawet późną nocą. Kiedy musi wcześnie wstać, nie działa jak należy zanim nie wypije solidnego wiadra mocnej kawy.
φ Zdarza jej się zostawiać wokół siebie bajzel, który nazywa artystycznym chaosem. Po prostu lubi mieć istotne rzeczy zawsze na widoku, a najlepiej pod ręką, gdy są jej potrzebne.
φ W pewnych kwestiach jest jednak przesadnie porządnicka - jej bielizna i skarpetki poukładane są w szufladach kolorystycznie, podobnie jak sukienki w szafie, a każdy z jej kubków ma swoje określone miejsce na półce w kuchennej szafce. Dodatkowo nie może znieść widoku upieprzonego blatu w kuchni, przekrzywionego kontaktu na ścianie czy nierówno ułożonej wycieraczki przed drzwiami wejściowymi.
φ Maluje, rysuje, wyszywa, zdarzyło jej się nawet coś wyrzeźbić, ale nie jest fanką tego ostatniego zajęcia.
φ Kiedy się wstawi, zamienia się w wyjątkowo uczuciowego misia… lub ewentualnie królową parkietu i mistrzynię karaoke.
φ Nie pływa, bo nie umie nie lubi. Mimo to naprawdę lubi żeglarstwo.
φ Błogosławi deszcze w Afryce, bo Toto to legenda.
φ W ogóle lubi legendarne zespoły muzyczne. Kiedyś to kurła była muzyka. Teraz to nie ma.
φ Slytherpuff for life.
Stephanie Leigh Mayfield
27 stycznia 1998
Kirlkand, WA, USA
aktualnie intensywnie szuka
liczy że znajdzie
fluorite view
panna, heteroseksualna
Środek transportu
Nie posiada żadnego na własność, nawet roweru czy rolek, chociaż chętnie wypożyczyłaby hulajnogę. Posiada też uprawnienia na prowadzenie żaglówki, ale jako przyjezdna nie ma praw własnościowych do żadnej.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie posiada żadnego.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Właściwie wszędzie - swój czas aktualnie dzieli pomiędzy zwiedzanie a poszukiwanie pracy.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzinę Mayfield w USA

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale proszę jej za bardzo nie sponiewierać, nie zabić, nie zepsuć, nie uszkodzić na stałe na zdrowiu.
Stevie Mayfield
Charleen Weiss
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany