paser, instruktor karate dla dzieci — shadow, dom kultury
25 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jak pod prąd płynąłem wiele mnie spotkało ale jeszcze nic nie zabiło

Chadwick doczekał się w swoim życiu aż czterech matek.
Pierwsza matka, ta która go powiła, miała największe dla jego życia znacznie. Choć tylko dlatego, że nie pojawiłby się na tym świecie gdyby nie wypchnęła go ze swojego łona. Bo z wychowaniem go nie miała zbyt wiele wspólnego. Zazwyczaj to ojcowie wychodzili po mleko i nie wracali, jednak w tym przypadku Sarah nie poradziła sobie z odpowiedzialnością jaką było bycie młodą matką i zrzuciła to na barki swojej największej miłości. Nie tak wielkiej, najwyraźniej, skoro uciekła od niej w popłochu, kiedy Chad miał zaledwie parę miesięcy. Jego ojciec nie załamał się i targał ciężar wychowywania na swoich barkach, choć z Chadwickiem pomagała mu babcia chłopca i prawie wszystkie sąsiadki z Tingaree. Robert ciężko pracował, żeby powiązać koniec z końcem, a cały ten upór sprawił, że wkrótce wyprowadzili się od babci, do domu w Sapphire Drive.
Jego drugą mamą była jego babcia. Nauczyła go chodzić, pisać, jeździć na rowerze. Ale wszystkiego, czego nauczył się w późniejszym życiu i co sprawiło, że jest taki jaki jest, nauczyła go okolica, w której się wychował. Sapphire River nie było najspokojniejszym miejscem na ziemi, a jednak miało swój urok, który sprawił, że mały Chadwick nie bał się dosłownie niczego. Spacerował po tych szemranych ulicach jak gdyby nigdy nic, zwiedzał różne zakamarki, nie raz był świadkiem czegoś, czego małe dziecko nie powinno nigdy widzieć, a starsi koledzy zamiast go przerażać, to mu imponowali. Zawsze marzył, żeby mieć starszego brata, który dałby mu potrzymać pistolet, czy pomógł spuścić wpierdol jakiemuś cwaniaczkowi.
Trzecią mamą, była mama Daisy, jego najlepszej przyjaciółki. Chadwick spędzał w jej domu całe dnie, kiedy wracał ze szkoły. Ojciec ciągle pracował, nie miał rodzeństwa, a babcia przestała się swoim wnuczkiem interesować odkąd ten zaczął mówić i pierwszy raz jej odpyskował. Jadł obiady u Daisy, a rodzinę swojej przyjaciółki znał lepiej niż swoją własną, której zawsze było jakoś mniej w jego życiu.
Chadwick nigdy nie przykładał się jakoś mocno do nauki. Książki zawsze leżały gdzieś na drugim planie, kiedy on wolał włóczyć się z przyjaciółmi i spędzać czas na robieniu głupot. W szkole średniej nie miał jednak większych problemów z ocenami i radził sobie lepiej niż większa połowa swojej klasy. Największą przyjemność sprawiało mu wtedy siedzenie na lekcjach poezji, choć nigdy tego otwarcie nie przyznał. Nie tylko dlatego, że skrycie podkochiwał się w swojej nauczycielce, ale też dlatego, że pisał dużo własnych wierszy, skrywanych gdzieś pod łóżkiem, żeby żaden niepowołany osobnik się o nich nie dowiedział.
Doskonale pamiętał dzień, w którym szemrane życie odbiło na nim swoje piętno. Było to chwile po tym jak poznał swoją czwartą, ostatnią matkę. Ojciec zakochał się w niej bez pamięci, choć Francesca była raczej jedną z tych kobiet spod ciemnej gwiazdy. Chadwick nigdy nie interesował się mocno skąd ta rudowłosa piękność wzięła się w ich domu i nigdy też nie zwrócił uwagi na jednodolarówki, które wyciągała ze stanika, kiedy wracała do domu, po ciężkim dniu w pracy. Domu, który raczej z prawdziwym, ciepłym domem nie miał nic wspólnego. Był tylko pustym, nic nieznaczącym słowem, za którym nie kryło się nic więcej, niż tylko parę ścian, okien i drzwi. Tego lata Francesca wprowadziła się już na stałe i natychmiast stała się panią na włościach. Chadwick nie raz sprzątał ze stolika rozlane browary czy usypane z białego proszku górki, łudząc się, że to pozwoli mu zachować chociaż cząstkę tej starej normalności. Do jego życia, do rodzinnego domu wkradła się jednak patologia i to taka, na skalę produkowania mety zamiast spaghetti przy kuchennym stole. Wtedy też kartoteka Chadwicka stała się okazała, bo pod groźbami wywalenia z domu na zbity pysk musiał dostarczać te przetwory, do zadowolonych klientów. Wpadł, raz, drugi, trzeci i po tym stał się młodocianym przestępcą, co pogrzebało do końca jego szansę na dobrą przyszłość, pójście na uniwerek, czy wyrwanie się z tej dziury, która nie wydawała mu się już wcale taka fascynująca. Już wtedy częściej niż w szkole pojawiał się na salce, gdzie zawzięcie trenował Karate. Lepsze przecież to niż siedzenie w tej walącej metą melinie zwanej rodzinnym domem.
Takie interesy z reguły nigdy nie trwały długo. Francesca była zbyt łasa na pieniądze, żeby nie odbiło jej się to wszystko czkawką. Wystarczyło wkurzyć kilku złych panów, którzy wkurzyli jeszcze innych złych panów i życie rudej macochy Chadwicka skończyło się wraz z kulką utkwioną między jej oczami, latem, kiedy akurat kończył szkołę średnią. Odcisnęło to piętno na jego biednej, skrzywionej już psychice, ale nawet to, że w tym samym czasie, kiedy kawałek metalu zgasił płomyk jego czwartej mamusi, on siedział na ganku i jadł burgera, nie sprawiło, żeby wyniósł się z tego patologicznego miejsca. Lojalność była dla niego ważna i Chad mimo tych oczywistych czerwonych flag został ze swoimi kolegami, żeby dalej jak gdyby nigdy nic przesiadywać na salce, pić browary i włóczyć się po ciemnych ulicach bez żadnego konkretnego celu, czy pomysłu na życie.
Póki żyła jeszcze Francesca to Chadwick podejrzewał, że będzie mógł odwiedzić kiedyś więzienne mury. Jego macocha nie była aniołem, a jednak Chad darzył ją jakąś odrobiną miłości i oczywistym było to, że chciał odwiedzać ją jak już powinie jej się noga, bo to prędzej czy później przytrafiało się każdemu. Nawet wielki Pablo Escobar skończył marnie, więc dlaczego taka Francesca, głupia jak pień, miała poradzić sobie w tym świecie w którym najważniejsze były dragi i kasa? Nigdy jednak nie przypuszczał, że to on stanie po drugiej stronie kraty i to on będzie tym, którego będzie trzeba odwiedzać. Miał osiemnaście lat i został oskarżony o zabicie własnej macochy. Kogoś w końcu trzeba było posadzić. Sędzia nie mógł przecież wiedzieć, że Chadwick był dobrym dzieciakiem, który nigdy niczego złego w swoim życiu nie uczynił. Sprawy się pokomplikowały. Adwokat, którego dostał z urzędu nie mógł poradzić sobie z zarzutem morderstwa, a chłopak na swoje dziewiętnaste urodziny dostał w prezencie niebieskie wdzianko.
Lata mijały, a jego sytuacja wcale się nie polepszała. Życie wśród marginesu przygotowało go trochę na pobyt za kratkami, ale rzeczywistość wyglądała gorzej. Życie w zamknięciu było prawdziwą szkołą przetrwania. Chad pogodził się ze swoim marnym losem i z tym, że najlepsze lata swojej młodości miał spędzić wśród bandy kryminalistów, którzy mimo to stali się jego najlepszymi kumplami. Choć nie wszyscy i nie raz, nie dwa zasypiał z poobijaną twarzą. Przypakował, napisał cały stos wierszy i na pewno nie był już głupim dzieciakiem. Ale poza tym nic się nie zmieniło i nadal był tym Chadwickiem o gołębim sercu, który z pewnością nie skrzywdziłby muchy.
Jeśli nie musiał.
Robert Jansen nigdy nie przestał walczyć o swojego syna. Harował ciężko, żeby załatwić mu dobrego adwokata, a ten zaś, po aresztowaniu fistaszka, który miał się za grubą rybę, dokopał się do nowych dowodów, które mogły oczyścić go z zarzutów. Po trzech latach od zamknięcia wznowiono jego proces, a jakiś czas później oddalono wszystkie zarzuty, i Chadwick stał się znów wolnym człowiekiem.

Pierwszy rok opiewał w mnóstwo niezrozumiałych dla nikogo wybuchów złości, bo przecież lepiej żyło mu się w zamknięciu. Nie mógł przywyknąć do społeczeństwa, które mimo oczyszczenia go z wszelkich zarzutów nadal spoglądało na niego spod byka. Tak jakby mógł w każdej chwili wyciągnąć zza pazuchy broń i wpakować jednej babie z drugą kulkę, tak jak to na pewno zrobił swojej macosze.
Chcąc nie chcąc Chadwick nadal musiał żyć na bakier z prawem, bo nikt nie chciał dać mu normalnej pracy. W końcu był skazańcem.
Chwytał się wielu zajęć, które mogły wepchnąć go z powrotem za kraty, choć starał się nie wychylać. Żył w cieniu, skryty gdzieś w chacie swojej babki w Tingaree, bo do rodzinnego domu nie chciał wracać. Żył tylko nocą, by uniknąć wścibskich spojrzeń. Przesiadywał w Shadow, z ludźmi swojego pokroju. I tam zarabiał.
Trzy lata.
Tyle zajęło mu wyjście z cienia i podjęcie próby, by łatka mordercy odkleiła się od jego lica. Początkowo dyrektorka miejscowego domu kultury była przerażona wizją skazańca uczącego dzieci karate. Przekonywana jednak przez swoją dobrą przyjaciółkę, a ciotkę Chadwicka, dała mu szansę, a on w pełni ją wykorzystał, ukazując swoje gołębie serce i choć dla tych najmniejszych mieszkańców Lorne Bay będąc kimś, kto zasłużył na ich ciepły uśmiech i nieskazitelnie czystą miłość.

Siedział w więzieniu o zaostrzonym rygorze trzy długie lata. Został niesłusznie skazany za morderstwo swojej macochy, którego był jedynym świadkiem i oczyszczony z zarzutów kiedy prokuratura zyskała nowe dowody;
Ma na koncie dużo zer, które dostał w ramach zadośćuczynienia, ale nie wie do końca co powinien z nimi zrobić;
Najważniejsza jest dla niego lojalność dla przyjaciół, skoczyłby za niejednego w ogień i poszedłby jeszcze raz do więzienia jeśli miałoby to kogoś uchronić przed zmarnowaniem sobie życia. Jego już i tak jest przecież zmarnowane;
Miał w swoim życiu tylko dwie, poważne dziewczyny, ostatnia, z którą spotykał się w szkole średniej zostawiła go, kiedy go zamknęli;
Ćwiczy sporty walki, które obok motoryzacji i poezji są jego największą pasją;
Wciąż walczy z traumą po morderstwie macochy. Śpi z bronią pod poduszką, bo obawia się, że taki sam los może spotkać jego.


Chadwick Jansen
16 październik 1998
Szpital w Cairns
Paser, Instruktor karate dla dzieci
Shadow, Dom kultury
sapphire river
Kawaler, Heteroseksualny
Środek transportu
Lubi spacerować, bo to pomaga oczyścić umysł. Zwykle jednak jest zabiegany i można spotkać go za kierownicą jeepa

Związek ze społecznością Aborygenów
Rodzinnych więzów nie ma żadnych, przynajmniej nie tych prawdziwych. Jego babka lata mieszkała jednak w Tingaree, a jej sąsiadki, Aborygenki często opiekowały się Chadwickiem razem z nią, kiedy był mały. Staruszki nadal go pamiętają, a Chadwick zawsze znajdzie chwile, by im pomóc

Najczęściej spotkasz mnie w:
Plaża, chociaż po zmroku
Shadow, dom kultury, Tingaree, Sapphire River

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Robert Jansen (NPC)

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Chadwick Jansen
David Gimeno
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany