adwokat, współwłaścicielka kancelarii — fitzgerald & hargrove
35 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Nie złamały jej dorastanie w wielodzietnej rodzinie, ciężka choroba, własna niepełnosprawność oraz śmierć obojga rodziców. Pękła, gdy zaginął młodszy z dwójki jej synów. Od czterech lat żyje nadzieją, bo wierzy, że kiedyś go odnajdzie.
- Czyli jesteście jeszcze bardziej beznadziejni, niż myślałam.
Gdyby to ją wyzywano od beznadziejnych, prawdopodobnie jej ambicja wzięłaby górę i stanęłaby na rzęsach, żeby pomóc swojemu klientowi i tym samym nie stracić swojej renomy w oczach niedoszłych zleceniodawców. Z pewnością nie zachowywałaby się ten sposób, jak agent, z którym miała (nie)przyjemność rozmawiać.
- Dla was każdy moment jest zły, kiedy chodzi o wzięcie się do roboty - prychnęła. - Nie wiem, czym zajmuje się pan na co dzień, ale z takim podejściem, chyba nie ma pan na koncie zbyt wielu sukcesów. Próba robienia idiotki z kogoś, kto zna realia, ani trochę nie jest mila. Ma pan dzieci? - spytała, ale nie czekała nawet na odpowiedź. Tak naprawdę w ogóle jej to nie interesowało. - Gdyby pan miał, postawiłby pan na nogi wszystkich swoich kumpli i ani troche nie dziwiłby się pan, że inni ludzie właśnie tak robią.
A przynajmniej próbują, pod warunkiem, że agenci próbują jakoś im pomóc. Ona wcale tego nie czuła. Przeciwnie. Czuła, że jest w tym wszystkim sama, bo już od dawna żaden funkcjonariusz nie pofatygował się do niej nawet ze zwykłym stwierdzeniem "pani Fitzgerald, wciąż nie mamy nic nowego, ale cały czas pamiętam o pani synu". Gdyby tylko miała jakiś ślad, jakiś trop, wtedy od razu zaciągnęłaby do współpracy swojego męża, a tak... Poruszanie się po omacku było cholernie trudne.
- Nie wierzę, że nie macie jakiejś bazy danych, bazy świadków, do której mógłby pan teraz wejść i od razu tego zweryfikować - zerknęła na niego kątem oka. Tym razem była już spokojniejsza, bo taka właśnie powinna teraz być. Czy próbowała właśnie delikatnie go podejść Owszem. Czy agent mógł mieć tego świadomość? Zdecydowanie. Mimo to na wszelki wypadek podała mu swój numer. Nie na kartce, którą jej podał. Wyciągnęła z torebki swoją firmową wizytówkę i położyła ją na biurku. Wspomniała już o tym, że była adwokatem, więc dlaczego nie miałaby zagrać tą kartą?

Kieran Montgomery
agent federalny — Australian Federal Police
33 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Po śmierci rodziców wyjechał bez słowa z Lorne Bay i zaciągnął się do wojska, a po zakończonej misji wstąpił w szeregi federalnych. Odkąd wrócił do rodzinnego miasta układa sobie życie z Caitrioną. Pracoholik, który od niedawna ma nową partnerkę, Annie, z którą skaczą sobie do gardeł. Mrukliwy, gburowaty i sarkastyczny typ, który na klatce schodowej nie powie ci "dzień dobry".
Zignorował jej słowa, nie zamierzając się teraz tu z nią licytować. Jego ego wciąż miało się całkiem dobrze i nie zamierzał teraz kajać się tylko po to, żeby przypadkiem źle o nim nie pomyślała. Nie był na jej zleceniu, nie płaciła mu za nic, wykonywał swoją robotą i wykonywał ją dobrze, więc nie musiał dodatkowo się tu przed nią popisywać.
– Nie, nie mam dzieci i nie uważam, że to źle wpływa na moją pracę – odparł jej ze stoickim spokojem. – Wyżywa się pani na mnie, bo nie ma tu mojego kolegi, rozumiem że te emocje muszą mieć gdzieś ujście. Ale zapewniam panią, że absolutnie każde zgłoszenie traktujemy tu na równi i absolutnie sprawa pani syna nie została potraktowana po macoszemu – kontynuował, do znudzenia powtarzając to samo. Nie chciał tu eskalacji konfliktu, nie chciał też jej tu sztucznie uspokajać. Mówił jak jest, bo akurat w to, że jego kumple zrobili, co mogli, bardzo mocno wierzył. Osobiście nie lubił Blackmana, ale obiektywnie uważał go za dobrego glinę.
– Oczekuje pani, że odczytam teraz pani zeznania wszystkich świadków w sprawie? – uniósł pytająco brew, pewien że Blackman na pewno już przez to kiedyś przechodził. – Ale skoro nikt z tamtym właścicielem sklepu nie rozmawiał, to na pewno tego tu nie ma – odparł odbierając od niej wizytówkę z numerem i zaczął wklepywać coś do komputera. To, że była adwokatem, niespecjalnie robiło na nim wrażenie. Jak już powiedział, wszyscy „petenci” byli tu traktowani równo. – Okej, nie widzę tu w bazie, żebyśmy mieli zeznania właściciela tego sklepu. Czyli wracamy do drugiej części mojej obietnicy – skontaktuję się z nim osobiście – zapewnił, po czym zerknął na nią. – Mogę zrobić to teraz. Chce pani jechać ze mną? – spytał, czekając na jej reakcję.
Gwen E. Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — fitzgerald & hargrove
35 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Nie złamały jej dorastanie w wielodzietnej rodzinie, ciężka choroba, własna niepełnosprawność oraz śmierć obojga rodziców. Pękła, gdy zaginął młodszy z dwójki jej synów. Od czterech lat żyje nadzieją, bo wierzy, że kiedyś go odnajdzie.
- Nie byłabym tego taka pewna.
Znała wiele przypadków, gdy ktoś, kto był rodzicem, podejmował się czasem ponadludzkich wysiłków, uznała jednak, że nie będzie już dodatkowo zabierała głosu. W jednym mężczyzna miał rację: może trochę niepotrzebnie za wszystko obrywał, ale Gwen musiała na kimś się wyżyć, żeby emocje, które w niej buzowały, mogły znaleźć jakieś ujście. No i proszę, okazało się, że dzięki jej krzykom, wrzaskom oraz stanowczej postawie, dało się osiągnąć zamierzony cel.
- Dlaczego wszystkich? Tylko tych, którzy mogli cokolwiek widzieć coś, co wiąże się z tym sklepem - odparła. OK, bardzo chętnie wysłuchałaby wszystkich, co oczywiście się nie stanie. Najbardziej ciekawiło ją to, czy służby faktycznie wzięły się za przesłuchania właściciela sklepu, czy szukały jakichś nagrań z monitoringu. Przecież tam na pewno był jakiś dowód, jakiś ślad, jakiś trop. W tym momencie Fitzgerald nie miała się już chyba czego trzymać, nic więc dziwnego, że trzymała się tego szalenie kurczowo.
- Jak to nie macie tych zeznań? Przecież to nie jest coś, o czym mówiłam wam dziś rano. Ktoś powinien za to beknąć - i tego zdecydowanie będzie się trzymała. AFP wiedziało o wszystkim , bo Gwen bez przerwy tu przychodziła z nowymi podejrzeniami. Część z nich zdecydowanie zrodziła się tylko w jej głowie i nie była warta uwagi śledczych, ale czasami udawało jej się podsunąć agentom jakiś wątek, który ci zdecydowanie chcieli sprawdzić. I tutaj znów - większość prowadziła donikąd, jednak kobieta nie potrafiła tak po prostu odpuścić. Gdyby tak okazało się, że zlekceważyła jakoś ten jeden, jedyny ślad, który mógłby zaprowadzić ją do dziecka, nigdy by sobie tego nie darowała.
- Co to za pytanie? Oczywiście, że chcę.
Zdecydowanie nie da się spławić, nic więc dziwnego, że oboje wyszli zaraz z budynku i udali się w miejsce, w którym oboje, a już na pewno ona, spodziewali się jakichś odpowiedzi.

/ zt Kieran Montgomery
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
005.
{outfit}
Nareszcie! Ucieszyła się, gdy dostała wiadomość od biura federalnego, że ponownie proszą o współpracę przy jakiejś dziwnej sprawie. Może to było strasznie słabe z jej strony, ale naprawdę cieszyła się, gdy w okolicach bywało niebezpiecznie, bo dzięki temu zyskiwała ciekawą pracę. Mogła zrobić coś innego niż tylko siedzieć na uczelni i użerać się albo ze studentami, albo co gorsza z tymi starymi burakami, z którymi przyszło jej pracowac. To w jaki sposób reszta profesorów ją traktowała było naprawdę karygodne i miała ich serdecznie dosć. Praca dla federlanych zawsze była miłą odskocznią, a jeżeli jeszcze będzie mogła dzięki temu spędzić więcej czasu z Kieranem, no to nic tylko się cieszyć. Same plusy. Dla niej, być może dla tych co byli ofiarami tego poszukiwanego człowieka, to już tak nie koniecznie.
W każdym razie po skończonej pracy na uniwersytecie wsiadła do samochodu i pojechała w stronę biura czy tam komisariatu federalnych. Nie wiem jak to się nazywa w Australii. Nie ważne! Dojazd tam nie zajął jej wiele czasu i już po chwili stała przy wejściu tłumacząc się jakiejś recepcjonistce kim jest i po co tu przyjechała. Powiedzieli jej gdzie ma iść i z kim się będzie miała spotkać. Jak się okazalo była to jakaś Annie no i teraz już jej się zapaliła czerwona lampka. Czy to ta Annie, z którą pracuje Kieran? Ta co ciągle gada o teściowej i swoim małym bombelku? Jeżeli tak, to Caitriona nie mogła się doczekać żeby ją poznać. Była szczerze podekscytowna. Czekała spokojnie na jakimś korytarzu, gdy nagle zobaczyła blondynkę idącą w jej strone. – Dzień dobry, Caitriona Fairley – przedstawiła się pierwszy, gdy tylko kobieta do niej podeszła. – Podobno potrzebujecie grafologa – no więc przybyła niczym księżniczka na białym koniu, albo Edward Cullen w srebrnym volvo.

Annie Halsworth-Callaway
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
/ przed jarmarkiem

Sprawa, którą zajmowała się ekipa federalnych, wydawała się rozwojowa. Oczywiście ze względu na dobro śledztwa nie mogę zdradzać szczegółów, ale gdyby nie jeden z nich, nie byłby im potrzebny grafolog, prawda? Do siedziby agencji wpłynął niedawno list. Anonimowy. Teoretycznie można by go olać, uznać, że to kolejne wymysły lub donosy w stylu "uprzejmie donoszę, że mój sąsiad jest mordercą, bo spojrzał krzywo na mojego kotka" (ale umówmy się - to jednak dość poważne oskarżenia), jednak tym razem chodziło o coś innego. O donos. Nie było to nic wielkiego w stylu zagadkowych listów od Zodiaka, jednak analiza charakterów pisma zdecydowanie będzie im tu potrzebna.
Szkoda tylko, że Kieran gdzieś się zapodział. Trudno, jego strata. Blondynka zajmie się tym sama, tym bardziej, że pani grafolog już na nią czekała.
- Annie Halsworth-Callaway. Miło mi - uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę. - Tak, potrzebujemy opinii specjalisty, ale może opowiem o wszystkim już przy biurku, dobrze?
Wskazała gestem jedno z miejsc w strefie open space. Własnego gabinetu dorobił się tu niestety tylko jej bezpośredni przełożony, musiały więc porozmawiać przy stanowisku pracy blondynki.
- Napije się pani czegoś? Kawy? Herbaty? - zaproponowała na start. Nie miała pojęcia, jak długo potrwa spotkanie i jak wiele czasu będą potrzebowały. Zdecydowanie nie chciała załatwiać wszystkiego na szybko, po łebkach. Raz, naprawdę potrzebowali jakiegoś tropu oraz opinii grafologa, a dwa, Montgomery znów próbowałby wmówić jej, że nie nadaje się do tej roboty, co oczywiście nie było prawdą.
- Powinien być z nami mój partner, ale chwilowo jest zajęty innymi obowiązkami. Zacznijmy bez niego, może wkrótce do nas dołączy.
Skłamała. Tak naprawdę nie miała zielonego pojęcia, co robił teraz Kieran, uznała jednak, że w tym wypadku zawodowa solidarność powinna zwyciężyć w starciu z chęcią wbicia mu szpileczki. Przy okazji podkradła krzesełko z boksu swojej koleżanki, by Fairley miała gdzie siedzieć. Uznała również, że zapewni im nieco więcej miejsca na blacie, przesunęła więc nieco zdjęcie swojej rodziny oraz teczki z aktami sprawy, której poniekąd dotyczyło zlecenie dla grafologa.

caitriona fairley
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
Gdy usłyszała imię i nazwisko kobiety to już była pewna z kim ma do czynienia. Kieran trochę jej opowiadał o swojej partnerce, chociaż nie za wiele było w tych opowieściach pozytywnych aspektów. Cat zawsze starała się go jakoś stopować i proponować, żeby jednak wykazał się odrobiną empatii i był dla Annie trochę milszy. Nie chciała później słuchać, że się spotyka z gburem, chociaż pewnie i tak już znajdowały się osoby, które mogły w ten sposób mówić. Walić ich. Ważne, że Cat była szczęśliwa. – Miło mi panią poznać – powiedziała obdarzając kobietę uśmiechem. – Jasne – kiwnęła głową i przeszła we wskazane przez Annie miejsce. – Kawą nie pogardze, dziękuję – obstawiała, że mogą spędzić tu chwilę więc kawa zdecydowanie się jej przyda. Cat uwielbiała pracować dla policji czy federalnych, przynajmniej wtedy się coś działo i mogła popisać się swoimi umiejętnościami. W normalnej pracy nie zawsze miała taką możliwość. Uczyła swoich studnetów, prowadziła własne badania, ale jednak współpraca z organami ściagania była mocno ekscytująca.
- Zawsze się tak spóźnia? – Zapytała unosząc brew, bo kto wie może się czegoś ciekawego dowie. – Z doświadczenia wiem, że praca z mężczyznami nie zawsze jest prosta – Ci z którymi współpracowała Cat to jeszcze na dodatek byli starymi dziadami, którzy nie mogli przetrawić tego, że młoda kobieta ma coś do powiedzenia. – W takim razie w czym mogę pomóc? – Musiała dowiedzieć się czegoś o sprawie, żeby później łatwiej było jej opracowywać otrzymane teksty i sprawdzić co kryje się za charakterem pisma.

Annie Halsworth-Callaway
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Tyle dobrego, że Annie nie pozostawała mu dłużna. Ona też wiecznie narzekała na Kierana swojemu mężowi, ale czy można było jej się dziwić? Ona była miła, radosna, uprzejma, a jej zawodowy partner to mruk, gbur i cham, który totalnie nie doceniał tego, iż blondynka naprawdę lubiła pisać raporty i zawsze stała się podchodzić optymistycznie do wszelkich spraw związanych z nową pracą. Lubiła rozmawiać z ludźmi i nawiązywać relacje z członkami ich zespołu, bo... No właśnie. Zespół. To chyba słowo-klucz. Była przyzwyczajona do tego, że praca zespołowa faktycznie nią była, a przez Kierana czasami miała tego dosyć.
Głównie to jego miała dosyć.
- Nie mamy tu zbyt dużego wyboru. Może być czarna z cukrem? - bo cukier miała! Wbrew temu, co niektóre Kierany mogłyby sugerować, nie słodziła sobie kawy słodkim uśmiechem z fotografii bombelka. A skoro wyboru nie było, to zaczęła robić kawę. Może udałoby jej się zagadać do kolegi i pożyczyć od niego trochę mleka, więc w razie czego również i to mogłaby zaproponować. Na szczęścia ludzie ją lubili. Nie to, co innych.
- Tylko wtedy, kiedy faktycznie zatrzyma go coś ważnego - odparła. Oczywiście mocno kłamała, bo nie miała pojęcia, gdzie jest Kieran, ale nie będzie przecież opowiadała o tym ludziom spoza ich agencji. Nawet gdyby robił teraz kupę, to wciąż było jednak ważne. - Tak, coś o tym wiem. Czasami czuję, że na każdym kroku muszę udowadniać, że naprawdę wiem, co robię - westchnęła, ale jednak to nie o tym chciała rozmawiać. - Prowadziliśmy pewną sprawę. Nic wielkiego, chodziło o zatrzymanie podejrzanego ze sporą ilością narkotyków. Na skutek pewnych... niezamierzonych wydarzeń - to i tak dość łagodne określenie na to, że podczas przesłuchania ona i Kieran cholernie się pokłócili; na tyle mocno, że ich przełożony musiał interweniować i wywalił ich z sali - brakuje nam dowodów na udział w procederze naszego głównego podejrzanego. Niedawno dostaliśmy anonimowy list. Zeznanie, które mogłoby go obciążyć. W archiwum mamy próbki pisma kilku jego współpracowników, głównie z pisemnego składania przez nich zeznań w zupełnie innych sprawach. Niektórzy z nich mogli mieć do niego żal i rzeczywiście próbować go obciążyć. Chcielibyśmy z nimi porozmawiać, ale musimy wiedzieć, czy ten anonimowy list rzeczywiście napisał któryś z nich.
Tak to mniej więcej wyglądało.

caitriona fairley
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
Caitriona nie tak dawno jeszcze mówiła do Kierana, że tylko czeka na kolejną możliwość współpracy ze stróżami prawa. Miała nadzieję, że nagle się w okolicznych ludziach narodzi jakas potrzeba żeby nieco narozrabiać i wtedy będą potrzebowali jej pomocy. Było to o wiele ciekawsze niż użeranie się ze studentami, chociaż czasem nawet to lubiła. To jednak wiązało się ze spotkaniami z tymi starymi profesorami, którzy tak nią gardzili. Musiała wtedy jednak wziąc głębszy oddech i pracować dla razy lepiej żeby pokazać im jak bardzo się mylą.
- Zwykła czarna może być – normalnie takich nie pijała, ale nie chciała robic Annie problemu. W końcu przyszła tutaj po to żeby pracować, a nie po to żeby popijać sobie kawusie i plotkować. Chociaż szkoda, bo ta druga opcja pewnie byłaby zabawniejsza. No, ale niestety. Było jak było. Może kiedyś będą miały jeszcze ku temu jakąś okazję.
- Rozumiem, musi być zapracowany – wiedziała, że był. Kieran często siedział po godzinach w pracy, co czasem ją irytowało, chociaż starała się być wyrozumiała. Wiedziała ile ta robota dla niego znaczyła, tak samo jak i jej praca była istotna dla niej. Jej też się czasem zdarzało zarywać nocki, bo za bardzo wkręcała się w jakiś case i nawet nie wiedziała, że nagle zrobiło się tak późno. – Mam dokładnie to samo – widać, że kobiety miały w tym świecie po prostu gorzej, nawet jeżeli były białe i uprzywilejowane. Wysłuchała później tego co blondynka miała jej do powiedzenia i od czasu do czasu kiwała głową na znak, że rozumie o co chodzi. – Jasne, mogłabym to porównać i sprawdzić. Dużo jest tych współpracowników? – Próbowała sobie oszacować ile mniej więcej czasu na to będzie potrzebować. – Potrzebowałabym skany tych dokumentów, nie potrzebuje ich mieć w oryginale, jeżeli mam sie tylko skupić na tym by zidentyfikować nadawce. – Pewnie gdyby miała mu zrobić charatkerystykę no to wtedy oryginał byłby niezastąpiony, bo nie wszystkie detale uda się na skanie uwiecznić. – Na kiedy będziecie tego potrzebować? – Zapytała wyjmując sobie kalemdarz żeby mniej więcej ustalić jakos korzystyny dla obu stron deadline.

Annie Halsworth-Callaway
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Może obie panie wpadną na jakiś spektakularny trop, dzięki któremu rozwiążą sprawę? Może ktoś je doceni i w ramach premii dostaną talony na super pyszną kawę? Blondynka zdecydowanie nie pogardziłaby takim rozwiązaniem.
- Tak, mamy ostatnio sporo pracy, ale w tej konkretnej sprawie trochę utknęliśmy. Potrzebujemy jakiegoś przełomu i naprawdę liczę na to, że ta analiza pisma popchnie nasze śledztwo do przodu.
Nie to, żeby zabierała pracę do domu, co to, to nie, ale zdarzały się momenty, gdy odpływała myślami do biura, podczas gdy była ze swoją rodziną. Tego jednego nie lubiła w swoim nowym zajęciu (okej, tego oraz swojego zawodowego partnera), liczyła więc na to, że zamknięcie pewnego etapu śledztwa sprawi, że i ona zyska odrobinę wewnętrznego spokoju.
- Około dwudziestu - odparła, zdając sobie sprawę z tego, że może być to sporo - ale nie wszystkich podejrzewamy. Zaczęłybyśmy może od tych osób, które, naszym zdaniem, mogłyby to zrobić. Jeśli to nie da żadnego efektu, przejdziemy do następnego członka gangu.
Nie miała pojęcia, czy taka strategi odpowiadałaby pani grafolog, ale nie byłaby sobą, gdyby nie podsunęła jakiegoś pomysłu. Montgomery uznałby pewnie, że to głupie, że nie powinna wpieprzać się w kompetencje biegłych, ale co poradzić na o, że chciała jakoś pomóc i przy okazji mieć jakiś wynik chociażby dzień wcześniej?
- Jasne, jeszcze dziś wszystko zeskanuję i zgram całą dokumentację na pendrive - oczywiście taki wybajerzony, z logiem AFP! - Powiem wprost - im szybciej, tym lepiej. Te informacje są nam niezbędne, ale nie chcę też wywierać na pani żadnej presji. Potrzebujemy pewnej informacji. Musimy mieć stuprocentową pewność, żeby potem, w sądzie, nie upadła nam linia oskarżenia.
Bo wiadomo - znalezienie kogoś to jedno. Udowodnienie mu winy - to drugie.

caitriona fairley
psycholog/grafolog — james cook university
33 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog, próbująca pogodzić się z samobójstwem brata i bawiąca się w dom z Kieranem.
- Postaram się zrobić co w mojej mocy żeby pomóc - poza tym, było to dla niej zawsze bardzo ekscytujące. Coś o czym później mogłaby opowiadać swoim studentom podczas wykładów i pokazywać im na przykładach, na co powinni zwracać uwagę w trakcie robienia analiz. Zawsze lepiej uczyło się przecież opowiadając o prawdziwych przykładach, a nie jakiś zmyślonych historyjkach i teoretyzowaniu. Trochę żałowała, że częściej nie ma możliwości na takie współprace. Może gdyby to nie było Cairns tylko jakieś wielkie miasto w stylu Sydney. Tam pewnie działo się więcej, przestępczość była większa, miałaby może więcej do roboty. No, albo w takich Stanach, tam to już w ogóle pewnie nie wychodziłaby z pracy. Wtedy nie dziwiłaby się tym wszystkim pracoholikom.
- Myślę, że uda mi się zrobić około 3-4 analiz tygodniowo, zależy oczywiście od jakości dowodów. Nie chciałabym się bardziej spieszyć żeby czegoś nie pominąć. Najlepiej jeżeli na początek wytypujecie tych, na których Wam najbardziej zależy i nimi zajmę się w pierwszej kolejności. - Musiała spędzić minimum jeden dzień nad jedną osobą, o ile nie było to nic wielce skomplikowanego. Prawdopodobnie większość nawet nie będzie podobna do tego rodzaju pisma, który miał sprawca. - Jeżeli ten ktoś nie ma choroby neurologicznej i zmiennego charakteru pisma, to nie powinno być jakiś wielkich problemów z porównaniem charakterów pisma. - Jeżeli miał, no to cóż, mogło to zająć nieco więcej czasu. Tak czy inaczej Cat zrobi co w swojej mocy żeby pomóc. W końcu jak się okazało, była to sprawa nie tylko Annie, ale też i jej życiowego partnera. Blondynka spojrzała na swoją rozmówczynię i uśmiechnęła się lekko. - Proszę się nie martwić. Zrobię co w mojej mocy żeby dostarczyć Wam dowody - powiedziała i napiła się kawy, która nie była może najlepsza, ale dało się to pić.
- Mogę Cię o coś zapytać? - Spojrzała na blondynkę przyglądając jej się z wciąż widocznym uśmiechem na ustach. - Ciężko się z nim pracuje? - Zapytała unosząc lekko brew. Kieran zawsze mówił jak to się źle pracuje z Annie, bo jest taką wielką służbistką, ale to może w nim był problem! - Z Kieranem. - Dodała ku jasności żeby było wiadomo o kogo chodzi, tak na wszelki wypadek.

Annie Halsworth-Callaway
ambitny krab
catlady#7921
joshua x luna x james x zoey x bruno x ella x eric x cece x judith, x benedict x owen
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Sama nie do końca wiedziała, czego może spodziewać się po pani grafolog. Działała szybko? Powoli i metodycznie? Chyba jednak ucieszyło ją to, co usłyszała, bo uśmiechnęła się delikatnie. Takie tempo chyba jej odpowiadało, a nie chciała też wywierać na niej dodatkowej presji. Mimo wszystko liczyła się jednak jakość dowodów.
- Tak, chcielibyśmy uniknąć jakiegoś szalonego tempa. Jest taki jeden prokurator, który byłby gotowy odrzucić te wszystkie opinie, bo uznałby, że są zrobione zbyt szybko i na pewno niedbale - aż wywróciła oczami. Kiedyś już miała z nim do czynienia. Pracowała wtedy jak glina w Lorne Bay i mężczyzna faktycznie nie zrobił odpowiedniego użytku z zeznań, jakie im dostarczono. Kto jak kto, ale pracownik organów ścigania powinien wykazywać większe zaufanie słowom funkcjonariuszy.
- Super - uśmiechnęła się. - Jasne, postaram się wszystko posegregować i dostarczyć wszystko w osobnych teczkach.
Znając życie będą to teczki kolorowe, a na samej górze znajdzie się lista wszystkich próbek pisma wraz z objaśnieniem w stylu "teczka czerwona - pilne", "teczka zielona - podejrzany, ale mniej" oraz "biała - zostawić na koniec, na oko widać, że to nie oni, ale sprawdźmy to". Co poradzić, miała córkę w przedszkolu, a tam maluchy zazwyczaj używały przeróżnych barw i chyba trochę jej się to udzieliło.
A czy udzielił jej się ten już nieco bardziej prywatny nastrój?
Chyba nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że nagle przeszły na "ty", ale to chyba dobrze. Raczej nie było między nimi jakiejś dużej różnicy wieku, więc nie miała nic przeciwko temu. Przeciwko prywatnej rozmowie również.
- Z tym prokuratorem? - spytała nieco zbita z tropu, bo nie miała pojęcia, kogo kobieta mogła mieć na myśli. Nawet przez moment nie sądziła, że może chodzić akurat o jej współpracownika. - Z Kieranem? Znasz go? - chyba w końcu załapała, że rozmawiają właśnie o jej wstrętnym partnerze, z którym pracowało jej się fatalnie. - Tak, chyba tak. Znaczy... Powoli się docieramy.
Proszę państwa: oto przed wami Annie Halsworth-Callaway - mistrzyni dyplomacji.

caitriona fairley
ODPOWIEDZ