adwokat — lorne bay
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
So tell me to leave, I'll pack my bags, get on the road. Find someone that loves you better than I do, darling, I know
Laine ustawia się do zdjęcia. Zawsze była w tym świetna, wygląda jak marzenie. Jak żona, którą chciałby mieć każdy mąż. Jak najpiękniejsza, najmądrzejsza, najlepsza partia na świecie. Wiem, że mój brat patrzy na nią inaczej, dłużej niż na własną żonę. Wiem, że mój ojciec ją uwielbia, bez niej nie chce mnie nawet widzieć na kolacjach. Wiem, że jest najlepszą matką dla Constance, jaką można by sobie wyobrazić.
Wiem, że odliczam dni do kolejnego wyjazdu i tygodnia z daleka od niej.
Ojciec staje na środku, zachwycony, dumny, po trzecim drinku. Co roku te pieprzone zdjęcia. Gregory Ramsey i jego synowie, następna ramka do powieszenia na korytarzu. Nigdy nie rozumiałem, po co je robi. Schodzę po schodach, patrząc na kolejne zdjęcia. Moi rodzice sami. Moi rodzice ze mną. Trzy ramki dalej dołącza Oliver. Mam tam zapuchnięte od płaczu oczy – wyrywałem się chwilę wcześniej, nie chciałem z nim pozować.

Może to sposób, w jaki mnie o nim poinformowali – „będziesz dla niego wzorem, pamiętaj o tym, nie możesz go zawieść” – a może jego koszmarnie irytująca twarz. Trudno stwierdzić, ale od pierwszej chwili, w której przywieźli go do domu, miałem mojego brata dość. Byłem nieznośnym dzieckiem. Łobuzem, z którego nie można było spuścić z oka nawet na sekundę. Niańki rezygnowały miesiąc po miesiącu, moja matka załamywała ręce, a ojciec okazjonalnie uciekał się do „starej szkoły” karania dzieci, kiedy nie miał pojęcia, co ze mną zrobić. Bawił się wtedy w politykę i wartości prorodzinne, nie mogłem mu uciekać na wiecach i wyrywać balonów w kształcie rakiet jakiemuś przypadkowemu dziecku. Oliver miał być lepszą, bardziej ułożoną wersją mnie. Nie przesadzam, ojciec nigdy tego nie ukrywał: „Wiem, jakie błędy popełniły przy tobie, teraz już tego nie zrobią”. Pewnie nawet miał rację, wspaniały Ollie Ramsey nigdy nie ugryzł nauczycielki do krwi i nie ukradł koleżance piórnika tylko dlatego, że założył się z kolegą o dwie karty z koszykarzami. I tylko moja matka nie uczestniczyła w powszechnych zachwytach nad Oliverem. Właściwie wtedy przestawała już uczestniczyć w czymkolwiek.

Kilku zdjęć brakuje. Widać to szczególnie mocno po tym, że nagle z drobnego chłopca z bałaganem na głowie staję się dziwacznie wyciągniętym chłopakiem, który wygląda, jakby koszula paliła go żywym ogniem. No i matka. Na ostatnim zdjęciu z naszego dzieciństwa uśmiecha się jeszcze szczerze. Na tym zaciska dłoń na ramieniu Olivera i wpatruje się w aparat zupełnie pustymi oczami.

Największe problemy w szkole sprawiałem, kiedy matki nie było przez kolejne kilka miesięcy. „Wyjechała do pracy”, „siedzi u ciotki”, „przecież wiesz, jaka jest twoja matka, pojechała znowu do tych swoich koleżanek, zamiast zajmować się domem”. Znikała, a potem wracała jeszcze bardziej małomówna, jeszcze bardziej wycofana i coraz mniej ruchliwa. Nie zakładała już kolorowych sukienek, które pamiętałem z dzieciństwa. Czasami kilka tygodni z rzędu chodziła w tych samych dresach. Czasem w ogóle nie wychodziła z sypialni. Ojciec pracował długimi godzinami. Polityka już mu się znudziła, więc wrócił do swojej kancelarii. Powtarzał, że tylko dzięki niemu żyjemy na takim poziomie i możemy chodzić do tych swoich prywatnych szkół. Mógłbym tylko być bardziej jak Ollie – lepiej się uczyć, dostawać mniej uwag, częściej powtarzać, że będę kiedyś adwokatem, jak ojciec. Mógłbym też mniej latać za dziewczynami i fantazjować o imprezach. Mógłbym być lepszym Ramseyem.

Pierwsze zdjęcie bez matki. Gregory wszędzie uśmiecha się tak samo. Ja i Oliver wyglądamy inaczej. On potwornie schudł, twarz ma niemal zapadniętą. Ja stoję napięty jak struna. Nie chcę pamiętać, co stało się trzy miesiące wcześniej.

Pamiętam karetkę, czyjś krzyk, ojca odciągającego mnie od drzwi łazienki. Potem mówili mi, że to ja znalazłem moją matkę po tym, jak przedawkowała tabletki, ale prawdę mówiąc nic z tego nie zapamiętałem. Równie dobrze mogło się to wydarzyć komuś innemu. Może się wydarzyło? Miałem piętnaście lat, następnego dnia ojciec po raz pierwszy pozwolił mi nie pójść do szkoły. Szkoda, że nie wiedział, ile już wtedy wagarowałem.

Kilka zdjęć później na chwilę znikam i ja – ciekawe, że akurat to postanowił jednak powiesić. Wyglądają z Oliverem na najszczęśliwszych na świecie.

Nie stało się ze mną nic tak dramatycznego, jak z moją matką. Zwyczajnie nie przyjechałem do domu ze studiów, wymigując się egzaminami i nawałem nauki. Poszedłem na prawo, bo Ramseyowie szli na prawo. Mój dziadek, mój ojciec i jego rodzeństwo, teraz ja i za chwilę cudowny Ollie. Nie zastanawiałem się nawet, czy mnie to interesowało – nie miałem na siebie lepszego pomysłu, chciałem jak najszybciej wyrwać się z domu, a posłuchanie ojca było gwarantem stałego dopływu gotówki. Wbrew jego oczekiwaniom nie byłem najlepszy na roku, właściwie to jeden rok powtarzałem, a później prawie mnie wyrzucili (Ollie za to zawsze był w pierwszej trójce, więc chociaż on ojcu się na coś przydawał). Dużo imprezowałem i spędzałem czas z daleka od książek. Mniej więcej wtedy na dobre odkryłem, że dopóki ojciec o czymś nie wie, nie może się do tego przypieprzyć, a ja z daleka od domu wreszcie mam odrobinę spokoju.

Mimowolnie uśmiecham się pod nosem na widok pierwszego zdjęcia z Laine. Zjawiskowa, jak zawsze, ale nie to mnie cieszy. Cieszy mnie mina Olivera.

To niezupełnie tak, że odbiłem dziewczynę swojemu bratu. Poznał ją na studiach i przywiózł do domu na którąś z absurdalnych rodzinnych imprez Gregory’ego. Ramseyowie od zawsze mieli świra na punkcie celebrowania tego, jaką jesteśmy fantastyczną rodziną, jak to przez lata, z pokolenia na pokolenie, kontynuujemy nasze niesamowite tradycje. Na te większe musiałem stawić się nawet ja, a Ollie chciał błysnąć swoją nową koleżanką. Szczerze się już wtedy nienawidziliśmy i zacząłem z nią flirtować tylko żeby go zirytować. To nie moja wina, że zaraz potem wylądowaliśmy w łóżku i z ich kwitnącej miłości nic nie wyszło. Pewnie po prostu wyglądałem lepiej niż mój brat (nikogo nie powinno to dziwić), bo Laine nie zakochała się we mnie od pierwszego wejrzenia. Biorąc pod uwagę to, jak często schodziliśmy i rozchodziliśmy się, można by stwierdzić, że zakochała się dopiero wtedy, kiedy zaszła w ciążę.

Pierwsze zdjęcie z Connie. Oliver ze swoją idealną, konserwatywną narzeczoną. Ja i Laine z obrączkami. Gregory z Aną (nie pamiętam, czy już wtedy była jego żoną). Jest większe niż inne, do niego mój ojciec musi wzdychać szczególnie często.

Dostałem u niego pracę niedługo po studiach. Zaraz potem dowiedziałem się też, że zostanę ojcem i – cóż – chciałem uciekać na drugi koniec świata. Całe szczęście święty Gregory stał na straży wartości prorodzinnych i powitał Laine w rodzinie jeszcze zanim zdążyłem się spakować. Wyjątkowo mógł się na coś przydać – nie wybaczyłbym sobie, gdyby nie było mnie przy Constance (przynajmniej na początku, teraz specjalizuję się przecież w zbyt długiej pracy i wyjazdach „relaksacyjnych”). Nie byłem gotowy ani na ślub, ani na dziecko (na pracę właściwie też nie), ale byłem dobry w udawaniu, że jestem. Kochałem Laine. Może nie z motylami w brzuchu, może nie z ekscytacją, że zobaczę co rano jej twarz, ale niespiesznie, stabilnie i dopóki nie rozłączy nas śmierć. Albo któryś z moich idiotycznych pomysłów.

Wołają mnie, odrywam wzrok od zdjęć i patrzę przez szybę na Ramseyów. Oliver z żoną i dziećmi. Gregory, już bez Any (i swojej trzeciej żony). Laine z Constance, już dwunastoletnią. Kolejne idealne zdjęcie idealnej rodziny na ścianę. Na zdjęciu nie widać, że idealny Ollie za dużo pije. Nie widać, że Gregory nie radzi sobie na sali sądowej już tak dobrze, jak kiedyś i boi się do tego przyznać. Nie widać, że rok temu Laine dowiedziała się o moich zdradach (właściwie zdradzie, lepiej dla jej zdrowia psychicznego) i po tym, jak od kilku lat właściwie już ze sobą nie rozmawialiśmy, zdecydowaliśmy się spróbować ostatni raz. Nie widać, że mam specjalizację w uciekaniu od nudnego życia, odpowiedzialności i bycia dobrym mężem. Widać tylko to, jak idealnie razem wyglądamy. Jacy wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
Gregory będzie zachwycony.

x Większość jego hobby i sposobów na spędzanie czasu wolnego sprowadza się do tego, żeby być jak najdalej od domu. W związku z tym rano chętnie biega po parku w okolicy, wolnymi wieczorami wychodzi ze znajomymi do pubu, a w weekendy wyjeżdża z kolegami na wspinaczkę (polubił ją dopiero, kiedy zorientował się, że to świetny sposób na chwilę z daleka od życia rodzinnego).
x Większość spraw związanych z ich córką ogarnia jego żona, również dlatego, że to jej bardziej na nich zależy. Julian ma wyjątkowo beztroskie podejście do ocen, chętnie podrzuca Connie na nocowanki do koleżanek w środku tygodnia i nie jest wpuszczany (przez Laine) na zebrania, bo za dużo wywracał na nich oczami i dyskutował z wychowawczynią córki. Do typowo "jego" obszarów należą za to wszelkie wyjazdy i koncerty. Zaczęło się odkąd Constance została wielką fanką Taylor Swift, a Laine jasno stwierdziła, że tego nie będzie w stanie wytrzymać na żywo. W efekcie Julian stał się sekretną swiftie i nie marudzi już, kiedy córka próbuje wyciągnąć go na koncert kolejnej ulubionej gwiazdki.
x Nie dajcie się jednak zwieść - ojcem generalnie jest dość beznadziejnym, bo... nigdy nie chciał nim być. Kocha Connie i bardzo chciałby, żeby miała dobre życie, ale często zachowuje się bardziej jak jej dobry kolega z sąsiedztwa. Ma raczej niskie kompetencje rodzicielskie, na wszystko się zgadza i jest w domu o wiele, wiele mniej niż powinien.
x Lubi wyglądać dobrze. Celuje raczej w klasyczną męską elegancję, marynarki do pracy ma zawsze dopasowane, w szafie trzyma też małą kolekcję zegarków, butów i krawatów.
x Jest wyjątkowo marnym kucharzem. W domu nikt nigdy nie uczył go gotowania, na studiach nie miał na to czasu, a potem nie widział takiej potrzeby. Dopiero pojawienie się Connie zmotywowało go do zdobycia najbardziej podstawowych umiejętności (gotowanie makaronu), chociaż sam najchętniej je na mieście.
x Odkąd pamięta, zawsze lubił podróże i wyjazdy. Najpierw uciekał z daleka od ojca i brata, potem od żony. Po ciężkich okresach w pracy lubi spakować się na tydzień czy dwa i zmienić kontynent lub przynajmniej miasto. Całe szczęście Laine reaguje na te wyjazdy zaskakująco spokojnie, czasem nawet entuzjastycznie - ciekawe czemu?
Julian Gregory Ramsey
17 sierpnia 1988
Cairns, Australia
adwokat
kancelaria prawnicza
Fluorite View
żonaty, heteroseksualny
Środek transportu
Porusza się głównie własnym samochodem.

Związek ze społecznością Aborygenów
brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
Najczęściej zdecydowanie w pracy. Na kolejnym miejscu jest dom i okolice, a zaraz po nim regularne wyjazdy jak najdalej od tego domu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
żonę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
tak?
Julian Ramsey
Simone Bredariol
sumienny żółwik
nick autora
brak multikont
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany