lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Stragan z kostkami
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Niewielkie stoisko prowadzone przez starego Johna - znanego w całym mieście hazardzistę, który na przestrzeni lat niejednokrotnie tracił i zbijał fortuny na gry w kości. Na całe szczęście wy nie musicie stawiać żadnych pieniędzy!

ZADANIE DO WYKONANIA W TYM TEMACIE:

Każdy z uczestników musi wziąć od starego Johna jedną z kości i wyrzucić parzystą liczbę, aby drużyna mogła przejść dalej. W praktyce na wykonanie tego zadania składają się dwie części: jedna to opisanie całego procesu w poście, a druga to załączenie do tego postu linku z tego tematu, w którym każdy z was musi rzucić kością 6-ścienną i otrzymać parzysty wynik. Rzuty kością należy przeprowadzać do skutku, aż nei wypadnie odpowiednia liczna (2, 4 lub 6). Kod jakiego należy użyć w forumowym symulatorze to 1d6. Osoba, która jako ostatnia z danej drużyny dodaje post, proszona jest o oznaczenie konta Bunyip.
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
07

Nie spodziewałam się, że aż tyle ludzi będzie chciało się bawić w takie atrakcje, jak te. Raczej ludzie omijali takie zgromadzenia i woleli, bardziej się bawić do jakieś muzyki lub przy jakimś dobrym jedzeniu. Widziałam też swoich znajomych, którzy latali po tych stoiskach jak szaleni. Nawet Av z tego co widziałam został gdzieś przydzielony. Moja drużyna na szczęście tak jak ja, zdecydowała się pójść gdzieś gdzie na razie nie ma takiego wielkiego ruchu, za co byłam naprawdę wdzięczna. Bo to co działo się przy przebraniu się w pirata? Stawało się naprawdę szalone i dzikie. Rzut kością nie należy do moich ulubionych atrakcji, zwłaszcza że zazwyczaj jednak, sprawiam kłopoty. Nie zawsze oczko, które potrzebuje chociażby do wyjścia lub samego zbicia mi wychodzi. Przez co na serio zaczęłam omijać miejsca, gdzie trzeba grać na ilość oczek na kostce.
- Ktoś chce zacząć? Może przyniesie nam szczęście - Rzucałam wesoło, mając nadzieję, że ktoś się zgłosi chętny, ale nikt nic nie odpowiedział, więc sama podeszłam do mężczyzny. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam tą przeklętą kość. Podmuchałam w nią, jakby miało to mi w czymś na serio pomóc. Puściłam kostkę wolno, widząc jak oczka za każdym razem się zmieniają. Raz była szóstka, zaraz jedynka, a potem dwójka. Dobrze wiedziałam, że muszę mieć parzystą liczbę, aby mój rzut przeszedł i zostało mi to zaliczone. Naprawdę nie chcę przynosić pecha, opóźniać nas w tym, zwłaszcza że jeszcze trwa wokół nas bałagan. Kiedy oczko pokazało mi wymarzoną liczbę, wypuściłam powietrze z usta.
- Dobra mam cztery! Może jednak mam szczęście do kostek, tylko o tym nie wiedziałam - Wydusiłam z siebie. Zadowolona oddałam kostkę dla kolejnej osoby, cieszą się że udało mi się rzucić ją za pierwszym razem. I teraz nawet ten pirat, nie wydaje się taki zły jak zakładałam z samego początku, kiedy go jednak zobaczyłam.

Sunny Harding remigius soriente
wystrzałowy jednorożec
Martyna
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pack yourself a toothbrush dear, pack yourself a favorite blouse. Take a withdrawal slip, take all of your savings out...
grupa 3


Pierwsze zadanie mieli zaliczone, dlatego wystrojeni jak najprawdziwsi piraci postanowili udać się do niewielkiego straganu prowadzonego przez starego Johna. Zasady były proste - musieli wyrzucić parzystą liczbę oczek za pomocą jednej kostki. Noah posłał swoim towarzyszkom szeroki uśmiech; kiepski był z niego hazardzista i bał się, że spędzą w tym miejscu pół godziny, zanim uda mu się wyrzucić wymaganą liczbę oczek, ale do odważnych świat należał, nie? Swoją drogą, uznał, że fajnie byłoby rozruszać trochę towarzystwo, dlatego przeniósł wzrok na starego Johna i skinął mu głową. — Uda mi się, nie? Stawiam pięć dolarów, że mi się uda. A jak mi się nie uda to ty mi dasz dziesięć. Stoi? — zażartował, ale stary John jedynie pokręcił głową ze śmiechem. — Gdyby nie regulamin konkursu to by się zgodził — szepnął konspiracyjnym szeptem do Tilly i Cory, po czym odchrząknął. — Na pewno nie chcecie rzucić przede mną...? Nie? No dobra. To idę na pierwszy ogień — uśmiechnął się. Dziewczyny jednogłośnie przystały na to, aby to on rzucił kością jako pierwszy, dlatego przejął kostkę od starego Johna i zaczął podrzucać nią w zamkniętej dłoni. Zapewne podrzucał nią trochę za długo, ale... kochał adrenalinę, okej? Kochał też ten dreszczyk emocji i niepewność, które pojawiały się podczas obstawiania; będzie parzysta czy nieparzysta? Miał pięćdziesiąt procent szans na każdą z opcji. — Trzymajcie kciuki — zwrócił się jeszcze do dziewczyn, zanim upuścił kostkę na niewielki stoliczek na straganie starego Johna. Kostka toczyła się w nieskończoność - jedynka, piątka, trójka, dwójka... Aż w końcu zatrzymała się na krawędzi blatu, z czwórką wycelowaną w niebo. — Piąteczka! Znaczy, czwóreczka! — zawołał, po czym przybił piątkę - znaczy czwórkę, bo jeden palec zgiął - z całą swoją drużyną, a następnie ze starym Johnem. Zatańczył nawet w miejscu krótki taniec zwycięstwa, zanim przeniósł wzrok na Huntington. — Twoja kolej, Tilly — skinął głową do młodszej koleżanki i ustąpił jej miejsca, aby teraz to ona mogła przejąć kość od mężczyzny, licząc na łut szczęścia.


Tilly Huntington Cora Westwood

1d6 = 4
niesamowity odkrywca
milo#6233
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
GRUPA 4

- I jak się bawicie, drogie panie? - nie pytał jak jakiś flirciarski podrywacz. Pytał z radością dzieciaka i swoją codzienną energią bo on bawił się świetnie. Należało, więc dowiedzieć się jak Chandra i Stella znoszą chodzenie po straganach i wszelakie zadania. Co prawda dwa do tej pory, ale bardzo różne - co jeszcze bardziej odpowiadało Sheppardowi bo nie lubił nudy. W dodatku za każdym razem liczyło się co innego, więc na swój sposób doceniał wkład jaki włożono w to wszystko.
- Okej, to hm... O, nie wiedziałem, że stary John też ma stragan - zauważył mężczyznę, ale kości dopiero chwilę później rzuciły mu się w oczy... jak podeszli. Bardziej się kart spodziewałby acz jak miał wybierać to kości lepsze. Wszak w kartach różnie bywa - a on też nie był zapalonym graczem - a przy kościach szczęście się liczy. I najwyraźniej to było tutaj ważne kiedy dowiedział się co mają zrobić. Brzmiało iście banalnie i prosto. Problemem był fart, który raz jest, raz go nie ma. - Dmuchanie na szczęście? - zapytał ze śmiechem swe towarzyszki, ukazując im kości. Postanowił na pierwszy ogień iść. Wiedząc, że jak się nie uda to zawsze są kolejne próby, a może przetrze dziewczętom szlak, kto wie? Aż się zaczął modlić w duchu do bogów surfingu - bo ci byli mu najbliżsi. Niby nie wydawało się by mieli ograniczenia w liczbie rzutów, ale co to by była za zabawa jakby się nie starał od początku? Zwłaszcza, że był częścią grupy! A on uwielbiał zespołowo grać. Dlatego tak kochał sporty grupowe. Chyba trochę nawet za długo kościami podrzucał - się biedny zamyślił - ale wreszcie rzucił i... i... i to były najdłuższe chwile życia kiedy w końcu wypadła parzysta, piękna dwójeczka! Sam się na moment zdziwił... - Szczęście po mojej stronie, ha! - zawtórował energicznie jakby właśnie wygrał milion, a nie po prostu zwyczajny rzut kością. Dopiero po chwili ogarnął, że przecież on nie wystarczy, więc zabrał kostki i podał dalej. - Szybko nam poszło przy poprzednich zadaniach, więc mamy czas - dodał już spokojniej, ale z krzepiącym uśmiechem. Doskonale wiedział, że nie zawsze się ma farta przy pierwszym rzucie, więc nie chciał aby dziewczyny się zamartwiały jeśli nie wyjdzie. Prędzej czy później na pewno parzysta liczba wypadnie.

RZUT KOŚCIĄ = 2
Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
GRUPA 4

- O dziwo coraz lepiej, oprócz tej nie fajnej konkurencji, tak jest spoko - Pierwsza na zawsze zostanie w mojej głowie, nie ważne co się wydarzy tak jednak zostało. I chyba do końca tych całych konkurencji będę narzekać, ale to minie. Pewnie do momentu, aż nie dostaniemy czegoś znów upierdliwego.
Idąc tak do kolejnego zadania, zmarszczyłam czoło. Słyszałam różne rzeczy na temat tego kolesia, bardziej negatywne niż pozytywne. No i każdy wolał go jakoś omijać, zwłaszcza jeśli chodziło o kasę. A mi nie trzeba mówić dwa razy, więc jak przechodziłam akurat zawsze koło niego, to przyspieszałam i szłam całkowicie inną stroną. - Skąd go znasz River? Raczej dobra, każdy go kojarzy, ale sam fakt. A ty Chan, znasz go? - Może to ja miałam takie złe informacje? Albo Atlas specjalnie to powiedział, tak abym jednak go omijała, aby nie stracić pieniędzy czy coś. Chociaż to takie dziwne, że teraz nic zupełnie nie chce.
Zaklaskałam na gratulacje, miał rację szło to nam naprawdę szybko i sprawnie. Nawet jeśli koło nas były już inne drużyny, tak to nam szło przyjemnie i miło. Kurczę dodatkowo trafił od razu w liczbę, którą potrzebujemy. - U mnie raczej to nic nie da, ale mogę spróbować - Przyjęłam kostkę od John. Uśmiechnęłam się niezręcznie, wiedząc że pewnie słyszał moje poprzednie słowa, które o nim jednak powiedziałam. Rzuciłam kostką i nie wyszło, cóż nie zawsze można trafić na odpowiednią liczbę. Skrzywiłam się, wolę nie rzucać zaraz ponownie, pewnie znów zaraz coś zepsuję. Więc oddałam kolejny rzut teraz dla Chandry.
- Już zaczęłam przynosić nam mega pecha, ale może to i lepiej? Mamy dość sporą przewagę. Więc może się poznamy? Każdy powie o sobie parę zdań, aby się lepiej poznać - Zaproponowałam. Odsunęłam się od stanowiska. Usiadłam na jakimś kamieniu, raczej nikomu się chyba nie spieszy, prawda? A im lepiej się poznamy tym lepiej!

Chandra Ginsberg River Sheppard
wystrzałowy jednorożec
Martyna
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
GRUPA 4

Chandra wcale się nie dziwiła, że River nie wiedział o tajemnym składniku drogich kremów. Z tego co zdążyła się zorientować, to w Lorne Bay nie było produktów z tak wysokiej półki. Zresztą pewnie gdyby się taki trafił, to przez lata nikt by go nie kupił, bo zbyt wielu rzeczy musiałby sobie odmówić, a i tak pewnie nie byłoby go stać na taki wydatek.
- Bawię się prawie wyśmienicie - stwierdziła Chandra, dodatkowo podbudowana dobrą puentą legendy o syrenie, która szybko odbiła się stempelkiem na karnetach grupy czwartej. - Dobrze, że ślimaki trafiły nam się w opowieści, a nie w składzie naszej drużyny. Chcę jak najszybciej pozbyć się tego przebrania. Jest takie niewygodne. Pocę się w nim - zamarudziła, łapiąc za kołnierz pirackiej koszuli, by powachlować się materiałem.
Kiedy wybrali kolejny cel i padło na stragan z kostkami, Ginsberg znów miała jakieś ale.
- Ten facet ma chyba ze sto lat. Pewnie nawet dobrze nie widzi ile oczek wypadło. Wygląda na oszusta. Może chodźmy gdzie indziej? - zasugerowała, gotowa siłą odciągnąć swoich towarzyszy z tego miejsca. - Oczywiście, że go nie znam! - odpowiedziała Stelce z wyrzutem, jakby zbrodnią była jakakolwiek relacja z tym człowiekiem. Zdecydowanie to nie było towarzystwo, w którym obracała się Amerykanka.
River jednak wydawał się niezrażony i jako pierwszy sięgnął po kostki. Chandrą aż zatelepało z obrzydzenia.
- Ja tego nie dotknę. On pewnie nigdy tych kostek nie czyścił. Fuuuj! Jakiś dzieciak dłubał w nosie, a później rzucał. Ohyda! - Przyłożyła dłoń do ust, jakby faktycznie zrobiło jej się niedobrze, choć tak naprawdę nic jej nie dolegało.
Stelka najwyraźniej nie miała takiego problemu i też wykonała rzut, który w przeciwieństwie do Rivera, okazał się nieudaną próbą, co tym bardziej nie zachęciło Chandry do udziału w tej zabawie. Zacznie bardziej wolała opowiadać o sobie, więc gdy blondynka zaproponowała, by się przedstawili, Ginsberg pierwsza wyrwała się do prezentacji.
- Pochodzę z Los Angeles, jestem aktorką. Moja mama jest producentką filmową i ma na koncie wiele rewelacyjnych filmów i seriali. Fantastycznie śpiewam, mam świetną pamięć, uwielbiam podróżować i otaczać się pięknymi rzeczami. Znam się też na modzie, makijażu, perfumach… - wymieniała, wyliczając na palcach swoje przechwałki, z których wynikało, że jest po prostu cudowna i nieskazitelna. - Właściwie to znam się na wszystkim - dokończyła, uznając, że nie ma co się tak rozdrabniać.
Spojrzała na ciemnowłosego, uznając, że może warto byłoby się też czegoś dowiedzieć o ekipie, skoro zdani są na siebie jeszcze przez jakiś czas. Może posiadali cechy, które Amerykanka mogłaby wykorzystać, udając upośledzoną w którymś zbyt męczącym zadaniu? Mężczyzna wyglądał na pomocnego, więc czemu miałaby tego nie wykorzystać?
- Czym ty się zajmujesz, River? - zwróciła się do rodzynka. Nie to, żeby Ginsberg chciała spoufalać się, czy zaprzyjaźniać z ludźmi ze swojej grupy, ale bardziej interesował ją ich status społeczny, bo w końcu dobrze było wiedzieć z kim ma się do czynienia i jakie są jego mocne strony. - A ty? - zwróciła się też do Stelki, choć nie sądziła, by blondynka wiele osiągnęła w życiu, zwłaszcza, że wydawała się Chandrze młodsza od niej.

Stella Cowen, River Sheppard
chandra ginsberg
◠‿◠
Ratownik Wodny — MARINE RESCUE QUEENSLAND
25 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Surfer i ratownik wodny, którego rodzina ma farmę ananasów.
GRUPA 4

Komentarz o braku ślimaków w grupie przyjął jako wielki plus. Szło im naprawdę sprawnie co go cieszyło. Jeszcze bardziej fakt, że dziewczętom jako tako się podobało - a przynajmniej żadna nie zwiewała i dzielnie dawały sobie radę.
- Bo każdy zna? "Zna" to chyba zbyt duże pojęcie. Czasem się go widuje, a rodzice ostrzegają by z nim nie grać. Można wygrać, można przegrać, no ale lepiej się nie wciągnąć w hazard. Bez urazy bo każdy po swojemu żyje - dodał ostatnie zdanie, kierując je ku mężczyźnie. Nie znali się. Kumplami nie byli, ani rodziną. Nie jemu oceniać wybory kogoś obcego. Jakby przyjaciel w hazard popadł to już inna kwestia. Wtedy Sheppard zrobiłby wszystko aby go uratować - i jego kasę.
- Mógłbym wyczyścić te kostki, ale wątpię by naplucie na nie i przetarcie o koszulę można by było nazwać odpowiednim myciem - zwrócił się do Chandry, wzruszając ramionami. Zrobiłby to bez problemu! No, ale wiadomo, że niehigieniczne i pewnie tylko bardziej by zaszkodził. Jeszcze obie mogłyby odmówić rzutów, a tak to coś zawsze się tam przetarło chociaż, prawda? Na szczęście Stella rzuciła. Ego drużynowe Rivera nie wzrosło, ale nie widać było aby się załamał tym co wyrzuciła. - To tylko jeden rzut. Żaden pech. Ręki nie stracisz - acz nie wiedział czy jej nie nastraszył bo podejrzliwie zerknął na Johna - tak dla żartu! No, ale skoro chciała chwilę odpocząć i pogadać to okej. Może minuta przerwy im się przyda, a potem ruszą pełną parą do zwycięstwa! Trzeba jednak przyznać, że zaskoczyło go to, iż Chandra wyrwała się pierwsza ze zwierzeniami. No, proszę. - Awww... słyszałaś, Stella? Chandra nazwała nas pięknymi rzeczami - aż udał wzruszenie! Toż to takie miłe. Tak, lubił ponaciągać słowa innych, ale dzisiaj otaczała się nimi - nawet jak nie z własnej woli. - Nie powiem, całkiem ciekawe i godne podziwu - czuł się jakby słuchał żeńskiej wersji swojego ego. - Widziałem Cię w czymś? - a jak nie to wygoogluje potem i sobie poogląda w czym to Chandra grała. Bo musiał nie widzieć skoro nie skojarzył!
- Hm? Pracuję w Marine Resque Queensland jako ratownik morski... medyczny... morsko-medyczny. Jak większość Australijczyków, uwielbiam surfing i bez oceanu trudno byłoby mi żyć. Mam trójkę rodzeństwa. Moja rodzina ma farmę ananasów i kocham pizzę, jeśli to ważne. No, ale ananasy i pizzę osobno wolę - był z tych co tak właśnie jedli choć nie miał nic do tych co woleli to łączyć. Nawet im zazdrościł, że tak mogli. Wszak pizza i ananasy to takie cudowne rzeczy! Żałował, że razem mu nie smakują. Swoją drogą liczył, że to poznanie się trochę zadziała na plus i farta drużyny.

Stella Cowen
Chandra Ginsberg
wystrzałowy jednorożec
River
przewodniczka — park wodny
22 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Studiuje, pracuje jako przewodniczka. Zbyt dużo czasu, przeznacza na plażę niż na coś zupełnie innego.
GRUPA 4, Rzut kością: 4


To w sumie racja, kostium jest uciążliwy, aż za bardzo. Zwłaszcza, że jest jeszcze dodatkowo na mnie za duży, temperatura też jakoś za bardzo nam w niczym nie pomaga. Miała też rację z ślimakami, ja bym na takie zakończenie tej historii no nie wpadała, przez co chociaż nasza syrenka miała swojego ślimaczego bohatera! Dobre i to w sumie, a użycie śluzu też pomogło nam w zakończeniu tego wszystkiego.
- River ma rację, może i jest stary ale w tym zna się jak nikt inny. Ciekawe ile mu zapłacili, zazwyczaj nie robi tego za darmo. Teraz chociaż poznałaś i wiesz kogo omijać! - Zniesmaczony uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Pewnie jakby było mniej ludzi wokół nas, teraz poszłabym daleko stąd. Nawet bym się nie odwróciła, ani nie mrugnęła. Tylko prosto przed siebie poszła. Ale zadnie to zadanie, trzeba to zrobić.
- To takie urocze! Normalnie puci, puci - Zachichotałam, ale tak to było urocze. Zwłaszcza jeśli mówi to osoba, która mało nas znała. Mam nadzieję, że jakoś za bardzo tym ją jednak nie wkurzymy. Poprawiłam swoje włosy, obserwując wszystko wokół nas. - Ja przyznam się do jednego! Nie jestem maniaczką filmów, więc... wybacz, jeśli Ciebie nie będę kojarzyć! - Uniosłam ręce w geście obrony, jak miałam czas na oglądnie byle czego, dosłownie przy tym zasypiałam lub oglądałam na szybko. Także większość wątków, aktorów zapominam. Wstyd się przyznać, ale taka jest racja. Ale jeśli ktoś zaprosi mnie do kina pójdę, ale nie sprawi mi to jakieś wielkiej przyjemności.
- Ja za to jestem studentką oceanografii. Często jestem na plaży, praktycznie cały czas. Ratuje naszą wodę oraz zwierzęta, które są na naszym lądzie. Ludzie uważają mnie za dziwną, ponieważ posiadam w domu dwie świnie domowe, zabieram je wszędzie gdzie się da. A pracuje jako przewodniczka w parku wodnym - Wzruszyłam ramionami. Każdy ma inne upodobania co do zwierząt, także nie ma co kogoś z tego powodu jakoś oceniać.
Wróciłam do starego pirata, tym razem nawet dmuchnęłam w te kości, mając nadzieję że to w czymś nam pomoże. Takie czekanie, aż w końcu kostka przestanie się okręcać, działała na mnie irytująco. Wcześniej nie patrzyłam się tak na to, teraz bym zdeterminowana, aby zdobyć odpowiednią liczbę. Ulżyło mi kiedy zobaczyłam, odpowiednią ilość oczek. W końcu wylosowałam czwórkę. Wypuściłam powietrze z ust, wiedzą że już mam to za sobą. Odsunęłam się robią miejsce dla koleżanki z drużyny.
- Powodzenia Chandra, River może serio przynosisz nam szczęście - Poklepałam przyjaciela po ramieniu.

Chandra Ginsberg River Sheppard
wystrzałowy jednorożec
Martyna
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
GRUPA 4

Mina dziewczyny wyrażała więcej niż tysiąc słów, które mogłaby wypowiedzieć na temat tego pomysłu Shepparda.
- Zabraniam ci tego robić! - odezwała się w końcu i popatrzyła na właściciela straganu. - Oni rzucą za mnie - zawyrokowała, gdy jednak spotkała się z odmową i groźbą, że w ten sposób nie zaliczą zadania, westchnęła ciężko kilka razy. Zaczęła przyglądać się dostępnym kostkom, by wybrać tę, która wyglądała na najnowszą i najmniej zabrudzoną. W międzyczasie słuchała, co mówią jej towarzysze.
- Czy widziałeś mnie... w czymś? No raczej? Prędzej nie widziałem mnie BEZ CZEGOŚ! - zażartowała, nie bez złośliwości. - Wystąpiłam w reklamie. Teraz szykuję się do roli w filmie - oświadczyła, patrząc z wyższością na Stellę, bo nie spodziewała się, by i ona odnosiła takie sukcesy; kompletnie nie kojarzyła jej twarzy, więc nie mogła być kimś znanym w elitach międzynarodowych artystów. - Wy w tym Lorne Bay w ogóle oglądacie telewizję? - zapytała, mając autentyczne wątpliwości, czy rozwój techniki dotknął Przylądka Koali i mieszkańcy posiadają odbiorniki umożliwiające im śledzenie newsów ze świata. I nie pomyliła się, gdy Stella przyznała, że nie jest maniaczką filmów.
- Ananasów? Jesteś, hmm… - zrobiła pauzę, by zastanowić się, czy istnieje jakaś nazwa dla tych specyficznych sadowników. - Ananasiarzem? I co ty z tymi ananasami robisz? Puszkujesz je? - zapytała Chandra, zdając sobie sprawę, że nawet nie wie, czy ananasy rosną na drzewach, czy są bardziej przyziemnymi owocami. A to mogła być ważna informacja, bo pokazywałaby, czy River ma więcej siły - gdyby musiał włazić na drzewa, czy wytrwałości - kiedy miałby pełzać po plon między grządkami.
Po tym, co o sobie powiedziała Stella, także i Chandra dołączyła do grona, które uważa ją za dziwną.
- Posiadasz świnie. I ratujesz wodę. Okej, tyle mi wystarczy - stwierdziła, patrząc na blondynkę jak na kosmitkę.
Widząc, że jej ociąganie niezbyt korzystnie wpływa na postępy w misjach, zanim przystąpiła do rzutu, nachyliła się w stronę John’a, próbując jeszcze coś ugrać. Nie mogła pozwolić sobie na porażkę, bo przecież panna idealna nie popełnia błędów - nawet w rzutach kostką.
- Pssst, daj mi kość, gdzie są same parzyste oczka. Albo taką źle wyważoną. Zapłacę! Nikt się nie zorientuje! - szepnęła starcowi, licząc, że będzie łasy na kasę i przystanie na jej propozycję. - Nikomu nie powiem! Obiecuję, że to pozostanie tylko naszym sekretem! To jak? - Uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła i była już bliska wynegocjowania tego drobnego oszustwa, ale pojawienie się członków kolejnej grupy, trochę pokrzyżowało jej plany. Miała wrażenie, że kto jak kto, ale przeciwnicy będą uważnie patrzeć im na ręce.
- Dobra, poddaję się. Uwaga, rzucam! - poinformowała, po czym zacisnęła powieki, by nie być pierwszym świadkiem ewentualnej porażki.
- Wygrałam? - zapytała, uchylając jedną powiekę, by przekonać się ile oczek pokazała kostka. - Ha! Nie mogło być inaczej! - podsumowała i z triumfującym uśmiechem popatrzyła na Stellę i Rivera.
- Tylko równo ten stempelek! - poleciła staremu John’owi, podsuwając mu karnecik pod nos.

RZUT KOSTKĄ: 2


Stella Cowen, River Sheppard

:koala: zadanie ukończone, prosimy Bunyip o potwierdzenie :koala:

// zt x3
chandra ginsberg
◠‿◠
lorne bay — lorne bay
21 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Córka właścicieli miejscowej stadniny koni, która nie sprostała ich oczekiwaniom, pozwalając wyrzucić się z renomowanej uczelni. Teraz w sekrecie przed nimi ukrywa się w centrum LB, szukając swojego zaginionego przyjaciela, ratując żółwie i oprowadzając turystów po lesie deszczowym.
grupa 3

Po odebraniu cytrynowo żółtej chusty odgrywającej wcześniej rolę parawanu, a teraz oplatającej zgrabnie jej nadgarstek i zawiązaniu butów, które wcześniej musiała ściągnąć, by wcisnąć na siebie spodnie przygotowanego kostiumu, była gotowa do dalszej drogi. W czasie, gdy trzymała rzeczy Cory, rozejrzała się jeszcze po zatłoczonych straganach i chyba tego z Johnem na przedzie obawiała się najbardziej. Dlaczego? Od zawsze była beznadziejna w kości. Zresztą nie tylko w kości - nie szło jej nawet w grach tak trywialnych jak papier, kamień, nożyce, więc o hazardzie tym bardziej nie było co wspominać. Była pewna, że w karty mogłaby przegrać własną matkę, więc tak, kiedy Blythe ruszył w znienawidzonym przez nią kierunku, serce podskoczyło jej do gardła przez przeczucie, że to właśnie przez nią, Matildę Huntington, jej drużyna przegra dzisiaj z przytupem. Nie istniała bowiem opcja, że do końca tygodnia uda jej się wyrzucić odpowiednią liczbę oczek. Właśnie przez tę panikę nie zwróciła z początku uwagi na rozmowę właściciela stoiska z członkiem jej grupy. Dopiero drugie zdanie Noah, wypowiedziane prawie niesłyszalnym w całym tym rozgardiaszu szeptem, wyrwało ją z rozmyślań. Uśmiechnęła się koślawo, wciąż czując w każdej części ciała nerwowe bicie rozszalałego serca i zaczerpnęła głębszego oddechu. Rzuciła przelotne spojrzenie na Corę by sprawdzić, czy tylko ona umierała tu teraz na stres, a potem skrzyżowała palce, gdy Noah pierwszy zdecydował się rzucić kością. Gdy na stole zalśniła czwórka, Tilly trochę nierozmyślnie podskoczyła do góry z ekscytacji i wydała z siebie okrzyk rozradowania, aż prawie spadł jej z głowy ten ogromny, czarny kapelusz, o który zahaczyła podniesioną w triumfie ręką. Potem przybiła piątkę z mężczyzną, a następnie... stres wrócił ze zdwojoną siłą. - Przegracie przeze mnie. Ja to wiem, po prostu wiem, okej? Szybciej to wybiję komuś tą kością parzystą liczbę prawdziwych oczek, niż tych namalowanych - powiadomiła ich uczciwie, bo oto nadeszła chwila prawdy i zaraz mieli się przekonać, że mówiła poważnie. I mówiła, bo gdy usiadła do stolika i potrząsała nerwowo więzioną w przestrzeni ściśniętej dłoni kostką, a potem wyrzuciła ją na drewnianą powierzchnię... Trójka. Rzuciła jeszcze raz - piątka. Do jej oczu napłynęły łzy, ale zmusiła się do trzeciego rzutu. Znowu trójka. Wydała cichy jęk, nie mając odwagi podnieść wzroku znad stolika, czując, że dwójka jej towarzyszów jest nią poważnie zawiedziona. Całkowicie już zrezygnowana i przygnębiona, wysnuta z wszelkich nadziei, rzuciła od niechcenia po raz czwarty i wtedy... - CHOLERAJASNA w końcu w końcu w końcu!!! - krzyknęła, zrywając się z krzesła i znów wyłączając myślenie, odruchowo przytuliła najbliżej stojącą osobę, jaką okazała się Cora. A potem spłonęła rubinowym rumieńcem, odsunęła się i odchrząknęła, znów wbijając wzrok w ziemię. - Przepraszam, nie umiem czasem nad sobą zapanować przy takich emocjach... Proszę, rzucaj - powiedziała, robiąc jej miejsce przy krześle, do jakiego dotychczas torowała jej drogę.

Noah Blythe Cora Westwood
ambitny krab
zmęczona
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zadanie wykonano!
Dzień pamięci kapitana Thomasa Mayersa
Grupa 4 zaliczyły trzecie zadanie i jej członkowie mogą przejść do następnego straganu! W waszych dzienniczkach mg zaktualizowano też karnecik z pieczątkami!

River Sheppard Stella Cowen Chandra Ginsberg

Pamiętajcie, że gdybyście mieli na to ochotę, zawsze możecie w danym temacie wymienić więcej postów, niż tylko po jednym <3
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
właścicielka — the tea atelier
29 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Była w niej miękkość jedwabiu i szorstkość wełny. Oraz dużo zbłąkanego błękitu, przypominającego kwiaty polnych ostów.
Grupa 3
Cora wcześniej tylko tak pobieżnie zerknęła na to, jakie zadania ich właściwie czekają. Zwróciła uwagę na stoisko starego Johna, głównie dlatego, że trochę go znała. Nie jakoś blisko, ale pamiętała go z okresu swojego dzieciństwa. Między nim a Anne była relacja, którą Corze trudno było określić jednoznacznie. Nie potrafiłby nazwać ich przyjaciółmi, choć z pewnością nie byli też zwykłymi znajomymi, łączyła ich jakaś dziwna zażyłość. Dawniej wpadał na herbatę do Tingaree, a niekiedy, gdy Cora odwiedziała herbaciarnie, również tam go spotykała.
O ile on się nie zmieniał na przestrzeni tych lat, tak nie miała pojęcia, czy w ogóle skojarzy jej twarz, tym bardziej, że przy stoisku akurat znajdowała się jeszcze inna grupa. Chociaż miała wrażenie, że w pewnym momencie nieco na dłużej zatrzymał na niej wzrok. To nie był jednak dobry moment, aby się nad tym zastanawiać, tym bardziej, że nadeszła ich kolej. Najpierw z rozbawieniem przyglądała się pertraktacjom Noah, ale kiwnęła głową z zadowoleniem, kiedy od razu wyrzucił pożądaną cyfrę oczek.
- Tak dobrze ci poszło, może następnym razem powinieneś zagrać z nim na pieniądze - zażartowała; a może wcale nie? Zaraz potem nieco się przesunęła, aby zrobić miejsce Tilly, przy okazji uśmiechając się do niej łagodnie, bo dziewczyna wydawała się zestresowana, co potwierdziły jej kolejne słowa.
- Jeśli to będzie dwa to wciąż powinniśmy dostać stempelek - skwitowała z rozbawieniem, obserwując jak dziewczyna rzuca. Wbrew przekonaniu samej Tilly nie czuła rozczarowania,  nawet ze świadomością, że któraś z grup ich wyprzedza. - Spokojnie, zaraz się uda - rzuciła i niedługo potem rzeczywiście tak się stało. Odwzajemniła uścisk, uśmiechając się szeroko. - I widzisz, wszyscy wciąż mamy oczy, nie było tak źle - zaśmiała się, jej przeprosiny zbywając machnięciem, taka reakcja absolutnie jej nie przeszkadzała. - Trzymajcie kciuki. - Teraz ona usiadła przy stoliku i wzięła kość do ręki. Pod nosem wypowiedziała cicho słowa, mające przynosić szczęście w języku plemienia, do którego należeli przodkowie Anne. Zignorowała nieco zdziwione spojrzenie Johna i rzuciła. Kostka potoczyła się, zatrzymując ostatecznie na stronie z czterema kropeczkami. - I kolejne zadanie za nami. - Uśmiechnęła się z zadowoleniem, wstając. Była nieco bardziej powściągliwa niż jej towarzysze, co wynikało z charakteru. Ustawili się, by odebrać pieczątki na swoich kartkach, a potem Cora popatrzyła na Tilly i Noah. - To dokąd teraz? Chcecie losować? - Bo może spodobało im się to całe zdawanie się na los. Najpewniej jednak ruszyli przed siebie, po drodze decydując, które stoisko będzie następnym przystankiem.

Noah Blythe
Tilly Huntington
Bunyip
wystrzałowy jednorożec
-
ODPOWIEDZ