sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.
so be good for goodness sake
Pearl Lagune

Serce biło mu jak oszalałe, kiedy biegł plażą w stronę wąskiej ścieżki, znikającej w zalesionej części, między palmami oraz innymi drzewami i krzewami. Stopy zapadały się w gorący piasek, a krople potu spływały po czole, gardło za to piekło od gwałtownie nabieranego, ciepłego powietrza. Przez dłuższy czas nie oglądał się za siebie, ale mimo wszystko dalej przed oczami widział jego wściekłą twarz. Nie znał chłopaka, którego niechcący upokorzył przy jednym ze stoisk z owocami morza. Grillowane przysmaki pachniały tak apetycznie, że nic dziwnego, że się zagapił i wpadł na nieznajomego z impetem, obrzucając go nie tylko tłustymi przekąskami i sosem, ale i schłodzonym napojem z lodem, a ten przewrócił się tak niefortunnie, że wylądował w wiadrze ze śmierdzącymi, rybimi resztkami. Kiedy się podniósł, jego mina przeraziła Caspera nie na żarty. Nie pomagało nawet to, że nieznajomy miał na głowie czapkę świętego mikołaja, w tamtym momencie lekko przekrzywioną. Jego wzrok i cała mimika twarzy przypominały mu demona, jakiegoś złego ducha albo cień mikołaja prosto z tego horroru, który ostatnio oglądał z Isaakiem. Tego złego ducha świąt, który zamiast dawać, zabierał.

Nie ukradniesz mi duszy! 一 wrzasnął, odwróci się na pięcie i zaczął uciekać. Słyszał za sobą kilka okrzyków, pewnie tego chłopaka i jego kolegów, równie złych, jak on. Słyszał ich kroki, może nawet dyszenie, bo na pewno go gonili. Co to by było za nieszczęście na same święta, gdyby go dorwali. W tym filmie Krampus też w końcu nieszczęście miało miejsce w święta, a podobno w tym okresie nie powinno dziać się nic złego.

Ogólnie miał całkiem dobrą kondycję, mimo że odkąd Isaak trafił do szpitala, trener posadził go na ławce rezerwowych i niespecjalnie zagrzewał go do treningów, jakby stał się zbędny. Mógł się tego w sumie spodziewać, w końcu to Isaak miał dużo lepsze predyspozycje do sportu, a jego potrzebował jedynie do nawigacji. Casper nie był tak silny i szybki, nawet jeżeli dobrze sobie radził, to bez Isaaka nie nadawał się chyba do drużyny. Może odrobinę było mu z tego powodu przykro, ale nie smucił się całkowicie, bo przecież dopóki miał Isaaka, nieważne czy w drużynie, czy nie, to był szczęśliwy. Obecnie rozdzielił się z nim, bo po ostrym żarciu, którym Isaac zatruł się ubiegłego dnia, koniecznie potrzebował chwili przerwy, więc Casper miał skoczyć na owoce morza sam i zaraz wrócić, ale jak widać los chciał mu zrobić psikusa i w tym momencie kompletnie nie miał pojęcia gdzie się właściwie znajduje.

Skręcił w kolejną ścieżkę, czując że traci już siły. Może jednak za dużo fast foodów ostatnio? Przystanął, pochylił się i oparł dłonie na kolanach, próbując unormować oddech. Chyba dostał kolki, a w gardle szalał jakiś pożar, ale tłumaczył sobie, że to minie. Musiał teraz tylko znaleźć drogę powrotną. Wtedy usłyszał za plecami szelest, a kątem oka dostrzegł ruch i wydawało mu się, że to więcej, niż jedna sylwetka. Czy to możliwe, że Krampus i jego banda krampusiów go dogonili?


szef ochrony / strażnik więzienny — the woolshed / lotus glen correctional centre
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
stylówka

Valery raczej nie włóczył się sam po mieście, a już zwłaszcza po tak żałosnych wydarzeniach jak wszelkie jarmarki świąteczne, dlatego miał u swojego boku bandę oprychów, którzy często się z nim włóczyli ogólnie rzecz biorąc, nie tylko od święta. Aż dziwne, że nie miał ze sobą Józka, ale być może Józek po prostu był gdzieś w innej części jarmarku z dzieciakami albo po prostu miał coś innego do ogarnięcia... no, wszystko jedno, musiał sobie jakoś czasem poradzić na tym łez padole bez Józia u boku. A że wolałby być tutaj z nim, a nie z tymi debilami, to już inna kwestia.

Pech chciał, że rzeczonym Krampusem, którego wystraszył się Casper, był właśnie Valery. Dlaczego miał na głowie czapkę Mikołaja? A chuj go wie właściwie, ale to Valery, więc logicznych rzeczy ciężko się po nim spodziewać, zwłaszcza gdy nie było Józka u jego boku, bo to chyba Józek był tym bardziej myślącym w ich duecie. Stał sobie spokojnie, jarał fajka przy jakimś stoisku i czekał na kumpli, którzy poszli kupić chyba jakieś piwo czy inne cholerstwo, gdy nagle wpadł na niego jakiś loczkowany chłopaczek, przewracając go prosto w wiadro z rybami. Jak to się właściwie stało? Walera sam nie wiedział, najwidoczniej był zbyt zamyślony i zajęty paleniem fajka, skoro nawet nie próbował czegokolwiek się złapać albo co. Zanim się zorientował wylądował już w rybach, oblany w dodatku piciem trzymanym wcześniej przez chłopaczka.

Poderwał się na równe nogi tak szybko jak tylko mu się udało i w akompaniamencie wrzasków jakiegoś typka, którego ryby najprawdopodobniej niechcący Walera staranował i które zapewne nie nadawały się już do niczego pobiegł za chłopaczkiem, a jego niezbyt myślący koledzy ruszyli biegiem za nimi. Szybko się okazało że kojarzą jeszcze mniej, niż mogłoby się Walerze wydawać, bo wkrótce został przygwożdżony do ziemi przez jego z nich i dopiero gdy zaczął się szarpać i wyrywać, wyzywając go w tylu językach, ile tylko znał, ten go puścił z głupią miną na twarzy i przeprosił krótkim burknięciem.

- Kretyn - podsumował kolegę jeszcze Ivanenko i rozejrzał się nieco ogłupiały, wypatrując jednak gdzieś kawałek dalej stojącego i próbującego najwyraźniej złapać oddech Kacperka. Uśmiechnął się krzywo, jak typowy złol z filmów Disneya i dobiegł do chłopaka, łapiąc go dość mocno za ramiona i obracając w swoją stronę.

- Co to było, gówniarzu, co? - warknął na niego, mocno ściskając palcami jego ramiona i potrząsnął nim dość brutalnie. W międzyczasie po jego bokach pojawili się dwaj goryle, wyglądający nieco jak odpowiedniki Crabbe'a i Goyle'a; najwyraźniej każdy opryszek, nawet ten realny, musi mieć swoich goryli.

Casper Russo

notatka do mg: pozwoliłam sobie jednak założyć, że Krampusem był Walera, bo tak ustaliliśmy wcześniej z Kacperkiem i właściwie inna opcja mi totalnie nie pasowała xd

powitalny kokos
zira_fell
ferajna Artka
sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.

Był przerażony nie tylko obecnością Valery’ego i jego bandy opryszków, ale i tym, że czuł się potwornie, nie mogąc nabrać tchu w płuca, bo każda próba była bardziej bolesna od poprzedniej. Jego wysuszone gardło piekło niemiłosiernie, a upadł zdawał się zakradać niemalże pod jego skórę. Krople potu spływały po jego skroniach i bokach twarzy aż na szyję, kiedy rozglądał się zauważając, że niechcący sam zapędził się w ślepy zaułek. Dróżka się tu kończyła, a za plecami miał teren gęsto porośnięty drzewami i krzewami.

Banda starszych chłopaków zbliżyła się do niego, a on skupił wzrok na tym, którego niechcący wepchnął do wiadra i który wydawał się być tutaj najważniejszy i na pewno najbardziej zezłoszczony. Patrzył bezsilnie jak się zbliża i chciał jakoś się stąd wydostać albo cokolwiek powiedzieć, ale nie dał rady zebrać na to siły. Dopiero, kiedy poczuł na swoich ramionach silne palce nieznajomego i został kilka razy za nie szarpnięty, odzyskał głos, nawet jeżeli zachrypnięty.

Po smrodzie wydaje mi się, że zepsute, rybie resztki 一 odparł, krzywiąc się lekko, bo w tym upale Valery śmierdział teraz jakoś ze trzy razy gorzej, niż śmierdziałby, gdyby było chłodniej. Kulił się ze strachu i stresu, a jednocześnie zdobył się jakoś na szczerość, która chyba nie była w tym momencie najmądrzejszym posunięciem. Rozbieganym spojrzeniem powiódł po zebranych za Valerym chłopakach, którzy byli chyba jego półmózgą obstawą, ale zaraz wrócił wzrokiem na wykrzywoną we wściekłym grymasie twarz Ivanenko.

Nie miał pojęcia co powinien zrobić. Może przeprosić? Może błagać o zostawienie go w spokoju i wytłumaczyć, że to był jedynie wypadek? Może chcieli forsy? Myślał nad tym wszystkim gorączkowo, jednocześnie próbując wyswobodzić się z uścisku Valery’ego. Nie był nawet pewien kiedy przerodziło się to w szarpaninę i kiedy właściwie uderzył go w twarz, chociaż planował tak naprawdę wycelować w dłoń, którą ten trzymał go mocno za ramię.

Przepraszam, ja chciałem… Nie chciałem 一 zaplątał się w zeznaniach, otwierając szeroko oczy ze zdumienia i strachu. Od razu opuścił dłoń, nawet nie przyjmując jakiegokolwiek gestu obronnego. W końcu nie miał zamiaru się bić, a to co zrobił naprawdę wydarzyło się niechcący i za pierwszym razem, kiedy wepchnął go w rybie resztki i teraz, za drugim razem, kiedy sprzedał mu liścia na japę. Może naprawdę prześladował go jakiś pech nie z tej ziemi, a wszystkie gwiazdy składały się w klątwę, wycelowaną prosto w niego? Jeżeli przeżyje spotkanie z Valerym i jego bandą, w co coraz bardziej wątpił, to już nigdy nigdzie nie pójdzie sam. Może najbezpieczniej w ogóle już nigdzie nie wychodzić, nawet z kimś. W domu powinien być chyba bezpieczny. O ile ciotka nie postanowi mu dowalić. W końcu od jego ucieczki była dosyć mocno na niego cięta. Casper miał nadzieję, że przejdzie jej w końcu, ale póki co trzymała urazę całkiem sprawnie i mocno.


szef ochrony / strażnik więzienny — the woolshed / lotus glen correctional centre
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Valery z całą pewnością był trochę idiotą. No dobra, prawdopodobnie gdyby zapytać o to jego brata, to ten uznałby, że wcale nie tak trochę i jeszcze prychnąłby cicho pod nosem, posyłając Ivanenko rozbawione spojrzenie, ale ostatecznie nie każdy chodzący po tym miasteczku jegomość musiał być inteligentnym i oczytanym człowiekiem, prawda? Czasem potrzebujemy też takich nie do końca sprytnych ludzi... chociaż czy na pewno Kacper potrzebował właśnie Valery'ego? Mam wrażenie, że jednak nie i że gdyby go nie poznał, to jego życie byłoby przynajmniej odrobinę spokojniejsze.

Co z tego, że Kacper był wyższy od ochroniarza o piętnaście centymetrów? No, zapewne dla Valery'ego jednak okaże się, że szarpanie młodzika i wchodzenie z nim w jakąś kretyńską wymianę zdań nie było do końca przemyślane, a już powoli się tak okazywało, gdy Russo go uderzył; czy tego chciał czy nie, czy celował w twarz czy w rękę, to Ivanenko oberwał od niego po pysku, a że Kacper był wyższy - nawet jeśli pewnie nieco szczuplejszy niż Valera - to uderzenie dość mocno zawróciło mu w głowie. Strażnik więzienny zatoczył się więc odrobinę, w porę jednak odzyskując równowagę, głównie dzięki jednemu z goryli, który chwycił go dość mocno za ramię i postawił na równe nogi.

- Ty mała... - zmarszczył gniewnie czoło, piorunując Russo wzrokiem i zwinął dłonie w pięści, nie zastanawiając się przesadnie nad tym, czy to co zrobił Casper było zamierzone czy nie, po prostu próbując jakoś pozbyć się wściekłości i poczucia wstydu z własnego organizmu, zaczął okładać go pięściami tam, gdzie tylko sięgał, zaczynając - to akurat chyba było nawet dość sprytne z jego strony - od brzucha dzieciaka. Ostatecznie skoro nie miał nad nim przewagi wzrostu, a jedynie masy ciała, to musiał to jakoś wykorzystać na swoją korzyść, żeby włóczące się z nim chłopaki nie wzięły go teraz za totalnego życiowego niedojdę.

Casper Russo
Bunyip

powitalny kokos
zira_fell
ferajna Artka
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ingerencja MG
letnie tło fabularne
Już pierwszy cios w brzuch na nowo pozbawił Caspera tchu, a kolejne jedynie dodały oliwy do ognia. Płytkie oddechy nie radziły sobie ze strachem i powoli rodzącą się paniką, że nie tylko zostanie pobity, ale też umrze powolną śmiercią przed uduszenie. Chłopak czuł wręcz, jak powoli traci przytomność.
Niestety złość, przemoc i nakręcające Valery'ego do dalszej agresji głosy kumpli skutecznie odwracały jego uwagę od pogorszającego się stanu jego ofiary. Dopiero kiedy Casper zemdlony upadł na chodnik, do wszystkich dotarło, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. - Kurwa, zabiłeś go! - wrzasnął jeden z oprychów i jak na zawołanie jeden z a drugim zaczęli się rozpierzchać w swoje strony, zostawiając Ivanenko z nieprzytomnym chłopakiem. Najłatwiej byłoby pójść w ich ślady i uciec, ale... ile osób na jarmarku widziało waszą małą scysję i potwierdziłoby policji, że pobiegłeś za uciekającym nastolatkiem? Co jeśli teraz uciekniesz i chłopak rzeczywiście umrze? Nawet jeśli nie trafiłbyś jakimś cudem do więzienia, z pewnością musiałbyś się pożegnać i z pracą w ochronie, i tym bardziej w zakładzie karnym.
Casper przestał oddychać, więc nie miałeś dużo czasu do namysłu...
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
sprzedawca — fleuriste
18 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak jak róże, kaczuszki są nieduże i tak już w życiu jest.

Wszystko działo się stosunkowo szybko, ale kiedy otrzymał pierwszy cios i zgiął się wpół z okrzykiem bólu i zaskoczenia, ulatującym z jego rozchylonych warg, miał wrażenie, że czas zwolnił. Każde kolejne uderzenie było bardziej bolesne od poprzedniego, ale jednocześnie tracił siły tak szybko, że nawet nie miał energii by się bronić. Próbował łapać powietrze szybko i gwałtownie, co było błędem, bo dusił się przez to i kaszlał, co tylko podrażniało bardziej delikatne tkanki. Nie był pewien kiedy upadł na ziemię i przewrócił się na bok, zginając w pół i instynktownie zasłaniając głowę, aby nikt go w nią przypadkiem nie kopnął. Nie wytrzymał tak długo, bo zaczął się w pewnym momencie dusić. Do oczu naszły mu łzy, które zmieszłały się z kurzem osiadłym na jego twarzy i stworzyły ciemne smugi na chłopięcych policzkach.

Jeszcze kilka razy odkasłał, co chwilę też jęcząc z bólu przy kolejnych ciosach i wbijając paznokcie w swoje gardło bezradnie, jakby chciał wydrapać dziurę, przez którą mógłby nabrać tchu w obolałe płuca. Sekundy mijały bardzo powoli, a on męczył się w tym upale, cierpiał i był niemalże przekonany, że to się nigdy nie skończy i zostanie w tym położeniu już na zawsze, bity, poniżany, obolały i spanikowany.

Nie miał nawet pojęcia kiedy w końcu odpłynął. Kiedy zamknął oczy, a jego dłonie bezwładnie opadły na brudną ziemię. Przestał oddychać, ruszać się, krzyczeć i kaszleć. Gdyby teraz widział go biedny Isaac, na pewno by się zdenerwował. Dobrze, że go tutaj nie było, bo inaczej to jemu mogłoby się to wszystko przytrafić, a Casper wolałby jednak, aby Isaac był bezpieczny. Pewnie pomyślał o tym, kiedy jeszcze był przytomny, nawet jeżeli ta myśl uleciała tak szybko, jak się pojawiła, ginąc wśród panicznych, alarmujących sygnałów wysyłanych przez jego ciało do mózgu.


szef ochrony / strażnik więzienny — the woolshed / lotus glen correctional centre
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Valery nie tego chciał - nigdy nie bił się z ludźmi z myślą o tym, żeby zrobić im jakąś większą krzywdę, a co dopiero żeby kogoś zabić. W pierwszej chwili spanikował, gdy zobaczył, że Casper przestał oddychać i krótką chwilę po prostu wisiał nad nim, tępo się w niego wpatrując, w końcu jednak zabrał się za udzielanie pierwszej pomocy. Potrafił to robić, w końcu takie podstawy były wymagane w jego pracy, więc można powiedzieć, że pierwszej pomocy udzielał dość profesjonalnie. Oddech, uciski, oddech... Dopiero w momencie gdy usłyszał i zobaczył, że chłopak znów zaczął oddychać i że odzyskuje przytomność oderwał się od niego i podniósł się na nogi, przez chwilę jeszcze patrząc na niego, żeby upewnić się, że ten powoli dochodzi do siebie. Zauważył, że paczka oszołomów z którymi przyszedł zwiała, ale w sumie nie zdziwiło go to przesadnie; nie byli przesadnie rozgarnięci, tacy Crabbe i Goyle Lorne Bay.

- Następnym razem nie zachowuj się jak skończony przygłup, chłopaczku, bo ktoś w końcu zrobi ci krzywdę. - rzucił jeszcze na odchodne, omiótł spojrzeniem ciało chłopaka i oddalił się od niego, opuszczając teren jarmarku. Po drodze wpadł też do budki telefonicznej, żeby zadzwonić po karetkę, bo jednak sumienie nie pozwoliłoby mu zostawić go tak bez większej pomocy, a sam niewiele więcej mógł zrobić. Nie podał swoich danych, po prostu powiedział o pobitym chłopaku na jarmarku, podał szczegół umożliwiające znalezienie go i wrócił do domu. Był roztrzęsiony, więc jedyne na co było go stać to sięgnięcie po butelkę i próba ukojenia nerwów.

/zt

Casper Russo

powitalny kokos
zira_fell
ferajna Artka
ODPOWIEDZ