sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
009.
{outfit}
Claudia cieszyła się, że dostała w spadku od randomowej babci, którą razem z Morgan spotkały na cmnetarzu, dom i kilkanaście tysięcy dolców. Dom co prawda nie był jej potrzebny, ale zawsze mogła go sprzedać i za otrzymany hajs postawić na swojej farmie stajnię, o której zawsze marzyła. Chciała mieć konie i może osiołka... ale do tego jeszcze trochę czasy musiało minąć. Za to resztę otrzymanych pieniędzy już zainwestowała w śliczny, uroczy i przepiekny kurnik, w którym miała już pierwszą dwójkę lokatorów. Była przeszczęśliwa. Będą mogły z Morgan jeść pyszną, zdrową i świeżą jajecznicę i przy okazji pozbywać się resztek organicznych, bo przeciez kury zjedzą wszystko. Także nic się nie zmarnuje.
To była idelana okazja do tego, by po pirwsze zaprosić Remiego, by mógł pokonać swój irracjonalny lęk przed drobiem. A po drugie, by zaprosić Remiego, żeby mogli wspólnie oblać powstanie jej nowego kurnika. Może to było głupie, że tak się z tego cieszyła, no ale trudno. Nikt nie mówił, że Cece była normalna. Zawsze miała rację, ale nie była do końca normalna. W każdym razie zaprosiła Remiego do siebie, żeby mogli posiedzieć sobie na ogrodzie i coś wypić obserwując jak kurki spacerują. Miała fioła na punkcie tych kur. – Witam pana – powiedziała wychodząć mężczyźnie na przeciw z jedną z kur pod pachą. – Chodź pokaże Ci jaki piekny kurnik kupiłam – złapała go za rękę i pociągnęła za sobą. – Oooo a to jest Madelyn, zobacz jaka słodka – bo oczywiście Cece kupiła słodkie kury. Wyśle Ci na DC, bo teraz już mi się nie chce tu wklejać linka.
Zabrała go na tyły domu, gdzie miała mały taras z meblami ogrodowymi, ale nie usiedli tam tylko przeszli jeszcze kawałek żeby zobaczyć ten nieszczęśny kurnik. Claudia obstawiała, że teraz każdy ich gość będzie musiał tu przyjść i popatrzeć. – Fajny nie? – Zapytała i odstawiła Madelyn do jej koleżanki Emanueli. Callaway miała wyobraźnię jeżeli chodziło o wybieranie imion i postanowiła, że kury będą się nazywać tak jakby miały zacząć występować w telenowelach.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#numer

No to dopiero był prezent! Co prawda Remi nie był podejrzliwym i widzącym zawsze pustą połowę szklanki człowiekiem, pewnie nawet by uznał, że bardzo możliwe, że jakiś bezdomny podarował swój samochód księdzu z polski… nie no, dobra, nie był aż takim debilem, okej. Właściwie to był całkiem mądrym i rozsądnym facetem, który jedyne co, to nie miał pojęcia że coraz bardziej angażuję się z dziewczyną, która jest dla niego zdecydowanie zbyt młoda. No ale, dopóki człowiek jest nieświadomy, to lepiej śpi! I szybciej przybywa na zaproszenie owej niewiasty. I dobra, bo zgubiłam wątek, a chciałam powiedzieć, że osoba bardziej podejrzliwa niż Remi, na pewno już by miała jakieś wizje, że ta kobieta to tak naprawdę była jakaś mafijna bosska, która chciała w ten sposób pozbyć sie brudnej kasy. Albo zrzucić winę na dwie naiwne dziewczyny, bo tak naprawdę była zabójczynią na zlecenie, a dom był wypełniony trupami jej zleceń. Albo coś jeszcze innego, równie mrocznego, mogłabym tak dalej, ale ostatnio te posty wychodzą mi jednak zbyt długie.
- O kurcze… cześć… czy to twój goryl obronny? - no zapytał, kiedy się zjawił u niej. Pewnie na rowerze przyjechał, bo mieli pić alkohol, a poza tym pogoda ładna, trzeba korzystać! - Kurnik mówisz? Myślałem że takie rzeczy można tylko budować. Ale dobra, pokaż mi jak zaszalałaś - zgodził się z lekkim uśmiechem, po czym dla bezpieczeństwa zrównał się z nią z tej strony, z której kura nie mogła go dziabnąć.
- Made…lyn… um… okej, skoro tak mówisz - przytaknął, czując jak kura go obserwuje i oczywiście, czując się z tego powodu bardzo niezręcznie. - Madelyn jest słodka… chociaż trochę ma minę jakbym zjadł jej matkę… ciotkę… i wszystkich sąsiadów… - przyznał nieco z obawą, ale dał się porwać za rękę do źródła większej ilości kurczaków. - No ładny ładny, spodziewałem się trochę takiego baraku jak z ‘uciekających kurczaków’- przyznał i zaśmiał się nieco nerwowo. - Okej, ta dwójka na pewno mnie teraz obgaduje. Patrzą na mnie tak jakby już planowały mnie oskubać.. z czegoś - no nie wiedział z czego kury mogą oskubać człowieka, ale wyglądały na kreatywne kury, one na pewno wiedzą! A jak nie, to coś wymyślą…
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
-A wygląda na takiego? – Zapytała unosząc brew. – Nie ma przeciwstawnych kciuków więc, bym tego tak nie nazywała – odpowiedziała wzruszając ramionami. Jej kury były idealne, nie miały w sobie nic złego. Tak samo jak Królowa Elżbieta, która teraz leżała sobie do góry raciczkami w basenie, który Cece specjalnie dla niej kupiła w markecie i dmuchała powietrzem z własnych płuc. Perfekcyjne zwierzaki z perfekcyjną pańcią. Nie no, dobra. Bez przesady. Nie była perfekcyjna, daleko jej było do tego, ale czy uważała się za lepszą od pewnej części społeczeństwa? Być może. Szczególnie o tych, którzy źle traktowali zwierzaki. To był najgorszy sort ludzi, którzy powinni szybko znaleźć się w piekle. Gdyby tylko ona znalała seryjną morderczynię... ale nie, to nie mogło być rozwiązanie każdego problemu. – Nie, możesz już kupić gotowe w markecie i później je złożyć. Trzy dni to z Morgan składałyśmy, ale całe szczęście obyło się bez wielkich urazów. – Pewnie któraś się skaleczyła co najwyżej i tyle. Dawały radę. Życie na farmie na pewno im służyło, a przynajmniej Cece. Była szczęśliwa, że teraz ma taką przestrzeń, a nie jedynie małe mieszkanie w Cairns, gdzie musiała się cisnąć ze swoim toksycznym chłopakiem.
- Nie mów tak na głos – powiedziała i zakryła kurze uszy, chociaz one nie maja takich typowych uszu... tyle to nawet Cece wiedziała. – Nikogo nie zjadł Madelyn, nie denerwuj się – zwróciła się teraz do kurki. Dopiero po chwili przeniosła wzrok na Remiego. – Żartuje sobie, przeciez ona tego nie rozumie. – Żeby sobie nie myślał, że blondynka jest aż tak powalona na punkcie tych kur. – One nie zrobią Ci krzywdy. To tylko kury. – Byla pewna, że nawet, by go nie dziobnęły, bo były słodkie. – No co ty... nie chcę mieć jakiegoś syfu na swojej farmie. Tu wszystko musi być ładne. – Jak już robiła ten kurnik to chciała żeby jakoś wybitnie mocno nie straszył w okolicy. Wszystko musiało się jakoś spinać. – Nie przesadzaj – zaśmiała i pacnęła go lekko w ramię. – Idź je pogłaszcz, spróbujemy przezwyciężyć Twój strach – zaproponowała patrząc na jego reakcję. – Chyba, że wolisz się znieczulić przed tym? – Zapytała, bo miała przecież alkohol dla nich przygotowany do celebracji.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Nie trzeba mieć kciuków, żeby być dobrym gorylem - zauważył, unosząc lekko brew. Nie miał oczywiście aż tyle doświadczenia z ochroniarzami jakimikolwiek, ale jak dla niego, to przede wszystkim powinny wzbudzać postrach. A kury zdecydowanie to robiły, przecież pochodziły od dinozaurów, które też nie miały przeciwstawnych kciuków. A jak mowa o gorylach, to były najlepsze właśnie dinozaury, bo czym innym była godzilla? Godzilla i goryl, no przecież zbyt podobne żeby spać spokojnie!
I to prawda, Remi też nie rozumiał ludzi, którzy krzywdzili zwierzaki, a jako strażak przecież trochę tego widział. Za to jako Remi mógł pomóc jak największej ilości, która się napatoczyła pod rękę. I dlatego miał wiecznie za dużo futrzaków w swoim domu.
- Mogłaś mówić, jestem świetny w składanie rzeczy, od mebli po puzzle i na pewno kurniki też - zaoferował z nieco zawadiackim uśmieszkiem błąkającym się po ustach. I po pięciogodzinnej drzemce wracam do pisania posta, więc proszę o wyrozumiałość.
- Nie nie, na pewno nie zjadłem… - zapewnił, po czym zmarszczył brwi, bo serio go ta kura trochę przerażała. Co ona sobie myślała w tym łebku? Jakieś gdzie jest moje ziarno? Czy zaraz wpierdole tego gnojka swoim morderczym dziobem.
- Okej, zaufam ci. Ale jeśli się zbuntują, obiecujesz mnie bronić w trakcie kurzej apokalipsy? - poprosił, żeby wiedzieć na czym stoi, okej. - Nie złożysz mnie w ofierze, żeby zostać pod ich opieką? - no niech wie, że Remi do tego bardzo poważnie podchodzi, zero żartów, sama powaga! I nie żeby coś, ale skoro miała kury na farmie, to syfu tam było całkiem sporo… wątpię żeby nadążała za zbieraniem ich gówien, które leci na prawo i lewo, bleh. No trzeba przy kurach patrzeć pod nogi!
- Oczywiście - przytaknął rozbawiony, a potem zaśmiał się cicho, nieco nerwowo - nie no, myślę że one teraz najbardziej chcą żebym im dał przestrzeń, no sama zobacz, ewidentnie chcą zorganizować jakąś parapetówkę, rozgościć się we własnym domu, może im nie przeszkadzajmy - zaproponował, chowając dłonie do kieszeni, żeby kury nie myślały, że przyszedł tutaj w jakichś niecnych zamiarach. - No napiłbym się piwa. Zamawiamy też coś do jedzenia? - zapytał, chociaż chętnie by jej też coś po prostu ugotował, no ale nie wiedział co tam chowa w swojej kuchni i lodówce, co nie.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- W sumie, jak kogoś biją to nie muszą się martwić żeby dobrze złożyć pięść do bicia – bo wiadomo, że była zasada z kciukami, że trzeba je specjalnie ułożyć żeby nie zrobić sobie krzywdy. Dziwne, że Cece o tym wiedziała, prawie jakby się kiedyś z kimś biła... well. Była samotną dziewczyną w dużym świecie, musiała wiedzieć jak o siebie czasem zadbać. Miała też gaz pieprzowy tak na wszelki wypadek, chociaż jeszcze nigdy nie musiała tego używać. Całe szczęście. Gdyby musiała to pewnie przy okazji sobie krzywdę też by zrobiła, a tego nie chciała. Miała za ładne oczy, żeby ją piekło.
- Poradziłyśmy sobie, jesteśmy zaradnymi dziewczynami – dawały radę ogarniać same, tylko we dwie, całą tą wielka farmę. Umiały przybić gwoździa i wkręcić śrubkę, nawet jeżeli czasem pojawiały się jakieś wypadki przy pracy. – Czasem kobieta potrzebuje sama skręcić swój własny kurnik – dodała puszczając do niego oczko wyraźnie rozbawiona całą tą rozmową. – Ale dziękuję za ofertę – położyła mu rękę na ramieniu i posłała delikatny uśmiech. Zawsze to miło wiedzieć, że można na kogoś liczyć w takich sprawach jak skręcanie mebli czy kurników.
- No to nie masz się czego obawiać. One naprawde nie robią nikomu krzywdy. To tylko kury. – Chciała go przekonać, że definitywnie są to bardzo bezpieczne zwierzaki. – Na pewno są mniej krzywdzące niż psy czy koty – bo tamte jednak umiały zadrapać albo odgryźć rękę. Kury co najwyżej mogły uszczypać. Nic wiekiego. – Jeżeli będzie apokalipsa to ja będę ich liderem więc nie masz się co obawiać, po znajomości dam Ci spokój. Będziesz pod moją opieką. – Zażartowała z szerokim uśmiechem na ustach. Nie dałaby mu zrobić krzywdy, w końcu pracowała u jego mamy.
- Nie, zdecydowanie chcą żebyś je pogłaskał. Nie mają parapetówki, nie pozwalam na kurze imprezy. Idź je pogłaskaj. – Wywróciła oczami gotowa nawet wziąć kurę i mu ją postawić na kolanach jeżeli będzie taka potrzeba. No, ale to później jak się rozgości. – Dobra to przyniosę piwo, a jedzenie... mam naleśniki jak masz ochotę i mogę zrobić sałatkę – miała swoje warzywa, nie musieli nic zamawiac, ona go ugości czym chata bogata.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
Remi zaśmiał sie cicho - Powiem ci że kciuk to jedno ale bardzo ważne jest ustawienie samego nadgarstka - no on coś o tym wiedział, pewnie interesował sie samoobroną. I bezpiecznym…. no dobra, po prostu miał brata, na pewno sie trochę napierdalali. Odrobinę! - Ale akurat kury pochodzą od dinozaurów, więc ja bym ich naprawdę nie lekceważył… - dodał, bo czuł w jej spojrzeniu pogardę groźnego drapieżnika. I no ciekawe czy w Jurassic Parku było też dodawane DNA kur… poza zmiennopłciową żabą, oczywiście.
- Nie neguję. A masz w pełni wyposażoną skrzynkę z narzędziami, czy jeszcze ci tam czegoś brakuje? - zapytał zaciekawiony, no bo kto wie, może jej doradzi co jeszcze jej się może przydać, albo która firma jest najbardziej godna zaufania w te klocki. Mógł się dzielić wiedzą, a nawet dodać jakieś korki z używania wkrętarko wiertarki. Chociaż to akurat super łatwe i intuicyjne bylo.
- Czy ja wiem, widziałaś ich szpony? - zapytał z rozbawieniem - Okej, teraz czuje sie trochę bezpieczniej, nie pozwól mnie przerobić na jedzenie ani niewolnika… - dodał, odrobinę się jeszcze nabijając, trochę! - Więc czym właściwie opija się kurnik? Em… likierem jajecznym? Adwokatem? - no nie wiedział, okej, ale jakoś bardzo go rozbawiła wizja takiego dopasowywania alkoholu do okazji. W sumie to tak trzeba żyć.
- A jakie naleśniki? - zapytał zaciekawiony, bo oczywiście, że lubił domowe jedzenie. I lubił gotować innym - dobra, pokaż co tam potrafisz przyszykować. Macie też swój ogródek warzywny? - zapytał ciekaw tego, jak sobie tu żyją i radzą.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
- Mam sprawne nadgarstki – powiedziała puszczając do niego oczko. Może to było głupie, ale trudno. Cece raczej nie panowała nad tym co mówiła. Nie za bardzo wiedziała dlaczego. Widać, że rodzice jej nie nauczyli, że czasem po prostu lepiej jest się nie odzywać. Musiała zawsze coś durnego walnąć. Może miało to związek z tym, że pochodziła z dość licznej rodziny i każdego trzeba było tam przekrzyczeć. – Uważaj, bo Ci zrobią park jurajski – zaśmiała się pod nosem i pokręciła delikatnie głową. Uważała, że Remi nie ma się czego obawiać i oczywiście chciała mu pokazać, że jej kury są jak najbardziej zajebiście miłe. Tak jak ona. No dobra, ona trochę mniej niż te kury. One były super.
- A widziałeś paznokcie niektórych dziewczyn? One też mają szpony, a pewnie nie czujesz się przy nich niebezpiecznie. – Chyba. Ona nie nosiła takich długich pazurów, bo jednak miała farmę, pewnie i tak, by się jej za chwile złamały więc nie było większego sensu posiadanie czegoś takiego na swojej ręce. Poza tym, wcale nie wyglądało to jakoś bardzo ładnie. Nawet się nie można było podrapać, chociaż... w samoobronie byłoby przydatne, żeby komuś wydłubać oko. – Masz moje słowo, będę Cię chronić własną piersią – dodała tym razem się nieco usmiechając do niego. – Na pewno nie adwokatem... przecież to tak jakbyś pił wywar z nich nienarodzonych dzieci, to przecież obleśne. – Aż się skrzywiła. – Myślę, że piwo będzie najlepszym rozwiązaniem – Cece była prostą dziewczyną, ona lubiła pić piwo, jeść porządne jedzenie i spędzać większość czasu na zewnątrz dłubiąc coś na farmie. Musiała przygotować ją na te nieco chłodniejsze dni.
- Ze szpinakiem, nie przepadam za słodkimi naleśnikami. Jestem raczej wytrawną dziewczyną. – Powiedziała kładać obie swoje dłonie na biodrach. – Mamy, ale na razie jest dość mały. Będę wołac niedługo ekipę żeby mi wykarczowali krzaki z tyłu farmy i wtedy tam sobie posadzę warzywa i owoce. Chciałam też kupić jakieś drzewa, ale to są dalekie plany. – Machnęła ręką, bo do tego to jeszcze sporo jej zostało. – Siadaj, zaraz przyniosę jedzenie – powiedziała wskazując mu na meble ogrodowe, które nie były pierwszymi lepszymi plastikami. Były ładne i drewniane z wygodnymi poduszkami. Cece na chwilę zniknęła w domu, żeby przygotować naleśniki i szybko pokroiła rzeczy na grecką sałatkę. Całe szczęście tam nie trzeba było zbyt wiele robić więc już około 10 minutach była z powrotem niosąc wszystkie rzeczy, łącznie z piwem, na tacy. – Masz, próbuj. Zobacz jaką jestem dobrą gospodynią i możesz mnie śmiało chwalić – usiadła obok niego podając mu talerzyk żeby sobie nałożył na co tam miał ochotę.
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
- Okej, to wyznanie czy wyzwanie? - zapytał, unosząc brwi i oczywiście szybko się orientując, że zabrzmiało to dość… hm.. dwuznacznie - to znaczy no, jakiś pojedynek na kciuki, czy coś.. no wiesz… nic tam.. kosmatego - zapewnił ją, nieco zestresowany i zażenowany tym, co sobie właśnie w tym momencie bardzo głupio palnął. No życie, co nie, Nawet jeśli ona też do tego trochę dobrnęła, chciał być gentlemanem, okej!
- Wtedy bardziej się zastanawiam jak się z nimi funkcjonuje - przyznał szczerze - ja to bym sobie oko przypadkiem trzy razy wydłubał - dodał, bo co miał oszukiwać, logistyka w przypadku takich pazurów była dla niego intrygująca. I wykonywanie codziennych czynności. Ja na przykład mam teraz dość długie naturalne pazy i już mi się dziwnie pisze na klawiaturze, co nie. Ale wracając do Remka… - i takie paznokcie już zawsze będą mi się kojarzyć z Janice z friends - dodał, z lekkim rozbawieniem, bo ciężko nie kojarzyć ją z fryzurą xxl, pazurami jak szpony i gaciami w panterę na dupie.
- Dzieci? Większość jajek to niezapłodnione okazy, więc nie do końca trafna analogia… ale może nie szukajmy bardziej trafnej - poprosił, lekko się krzywiąc, bo już miał jakieś wizje, których w chuj zdecydowanie nie chciał dalej zgłębiać i analizować, okeej.
- Więc piwo. Dodajemy do tego jakąś grę, czy pijemy klasycznie? - zapytał z lekkim uśmiechem, ciekaw jaką miała wizję. Piwny ping pong czy coś tam zawsze można zorganizować, nie. Albo pić za każdym razem jak kogut zapieje, jeśli szukać bardziej farmowych atrakcji…
- To brzmi super, w takim razie chętnie spróbuję - skinął lekko głową - jak mogę pomóc? - i zapytał jeszcze, bo mogła go teraz porozstawiać po kątach jak chciała, on jej pomoże w razie czego!
- To świetne plany, a biorąc pod uwagę jak powoli rosną, im szybciej tym lepiej. Mogę ci załatwić jakieś zniżki na sadzonki - zaoferował, bo jako strażak miał na pewno różne dojścia wśród leśników i zalesiaczy. I specjalistów od drzew, ma się rozumieć. No różne takie, wiadomo że drewno się łatwo pali, a w drzewa wysokie lubi walnąć piorun lub przewalić je wichura, więc musiał być w temacie.
No ale kiedy kazała jej usiąść, to sobie usiadł i czekał na jedzenie! A kiedy już się zjawiło, oczywiście spróbował - no naprawdę świetne - przyznał szczerze, zajadając się, a potem popił piwem. - Czyli ta farma jest Twoja, tak? Zawsze wiedziałaś, że chcesz być farmerką? - zapytał, a potem zaśmiał się cicho - tak, wiem, to chyba najnudniejsze pytanie jakie można zadać, co? To powiedz mi lepiej co najdziwniejszego się na tej farmie dzieje - no to brzmiało bardziej interesująco. Gorzej jak mu zaraz powie, że tu zabijają wścibskich strażaków.
towarzyska meduza
-
sprzedawczyni — gia's candlewick
25 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
I care not.
Zaśmiała się i pokręcila głową widząc jak się zaplątał w wyjaśnieniach. – A nawet jeśli kosmate to co z tego? Nie obrażam się za takie rzeczy więc nie przejmuj się tak – powiedziała i nawet go poklepała po ramieniu. Cece miała spory dystans do siebie, mało kiedy się obrażała, szczególnie za takie żarciki. Obrażała się wtedy jak ktoś łamał serce jej albo jej znajomym, wtedy to potrafiła być złośliwą pindą.
- Co nie? Ja nie wiem jak kobiety z tym chodzą. Chociaz może to nie jest taki głupi pomysł jak się a przykład sadzi kwiatki, bo można sobie ziemie paznokciem odgarnąć, ale wtedy to takie nie do końca higieniczne – ona by nie dała rady w czyms takim chodzić. Nie było opcji. Nawet pewnie głaskanie zwierzaków jest mniej komfortowe. – Oglądałeś Przyjaciół? – Zapytała zszokowana nieco, bo mało facetów ten serial ogląda. – Kto jest Twoją ulubioną postacią? – Jej to pewnie Chandler, bo był sarkastyczny i zakompleksiony, a jednocześnie bardzo miły. Na pewno nie przepadała za Rachel, one do siebie, by nie pasowały i gdyby Cece miała taką koleżankę to by ją przestała mieć.
- Ale mogłyby być – wzruszyła ramionami. Tak samo jak jajecznica. Niestety ale Callaway po to miała te kury żeby mieć jajka za free i na dodatek dobrej jakości, ale będzie się przed Emanuela i Madleyn z tym ukrywać. Nie muszą wiedzieć o wszystkim co się dzieje w domu. Niedługo zasadzi więcej warzyw więc już w ogóle będzie jeszcze w większym stopniu samowystarczalna, a jak ograniczy spożycie mięsa to już w ogole.
- Będziemy pić za każdym razem jak się zaczniesz motać, bo powiesz coś przez co później będzie Ci głupio – odpowiedziała posyłając mu nieco ironiczny uśmiech. – Czyli dość szybko obalimy te browary – dodała żartując sobie. Cece nie potrzebowała alkoholowych gier żeby pić, ona ciągle miała jakąś rozrywkę.
- Siedź i pilnuj kur. Jesteś moim gościem, więc ja ogarnę wszystko. – Mama ją dobrze wychowała, nie będzie obcych ludzi zaganiała do pracy. Umiała być dobrą gospodynią. Szczególnie, że nie było to jakos super duzo pracy. Poradzi sobie.
- Mógłbyś? Byłoby super. Niby ostatnio dostałam w spadku trochę gotówki, ale zniżka zawsze się przyda – wciąż nie mogła z tego, że razem z Morgan dostały kase od randomowej babci, której pomogły na cmentarzu w czasie Halloween. Cece miała jeszcze po niej dom, który musiała sprzedać, ale tamten hajs chciała odłożyć na budowę obory albo stajni.
- Dziękuję bardzo, jestem dobrą kucharką tak nieskromnie powiem – ona zawsze gotowała, a Morgan po prostu jadła i bardzo dobrze, bo gdyby Callaway miała gotowac tylko dla siebie to by nie gotowała wcale. – Tak, rodzice mi ją kupili jak wróciłam do Lorne Bay. Była w strasznym stanie więc kosztowała niewiele, ale dużo tu jeszcze trzeba naprawić. Próbuje to robić na bieżąco, ale wiadomo, że są pewne ograniczenia. – Wzruszyła lekko ramionami. Wiedziała, że prędzej czy później ta farma będzie wyglądać tak jak sobie to wymyśliła. – Nie, nie chciałam być farmerką. Chciałam być piosenkarką, skończyłam szkołę muzyczną i akademie muzyczną w Cairns, ale cóż... nic z tego nie wyszło. Znalazłam sobie nowe zajęcia. – Pracowała w sklepie jego mamy i pomagała zwierzakom, a także trochę sobie. Ta farma i ratowanie zwierząt leczyły też jej traumy, których nabawiła się podczas swojego ostatniego związku. – Hmm... najdziwniejsza rzecz... myślę, że to moment kiedy moja obecna wspólokatorka zapukała do moich drzwi i powiedziała, że nie ma gdzie mieszkac i, że musiała żyć pod mostem przez kilka tygodni. Byłyśmy z Morgan pokłócone gdzieś od czasu liceum, nawet nie pamiętam o co, ale no jak tu przyszła to nie mogłam jej tak zostawić. Całe szczęście udało nam się jakoś naprawić naszą przyjaźń. – Dziękowała losowi za to, że im się to udało, bo zrozumiała, że musiały się pokłócić naprawde o głupotę, która nie była warta takiego obrażania się. – A ty? Od zawsze chciałes być strażakiem i ratować damy z opresji, albo koty z drzew? – Zapytała popijając sobie piwo i rozsiadając się wygodniej na ogrodowym krzesle.

remi blackwell
sex on the beach
catlady#7921
joshua - luna - zoey - bruna - eric - caitriona - benedict - owen - mira - olgierd
ODPOWIEDZ