and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Spoiler
Valery Ivanenko
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak, Walera też bał się ewentualnych pożarów, bo przecież te, które dotknęły Australię tak boleśnie miały miejsce zaledwie kilka lat wcześniej i wciąż doskonale pamiętał, że w telewizji przez dłuższy czas mówiono wyłącznie o tym. Teraźniejsze upały chyba jednak nie były aż tak dotkliwe jak wtedy, ale... no, póki co jednak starał się być dobrej myśli. On również pamiętał widok poparzonych zwierząt (a ten biedny koala, którego zdjęcie obiegło chyba cały świat, ściągany przez strażaków z drzewa długo śnił mu się po nocach i nieraz, gdy wracał do niego, wciąż przyprawiał Walerę o gęsią skórkę) i nie chciałby oglądać tego ponownie.
Niechętnie dał się wyciągnąć z domu w te upały - no proszę was, naprawdę było strasznie gorąco! - ale Franek miał to do siebie, że potrafił być bardzo przekonujący, a Ivanenko po prostu nie potrafił odmawiać swojemu młodszemu bratu. A to, że na niego dodatkowo leciał, wcale nie miało z tym nic wspólnego... nic a nic. Ostatecznie jednak, po dłuższej chwili namawiania go przez młodego zgodził się z nim wyjść, przekonany chyba ostatecznie przez to, że wypłyną gdzieś na szerokie wody i tam będą mogli się schłodzić. Woda w tym upalnym okresie mogła być wręcz zbawienna.
Strojów do nurkowania się nie spodziewał, bo niedobry brat nie powiedział mu od początku o co chodzi, ale gdy Walery już użył swoich kilku szarych komórek domyślił się, że będą nurkować (no łał, strój do nurkowania po to, żeby nurkować, cnie?) i ostatecznie przyznał sam przed sobą, że nie jest to taki głupi pomysł, a przynajmniej będą mogli coś pooglądać fajnego w wodzie. Wskoczył więc niedługo po ponaglającym spojrzeniu brata, ubrany rzecz jasna odpowiednio do tego, co właśnie mieli robić i przez chwilę po prostu pluskał się w wodzie jak dziecko, oczekując dalszych instrukcji młodszego.
Francis Fowler
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Obejrzał się na brata i przywołał go ruchem ręki do jednego z bardziej okazałych ukwiałów, który wręcz kusił, żeby się do niego przytulić. Kiedy Valery przypłynął do niego, Frank zanurzył dłoń między czułkami, a zwierzę natychmiast przykryło jego palce, jakby również się do nich tuląc. Za chwilę jednak jego uwagę przykuło coś innego: gupik, przepływający obok. Ucieszył się i aż podskoczył radośnie, wskazując rybkę bratu. Miał ochotę wykrzyknąć, że to Nemo, ale niestety ze względu na aparat tlenowy nie był w stanie z nim rozmawiać, więc ograniczył się do gestów i gwałtownego wypuszczenia chmury bąbelków powietrza.
Valery Ivanenko
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Walera również wetknął rurkę z tlenem w usta i zanurkował za bratem, czując się w tym całym nurkowaniu nieco niepewnie, ale po tych kilku lekcjach zorganizowanych przez Franka przynajmniej się nie bał. Podobało mu się nurkowanie, ostatecznie w wodzie było wiele rzeczy, które można było podziwiać i w sumie uznał, że Franek był jednak genialny, że wpadł na taki pomysł. Popłynął więc za nim w kierunku rafy koralowej, otwierając oczy z zachwytu na widok tych wszystkich cudownych ukwiałów i pływających dookoła jego i brata rybek. Do tej pory nawet nie sądził, że rafa może mieć aż tyle kolorów! Widział pod sobą zarówno różowe, niebieskie, fioletowe jak i zapewne jeszcze w wielu różnych kolorach cosie i aż uśmiechnął się szeroko, rozglądając się z zachwytem.
Zawołany przez brata podpłynął do niego i obserwował z iskierkami w oczach ukwiała, który wydawał się obłazić dłoń Francisa; chyba zwierzątko go z miejsca polubiło, ale w sumie nic dziwnego, bo Franek był tak kochaną istotą, że nie sposób go było nie lubić. Roztaczał wokół siebie taką pozytywną aurę, emanował takim ciepłem i kolorami (normalnie jak rafa koralowa, dosłownie), że nie dało się go nie pokochać już od pierwszego spotkania. Walera nadal pamiętał gdy go poznał, jeszcze za dzieciaka i w sumie z miejsca się w nim zakochał. Nie, wróć, pokochał go, to chyba co innego. Zakochał się w nim nieco później...
Zaśmiał się, również wypuszczając bąbelki, gdy zobaczył ekscytację Franka na widok płynącego w pobliżu Nemo. Tak, jemu też od razu skojarzyło się z tą filmową rybką i aż miał ochotę obejrzeć jeszcze raz "Gdzie jest Nemo?", ale zaproponuje to bratu jak już wrócą na statek (jacht czy tam inną barkę, nie znał się). Ułożył dłonie w serce, upewniając się, że chłopak na niego patrzy, po czym wskazał palcem najpierw na siebie, a potem na niego, wciąż szeroko uśmiechnięty.
Francis Fowler
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Machnął ręką w stronę brata i poprowadził go dalej, płynąć tuż nad ukwiałami i podziwiając widoki. Wszystko mieniło się kolorami, rybki połyskiwały między skałkami i roślinami, a wokół nich pływało mnóstwo przepięknych zwierząt. Frank w pewnym momencie trącił brata w ramię i pokazał mu przepływającego obok ślimaka morskiego, wyglądającego i poruszającego się jak wstążeczka. W jego ocenie był przepiękny, zwłaszcza, że niedługo wpłynął między kolorowe, poruszające się powoli meduzy - tych jednak Frank wolał nie dotykać, wiedząc, że potrafią porządnie poparzyć.
Kątem oka dostrzegł jednak jakiś ruch, a gdy spojrzał w tamtą stronę, dostrzegł ośmiornicę, która na jego oczach zmieniała ubarwienie, błyskawicznie dostosowując się do otoczenia. Gdyby się nie poruszała, Francis był pewien, że by jej nie dostrzegł. Podpłynął jednak do niej, chcąc przyjrzeć się z bliska, zachwycony jej metamorfozami; przeskakiwała z jednej skałki na drugą, "wabiąc" chłopaka coraz głębiej i dalej między skały, w których ziało coraz więcej ciemnych pieczar. Francis jednak niespecjalnie się tym przejął: był zachwycony tym, co miał okazję obserwować i nie zastanawiał się nad tym, że przecież w wodzie żyją różne zwierzęta, nie wszystkie przyjaźnie nastawione.
Valery Ivanenko