bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
002.
i think we can be freinds
{outfit}

Lemmie należała do tych osób, które nie mogły długo siedzieć w miejscu i nic nie robić. W zasadzie to ciężko jej było usiedzieć nawet chwilę, chyba że zajęta była ogladaniem nowego serialu. To była zupełnie inna sytuacja, którą na pewno każdy przeżył, a jeśli nie przeżył to rozumiał przynajmniej. Tak czy inaczej, w konsekwencji tego wszystkiego ciągle znajdowała sobie nowe zajęcia. Zaliczyła wiele kursów i szkoleń zaczynając od takich, na których tworzyła kompozycje kwiatowe czy świeczki, koncząc na zajęciach ze stolarstwa, gdzie miała szansę zrobić stolik. Doceniała każde doświadczenie oraz to że mogła w ogóle w tym uczestniczyć. Nie każdy ma tyle wolnego czasu i jednocześnie możliwości wynikających z zaplecza finansowego. Nie jej, więc tym bardziej czuła, że coś ze sobą musi zrobić, coś sobą reprezentować. W końcu nie była tylko narzeczoną bogatego gościa, która nie miała nic do zaoferowania. Miała dużo, ale to pewnie ona najbardziej w to wątpiła. Kończąc ten długi wstęp, tak własnie Lemmie trafiła na dzisiejsze zajęcia z makramy. W swoje zdolności manualne wierzyła, także oczekiwała, że będzie się dobrze bawiła. Tego samego życzyła dziewczynie obok której usiadła.
Na początku jej nie poznała. Zerkała na nią przez chwilę próbując sobie przypomnieć skąd na tą twarz. Piękną twarz, warto o tym wspomnieć. Na ogól ładnych ludzi się lepiej zapamiętuje, ale Lemmie w pierwszej chwili miała dużą dziurę w głowie. Nie chciała się za bardzo ośmieszyć pytając o to wprost, bo pewnie tak by się skończyło. Blondynka miała do tego tendencje, chociaż zwykle obydwało się to w dobrej atmosferze i sprawiała, że nikt sie na nią nie złościł tylko się śmiał. Zanim zdążyła do niej zagadać zajęcia się rozpoczęły, standardowo od wyjaśnienie wszystkiego, a potem uczestnicy mogli przejść do działania. Marlowe szło całkiem nieźle, jednak słyszała że dziewczynie obok wręcz przeciwnie - To wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje - rzuciła chcąc jej trochę otuchy dodać. A prawda była taka, że wcale nie było.
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
#9

Stasia nie do końca była artystyczną duszą, nie w sensie, że miała wiele talentów i czego się nie chwyciła jej wychodziło. Co to, to nie. Nie była dobra w malowaniu i rysowaniu, raczej jej prace wyglądały podobnie do tych, które robiła czteroletnia córka jej przyjaciółki. W tym przypadku, gdyby ciocia Stasia odrabiała zadania ze szlaczków za Beth, to żodyn by się nie zorientował, żodyn. Nie było to nic chlubnego, ale cóż! Nie każdy musi być idealny. Blondynka była za to dobra w sporcie, w tenisie konkretnie, a dodatkowo miała podejście do młodszych od siebie, aby tą wiedzę przekazać.
To, że w jednej, czy drugiej dziedzinie nie radziła sobie, to nie znaczy, że nie szukała dalszych możliwości rozwoju! Nie, żeby chciała zmienić zawód, czy mieć jakiś mały biznes na boku, bo raczej to nie leżało w jej planach na najbliższe miesiące, żeby nie powiedzieć lata, ale hobby mogła zyskać! To z resztą nie były jakieś takie kursy, które pozwalały od razu zakładać biznes, czy nazywać się specjalistą. Czego znowu można się nauczyć w dwie, czy trzy godziny... Podstaw, a nie całego rzemiosła! No, nie było to nic złego, a kto wie, może zaplatanie sznurków wcale nie będzie takie trudne i za parę dni, po spędzeniu jednego, czy dwóch wieczorów zaplątaną w różnokolorowe tasiemki, by stworzyć coś pięknego.
Jednak im dłużej słuchała prowadzącej, siedząc pomiędzy ludźmi w różnorakim wieku, do nastolatek, które były zajęte telefonem i plotkowaniem, przez osoby podobne do niej, kończąc na uroczej emerytce, która siedziała z brzegu, aby wszystko widzieć i słyszeć. Widać było, że nie są to jej pierwsze zajęcia, bo tylko kiwała głową, słysząc kolejne polecenia, czy punkty to zrobienia. Panienka Hayworth chyba powinna robić to samo, zamiast mierzyć wzrokiem każdą z pań, która była w tym pomieszczeniu. Dziwne, ale nie było żadnego mężczyzny, prawda?
-Oj nie jest-zwróciła się do kobiety siedzącej obok niej. Jej szło zdecydowanie lepiej, nie dało się tego ukryć, ale nie demotywowało to Stasi. Przynajmniej na razie. Jednak w pewnym momencie, tworząc duży, trójwymiarowy i dość brzydki węzeł, tylko westchnęła i założyła ręce na piersi. Cóż, zdecydowanie potrzebowała pomocy instruktorki, aby cokolwiek z tego zrobić. -Tobie za to idzie doskonale. Masz już jakiś pomysł, co to będzie?-zapytała, bo przecież każde z nich było zachęcane do tego, aby zrobić coś indywidualnego, a nie powtarzać wzór, który pokazywano im na początku. Czy ona rozpoznała Lemmie? Chyba nie koniecznie. Raczej nie była osobą, która bywa w klubie, choć kto wie - może gdyby kobieta była ubrana w sportowy strój to nagle skojarzenie mogłoby się wydawać bardziej wyraźne. Co nie było niczym dziwnym. W ciasnym kucyku, czy innym koczku i sportowych ciuchach każdy wyglądał inaczej!

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Na świecie było super właśnie to, że każdy potrafił coś innego. Lemmie dla odmiany była okropnym sportowcem, grając w tenisa niewiele razy udawało jej się w ogóle trafić w piłeczkę, także aż dziwne że Stasia takiej łamagi nie zapamiętała. Biegać mogła tylko po jedzenie, a do sportu nie zaliczała jogi więc jakoś jej ona wychodzi, ale to tyle jeśli chodzi o coś czym mogłaby się w tej dziedzinie pochwalić. Dzieci to też nie do końca jej bajka. Nie ucieka na ich widok, ale do uczenia ich czegokolwiek zdecydowanie brakuje jej cierpliwości. W ogóle nie użyłaby tego określenia mówiąc o sobie. W roli matki też się do końca widzi, natomiast zwierząt mogłaby mieć stado. Albo dwa nawet. Każdy ma coś swojego.
Lemmie zaliczyła już chyba tyle różnych kursów, że przestało ją dziwić jak różnorodne są takie zajęcia. Czasem wyglądało to tak jak tu, że sala była zapełniona samymi kobietami w przeróżnym wieku, a czasem było tak że to Marlowe była jedyną kobietą. Na szczęście należała do tych ludzi, którzy odnajdowali się w każdym towarzystwie. Jakby miała wybrać jakąś ulubioną rzecz w sobie to byłoby właśnie to, chociaż miało to też swoje minusy. W końcu czasem trzeba było być po prostu sobą, nie osobą która się potrafi dopasować. Natomiast jej ulubione grupy, jakby oczywiście ktoś ją zmusił do wyboru, to starsze kobiety. Bez wahania. Nie dość, że miały zawsze sporo historii do opowiedzenia, były wesołe i przemiłe, to zdecydowanie potrafiły wypić najwięcej alkoholu.
- Nie spodziewałam się tego - przyznała rozbawiona. Z boku sporo rzeczy wydawało się być łatwiejszych, w głowie Lemmie była to jedna z nich. Wydawało jej się, że skoro ktoś umiał robić warkocze to poradzi sobie i w tym, bo efekt był dość podobny. U niej faktycznie się ta zasada sprawdzała, ale wynikało to z jakiejś wrodzonej zdolności do rzeczy manualnych bardziej niż z teorii o warkoczach - Dzięki - powiedziała z uśmiechem - Aktualnie trochę jeszcze improwizuje, więc zobaczymy - tak było. Nie chciała na siebie narzucać żadnej presji, bo jeszcze by jej nie wychodziło i tylko by się zdenerwowała, a przecież nie o to w tym chodziło. Zerknęła na jej pracę chwilę się przyglądając - Chciała zgadnąć co Ty robisz, ale nie mam pojęcia - przyznała rozbawiona. Stasia nie trafiła na kogoś kto będzie ją przekonywał, że szło jej super, skoro ewidentnie tak nie było, bo Lemmie do takich osób nie należała, ale na pewno o dobry humor zadba i tak. I oczywiście ją wesprze na ile będzie mogła - Mogę? - zapytała wskazując na ten węzeł który jej nie wyszedł, bo po co miał dłużej jej pracę psuć. Trzeba było się go pozbyć - I jestem Lemmie - przedstawiła się. Może jak usłyszy imię dziewczyny łatwiej będzie jej sobie przypomnieć skąd ją zna.
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Zdecydowanie każdy miał inne predyspozycje i to było oczywiste. Nawet najbardziej zgorzkniałe osoby, które cierpiały z tego, że im coś nie wychodziły, musiały zdawać sobie z tego sprawę. Nie zawsze było to łatwe, zwłaszcza jeśli nie trafiło się jeszcze na to, w czym się jest dobrym. Stasia nie do końca miała taki problem, bo choć ostatnie co można o niej powiedzieć to to, że miała wysokie poczucie własnej wartości i wierzyła w siebie niesamowicie, to zdawała sobie sprawę z tego, że dobra jest w tenisa, nawet bardzo, ale innych talentów albo nie ma, albo ich jeszcze nie odkryła. Obie opcje były tak samo prawdopodobne, w gruncie rzeczy.
Stasia miała miliony pomysłów na minutę, planów na siebie, na życie, jak mogłaby sprawić, że będzie szczęśliwsza. Od dziecka tak miała, szukała swojego ja, zwłaszcza, że jej bracia, od których zawsze czuła się trochę gorsza, mieli wizję na siebie i dążyli do jej spełnienia. Jednak tak naprawdę w jej już 27 letnim życiu ostały się jedynie dwie rzeczy - tenis i podróżowanie vanem. To drugie, to jeszcze chyba za świeża rzecz, bo może miała go od roku i nie miała wcale wielkich podróży na swoim koncie, ale marzyła o tym. Na realizację innych pomysłów zazwyczaj brakowało jej jednej z tych trzech rzeczy: czasu, pieniędzy lub zapału. Można by rzec, że fakt, że te zajęcia z makram odbywały się z nią, czyniły je dość specjalnymi. Nie każdy pomysł doczekuje się spełnienia, nie zawsze blondynka zaszczyci takie wydarzenie swoją obecnością.
-Daj spokój, Tobie to idzie tak dobrze, że nie wyglądasz na początkującą!-zauważyła z lekką nutą zazdrości, ale takiej z przymrużeniem oka, zdecydowanie. Może Lemmie była po prostu utalentowana i dokładna, mająca widzenie przestrzenne i wiedziała jak każdy ze zrobionych węzłów będzie wyglądać, więc potrafiła zrobić konkretny wzór? Anastasia nie była złośliwą osobą, ot czasami po prostu mówiła to co myśli, nie zdając sobie sprawy z tego, że może to zabrzmieć źle. Nie miała w końcu nic złego na myśli!
-Czyli to będzie sztuka nowoczesna. Impresja? Surrealizm?-nie była pewna jakiego słowa użyć, chodziło jej o to, że praca nie będzie na pierwszy rzut oka przypominać niczego konkretnego, nie będzie odwzorowaniem dosłownym, tylko trzeba będzie tą pracę zrozumieć, aby docenić. Sprytne! Stasia też pewnie pójdzie w tą stronę, tłumacząc fakt tak, że jej makrama nie przypomina niczego konkretnego.
-Właściwie, to chciałam pójść na łatwiznę i zrobić takie... Skośne linie?-zaczęła pokazywać palcem, co mniej więcej miała w głowie. Nie chciała zaczynać od jakiś nadambitnych wzorów, żeby się nie zrazić. Jak widać i tak nie było prosto, ale na razie Hayworthównie się to podobało, więc może jeszcze poćwiczy i dojdzie nie tyle do perfekcji, lecz do tego, aby to jakoś wyglądało. -Jasne, śmiało!-czyli Stasia nie pomyliła się ani trochę myśląc, że jej sąsiadka prędzej nadawała się na instruktora, a nie uczestnika takich zajęć! Nie miała najmniejszego problemu aby ktoś ją poprawiał, nie w tym temacie. -Ojej, jak ślicznie! Mój brat chodził do klasy z jedną Lemmie i zawsze podobało mi się to imię-przyznała. Nie było to kłamstwem, bo małe dziewczynki często wpadają na różny pomysły i jeśli są za stare, aby tak nazwać swoją lalę, to wymyślały inny sposób, aby jakoś dobry pomysł wykorzystać! -Jestem Stasia-przyznała. Jej imię było już bardziej popularne, zwłaszcza ta pełna forma, której blondynka właściwie nigdy nie używała, ale wciąż było to dość rzadko spotykane imię.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Lemmie była zdania, że właśnie to jest w życiu najważniejsze - szukanie siebie, wprowadzanie w życie nawet najbardziej szalonych planów, bo zdecydowanie lepiej żałować, że się coś zrobił niż że się stchórzyło. Co prawda sama nie była najlepszym przykładem tego. Aktualnie była na etapie swojego życia, gdzie trochę się strachem kierowała albo przez strach się bała podjąć decyzję, także każdy ma lepsze albo gorsze momenty. Dla niej to był po prostu ten gorszy, gdzie musiała dojrzeć do odważnych decyzji, dać sobie trochę czasu, ale pewne było to że tam dojdzie. Oby za późno nie było tylko, bo może się skończyć tak że dużo trudniej będzie jej niektóre rzeczy odkręcić jak się zagapi, jednak trzeba trochę wiary mieć. Z założenia Lemmie zawsze była team szaleństwo, także Stasia totalnie powinna obyć jakąś szaloną podróż gdziekolwiek sobie wymarzy.
- Dzięki - powiedziała z uśmiechem - Jestem dobra w takich manualnych rzeczach, a ostatnio zaliczyłam sporo różnych zajęć, więc chyba zdobyłam trochę wprawy - wyjaśniła - Polecam robienie świeczek, to jest o wiele łatwiejsze i faktycznie relaksuje - podzieliła się z nią swoją rekomendacją. W końcu mając tyle doświadczeń mogła ocenić co faktycznie pasowało do tego jak zajęcia reklamowali. Te akurat były dla ambitnych - Robienie na szydełku o dziwo też - dodała jeszcze podtrzymując rozmowę. Lemmie ceniła sobie czas, który spędzała sama, natomiast kiedy była wśród ludzi zdecydowanie wolała nawiązywać nowe znajomości, rozmawiać nawet o głupotach. Po prostu korzystała z okoliczności.
- Szczerze? Podchodzę do tego tak, co będzie to będzie - przyznała. Ona aż tak swojej pracy nie doceniała, żeby ją w jakimś nurcie umiejscawiać. Miło było, że Stasia widziała to inaczej, lepiej, natomiast Lemmie zapewne nawet tego w garderobie nie powiesi. Prędzej rzuci na dno szafy będąc pewna, że nie ma na to miejsca w eleganckim, drogim domu narzeczonego, w którym od jakiegoś czasu mieszka.
- Tu chyba nie ma łatwizny - zaśmiała się, bo nawet jak jej szło to trzeba być szczerym i nie udawać, że to jest łatwe. Zupełnie nie było. Dziewczyna zdecydowanie powinna siebie bardziej doceniać. Nawet jak nie szło jej wspaniale to szło jej dobrze, a to zdecydowanie coś co warte było uznania. Uśmiechnęła się otrzymując jej zgodę, po czym kilka supłów rozwiązała, kolejne związała trochę inaczej sprawiając tym samym, że wzór który Stasia chciała uzyskać wyglądał dokładnie tak jak powinien - No i mamy to - stwierdziła zadowolona, że mogła pomóc - Mam nadzieję, że zamierzasz to powiesić na najbardziej widocznej ścianie - spojrzała na nią pytająco. Jej zdaniem się tam nadawało idealnie, bo z jej drobną poprawką jej makrama prezentowała się super. Słysząc o bracie przyjrzała jej się próbując dopasować jej twarz do jakiegoś ze szkolnych kolegów co szło jej dość słabo dopóki jej imienia nie usłyszała. Wtedy ją olśniło - Hayworth? - dopytała ewidentnie zadowolona z siebie i swojego mózgu - Tak mi się wydawało, że wyglądasz znajomo - powiedziała - I dzięki, nigdy nie lubiłam swojego imienia za bardzo - przyznała - Jesteś instruktorką tenisa prawda? - wszystko nagle zaczęło się układać w logiczną całość. Trochę jej ulżyło, bo już się bała, że trochę oszalała. To niezbyt normalne, jak Ci się wydaje, że kogoś znasz a wcale nie, przynajmniej dla niej, ale nie musiała się o to martwić.
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Tak, szukanie siebie było ważne, Stasia też to w wierzyła i dlatego też często podejmowała decyzje, które może nie miały wiele sensu, ale były równoznaczne z tym, co czuje. Pewnie, jakby chciała, czy jakby się postarała, to mogłaby być idealną córką swoich rodziców, iść drogą starszego brata i być wspaniałym, wykształconym i ... nudnym. A tego blondynka nie chciała. Chciała być szczęśliwa, robić to co chce, niezależnie jak bardzo nietypowa, czy kręta była to ścieżka. I czy bała się tego, że popełnia błąd? Nie, kompletnie nie myślała w takich kategoriach. Co zapewne totalnie było nieodpowiedzialne, ale cóż, taka już była. I dopóki była młoda nie musiała się niczym przejmować, prawda?
-O, robienie świeczek brzmi dobrze!-powiedziała. Ona i zdolności manualne? Chyba nie koniecznie to szło w parze, choć nie była jakoś bardzo zła w takich rzeczach. Może więc chodziło o to, że to nie o zdolności manualne, a dokładność i skupienie? Tak, to ostatnie mogło być najtrudniejsze dla dziewczyny. W szkole, nad książkami zdecydowanie nie potrafiła długo usiedzieć, więc myślenie że nad kolorowymi sznureczkami będzie lepiej było równie mylne. No, ale może jeśli tak naprawdę nikt tego od nie nie oczekiwał, to będzie lepiej? Chyba nie było... -Musisz mi powiedzieć gdzie to było, żebym mogła sprawdzić, czy wciąż to organizują. Uwielbiam świeczki, choć nie w takiej pogodzie...-jęknęła go dodawanie choć najmniejszego źródła ciepła w trakcie australijskiego lata było co najmniej głupie. Jednak w zimniejsze miesiące? Dlaczego nie!
-Na jakich warsztatach jeszcze byłaś? Marzy mi się lepienie z gliny, przy takim kole, jak w tych filmach romantycznych, ale jestem pewna, że nie wyszłoby to tak ładnie, jak sobie wyobrażam i byłabym zawiedziona-zaśmiała się. Nie wiedziała z resztą, że na takim kole to się teraz niewiele rzeczy robi, większość przedmiotów wylewa się w rożnych formach, co nie jest takie romantyczne, jak mogłoby się wydawać. Blondynka wiele rzeczy oceniała po tym, jak sobie coś wyobraża, a potem była zawiedziona!
-Wow, to wyglądało jak magia, tak sprawnie Ci to szło-zaśmiała się, bo tylko widziała przebierajace palce Lemmie, która nawet przez moment nie musiała się zastanowić który sznurek chwycić i jak mocno go zacisnąć. No i cała makatka zaczęła wyglądać zdecydowanie inaczej, lepiej! -Dzięki. Myślę, że zawieszę to w moim vanie-powiedziała, bo naprawdę, jej się to podobało, a van był miejscem, o które dbała o wiele bardziej niż o pokój w wynajmowanym mieszkaniu. Choć tam też było trochę miejsc, by to zawiesić i nie wyglądałoby to źle. Zdecydowanie nie wyląduje to gdzieś na dnie szafy.-Jakby mi lepiej szło, to bym coś zrobiła dla mojego... dla kumpla. Urządza się -wyjaśniła i to mogła być przyczyna, dlaczego w ogóle zdecydowała się na wzięcie udziału w tych konkretnych zajęciach. Bo rozważała jeszcze inne, tylko te jej jakoś.. najbardziej pasowały.
-Tak!-ucieszyła się. Choć trochę dziwiła się, że jakakolwiek koleżanka jej starszego brata wie, kim była mała, wkurzająca Stasia! Zwłaszcza po tylu latach. -Lemmie jest piękne, takie... dziewczęce, ale z pazurem! Żadna tam Katie, Ashley czy Tiffany. O jezu, nie chciałabym się nazywać Tiffany. Ani Maddison...-powiedziała, ściszając głos, bo totalnie nie miała pojęcia, czy żadna z siedzących obok pań czy dziewczyn się tak nie nazywa, a nie chciała nikogo obrazić. -Tak, pracuje w klubie tenisowym. Grasz?-zapytała, bo w sumie, to nigdy tam kobiety nie widziała, ale mogło się jej tylko wydawać. W końcu nie spędzała tam czasu non stop i często siedziała cały dzień na jednym korcie, biegając tylko do łazienki i do szatni. Mogła wiele przeoczyć.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
Według Marlowe takie myślenie było jak najbardziej w porządku. W końcu każdy powinien być sobą, bo to właśnie zapewniało, że każdy był inny. I to było piękne. Nudne to by było faktycznie jakby każdy był jak jej brat czy narzeczony Lemmie. Do tego żadna z nich sie nie nadawała na pewno. Z czasem jednak wiele rzeczy się komplikuje. Albo ludzie komplikują je sobie sami, także Stasia totalnie powinna cieszyć się z tego co ma i dbać o to bez żadnych wyrzutów sumienia.
- Nie ma problemu, prześlę Ci namiar - obiecała. Zaśmiała się na jej wizje, ale zupełnie jej nie wyśmiewała. Nie dziwiło ją wcale, że tak sobie to wyobrażała, bo ona przed długi czas też. Nie ma się co dziwić, zachęcające to było bardzo - Byłam na takich gdzie robiliśmy naczynia z gliny, ale nie było takiego koła - powiedziała - Zaliczyłam sporo, bo nie lubię się nudzić - wyjaśniła - Poza tym to fajna opcja na rozpoczęcie rozmów. Z każdym się znajdzie coś wspólnego, ale chyba najbardziej podobały się warsztaty stolarskie, gdzie zrobiłam stolik sama - uśmiechnęła się - Nie nadawał się do postawienia w salonie, ale tragedii nie było - roześmiała się. Na szczęście było tego tyle, że każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
- Dzięki - powiedziała rozbawiona - Ale to nie magia jak coś - uprzedziła ją, chociaż wychodzi na to, że jej ukryty talent. Każdy jakiś miał, wychodziło na to że Lemmie potrafią przebierać palcami - Dużo podróżujesz? - zapytała słysząc o vanie. Wydawało jej się to czymś super, mieszkanie w jednym też miało swój urok. Każdego dnia można było się budzić do zupełnie innego widoku, jej zdaniem super opcja. Uniosła brew na tą przerwę przed kumplem, bo oznaczać mogła ona tylko jedno. Znaczy wiele scenariuszy mogło być, natomiast każdy sprowadzałby się do tego samego - Jak chcesz to możesz wziąć mój - zaproponowała - Mój powiesisz w vanie, a swój dasz temu kumplowi - jej pewnie i tak trafi na dno szafy, po tym jak jej narzeczony oczywiście powie, że piękne zrobiła, ale bez większego zainteresowania.
Bardzo ciężko było się nie śmiać w towarzystwie Stasi, to trzeba było jej przyznać, bo na twarzy Lemmie znowu pojawił się uśmiech - To prawda - przyznała - Jakbym faktycznie się nazywała Lemmie to bym to zniosła jakoś, ale we wszystkim dokumentach jest inaczej. Gorzej - powiedziała - Chociaż chyba nie gorzej niż Tiffany - roześmiała się - I nie pytaj, jak bo nie powiem. To tajemnica - ostrzegła ją. Mało osób na tym świecie znało jej pełne imię, które dostała po jednej z bajkowych postaci. Szkoda, że płci męskiej - Ja nie, ale mój narzeczony jak najbardziej, więc czasem tam bywamy - wyjaśniła.
Instruktorka tenisa — FRESHWATER TENNIS CLUB
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Nowoczesna hipiska, ucząca dzieci bogaczy gry w tenisa, lubiąca podróże swoim campervanem i sączenie szampana, gdy nikt nie widzi.
Oh, Stasia by chyba umarła, gdyby miała być jak swój brat. Którykolwiek. Kochała ich, byli to jej bracia, ale nie chciałaby się z żadnym z nich zamienić na życie. Jeden był nudny i odpowiedzialny aż do porzygu, za to Amos.... Amos miał burdel w życiu i nie warto było było mu czegokolwiek zazdrościć. Jednak wcale to nie znaczyło, że Stasia nie zazdrościła innym osobom pewnych aspektów ich życia. Była w takim miejscu swojego życia, że mogła sobie pozwalać na różne zmiany, próbowanie różnych rzeczy i śmiało można powiedzieć, że inne osoby często miały wpływ na nią, na to jaka była.
-Super, dzięki-roześmiała się z kobietą, bo cóż, była chwilami bardzo naiwna, ale w tym momencie również ją rozbawiło takie podejście, którym z resztą się w takim celu, humorystycznym, podzieliła. -Musiałaś lepić palcami? Udało się coś? W sensie, nie wiem... Kubek nie przecieka? -zapytała. Jak już się zmęczy lepieniem naczynia, to chciałaby móc z niego korzystać! Chyba, że będzie aż tak szkaradny, że nie będzie się paliła do tego, aby je odebrać po zajęciach, ale to inny temat już. Stasia chyba nie bardzo wierzyła w swoje zdolności manualne, a jednak nie uczyła się na błędach i myślała o kolejnych warsztatach.
-Wow, naprawdę dużo zajęć masz za sobą. Wszystkie te miały miejsce tutaj?-w pierwszym momencie była aż zdziwiona, że w jej małym, rodzinnym miasteczku są takie możliwości, z których ona absolutnie nie zdawała sobie sprawy, do momentu, kiedy ją oświeciło i zdała sobie sprawę z tego, że były teraz w Cairns. Tylko wciąż, nie było to jakieś przeolbrzymie miasto jak Canberra, Sydney czy Melbourne, gdzie na pewno były wielkie możliwości w każdym aspekcie życia. -Zazdroszczę Ci trochę tego, że masz czas na tyle zajęć-powiedziała. Nie chodziło jej o to, że pewnie Lemmie nie musiała pracować, więc mogła tak zapełniać sobie czas, ale Stasia jak miała wolny dzień, to wolała wsiadać w swój van i jechać przed siebie. Jak to się mówi? Priorytety...
-Jak tylko mam trochę wolnego, choć zazwyczaj są to krótkie wycieczki w naszej okolicy. Może nie zwiedzam świata, ale lubię się budzić w otoczeniu natury, czy patrzeć w nocy w gwiazdy-słysząc Van, można sobie wyobrażać długie wyjazdy, do Tasmanii czy Australię Zachodnią, jazda bezdrożami. Ale nie, Hayworth jeździła kilkanaście kilometrów za miasto, spała na twardym, wąskim łóżku i wracała do Lorne Bay. Szaleństwo.
-Prędzej Twoją makatkę dam jemu, ale powiem, że moja-zaśmiała się. No byle czego nie chciała dawać Mike'owi, aż taka nie była! A czy to był kumpel, czy kumpel to na ten moment była to sprawa sporna. I Stasia totalnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że może bardziej prawdziwa być ta druga opcja. Jeszcze nie, ale kiedyś pewnie dojdzie to do niej.
-Jesteś dorosła, nie? No to możesz to zmienić. Sama mówisz, że masz narzeczonego, więc jak będziesz zmieniać nazwisko po ślubie, możesz też zmienić imię. Co to za problem-Stasia również prawie nie używała swojego pełnego, oficjalnego imienia, ale ono jej nie przeszkadzało. Po prostu nie czuła się Anastasią. -Jakbyście potrzebowali jakiejś lekcji, czy sparing partnera, to daj znać. Spędzam tam sporo czasu i znam w sumie każdego-przyznała. Jeśli Lemmie z partnerem grali w miksta, to też mogła załatwić, znaleźć jakiegoś kumpla instruktora, aby zagrał ze Stasią przeciwko tamtej dwójce.

lemmie marlowe
bezrobotna — ale szuka
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
i don't wanna look at anything else now that I saw you, i don't wanna think of anything else now that I thought of you
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że to był kurs dla mega początkujących chyba, bo my wcale tych kubków nie robiliśmy od podstaw. Mogliśmy dodawać jakieś elementy, pomalować je i tyle - była już na tylko tych warsztatach, że momentami totalnie zapominała o niektórych faktach. Jak Stasia dobrze zauważyła, jakoś musiała zabijać czas, którego miała zdecydowanie za dużo. Jakby to od niej zależało tylko to inaczej by go spędzała, skupiając sie na czymś co nie było tylko zabijaniem, ale miała swoje obowiązki. Musiała chociaż na zbiórki, lunche, bankiety i inne tego typu rzeczy, żeby utrzymywać relacje z innymi bogatymi ludźmi. To była jej nieoficjalna praca, którą z czasem lubiła coraz mniej - Doceniam to mocno - powiedziała z uśmiechem, trochę sztucznym, ale jej rozmówczyni mogła tego wyłapać. Nie znały się jeszcze tak dobrze.
- To też brzmi super - powiedziała - Brzmi jakbyś była wolna i tą wolność czuła, a to wydaje mi się że jest niesamowite - dodała. Ona wbrew pozorom była mniej wolna, przynajmniej pod tym kątem. Pod innymi może była bardziej. Życie każdego było inne, klucz był w tym żeby dana osoba była zadowolona ze swojego.
- Tylko my będziemy znały prawdę, a ja nie powiem - obiecała rozbawiona. Pomijając już, że nie wiedziała nawet komu miałaby powiedzieć to i tak zatrzymałaby to dla siebie skoro Stasia tak by chciała zrobić. Co prawda ona uważała, że bliskiemu lepiej dać coś własnoręcznie wykonanego, nawet jeśli było brzydsze niż kogoś obcego, ale kim ona była żeby się tu wymądrzać.
- Masz rację - przytaknęła. Nigdy w sumie tak na to nie patrzyła. Mogła zmienić co chciała, kiedy chciała i zupełnie nikomu nic do tego. Jak jej towarzyszka zauważyła, była już dorosła. Jej matka mogła jedynie spojrzeć na nią z góry czy gdziekolwiek teraz była rozczarowanym wzrokiem, ale zero słuchania narzekań. Coś co będzie musiała przemyśleć na pewno - Na pewno skorzystamy - powiedziała - Przynajmniej ja, bo jestem beznadziejna w tenisa, także będziesz musiała się uzbroić w cierpliwość. I może jakiś kask - nie kłamała jej teraz. Może i talent manualny miała, ale do sportu to na pewno nie. Pogadały sobie jeszcze trochę, na koniec wymieniły się nawet numerami telefonów, bo tak fajnie im się gadało obiecując sobie, że na pewno wyskoczą na jakąś kawę w najbliższej przyszłości.
koniec <3
ODPOWIEDZ