Onkolog, Wykładowca — Cairns Hospital
45 yo — 154 cm
Awatar użytkownika
about
Sekret uwodzenia tkwi w ignorowaniu faceta. To do ciebie ma należeć ostatnie słowo i to ty masz nie mieć czasu, gdy on chce się spotkać.
001.
Jarmark świąteczny i Teresita. Nie mogło się to dobrze skończyć, nie dlatego, że w ogóle nie pasowała do tego miejsca. Nawet nie chodziło o fakt, że sama uwielbiała święta ale jarmarki, zawsze kojarzyły jej się z niepotrzebnym tłokiem. W sumie w tej kwestii miała rację, nawet teraz kiedy przepychała się wręcz między kolejnymi osobami, coraz częściej łapała się na tym, że miała ochotę wrócić do domu. Tam na pewno spędziłaby ten czas o wiele przyjemnej. Przynajmniej taką miała nadzieję. Jednak jak już tutaj była, to przecież hańbą było nie zobaczyć co to miejsce miało w sobie takiego, że zwracało uwagę tylu ludzi. Przecież na pewno jest jakiś powód dla którego ci wszyscy ludzie przychodzili tutaj tłumnie i świetnie się bawili. Ona po prostu nie chciała być kimś, kto zawsze podchodzi do takich spraw z politowaniem albo niewyparzonymi komentarzami. Obiecała sobie, że teraz nie zrobi żadnej sceny, nie rozegra się dramat, a przynajmniej nie taki który ona sama, specjalnie by zainicjowała

Kiedy przechadzała się między kolejnymi stoiskami z jakimś zimnym sokiem w ręku, może przez moment pomyślała sobie, że to wcale nie był taki zły pomysł. Czasami musi przecież wyjść z kręgu swojego komfortu i mimo, że już miała swoje lata nadal mogła czerpać radość z nowych rzeczy, sytuacji i miejsc. Nigdy nie zamierzała się zamykać tylko na to coroczne tradycje. Przecież święta też w jakiś sposób musiała spędzić, niestety ostatnimi czasy zdarzało jej się przebywać w całkowitej samotności ale nad tym przecież nie zamierzała ubolewać. Cieszyła się chwilą, jak tylko potrafiła. Mimo wszystko to przepychanie się między ludźmi, nadal działo jej na nerwy, do tego stopnia, że zaczęła mruczeć pod nosem, jakby rzucała na każdą osobę, która 'przypadkiem' na nią wpadła urok czy inne czary, które miały zniszczyć im te radosne chwile. W rzeczywistości wcale nie była aż tak złośliwa, może tylko czasami i dla wybrańców. Na pewno miała co robić a raczej na kogo narzekać, podczas tej swojej wolnej wędrówki. Chciała jednak skupić się na kolejnych straganach, które prezentowały całkiem ciekawe rzeczy, typowo świąteczne oczywiście. Najbardziej interesowało ją samo jedzenie. Kiedy ruszyła w kierunku jakiejś niewielkiej budki z ciekawie wyglądającym szyldem i cudownymi zapachami unoszącymi się w powietrzu, teraz ona była jedną z tych wpadających na kogoś osób. Niestety, trzymając w dłoni czerwonawy sok, to ona zrobiła więcej zamieszania niż dobrego. Kubek, który trzymała w ręce, najprawdopodobniej zrobiony z jakiegoś biodegradalnego materiału, wydawał się być teraz tylko kartą papieru. Niestety wraz z tym musiało się wydarzyć najgorsze. Cała zawartość, zwyczajnie rozlała się po ubraniu osoby, na którą wpadła. Ona sama nie ucierpiała zbyt mocno, co w tej chwili w ogóle nie miało dla niej żadnego znaczenia. 

- Ja, ja ... przepraszam - zaczęła się z jakiegoś powodu jąkać, co nie zdarzało jej się zbyt często. W tej samej chwili zdała sobie sprawę, że za to że była taka złośliwa w stosunku do innych to spotkała ją zwyczajna karma. Teraz ona skupiała na sobie uwagę, na szczęście niewiele osób w ogóle zwracało na to uwagę. 
- Jestem pewna, że to da się sprać - uśmiechnęła się blado, w tej samej chwili zdała sobie sprawę, że to może nie być tak proste do zrobienia. Nawet nie wiedziała co dokładnie było w tym soku, może jakiś składnik, który zmieniał wszystko w taki sposób, że nei da się tego wybrać nawet najsilniejszym detergentem. 
powitalny kokos
Marge
brak multikont