żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan kiedyś dużo rozkminiała na ten temat. Chciała być znana i bogata i chciała zmieniać świat i mieć jakąś władzę, żeby do tej zmiany dążyć. Z czasem jednak zrozumiała, że lepsze jest życie takiego kogoś niespecjalnie znaczącego. Przynajmniej mogłaś sobie to życie prowadzić tak jak chciałaś. Nikt cię nie obserwował, nie musiałaś się czuć zaszczuta, normalne życie ze zmartwieniami, które nie są jakoś specjalnie martwiące. A tacy bogaci i znani ludzie? Ciągle na celowniku, ciągle oczy całego świata skierowane na nich. Nic dziwnego, że tylu bogatych i znanych ludzi popełniało samobójstwa. Presja musiała być przeogromna.
-Nie ominęło cię tak wiele. – Odpowiedziała doskonale rozumiejąc co czuła Harper. Sama Morgan zawsze obawiała się tego, że za bardzo skupia się na nauce i ostatecznie życie przeleci jej przed oczami. Patrzyła z zazdrością na popularne dzieciaki, które tylko się bawiły i korzystały z życia. Nigdy nie martwili się o naukę. Z czasem jednak Morgan uznała, że jeżeli sama czegoś nie zmieni to będzie tego żałować. Zaczęła więc działać. –Wiesz… jak chcesz to możemy pójść w niedzielę do kościoła, a później mogę cię zaprosić na karmienie kaczek, a tak naprawdę to mogę cię pocałować. – Zaproponowała z delikatną nonszalancją i nawet wzruszyła ramionami. –Zadzwoń jak przemyślisz tą ofertę. – Dodała z uśmiechem i nawet wykonała telefon z palców, żeby pokazać, że absolutnie nie jest cool i jest chodzącą żenadą.
Słuchała uważnie opisu Nico i starała się dopasować opis do twarzy ze wspomnień licealnych. Nie było to tak dawno, więc nie miała z tym problemu. –Pamiętam, że był typ, któremu z koleżankami nadałyśmy pseudo Buldożer, bo był dosyć niski i szeroki i często chodził wkurwiony. Do tego stopnia, że ludzie na korytarzu się rozchodzili, żeby go puścić. – Tak, mówiła o Nico. Kojarzyła go, ale raczej nigdy z nim nie rozmawiała. –Cholera. To nie jest dobra zapowiedź. – Westchnęła ciężko. Miała problemy z ludźmi, którzy mieli opinię kogoś kto zdradza. To nigdy nie wróży niczego dobrego no i ciężko takiej osobie zaufać. Skoro raz zdradził to jest szansa, że zrobi to ponownie. Czasami nawet miłość nie wystarczy. –Wiesz… nie jestem osobą, która wierzy w to, że ktoś się zmieni w imię miłości. Ale jeżeli go lubisz i on ewidentnie lubi ciebie, bo raz, że cię całował, a dwa, że… Harper, nie da się ciebie nie lubić, to czemu nie spróbować? – Ponownie wzruszyła ramionami. Może jednak w drinku były narkotyki i nabawiła się jakiejś dziwnej reakcji. –Ryzykujesz tym, że złamie ci serce, ale o to chyba chodzi w miłości, nie? Że oddajesz drugiej osobie tą totalną wiarę w to, że jednak tego serca ci nie złamie. – Uśmiechnęła się i położyła dłonie na policzkach przyjaciółki. Pomyślała o Leo i o tym jak on złamał jej serce. Trochę nieumyślnie, bo jednak zmarł. Ale mimo wszystko do dzisiaj Morgan nie wyleczyła się ze złamanego serca. Wiedziała jednak, że Leo był miłością jej życia i warto było dać sobie złamać serce, żeby przeżyć wspólnie ten krótki odcinek czasu. Gdyby mogła to oddałaby wszystko, żeby móc go przytulić chociażby na ułamek sekundy. –Złamane serce to najgorsza na świecie rzeczy, ale jednocześnie to coś co może być naprawdę zajebistym i pięknym przeżyciem. A jest też 50% szans, że nigdy do tego nie dojdzie. – Może Nico był miłością życia Harper. Może Harper go nie zmieni, ale to Nico będzie chciał się zmienić dla niej. Może opinia zdradzacza, którą miał rzeczywiście była fałszywą opinią. Może zdradzał, bo nieświadomie szukał kogoś takiego jak Callaway.
Spojrzała na Harper szczerze przerażona. Aż obejrzała się za siebie, bo może rzeczywiście była naćpana i nie ogarnęła, że była z nimi jeszcze jakaś trzecia osoba. –Ja? Cool? – Nigdy w życiu tak o sobie nie pomyślała. Dobra, raz. Jak jej koleżanka ukradła ojcu piwo i wypiły je na pół i Morgan się upiła i wierzyła, że jest cool. Nie była. Wymiotowała później dwie godziny i nie było w niej niczego cool. –Jestem całkowitym przeciwieństwem bycia cool. – Jakby była cool to pewnie sama myśl o byciu cool nie sprawiałaby, że czuła się niezręcznie. Kiedyś chciała być cool, ale ostatecznie zrozumiała, że bycie anonimową wyszło jej na dobre. Dopóki jej stary nie okazał się być kryminalistą i skończyła się jej anonimowość.
-A co jeżeli ona nie ćpa, ale po prostu handluje? – Zaproponowała, bo jednak trochę chciała wybronić Jayę. Przecież zauważyłaby jakby ktoś kogo zna całe życie nagle ćpał. Co prawda ostatnio miały przerwę i za bardzo ze sobą nie rozmawiały, ale jednak spotkały się i Morgan na bank zobaczyłaby drastyczną zmianę. No chyba, że Jaya po prostu dobrze się z tym kryła. –Nie traktuj tego jako włamania… udawaj, że… poszłaś odkurzyć jej pokój czy coś. – Zaproponowała. Nie wiedziała jakie tam umowy mają mieszkając ze sobą, ale Harper mogłaby udawać, że sprzątała akurat cały dom i uznała, że odkurzy też w pokoju Jayi. Idealna okazja do tego, żeby się rozejrzeć za potencjalnymi narkotykami.
-Może zabrzmi to okropnie, ale nie miałabym z tym problemu. Głównie dlatego, że po prostu robiłabym to dla niej. – Nie chciałaby, żeby ktoś kogo uważała za przyjaciółkę miał coś wspólnego z narkotykami. Mogła przeżyć popalanie trawki, ale biały proszek? To nie wróżyło niczego dobrego. –Okej, Vanessa. – Pokiwała głową i wyzerowała swojego drinka. –Wszyscy znani ludzie ćpają. – Zaproponowała. Nie znała Vanessy, ale skoro była youtuberką to musiała być znana, a to oznaczało, że ćpała. Proste. –Ktoś kto dobrowolnie pracuje z dziećmi też może ćpać. Może bycie nianią to przykrywka? – Nie chciała nikogo oskarżać, ale najbardziej chciała odsunąć podejrzenia od Jayi. Może nie tyle odsunąć podejrzenia, ale po prostu chciała wierzyć, że jej przyjaciółka jest niewinna. –A co jeżeli przechowują te narkotyki dla kogoś innego? – Może rzeczywiście dziewczyny były niewinne. Człowiek z miłości robi durne rzeczy. Może one kogoś kryły? –Potrzebujemy jeszcze alkoholu. – Oznajmiła i obróciła się do barmana, który na szczęście był obok. –JESZCZE RAZ TO SAMO, ALE BEZ SZOTÓW, BO ZROBIŁO SIĘ NAPRAWDĘ POWAŻNIE. SPRAWY WAGI PAŃSTWOWEJ! – Oznajmiła zdecydowanie za głośno, ale chciała pokazać barmanowi, że są ważnymi osobistościami, chociaż barman znał prawdę.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Roześmiała się słysząc propozycję Morgan. – Brzmi ekstra, zwłaszcza ta część z kościołem – wyszczerzyła się. Całowanie się z koleżankami dla funu również było czymś, co ją w życiu ominęło. Tak naprawdę żadna nigdy nie proponowała jej tego na poważnie, sądząc pewnie że Harper ma kija w dupie i że i tak się nie zgodzi.
– Buldożer? – parsknęła śmiechem, uświadamiając sobie że był to idealny nickname dla Nico. – Tak, to na bank on. Niski, szeroki, wkurwiony, no Tribbiani bez dwóch zdań – potwierdziła i aż otarła łezkę, która ze śmiechu zakręciła jej się w oku. A potem westchnęła, bo doskonale sobie zdawała sprawę z tego, że Nico był… no, dość skomplikowanym człowiekiem. Miał wiele demonów, które sama Harper dopiero odkrywała, ale i o których nie mogła i nie chciała opowiadać na prawo i lewo. Na przykład to, że mama Nico była alkoholiczką, która puściła swoją chatę z dymem. Że Nico prawdopodobnie nigdy nie poczuł, czym jest miłość rodzicielska. I że jego wkurwiona mina być może była maską, za którą – i tu też być może – kryło się coś więcej, niż bycie skończonym chujkiem. – Nie, to nie tak, że ja go lubię albo go rozważam jako… chłopaka, czy coś – zaprotestowała nieco speszona, pierwszy raz ever używając w ogóle ciągu słów: ona, Nico i bycie jej chłopakiem. – No i on wcale mnie nie lubi, ciągle na mnie krzyczy i zaczepia, ostatnio w ogóle zepsuł mi randkę praktycznie się dosiadając do mojego stolika, przy którym siedziałam z typem z tindera – wywróciła oczami, przekonana, że jedyne co Nico w niej lubi, to to jak jest wkurwiona. Aczkolwiek było jej bardzo miło słysząc takie słowa uznania od Morgan, zawsze to jednak cos budującego człowieka. – Nie, to na pewno się nie wydarzy. To tylko takie wygłupy. A już na pewno nie jest jedna z tych historii miłosnych, która występuje w filmach. Wiesz, szipujesz kogoś, mają po drodze wzloty i upadki, a na końcu płaczesz kiedy w końcu ta para ląduje razem – miała mnóstwo takich ulubionych par w filmach i serialach. Za wyjątkiem Chirurgów, tam nikogo nie szipowała, bo pary zmieniały się jak w kalejdoskopie, a i tak zazwyczaj jedno umierało albo wyjeżdżało. – Jak ty pięknie potrafisz opowiadać o tej całej miłości, wiesz? Mogłabym cię słuchać godzinami - posłała Morgan ciepły uśmiech, kiedy poczuła jej dłoń na swoich policzku, wyczuwając że brunetka mówi o czymś popartym własnym doświadczeniem. No i dobrze, mądrego to dobrze posłuchać, nawet jeśli nie potrafiła w chwili obecnej odnieść tych słów do sytuacji jej i Nico.
– Jeżeli ty uważasz siebie za przeciwieństwo bycia cool, to co można o mnie powiedzieć. Może naprawdę odnalazłabym się jako siostra zakonna. No chyba, że nie mogą pić drinków i wina, to wtedy nie – machnęła ręką, bo w tej samej chwili kiedy wypowiedziała te słowa, pomysł ten przestał jej się podobać.
– Z dwojga złego chyba lepiej handlować, niż brać. Trafisz przynajmniej za kratki, a nie do kostnicy – potwierdziła słowa Morgan, zastanawiając się nad jej kolejną propozycją. – Jezu, przecież to praca jak dla jakiegoś tajniaka. Ale może to i dobrze, podszkolę się do zawodu dziennikarki śledczej – powiedziała z przekonaniem, choć wciąż nie uśmiechało jej się robić takich przeszukań w pokojach dziewczyn. Czuła się jakby zbrukała ich intymność i prywatność. Sama tez miała w pokoju parę zawstydzających przedmiotów, począwszy od brzydkich majtek-okresówek po stare notatniki z tekstami piosenek, które napisała jako nastolatka. Już by wolała, żeby u niej ktoś znalazł dragi niż te rzeczy, łatwiej byłoby jej się z tego wytłumaczyć.
– Nie wiem, czy jest aż taka znana. Znaczy… ona streamuje gry. Jakies strzelanki czy coś, wiesz, taki nerdowski stuff – wytłumaczyła jak najlepiej potrafiła, bo z pewnością Nessa nie należała do tego grona youtuberek kręcących vlogmasy, o których potem rozprawiano na kanałach commentary. – A może wykorzystuje dzieci do dilowania… Nie, co ja wygaduję – aż się sama skarciła na myśl, że świętej już pamięci Diane mogła chować dzieciakom po kieszeniach narkotyki, a potem wysyłać je do przekazania ich temu panu na drugim końcu placyku zabaw. Creepy. – Jezu ale mi dały zagwozdkę – pokręciła z niedowierzaniem głową. Żeby nagle niewinne wspólne wynajmowanie domu zamieniło się w polowanie na narkotykową baronkę, no kto to słyszał. – DWA RAZY! – krzyknęła do barmana, a następnie zerknęła na Morgan i wzruszyła nonszalancko ramionami. – Po co marnować czas na późniejsze stanie w kolejce, co nie? – i takie ekonomiczne podejście chwaliło się najbardziej. Oczywiście teraz uważnie patrzyła barmanowi na ręce, bo przez te rozmowy o dragach zrobiła się naprawdę podejrzliwa. - W sumie patrz, według ciebie każda z wymienionych przeze mnie dziewczyn jest dla ciebie wiarygodna jako dilerka. A o mnie nie wspomniałaś ani razu. A co, jeśli to ja i próbuję odrzucić od siebie podejrzenia? – uniosła zaczepnie brew. Ależ to byłby plot twist!
morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Świetnie! – Nawet nie pomyślałaby o tym, że Harper na poważnie rozważyłaby jej ofertę. W sumie to nie wiedziała czy została na poważnie rozważona. – To w takim razie jutro do ciebie napiszę i zaproszę cię na mszę czy coś. Pójdziemy na przyjacielską randkę w kościele. Przyjaciele powinni chodzić na randki. – Prychnęła, bo dopiero teraz ogarnęła jaki to był dobry pomysł, żeby zabierać przyjaciół i przyjaciółki na randki. Przynajmniej człowiek miałby pewność, że taka randka się uda i mniejszy stres byłby. Tak, to zdecydowanie brzmiało jak bardzo dobry pomysł. Nawet całowanie się powinno być dozwolone z przyjaciółmi.
- Buldożer. – Potwierdziła i przez chwilę obawiała się tego, że może Harper się pogniewa za to, że Morgan postanowiła tyrać jej kolegę czy coś. Po prostu było to przezwisko jeszcze z liceum. Od czasów liceum Morgan nawet nie widziała Nico. W sumie to nawet w szkole ledwo co go zauważała. A zauważała go tylko dlatego, że był buldożerem.
- Więc… absolutnie go nie lubisz, ale miałaś z nim sesje całowania się? – Zapytała mrużąc oczy i przyglądając się przyjaciółce z uśmiechem. – To w sumie też jest całkiem normalne i nie ma się czego wstydzić. – Dodała po chwili wzruszając ramionami. Ludzie mieli potrzeby i nie było nic absolutnie złego w tym, żeby te potrzeby realizować. Jak kto je chciał realizować. Jeżeli Harper pomagało całowanie się z ludźmi, za którymi nie przepadała to kim była Morgan, żeby ją oceniać.
- Czekaj… co? – Nie była pewna czy dobrze zrozumiała. – Jest szansa, że chyba jednak będę musiała cofnąć to co mówiłam. Jak to na ciebie krzyczy i zaczepia? – Teraz to się trochę zmartwiła i zestresowała. Co jeżeli Buldożer był toksycznym typem? – Normalnie zrujnowanie ci randki uznałabym za oznakę jakiejś sympatii. McDreamy robił tak Meredith jak spotkała się z weterynarzem. – Okazuje się, że Morgan miała teraz tak dużo wolnego czasu, że miała w końcu możliwość ponownego oglądania wszystkich sezonów Grey’s Anatomy, więc naturalnie sporą część mądrości czerpała właśnie stamtąd. – Ale jednak martwi mnie to krzyczenie i zaczepianie. – Nie był fanką przemocy. Całe życie obserwowała jak jej ojciec znęcał się nad jej matką, psychicznie i fizycznie. Była wyczulona na tym punkcie. Dlatego też niespecjalnie lubiła ludzi typu buldożer. Nie wierzyła w to, że łobuz kocha bardziej. Chociaż też zdawała sobie sprawę z tego, że z psychologicznego punktu widzenia, była bardzo narażona na to, żeby skończyć jak własna matka. W toksycznym związku z człowiekiem, który o miłości nie wie nic. – To ja zdecydowanie widzę cię u boku kogoś z kim masz tylko i wyłącznie wzloty. – Jeżeli to były sposoby Nico na zdobycie atencji u Harper to w oczach Morgan robił to obrzydliwie. Paskudnie. Na najgorszy możliwy sposób. Nie znała go i naprawdę nie chciała oceniać, bo sama dobrze wiedziała, że ludzie mieli różne przeżycia i bagaże i w różnoraki sposób sobie z nimi radzili, ale jednak… to jak został jej przedstawiony Nico, nie była w stanie go wybronić. No i w sumie też nie chciała, bo co to za typ, który krzyczy na Harper?
Zaśmiała się i machnęła ręką jak już zabrała dłonie z twarzy przyjaciółki. – A da się brzydko mówić o miłości? Miłość jest super. – Nawet jeżeli miałaby już nigdy nie przeżyć jej drugi raz. Była spełniona, bo jednak mogła mówić o tym, że wie jak to jest być kochaną i wie jak to jest kochać. Pewnie chciałaby drugi raz, ale na chwilę obecną nie widziała świata, w którym to się dzieje.
- No jeśli mam być szczera to dla mnie to właśnie ty zawsze byłaś cool. – Nie kłamała. Morgan zawsze imponowały laski, które tak się skupiały na nauce i byciu sobą jak robiła to właśnie Harper. Poza tym Harper miała dużą rodzinę, która jednocześnie była tak fizycznie atrakcyjna, że Adler często kwestionowała to, że są prawdziwi. Śmiesznie w sumie, że dosłownie cała rodzinna Callaway (poza mamą :c) składa się z super bohaterów. Przynajmniej obecny skład. Harper miała wszystko co w świecie Morgan sprawiało, że ktoś był cool. W dupie z popularnymi ludźmi. Nastał czas celebrowania ludzi, którzy byli porządni, ułożeni, inteligentni i nie pochodzili z toksycznych środowisk.
- No jasne, że lepiej handlować. Jakbym umiała to pewnie sama bym się tym zajmowała. – Dosyć łatwy zarobek. Dobra, może troszkę ryzykowny i wcale nie taki łatwy, ale jednak jak ktoś wiedział co robić to mógłby się na luzie wzbogacić. Ona skorzystałby z okazji do wzbogacenia się. – Nadawałabyś się na kogoś takiego. – Oznajmiła bawiąc się parasolką, która myślała, że miała w drinku, ale dotarło do niej, że nie miała niczego takiego w swoim drinku, więc szybko upuściła ją na ziemię tak, żeby barman nie widział, że typiara mu śmieci pod barem. – Czy jak już sobie obierzesz ścieżkę to nie możesz jej zmienić? – Może jakby została dziennikarką śledczą, to nie ma później opcji, żeby wróciła do pisania i opisywania łagodniejszych tematów. Morgan nie miała zielonego pojęcia, więc wolała dopytać.
- Okej. To jednak brzmi jak jedna z nas. Raczej by nie ćpała. – No chyba, że ćpała, bo potrzebowała energii, żeby ciągle grać i streamować. Niestety Morgan nie była aż tak zapalonym graczem, żeby wiedzieć, że można ćpać, żeby grać. – Albo jej klientami są rodzice. – Bogowie wiedzą, że matki potrzebowały większej ilości energii niż normalni ludzie. Kokaina mogła pomóc w osiągnięciu czegoś takiego. Pomysł z wykorzystywaniem dzieci do dilowania, był w sumie dobry. Naprawdę dobry. Chociaż nie. Dzieci były głupie. Na bank któreś by się wygadało, albo za bardzo zaczęło chwalić. Nikomu już nie można ufać w dzisiejszych czasach.
- Prawda. – Popukała się po głowie i z uznaniem pokiwała w stronę Harper. Dobrze, że wypełniały swoje myśli i zamawiały alkohol na zapas.
- Trochę czułam się jakbym na siłę próbowała zrobić z kogoś dilera. – Przyznała, a później zamilkła, bo jednak Harper ją zagięła. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nic mądrego nie przychodziło jej do głowy. Zamiast tego miała ostrą, matematyczną rozkminę. – Powinnam teraz dokonać aresztowania obywatelskiego? – Zapytała nachylając się w stronę Harper. Trochę nie chciała tego robić, bo była pewna, że jeżeli Harper była dilerką, to na bank miała tutaj znajomych dilerów, którzy by wykopali Morgan z klubu. A nie chciała być wykopana. Dopiero co zamówiły jeszcze dwie kolejki alkoholu. Chciała się napić.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Z rozbawieniem podała Morgan dłoń na znak zawarcia porozumienia, nie przestając się śmiać kiedy brunetka powtórzyła ksywkę Nico. Wyobraziła sobie nawet Tribbianiego z wielkimi tarczami zamiast dłoni, demolującego wszystko, co stawało na jego drodze. W sumie nie byłoby to takie dalekie od prawdy, bo Nico równał z ziemią wszystkie jej próby dotarcia do niego.
– Nooo… w sumie, to tak było – potwierdziła po chwili, wcześniej musząc przetworzyć sobie słowa przyjaciółki. – Nie no, jak, jakie normalne? W żadnym uniwersum, nigdy całowanie się z Tribbianim nie będzie normalne. To tak jakbyś powiedziała, że dziś się godzą ogień z wodą – aż wpadła w lekką panikę, jakby dopiero teraz uświadomiła sobie co się tam wtedy właściwie odwaliło. – Po prostu raz jest złośliwy i każe mi się od siebie odwalić, a potem przychodzi do mojego domu i pomaga wybierać foty na tindera – wywróciła oczami. Ona sama powoli zaczynała gubić się w tej znajomości, więc nic dziwnego że i Morgan miała z tym problem. – Czyli… Buldożer to mój McDreamy? – zawiesiła się na moment, po czym machnęła ręką. - Ugh, nie, na pewno nie. Chciał się ze mnie po prostu pośmiać, bo ten mój randkowicz… no, bliżej mu było do George’a z Greysów niż do McDreamy’ego. I serio, miał nawet na imię George – przytaknęła głową na znak, że serio mówi serio. Następnie posłała brunetce ciepły uśmiech, zawsze to miło usłyszeć, że ktoś się o ciebie martwi. – Nie musisz się niczym martwić, to na pewno nie skręci w żadnym… romantycznym kierunku – zapewniła, bo nawet gdyby ona coś poczuła do Nico, to ona zapewne nie była w jego typie. Wolał bardziej wyzwolone laski i nie szukał związku, a Harper jednak łaknęła romantycznej miłości. - Ale czy istnieją takie związki? Z samymi wzlotami? – spytała filozoficznie. – No może tylko moich rodziców -dodała po chwili namysłu. W oczach pociech państwo Callaway zawsze byli idealną parą i Harper w ogóle nie dopuszczała do siebie myśli, że mogli mieć kiedykolwiek jakiekolwiek problemy. Na pewno w jakiś sposób wstrząsnęłoby jej światem gdyby dowiedziała się, że Jenny i Salvador mieli swoje kryzysy, które umknęły czujnym oczętom dzieciaków.
– Myślisz, że… – trochę zawahała się przed zadaniem tego pytania, bo jednak okoliczności przyrody były dość mocno rozrywkowe. Ale postanowiła zaryzykować. – Myślisz, że będziesz w stanie jeszcze kiedyś pokochać kogoś tak mocno, jak Leo? – spytała dosysając się do słomki swojego drinka i patrząc ze skruchą na Morgan. Nie chciała być wścibska, ale zamartwianie się w duecie Cadler działało w obie strony.
– Ja i bycie cool? – aż zrobiła wielkie oczy i parsknęła śmiechem. – Jesteś chyba pierwszą i jedyna osobą, która kiedykolwiek to powiedziała – dodała wciąż rozbawiona. Kompletnie nie patrzyła na siebie tak, jak patrzyła na nią Morgan. Sama Harps patrząc w lusterko widziała zwykłą, przeciętną kujonkę, którą spora część ludzi ze szkoły brała za nudną i świętoszkowatą. Liceum ssało pod tym względem i Harper dopiero na studiach odżyła pod kątem życia towarzyskiego.
– Może zagadaj do tego barmana, to może być twoja szansa – szepnęła jej dość niedyskretnie na ucho, bo ani nie ściszyła głosu, ani nie odwróciła nawet wzroku od typa za barem. – Na tajniaka czy na dziennikarkę śledczą? - dopytała zastanawiając się, czy gest wykonany przez Morgan przy drinku to jakiś nowy trik na ich picie. - Na pewno jest opcja zmiany. Nie wiem, może ja pewnego pięknego dnia stwierdzę, że jednak wolę udzielać porad miłosnych do bravo girl – wzruszyła ramionami, bo kto wie co przyniesie przyszłość. Jej eks mentor Jackson trochę ją przeorał podczas nauki i Harps wiedziała, że dziennikarstwo śledcze było cholernie trudnym zawodem. I że trzeba było mieć do niego odpowiednio silną psychikę.
–Chyba już nigdy nie spojrzę tak samo na rodziców tych wszystkich dzieci – stwierdziła zanurzając usta w drinku, bo to było zbyt mocne. Na dodatek kiedy tak sobie teraz rozmawiały Diane akurat się dezaktywowała z Lorne Bay, znaczy wyjechała z miasta bo ktoś z przeszłości wpadł na jej trop… Ależ Harper będzie miała pożywkę, kiedy rano odkryje tajemnicze zniknięcie współlokatorki.
Zadowolona z siebie obserwowała jak Morgan powoli wpada na trop podrzucony przez samą Harper. Harps jednak miała w sobie coś z prawdziwej blondynki, bo nawet nie pomyślała o tym, że klub może być na podsłuchu przez gliny, a ona właśnie przyznawała się na głos do dilowania. Które nigdy się nie wydarzyło.
– Powinnaś to zobaczyć teraz swoją minę! – w końcu nie wytrzymała i parsknęła śmiechem. – Jednak zainwestowanie połowy wolnego czasu w liceum na kółko teatralne nie poszło na marne -dodała wciąż się chichrając, totalnie dumna z tego jak wkręciła Morgan. A może teraz robiła zasłonę dymną i specjalnie udawała, że żartowała żeby ostatecznie odwrócić od siebie uwagę…? Nigdy nie wiesz!
morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
- Harper. – Ponownie położyła dłonie na ramionach przyjaciółki. – Jestem zagubiona. Gubię się. Nie wiem o co chodzi. – Była lekko przerażona, ale zakładała, że to może przez alkohol. Może nie powinny robić tego biforka u Harper. Albo może to ten rozwodniony i naszprycowany narkotykami alkohol z Shadow? Nie wiedziała. Jedyna co wiedziała to to, że nie ogarnia. – Czyli całujesz się z nim, ale absolutnie nic między wami nie ma, ale jednocześnie nie przeszkadza ci to, że się całujecie, tak? – Musiała powtórzyć, żeby zrozumieć. – Tak dobrze całuje? – Teraz to aż na jej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Znowu poczuła się jak beztroska dziewczyna, której jedynym zmartwieniem były takie pierdoły jak to czy ktoś się dobrze całuje czy nie. Zastanawiała się dłuższą chwilę, ale po chwili pokiwała głową. – Tak. Wychodzi na to, że Buldożer to twój McDreamy. McBuldożer. – Po ostatnim słowie się skrzywiła i od razu pożałowała, że powiedziała to na głos. Brzmiało to tragicznie. Już lepiej nazywać go jej McDreamym. – Okej. Ale w razie co to pamiętaj, że możesz na mnie liczyć i możesz do mnie przyjść z czymkolwiek, okej? - Morgan starała się nigdy nikogo nie oceniać. Chciała być wsparciem dla swoich przyjaciół. Dawać dobre i mądre rady, ale jednocześnie być kimś kto po prostu wysłucha, przytuli, wspólnie się rozpłacze. Czasami nie trzeba było gadać i sią mądrzyć. Wystarczyło być.
- Pewnie nie. – No bo trochę tak kijowo jednak mieć związek z samymi wzlotami. – Ale może to na tej zasadzie, że nawet jak są jakieś upadki czy kłótnie czy nieporozumienia to nie są traktowane w negatywny sposób. Tylko są takimi właśnie wzlotami. Momentami, gdzie są wyciągane wnioski i obie osoby uczą się na błędach? – Przynajmniej ona by tak to widziała. To był idealny związek. Gdzie kłótnie są, ale nie po to, żeby różnić tylko po to, żeby dwójka ludzi zaczynała nad sobą pracować. – Tak. Twoi rodzice są… perfekcyjni. I są perfekcyjni do tego stopnia, że nie spierdolili was tą swoją perfekcją. – Morgan miała okazję poznać wszystkich Callawayów, jestem w szoku, no i serio mogła stwierdzić że byli normalni. Nie byli rozpieszczeni, nie byli toksyczni, nie mieli nawet jakiegoś przesadnego mniemania o sobie. Wow. Serio Callaway to rodzina idealna. Aż tęsknie za Salem.
Trochę była zaskoczona pytaniem. Nie miała Harper tego za złe, nie odniosła też wrażenia, że ta była wścibska. W końcu się przyjaźniły, prawda? – Nie wiem. Mam nadzieję, że tak. Nie chciałabym żyć wierząc, że nie zaznam już miłości. – Miłość była fajna. Co prawda Morgan nie miała zamiaru się ograniczać tylko do tego, żeby z kimś być, ale byłoby to miłe. – Bardziej obawiam się tego, że to jak czułam się kochana przez Leo będzie jakimś dziwnym wyznacznikiem, przez który będę rujnować potencjalne związki. No i boję się tego, że zakocham się i znowu kogoś stracę… w taki sposób. – Wiedziała, że dopiero co mówiła o tym, że zakochanie wiąże się ze złamanym sercem, ale też… ile razy jeden człowiek jest w stanie znieść posiadanie złamanego serca?
- Pasuje mi bycie jedyną osobą, która ma racje. – Rozłożyła ramiona godząc się z tym, że była jedna z najmądrzejszych. Nawet tak te ramiona rozłożyła, że troszkę wylała swojego drinka, ale na szczęście na bar. Nieszczęście było takie, że jednak za to zapłaciła, a jest biedna.
- Mam go prostu zapytać czy mogę być jego dziwką? W sensie jezu… dilerką!!! – Zakryła usta ręką, bo nie mogła uwierzyć, że takie słowa opuściły jej usta. Jeszcze mówiąc o barmanie, który stał obok, a one absolutnie nie były ani dyskretne ani trzeźwe. I Morgan dodatkowo też się na niego gapiła, bo nie chciał stracić celu z oczu. – Na obie rzeczy!! Możesz być kilkoma osobami na raz. Dzięki temu jeszcze lepiej zbudujesz sobie całą otoczkę bycia szpiegiem i dziennikarką. Aż w końcu zaczniesz się gubić i zaginiesz w tajemniczych okolicznościach. I nikt nie znajdzie twojego ciała, ale ja będę jedyną, która będzie wiedziała, że żyjesz. Nie umarłaś tylko wyjechałaś na Kajmany prostować banany i mieć spokój. I stamtąd będziesz sobie pisała porady do Bravo Girl. – Nie było wątpliwości do tego, że Morgan powinna przestać pić. I żeby potwierdzić to jak nie kontroluje swojego życia, chwyciła szklankę z drinkiem i pociągnęła dwa spore łyki wyobrażając sobie Harper na Kajmanach.
Pokiwała głową w odpowiedzi. Ona to w ogóle nigdy nie spojrzy tak samo na żadnych rodziców. No poza państwem Callaway, bo oni wiadomo, byli idealni. Każdy inny rodzic? Nope. Morgan nie zaszczyci ich spojrzeniami. Podstępni ludzie, którzy sprowadzają dzieci na ten świat i je olewają, albo ćpają, żeby funkcjonować.
- Harper… – Morgan się nie śmiała. Była szczerze przerażona. Tak bardzo przerażona, że olała słomkę i wypiła całego drinka prosto ze szklanki. Zakładała, że alkohol pomoże jej rozkminienie tej sytuacji. Zajady i afty były zmartwieniem na jutro. A dobrze wiedziała, że ten bar nie dbał o czystość szklanek. Skąd to wiedziała? A stąd, że była pijana i sobie wmawiała dużo rzeczy. Nachyliła się w stronę Harper, żeby spojrzeć jej w oczy. Podobno zwierciadło duszy. Nic tam jednak nie widziała. – Twoja mama wie, że ćpiesz? – Zapytała wprost nadal będąc pewną tego, że Harper jest nie tylko dilerką, ale też ćpa i pewnie jej coś wsypała do drinka. Najdziwniejsze było to, że Morgan nie była na nią zła. Absolutnie nie! Podziwiała to jak przedsiębiorcza jest jej przyjaciółka! You go, girl!
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Przez chwilę patrzyła na Morgan totalnie zdezorientowana. Prawdę mówiąc sama już przestała rozumieć o co w tym wszystkim chodzi… o co JEJ w tym wszystkim chodzi. Ale to, co powiedziała Morgan wydawało się mieć jako takie ręce i nogi, więc Harps powoli przytaknęła głową, trochę bardziej ożywiając się kiedy brunetka zadała to jedno, zasadnicze pytanie. – BARDZO dobrze – wydusiła w końcu z siebie, ciesząc się że jednak były wypite i naćpane (fajnie to brzmiało), bo przynajmniej nie poczuła fali krindżu. – Najpier było tak lekko, nasze wargi się złączyły, a potem tak wiesz, zaczęło się rozkręcać i było tak namiętnie… On leżał na moich udach, a ja się nad nim pochylałam, aż mi się zakręciło w głowie… – zaczęła opowiadać z pasją zbliżoną do takiej, kiedy Rachel opowiadała Phoebe i Monice o pierwszy pocałunku z Rossem. – McBuldożer – powtórzyła za Morgan lekko się krzywiąc. – A jeśli nie ma takich bujnych włosów, to się liczy? Wiesz, włosy McDreamy’ego to świętość… – zmarszczyła lekko brwi. Kimże one były, żeby sprowadzać takie sacrum do profanum? – Wiem, dlatego cię kochaaaam! – krzyknęła jej do ucha głośno, nie zważając na ryzyko popękania Morganowych bębenków.
Mrużąc oczy uważnie przyglądała się Morgan, przytakując każdemu jej słowu, choć mniej więcej w połowie pierwszego zdania kompletnie uciekł jej wątek. – No totalnie masz rację – powiedziała, po prostu ufając Morgan i jej mądrości w ciemno. Wróciła nieco na ich orbitę, kiedy pojawił się wątek jej rodziców. – Czasami jest tak, że jako dziecko myślisz sobie, że twoi rodzice mieli idealny związek i dopiero jak stajesz się dorosła, to zaczynasz dostrzegać że nie zawsze było tak kolorowo. A ja dorosłam i nic, dalej uważam że moi rodzice to wspaniała para i jeszcze lepsi rodzice – czasami miała wrażenie, że przez to że pochodzi z całkiem normalnej rodziny, to trochę odstaje od swoich rówieśników. Oczywiście w pozytywnym sensie. Większość z nich doświadczyła rozwodu rodziców, niekiedy przemocy, często w niepełnej rodzinie. A Sal i Jenny byli tacy wspaniali. I też tęsknię za Salem, dlatego Harper często o nim wspomina, jak teraz zresztą!
– No a teraz… nie jesteś zakochana? – spytała, bo wiedziała że Morgan z kimś się spotyka. Czy nawet jest w związku. Nie do końca orientowała się, jak to wyglądało w praktyce. – Każda miłość jest inna. Co nie znaczy, że któraś jest lepsza, a inna gorsza – stwierdziła, choć co ona tak naprawdę wiedziała? Tylko to, co zobaczyła w serialach czy książkach. – O nie, nie możesz tak myśleć. Nie można całego życia przeżyć w takim lęku – dotknęła lekko ramienia Morgan. – A ty jesteś super dzielna, że to wszystko przetrwałaś. Teraz los powinien ci to wynagrodzić, taka jest zasada – oznajmiła pewnie. I to z nawiązką, kurde mać.
– Dziwką to nie, wygląda na ruchacza. Wszyscy tu tak wyglądają. Jeszcze sprzeda ci jakąś chorobę weneryczną – mrużąc oczy również spojrzała na barmana. Harper już go totalnie przejrzała, nie z nią takie numery, że tu niby tiruriru, a w rzeczywistości obraca jedną za drugą.
– O Boże, ale chyba powiesz chociaż moim rodzicom, ze żyję? – zmartwiła się, bo jednak nie chciałaby złamać serca mamie i tacie. – Ale Kajmany brzmią super. Zaprosiłabym cię tam! Piłybyśmy jeszcze więcej drinków niż dzisiaj i tańczyły w hawajskich spódniczkach na barze. Myślisz, że mają tam takie? – trochę ją kusiło, żeby to wygooglować, ale jednak odpuściła. Bez przesady, tam gdzie plaża, tam musiał być hawajski klimat.
Początkowo nie zauważyła, że Morgan wcale się nie śmieje, tylko dumna z siebie zerknęła na ludzi na parkiecie, próbując oszacować kto i ile gramów ma aktualnie w sobie. Dopiero pytanie przyjaciółki sprawiła, że oderwała wzrok od parki, która chyba zaraz da upust uczuciom na parkiecie. – No co ty, nic nie wie! Mamom się nie mówi takich rzeczy – parsknęła śmiechem, uznając że Morgan na bank skuma, że Harperka robi sobie jaja. Szkoda, że nie wpadła na to żeby powiedzieć, że to ona mi coś dosypała, no ale nie będę kradła żartów. – Ale myślisz, że ona za młodu nigdy nic nie brała? Na bank zapaliła chociaż jednego jointa w życiu – dodała. Zgodnie z prawdą zresztą, bo Jenny faktycznie zapaliła w życiu jednego jointa, kiedy była młoda i nie miała jeszcze dzieci. Pytałam u źródła!
morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Widząc kiwanie głowy Harper sama zaczęła głową kiwać. Chciała wpaść w synchronizację, która przesłałaby fale mózgowe z głowy Callaway, do jej głowy i dzięki temu Morgan zaczęłaby za wszystkim nadążać i zrozumiałaby to co łączyło jej przyjaciółkę i jej własnego, personalnego McDreamy’ego. – O ja. To mój ulubiony rodzaj pocałunku! – Prawie zaczęła piszczeć z radości ciesząc się szczęściem przyjaciółki, która doznała dobrego całowania się. – Kocham tą niepewność przy pierwszym pocałunku, a później pogłębiającą się namiętność kiedy wiesz, że druga osoba chce tego samego co ty. – Westchnęła co najmniej jakby to ona była tą, która się całowała i teraz przeżywała ten pocałunek na nowo. – Wiesz… możemy założyć, że to McDreamy na nasze, australijskie warunki. – Zasugerowała. – Wiec pewnie zagrałby go jakiś australijski aktor. Na przykład Luke Hemsworth. – No raczej Liam ani Chris nie pasowali, bo jednak byli zbyt wysocy, żeby zagrać McBuldożera. Ale taki Luke? Był prawie, że kandydatem idealnym. Poza tym Morgan naprawdę chciała pokazać Harper, że jej McDreamy nie musi być tak idealny jak oryginalny McDreamy. Tym bardziej, że ten oryginalny wcale nie był taki idealny! – Ja ciebie też kocham!!!!!!!!!! – Odkrzyknęła głośniej, bo wierzyła, że jak ktoś krzyczy głośniej to znaczy, że kocha mocniej. Chciała nawet ten sekret zdradzić Harper, ale raz, że bała się, że przegra, a dwa to po prostu bała się, że je wyrzucą z klubu za dziwne zachowania spowodowane spożyciem sporych ilości narkotyków.
- To prawda. – Ona jak jeszcze była dzieckiem, które miało ten niezaburzony pogląd na świat, wierzyła, że jej rodzice są najlepsi na świecie i że bardzo się kochają i w ogóle. Jednak im bardziej dojrzewała i dorastała, to dostrzegała to jakim toksycznym człowiekiem jest jej ojciec i jak słabą osobą jest jej matka. – Możesz sobie wyobrazić świat, w którym wszyscy mają takich rodziców jak twoi? – Zrobiła gest typowego mindblown pokazując jak jej głowa eksploduje na myśl o czymś takim. Pewnie istniałyby te słynne, latające samoloty.
- NIE! – Krzyknęła w odpowiedzi, a później wybuchła histerycznym śmiechem. Tak bardzo bawiła ją wizja bycia zakochaną w Tomie. – Nie, nie. Absolutnie nie. Zero miłości. – Pokręciła głową i sięgnęła po swojego drinka, żeby zwilżyć gardło, które szybko wyschło na myśl o Tomie. – Tom po prostu się wydarzył w nieodpowiednim dla mnie czasie, a ja myślałam, że to odpowiednia osoba i odpowiednie działanie. I chciałabym powiedzieć, że to tylko seks, ale seks jest… beznadziejny, krótki i samotny, więc nawet nie wiem co ci powiedzieć. – Poznała go po śmierci Leo, był normalnie wyglądający, inteligentny, wygadany, dobrze ubrany i po prostu zapewnił jej fałszywe poczucie bezpieczeństwa i teraz tkwiła z nim w związku, który nie był związkiem i nawet nie wiedziała jak z tego wybrnąć, bo jak zerwać z facetem, który mógłby być jej ojcem, z którym nawet nie jest się w związku? – Dziękuję. – Posłała przyjaciółce potulny uśmiech i dobrze wiedziała, że jakby usłyszała te słowa po drinku, który obecnie piła to pewnie by się rozpłakała. Nie był to jednak poziom upojenia alkoholowego dla pijanej Adler.
- Weneryk to ostatnie czego mi potrzeba. – Rzuciła szybkie spojrzenie barmanowi, ale już się w niego nie wpatrywała. Nie chciała jednak nawiązywać kontaktu wzrokowego. Nie chciała być ani dziwką, ani dilerką. Z wenerykiem czy bez.
- Oczywiście, że tak. Będę im regularnie przekazywać informacje o twoim stanie. – Widziała jak wygląda tata Harper i była pewna, że typ byłby w stanie odjebać coś w stylu Johna Wicka i Liama Neesona, żeby znaleźć swoją córeczkę. – Myślisz, że tam dałybyśmy radę wypić takiego drinka prosto z kokosa? To moje małe marzenie. – Którego nigdy nie spełni, bo jest za biedna i nawet nie stać jej na kokosa w Coles. – Na bank mają. A jak nie to same sobie zrobimy. Dobrze byśmy wyglądały w takich spódniczkach. – Pokiwała głową, bo ta wizja miała dla niej sens.
- Nie powiedziałabyś swojej mamie o czymś takim? Myślałam, że jak ktoś ma normalną mamę to jej mówi o takich rzeczach. – Morgan jakby swojej powiedziała to jej matka kontynuowałaby udawanie, że jej słucha. Niczego by to nie zmieniło. A szkoda. Chciałaby matkę, której by zależało na tyle, że wkurzyłaby się na nią i dała jej karę.
- W mojej opinii to te mamy, które są teraz idealnymi mamami i takimi cool moms, to te, które właśnie za młodu sobie poszalały. Poza tym twój ojciec jest przystojny, twoja mama jest prześliczna. Absolutnie nie wierzę w to, że nie mają za sobą jakiegoś szalonego życia. – Na bank takie piękne twarze nie marnowałyby się na to, żeby chodzić do kościoła. Mogliby ewentualnie być tymi, którzy do kościoła chodzili po to, żeby jarać szlugi i jointy za plebanią. Ostatecznie wszystko kręci się wokół kościoła.
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Trochę ups, bo musiałam googlować Luke’a Hemswortha, bo nie wiedziałam, że taki ktoś w ogóle istnieje. Jeśli Harper kiedykolwiek zastanawiałaby się jak to byłoby żyć w cieniu rodzeństwa, to właśnie miała na to odpowiedź. W każdym razie czuła ogromną ulgę uzmysławiając sobie, że w Morgan ma osobę, z którą może i obgadać pocałunki z typem, a potem wypłakać jej się w ramię, jeśli ostatecznie to nie pyknie. I która wciąż kochała ją tak samo, niezależnie od tego ile proszku dziś wypiła razem z drinkami.
– OMG, to by było coś. Zero niedostępnych emocjonalnie facetów – zaczęła wyliczać na palcach, z wielką rozwagą rzucając kolejne plusy. – Zero facetów z daddy albo mommy issues. Faceci potrafiący rozmawiać, nawet o uczuciach – tu przytaknęła żywo głową, jakby to była dodatkowo punktowana cecha. – Nie, nie. Świat by tego nie zniósł – westchnęła. Jeszcze Lana Del Rey straciłaby inspirację do połowy swoich piosenek. Harper nie była gotowa na takie poświęcenie.
Była trochę zaskoczona odpowiedzią Morgan co do Toma, ale absolutnie nie zamierzała jej oceniać. Ludzie latami tkwili w związkach, które nie były dla nich ani dobre, ani satysfakcjonujące. – Zobaczysz, jeszcze znajdziesz takiego, z którym będziecie uprawiali ten seks we dwójkę! – wydarła się, trochę zbyt dosłownie traktując słowa Adler o tej strefie życia z Tomem. Rozumiała, że Morgan może obawiać się zaangażowania, bo w swoją relację czy jakkolwiek to nazywali, nie wydawała się zaangażowana, a nie przynajmniej tak, jak dziewczyna w je wieku powinna być zaangażowana w relację ze swoim facetem.
– No pewnie, widziałam na Instagramie, że piją z kokosa, z ananasa. Podobno to jest tak słodkie, że pijesz jak soczek i przez to upijasz się dwa razy szybciej niż normalnie – zapewniła, nie łącząc tego z faktem, że również kupujesz tego dwa razy więcej, niż normalnie. No nic tylko lecieć na Bahamy i drążyć dziury w kokosach i ananasach. Postanowione.
– Nie, nie mówię jej o wszystkim. Znaczy o większości mówię, no ale jednak to wiesz, no. MAMA – podkreśliła. Uważała, że mamy o pewnych rzeczach nie powinny wiedzieć – dla własnego zdrowia i komfortu psychicznego. Nie to, że Harper miała jakieś mroczne tajemnice, ale miała parę takich rzeczy czy sytuacji w swoim życiu, które wolała oszczędzić matuli.
– Oni się poznali i ożenili w bardzo młodym wieku… Jezu, to oni wszystkie doświadczenia pewnie zdobywali razem. Rozumiesz? Wszystkie – powtórzyła, mrugając porozumiewawczo powiekami, jakby próbowała nadać jakiś kod językiem morse’a. I nie wiedziała już, czy to wizja rodziców poznających razem wszystkie pozycje seksualne, ilośc drinków czy narkotyków, które barman im nasypał za free, żeby się uzależniły, ale w pewnym momencie Harper poprosiła Morgan o to, żeby potowarzyszyła jej w toalecie. I kiedy robiła miejsce na kolejne szoty i kolorowe drinki, myślała sobie tylko o tym, jaką jest farciarą, że ma wokół siebie takich wspaniałych ludzi jak Morgan!

/zt x 2 <3
morgan adler
ODPOWIEDZ