szef ochrony || były policjant — klub shadow
44 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Playing with a stick of dynamite
There was never gray in black and white

Odkąd zakończył przygodę z karierą stróża prawa, czuł swego rodzaju wolność wyboru w kwestii zawodowej i prywatnej. Nie musiał świecić przykładem na prawo i lewo, nie miał obowiązku reagować na przypadkową krzywdę wyrządzaną w ciemnych, obskurnych uliczkach Lorne Bay. Posada ochroniarza odpowiadała Maverickowi ze względu na równie niebezpieczne interakcje z pijanymi, niekiedy agresywnymi klientami. Odczuwał ogromną satysfakcję, mogąc wyrzucać na bruk słabszych fizycznie mężczyzn, którzy odważyli się zagrozić bezpieczeństwu tancerek oraz tancerzy. Świat był brudnym miejscem, a istnienie klubów ze striptizem jedynie napędzało chory biznes półświatka, jednak to nie przekonywało mężczyzny do zakończenia współpracy. Wiedział, że niektórzy nie mieli wyboru. Parali się zawodami obnażającymi z godności ze względu na przeróżne traumy albo problemy finansowe niemożliwe do przeskoczenia na danym etapie życiowym. Ashcroft nawet przez sekundę nie pomyślał, że mógłby traktować ich pracę bez jakiegokolwiek szacunku. Nie wyzwałby żadnej tancerki, nie patrzyłby na nią z góry, nie opluwał za występy na rurze. Skąpe stroje były częścią całego wizerunku przyciągającego wzrok obleśnych, bogatych typów, ale główną rolę grała niema interakcja mimiczna. Drobny uśmiech, wzrok zawieszony dłużej na tym jednym, wąsatym biznesmenie w czarnym garniturze, który po kolejnym drinku nie będzie zdolny odróżnić ceny wyjściowej od tej potraktowanej jednym zerem więcej na terminalu płatniczym.

Zdarzały się sytuacje nieprzyjemne, jak przykładowa natarczywość jednego delikwenta tego wieczoru. Maverick siedział w pomieszczeniu ochrony ze znudzeniem przeglądając kamery, gdy inny ochroniarz zajmował się strefą przy barze. Obserwował chwiejne ruchy jednych, później rubaszny śmiech drugich przy większym stoliku, aż jego uwagę przykuła scena co najmniej alarmująca. Zazwyczaj po występach striptizerzy wracali do szatni, pozostawiając gościom niedosyt. Zbierali napiwki, uciekali za kurtynę i w spokoju przebierali się do wyjścia, jednak prosty schemat łamali chciwi, napaleni widzowie [ tzw. najwierniejsi fani ]. Widząc, że Di Fiore zostaje postawiony pod ścianą złapał za broń leżącą na biurku i wyszedł z kanciapy, zatrzaskując za sobą drzwi. W drodze poprawił czarną marynarkę oraz poluźnił krawat, na ten moment nie wiedząc jak ciężko będzie rozwiązać tę niekomfortową sytuację.

Docierając na korytarz stanął za mężczyzną i położył dłoń na jego ramieniu. Był wyższy przynajmniej o głowę, co uznał za dobry znak. Zazwyczaj rezygnowali widząc kogoś postury Mavericka, jednakże ten wydawał się bardzo zaangażowany w bliższe poznanie tancerza. Tłumaczył się więzią, którą złapali podczas występu. Przeznaczeniem, które pociągnęło go dalej, do strefy dla personelu. Zarzekał się, że jest gotowy zapłacić za prywatne pięć minut w zwykłym schowku na miotły.

Obrzydliwe.
Ashcroft wysłuchał każdego argumentu z widocznym na twarzy zniechęceniem, a następnie złapał gościa mocniej za ubranie i pociągnął ze sobą na salę. Normalnie poleciłby to któremuś z chłopaków na zmianie, ale w przypadku Amo czuł dziwną potrzebę osobistej protekcji. Postawa delikwenta zmieniała się na tym agresywniejszą, im dalej znajdował się od młodego striptizera. Gdy doszli do bluźnierstw sączących się jadem z ust pijanego, ochroniarz nie wytrzymał i skręcił ku wyjściu, wyrzucając śmieci na zewnątrz. Ostrzegł bramkarza przed potencjalnym wpuszczeniem konkretnej mordy, a później zamknął główne drzwi za sobą i poszedł do szatni, w której miał nadzieję spotkać poszkodowanego chłopaka.

— To trzeci klient w tym tygodniu, Amo — zaczął, ze słyszalnym w głosie zmartwieniem. Wiedział, że musieli kokietować. Kusić. Ich zadaniem było zdobywanie zaufania oraz pieniędzy ukrytych za paskiem, ale odrobina doświadczenia powinna naprowadzać ich na odpowiednie osoby, które nie zakochają się w pięć minut, tworząc tym samym problemy dla całego personelu klubowego.

— Proszę cię, dobieraj klientów ostrożniej — dodał, sięgając do kieszeni po elektronicznego papierosa. Zwykłe fajki zostawiał do użytku zewnętrznego, podczas zmian racząc się słodkim substytutem, którego dym niewystarczająco dusi płuca. A to drapanie było najprzyjemniejsze, dlatego używał ich częściej, karmiąc uzależnienie w bardzo nieudolny sposób.


Amo Di Fiore
cute but psycho
Lumberjack
brak multikont
Striptizer — Shadow
23 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
najebana, ale dama

Wszedł do klubu, jak do siebie, czyli w zasadzie tak, jak wchodził wszędzie 一 z zadartym nosem, na którym oparte były stylowe, przeciwsłoneczne okulary, lekkim uśmiechem, w outficie podkreślającym jego figurę, mówiącym że jest gotowy na wszystko. Przywitał się ze współpracownikami i ruszył na tyły klubu, aby przygotować się do występu. Zaczynał za dobre pół godziny, więc miał aż nadto czasu. Zasiadł przed lustrem, podświetlonym dobrze przez żarówki w białych kloszach. Ze słuchawek płynęła jego ulubiona muzyka, kiedy patrzył na swoje odbicie ze spokojem, wymalowanym na przystojnej twarzy. Kochał swoją twarz, była idealna i nic by w niej nie zmienił, oprócz nakładaniu makijażu rzecz jasna, kiedy miał na to ochotę.

Podobało mu się tutaj, w Australii, w Lorne Bay i w tym klubie. To była kolejna przygoda, z której brał garściami, nie przejmując się co przyniesie jutro. Był stworzony do podróży i odnajdywania się w coraz to nowych, głównie atrakcyjnych, sytuacjach. Planował swoją przyszłość tak, aby mieć nad nią wystarczająco kontroli, by się nie nudzić, ale równocześnie nie za dużo, aby życie mogło go zaskakiwać.

Kiedy Eva zaproponowała mu wypad do klubu i zasugerowała pracę, mówiąc że szukają tancerza, na początku poszedł do tego sceptycznie, ale gdy zobaczył już klub, wręcz dziękował sobie samemu, bo przecież nie jakiemuś bóstwu, którego istnienia nawet nie udowodniono, chociaż czasami lubił sobie pokrzyczeć jego imię, że zdecydował się rok temu na kurs pole dance. Co prawda nie potrzebował pracy ze względów finansowych, po prostu uznał to za kolejną okazję do zebrania nowych doświadczeń i zagospodarowania sobie jakoś czasu, aby się nie nudzić. Nie przepadał za brakiem celu, a tak miał grafik, według którego mógł funkcjonować i nie zawracać głowy Klausowi bez przerwy, w końcu każdy potrzebował czasu dla siebie, nawet jeżeli lubili swoje towarzystwo, czasami nawet za bardzo.

Kaszlnął teatralnie, gdy w powietrze wzbiła się chmurka pudru, po czym spojrzał oceniająco na efekt końcowy upiększania się i kiwnął z uznaniem głową. Rewelacja. Podniósł swoje zacne cztery litery i podszedł do wieszaka z ubraniami, które skompletował z myślą o występach i zgarnął seksowny komplet bielizny oraz coś do okrycia się, aby mógł się z tego później wyzwolić, odpakowując prezent, cieszący oczy napalonych gości.

Występ przebiegł zgodnie z planem, czyli był olśniewający, seksowny i odpowiednio kuszący, a taniec wykonał bezbłędnie i ze sceny zszedł wręcz pokryty banknotami. Połową sukcesu była jego wrodzona pewność siebie. Poza tym część gości już dobrze go znała, bo pomiędzy występami lubił kręcić się po klubie, wdawać się w pogawędki i nawet pozwalać się od czasu do czasu dotknąć, ale w granicach rozsądku, w końcu wiedział, że to nie burdel i w tym miejscu nie pracował na posadzie prostytutki. Znał i szanował granice.

Na dłonie wsunął wygodne, pasujące do outfitu rękawiczki, po czym ruszył na salę, sunąc między gośćmi, niczym rusałka, czekając aż ktoś go zaczepi i okaże odpowiednią atencję, aby zgodził się mu towarzyszyć. Oczekiwał zainteresowania i komplementów, popijając bezalkoholowego drinka. Od jakiegoś czasu nie pił w pracy, chyba że w umowie wyraźnie stało, że wręcz powinien napić się z tymi, którzy za niego płacili. W klubie tego unikał, ewentualnie zgadzając się tylko na postawienie mu drinka po skończeniu przez niego zmiany.

Szyki psuli mu klienci, którzy z jakichś powodów przestali szanować granice, tak jak dobrze mu znany kasiasty jegomość w średnim wieku. Wystarczyło, że przesadził z alkoholem i obleśnie go obłapiał. Poczuł to znowu, kiedy uderzył plecami o ścianę w vip roomie i skrzywił się, czując ucisk spoconych dłoni na nadgarstkach. Przez chwilę szamotał się, tłumacząc żeby go puścił i się ogarnął, co jednak nie skutkowało zbyt dobrze i to do tego stopnia, że znowu musiał interweniować Maverick, szef ochrony. Swoją drogą Ashcroft ostatnio coraz częściej osobiście zjawiał się, aby uwolnić damę, czyli jego, z opałów, chociaż równie dobrze mógł wysłać kogoś innego.

Spotkali się w garderobie, do której Amo uciekł po wszystkim, aby ochłonąć. Liczył się zawsze z podobnymi atakami, ale nie zawsze spływały po nim, jak po kaczce. Odetchnął głęboko, zsuwając rękawiczki z dłoni, zerkając przy tym kątem oka na swojego wybawiciela. Ułożył palce na szczupłym, obolałym nadgarstku, aby go rozmasować.

Uśmiechnął się nieco kpiąco, słysząc słowa bruneta i pociągnął krótko nosem, jakby chciał fuknąć jak rozgniewana kocica. W końcu jaki miał wpływ na to, kogo ochrona wpuszcza do klubu i kto akurat postanowi się do niego przyczepić? A to, że przyklejali się do niego jak muchy do lepu, to już nie jego wina. Był atrakcyjny od urodzenia i nic nie mógł na to poradzić. Miał konkretny sposób bycia i przyciągał do siebie wiele osób, nie tylko tych nieodpowiednich.

Nie dobieram ich. Nie decyduję kto zostaje wpuszczany do klubu, w przeciwieństwie do ciebie 一 mruknął protekcjonalnym tonem. Zreflektował się jednak po chwili, bo obwinianie w tej sytuacji Mavericka było nie na miejscu, tym bardziej że nie mógł wiedzieć co się stanie, a zareagował w odpowiednim czasie.

Dziękuję… znowu 一 dodał więc, łagodniej. Nie tylko ton złagodniał, ale i spojrzenie, którym ostatecznie obdarzył mężczyznę. 一 Nic mi nie jest 一 dodał, chociaż upewniając się, że mowa jego ciała będzie oznaczała co innego, w ten teatralnie dramatyczny sposób. Uniósł nieco rozmasowywaną dłoń, mając nadzieję, że szef ochrony postanowi się jednak upewnić, że wszystko w porządku. Z jakiegoś powodu polubił fakt, że ten się o niego troszczył i nieważne czy należało to do jego obowiązków, czy nie.


szef ochrony || były policjant — klub shadow
44 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Playing with a stick of dynamite
There was never gray in black and white

Zdążył poznać cięty język oraz włoski temperament chłopaka, dlatego przyzwyczajony do wbijanych impulsywnie szpilek westchnął cicho, przyjmując jego irytację z pełnym zrozumieniem. Próbował wyjaśnić mu, że czasami warto przystopować z kokieterią na rzecz bezpieczeństwa, nawet jeżeli pewne przyzwyczajenia zazwyczaj prowadziły do przyjemności. Klub nocny był miejscem niebezpiecznym, pełnym pijanych oraz chciwych osób, które posiadając na kontach dodatkowe zera uważały się za panów całego świata. Maverick niejednokrotnie zamykał podobnych delikwentów w areszcie, przeczekując dwadzieścia cztery godziny wysłuchiwania o potencjalnych pozwach. Ludzie byli nieobliczalni, szczególnie traktując tancerzy jak podnóżki czy dziwki na zamówienie, zapominając o statusie zwyczajnego klienta bez przywilejów. Ashcroft momentami nie hamował obrzydzenia, każde wyrzucenie na bruk uważając za drobne zwycięstwo.

— Amo... — pokręcił głową, nie kontynuując tematu. Liczył na to, że Di Fiore zrozumie jego punkt widzenia i postara się ograniczać flirty do profesjonalnych spojrzeń kończących się na scenie, nie pomiędzy stolikami. Mężczyzna miał ograniczone pole manewru, jeśli sprawy przenosiły się do loży, bowiem wysyłanie tam podrzędnego ochroniarza skończyłoby się wyśmianiem. Niestety, nawet jako szef ochrony nie powinien samozwańczo zwalczać występków, którymi zazwyczaj nie przejmował się nawet jego szef. Liczyły się pieniądze, biznesy, układy pozwalające na rozwój organizacji, a każda wpadka prostego striptizera mogła zaburzyć ogólny ład gangsterski. Ochroniarz nie pytał jak wiele wiedział Amo, nie poruszał w rozmowach szemranych interesów odbywających się w prywatnych pomieszczeniach, ledwo gryząc się w język po każdej akcji ratującej damę z opresji. Może powinien? Może świadomość większego niebezpieczeństwa jakkolwiek wpłynęłaby na jego decyzje?

W pewnym momencie spojrzał na tancerza łagodniej, ciemny wzrok przenosząc powoli na jego smukłą, delikatną dłoń. Ujął ją subtelnie, bez słowa badając skórę w poszukiwaniu jakiegokolwiek zadrapania albo zaczerwienienia spowodowanego nieprzyjemnym kontaktem z pijaczyną. Rozmasowywał jego palce, jeden po drugim delikatnie naciskając na kostki, następnie zajął się śródręczem i zwieńczył krótkim masażem nadgarstka. Gładka powierzchnia kusiła starego policjanta do dalszej eksploracji, jednak usilnie powstrzymywał nieodpowiednie myśli na wodzy, zaledwie całując wierzch dłoni Włocha po zakończeniu krótkich działań opieki medycznej. Uwielbiał wymianę drobnych gestów, blask w temperamentnych tęczówkach zadowolonej królewny, szczery uśmiech wdrapujący się na soczyste usta, gdy oboje decydowali się na jeden krok za daleko. Niestety, los zmuszał Mavericka do trzymania dystansu dla dobra chłopaka. Dla jego bezpieczeństwa oraz życia bez strachu.

— Zapalimy? Mam nowe szlugi, czekoladowe — zaproponował, a na jego ustach pojawił się cień niewinnego uśmiechu. Czasami dzielił się z tancerzem swoimi papierosami, ostatnio bardziej skupiając się na doborze nowej paczki. Bardzo lubił pięciominutowe wypalanie fajek na tyłach klubu w towarzystwie Amo, który absorbując pełną uwagę ochroniarza zmniejszał ilość wciąganego w płuca dymu na rzecz zwyczajnej wymiany poglądów. Miła odmiana po latach samotnego męczenia płuc, z przyzwyczajenia pozbywając się przynajmniej dwóch egzemplarzy z opakowania.


Amo Di Fiore
cute but psycho
Lumberjack
brak multikont
Striptizer — Shadow
23 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
najebana, ale dama

Zdawał się sprawę z niebezpieczeństw, czyhających na niego w takich miejscach, jak to, gdzie klienci nie byli sprawdzani tak, jak przyzwyczaił się, że są. Jak widać, zgubił gdzieś swoją czujność, która jeszcze trzy lata temu była wyostrzona jak nigdy, kiedy obiecał sobie, że już nigdy nie doprowadzi do sytuacji, jaka miała miejsce, kiedy dopiero zaczynał. Długo udawał, że tamta napaść po nim spłynęło, jednocześnie robiąc wszystko, aby pracować na swoich warunkach, jeżeli chodziło o bycie chronionym. Pracując w Shadow, przyzwyczajony do dobrej ochrony w agencji, w której był zatrudniony wcześniej, zapominał się i gdy przypominano mu raz po raz, że popełniał błędy i pakował się w niebezpieczne sytuacje, reagował obronnie, bo się zwyczajnie bał.

Zdążył zorientować się, że klub nie jest tylko zwykłym miejscem, gdzie można obejrzeć pokazy striptizerów i striptizerek, a punktem, w którym spotykają się niebezpieczne osoby, prowadzące szemrane interesy. Nie ma tego złego, jak to mówią, bo dzięki temu poznał Mavericka. Lub może poznawał go dopiero, dopuszczając go do siebie dzięki kolejnym interwencjom. I tym razem nie chodziło o fizyczność. Amo po raz kolejny poczuł się dzięki niemu bezpiecznie, co uważał za niewyobrażalnie cenne i pozwalał sobie coraz bardziej mu ufać. Zaczął zauważać nie tylko jego imponujący wzrost, zgrabny tyłek i ciemne, interesujące oczy, ale i cechy, których przecież nie było widać na pierwszy rzut oka. Może był małomówny, przynajmniej w porównaniu z nim samym, ale za to wydawał się bardzo uważny i troskliwy. Ostatnio nawet zaczął się temu baczniej przyglądać, zastanawiając się, czy Maverick jest taki zawsze, czy może tylko w stosunku do niego. Dobrze się przy nim czuł, coraz spokojniej i w pewnym momencie zauważył, że jest to kolejnym powodem do pojawiania się w pracy. Nagle przestało już być obojętne czy towarzyszy mu na papierosie i czy słucha co Amo ma do powiedzenia, czy go wita, czy przychodzi mu z pomocą, czy go dotyka i w jaki sposób i jak często i jak długo. Czy wypowiada jego imię, tak jak teraz i czy lubi jak brzmi ono w ustach Mavcericka, pieszcząc uszy tonem niskim i wibrującym.

Maverick 一 odparł za to głosem łagodnym, ale mającym w sobie nutkę ciekawości, może odrobinę niewielkiego rozbawienia, gdy mężczyzna masował z wyczuciem jego dłoń. Ten dotyk zdawał się być inny i na pewno wiele miało z tym wspólnego nastawienie Amo. Miał wrażenie, że to jest taka gra, w którą zaczynali lubić się bawić 一 drobne gesty, czasami śmielsze, jakby badane były granice, które równocześnie chcą i nie chcą zostać przekroczone.

Gdy ochroniarz dotknął jego nadgarstka, na chwilę się zapomniał, czując jak serce przyspieszyło, uderzając w klatkę piersiową, jakby chciało się z niej wyrwać. Zmrużył oczy i zwilżył wargi językiem, a gdy uzmysłowił sobie, że odpływa, odetchnął i zamrugał, wbijając rozświetlone iskierkami oczy w twarz Ashcrofta akurat wtedy, kiedy ten muskał jego dłoń ustami. Wstrzymał oddech, a potem uciekł spojrzeniem, jak nastolatka który pierwszy raz doświadcza podobnych pieszczot. To nie było jego zwyczajne zachowanie i sam nie wiedział co wprowadza go w tym momencie w większe zakłopotanie, nawet jeżeli to uczucie było niezwykle przyjemne.

Przesunął kciukiem po boku jego dłoni, gdy wysuwał rękę z jego delikatnego uścisku, by ułożyć ją na swoim dekolcie. Skinął głową, powoli wracając na niego spojrzeniem, jednocześnie lekko uśmiechając, wyraźnie zadowolony.

Do twarzy ci z uśmiechem. Za rzadko go używasz 一 skomentował, sięgając po ciemną, prześwitująca koszulę, którą zaraz założył na nagie ramiona. Wyminął mężczyznę, na tyle blisko, aby znowu poczuć woń jego perfum, po czym wyszedł, odwracając głowę tylko raz, aby rzucić mu zachęcające spojrzenie. Wyszedł na tyły klubu i przesunął się nieznacznie w bok, aby stanąć obok popielniczki, którą ustawili tu pracownicy.

Czekoladowe? Od kiedy masz taki oryginalny gust? 一 zapytał od razu, kiedy Maverick stanął obok. Poczęstował się i wsunął papierosa między wargi, czekając, aż jego towarzysz wyciągnie zapalniczkę i podpali końcówkę jego papierosa. Zaciągnął się dymem, delektując jednocześnie słodkim aromatem, co sprawiło mu dodatkową przyjemność.

Chyba zostanę na dłużej 一 powiedział nagle, a delikatny uśmiech dalej błądził po jego twarzy, co oznaczało, że podobała mu się ta decyzja. Kilka dni wcześniej, również na papierosie, opowiadał Maverickowi o swoim dylemacie. tłumacząc mu zawzięcie, że mieszkanie u przyjaciela jest całkiem miłe, ale jednak wiąże się z relacja z jego dalszą rodziną, do której należy dom, a ta nie jest jakoś specjalnie zażyła, więc powinien albo rozejrzeć się za innym miejscem do zatrzymania się albo wracać do LA. 一 Mam na oku niewielką łódź mieszkalną, to chyba odpowiednie, jeżeli nie chcę się przywiązywać, ale jednocześnie nie chcę jeszcze nie odchodzić 一 zauważył, wyraźnie podekscytowany swoim pomysłem. Co prawda nie była to tak naprawdę byle jaka łódka, a jacht. Amo potrzebował luksusów, na to nie dało się chyba nic poradzić.

Maverick Ashcroft
szef ochrony || były policjant — klub shadow
44 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Playing with a stick of dynamite
There was never gray in black and white

Uśmiech był dla Mavericka czymś nienaturalnym. Jako zmęczony życiem stoik rzadko kiedy wyrażał emocje grymasami na twarzy, głównie pozostając w neutralnej i bardzo bezpiecznej wąskiej linii stworzonej przez zaciśnięte usta. Faktyczne rozgniewanie doświadczonego wykidajły nie należało do łatwych misji, nawet jeżeli wydawał się soczyście wkurwiony na każdego klienta klubu, który próbował molestować tancerzy oraz tancerki. Nie, był zaledwie zawiedziony zwierzęcymi odruchami niemożliwymi do kontrolowania po drobnej dawce alkoholu. Znużony prostotą ludzkiego umysłu obserwował jak męskie wyrzutki zataczają się, klnąc na dwie przecznice jak złym człowiekiem był pilnujący porządku Ashcroft. Jak teraz, gdy odpalając fajkę zerknął kątem oka na wymiotującego dżentelmena w garniturze, stojącego jakieś dziesięć metrów od nich.

— Nie mam gustu. Pomyślałem, że tobie mogą zasmakować — odpowiedział, momentalnie wbijając spojrzenie w drobny język ognia uwalniający się z klasycznej, metalowej zapalniczki. Zamknął pojemnik charakterystycznym kliknięciem, następnie zaciągając się dymem papierosowym, gdy wsłuchiwał się w słowa włoskiego striptizera. Jego głos był...inny, uspokajający i cholernie pociągający. Może to przez akcent? Może manieryzm samego Amo? Mężczyzna nie potrafił określić głównego źródła fascynacji, prawie odpływając z rozkoszy pławiącej uszy.

— Życie na łodzi to coś, czego nie chciałbym doświadczyć. Zdarzało mi się pomieszkiwać na żaglówkach i conocne kołysanie do snu nie należało do najprzyjemniejszych. Pewnie do dziś mam jakieś szczątki choroby morskiej — wzdrygnął się na samą myśl o wspomnieniach, które pełne były chaotycznych, oceanicznych fal uderzających w metalowe konstrukcje w nieprzyzwoitych godzinach. Łodzie, na których przychodziło mu stacjonować - wbrew własnej woli - posiadały naprawdę niewielkie kajuty, a dla osoby o wzroście Mavericka sen w pozycji embrionalnej przez dwa tygodnie był niewyobrażalną katorgą. Jeszcze za czasów czynnej służby policyjnej kolekcjonował guzy na czubku głowy, ilekroć musiał zejść pod pokład. Zapewne drogie jachty posiadały wyższe sufity, jednak nie zdarzyło mu się pławić w luksusach dla prawdziwych koneserów żeglugi. Jedno było pewne, jeśli ktokolwiek zechciałby zaciągnąć starego ochroniarza na wodną przygodę, musiałby użyć siły albo jakiejś dobrej techniki manipulacyjnej, aby postawił nogę na chwiejnej burcie bez marudzenia.

— Cieszę się, że zostajesz na dłużej — powiedział po krótkiej, pełnej wstydu ciszy. Kończąc zdanie odwrócił wzrok, nie potrafiąc zebrać w sobie wystarczająco odwagi, aby przypieczętować subtelne wyznanie. Nie był typem osoby wylewnej, niewiele rozmawiał i myślał o jakichkolwiek uczuciach, jednak prawdopodobieństwo braku krnąbrnego, impulsywnego Włocha kręcącego się co wieczór po klubie zaczynało wydawać się Maverickowi wielce absurdalne, prawie niemożliwe do zaakceptowania. Przyzwyczaił się do jego obecności, a wspólne wychodzenie na drugą, piątą i siódmą fajkę było najprzyjemniejszą odskocznią od pracoholizmu, jaką praktykował. Zauważał marnotrawstwo czasu, przeciekające przez palce lata usilnie zapełniane dodatkowymi obowiązkami. Dopiero teraz, gdy na jego drodze pojawiała się nowa osoba, tak beztroska i nieprzyzwoicie podobna swoją energicznością do zmarłej żony, Ashcroft zaczynał szanować czas, który podarował mu los oraz doceniać detale każdej spędzonej minuty.


Amo Di Fiore
cute but psycho
Lumberjack
brak multikont
Striptizer — Shadow
23 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
najebana, ale dama

Amo najczęściej był jak otwarta księga, wyrażając się swoim ciałem, bogatą mimiką, odpowiednimi do okazji spojrzeniami. Wiele min, czy całych reakcji, wyćwiczył sobie przed lustrem i niektórych używał już wręcz automatycznie. Nie znaczyło to, że udawał wszystko, ale jeżeli ktoś dobrze go znał, to mógł zauważyć subtelną różnicę pomiędzy reakcjami spontanicznymi i naturalnymi, a tymi które dobierał niezależnie od tego czy je naprawdę czuł czy nie, byle pasowały do okazji. W końcu zadowalał sobą innych, więc chciał sprawić, aby czuli się dobrze, nawet jeżeli nie zawsze sam się tak czuł.

Maverick nie udawał, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie uśmiechał się, kiedy nie miał na to ochoty, dlatego kiedy już jego kąciki ust się unosiły, było to tak fascynującym, według Amo, widokiem. Delektował się każdym jego uśmiechem, nawet tym najmniejszym. Czasami miał ochotę uwiecznić jego uśmiech na zdjęciu, aby oglądać go częściej, ale to by wymagało do niego dosyć dużego wysiłku i sprytu, a chyba nie chciał robić mu zdjęć po kryjomu, bo to byłoby odrobinę niezdrowe. Nie śmiał zapytać wprost, bo z jakiegoś powodu założył, że Maverick i tak by się nie zgodził. Może kiedyś przypadkiem uda się taki uśmiech jakoś uwiecznić i sprawa się rozwiąże.

Oparł jedną rękę na swoim biodrze, drugą zginając w łokciu i przesuwając dłoń do twarzy, by przyłożyć ponownie filtr papierosa do ust i zaciągnąć się trującym, ale uroczo słodkim dymem o czekoladowym aromacie. Powędrował wzrokiem za spojrzeniem ochroniarza, słysząc nieprzyjemny dźwięk przeciskającej się przez gardło zawartości żołądka, lądującej potem na chodniku. Skrzywił się, marszcząc nos, a potem przekręcił oczami nieco go zadzierając. Nawalony gość odrobinę zepsuł cały nastrój uniesienia z powodu przyjemnego spotkania, ale właściwie czego się miał spodziewać po tym miejscu? Niedaleko stały również kontenery na śmieci, które wcale nie pachniały łąką pełną kwiatów.

Ostatecznie odetchnął i wypuścił powietrze z płuc z resztką dymu, po czym utkwił wzrok w rozmówcy, postanawiając skupić się jedynie na nim, co właściwie okazało się nie być wcale takie trudne. Uśmiechnął się delikatnie, przesuwając kciukiem po dolnej wardze.

Każdy ma gust 一 odparł, wzruszając lekko ramionami i zaraz ponownie zaciągnąć się papierosowym dymem. Wokół nich unosiła się mgiełka o czekoladowym zapachu, która zdawała chronić ich przed tymi mniej przyjemnymi woniami. 一 Niektórzy mają po prostu lepszy 一 dodał z miną która sugerował, że on na pewno ma ten najlepszy. 一 Chociaż o gustach się podobno nie dyskutuje 一 dodał z odrobinę rozbawionym uśmiechem. Słyszał to nie raz, a i tak uważał się za posiadacza niezwykle dobrego gustu, niezależnie od tego czy ktoś się z tym zgadzał, czy nie. Maverick naturalnie również miał gust i Amo uważał, że jego gust pasował do jego osobowości, a z jakiegoś powodu podobało mu się, jeżeli ktoś potrafił wyrazić się poprzez wygląd.

Wysłuchał jego wyznania odnośnie dyskomfortu związanego z podróżami drogą morską. Skinął krótko głową. Sam uwielbiał wodę i był przyzwyczajony do pływania od dziecka, chociaż głównie na dużych statkach lub jachtach. Bardzo szybko nauczył się też panowania nad sterami. Może nie był jakiś super doświadczony, bo zazwyczaj podczas takich wypraw był pasażerem, ale jak widać nie bez powodu się tym kiedyś interesował. Teraz miał okazję wypróbować swoje umiejętności i używać ich nieco częściej.

Uśmiechnął się lekko, bo kolejne słowa Mavericka z jakiegoś powodu znaczyły dla niego bardzo dużo. Poczuł przyjemne ciepło rozlewające się po jego ciele i krótki dreszcz, przechodzący po kręgosłupie. Często słuchał podobnych słów, które miały mu schlebiać, ale były tylko częścią krótkiej gry. Wyznanie Ashcrofta było szczere i wprawiało jego serce w szybsze bicie. To była jedna z niewielu sytuacji, w których zaskakiwały go reakcje jego własnego ciała.

Zauważył, że mężczyzna odwrócił wzrok, więc przesunął się powoli i płynnie w bok, jednocześnie odrobinę się zbliżając. Wydmuchał dym na stronę, po czym przechylił lekko głowę, próbując odnaleźć na nowo spojrzenie bruneta.

Jeżeli masz ochotę, to możesz kiedyś do mnie wpaść 一 zaproponował, trochę bardziej nerwowo, niż chciał. 一 Sprawdzić czy jest bezpiecznie 一 dodał, przygryzając lekko wargę. Z dopalającego się papierosa unosiła się wijąca się stróżka dymu, która tańczyła w powietrzu być może zbyt szybko, co spowodowane było lekkim drżeniem dłoni Amo.

Dawno nie słyszałem tak kiepskiego flirtu 一 mruknął zaraz i zaśmiał się bezgłośnie, odsłaniając białe, równe zęby. Klatka piersiowa i ramiona zadrżały mu lekko podczas chichotu. Pokręcił przy tym głową z dezaprobatą dla samego siebie i rzucił peta na ziemię, po czym przydeptał go obcasem.


ODPOWIEDZ