żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
-W porządku. – Machnęła ręką. –Potrafię dochować tajemnicy. – Puściła jej jeszcze oczko. Może rzeczywiście ta cała Noah nie byłą taka tragiczna, ale Morgan wolała to traktować jak znak od wszechświata, że książki powinny zostać u niej. Nie miała zbyt wielu dobrych wspomnień ze swoimi rodzicami, a zwłaszcza z ojcem. Miała tylko te książki. I niby chciałaby, żeby jej stary był innym człowiekiem, ale może inny ojciec nie kupiłby jej takich książek. No tak czy siak nie miała zamiaru odpalać teraz strony z opiniami, żeby obsmarować kobietę, której nie znała. Byłoby to hipokryzją, bo jednak sama Morgan potrafiła obgadywać ludzi. Była to ludzka rzecz. Nie można się czepiać. –To jest chyba najlepsza część bycia szefem. Możesz sobie przychodzić do pracy kiedy chcesz. – Chciałaby sobie być takim kimś kto może sobie przychodzić kiedy chce, a jak nie chce to po prostu nie przychodzi. Miała nadzieję, że jak kiedyś będzie dyrektorem szpitala to właśnie tak będzie pracowała. Tak jak jej się podoba. Chociaż z drugiej strony… akurat praca na takim stanowisku, w takim miejscu wydawała się czymś co generuje dużo roboty. No cóż, będzie musiała poczekać i zobaczyć.
Pokiwała głową na potwierdzenie swoich słów. –I nie mówię tego tylko dlatego, że cię spotkałam. Wydawałaś się tam najbardziej naturalna. Nie udawałaś, byłaś sobą i budziłaś sympatię. A na przykład ta Rachel? Widać było, że na siłę starała się być taką dziewczyną, w której każdy mógłby znaleźć cząstkę siebie. A jestem pewna, że za kulisami jest okropną osobą i nie pozwala nikomu na to, żeby ktoś jej spojrzał w oczy. Takich od razu idzie wyczuć. – Pewnie Morgan jakby spotkała taką Rachel to by jej od razu powiedziała wprost jaka jest okropna. Albo po prostu udawałaby, że jej nie poznaje i że nie wie kim jest. Takich ludzi, którzy myślą, że są celebrytami zawsze wkurwia to, że ludzie na ulicy ich nie rozpoznają. Morgan miałby niezły ubaw. Starała się nie być niemiła, ale dla Rachel by była. O tak.
Morgan w ogóle nie skojarzyła tego, że Angie tutaj była, bo nie wygrała tego programu. Jest szansa, że wygrała, ale kontynuowała swoje normalne życie. Morgan na przykład zawsze sobie wmawiała, że jak kiedyś dojdzie do tego, że wygra duże pieniądze, albo się wzbogaci, to nigdy nie pozwoli na to, żeby fortuna ją zmieniła. Może Angie miała dokładnie tak samo? –Czyli jest jeszcze nadzieja, hehe. Będę oglądać! – Pomachała paluchem przed Angie. Chociaż wiadomo, jak Angie odpadnie to w solidarności z nową koleżanką nie będzie oglądać programu. Nawet dla lesbijek. I tak włączyła to tylko dlatego, że nie miała co robić w danym momencie, a akurat puszczali pierwszy odcinek.
-Oh. Naprawdę tak uważasz? – Złapała się za lewego cycka, bo nie spodziewała się usłyszeć takiego komplementu od osobistości telewizyjnej. Nie miała kompleksów na punkcie swojego wyglądu, ale też nie uważała się za przepiękną. Raczej obstawiała, że jest solidną 4/10! Ale jak mówił jej to ktoś taki jak Angie to może sobie podniesie ocenę na 5,5/10.
-Dziękuję! – Była oczywiście zafascynowana tym, że będzie miała selfie z kimś znanym. Obserwowała jak Angie wychodzi zza lady i kręciła głową z niedowierzaniem. –Wyglądasz jak bogini. Wow. – W końcu się zreflektowała, że Angie czeka aż Morgan uniesie telefon. Odchrząknęła, na szybko poprawiła sobie włosy i uniosła telefon tak, żeby zrobić im zdjęcie. –Zrobimy jeszcze kilka. Dla pewności, okej? – Rzuciła Angie szybkie spojrzenie i rzeczywiście zrobiła jeszcze kilka zdjęć. Z różnymi uśmiechami ze swojej strony, ale też dawała szansę Donoghue na to, żeby mogła inaczej zapozować.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Angie tylko się uśmiechnęła. -Dzięki-praca w antykwariacie może nie była jej spełnieniem marzeń, bo w nich byłaby... piękną żoną bogatego mężczyzny, która nie musi pracować, ale na ten moment ta praca była całkiem okej. Zwłaszcza, że sama zdawała się wiedzieć, że do wielu prac się po prostu nie nadawała. I wcale nie chodziło o to, że wiedziała, że jest... głupia. Po prostu w wielu zawodach się nie widziała. Nie chciała pracować z dziećmi, nie chciała nosić ciężarów, nie chciała pracować na zmiany, by wstawać bardzo wcześnie, czy po nocach. Dlatego byłaby zawiedziona, gdyby za jedno nieprzemyślane słowo została wyrzucona. A oprócz tamtej jednej nieodpowiedniej wyceny, raczej nieźle jej szło. Może to kwestia tego, że zazwyczaj nosiła spory dekolt i mrugała rzęsami?
-Nie wiem, czy chciałabym być szefem, to niesamowicie odpowiedzialne zadanie!-powiedziała. Ona i podejmowanie decyzji? Nie, to nie było mądre, nie powinna mieć takiej władzy, ledwo radziła sobie z prowadzeniem swojego życia, a co dopiero bycie businesswoman. W końcu bycie szefową jednoznacznie się z tym wiązało. Przynajmniej w tej małej główce blondynki.
-Rachel była akurat w porządku...-przynajmniej tak się Angie wydawało. Choć ona trzymała się w trakcie programu z innymi osobami, często z mężczyznami. Jednak ta konkretna dziewczyna, o której teraz rozmawiały nie zalazła jej jakoś specjalnie Angie za skórę. A może po prostu ta była na tyle naiwna, że udało się Rachel ją zmanipulować, aby ta ją lubiła? Było to bardzo prawdopodobne, w końcu osoby z reguły tego nie widzą. Dlatego też było bardzo prawdopodobne, że Morgan też by się na to dała złapać i potem zastanawiałaby się, jak to możliwe, że wcześniej nie lubiła tej panny? -Ale miło to słyszeć, że mnie lubiłaś-uśmiechnęła się. Była sobą, totalnie. Tylko, czy to był pozytyw w tym momencie? Jury wciąż obraduje w tej sprawie. Jakby producenci byli tego zdania, to zdecydowanie by ją zatrzymali dłużej w programie, bo cycki i ciekawe osobowości się sprzedają.
O nie, jakby Angie miała pieniądze, sławę i wiele możliwości, to nie przesiadywałaby w tym skupisku kurzu. Codziennie ścierała półki i parapety, a ściereczki zawsze były brudne. To chyba te starocie, przepraszam, antyki produkowały te roztocza. Kto wie, czy stan konta bankowego by zmienił jej charakter, ale to nie ma za wiele wspólnego z tym, czy chciałaby u kogoś pracować! Jak to mówią, nie powiedziałabym, że wygrałam milion, ale byłyby znaki. Może właśnie takim znakiem byłoby niechodzenie do pracy?-Baw się dobrze, ja nic nie mówię-powiedziała. Faktycznie, Morgan chyba jeszcze nie wiedziała, jak wywalili Angie, czy tam przegłosowali za jej opuszczeniem programu. Właściwie, to pierwszy raz spotkała się z takim odbiorem i było to dla niej dziwne, bo aż zbyt pozytywne, ale już nieważne.
-Oczywiście, popatrz na siebie!-machnęła ręką. Wyglądała, jakby miała pełne uzębienie, nie miała ani zeza, ani brodawki na nosie. Wiadomo, że to nie wszystko, ale na pewno było już dobrym początkiem. -Czy Ty masz zamiar mnie poderwać?-zachichotała. Z reguły takie wyznania słyszała od mężczyzn, którzy coś od niej chcieli. Zaliczyć, to z reguły chcieli, a nie cokolwiek innego. Przed kamerą, nawet tak amatorską czuła się jak ryba w wodzie. Wysyłała buziaczki, uśmiechała się, nawet zarzuciła włosem. Zdecydowanie marnowała się w tym antykwariacie.-I co, będzie jakieś ok?- zapytała, przeczesując włosy i będąc gotowa na to, by jednak wrócić za ladę. -Może szukasz czegoś tutaj? Mogę Ci pomóc, w miarę znam już cały asortyment... Mniej lub więcej.-zapytała, spoglądając na drzwi wejściowe. Wydawało się jej, że słyszy tam kogoś, a fakt, że to mogła być szefowa był równie prawdopodobny, jak że to jest kolejny klient. Dawno Donoghue nie widziała tłoku w antykwariacie. Chyba, że parę osób przyszło razem.

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Morgan nie mogłaby zrobić czegoś takiemu drugiemu człowiekowi. A już na pewno nie drugiej kobiecie. Doprowadzić do tego, że ktoś straci przez nią prace? Okropne. Nie mogłaby ze sobą żyć. Tym bardziej, że sama teraz była na etapie poszukiwania stałej pracy i nawet miała przypadki, gdzie przez kogoś tą pracę straciła. Ludzie byli okropni. A Morgan nie była i nie chciała być okropna.
-Właściwie to w sumie zależy od tego czego szefem byś była. Tak mi się wydaje. – No, bo jednak jak jakiejś dojebanej i drogiej firmy, która zatrudnia grupę doradców i prezesów i zastępców to taki szef wszystkich szefów czym miałby się martwić i stresować? Chyba tylko tym, żeby rzeczywiście tych swoich doradców od czasu do czasu pilnować, żeby go nie okradli. A tak? Wieczne wakacje. Chociaż najlepszym zawodem w takim przypadku byłoby po prostu bycie dzieckiem bogatego człowieka. Zero zmartwień i robisz sobie co chcesz, bo szefem jest twój stary, a nie ty. Ehhh.
-Naprawdę? – Aż się zapowietrzyła nie mogąc uwierzyć w to, że pomyliła się w ocenianiu kogoś kto był tylko postacią w telewizorze. –Myślałam, że mam dobry radar i potrafię wyczuć sztuczną osobę nawet przez ekran telewizora. – Była trochę zawiedziona samą sobą. Co jak teraz się okaże, że przez całe życie źle oceniała ludzi? Co jak ominęło jej tyle fajnych przyjaźni, bo zakładała, że ludzie za bardzo się starają? –Może rzeczywiście jest w porządku, ale jeżeli ona wygra ten program, to nie będę zadowolona! – Wycelowała palca w Angie co najmniej jakby jej groziła, ale oczywiście to nie była groźba. Wiedziała, że Angie nie miała na to wpływu. No chyba, że miała. Dobra, nawet jak miała to Morgan tego nie wiedziała. Nie miała zielonego pojęcia jak działa show biznes. Jestem pewna, że Morgan nawet nie wiedziała, że te wszystkie reality show też mają swoje scenariusze i często wszystko jest ustawione. –Jestem pewna, że gdyby ludzie wiedzieli, że tutaj pracujesz to by nawiedzali to miejsce. Ja będę nawiedzać chociażby po to, żeby z tobą pogadać. – No i po to, żeby ewentualnie coś sprzedać. Albo kupić jak już ją będzie stać na różne rzeczy. Na razie nie stać ją na nic. –Ale nie zdradzę nikomu, że tutaj jesteś. Lepiej, żebyś się nacieszyła spokojem. – Wiedziała, a przynajmniej myślała, że wie jak działa sława. Teraz Angie mogła jeszcze korzystać z bycia mało rozpoznawalną. Jak tylko będzie dalej w programie, to ludzie zaraz będą ją rozpoznawać. No bo przecież Morgan nie widziała świata, w którym Angie nie wygrywa, albo nie dostaje się do finału.
-Dziękuję. To naprawdę miłe. I chyba potrzebowałam to usłyszeć. – Zawsze miło jak ktoś cię komplementuje i to z czystej sympatii, albo szczerości, a nie dlatego, że za chwilę będzie wymagać seksu oralnego w męskiej toalecie, albo w jakimś zaułku. Wyprostowała się i uśmiechnęła. –A jakbym próbowała to by zadziałało? – Zapytała unosząc lekko brew i nawet oparła się luźniej o ladę, żeby wydać się bardziej luzacką. Teraz to jej ego dostanie boosta, kto by pomyślał, że uda jej się kiedykolwiek poflirtować z telewizyjną osobistością. –Są idealne. Dziękuję. – Przejrzała zdjęcia i rzeczywiście kilka nadawało się na to, żeby mogła je prezentować wszystkim i chwalić się, że spotkała celebrytkę.
-Chciałabym. – Westchnęła ciężko i schowała telefon do kieszeni spodni. –Mam obecnie kijową sytuację finansową i niestety nie mogę sobie na nic pozwolić. – Musiała oszczędzać pieniądze, żeby spłacić kredyt studencki i żeby po prostu mieć na życie. –Ale na pewno wpadnę tutaj na urodziny. Mam taką tradycję. – Grudzień był super, bo nie dość, że miała urodziny i mogła sobie wybrać jakiś prezent w antykwariacie to jeszcze później miała święta i znowu prezenty. Chociaż te święta będą naprawdę chujowe skoro nie miała ich z kim spędzić. Dopiero teraz to do niej dotarło.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Angie może i była niesamowicie naiwną osobą, ale ostatnie co można o niej powiedzieć, to właśnie to, że jest złośliwa. Nie, jej hm, usposobienie było takie, że ona by nieba drugiej osobie przychyliła, nawet jakby sama wyszła na tym jak Zabłocki na mydle. Z reguły, niezależne co dziewczyna zrobiła, wychodziła na tym źle, bo okazywało się nagle, że ktoś ją wykorzystał, oszukał e generalne skorzystał na jej dobrym sercu, pokazując jak wielkim dupkiem był. Donoghue naprawdę nie miała szczęścia w życiu, a już na pewno nie w temacie spotykane osób na swojej drodze.
-Może i masz racje?-zaczęła się zastanawiać. Jednak zdecydowanie by się lepiej odnajdywała jako żona bogatego mężczyzny, miała już parę lat doświadczenia w tym temacie i właściwe to sobie chwaliła. Jako arm candy sprawdzała się idealnie. Zwłaszcza jak założyła ładną sukienkę z dużym dekoltem. Gorzej było, jak już otworzyła usta, wtedy wszystko się sypnęło. Tak, to poniekąd był powód rozwodu Angie e jej pierwszego męża. Mamo, jak źle to brzmi, aby w wieku 33 lat móc mówić już o pierwszym mężu... i że drugiego na razie na horyzoncee nie było, wcale nie był pocieszający.
-Naprawdę. Całkiem ją lubiłam-przyznała. W tym przypadku trzeba jednak wziąć pod uwagę, że ktoś taki, jak Rachel mógł mieć dobre efekty w bajerowaniu kogoś tak łatwowiernego jak Angie. No i zdanie blondynki mogło być nieobiektywne. Morgan zdecydowanie nie powinna się tym przejmować i jeśli do tej pory jej nie lubiła, to raczej nie powinna zmieniać zdania tylko dlatego, że jakaś sprzedawczyni w antykwariacie sądziła co innego!-A komu kibicujesz? I nie, zdecydowanie nie musisz mówić, że mnie!-zapewniła rozbawiona. O nie, w tym momencie to Angie była obrażona na całą produkcję i świat i nawet nie chciała mieć z tym nic wspólnego, wygrać też nie! No, ale jej to wcale nie groziło, bo odpadła bardzo szybko...
Oczywiście, że w teorii uczestnicy mają wpływ na to, kto wygra! Mogą eliminować siebie lub innych współgraczy swoim zachowaniem, choć nikt nie mówi, że tylko to miało wpływ, bo to akurat było kłamstwem. Choć i tak dobrze, że minęły już czasy głosowania na żywo przez widzów, kto ma zostać, a kto odpaść. Choć może to byłoby lepsze? Nie wiadomo, Angie nie mogła tak intensywnie myśleć, bo jej się jedyne dwa zwoje mózgowe przegrzewały i jej para wychodziła uszami!
-Myślisz, że dlatego mnie właścicielka tutaj zatrudniła?-zapytała, bo totalnie wcześniej o tym nie pomyślała! A skąd! Kobieta nie miała doświadczenia w handlu, ale za to ścierać kurze potrafiła, na takie stanowisko to więcej niż wystarczające referencje... Nieważne! Angie chciała spokoju, więc trochę się przeraziła słowami swojej nowej koleżanki (każdy, kto jest dla niej miły i jej nie wyśmiewa i nie wykorzystuje jej puchatego serduszka, jest z miejsca jej przyjacielem!!)-Zapraszam, jestem tutaj niemal codziennie i nie powiem, chwilami się nudzę-powiedziała, ściszając lekko głos, wiadomo że nie powinna mówić tego na głos, bo jeszcze ściany mają uszy! A w pracy człowiek nie powinien się nudzić, bo jak to tak. Zawsze jest coś do zrobienia. Powinno.
-Ojej, nie wiem...-zmieszała się i z miejsca zaróżowiła. Do tej pory tylko płeć przeciwna próbowała z nią flirtować i podrywać, właśnie z myślą jakiegoś szybkiego numerku w barowej toalecie. Jednak co to, to nie, Angie może była głupia, ale nie była łatwa! Może nie od razu czytała to, co było ukryte między wersami, ale jak już do niej dotarło, to z reguły odmawiała! Za to kobiety... One z reguły były bezinteresownie miłe! Nigdy nie zastanawiała się, jakby się z tym czuła, była w tych kwestiach dość... starodawna, czy tradycyjna? Nie widziała problemu w byciu żoną, która siedzi w domu i zajmuje się praniem, sprzątaniem i gotowaniem. A związki, czy nawet romanse jednopłciowe? Cóż, to był normalnie XXI wiek!
-Ojej-faktycznie się zmartwiła. Nie tym, że nie sprzeda nic, tylko było jej przykro, że Morgan miała problemy finansowe. Ona również nie przędła zbyt dobrze, ale nie na tyle źle, by nie móc sobie na nic pozwolić. A w razie co, na pewno część jej rodzeństwa pożyczyłaby jej stówkę do pierwszego. Może nie każdy, ale mając czwórkę rodzeństwa ktoś by się na pełno złamał!
-A kiedy masz urodziny? -zapytała i od razu wpadł jej do głowy pomysł, że na pewno przygotuje koleżance jakiś podarek. Nie miała zielonego pojecia do Adler lubi, ale to nic! Coś wymyśli, poza tym są rzeczy, które wszyscy lubią. Wino. Czekoladki...

morgan adler
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Nieznacznie wzruszyła ramionami. Bardzo możliwe, że miała rację, ale też mogła jej nie mieć. To jest bardziej kwestia gustu i wszystko było zależne od osobowości. Ktoś odnajdywałby się jako szef zapierdalający od rana do wieczora, a kto inny jako szef, który w pracy pojawiałby się niesamowicie rzadko. Kolejna osoba znalazłaby po prostu coś co sprawiłoby, że mogłaby czerpać korzyści z obu rzeczy. Być w pracy, ale też pracować.
-Jestem szczerze zszokowana. – Nie mogła przeżyć tego, że się myliła. Postanowiła jednak, że nadal nie będzie lubiła Rachel. Kto wie, może jednak coś się zmieni i okaże się, że Morgan miała rację i będzie mogła tutaj przyjść jeszcze raz i powie Angie, że jednak się nie myliła i Rachel to pizda. Jak nie wyjdzie to w programie, to wyjdzie później. Wypłyną na wierzch jakieś rasistowskie komentarze sprzed dziesięciu lat. Właśnie taki vibe miała Rachel. –Ale ja naprawdę kibicuje właśnie tobie! – Nawet jakby rozmawiała teraz z Rachel to bez wahania wspomniałaby o tym, że to właśnie Angie jest jej kandydatką. –Chciałabym reality show, gdzie wygrywa ktoś kto nie jest totalną pizdą. Ktoś miły i ktoś z kim możesz się utożsamić. – Świat był zdecydowanie zbyt pełen celebrytek, które zachowywały się jak divy. Potrzebne były celebrytki, które są po prostu miłe.
-Nie mam pojęcia. – Odparła zgodnie z prawdą. Nie wiedziała właściwie kim jest właścicielka antykwariatu. Zazwyczaj jak tutaj przychodziła to dilowała ze sprzedawcami. Może którymś razem rzeczywiście była to właścicielka. –Byłby to dobry chwyt marketingowy. Zwłaszcza jakby antykwariat miał jakieś social media. – Podejrzewała, że nie miał, bo gdyby miał to Morgan z pewnością by go obserwowała w nadziei, że będzie dostawać posty czy insta relacje z najnowszymi smaczkami. Chociaż wolała jednak, żeby antykwariat tego nie miał. Dzięki temu mogła sobie tutaj przychodzić i po prostu myszkować i szukać jakiś fajnych znalezisk. Gdyby wszystko było w necie to nie miałaby po co tutaj przychodzić. –Zdecydowanie będę wpadać wcześniej. Twój poprzednik, pan Harris, był nieco niemrawy. – Lubiła go, bo znał się na swojej pracy, ale czasami Morgan miała wrażenie, że ją ocenia i to w bardzo negatywny sposób. Jakby nie zasługiwała na rzeczy, które sobie tutaj kupowała. –Umarł czy coś? – Typ był bardzo wiekowy, więc była taka szansa. Może Morgan nie powinna o to pytać w tak niedelikatny sposób.
-Przepraszam! – Widząc zakłopotanie na twarzy Angie od razu się wyprostowała i nawet cofnęła się o krok. Jeszcze tego brakuje, żeby ktoś sławny oskarżył ją o jakieś nieodpowiednie zachowania. Nie wypłaciłaby się nigdy. Na bank przegrałaby w sądzie i musiałaby wrócić do życia na ulicy. –Nie chciałam zrobić nic nieodpowiedniego. Byłam po prostu miła, ale uznałam, że może zaryzykuję… – Zmarszczyła brwi, bo nie wiedziała czy idzie w dobrym kierunku. W sumie to wiedziała, że idzie w złym. –Przepraszam! – Dorzuciła jeszcze raz.
Machnęła ręką, żeby zbyć temat odnośnie swojej sytuacji finansowej. Byli ludzie, którzy mieli zdecydowanie gorzej i jakoś sobie radzili. Nie miała zamiaru robić z siebie ofiary czy płakać. To już miała za sobą.
-Dopiero jedenastego grudnia, więc mam jeszcze masę czasu, żeby uzbierać trochę hajsu. – W sumie to sama jeszcze nie myślała o tym co chciałaby sobie kupić na prezent. Pewnie dlatego, że jednak musiała się skupić na wielu innych rzeczach. Chociażby na tym, żeby po prostu znaleźć jakąś pracę i zapewnić sobie źródło stałego dochodu. –A ty kiedy masz? – Zapytała, bo uznała, że jak już rozmawiają, to wypada wiedzieć chociaż Morgan to mogła sobie Angie wygooglować i wszystko by wiedziała.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
A jeszcze inna odnajdowałaby się w życiu, w którym nie ma się żadnych obowiązków. I tą osobą zdecydowanie była Angie, nie była stworzona do tego, aby wstawać codziennie rano, urabiać się po łokcie, czy podejmować jakiekolwiek, poważne i odpowiedzialne decyzje. Może gdyby nie jej były mąż, to teraz miałaby fach w ręku, który by jej odpowiadał znacznie bardziej? Miała być krawcową, ale nic z tego nie wyszło i umiała ledwo przyszyć guzik, czy zwęzić bluzkę. To nie było coś, na czym można było zarobić, więc nie wychodziła poza drobne przysługi robione dla rodziny. Najchętniej nie zajmowałaby się niczym, jednak jak bardzo często powtarzała, być samotną kobietą w XXI wieku nie było wcale łatwe. Musiała się sama utrzymać, a praca w antykwariacie była pierwszym, co udało się jej znaleźć w tym miasteczku.
-Tym co powiedziałam?-zdziwiła się nieco. Nie zapominajmy o tym, że to, co widzi się w telewizorze, to tylko wycinki tego, co jest w rzeczywistości. I że producenci mają wielką radochę z tego, aby przedstawić rzeczywistość właśnie tak, jak oni sobie w tych swoich główkach wymyślili. I to rzadko kiedy działało pozytywnie w stosunku do osoby, którą przedstawiali. Angie coś o tym wiedziała. Była osobą, która zdecydowanie na tym ucierpiała. Jednocześnie była totalnie łatwowierna i chciała bronić innych, by nie musieli przechodzić przez to samo, co ona. Choć przekonanie Morgan do czegokolwiek na pewno nie miało większego sensu, bo co to może zmienić jedna, przypadkowa osoba? Jednak Angie wiele by dała, by ktoś wstawił się za nią, nawet jakby o tym wcale nie wiedziała, bo skąd? -Nie sądzę, aby miał. Ja z resztą też się na tym nie znam-zaśmiała się. Może i miała instagrama, może i coś czasem na niego wrzucała, ale daleko jej było do jakiejkolwiek influencerki. Po pierwsze, mało kto ją śledził, bo nie przestawiała się z imienia i nazwiska, nie miała żadnych deali z żadnymi firmami, aby choć reklamować pastę do zębów. -Myślisz, że powinniśmy mieć? Ale co bym tam mogła postować?-cóż, najlepiej każdą rzecz w towarzystwie sporego dekoltu, to zadziała na połowę mieszkańców okolicy, tą męską. Pytanie, czy to właśnie o to chodziło właścicielce tego miasta? A o to, aby pokazywać wszystko, to nie było szans. To pomieszczenie, a raczej cały lokal musiał posiadać przynajmniej trylion różnych pierdółek, zaczynając od setek tysięcy książek, po setki albumów, figurek, obrazów i tak dalej. Każdy by sobie tutaj coś znalazł! -Nie, chyba nie. Wydaje mi się, że już nie chciało mu się już pracować-wzruszyła ramionami-Wydaje mi się chwilami, że lepiej pasował do tego miejsca niż ja-zauważyła z nieukrywanym rozbawieniem, bo poprzedni sprzedawca na pewno był wiekowo podobny do tych wszystkich rzeczy, które znajdowały się na sprzedać i pochodziły z poprzednich epok. Nie to co Angie, młoda, choć już po trzydziestce... Była nówką sztuka!
-Nie no, nie zrobiłaś nic złego!-zaprotestowała. Może lekko się zarumieniła, może nie spodziewała się tego, co Morgan zrobiła, ale to nie było tak naprawdę nic złego. To nie było tak naprawdę nic... Angie zdecydowanie niepotrzebnie tak zareagowała i było jej teraz głupio, co chyba było widać po jej słodkiej mince. -A to już niedługo! Musimy się umówić na jakiegoś drinka!-zaśmiała się. Nawet nie trzeba było mieć na to dużo funduszy, bo Angie miała w sobie coś takiego (cycki), że mężczyźni (na widok jej dekoltu) chętnie stawiali jej i nie tylko darmowe kolejki. Morgan też na pewno miała w sobie coś takiego-Ja mam trzynastego maja, także to dopiero kawałek-uśmiechnęła się, wracając za swoje biureczko i siadając. Grudzień był już za pasem, więc musiała już zacząć myśleć, jaki prezent zrobi swojej nowej bff!!

Angie Donoghue
żałobniczka / instruktorka boksu — The Last Goodbye / LB Gym
24 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
you are too nostalgic, you want memory to secure you, console you
Ah, to Morgan byłaby idealną kandydatką do bycia osobą bez żadnych obowiązków. W sumie to do niedawna właśnie taką była. Jej jedynym zmartwieniem były wszystkie dobrowolne zajęcia dodatkowe, na które uczęszczała oraz nauka. Nie musiała pracować, bo była na utrzymaniu rodziców. Teraz rodzina jej się posypała to niestety musiała nieco dorosnąć, co też było nieco późne, bo powinna dorosnąć dawno. No, ale musiała się ogarnąć i znaleźć sobie jakąś pracę, żeby zacząć budować swoje życie. No i oto stała tutaj.
Potwierdziła skinieniem głowy. – Ale też nie przejmuj się tym. Po prostu myślałam, że mój radar na wykrywanie nieprzyjaznych ludzi jest niezawodny. – Wyjaśniła. To, że Rachel była jednak miła nie było dla niej szokujące tak bardzo jak to, że Morgan Rachel już skreśliła i miała ją za kogoś kto jednak był okropnym człowiekiem. Może powinna przestać ufać swojej opinii w oparciu o to co jej się wydaje. Może powinna skupić się na poznawaniu ludzi i dopiero wyrabianiu sobie opinii na ich temat.
- Myślę, że posiadanie Instagrama by nie zaszkodziło. – Wzruszyła ramionami. Założenie konta było darmowe. Chyba nawet za oficjalną weryfikację konta się nie płaciło tylko trzeba było dostarczyć dokumentację, ale tego to już Morgan nie była pewna. Korzystała z Instagrama, to była jej ulubiona aplikacja internetowa, ale też nie robiła nic co mogłoby jej pomóc na zarabianiu na tym. – Zdjęcia antykwariatu oczywiście. Spójrz na to miejsce. Ma tyle potencjału. Odpowiednie ujęcie z dobrze dobranym filtrem? Albo jakąś obróbką w Photoshopie? Ewentualnie moglibyście promować nowości, które tutaj dostajecie. Żeby ludzie byli na bieżąco z waszym asortymentem. Ewentualnie reklamować promocje i oferty jeśli jakieś miewacie. – Ot proste pomysły jakie jej przyszły do głowy. Widziała na Instagramie jak ludzie reklamują swoje biznesy i czasami wystarczyłoby tylko odpowiednio reklamować miejsce ze względu na estetykę jaką miało. Ludzie by przychodzili i kto wie… może przy okazji by kupowali!
- W sumie to mu się nie dziwie. Pracował tutaj chyba jeszcze jak Jezus chodził po ziemi. – O ile chodził, wiadomo. No, ale to był tylko taki żarcik z poprzednika Angie. – Pasował pewnie dlatego, że sam był antykiem. – Zarzuciła kolejnym żartem. – Ale nie przejmuj się tym. Pasujesz tutaj jak najbardziej. Człowiek przynajmniej ma na co oderwać wzrok od antyków. Poza tym to może być kwestia przyzwyczajenia się. – No jej to na pewno oko zawsze będzie uciekało w kierunku lady, żeby popatrzeć sobie na Angie. Antyki były piękne i fascynujące, ale Angie też miała wiele do zaoferowania.
W uldze położyła sobie rękę na klatce piersiowej. –To dobrze, bo naprawdę nie chciałam zrobić nic nieodpowiedniego. Po prostu kiedy widzę kogoś ładnego to próbuję zebrać się na odwagę, żeby… czegoś spróbować. – Wzruszyła ramionami i już chciała wyjść, żeby móc się żenować w samotności, ale wtedy też Angie zaproponowała drinka i no cóż… Morgan nie mogła odmówić czemuś takiemu. –Tak! Zdecydowanie. Totalnie powinnyśmy iść na drinka. Ja i ty w jakiś zacnych kieckach? Mogę to sobie wyobrazić. – Pokiwała energicznie głową. Sama mogła zaprosić Angie na takiego drinka, a nie stać tutaj i się trząść ze strachu, że mogłaby kogoś urazić.
- To nic. To tylko oznacza, że już wiemy, że w maju się spotkamy na kolejne drinki. – Chociaż naturalnie zakładała, że po drodze będą się na te drinki spotykać częściej. Polubiła Angie od razu, nie miała zamiaru ukrywać, że nie jest zainteresowana kontynuowaniem tej znajomości.
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie, bycie żoną bogatego męża, a bycie beztroskim dzieciakiem to były jednak dwie, zupełnie różne sprawy. Przynajmniej tak to Angie odbierała, ale możliwe, że to były jej odczucia. Jako dziecko nie miała super życia, miała sporo rodzeństwa, nie ze wszystkimi się dogadywała, a w jej domu przelewało się tylko w temacie miłości. W jej poprzednim związku sytuacja była zgoła inna i choć miała swoje obowiązki, oczekiwania i zadania to jednak nie miała prawdziwych obowiązków. Było jej dobrze, kochała go i przez sporą część czasu też czuła się kochana, choć nie wystarczająco dobra dla niego. To była lekko patologiczna, toksyczna relacja, wiec spuśćmy na nią zasłonę milczenia. A-men.
-Nie przejmuję się! Ale jeśli Twój radar tak właśnie mówi, to może ja się pomyliłam? Znowu....-dodała pod nosem, wyraźnie zawiedziona, czy zniesmaczona faktem, że znowu jej radar zawiódł. Powinna być już przyzwyczajona do tego, że jej oceny są jak kulą w płot, że znowu coś nie wyszło, że znowu się pomyliła. Często słyszała, że jest tak głupia, że nic jej nigdy nie wychodzi, że nawet do najprostszych faktów nie potrafi sama dojść. W tym momencie właśnie znowu, w uszach to miała. Niestety...
-Będę musiała to powiedzieć szefowej. Akurat miałabym zajęcie na wiele godzin-aż klasnęła. Nie była gwiazdą social mediów, nie bardzo umiała w instagramy i tiktoki, ale na pewno należała do osób, które wolą cykać fotki swoim iphonem, niż ścierać kurz z setek półek. Co w sumie nie było niczym dziwnym, prawda? Prawda? Na pewno miało to jakiś sens, wystarczyło tylko przekonać wszystkich, którzy mieli cokolwiek do powiedzenia w tym temacie. Angie totalnie nie miała głowy do takich pomysłów, bo i przyszła tutaj tylko zarabiać, a nie obiecując złote góry, że zwabi klientów bo ma głowę pełną pomysłów na rozpędzenie biznesu. Morgan pewnie byłaby lepszą sprzedawczynią, eh. Nawet do tak prostej roboty ona się nie nadawała.
-Myślę, że masz rację. Ja nawet nie wiem do czego służą niektóre przedmioty i jak się ktoś zapyta, to muszę zmyślać-nie każdy znak, że Angie nie ma zbyt wiele szarych komórek był dla niej bolesny! To ją niesamowicie bawiło i gdyby tylko była w stanie na bieżąco wymyślać takie nazwy jak "bulbator" czy "lewy phalange" to na pewno by tak mówiła, nie bojąc się konsekwencji! Niestety, u niej wszystkie riposty przychodziły z dużym opóźnieniem.
-Czegoś spróbować?-zapytała, robiąc duże oczy, bo totalnie nie zrozumiała o co może chodzić. Spróbować? Zagadać, zaprzyjaźnić się? No przecież nie poderwać! Nie, kto by tam chciał podrywać kogoś takiego jak Angie... -Ja uważam, że do odważnych świat należy! A tym, co ludzie mówią, wcale się nie przejmuję-powiedziała stanowczo, choć wcale tak nie było. Bardzo się przejmowała tym, co ludzie mówią na jej temat, zwłaszcza niektórzy ludzie, tacy jak jej bliscy.
-Musisz mi dać swój numer, to się umówimy!-Angie aż klasnęła w dłonie, bo naprawdę ten pomysł się jej spodobał i nie mogła się już doczekać aż z Morgan wybiorą się na drineczki czy to dopiero na jej urodziny, które były już niedługo, czy wcześniej. Odkąd Angie wzięła udział w "Love down under", nie była na mieście i tego jej brakowało, nawet bardzo!
-Dokładnie! Ale pomiedzy Twoimi i moimi urodzinami również!-zauważyła, biorąc telefon do ręki, by zapisać numer swojej nowej psiapsiółki. Po tym wszystkim przeprosiła Megan raz jeszcze że nie wyceni ani nie odkupi od niej książęk, ale zapewniła że odezwie się do niej!

/zt x2
morgan adler
ODPOWIEDZ