weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
p i ę ć

Wbrew wszelkim pozorom, teoretycznie nudne i spokojne życie Rosie było tak naprawdę dość skomplikowane. Od miesięcy była w sekretnym związku, a potajemne schadzki coraz bardziej ją męczyły. Coraz trudniej było jej ukrywać prawdę przed swoimi bliskimi. Czasem przebąkiwała, że się z kimś spotyka, ale szybko ucinała temat. Nie do końca podobał jej się fakt, że randkowała ze swoim szefem. Nie chciała, żeby ktoś pomyślał, że robi karierę przez łóżko. Całą sprawę dodatkowo skomplikował fakt, że ojciec Alexa pragnął, aby ten poślubił inną kobietę. Rosie miała nadzieję, że pewne sprawy szybko się wyklarują, ale bała się, że coś może pójść nie po jej myśli. Alex był pierwszym facetem, u boku którego była w stanie wyobrazić sobie swoją przyszłość. Darzyła go szczerym uczuciem i liczyła, że im się uda. Najpierw jednak musieli uporać się z kilkoma przeszkodami.
Dzisiejszy wieczór Rosie spędzała w towarzystwie swojej siostry. Ostatnio była mocno zapracowana i potrzebowała porządnego odpoczynku. Choć Angie wiodła dość niekonwencjonalne życie, Rosie nigdy jej nie oceniała. Sama wciąż mieszkała w Tingaree, lecz nie pielęgnowała rodzinnych tradycji. Szanowała kulturę, w której się wychowała, ale nie była z nią szczególnie związana. Żyła dokładnie tak, jak każda inna dziewczyna w jej wieku. Kiedy wyjechała na studia, poznała świat i zakochała się w tym, ile miał do zaoferowania.
Kiedy dotarła do domu Angie, użyła dzwonka. Po chwili w drzwiach pojawiła się drobna blondynka. Na twarzy Rosie od razu pojawił się uśmiech.
— Hej, miło Cię widzieć — odparła i posłała w jej kierunku przyjazny uśmiech. Cieszyła się, że Angie chciała spędzić trochę czasu w jej towarzystwie. Miały sporo do nadrobienia. Rosie przestąpiła przez próg mieszkania siostry i powędrowała do salonu. Usiadła na kanapie i wygodnie założyła nogę na nogę.
— Co słychać? — zapytała i delikatnie uniosła jedną brew ku górze. — Chyba mamy trochę do nadrobienia — skwitowała krótko, a następnie odgarnęła niesforne pasmo włosów za ucho. — Zarezerwowałam dla ciebie cały wieczór, więc możemy zamówić pizzę albo wyjść na jakieś dobre jedzonko — zaproponowała z uśmiechem.

Angie Donoghue a
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#4

Nie da się ukryć, że państwo Donoghue nieco inaczej wyobrażali sobie życie swoich dzieci. Patrząc na to, jak ich wychowywali, pokazując takie, a nie inne życie, czy wpajając wartości, które oni sami cenili. Wyszło to różnie, raczej każde z ich pociech cieszyło się życiem, którego oni, lekko mówiąc nie pochwalali. Byli jednak dobrymi rodzicami, którzy nie żywili urazy, że każde z dzieci poszło w swoją stronę. Nie da się ukryć, byli wspaniałymi rodzicami, którzy wspierali Angie w każdym kroku jej życia, jak zachłysnęła się współczesnością i nowo poznanym mężczyzną, jak postanowiła się z nim ożenić, odciąć od rodziny i z nim rozwieźć. Nie każda córka marnotrawna ma takie możliwości, aby wrócić z podkulonym ogonem do rodzinnego domu i zamieszkać z powrotem w swoim dziecięcym pokoju.
Jednak nikt nie powinien się dziwić, że gdy ich córka zrobiła coś, czego już wiele osób by nie pochwalało, niezależnie od tego, gdzie i w jakich warunkach się wychował. I w sumie, tak po czasie... Angie to rozumiała. Wiedziała, że to kręcenie nosem na jej pomysł to nie była kwestia zacofania czy niezrozumienia, lecz po prostu rozsądku i zapobiegliwości.
-Hej mała-Angie bez problemu przywitała swoją siostrę, trzymając pieska na ręce. Laila była do tego przyzwyczajona, a nawet jej to pasowało, bo zdecydowanie była kanapowcem. Choć starsza Donoghue raczej w tym momencie nie była najbardziej towarzyską osobą, bo niespecjalnie chciała wychodzić do ludzi, bojąc się bycia ocenianą i wyśmiewaną przez nich, tak dla rodziny zawsze znajdzie czas. Z resztą, to całe szukanie wcale nie było takie trudne, jeśli siedziało się każdego wieczora w domu! -Możemy zamówić, chyba nie jestem w nastroju na wychodzenie...-cóż, może blondynka przesadzała, że niezależnie gdzie pójdzie, to zostanie rozpoznana, bo żadna z niej Kim Kardashian, która wyskakuje nie tylko z lodówki, ale także z kosz na śmieci. Tak naprawdę, to kobieta nie miała pojęcia ilu mieszkańców Lorne Bay w ogóle oglądało love from down under, ale to nic. Angie wolała nie bywać na świeczniku. -Na co masz ochotę?-zapytała siostry, sięgając po telefon. W miasteczku może nie było wielu knajpek, ale zawsze dało się coś zamówić, bo Angie i gotowanie to tak średnio szło w parze. Można było zjeść i nie umrzeć, ani z głodu ani z zatrucia, ale nie były to takie dania, które sprawiają przyjemność jak chińszczyzna czy inne fastfoody.

Rosie Donoghue
weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
Rosie szanowała rodzinne tradycje, ale pragnęła iść własną ścieżką. Kiedy była jeszcze dzieckiem, bardzo męczyło ją życie w zamkniętej społeczności. Była otwarta na świat i chętnie poznawała również ludzi, którzy nie należeli do społeczności Aborygenów. Rosie poszła w ślady Colina i szybko wyfrunęła z domu. Dostała się na wymarzone studia weterynaryjne i przez kilka ładnych lat mieszkała w Cairns. Od początku była bardzo samodzielna. Co roku otrzymywała stypendium za wysokie wyniki w nauce, a w dodatku chwytała się wielu dorywczych prac. Dzięki temu nie musiała prosić rodziców o pomoc. Czasem było jej ciężko, ponieważ nie miała za dużo wolnego czasu, ale nie lubiła narzekać. Zamiast tego wolała skupić się na działaniu. Miała świadomość, że jej rodzice byliby szczęśliwsi, gdyby kontynuowała rodzinne tradycje, ale wyszło jak wyszło. Wprawdzie po powrocie do miasteczka ponownie zamieszkała w X, ale wynikało to głównie z taniego wynajmu.
— Jejku, jaka ona jest słodka — uśmiechnęła się szeroko i skinęła głową w kierunku niewielkiego pieska. Rosie kochała zwierzęta. Od jakiegoś czasu sama intensywnie rozważała adopcję psa. Czasem było jej smutno, gdy wracała do pustego domu. Wprawdzie ostatnio sporo czasu spędzała u Alexa, ale nie była pewna, jak dalej potoczy się ich relacja. Byli parą od kilku miesięcy, a ich związek był trochę skomplikowany.
— Dobra, tak właściwie sama chętnie poleżę na kanapie i obejrzę coś głupiego dla odmóżdżenia — rzuciła podekscytowana. Ostatnio była zabiegana i mocno doceniała spokojne wieczory, kiedy mogła wychillować. Gdy usłyszała pytanie Angie, zaczęła się zastanawiać. Była głodna, ale tak naprawdę nie miałą ochoty na nic konkretnego. — Sama nie wiem, może zjemy coś włoskiego? Jakaś pizza albo makaron? Ooo… albo jakaś chińszczyzna — zaproponowała, a w jej głosie można było usłyszeć wyraźnie niezdecydowanie.
— Ty zdecyduj — odparła nieco rozbawiona swoim brakiem decyzyjności. — Swoją drogą widziałam Cię w telewizji — wyrzuciła w końcu, poprawiając się na miękkiej kanapie. Rosie nie chciała jej oceniać, po prostu była zdziwiona. Sposób w jaki została przedstawiony przed produkcję odbiegał od tego, jaką naprawdę była osobą. Była ciekawa, jak Angie się z tym czuje i czy zrobiła to celowo, aby zwiększyć swoje szanse w reality show.

Angie Donoghue
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Angie była totalnie osobą, która szukała swojego miejsca na ziemi i sugestie innych osób miały dla niej większą wartość, czy sens, niż jej własne pomysły. Była bardzo sugestywna, a także totalnie łapała się ekstremów. Sytuacje, w których było to widać były na porządku dziennym, w przypadku planów na życie, tego jak podchodziła do tradycji, a także tego, czy chciała być totalnie nikim, czy osobą publiczną. Taka już była i cóż... Należało tylko liczyć, zaciskać mocno kciuki, że nie będzie spotykać w swoim życiu ludzi takich, jak jej były mąż, którzy nie widzieli nic złego w tym, aby manipulować ją tak, by było jak on chce. Jak widać, blondynka nie wyszła na tym zbyt dobrze. No może poza kolorem włosów, blond jej pasował znacznie bardziej, niż naturalne ciemne włosy, które nosiła w młodości.
-Po mamusi-uśmiechnęła się. Była totalnie dumną psią mamą. Zajmowała się swoim maluchem, jak tylko mogła. A jak nie mogła, to nie miała najmniejszego problemu z tym, aby podrzucić psa swojej siostrze, tej czy tamtej. Zupełnie jakby chodziło o prawdziwe, ludzkie dziecko, któremu trzeba zapewnić odpowiednią opiekę, gdy chciało się wyrwać z domu samodzielnie. A tak było, gdy Angie poleciała na plan tego nieszczęsnego programu. Fede, wydawała się wybaczyć już swojej ludzkiej mamie, to niespodziewane porzucenie.
-Brzmi dla mnie jak plan-zaśmiała się. Takie wysublimowane rozrywki jak leżenie na kanapie i nie robienie niczego konkretnego totalnie były tym, co lubiła robić. A co więcej, była w tym naprawdę dobra. A to było nie byle co, jako że w niewielu rzeczach kobieta była dobra.
-Pizza w sumie brzmi najlepiej, ale może być i chińszczyzna-powiedziała, po chwili podając siostrze swój telefon, by zamówiła dla siebie to, na co tylko miała ochotę. Chyba nigdy nie znały swoich zamówień na pamięć, bo jednak większą część swojej dorosłości spędziły osobno, a poza tym kobieta zmienną jest i to, że raz coś zamówiła, absolutnie nie musiało znaczyć, że następnym razem będzie miała ochotę na dokładnie to samo. Angie sobie wybrała kurczaka w sosie orzechowym i makaronem, oraz sajgonki, plus oczywiście ciastko z wróżbą. Może w końcu dowie się, że jej życie będzie łaskawsze dla niej. -Oh god....-jęknęła tylko. Cała jej najbliższa rodzina wiedziała, że to będzie mieć miejsce, jednak naprawdę nie cieszyła się z tego, że faktycznie oglądali odcinki z nią. To, że Colin czy Rosie, może Ell będą oglądać, to było wiadome, jednak Angie miała nadzieję, że rodzice podarują sobie, skoro i tak byli dość obrażeni na córkę, że dokonała takiego, a nie innego wyboru.
Angie nie czuła się z tym dobrze, dlatego też nie bardzo paliła się do wychodzenia z domu, by ktokolwiek mógł ją rozpoznać i powiedzieć jej w twarz, że jest głupia i naiwna. Żadnej innej reakcji się jednak nie spodziewała.-Musimy o tym rozmawiać?-zapytała zmieszana.

Rosie Donoghue
weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
Znalezienie własnego miejsca na ziemi nie było prostą sprawą. Rosie miała to szczęście, że szybko zrozumiała, co chciałaby robić w życiu. Wiedziała jednak, że jej starsze siostry wciąż szukały siebie. Brunetka w pełni to rozumiała i starała się ich nie oceniać. Pozwalała im kroczyć własną ścieżką i jeżeli mogła, to starała się jakoś pomóc. Przykładowo, kiedy ostatnio Ell oznajmiła jej, że chciałaby się u niej zatrzymać na kilka dni, nie miała z tym żadnego problemu. Wręcz przeciwnie, bardzo ją ucieszyło to, że będzie miała towarzystwo. Nie każdy miał pomysł na siebie w wieku dwudziestu lat i jej zdaniem było to zupełnie normalne. Jeżeli chodzi o trudne związki, Rosie miała sporo do powiedzenia. Przez blisko dwa lata spotykała się z mężczyzną, z którym łączyła ją mocno toksyczna relacja. Cieszyła się, że pewnego dnia znalazła w sobie odwagę, żeby odejść. Obecnie była szczęśliwa, a w jej życiu pojawił się ktoś, kto ją szanował i szczerze się o nią troszczył. Rosie była za to bardzo wdzięczna. Dzięki temu miała pewność, że podjęła dobrą decyzję, zrywając ze swoim ex.
— Ostatnio sporo myślałam, żeby przygarnąć kota albo psa. Byłoby miło, gdyby po powrocie z pracy ktoś czekał na mnie w domu — uśmiechnęła się, dzieląc się z siostrą swoimi przemyśleniami. Wiedziała, że adopcja zwierzaka to poważna decyzja. Chciała odpowiedzialnie podejść do tematu i dobrze przemyśleć całą sprawę.
— Dobra, w takim razie chińszczyzna — postanowiła i sięgnęła po telefon, który podała jej Angie. Uśmiechnęła się i wybrała jakąś pozycję dla siebie. Postawiła na sajgonki oraz makaron ryżowy w sosie słodko kwaśnym. Następnie oddała siostrze telefon i sięgnęła po pilota. Włączyła telewizor, odpaliła Netflixa i zaczęła szukać do obejrzenia czegoś, co będzie godne babskiego wieczoru.
Rosie była rozbawiona reakcją starszej siostry. Czy była nią zaskoczona? Raczej nie, domyślała się, że Angie nie do końca była zadowolona z tego, jak przedstawili ją w programie. Była ciekawa, jak się z tym czuje.
— Oczywiście, że nie. Jeżeli nie masz ochoty, to zaraz zmienimy temat. Po prostu zastanawiałam się, jak się z tym czujesz — przyznała i posłała w jej kierunku pokrzepiający uśmiech. — Po twojej reakcji wnioskuję, że twoje zachowanie w programie jednak nie było przemyślaną strategią — przyznała i delikatnie zmarszczyła czoło. Przez chwilę myślała, że Angie specjalnie zgrywała w telewizyjnym show stereotypową blondynkę po to, żeby zwiększyć swoje szanse.

Angie Donoghue
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Niektórzy mieli ponad trzydzieści lat i nie wiedzą co chcą ze sobą zrobić. Do tych osób zdecydowanie należała Angie. Ona wiedziała może, gdzie chciałaby być, ale totalnie nie miała pojęcia jak do tego dotrzeć. Z resztą pomysły trochę się zmieniały - po swojej przygodzie z byłym mężem, która również miała w sobie nieco z toksyczności i chyba kto jak kto, ale państwo Donoghue to widzieli, blondynka trochę nie chciała znowu się wplątywać w związek, jakby bała się, że znowu ktoś będzie chciał nią manipulować, że nie będzie mogła być sobą. Angie słuchała, że jest niewykształcona, głupia i tak dalej, powinna słuchać się go, bo on jej pokaże świat. Brrr... Może dlatego kobieta naprawdę nie lgnęła do związku. Jednak wiązało się to z tym, że musiała się sama się utrzymywać, wszystko planować i tak dalej. To też nie było jej do końca na rękę, ale nie wypadało tego mówić na głos. I tak czuła, że rodzina ma o niej hm, nienajlepsze zdanie. I to nie, że jest złą kobietą, ale że jest zagubiona - to również nie było wielką zaletą, pozytywną cechą.
-Totalnie polecam. Nie wiem co bym zrobiła w życiu bez mojej Didi-przyznała. Tylko ona jej pozostawała u boku, nie oceniała, tuliła się i dotrzymywała towarzystwa. A że była to poważna decyzja, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W końcu tak naprawdę to był jedyny powód, dlaczego w ogóle utrzymywała kontakt ze swoim byłym. W rzeczywistości było tak, że dostawała jakiś przelew raz na jakiś czas i tyle. Mężczyzna nie był zainteresowany spotykaniem ze swoją psią córką.
-Będzie za jakieś dwadzieścia minut-stwierdziła tylko o jedzeniu. Cóż, kurier na pewno znał już dobrze drogę do jej domku, bo Angie niespecjalnie często gotowała dla jednej osoby. Potrafiła, oczywiście, nawet nieźle, ale dla niej samej się nie działo. Uważała, że było to normalne, czasem zamawiała sobie konkretne dania, czasem kupowała w supermarkecie mrożonki, czy inne gotowe dania. Nie miała tyle pieniędzy, w tym momencie, aby codziennie bywać w knajpach. Jednak to też nie tak, że będzie teraz głodować, skoro zapłaciła za zamówienie dla siostry, co to, to nie! Aż tak źle u niej nie było, bo jak wybierała się czasem na imprezę, to rzadko kiedy musiała płacić za swoje drinki, co było bardzo miłe. Uważała, że są jeszcze gentlemani na tym świecie!
-To nie tak, Rosie...-westchnęła. Ona i przemyślana strategia? Jej dwie szare komórki średnio pozwalały na to, by być bardzo przebiegłą i planować coś tak poważnego, aby oszukać widzów i producentów-To ci wszyscy, oni specjalnie tak to wszystko kręcili, bym wyszła na tym jak najgorzej!-rzuciła, pełna emocji. Pewnie, nikt jej nie kazał się tak, albo inaczej zachować, czy powiedzieć to, lub tamto. Może czuła się aż za bardzo skrzywdzona przez los, robiąc z siebie ofiarę, którą trzeba pogłaskać po głowie i ojojać? Możliwe, ale po części też tak po prostu czuła. Rosie musiała wiedzieć, że jej siostra jest naiwna i może wręcz głupia, niezależnie co inni sądzą, ale była niewinna, nie była przebiegła, interesowna. Była prostą dziewuchą, która popełniła wielki błąd, idąc do takiego programu.

Rosie Donoghue
weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
Życie w pojedynkę nie było łatwą sprawą. Na studiach Rosie mieszkała ze współlokatorką, więc nie była przyzwyczajona do samotności. Kiedy wracała do pustego domu, czasem było jej po prostu smutno. Głównie dlatego często przesiadywała u swojego chłopaka albo o przyjaciół, którzy zapewne czasem mieli jej trochę dość. Własny kąt doceniała za to w chwilach, kiedy potrzebowała prywatności. Rosie zdecydowanie miała w sobie coś z introwertyka. Czasem musiała pobyć sama ze sobą i swoimi myślami. Czytała wtedy książki, oglądała głupie filmy i robiła masę innych rzeczy. Potrafiła zająć sobie czas.
Rosie była zaskoczona, kiedy dowiedziała się, że jej siostra zgłosiła się do programu randkowego. Bez cienia wątpliwości Angie była piękną kobietą. Wizualnie zdecydowanie pasowała do tego typu show, ale Rosie nie była pewna, czy kobieta odnajdzie się w środowisku pełnym rekinów. Programy randkowe kojarzyły jej się z pewnego rodzaju walką. W jej oczach Angie była delikatna i naiwna, nie pasowała do tego typu środowiska. Brunetka obawiała się, że może żałować swojej decyzji i jak się okazało, nie myliła się. A szkoda, ponieważ nie życzyła jej źle. Pragnęła, aby jej siostra odnalazła szczęście i poznała mężczyznę swoich marzeń, po burzliwym małżeństwie naprawdę na to zasługiwała. Rosie wiedziała, że toksyczny związek to trudna sprawa. Sama tkwiła w tego typu relacji przez wiele miesięcy. Długo walczyła ze sobą, żeby odejść, ale z perspektywy czasu nie żałowała tego, że zdecydowała się o siebie zawalczyć. Teraz była szczęśliwsza, a w jej życiu pojawiła się osobą, która pokochała ją bezwarunkowo.
— Brzmi to naprawdę kiepsko, przykro mi, że spotkało Cię coś takiego — odparła współczująco i posłała w jej kierunku pokrzepiający uśmiech. Chciała jakoś pomóc, ale nie bardzo wiedziała jak. Angie musiała zmierzyć się z krytyką i szykanowaniem.
— Wiem, że łatwo się mówi, ale postaraj się nie przejmować opinią innych, niedługo wszyscy zapomną — no może nie tak niedługo, ale prędzej czy później na pewno tak.
— Myślisz, że rodzice to widzieli? — zapytała i lekko zmarszczyła brwi. Podejrzewała, że mama i tata nie będą dumni z tego, co się wydarzyło. Byli konserwatywni i mocno przywiązani do aborygeńskiej kultury.

Angie Donoghue
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To tak naprawdę był pierwszy raz, kiedy Angie mieszkała sama. No, nie sama, z psiakiem, ale to nie było to samo. Z domu rodzinnego przeprowadziła się do byłego już męża, od niego znowu do rodzinnego domu, potem kierunek był prosty: program i własny dom. Nie była przyzwyczajona, bo nigdy nie musiała być samowystarczalna. Zawsze chciała być samodzielna, ale jak przyszło co do czego, to wcale jej się to nie podobało. Była osobą, która potrzebuje mieć kogoś, kto się nią zaopiekuje. I to wcale nie dlatego, że była na tyle nieżyciowa, że sama sobie nie radzi. Nie miała z resztą okazji na to, aby się nauczyć, zawsze była wokół kogoś, na kogo mogła liczyć.
To, co zrobiła Angie, było głupie. Nie bójmy się tego powiedzieć, nie była typem człowieka, który potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji, kto wie jak się zachować, jak walczyć o swoje. Ona chciała tylko być szczęśliwa i poznać kogoś. Po trzydziestce, w takim miejscu jakim było Lorne Bay, z rozwodem na koncie? Nie bardzo było dla niej szans. Miała założyć tindera? Ale jej naprawdę nie zależało na seksie, tylko na prawdziwej relacji. Nie wiedziała gdzie szukać, nie wiedziała z resztą, czy po tamtym fiasku w ogóle chce szukać, wystawiać się znowu przed ludzi. Zdecydowanie dostała po czterech literach w trakcie tamtego programu.
Angie, nieco załamana, usiadła na kanapie, spuszczając głowę. Po samej mowie ciała można było odczytać, że naprawdę to, co się wydarzyło, ją ubodło. Może nawet podwójnie? Po pierwsze, jako jedyna tak naprawdę wiedziała, co tam się działo, na planie, a po drugie widziała to, co wszyscy inni, co puszczali w telewizji. Angie była po prostu załamana, bo totalnie chciała się pokazać inaczej i każdy, kto ją znał, musiał sobie zdawać sprawę z tego, że to nie jest prawdziwa ona. Strasznie ją to bolało. -Nie zapomną, internet nie zapomina!-jęknęła bliska płaczu. Właściwie nigdy z nikim na ten temat jeszcze nie rozmawiała, chyba naiwnie wolała udawać, że sprawa nie istnieje.
-Jestem pewna, że widzieli..-cóż, to też mocno ją bolało. Wiedziała, że nie byli zachwyceni jej pomysłem, ale po emisji na pewno wiedzieli co i jak i mieli pełne prawo nie być zadowoleni. Ona sama nie byłą. I czuła, że jej relacja z rodzicami znowu się mocno popsuła. A dopiero co odbudowała ją po tym dramacie z byłym mężem... A tu znowu klops. Była prawdziwie wyrodną córką. Zawsze znajdowała sposób, aby ich zawieść, zniszczyć ich zaufanie... A ona tak naprawdę wcale do tego nie dążyła za wszelką cenę, samo wychodziło!

Rosie Donoghue
weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
W życiu tak już było, że oczekiwania często nie pokrywały się z rzeczywistością. Rosie wierzyła w to, że idąc do programu randkowego jej siostra miała dobre intencje. Gdyby wcześniej dowiedziała się o zamiarach Angie, pewnie próbowałaby skutecznie wybić jej z głowy ten durny pomysł. Mleko się jednak rozlało i starsza z sióstr Donoghue musiała ponieść konsekwencje swoich czynów. Zdaniem Rosie nie było to sprawiedliwe, ponieważ zachowanie produkcji było mało profesjonalne. Rosie nie była naiwna. Wiedziała, jak działa ten świat i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że twórcy programu chcieli przede wszystkim zarobić. Angie trafiła im się trochę tak, jak ślepej kurze ziarno. Łatwo było ją zmanipulować, a oni to wyczuli. W jej mniemaniu takie postępowanie było niemoralne, ale cóż, była tylko zwykłą dziewczyną z prowincji. Gdyby nie miała skrupułów, zapewne sama zostałaby rekinem i podbiłaby świat telewizji albo biznesu.
— Zapomni, to już nie te czasy, co dziesięć lat temu. W dobie tiktoka trendy umierają bardzo szybko — przyznała z delikatnym uśmiechem. Rosie naprawdę tak myślała. Może lata temu faktycznie internet długo żył jedną dramą, dziś wręcz z prędkością światła pojawiała się kolejna i wszyscy zapominali o tym, z czego śmiali się tydzień temu.
Rosie była najmłodsza z całego rodzeństwa, a swoje relacje z rodzicami określiłaby jako poprawne. Po powrocie do miasteczka zamieszkała w dzielnicy, w której się wychowała, ale na taki krok zdecydowała się głównie ze względu na tani wynajem. Gdyby mogła pozwolić sobie na coś droższego, pewnie wybrałaby inną lokalizację. Dodatkowo, choć żyła w Tingaree nie była jakoś mocno związana z kulturą aborygeńską. Szanowała przekonania swoich rodziców, ale sama pragnęła zupełnie innego życia. Jako nastolatka bardzo źle znosiła izolację. Była ciekawa świata i nie żałowała, że wyprowadziła się z domu tuż po swojej osiemnastce.
— Nie wiem, co powiedzieć — odparła lekko zakłopotana. Naprawdę nie wiedziała, co mogła jej poradzić. — Ale rodzice z czasem zapomną, tak jak zawsze. Chociaż pewnie to trochę potrwa. Na pewno możesz liczyć na moje wsparcie, jeżeli będzie trzeba to się za tobą wstawię — zapewniła ją i ułożyła swoją drobną dłoń na jej ramieniu, aby dodać jej otuchy. Wątpiła, żeby to pomogło, ale liczyła, że jej siostra choć trochę się rozchmurzy, bo w tej chwili była bliska płaczu.

Angie Donoghue
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Owszem, Angie niespecjalnie chwaliła się swoim pomysłem na siebie, planami na przyszłość z prostego powodu. Wiedziała, że nawet jej najbliżsi nie będą w pełni jej wspierać, nie zrozumieją jej do końca i nie będą rozumieć tego, co blondynka miała w głowie, jak ona widziała świat. Nie znaczyło to, że miała o nich złe zdanie, bo broń boże tak nie było! Kochała swoich braci i siostry całym swoim serduszkiem, doceniała ich i wiedziała, że oni też chcą dla niej jak najlepiej. Jednak nie musiało to znaczyć, że w pełni ją zrozumieją. A Angie nie chciała być odwodzona od swoich pomysłów, bo była ich pewna. Oczywiście, że nie przewidywała, że coś może pójść nie tak. Była naiwna, okropnie naiwna mimo swojego wieku. Nie należała już do najmłodszych, a jednak wiele się nie uczyła, nawet na własnych błędach.
Czy to, co robili producenci było niemoralne? A czy ktokolwiek, kto pracował w takiej branży był posądzany o moralność i dobre chęci? Niekoniecznie. To był cechy coraz rzadziej spotykane w ludziach nie tylko takich, którzy zbijali wielkie fortuny na swojej pracy.
-Mówisz?-o boże, jakby 10 lat mieli się z niej nabijać, to chyba by się zabiła. I niestety, to było coś, co mogłoby wpaść do jej pustej główki, jako najbardziej skuteczne rozwiązanie tego, że nie radzi sobie z presją świata, z tym co nawet nieznajomi o niej sądzą. To było niesamowicie przykre. Jednak nie ma co się martwić na zapas, na ten moment tak naprawdę to nikt osobiście jej nie wyśmiewał, jedynie widziała parę komentarzy w sieci, czy memów z własną podobizną. Co bolało, ale jeszcze nie było aż takim wielkim problemem. Blondynka nieco wyolbrzymiała sprawę, ale nie w celu, by wszyscy się nad nią litowali, bo ona absolutnie nie chciała być w centrum zainteresowania!
Może mieszkanie w Tingaree miałoby również większy sens w przypadku starszej z sióstr Donoghue, właśnie ze względu na koszty życia, ale Angie wybrała jednak Sapphire River. Jakby chciała jednak zachować pewną, bezpieczną odległość, od swoich rodziców. Ona może nie była totalnie związana z kulturą jej przodków, jednak wciąż to ceniła i praktykowała, na tyle na ile pasowało to do jej życia. Była wybredna, wybierała to co jej pasowało, resztę porzucając. A nawet i to co jej pasowało, potrafiła porzucić na czyjąś prośbę. -Nie wiem, czy to mi wybaczą...-w końcu był to kolejny raz, kiedy wbiła im nóż w serce, najpierw wyrzekając się wszystkiego, łącznie z intensywnym kontaktem z nimi, skoro jej mąż tego nie rozumiał, czy nie popierał jej pochodzenia. Po rozwodzie jej wybaczyli, zabierając pod swoje skrzydła, użyczając jej jej własny, dziecięcy pokój. A jak ona im podziękowała? Właśnie w taki sposób. -Dziękuje Rosie, jesteś kochana-powiedziała, nieco unosząc wzrok w stronę swoje małej siostrzyczki. Czy podniosło ją to na duchu? Nie wiedziała, ale na pewno miło było jej usłyszeć takie słowa. Choć wiedziała, że akurat na rodzeństwo wciąż może liczyć, z Colinem też już się kontaktowała po powrocie z programu, ale on... Cóż, on sobie z niej drwił, co nie było nowością w jego wykonaniu. Reef jak zwykle, był Reefem, a Ell... cóż, z nią dawno się nie kontaktowała, nie na tyle, by wiedzieć na czym stoi.

Rosie Donoghue
weterynarz — Animal Wellness Center
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca weterynarz, która jakiś czas temu wróciła do rodzinnego miasteczka. Od niedawna w sekrecie spotyka się z Alexem, ale sprawę komplikuje fakt, że jest jej szefem.
— Jestem pewna, że niedługo po emisji programu wszyscy o tobie zapomną. A kiedy pojawi się kolejna edycja, wszyscy będą żyli nowymi dramami — uśmiechnęła się pokrzepiająco i spojrzała na Angie, która nie wyglądała na w pełni przekonaną. Rosie czasem oglądała programy randkowe, aby trochę się odmóżdżyć. Lubiła tą formę rozrywki, ale prawdę powiedziawszy, szybko zapomniała o uczestnikach tego typu show. Podejrzewała, że wiele osób miało podobne podejście do niej. Przychodziła nowa edycja, a uczestnicy poprzedniej stawali się dla niej poniekąd martwi. Czasem, jeżeli ktoś wyjątkowo zapadł jej w pamięć, sprawdzała w internecie, jak radził sobie po programie. Ale akurat w jej przypadku takie sytuacje zdarzały się rzadko, bo najzwyczajniej w świecie miała swoje własne życie, a jej doba nie była z gumy.
— Myślę, że nasi rodzice są bardziej wyrozumiali, niż nam się czasem wydaje — odparła zgodnie z prawdą. Rosie była najmłodsza i dużo rzeczy uchodziło jej na sucho, ponieważ starsze rodzeństwo przetarło ślady. Sama prowadziła raczej spokojne życie. Nie była związana z kulturą, w której się wychowała. Z domu rodzinnego wyfrunęła tuż po skończeniu szkoły średniej. Przez ostatnie lata mieszkała w pobliskim Cairns. Tam studiowała, co dla jej rodziców było wielką sprawą. Dla niej niekoniecznie, studia wydawały jej się czymś zupełnie normalnym. Kiedy chodziła do szkoły, zawsze marzyła o tym, żeby być taka jak inne dziewczyny. Nie chciała uchodzić za dzikuskę, ale wiele osób właśnie w taki sposób ją postrzegało.
— Jedzenie przyjechało — oznajmiła radośnie i klasnęła w ręce, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. — Ja otworzę — podniosła się z kanapy i szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi. Po chwili wróciła z wielkimi torbami żarcia. — Wiesz, jedzenie to moja ulubiona część dnia, zawsze poprawia mi humor — zaśmiała się i pokręciła głową. Tak, Rosie kochała jeść. Szkoda tylko, że była kiepską kucharką i sama nie potrafiła wyczarować takich pyszności. Na samą myśl o cieplutkiej chińszczyźnie ciekła jej ślinka.

Angie Donoghue
Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Angie nie wyglądała na przekonaną, ale może te słowa do niej trafią, wkrótce. Może jak już o niej zapomną, jak będzie jakiś większy skandal na planie (o którym ona nie miała zielonego pojęcia, bo już nie znajdowała się w villi), to przekona się że życie jest jednak piękne. A może jednak będzie cierpieć, bo nieważne jak, ważne żeby mówili i jak o niej świat zapomni to będzie znowu starą, rozwiedzioną Angie bez planów i perspektyw? Bardzo się obawiała być nikim. A jej małżeństwo z Parkerem dosadnie jej pokazało, że była właśnie nikim, ot małomiasteczkową gąską z przestarzałymi, dziwnymi poglądami, jakie wpoili jej rodzice bardzo zaangażowani w tradycje aborygeńskie.
-Trochę racji pewnie masz, ale jestem pewna, że jestem ich najmniej ulubionym dzieckiem-jęknęła. Miała powody, aby tak sądzić, co i rusz zawodziła rodziców, by zaraz potrzebować od nich wsparcia i pomocy. Nie było widać również żadnych szans na poprawę, bo czy praca w miejscowym antykwariacie, jest sukcesem i karierą? No chyba nie, zwłaszcza jeśli nie rozróżnia się "antyku" od "rzeczy antycznej". A tego blondynka na bank nie wiedziała, bo i skąd? Może ją i uczyli tego w szkole, ale z tamtego okresu pamiętała naprawdę niewiele.
-O super!-powiedziała i też się podniosła, choć nie w stronę drzwi, a w stronę kuchni, aby przygotować jakieś sztućce, czy talerze, w zależności co im było potrzebne. W domu panny Donoghue można było jeść i w salonie przy telewizorze, a także korzystać z laptopa w kuchni. Blondynka nie była dobra w stawianiu granic czy tworzeniu zasad, bo nie było nikogo, kto by ją sprawdzał, czy się ich trzyma. Nawet można było pić czerwone wino na białym dywanie w saloniku! Taka była krejzolka! -Chciałabym mieć taką figurę jak Ty, wtedy pewnie mogłabym jeść wiele i czerpać z tego tyle przyjemności-powiedziała. Cóż, jeśli chce się być gwiazdą, to trzeba jakoś wyglądać... Choć oczywiście, zdarzały się momenty, kiedy paczka czipsów, tabliczka czekolady i wino to było zdecydowanie za mało, aby zadowolić do końca kubki smakowe i chandrę Angie, więc można było przymknąć na to oko i powiedzieć że jej dieta jest zbilansowana.

Rosie Donoghue
ODPOWIEDZ