25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Kelnerka z poczuciem humoru, ciepła i serdeczna, gaduła, której wszędzie jest pełno :)
Leigh spędziła całkiem przyjemny dzień. W pracy nie było większego ruchu, więc zmiana minęła jej spokojnie. Podejrzewała, że jej zmienniczka miała więcej do roboty, ale cóż, w następnym tygodniu to Leigh miała te gorsze zmiany. Czy się przejmowała? A skąd. Lubiła sobie pogawędzić z klientami, bo większość dobrze znała. Nie było źle.
Udało jej się ogarnąć kilka spraw, a później była wolna i dostępna. Oczywiście odpowiedziała twierdząco na zaproszenie na spacer, bo i tak nie miała nic bardziej znaczącego do zrobienia, a przyjaciołom nie odmawiała towarzystwa. Leigh była po prostu tą osobą, która doskonale czuje się wśród ludzi i nie umiała żyć bez nich – taka prawda. Nudziła się niemiłosiernie, gdy nie miała co ze sobą zrobić. Taka prawda, może także dlatego chętnie odwiedzała pub, by sobie pogawędzić przy kieliszku na rozluźnienie. Tam zawsze było z kim pogadać.
Spakowała do małego plecaczka kilka rzeczy, w tym portfel, gdyby trzeba było za coś zapłacić, ale też kilka drobiazgów, butelkę wody, no i ciastka – własnej roboty. Wyszły jej całkiem smaczne, więc należało poczęstować nimi przyjaciela. Wszystko lepiej smakuje w towarzystwie.
Spotkali się w umówionym miejscu, gdzie Leigh dotarła punktualnie. Zawsze starała się nie spóźniać. Uściskała przyjaciela z właściwą sobie radością i ciepłem, po czym mogli ruszyć na spacer. Opowiedziała mu o swoich przygodach, bo jej tydzień obfitował w przygody, no i z właściwym sobie poczuciem humoru podsumowała wszystko:
- Kiedyś przejedzie obok czołg, a nie zobaczę go, bo będę zajęta co najmniej pięcioma innymi sprawami – uśmiechnęła się promiennie.
- Jednak moja wiara w ludzi pozostaje niezachwiana, bo ten nieszczęsny portfel się znalazł – podsumowała historię ze zgubieniem go.
- Jeny, chociaż ciastka mi wyszły jak trzeba. Poczęstuj się – wyciągnęła z plecaczka słodkości, które na szczęście nie były w kawałkach.
- Zjadliwe, podobno – podsunęła je Tristanowi z uśmiechem.
- I myślę, że powinieneś mnie trochę uciszyć, bo znowu się nakręciłam i gadam bez opamiętania. Opowiedz mi o tym, co się działo ostatnio u ciebie. Masz pewnie więcej ciekawych historii ode mnie – spojrzała na niego uważnie. Lubiła go, dogadywali się od zawsze i wspierali się jak mogli. Leigh należała do jego paczki zanim stał się znany i odniósł sukces. Była nadworną gadułą i pocieszaczem – bo nadawała się do tego idealnie. Była takim słoneczkiem, zawsze gotowa pocieszyć, rozweselić i przytulić.
Sama wzięła sobie ciastko i zaczęła je chrupać. Miała ochotę na słodkości, zdecydowanie. Nie była z tych osób, które je sobie dawkują. Żyło się raz, więc szkoda czasu na odmawianie sobie przyjemności.

Tristan Hopkins
ambitny krab
Kiren#7898
29 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#6 Leigh Daintree

Jeżeli ktoś zna lepszy pomysł na poprawienie nastroju, niż spotkanie z najbardziej zakręconą (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) przyjaciółką niech pierwszy rzuci kamieniem. Leigh znał już od długiego czasu, i imponowała mu swoim nastawieniem do życia. Planowała wiele, robiła mnóstwo rzeczy na raz – nawet te najcięższe… a nigdy z jej twarzy nie znikał ten słodki uśmieszek który uwielbiał. Była urocza, ale on zdecydowanie najbardziej kochał w niej to, że zawsze gdy miał zły nastrój to dziewczyna znajdowała antidotum na wszelakie smutki. Nie miał za wielu przyjaciół, jako aktor musiał szczególnie uważnie dobierać sobie listę znajomych by nie spotkać ludzi pijawek, który będą próbować wyciągnąć od niego pieniądze. Leigh należała do grona tych nie wielu osób, których był pewien niemal w 99% (zawsze nie można być pewnym do końca, tak podchodził do życia), zwłaszcza że po śmierci rodziców wraz z drugą przyjaciółką była źródłem uśmiechu na jego smutnej buzi. Wiadomo żałobę należy przejść, ale też po takim okresie należy spróbować wrócić do normalności i żyć z uśmiechem na twarzy.
Uwielbiał spacery z Leigh, najchętniej zabierałby ją w inne miejsce, ale musiała zrozumieć że musiał unikać miejsc z skupiskiem ludzi, gdzie pewnie zrobiłby sensacje. To była właśnie ta gorsza strony władzy, czasem naprawdę żałował że nie mógł normalnie pojechać sobie na wakacje wśród ludzi, wyjść do normalnego pubu czy najzwyczajniej wyjść do budki z kebabem i kupić sobie śmieciowe żarcie. Zamiast tego, musiał jeździć do hoteli których normalnie nie stać by było przeciętnego Kowalskiego, zamawiać jedzenie przez Internet – podając adres swojego agenta czy chodzić do najdroższych klubów. Takie życie wydaje się ekstra tylko w filmach czy na początku, z biegiem czasu człowiek naprawdę żałuje że brak mu takiej normalności…
- Kiedyś naprawdę zgubisz czubek własnego nosa. Podziwiam że robisz milion rzeczy na raz… i to ci wychodzi – powiedział z uśmiechem na twarzy, a następnie ruszyli powolnym krokiem. Lubił towarzystwo dziewczyny bardzo mocno, szczególnie takie spacery jak te, kiedy mogli normalnie po cichu sobie porozmawiać, a nie z natłokiem ludzi wiecznie proszących mężczyznę o zdjęcie czy autograf. Cenił sobie prywatność, i dlatego też starał się swoich najbliższych ukrywać… bo również byliby tak męczeni jak on.
- Przysięgam że będziesz numerem jeden, na czarnej liście mojego trenera. Przez takie twoje słodkości naprawdę kiedyś przytyje – zaśmiał się pod nosem częstując się ciasteczkiem. Uwielbiał jej wypieki, i nie rozumiał czemu dziewczyna nie docenia swojego talentu.
- A ja naprawdę uwielbiam te twoje historie. Odkąd się poznaliśmy godzinami mógłbym słuchać tych twoich przygód – powiedział. Leigh była jedną z tych którą znał jeszcze przed tym jak dostał swoją pierwszą rolę. Pewnie była jedną z tych która motywowała i wspierała go w jego pierwszych… niezbyt udanych próbach. Zawdzięczał jej naprawdę wiele.
powitalny kokos
nick
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Kelnerka z poczuciem humoru, ciepła i serdeczna, gaduła, której wszędzie jest pełno :)
Leigh zrobiła niby to obrażoną minkę, ale oczywiście po chwili się uśmiechnęła.
- No wiesz, trzeba sobie radzić w życiu. Samotna kobieta musi być zorganizowana, bo nikt za nią nie ogarnie wszystkiego. A jednak obawiam się, że czasem mogę mieć problemy z koncentracją – Leigh już taka była. Myślała o pracy, o kolejnej zbiórce charytatywnej – bo umówmy się, ona ogarniała nawet takie rzeczy i chętnie angażowała się w akcje dobroczynne, nie wspominając już o tym, że robiła zdjęcia z różnych wydarzeń. Lubiła być zajęta, to sprawiało, że była zadowolona i szczęśliwa. A jednak czasem spotkały ją niespodzianki. Jak chyba każdego.
- Ja chyba nie potrafię inaczej – podsumowała. Szczęśliwie – w temacie portfela - dziewczyna też potrafiła znaleźć skrytki na pieniądze w różnych miejscach. Ile to razy chowała je w skarpetce czy w staniku. - Siostra mnie ochrzania, że jestem czasem lekkoduchem, ale czy ja wiem… Wiele razy takie radosne nastawienie do życia mnie ratowało – panna Daintree była zdecydowanie z tych osób, które podśpiewywały "Always Look on the Bright Side of Life". I wierzyły w ten refren. Życie jej nie doświadczyło póki co, ale potrafiła się zachować w każdej sytuacji. Leigh była osobą taktowną, ale za życiową misję postawiła sobie rozweselenie innych osób.
Na słowa Tristana o jej wypiekach mruknęła.
- Niech się tylko spróbuje ze mną zmierzyć. Znam kung fu, tai chi, karate i wiele innych takich… słów – wzruszyła ramionami, cały czas uśmiechając się od ucha do ucha. - Spokojnie, dawkuj sobie przyjemności, a nie grozi ci przybranie. Ja to zjadam często i co? - figurę miała w porządku, więc chyba nie było się o co martwić. Kelnerowanie też pomagało jej na zachowanie kondycji.
- Doktor Leigh zaleca ci ciacho i spacer przynajmniej raz dziennie, a nic ci nie będzie. Spokojnie, niczego się nie nabawisz, słowo – poklepała się po piersi.
- Mój drogi… - ukłoniła mu się. - Pochlebiasz mi. Ja jestem… sobą – podsumowała. Leigh nigdy nie udawała, była taka jak zawsze i mówiła to, co jej przyszło na myśl. Spontaniczność odgrywała w jej życiu bardzo ważną rolę.
- Pamiętasz jak utknęłam na drzewie i trzeba było wzywać strażaków? - zapytała. - Ten, który mnie ściągnął był pod wrażeniem tego, że nie byłam zmieszana. Ba, powiedziałam mu, że wlazłabym tam ponownie, bo wygrałam zakład – to było kilka lat wstecz, ale do dziś pamięta jak z kumpelami zaszalały w pubie za jej nagrodę.
- Do dzisiaj jak go widzę, macham mu na powitanie – tamten chyba miał ją za wariatkę, ale Leigh zawsze powtarzała, że to wariaci są naprawdę coś warci.
- Nie szukacie statystów może? - zapytała. - Dorobiłabym sobie do pensji. Mogę zagrać cokolwiek, nawet kosz na śmieci – największą próbą byłoby chyba zachowanie spokoju i nie śmianie się. Leigh jednak jak chciała, potrafiła zachowywać się profesjonalnie.
- Albo nie… - ugryzła ciastko i przez chwilę była cicho. - Jeszcze ci narobię obciachu i przestaniesz mnie lubić – a tego by sobie nie wybaczyła. Lubiła Tristana za to, jaki był. Wspierała go we wszystkim i chciała, by tak pozostało.

Tristan Hopkins
ambitny krab
Kiren#7898
ODPOWIEDZ