malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Szpitale nie były dla niej pierwszyzną. Niecałe pół roku temu siedziała na plastikowym krzesełku i roniła dziecko, kilka lat wcześniej wjechała motocyklem w ciężarówkę i o mały włos nie pożegnała się wtedy ze swoją egzystencją. Jeszcze wcześniej mała urodziła się w ósmym, katastrofalnym dla niej miesiącu i Julia leżała przez dwa dni wokół świergoczących i szczęśliwych matek. Za każdym razem sądziła, że nic gorszego ją spotkać nie może. w końcu wyczerpała już jakiś limit nieszczęść na jedną osobę i teraz już nie wolno oglądać się wstecz na swoją niedolę.
Wręcz przeciwnie, trzeba zacisnąć zęby i jakoś przetrwać.
Brała te słowa jak Ewangelię, jak prawdę objawioną i musiała stwierdzić, że pomagały, skoro stawała znowu na nogi i nie pozwalała sobie broń Boże, na jakiś niepotrzebny płacz. Dusiła, tłamsiła w sobie emocje, które wkrótce miały odbić się we niej wielokrotnością, ale przecież była taka dzielna. Tej nocy odkryła jednak, że jej odwaga i brawura występuje tylko wówczas, gdy to jej dzieje się krzywda i to ona stoi w epicentrum sztormu. Gdy zaś cierpiał jej najlepszy przyjaciel, była całkowicie bezradna. Przynajmniej według siebie, bo fakt, w szpitalu ani przez moment nie straciła głowy i starała się pomóc jak tylko umiała- zarówno Flannowi, jak i wściekłemu na cały świat Dillonowi. Niezależnie od tego jednak jak bardzo była opanowana i jak bardzo dawała sobie radę, nadszedł moment, w którym adrenalina spadła do poziomu wręcz krytycznego.
Po całej nocy poprosili ją, żeby się chociaż przespała i zapierała się rękami i nogami, ale i tak odesłali ją do domu. Czystego, po imprezie nie było śladu (za co miała podziękować Ainsley) i tak przeraźliwie pustego, że powinna faktycznie trochę się przespać.
Powinna.
Wykąpała się, założyła czyste ubrania i wtedy to poczuła. Ta złość była tak dotkliwa, że w momencie miała ochotę zerwać opatrunek, by ból fizyczny zaczął nad nią dominować, bo tego psychicznego nie mogła już znieść. Ponownie czuła się brudna i jednocześnie tak wściekła na siebie, że po tylu latach tak bardzo to boli. Gdzie byli ci, którzy pieprzyli, że Julia Crane jest silna? Gdzie oni wszyscy się podziali?!
Nie czuła się absolutnie silna, gdy powstrzymywała odruch uderzenia pięścią o ścianę i gdy na widok prezentu od Desiree (Flann mówił, że pakowała go własnoręcznie) wreszcie zaniosła się histerycznym płaczem czując, że już się nie uspokoi. Próbowała, łzy płynęły jak szalone i wreszcie już na granicy odwodnienia, wykręciła numer do Aidena.
Był lekarzem, tak podpowiadał jej mózg.
Ale był też osobą, do której chciała się zwyczajnie przytulić.
Włączyła głośnik i próbowała złapać oddech. Na próżno, więc gdy odebrał wreszcie, usłyszał tylko łkanie. Zabrakło jej nawet czasu, by pomyśleć czy chce po tych urodzinach ją znać i czy to wszystko go nie przytłoczyło. Ona wiedziała, że w tym momencie go potrzebuje, nawet jeśli wreszcie wyartykułowała tylko:
- Cześć.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Urodzinowy wieczór Julii nie potoczył się w sposób, którego mógłby chcieć ktokolwiek ze zgromadzonych w domu artystki, nawet jeśli nie mógłby z czystym sumieniem określić się słowem przyjaciel. Nikt nie powinien tak bardzo nie lubić drugiego człowieka, by życzyć mu tak dramatycznych wydarzeń. Już lepiej byłoby gdyby taka osoba zwyczajnie zniknęła z życia tej, do której odczuwa niechęć. Po tych kilku chwilach spędzonych przy stole z gośćmi Aiden już domyślał się, że kobieta nie ze wszystkimi tymi ludźmi ma tak samo ciepłą i przyjazną relację. Wszyscy jednak w oczach lekarza zachowywali się całkiem przyzwoicie, więc ten nie miał podstaw do zrażenia się. Faktem jednak jest, że póki co dla jego oczu dostępny jest tylko czubek góry lodowej, jeśli chodzi o życie Crane, nawet jeśli ich znajomość zaczęła się od pewnej nerwowej sytuacji.
Wciąż jednak ich znajomość była bardzo krótka i w obliczu tego wszystkiego, o czym dowiedzieli się w trakcie przebiegu spotkania, Thompson zdał sobie sprawę, że to właśnie oni powinni się skupić na sobie nawzajem, chociażby dlatego, że wielu tematów, które są dla nich oczywiste, nie będą musieli poruszać. Czy mógłby okazać Julii wsparcie w zaistniałych okolicznościach? Oczywiście, że tak. Jednak analizując sytuacje i próbując połączyć w całość różne strzępki informacji, doszedł do wniosku, że w tym przypadku to szatynka musi wejść w rolę wspierającej, bez zbędnego odwracania uwagi od sytuacji, która rysowała się na bardzo poważną.
Zamiast tego przez jakiś czas został w domu z Ainsley, a później wrócił do swojej rzeczywistości. Przynajmniej ciałem, bo myślami wciąż był przy szybkiej relacji Dicka na temat wezwania, które właśnie otrzymał i wszystkim tym, co wydarzyło się później. Otwarło to w jego głowie szuflady, o których istnieniu w natłoku codziennych problemów zdążył niemalże zapomnieć.
Thompson miewał problemy z bezsennością i wszystko wskazywało na to, że dziś czeka go kolejna nieprzespana noc. Nie chcąc jednak wywoływać niepotrzebnego niepokoju u jego syna, który przecież dopiero co wychodził na prostą, niedługo po powrocie do domu zamknął się w sypialni i co jakiś czas walczył z chęcią pojechania do szpitala. Wciąż nie poznał większości personelu szpitala, więc nie było sensu do nikogo dzwonić. Ostatecznie powstrzymał się przed pierwszym i drugim, zamiast tego instalował kolejne aplikacje na smartfonie, mając nadzieję, że w bazie którejś z nich znajdzie Latynoskę, z tamtego zdarzenia, w którym uczestniczył rok temu. Po którejś nieudanej próbie odłożył telefon z frustracji, ale słysząc sygnał połączenia, ponownie wziął go do ręki.
Ktoś pewnie by się zawahał i zanim nacisnąłby symbol zielonej słuchawki, to sto razy zdążyłby się zastanowić, czy chce brać na swoje barki cudze problemy. Nie Aiden, on miał chyba w DNA podejmowanie działań, dlatego też bez chwili zwłoki przyjął połączenie.
Przez chwilę z głośnika płynął tylko dźwięk nierównego oddechu, więc jeszcze raz spojrzał na wyświetlacz, a potem już wiedział, że sytuacja musi być poważna. Julia nie rysowała mu się jako kobieta, która chętnie okazuje słabość przed innymi, ale nie to teraz miało znaczenie.
- Powoli. Oddychaj wolniej, skup się przez chwilę tylko... - urwał, bo dotarło do niego, że kobieta nie będzie obecnie w stanie myśleć tylko o głębokim i równym oddechu. Choćby była nie wiadomo jak bardzo zaawansowana w temacie jogi, to pomysł ten był w góry skazany na porażkę. - Wróciłaś do domu, Julio? - zapytał spokojnym, kojącym tonem.

Julia Crane
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Ich relacja była tak daleka od normalności jak tylko się dało. Czasami myślała o tym jak się poznali i musiała przyznać, że wtedy żyła w zupełnie innej rzeczywistości. Potem wesele, na którym oboje się znaleźli i kolacja, która pośród tych wszystkich wydarzeń była najmilszym akcentem. Jeszcze wtedy Julia wierzyła, że może coś toczyć się zwyczajnie, swoim rytmem, niezakłócone przez nikogo.
Mogłaby stwierdzić, że przeszarżowała z zaproszeniem go na swoje urodziny, ale nie odczuwała tego w ten sposób. Przecież niczego sobie nie deklarowali, a teoretycznie mieli po prostu spędzić miło czas z ludźmi, których uwielbiała najbardziej na świecie.
Rzeczywistość jednak zweryfikowała te śmiałe plany i gdyby to było inne lekkie wydarzenie, pewnie sama by zaczęła z siebie nieznośnie drwić, bo wszystko wyszło nie tak.
Nie umiała jednak pozwolić sobie na takie spojrzenie z dystansem, gdy w szpitalu rozgrywała się taka tragedia i miała wrażenie, że rozpacz Flanna nagle zepchnęła ją z klifu, tym razem tego psychicznego, bo czuła jak się rozpada. Nie pomagało jej wcale to, że nagle została bez zajęcia i że dość kategorycznie odstawili ją do domu.
Dla jej dobra, ale najwyraźniej Julia ze swoim temperamentem cierpiała najbardziej, gdy w grę wkraczała bezczynność. Takie sobie wytłumaczenie znalazła między trzecim sygnałem, a czwartym.
Na niewiele się to zdało, ale już ciepły, niski głos Aidena, który nawet późnym wieczorem brzmiał idealnie, to już zupełnie inna historia.
- Na oddechu? - nie omieszkała wychwycić jednak jego słów i nawet parsknęła cicho, co jednocześnie od razu wydało jej się niestosowne i sprawiło, że ponownie się zatrzęsła. Nie mogła jednak nie poczuć tego dysonansu między wszystkim, co się działo i co ją wręcz dławiło, a jego radami, które brzmiały jak wyciągnięte z podręcznika do jogi.
Spróbowała jednak odetchnąć na tyle głęboko, by wyjaśnić mu całą sytuację.
- Tak, Flann został przy niej, a ja wróciłam do domu. Jest źle, bardzo źle - nie wiedziała na ile Aiden jest świadomy całej tej sytuacji i na ile chce wchodzić w ten świat. W końcu dla niego to wciąż byli obcy ludzie. Ba, nawet Julia nie do końca wiedziała, kim dla niego jest ona oprócz tego, że każde jej pojawienie się przewracało pewien rodzaj rutyny w jego życiu.
- Jesteś na dyżurze? Dziękuję, że odebrałeś o tej porze - i nie trzeba było być Sherlockiem Holmesem, by pojąć, że kluczyła wokół tematu czując się jednocześnie nieco zakłopotaną, jak i zawstydzoną, bo przecież dziewczęta z jej sfery rzadko wyrażały emocje tak bezpośrednio jak ona przed chwilą.
Nie potrafiła jednak przezwyciężyć tej potrzeby, by go usłyszeć, zwłaszcza gdy łzy nadal nie przestawały się lać, a ona czuła się tak jakby płakała za te wszystkie dwadzieścia lat pozbawione szlochów. Musi serdecznie podziękować za to rodzinie.
- I przepraszam, ale dawno nie byłam tak…zmęczona. To dlatego - i była to prawda, ale zmęczona była przede wszystkim sobą i traumą, która trzymała ją w kleszczach przez niemal osiemnaście lat. Myślała, że ma to już dawno za sobą, że już wyzwoliła się spod władzy tego gwałciciela, ale najwyraźniej takich blizn nie zdołał nikt wyleczyć, nawet najbardziej znakomity chirurg plastyczny.
Mimo to próbowała, niezależnie od tego jak bardzo nie chciała, by traktował ją po tym wszystkim jak ofiarę.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Jeśli coś można było z całą pewnością powiedzieć o znajomości Julii i Aidena, to jest to stwierdzenie, że ich znajomość była bardzo dynamiczna. O ile samo zaproszenie na urodziny, mężczyzna całkiem logicznie tłumaczył sobie i innym, to już gdy rozchodzi się, o nocne rozmowy telefoniczne, to jeszcze miesiąc temu przez głowę by mu nie przeszło, że będzie miał kobietę w ogóle zapisaną w książce adresowej w swoim telefonie. Tydzień temu, czyli mniej więcej w czasie, w którym spotkali się w restauracji, też nie byłby w stanie przewidzieć, że ten wieczór potoczy się właśnie tak. Nikt z zaproszonych na kolację urodzinową Julii nawet w najczarniejszych snach nie mógłby sobie wyobrazić, że nieprzewidziany ciąg zdarzeń, otworzy mroczne drzwi w ich pamięci.
Thompson mógł wiedzieć tylko tyle, co usłyszał od Dicka i później Ainsley, relacjonującej rozwój zdarzeń, gdy został chwilę dłużej w domu Julii, by pomóc w posprzątaniu domu. Zdawał sobie sprawę z tego, jak okrutna rzecz spotkała lekarkę, która miała razem z nimi zasiąść tego wieczoru przy stole. Wciąż jednak nie miał pełnego obrazu zależności między poznanymi dziś ludźmi i Julią. Ją samą też w gruncie rzeczy znał w niewielkim stopniu, będąc przekonanym, że strach przed zbiornikami wodnymi jest jej jedyną traumą. Nie wiedział więc, kto kim zaopiekuje się w razie potrzeby.
Jemu samemu coś nie dawało spać. Może to tylko wspomnienia, a może też intuicja próbowała mu coś podpowiadać. Coś, co po odebraniu połączenia stało się dla niego bardziej czytelne. A już gdy Julia wypowiedziała pierwszych kilka słów, to mógł mieć pewność, że ma do czynienia z jedną z tych osób, która oferuje pomocną dłoń wszystkim najbliższym, bo poza oczywistymi ciepłymi uczuciami do tych ludzi, zwyczajnie tym samym odsuwa od siebie widmo zmierzenia się z problemem. Tyle tylko, że często w trudnych momentach upływ czasu działa jak taka tocząca się kula śniegowa, która z każdą godziną zwiększa swoją moc uderzeniową.
- Nie, jestem w domu. - odpowiedział, wysłuchawszy wszystkiego tego, co kobieta miała mu do przekazania i szlochów, pomiędzy które mówiły dużo więcej, niż tych kilka wypowiedzianych zdań. To wszystko było jak wołanie o pomoc, na której Aiden stał się bardziej uważny, po tym, jak w porę nie dostrzegł tego u swojego syna. - Ainsley u Ciebie została? Nie powinnaś być teraz sama. - zapytał. Podejrzewał, że kobieta wróciła do męża. Julia, może jeszcze będąc pod wpływem adrenaliny, odesłała ją do niego, nie dopuszczając jeszcze wtedy do siebie wizji, jej poziom musi kiedyś opaść.
Zakładając tę wersję zdarzeń, zebrał z biurka kluczyki do samochodu i dokumenty, by po chwili wyjść na osnuty nocą korytarz swojego domu. Cicho zszedł po schodach i wyszedł na werandę prowadzącą na podwórko.
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Nie wiedziała tylko, skąd tak naprawdę wzięła się dynamika ich relacji. Podejrzewała, że w dużej mierze odpowiadają za nią okoliczności, które dość gwałtownie się zmieniały. Nie można było przecież zaprzeczyć, że weselna sceneria była dość romantyczna, nawet jeśli oboje mieli do małżeństw dość racjonalny stosunek. Wydarzenia z jej urodzin zaś były jak jedna z tych antycznych tragedii, która pociągała dramat wielu osób, zupełnie jak kostki domina, które upadały jedna po drugiej. Julia nawet nie była świadoma tego jak jeden wypadek może zrujnować życie osobie, która była wciąż dla niej szalenie ważna (teraz już tylko jako przyjaciel) i jednocześnie na nowo uruchomić perpetuum mobile, jakim były nieprzepracowane przez nią problemy.
Te, o których jak przystało na dobrze wychowaną dziewczynę, nie zwykła opowiadać i teraz najwyraźniej musiała pęknąć jakaś tama w jej układzie nerwowym, bo nie mogła zatamować łez i jednocześnie nadal nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego one płyną.
I choć jeszcze do niedawna słowa Adama o tym jak silną i wyjątkową kobietą jest, napełniały ją dumą, teraz stały się niemalże przekleństwem, bo czuła do siebie obrzydzenie, że dała się ponieść tym emocjom i nie była na tyle mocna, by zacisnąć zęby i spróbować przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego.
W końcu, jeśli (to jeśli ponownie wywołało u niej szloch) Desiree przeżyje, to wszystko wróci do normy i Flann otoczy ją opieką. Nie będzie sama zmagać się z tym wszystkim. Nie będzie osiemnastoletnią Julią, która zdecydowanie chciałaby wtedy spotkać na swojej drodze człowieka pokroju Aidena. Nie było jednak jej to dane i teraz musiała naprawdę zaprzęgnąć do pomocy każdy skrawek jej rozsądku, by wziąć się w garść i przynajmniej postarać się przekonać lekarza, że jeszcze nie jest wariatką.
Ani żadnym z przypadków, w którym jego altruizm zdawał się spełniać, bo przecież ostatnim czego by pragnęła to litość z jego strony.
- Nie widziałam się z Ainsley. Pewnie jest w domu z mężem. Nie mogę, nie chcę ich teraz zadręczać swoją osobą - wyjaśniła spokojnie, choć mężczyzna miał rację. Nie powinna być teraz sama, ale gdyby tak przyjrzeć się temu z boku, praktycznie całe swoje dorosłe życie spędziła będąc samotną. Nie chodziło o związki czy romanse, które oczywiście miała i które zwykle zajmowały jej czas ani o życie na świeczniku, bo była medialna i całkiem rozchwytywana. Chodziło o to, że była aż tak prywatna, że nie dzieliła się z nikim tym, co teraz doprowadzało ją do tak niekontrolowanego płaczu.
- I pewnie nie powinnam też dzwonić do ciebie, ale wtedy w klubie potrafiłeś mnie uspokoić i pomyślałam, że polecisz mi jako lekarz coś na odwodnienie, bo chyba to mi grozi - i to była cała Julia, bo ostatnią swoją wypowiedź okrasiła uśmiechem nie podejrzewając nawet, że Aiden w tym czasie zdążył wyjść z domu.
Być może tak było lepiej, bo przecież w innym wypadku jej dobre maniery nie pozwoliłby jej na to, by oglądał ją w stanie absolutnego rozpadu i rozpaczy tak wielkiej, że musiała hamować ją zwykłymi dla ich relacjami żartami.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Mogło chodzić o to, że przez większość swojej znajomości spotykali się w okolicznościach, które skłaniały do rozmów głębszych, niż te związane ze stanem pogody i o tym, co zjedli tego dnia na śniadanie. Jeśli jednak doszukiwać się czegoś bardziej metafizycznego w ich poznaniu, to najwyraźniej jakoś podświadomie oboje potrzebowali siebie nawzajem. Aiden być może tęskniąc za dawnym życiem i upatrując w Julii swoistego pomostu między przeszłością a teraźniejszością. No a kobieta? Dla niej być może Thompson pojawił się w życiu, by mogła właśnie tej nocy do niego zadzwonić, by nie angażować zanadto przyjaciółki, świeżo upieczonej żony komendanta straży pożarnej.
Nawet jeśli miałoby się to zakończyć na tym etapie, bo dajmy na to, Crane nie będzie chciała na niego patrzeć po pokazaniu mu się w chwili słabości, albo lekarz stwierdzi, że artystyczne towarzystwo nie jest jednak dla niego, to oboje zrobią dla siebie coś dobrego. Chirurg może jeszcze nie jest tego tak bardzo świadomy, nie podjął, póki co żadnych kroków w tym kierunku, ale dobrze byłoby wykorzystać swoje kontakty zawodowe, jeszcze zanim mogłyby ulec przedawnieniu. Szczególnie mając na uwadze fakt, że przynajmniej w najbliższych latach nie chce jednak zostać rolnikiem na pełen etat. Z drugiej strony borykając się z problemami publicznej służby zdrowia, szybko może ogarnąć go frustracja, bo przyzwyczajony był do nieco innych standardów pracy. Szpital wojskowy też był publiczną jednostką, ale na dobre finansowanie go kładło się dużo większy nacisk, niż w przypadku przeciętnych szpitali w miastach średniej wielkości.
Tego wieczora nie myślał jednak o sobie. Urywki informacji co rusz przywoływały w jego głowie kolejne istnienia, które napotkał w swoim życiu na krótszy albo dłuższy czas. Wszystko to, co Aiden w przeszłości byłby w stanie sobie bardzo szybko przerobić w głowie, w obliczu doświadczeń w ostatnich lat, stawało się trudniejsze do zapomnienia i nie pozwalało mężczyźnie zasnąć.
- Rozumiem, choć myślę, że zrozumiałaby. - stwierdził. Nie mógł tego samego powiedzieć o mężu blondynki, z nim nie zdążył przeprowadzić nawet kwadransa rozmowy twarzą w twarz i trudno było mu wykreować w swojej głowie jakiekolwiek założenia na temat strażaka.
- Dobrze, że zadzwoniłaś. A teraz przyjadę do siebie i będzie to jedna z nielicznych sytuacji, w których nie będę pytał o pozwolenie. - odpowiedział, nie chcąc jednak tak do końca stawiać kobiety przed faktem dokonanym. Nagłe pukanie do drzwi w środku nocy, bez żadnego wcześniejszego uprzedzenia też mogłoby dodatkowo zestresować kobietę. - Możesz ze mną rozmawiać przez cały czas. - zapewnił, a w tle mogła usłyszeć charakterystyczny dźwięk, zamykających się drzwi w samochodzie. - Gdybyś w tym czasie zasnęła, to po prostu wrócę do domu. - dodał.
Nie komentował tematu odwodnienia, ale zależnie od tego, jak wiele łez Julia już wylała, może mieć również deficyty soli w organizmie, nie mówiąc już o ogólnym wyczerpaniu. Nad tym wszystkim Aiden planował pracować krok po kroku. Najpierw jednak chciałby się dowiedzieć, co tak naprawdę doprowadziło kobietę do tego momentu.
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała, że Ainsley by zrozumiała i że jej wrodzony takt skłoniłby ją do tego, by nie zadawać zbyt wielu intymnych pytań. Od tego właśnie byli przyjaciele i Julia była przekonana, że pomimo oczywistych różnic obie łączy je relacja tego typu. Wprawdzie nigdy nie padły między nimi żadne deklaracje- nie były przecież w podstawówce, by składać sobie przysięgi za pomocą małego paluszka- ale dobrze wiedziała, że Atwood (już Remington) skoczyłaby za nią w ogień w razie potrzeby.
Tyle, że najpierw trzeba by było tę potrzebę nazwać i zdiagnozować problem, a Julia z uporem maniaka powtarzała, że wszystko jest w porządku. Sam fakt, że zadzwoniła do Aidena uznawała za wielkie, wręcz narodowe święto, bo zazwyczaj po prostu otworzyłaby butelkę drogiego i paskudnego alkoholu pijąc ją na zmianę ze środkami na sen. To jednak prowadziło donikąd i dojrzałość Julii po raz pierwszy objawiła się w tym, że zdecydowała się poprosić kogoś o pomoc.
Kogoś, kto od wesela tak skutecznie mieszał jej w głowie, że wyczekiwała spotkań z nim i gdy dość dobitnie stwierdził, że właśnie do niej jedzie, poczuła po części panikę, a to nie był stan, który zbyt często u niej gościł.
Rozejrzała się za koszulą, którą zarzuciła na swoje nagie ramiona, bo to jeszcze nie był czas, by epatowała przed nią swoją cielesnością, nawet jeśli tamtego dnia dość odważnie planowała ich pierwszą, wspólną noc. Plany jednak uległy tak diametralnej zmianie, że doszła do wniosku jak zgoła trudniejsze będzie obnażenie się przed nim psychicznie. Mimo tego jednak wcale nie protestowała, bo wiedziała, że potrzebuje jego obecności.
Niezależnie od tego jak po tym wszystkim miała rozwijać się ich relacja.
- To nie jest tak, że za często pytasz - zaważyła więc tylko i gdyby sytuacja była inna, pokusiłaby się o uśmiech. Nie pytał, gdy zagarniał ją w swoje objęcia, gdy jego dłoń lądowała na jej udzie czy gdy wreszcie po raz pierwszy ją całował. Bynajmniej nie uważała tego za wadę.
- I wiesz, chciałabym zasnąć, ale takie atrakcje chyba mnie dziś nie dotyczą - nadal starała się zachować twarz, a przynajmniej zachowywać się jak kobieta, którą mógł chcieć, a nie ofiara, którą się czuła. Nie wiedziała jednak na ile starczy jej tego pieprzonego wigoru, gdy w szpitalu była zmuszona do pacyfikowania Dillona i do obserwowania Flanna, który wydawał się tak przytłoczony jak nigdy. - A ty Aiden… Jesteś naprawdę porządnym facetem - dodała i chciałaby to skomentować jakoś lepiej, ubrać w słowa to, ile znaczył fakt, że w środku nocy do niej jedzie, ale coś dławiło ją wyjątkowo w gardle i nie była w stanie tego sformułować lepiej.
Mogła tylko już czekać na niego, choć jak obiecał, nie rozłączał się z nią przez cały czas.

Aiden Thompson
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
Z całego tego towarzystwa, które Aiden poznał kilka dobrych godzin temu, to właśnie Ainsley zrobiła na nim najlepsze wrażenie. Dobrze jej z oczu patrzyło i widać było, że potrafi panować nad sytuacją w kryzysowych sytuacjach. Poza tym już kiedyś — to było, zdaje się podczas ślubu — Julia mówiła o roli przyjaciół w jej życiu, że nie ma ich znowu tak dużo, a już na pewno starannie dobiera grono, przed którym pozwala sobie na okazanie słabości. Thompson szybko awansował do tego grona, tak mu się przynajmniej wydawało, skoro zadzwoniła do niego zapłakana. Bynajmniej nie traktował tego jednak jako powód do chełpienia się, bo właśnie zachowanie w tych momentach definiuje słuszność trafienia do grupy najbardziej zaufanych osób.
Poza tym Aiden nie robił tego dla poklasku. Zachowywał się w ten sposób wobec wszystkich ludzi, których darzył sympatią. Trochę gorzej mu szło w przypadku własnego syna, ale teraz już wychodzili na prostą, dlatego gdy zaparkuje pod domem Julii i rozłączy się, to napisze szybką wiadomość do syna, który spodziewał się zastać rano ojca przy kuchennym stole, z kubkiem kawy w ręku. Do tego czasu Aiden prawdopodobnie nie wróci, a nawet jeśli miałby wrócić, to pewnie padnie po dyżurze i całej tej nocy.
Był jeszcze jeden powód, dla którego lekarz zdecydował się wsiąść w samochód. Założył, że rozmowa w cztery oczy będzie w jakimś stopniu łatwiejsza. Być może się mylił, nie znał perspektywy Crane, ale nie widząc jej twarzy, czuł, że nie odbiera pełnego przekazu. No i ostatnia rzecz związana była, z tym że gdyby faktycznie potrzebowała pomocy medycznej, to dużo łatwiej będzie mu reagować, mając Julię na wyciągnięcie wzroku.
- Odmówiłabyś, gdybym zapytał, czy mam przyjechać? - zagaił.
Są sytuacje, w których zamiast pytać, trzeba dobrze odczytywać sygnały i intymny taniec czy pocałunki poprzedzone były tym, że chirurg odebrał sygnały, z których wynikało, że kobieta nie byłaby nic przeciwko tym gestom. Czytanie sygnałów przez telefon było dużo trudniejsze, a poza tym maniery nakazywały mężczyźnie w wielu momentach, chociażby grzecznościowo zapytać, czy ktoś nie ma nic przeciwko czemuś.
- W takim razie zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby Cię dotyczyły. - zapewnił. Nie miał w samochodowej apteczce środków nasennych, bez recepty w całodobowej aptece też dostanie tylko ziołowe specyfiki, ale będzie próbował spełnić swoją obietnicę w inny sposób.
- Kiedy Ty jesteś oparciem dla przyjaciela, w końcu sama potrzebujesz złapać czyjąś pomocną dłoń. - powiedział zgodnie z prawdą. Aidenowi też kiedyś ktoś pomógł i w ten sposób stajemy się dla siebie lepsi. -Gdybym mógł jakoś pomóc Desiree, niekoniecznie nawet w samym szpitalu w Cairns, to możecie na mnie liczyć. - powiedział. To był może ten moment, w którym Aiden w najlepszy możliwy sposób wykorzysta swoje kontakty w świecie medycyny. Desiree na to zasługiwała, sama robiła dla pacjentów wiele dobrego.
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Dobrze wiesz, że nie odmówiłabym - odpowiedziała kładąc nacisk na dwa ostatnie słowa. Niezależnie od tego jak była złakniona czyjejś obecności i jak bardzo samotna tej jednej konkretnej nocy, nie traktowała Aidena jako jedynie koło ratunkowe. Od pewnego czasu (a konkretniej od wesela) spotkania z nimi stały się dla niej przyjemnością i mogła stwierdzić, że zdecydowanie uzależnia się od jego towarzystwa. Wprawdzie ich wspólne plany spaliły na panewce (przynajmniej na razie), ale i tak czuła się lepiej na myśl o tym, że to właśnie on będzie jej towarzyszył.
Może tylko nie do końca wierzyła w to jego zaklęcie, że da radę zasnąć, ale nawet i ta bezsenna noc miała wydać się mniej straszna, gdy będzie tuż obok niej.
- Wiesz, co jest zabawne? - tym razem to ona zagadnęła jego. - Przypuszczałam, że nasza pierwsza noc skończy się brakami we śnie, ale nie w ten sposób - i po części poczuła się na dodatek okradziona również z tego, z tego podekscytowania, które towarzyszyło jej, gdy faktycznie o nim fantazjowała i była gotowa przeklinać cały świat.
Tyle, że Julia nigdy aż taką egoistką nie bywała i nie mogła wyrzucić z pamięci twarzy Dillona czy Flanna, a każda ta migawka sprawiała, że oddychała płycej. Już dawno pogodziła się z atakami paniki, ale bardzo musiała się pilnować, by znowu nie myśleć, że umiera.
Westchnęła i zacisnęła palce na papierosie, choć po powrocie ze szpitala nie zapaliła ani jednego.
- Nie jestem w tym dobra - przyznała, gdy zasugerował jej łapanie czyjejś dłoni. - Odkąd pamiętam, zawsze wolałam być tą, która sobie ze wszystkim radzi sama. Flann zawsze powtarzał, że ta niezależność mnie zabije i proszę, chyba miał rację - zaśmiała się dość gorzko, bo faktycznie przez telefon pewne emocje były nie do przekazania. Jak i łatwiej było udawać pogodę ducha, choć po zakryciu słuchawki tłumiła płacz, zwłaszcza gdy temat zszedł na Desiree i jej powrót do zdrowia.
- Nie mam pojęcia nawet, jak wygląda sytuacja - przyznała. - Widzisz, Flann jest kimś obcym w świetle prawa, a jej brat i jedyna rodzina… On ją musiał reanimować na miejscu zdarzenia i jest w opłakanym stanie - nie wiedziała czy wyraża się precyzyjnie, ale trudno było opisać traumę Dillona i jednocześnie jego zdenerwowanie, które próbowała pacyfikować dłonią, opatrywaną z taką czułością przez Aidena. Nie żałowała ani przez sekundę tego uderzenia i tego, że próbowała go przywołać do porządku, ale to jeszcze bardziej sprowadziło ją na samo dno. Nie mogła się po tym wszystkim pozbierać, a telefon ciągle trzymała w pogotowiu mając nadzieję, że przynajmniej ktoś zadzwoni i jej powie, że Desiree obudziła się po operacji.
- Na razie wiem tylko o operacji serca i o rozległych śladach uderzeń czymś ciężkim. On ją skatował, Aiden - i chyba wreszcie pozwoliła sobie na te słowa, nie użyła ich przecież ani przy jej partnerze ani przy bracie, a teraz gdy wybrzmiały, poczuła, że nie da rady i wyszła przed dom próbując zaczerpnąć oddechu, bo to było dla niej za wiele.
I budziło tyle wspomnień, że czuła ból złamanego wtedy żebra, które teraz przypominało o sobie przy braniu krótkich i płytkich oddechów.
chirurg plastyczny już nie na urlopie — Cairns Hospital
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Już nie taki nowy w mieście chirurg plastyczny, który ma farmę owiec i wrócił do zawodu. Prywatnie chce być szczęśliwy, ale skutecznie ktoś mu ciągle to uniemożliwia.
- Właśnie nie jestem pewien. - stwierdził. Właśnie chodziło o to, że w kwestiach towarzyskich, Julia może i z chęcią przystałaby na jego ofertę, ale gdy łączy się to z przyznaniem do własnej słabości, to już ludziom nie zawsze przychodzi do tak łatwo. Aiden też nie miał wielu takich osób w swoim życiu, którym bez większych wątpliwości mógłby się zwierzyć, no i o których pomoc mógłby poprosić o każdej porze dnia i nocy. Ci wszyscy ludzie, których spotykał na sympozjach, imprezach i konferencjach, to zupełnie inny rodzaj relacji. No i ludziom, z którymi potencjalnie mógłby robić jakieś interesy, chyba po prostu wolałby nie zwierzać się ze swoich bolączek. Tutaj znowu pojawia się osoba byłej żony Thompsona, bez której przyjaźni, mężczyzna mógłby nie przetrwać w Lorne Bay. Naprawdę był szczęściarzem, im więcej czasu mija od rozwodu, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że mało kiedy ma się tak dobre relacje z byłymi małżonkami.
- Gdybym miał obstawiać, to jeszcze kilka godzin temu powiedziałbym, że pojadę teraz w przeciwnym kierunku. - zgodził się ze spostrzeżeniem kobiety. Niczego jednak nie żałował, nie powinien i nie może wręcz wyrażać się krytycznie w tych okolicznościach. Julia poświęciła wszystko dla przyjaciół i to świadczyło o niej bardzo dobrze. Zresztą już tyle rozmawiali w ostatnim czasie, że nawet gdyby ta noc potoczyła się inaczej, to również mogliby spędzić ją na długich rozmowach.
- Za kilka minut będę. - powiedział, słysząc, że kobieta znów zanosi się płaczem. Choć byli tylko na łączach, to Aiden czuł ten ból. Serce mu się łamało na myśl, że w ogóle są ludzie, którzy zdolni są do tak okrutnych czynów i niszczą tym samym życia wielu osobom. Milczał, a usta miał zaciśnięcie w cienką linię, czując złość na to, co się stało Desiree i jak przeżywa to Julia oraz bliscy lekarki. Chciałby coś z tym zrobić, chciałby wymierzyć sprawiedliwość również w imieniu tamtej dziewczyny sprzed roku. Dlatego właśnie jutro w szpitalu dowie się wszystkiego i wtedy będzie konkretnie wiedział, w jaki sposób może pomóc samej Desiree. A tej nocy postanowił skupić się na Julii. - Zawsze można to zmienić. Wiesz, nigdy nie jest za późno na to, ażeby nauczyć się prosić o pomoc. - stwierdził. Oczywiście, to nie było łatwe. Każdy ambitny człowiek ma to poczucie, że powinien być samowystarczalny, ale tak nie jest. Prawie czterdziestosiedmioletni Aiden ma już tę świadomość, ale w przeszłości kompletnie nie rozpatrywał życia w takich kategoriach.
- Jutro na dyżurze spróbuję się dowiedzieć o szczegółach. Upewnię się też, że pobrano próbki, bo jeśli w grę wchodzi ratowanie życia, to niekoniecznie myśli się o takich sprawach. A jednak tego, który jej to zrobił, powinna dosięgnąć kara. - zapewnił. Mocno ściskał dłońmi kierownicę, a im mniejsza odległość dzieliła go od domu Julii, tym bardziej był zły na siebie, że to tak długo trwa. W ogóle miał teraz poczucie, że nie powinien jej zostawiać, a jednak wcześniej uważał za racjonalne wycofanie się i nierobienie za przyzwoitkę.
W końcu w oddali zaczęła majaczyć mu nadmorska willa Julii, ta jedyna bez basenu i to było tylko kwestią sekund, aż zaparkuje na podjeździe.
sex on the beach
pif-paf#8372
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Wiedziała doskonale do czego pije mężczyzna i nie bez powodu się do tego nie odnosiła. W końcu odsłanianie się przed kimś było nie lada wyzwaniem, zwłaszcza gdy było się Julią Crane i przez życie szło się zawsze na niebotycznie wysokich szpilkach i lekkim krokiem. Niezależnie od tego, ile mroku chowała w sobie i jak bardzo czasami cierpiała, nigdy nie okazywała tego ani publicznie ani w gronie najbliższych przyjaciół. Kiedyś klucz do jej zrozumienia dzierżył Flann, ale jasnym było, że nie może mu zawracać głowy swoimi zmartwieniami, które i tak plasowały się żałośnie nisko.
Powinna wziąć się w garść, zdecydowanie, bo będzie jej potrzebować, nie tylko ze względu na Desiree, ale swoją pracę.
Najwyraźniej jednak łatwiej było pomyśleć niż zrobić, bo dalej w głowie odtwarzała słowa Dillona, które przypisywały winę jej. Wiedziała, że zostały one wypowiedziane w gniewie, ale zapadły jej głęboko w pamięć i doprowadziły do tego, że sama zaczęła się nakręcać.
Tyle mogła, nie zrobiła absolutnie n i c.
- Masz rację - odpowiedziała więc powoli na jego spostrzeżenie odnośnie tego, że mogła mu nie zaproponować przyjazdu do niej. - Nie wiem czy zdobyłabym się na odwagę, by proponować ci to, ale to tylko dlatego, że nie chcę, byś postrzegał mnie inaczej. Chciałabym być znowu tą kobietą, którą zabierasz na kolację - westchnęła i bardzo chciała skupić na tym uwagę i na Aidenie, ale nadal przed oczami miała skatowaną dziewczynę. Widziała ją tylko przelotnie, ale to był jeden z obrazów, który wrył się pod jej czaszkę i teraz nawet nie pomagało chłodne powietrze z zatoki. Nadal widziała Desiree podłączoną do aparatury i Flanna, który pytał jak to może nie przeżyć, zupełnie jakby ta trauma wyzwoliła w nim jakiegoś małego chłopca.
Bólu było sporo i zaciskała wręcz pięści do białości próbując uporać się z tą falą i z tym pieprzonym płaczem, który rozrywał ją od środka. Na chwilę wręcz wyłączyła się z rozmowy i dopiero jego słowa o pojmaniu sprawcy, zwróciły jej uwagę.
- Myślisz, że to tak działa? Nie znajdą go, nic z tym nie zrobią… i to wszystko moja wina - pokręciła głową i próbowała objąć się ramionami czekając aż wreszcie samochód Aidena podjedzie pod jej dom. Gdy to zrobił, czekała jednak grzecznie, by wysiadł i dopiero wtedy uniosła się z kamiennych schodów i ruszyła do niego.
Już go witała cześć i pocałunkiem, ale miała wrażenie, że faktycznie to działo się w innej epoce. W takiej, w której wystawa była jej priorytetem, a teraz była o krok od przełożenia jej i zaszycia się na dobre w tym domu, gdzie wreszcie z jego pomocą może uporałaby się z przejmującym poczuciem winy. Tak wielkim, że z trudem przełknęła ogromne łzy na jego widok próbując się ogarnąć. To nadal była Julia, która nie lubiła się uzewnętrzniać, choć jej malarska wrażliwość wręcz w niej teraz pulsowała, gdy okrutna wyobraźnia podsuwała jej wciąż te same obrazki w kółko.
Była tym tak oszołomiona, że wreszcie na powitanie oparła głowę o jego pierś.
- Dobrze, że jesteś - i choć przyznawała mu się do tego, że nie była pewna czy go o to poprosi, teraz czując zapach jego perfum wiedziała, że go potrzebuje i była mu wdzięczna za to, że przyjechał.
Na razie jednak wyczerpała limit słów, od dwudziestu czterech godzin była na nogach, więc tylko delikatnie wskazała na drzwi i dopiero, gdy je przekroczyli, odkleiła się od niego.
Nawet nie wiedziała, ile to wysiłku ją kosztowało.
ODPOWIEDZ
cron