pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
002.

farmer's little helper
{outfit}
Niemal od momentu, w którym przyszła na świat, miała świadomość tego, że na swoich rodziców nie będzie mogła liczyć. Matka zniknęła z obrazka jeszcze zanim Gael zdążyła się do niej przywiązać, a teraz, kiedy była już sporo starsza, wydawało jej się, że nawet własnej rodzicielki nie pamięta. Nie żałowała tego jednak, ponieważ nie uważała, że osoba, która zdecydowała się z dnia na dzień porzucić własną rodzinę, zasługiwała choć w najmniejszym stopniu na to, by zostać zapamiętaną. Jej ojciec zresztą też nie zasługiwał na pochwały. Choć był na miejscu, nigdy jakoś szczególnie nie interesował się własną rodziną, większość wolnego czasu spędzając na włóczeniu się po okolicznych rowach na skutek własnego pijaństwa. Była to jedna z tych rzeczy, których Fernsby się wstydziła - choć nie miała wpływu na to, w jakiej urodziła się rodzinie, nie lubiła o tym opowiadać, ponieważ było jej zwyczajnie wstyd. Na szczęście wyrosła już z przeświadczenia o tym, że to ona była niewystarczająco dobra i dlatego jej bliscy z taką łatwością od niej uciekali.
Nie chciała jednak brać z nich przykładu. Nie chciała dać swojemu rodzeństwu odczuć, że była taka sama jak ich rodzice, dlatego za punkt honoru obrała sobie zadbanie o ich dobro. Łapała się każdej pracy, jaką udało jej się znaleźć, więc poza dwoma etatami, które ciągnęła na porządku dziennym, często też wykonywała inne, drobniejsze zadania, które miał dla niej ktoś znajomy. Dziś właśnie w taki sposób znalazła się na farmie Maeve, która w tym roku bardzo obficie obrodziła, zatem jej rodzina potrzebowała rąk do pracy. Nie była to łatwa robota, ale skoro miała skutkować zarobkiem, Gael nie zamierzała się migać. Wręcz przeciwnie, od bladego świtu znajdowała się na polu, uwijając się przy tym jak mrówka. Dopiero w południe słońce zaczęło zbyt mocno jej doskwierać, dlatego pozwoliła sobie na chwilę przerwy. Przysiadła na niewielkiej, drewnianej ławeczce i sięgnęła po butelkę wody, z której upiła kilka większych łyków. Mniej więcej wtedy w zasięgu wzrok pojawiła się Maeve. - Żaden ze mnie rolniczy specjalista, ale właściwie dlaczego nie robicie tego maszynowo? Nie byłoby wam łatwiej? - zapytała, unosząc ku górze jedną brew. Tak jej się wydawało, ale zgodnie z tym, co mówiła, ani trochę nie

bibliotekarka — dom kultury
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#5

Szczerze? Maeve nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jakie ma szczęście posiadając obydwoje rodziców. Kochających ją, wspierających. Pozwalających by nadal mieszkała w rodzinnym domu bez dokładania się do rachunków, chociaż miała już dwadzieścia jeden lat, była dorosła i tak naprawdę mogłaby już sama zacząć żyć na własny rachunek. Nie wiedziała, jakie ma szczęście, ale być może tak było lepiej. Gdyby zdawała sobie z tego sprawę, mogłaby stać się osobą próżną, wywyższającą się i szydzącą z tych, którzy mieli od niej gorzej. Chociaż to akurat w większości zależało tak naprawdę od wychowania i znowu - miała ogromne szczęście, że urodziła się w rodzinie, która może nie była bardzo bogata w pieniądze, ale na pewno w empatię i współczucie dla innych ludzi. Być może dlatego wywyższanie się po prostu nie leżało w jej naturze. A jeśli nawet kiedyś sprawiałaby takie wrażenie, to na pewno nie byłoby specjalnie. Maeve mówiła to, co jej ślina na język przyniesie, często wypowiadając swoje myśli na głos. A to, że te myśli lepiej brzmiały w jej głowie niż gdy wypowiedziała je głośno, to już historia na inną książkę.
Lubiła czas zbiorów. Wcale nie dlatego, że głównie siedziała na trawie na dupsku i gadała głupoty do osoby, która najbliżej niej zbierała nieszczęsną kukurydzę. Na farmie Halsworthów było wtedy pełno ludzi, a ona bardzo lubiła ludzi i było to miła odmiana, bo tak była z rodzicami na tej farmie sama, sporadycznie odwiedzana przez rodzeństwo. A w tym roku było jeszcze więcej ludzi niż zazwyczaj, bo może i rodzinna farma była mała, jednak dosyć mocno obrodziła.
Szczerze mówiąc zdziwiła się, że nie widzi nigdzie Lenny’ego i Thadda, ale ten pierwszy pewnie był zajęty zbyt dorosłymi sprawami, by Maeve mogła je zrozumieć, a drugi nie powiedział nawet rodzicom o swoim powrocie do Lorne Bay. Jak się w końcu tu pokaże, to będzie mogła spojrzeć mu z wyższością w twarz, bo ona wcale nie jest żadną plotkarą i nic nikomu nie powiedziała! Nawet jeśli kłamała i plotkarą była. I właśnie na plotki postanowiła podejść do Gael, kiedy tylko zauważyła, że dziewczyna robi sobie przerwę. Cóż, plotki to może za dużo powiedziane, ale o pierdołach Maeve lubiła gadać zawsze.
- Byłoby, ale nasze maszyny są strasznie stare a na nowe nas nie za bardzo stać. Zresztą, tata mówi, że nie opłaca się na nie wydawać tyle pieniędzy, bo nasze pole kukurydzy jest za małe. No i jak tam? Dużo zebrałaś? Oooooo, całkiem sporo! Wiesz, tak myślę, że posiedzę sobie tutaj i dotrzymam ci towarzystwa, hm? W sumie to tata poprosił żebym wam pomogła trochę, co jest bez sensu, bo tyle tutaj ludzi, no ale jak prosi to mu przecież nie odmówię - uśmiechnęła się szeroko ale zamiast zabrać się do pracy, rozłożyła sobie mały kocyk na trawie i na nim usiadła.

Gael Fernsby
pokojówka & barmanka — la costa motel & rudd's
23 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Pracuje na dwa etaty i stara się ogarnąć dom, w którym czeka na nią młodsze rodzeństwo, bo rodzice zawiedli ją już dawno.
Gdyby ktoś zapytał ją o zdanie, na pewno stwierdziłaby, że to wcale nie wychowanie wpływa na to, w jaki sposób ukształtuje się charakter człowieka. Ona bowiem nie posiadała ze strony rodziców żadnego wsparcia, ponieważ tych nie było, kiedy Gael ich potrzebowała. Idąc tym tropem, sama również powinna zniknąć, kiedy robiło się zbyt poważnie, a jednak dźwigała na własnych barkach ciężar, jakim było zajmowanie się młodszym rodzeństwem, które przecież naprawdę jej potrzebowało. Poświęcała się dla innych, choć w głowie powinna mieć wyłącznie czubek własnego nosa, bo właśnie tak zachowywali się jej rodzice. Była od nich zdecydowanie lepsza, ale to i tak nie sprawiło, że czuła się wystarczająca.
Wciągnęła głębiej powietrze, odrobinę przytłoczona pogodą. Ciepło dawało jej w kość, a w połączeniu z pracą fizyczną wydawało się nie do zniesienia, ale mimo to Fernsby nie zamierzała wycofywać się z zadania, którego się podjęła. Część jej rodzeństwa - ta starsza - dokładała się do domowego budżetu, ale nie były to ogromne sumy, dlatego Gael potrzebowała pieniędzy. Potrzebowała każdego grosza, który mógłby jakoś pomóc jej w utrzymaniu rodziny, którą miała na swojej głowie. To oznaczało, że musiała chwytać się różnych prac, nawet tych, które nie wydawały się przyjemne. Zbieranie kukurydzy bez wątpienia można zaliczyć do tej grupy, dlatego brunetka w końcu potrzebowała złapać oddech. Inaczej w końcu by się wykończyła. - Może i jest małe, ale popatrz tylko… Wygląda trochę tak, jakby Jaś Fasola sprzedał twojemu ojcu jakieś magiczne nasiona - stwierdziła, wyginając usta w łagodnym uśmiechu. Kątem oka obserwowała to, jak Maeve zajmuje miejsce, bynajmniej nie zamierzając komentować tego, że nie rwała się do pomocy. To był ich rodzinny biznes, a skoro woleli zapłacić komuś innemu, zamiast samodzielnie się tym zająć, było to ich prawo. Zresztą, dla Gael była to korzystniejsza sytuacja, bo dzięki temu mogła zgarnąć parę groszy. Ciężką pracą, ale jednak! - Co wy tak właściwie później z tym robicie? - zapytała, bo przecież średnio znała się na rolnictwie i nie wiedziała, co z taką kukurydzą można zrobić. Pewnie dało się to sprzedać na jakieś przetwory, ale czy to w ogóle było opłacalne? Jeśli tak, może sama powinna zagonić swoje rodzeństwo do takiej roboty? Szkoda tylko, że znając ich zapał, prędzej czy później i tak skończyłaby nadzorując to sama.

bibliotekarka — dom kultury
22 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bardzo możliwe, że Maeve myślałaby w taki sam sposób jak Gael, gdyby… Cóż, gdyby na własnej skórze przeżyła to samo co dziewczyna. Nie przeżyła, a ponadto nie miała żadnego pojęcia o jej życiu, więc nie mogła zrozumieć innego punktu widzenia niż swój. Ten, który wyrobiła na własnych obserwacjach i doświadczeniach. A że to podpowiadało jej, że wychowanie przez rodziców ma ogromne znaczenie, nie było już jej winą. Nie znała przecież osobiście innych realiów. Czy zrozumiałaby gdyby Gael opowiedziała jej o swoich doświadczeniach? Być może. Tylko to by było trochę jak czytanie o tym w książce. Nawet gdyby wiedziała, że opowieści koleżanki nie są fikcją literacką, byłyby dla niej w pewien sposób abstrakcją. Bo prawda była taka, że Maeve nie miała zielonego pojęcia o tym, jak okrutny potrafi być prawdziwy świat. Była chowana trochę pod kloszem przez rodziców oraz starsze rodzeństwo. Była tak słodko naiwna, że uwierzyłaby nawet podejrzanemu typowi, gdyby ten zapraszał ją do czarnego samochodu. A przecież czytała o tym motywie w wielu książkach i teoretycznie wiedziała, żeby nie wsiadać do czarnych, podejrzanych pojazdów. Nie miała twardej dupy i szczerze? Nie jestem przekonana, czy tak do końca poradziłaby sobie, gdyby musiała wyprowadzić się z rodzinnego domu.
- No coś w tym jest, ale… Gdyby to były magiczne nasiona od Jasia Fasoli to raczej oglądałybyśmy całe pole z góry - zaśmiała się, przypominając sobie znaną wszystkim baśń. Zrozumiała aluzję, oczywiście, że tak. Ale jako znana bookstagramerka (wcale nie, nie miała nawet 300 obserwujących) i samozwańcza strażniczka literatury czuła się w obowiązku doprecyzować myślenie Gael. I to nie było tak, że zamierzała cały czas siedzieć na dupsku i nic nie robić. Miała szczery zamiar naprawdę pomóc zbierać tę kukurydzę, po prostu… Jak ją brał słowotok to czasem zapominała co miała zrobić i tak bezwiednie nie robiła nic, tylko gadała.
- I nie wiem szczerze mówiąc, czy chciałabym żeby to faktycznie były magiczne fasolki Jasia. Nie chciałabym spotkać siedmiogłowego smoka. Chociaż z drugiej strony to moje ulubione magiczne stworzenia i gdybym żyła w takiej książce fantasy to na pewno bym takiego miała. A co robimy potem z kukurydzą nie mam zielonego pojęcia. Musiałabyś zapytać mojego taty. Może sprzedają to potem do jakiś producentów czy coś? Wiesz, jak kupujesz kukurydzę w puszce na przykład, no to ta puszka jest z jakiejś firmy. No a ta firma nie zbiera sama sobie tej kukurydzy tylko tacy farmerzy jak mój tata właśnie. Więc może tak to działa, ale raczej na pewno mnie nie słuchaj, bo ja to się na tych rzeczach nie znam. I pewnie myślisz, że to dziwne, skoro powinnam mieć informacje z pierwszej ręki, ale tak jest niestety. Ja to w ogóle i tak nie przepadam za bardzo za kukurydzą. A ty? - potrafiła wypowiedzieć tyle słów na sekundę, że czasami można było odnieść wrażenie, że w ogóle nie łapie przy tym oddechu. A ona po prostu nie wiedziała w którym momencie przestać. Zresztą, pytanie kluczowe było, czy w ogóle chciała przestać gadać.

Gael Fernsby
ODPOWIEDZ