eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
#23


- No rusz ten swój podstarzały tyłek żołnierzyku - powiedział zatrzymując się żeby poczekać na Thada przy skręcaniu w jakąś mniej zarośniętą ścieżkę. Chciał pokazać przyjacielowi okolicę Tingaree, a że okolica w większości była pokryta lasem deszczowym, to nie mieli za bardzo gdzie się kręcić. James wybrał więc opcję ze starą, dobrą przechadzką zamiast siedzenia w jakimś barze z piwskiem w ręku. Prawda była taka, że Thad był pewnie w lepszej formie niż James i jedyne co działało na korzyść Diaminiego to fakt, że po prostu znał ten teren i dlatego mógł wyprzedzić kumpla. - Dobrze, że będziesz tu mieszkać. Przynajmniej w końcu nie będę jedynym samotnym typem w okolicy, wiesz jakie to meczące? Te wszystkie baby pukające co chwilę do moich drzwi. - Najlepsze jest to, że nawet nie kłamał. Serio siedział sobie w domu, nikomu nie wadził i nagle albo się jakaś zaplątała w lesie, albo wbijała do niego zapłakana w środku nocy, albo przyłaziła po randce z innym typem. Ciekawe miał to życie ten biedny James. Dlatego cieszył się z tego, że w końcu jest ktoś z kim może spędzać czas i całe szczęście ten ktoś jest facetem. Potrzebował męskich wypadów i rozmów z drugim mężczyzną, bo jak na razie był otoczony samymi kobietami i czasem to trochę potrafiło go przytłoczyć.
- Jak Ci się podoba w okolicy? - Zapytał, bo było to specyficzne miejsce, nie każdy czuł się tutaj dobrze. Jamesowi całe szczęście się tu podobało. Miał tutaj ciszę i spokój, bardzo to doceniał, bo po całym dniu pracy dobrze było się gdzieś zaszyć i odpocząć. Myślał, że życie tutaj wpłynie lepiej na jego wenę twórczą i stanie się inspiracją do tworzenia nowych obrazów czy pięknych zdjęć, ale niestety z tym dalej miał problem. Odkąd rozstał się z żoną, jakoś mu nie szło bycie artystą przez wielkie A. Skupił się na swojej galerii i wystawianiu obrazów innych osób, bo co mu innego pozostało.


thad halsworth
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
komandos SASR na urlopie — Australian Defence Force
34 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
i do this thing called whatever the fuck i want

who said it's a smart thing to do?
six
z James Diamini
you've got a friend in me, if you've got troubles, I've got 'em too

Uwielbiał dzikie zakątki Lorne. Od małego przy każdej nadążającej się okazji, zapuszczał się do lasu, na pola i łąki ciągnące się za rodzinną farmą, i znikał na długie godziny, za co zwykle później dostawał burę. Rodzice sądzili, że uciekał, próbując wymigać się od obowiązków w gospodarstwie — co po części było prawdą — ale zdaje się, że chodziło o to, by po prostu uciec, na chwilę, na dłużej, jednego popołudnia odkryć zupełnie nowy kawałek świata. To było… ekscytujące. Dziś, gdy dziecięce eskapady zamienił na misje i operacje, podyktowane rozkazami, których nie wolno mu było powtórzyć, tingaree było ostatnim miejscem, do którego chciał wracać.
Ostatnim miejscem, które nazwałby domem.
Oczywiście był wdzięczny przyjacielowi, że pomógł mu z domkiem — rozpadającym się na wszystkie strony, świetnie wybrał! — nawet jeśli przed kolejnym wyjazdem zdążył tylko wrzucić swoje rzeczy, które po powrocie znalazł w garażu poupychane w workach — nie było ich wiele. Ich żałosny widok jedynie utwierdził go w przekonaniu, że jego życie od dawna toczyło się gdzie indziej. Dlatego też od razy przystał na propozycję Diaminiego, by ruszyć w teren, bo miał wrażenie, że jeszcze trochę, a udusi się w czterech, przesiąkniętych grzybem ścianach swojego nowego domu!
Jeszcze słowo, a będziesz zbierać własny z ziemi — mruknął, idąc za nim z pochyloną głową, co odgarniając sprzed twarzy gałęzie. Miał nadzieję, że brunet miał pojęcia, gdzie idzie, bo ścieżka nie wydawała mu się często uczęszczana… i przez chwilę pożałował, że nie namówił go na stare dobre, dobre… zimne piwo. Ostatnio często sięgał po alkohol, ale czy ktoś mógł mu się dziwić? Cholera, życie mu się rozpadło!
Słysząc słowa przyjaciela, nie mógł się powstrzymać i roześmiał się w głos, choć bez wesołości. Mimo wszystko doceniał tę… marną, bo marną, ale próbę pocieszenia go!
Wiesz, że wciąż jestem żonaty, tak? — zapytał, posyłając mu znaczące spojrzenie, choć uśmiechał się kątem ust, bo spodziewał się, że przyjaciel, o ironio, noszący podobny bagaż doświadczeń, zaraz odparuje mu jakąś kąśliwą uwagą, w stylu „jakie wciąż, chciałeś powiedzieć: jeszcze”, czy coś równie błyskotliwego! — Ta. To musi być straszne… — mruknął, wzdychając teatralnie i mijając przyjaciela, nawet pokrzepiająco poklepał go po ramieniu, żeby uwiarygodnić współczucie w swoim głosie, ale po chwili parsknął śmiechem i poszedł dalej. Widoki było… nienajgorsze. Tak, to dobre słowo! Trudno było mu zachwycać się tym miejscem, gdy… — Oddałbym wszystkie te widoki za własne łózko, wiesz o tym — odparł, gdy przystanął na moment i rozejrzał się, chcąc dać okolicy jeszcze jedną szansę… ale nie, nic z tego.
pinata
m.
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James wybuchł głośnym śmiechem i aż pokręcił głową. - Chciałbym to zobaczyć - odpowiedział, chociaż oczywiście w życiu nie miał w planach bić się z własnym przyjacielem, poza tym, pewnie by przegrał. Może i chodził na siłownie, może i był w wojsku, może i brał czynny udział w misjach na bliskim wschodzie, gdzie strzelał do ludzi, to jednak brzydził się przemocą. Został żołnierzem tylko po to, by zadowolić ojca i nieco mu się przypodobać, chciał być przez niego akceptowany i dlatego poszedł w jego ślady. Męczył się tam i w końcu zrozumiał, że wojsko nie było dla niego i wziął życie we własne ręce, dorósł na tyle, by robić zawodowo to co sprawiało mu przyjemność.
Machnął ręką. - I co z tego masz? - Zapytał, bo on z doświadczenia wiedział, że jak para zaczyna się od siebie oddalać, to nigdy nie świadczy to o niczym dobrym, a jednak jego przyjaciel zamiast mieszkać z żoną to wolał wybrać jakąś chatkę pośrodku dziczy. - Co ta u żony? - Domyślał się, że Thad nie miał zbyt wielu informacji o tym co się dzieje w życiu jego drugiej połówki, chociaż James mógł się też mylić. Gdyby ktoś go zapytał o zdanie to Diamini radziłby przyjacielowi dogadać się z małżonką. On do teraz mocno żałował, że rozwiódł się z Selene, która była miłością jego życia. Gdyby mógł cofnąć czas to, by to zrobił i nigdy nie podjąłby tak durnej decyzji. - No żebyś wiedział, kobiety potrafią być męczące - wywrócił oczami i westchnął sobie, bo taki był z niego biedak. Nic tylko mu współczuć. - Aż się boję co będzie na stare lata jak pojadę kiedyś do sanatorium, tam to dopiero będę mieć branie - teraz to już sobie zaczął żartować, bo nie był do końca pewien czy dożyje czasu, w którym będzie mógł pojechać sobie do jakiegoś Australijskiego Ciechocinka żeby poreperować zdrowie i pospacerować po deptaku. - Dobra, następnym razem zabiorę Cię do Ikei - rzucił żartem i tym razem to on poklepał mężczyznę po ramieniu. Ściągnął też z siebie plecak, który otworzył i wyciągnął z nich dwie butelki piwa. - Może teraz Ci sie widok bardziej spodoba - rzucił i otworzył obie butelki używając klucza do mieszkania, a później podał jedną z nich kumplowi. Sobie wziął drugą i od razu napił się łyka siadając na jakimś kamieniu. - No więc co planujesz zrobić? - Zapytał przyglądając się mężczyźnie przez chwilę, a później przeniósł spojrzenie na krajobraz, który mu się akurat bardzo podobał.

thad halsworth
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
ODPOWIEDZ