barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
#1 i uwaga, bo to ważne... taki włos i taki ciuch


Nie było go w mieście przez trochę. Kilka miesięcy zapakował swojego kampera i wyjechał kręcąc się najpierw po Australii, a później wyjeżdżając na dwa miesiące do Stanów. Dlaczego tak nagle po prostu zniknął? Poczuł, że musi to zrobić, bał się, że jeżeli zostanie w Lorne Bay na dłużej to nigdy już stąd nie wyjedzie, a przecież planował mieszkać w tej zabitej dechami wiosce tylko przez chwilę, by zamknąć sprawy po śmierci jego babci. Zasiedział się tu o wiele dłużej niż powinien, a wszystko przez pewną okropną babę, która już wtedy z dnia na dzień stawała się mu bliższa i gdy zdał sobie sprawę do czego to może prowadzić to po prostu się spakował i wyjechał. Gówno to jednak dało, bo odległość wcale nie sprawiła, że przestał o dziewczynie myśleć. Wracała do niego, gdy tylko chociaż na chwilę zostawał sam więc podczas swojej podróży starał się być samotnym jak najrzadziej. To mu się akurat udawało. Poznał wiele fajnych osób, zwiedził super miejsca i bawił się fantastycznie... na tyle na ile mógł czując, że coś jest jednak nie tak.
Myślał, że podróże nigdy go nie zmęczą. Uważał, że jest stworzony to życia w drodze jak typowy cygan... co w sumie nie byłoby niczym dziwnym, bo jednak miał w sobie trochę cygańskiej krwi. Może było jej za mało, żeby ciągle jeździć po świecie i nigdzie nie mieć swojego miejsca na stałe, a za dużo, by ustatkować się i zostać w jednym miejscu. Czuł sie jakby żył między dwoma światami i stał jedną nogą w jednym, a drugą w drugim nie mogąc wybrać gdzie woli być. W końcu jednak postanowił coś zmienić, spróbować postawić wszystko na jedną kartę i dlatego wrócił do Lorne swoim kamperem, który zaparkował dokładnie w tym samym miejscu, w którym mieszkał wcześniej. Niewiele myśląc o tym co powinien zrobić zabrał jedną z kupionych za granicą butelek wódki i poszedł przywitać się ze swoją starą sąsiadką, która siedziała mu w głowie odkąd tylko opuścił Lorne Bay. Podszedł do jej drzwi i zapukał w nie dość mocno. - Mati! - Krzyknął głośniej, ale widział, że jej stary samochód stoi na podjeździe wiec wiedział, że jest w domu. Nacisnął więc klamkę, bo kiedyś wparowywał do niej na chatę nawet nie pukając więc teraz i tak był lepszy niż ostatnio! Wszedł do środka i w tej samej chwili zobaczył Mati, która właśnie wychodziła z łazienki. - Niespodzianka... - powiedział i uśmiechnął się do niej podnosząc nieco wyżej butelkę wódki, żeby zademonstrować, że nie przyjechał z pustymi rękami... niestety to co zobaczył trochę go zabolało, bo najwyraźniej dziewczyna nie była zadowolona z jego widoku.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
11.

Dla Mathildy to był jeden z niewielu dni, kiedy poprzedniego wieczora postanowiła nie zachlać pały. Wręcz przeciwnie. W pracy miała całkiem udany dzień, nie paliła nawet skrętów podczas zmiany i o dziwo… świetnie bawiła się z Diną, z którą akurat miały zmianę. Dzień się ciągnął jak smród po gaciach, w sklepie było mało klientów, więc panie miały okazję do tego, żeby poznać się nieco bliżej. No i tak się ze sobą zakolegowały, że w sumie to wyśmiewały Mateo i innych ludzi pracujących w sklepie. Mati dopiero teraz ogarnęła, że w sumie to mogło być nieco toksyczne, bo przecież w każdy inny dzień z Mateo dogadywała się całkiem zajebiście. No, ale nic. Czasu nie cofnie, a Dina była tak super, że nawet po pracy odwiozła ją do domu. Mati wyczuła vibe, że kobieta chciała wejść na jakąś kawę, albo alkohol, ale Brubaker nie miała na to ochoty. Takie znajomości miały swoje granice i Dina chciała tą granicę przekroczyć. Mati jej na to nie pozwoliła. W związku z tym, że miała dobry humor to nawet sobie posprzątała dom, umyła lodówkę i zapakowała nowe produkty, które tego samego dnia podwędziła z pracy. Przygotowała też kolację, którą zjadła ze smakiem, resztki zapakowała na jutro, bo miała wolne i postanowiła grać w Simsy. No i grała w te Simsy tak długo, że nawet nie ogarnęła, że jest czwarta nad ranem i wypada już się położyć spać.
Wstała w dobrym humorze jak typowa Barbie. Wierzyła, że ten dzień będzie naprawdę fantastycznym dniem. Mimo, że Mati było daleko do Barbie. Dobra, była Barbie, ale Kate McKinnon Barbie. Zjadła na śniadanie owsiankę, pooglądała TikToki na Instagramie, bo nie wiedziała, że TikTok jest osobną aplikacją i poszła w sumie na kibel. Załatwiła swoje sprawy i szczotkowała zęby kiedy usłyszała jakieś hałasy poza chatką. Nie miała okna w łazience, więc nie mogła wyjrzeć. Spodziewała się tego, że może przyjechali ludzie, którzy chcieli wykupić te tereny, żeby postawić tu bloki mieszkalne i którzy mieli właśnie zamiar namawiać tych biedaków na sprzedaż swoich ziem. Mati wiedziała, że taka akcja miała tu miejsce 20 lat temu, bo szalona sąsiadka jej powiedziała. Myła zęby dalej i przeraziła się nie na żarty kiedy usłyszała pukanie do swoich drzwi, a później swoje imię. Pierwsze co jej przyszło na myśl to to, że tata ją znalazł. Wypluła pastę do zlewu, otarła usta i w tym samym momencie, w którym wychodziła usłyszała jak ktoś sobie wchodzi do niej na chatę. Ludzie mieli ostatnio brzydkie zwyczaje.
W momencie, w którym zobaczyła jego twarz zaczęła kwestionować wszystko. Na początek swoje zdrowie psychiczne. Później uznała, że może jej problem z alkoholem i narkotykami jest tak rozległy, że nie musi pić i ćpać, żeby mieć pojebane wizje. Dawno o nim nie myślała. A przynajmniej starała się nie myśleć, bo Joshua jakimś cudem za każdym razem znajdował sposób, żeby na nowo zakraść się w jej myśli. Piękny chłopiec, którego prawie pokochała. Chłopiec, któremu była gotowa oddać swoje serce po tym jak już je brutalnie złamano. Chłopiec, który wyjechał bez słowa i zostawił ją samą z tym całym syfem.
-To nie jest niespodzianka. – Powiedziała w końcu, nawet nie ruszyła się z miejsca. Nie drgnęła, nie zmieniła miny. –Niespodzianki są miłe. Ta nie jest. – Podeszła do niego powoli. Zignorowała jego uśmiech, zignorowała butelkę wódki. Nie wiedziała czego się po niej spodziewał. Że się na niego rzuci? Że powie, że tęskniła i że się martwiła? Że będzie płakać? Dobra. Płakania, tęsknienia i martwienia się to mógł się spodziewać. Nawet teraz zbierało jej się na płacz. Głównie dlatego, że poza fatalną fryzurą wyglądał lepiej. Pachniał tak znajomo.
-Wypieprzaj stąd, Joshua. – Nie chciała, żeby sobie szedł, ale to miał być piękny dzień, a nie coś co zaczęła od łez, bo też już niestety jej poleciały. –Nie możesz sobie bez słowa wypierdalać i później wracać i oczekiwać chuj wie czego. – Dla podkreślenia swoich słów i dla zrobienia czegoś czego normalnie by nie zrobiła, postanowiła go uderzyć. Ale nie z liścia jak dramatyczna postać z telenoweli. Nie, Mathilda Brubaker sprzedała mu cios z pięści prosto w nos.

joshua flint
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Joshua czegoś się spodziewał, ale raczej nie tego, że Mati się aż tak na niego wkurwi. Nic przecież takiego nie zrobił! Przynajmniej w jego mniemaniu, dlatego nie wiedział dlaczego dziewczyna sie aż tak zdenerwowała. Nie był gotowy na taki obrót sprawy i dlatego jakoś się wybitnie nie zasłonił gdy pięść dziewczyny spotkała się z jego nosem. Nie podobało mu się to, ale całe szczęście był prawdziwym mężczyzną i nie upuścił butelki z wódką mimo tego uderzenia. - Mati... - mruknął krzywiąc się i wolną ręką dotknął się w nos żeby sprawdzić czy nie jest złamany. Całe szczęście obyło się bez tego, ale kilka kropel krwi niestety się ulało. - Tak wiem... nie powinienem tak wyjeżdżać bez słowa, ale nie wiedziałem co miałbym Ci powiedzieć - no nie kłamał jakoś bardzo. Głupio mu było wyjechać, ale jaki miał wybór? Mógł zostać tutaj i stać się zwykłym mieszkańcem Lorne, który nic nie osiągnie i nie zobaczy niczego oprócz tej samej plaży. On chciał czegoś więcej, wiedział, że nie zostanie tutaj długo. Mówił o tym otwarcie, przyjechał uregulować sprawy babci i miał się stąd zawijać. Przez taką jedną sąsiadkę został tutaj i tak dłużej niż powinien, a teraz jeszcze dostał od niej cios prosto w twarz.
- Niczego nie oczekuję, chciałem się z Tobą zobaczyć to tyle... - powiedział i tym razem się profilaktycznie od niej odsunął żeby znowu nie oberwać. Dopiero teraz zobaczył te łzy ściekające po jej policzku i aż mu się serce złamało. Nie chciał powodować u niej czegoś takiego, szczególnie, że doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że ze szczęścia to nie płakała. Zrobiło mu sie głupio i postanowił zaryzykować. Odłożył butelkę gdzieś na bok i tym razem podszedł do niej kładąc swoją dłoń na jej twarzy. - Przepraszam, naprawdę przepraszam. Nie powinienem tak wyjeżdżać. Zachowałem się podle... - naprawdę nie czuł się dobrze widząc ją w takim stanie. Szczerze mówiąc to spodziewał się tego, że ucieszy się na jego widok i będą mogli się wspólnie napić i pogadać głupoty jak za starych czasów. Tak naprawdę to nie zdawał sobie sprawy, że jego wyjazd był dla niej czymś aż tak smutnym.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Z przerażaniem wymalowanym na twarzy patrzyła na to co się dzieje. Nawet nie ogarnęła kiedy go uderzyła. Ona tak nie robiła. Była pyskata i wyrywna, ale nigdy się z nikim nie biła. A już na pewno nie z mężczyzną. Dobra, raz mężczyzna pobił ją, ale ona mu nie oddawała, bo no cóż… myślała, że go kocha. Tak samo myślała, że on ją bije z miłości. Biedna dziewucha. Tak poza tym to Mathilda raczej uciekała jak zanosiło się do tego, że ludzie będą się bić. Widząc kropelki krwi na twarzy Joshuy zakryła usta dłonią i cofnęła się o dwa kroki. Niby chciała podejść i mu pomóc, ale jednocześnie nadal targały nią sprzeczne emocje. Cieszyła się, że go widzi, ale też nienawidziła go za to, że miał czelność tak sobie przyjść do jej domu i udawać, że to fajna niespodzianka.
-Mogłeś sobie wyjechać jak tylko chciałeś. To normalne. Ludzie odchodzą i wyjeżdżają cały czas. Fakt, że nie zrobiłeś niczego, nic nie powiedziałeś, nawet nie zasugerowałeś, że mógłbyś za jakiś czas zniknąć… to było naprawdę obrzydliwe posunięcie. – Wycelowała w niego palec, żeby trochę mu pogrozić. Jednak jak tak mu groziła to czuła jak pojawia się w niej coraz więcej litości. Głównie dlatego, że widziała te kropelki krwi i te smugi, które sobie nieświadomie zrobił. Cofnęła się nie spuszczając z niego wzroku i dotarła do szuflady, z której wyjęła czystą ściereczkę. Namoczyła ją wodą i niechętnie podała ją Flintowi.
-I nie mogłeś napisać? Zadzwonić? Wysłać pocztówki? Nie mogłeś mnie uprzedzić, że się pojawisz? – Nie zdawał sobie sprawy z tego jak ciężkie były pierwsze dni kiedy wyjechał. Przez dwa dni musiała od siebie odrzucić myśl o tym, że został zamordowany. Było to dosyć łatwe, bo jednak zniknęły wszystkie jego rzeczy. Nie zostawił po sobie nic. Po prostu zniknął. Jasne było dla nie to, że najzwyczajniej na świecie wyjechał i nie obchodziło go to, kogo zostawia za sobą. A zostawił ją. Samą. Po tym jak obdarowała go swoim zaufaniem, jak zdążyła się przyzwyczaić do jego nieustannej obecności, on postanowił ją opuścić.
-Złamałeś mi kurwa serce, Josh. – Nie chciała tego mówić, nie chciała, żeby wiedział w jakiej rozsypce była, ale chciała, żeby wiedział, że spierdolił i że zniszczył nie tylko ją, ale też to co między nimi było. Objęła się ramionami i wbiła wzrok w podłogę. Ludzie mieli tendencję do sprawiania, że czuła się chujowo we własnej chacie. Eh.

joshua flint
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Pewnie, gdyby nie fakt, że nie był Brunem to nie wiedziałby o co Mati się wścieka. No, ale był sobą i zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że zjebał. Aczkolwiek nie wiedział, że aż tak. Czuł, że coś między nimi było, podobała mu się, lubił z nią spędzać czas i na swój pokręcony sposób coś ich do siebie ciągnęło. Wiedział o tym, ale nie był świadom, że dziewczyna aż tak sie w to wkręciła. Nie rozmawiali o tym nigdy, więc nie miał pojęcia co tak naprawdę się działo w jej głowie i sercu. Nigdy między nimi nie wywiązała się żadna poważna rozmowa na temat ich uczuć, które w przypadku Jamesa były jak najbardziej poważne i z każdym dnie starały sie silniejsze. Nawet pamiętał o tym, że chciał ją pocałować jak siedzieli sobie na plaży podczas jakiejś lamerskiej imprezy, ale nigdy się na to nie odważył, bo był pewien, że Mati by go wyśmiała. A skoro jego własne uczucia zaczęły go przygniatać to wolał wyjechać, by się z tym nie musiał nigdy zmierzyć. - Zawsze mówiłem, że tu nie zostanę - to akurat było prawdą. Gadał o tym odkąd tu przyjechał. Lorne Bay nie było dla niego, przynajmniej nie wtedy. Teraz miał na to inne spojrzenie. - Chciałam się nawet Ciebie zapytać czy pojedziesz ze mną, ale wiedziałem, że byś sie nie zgodziła i tylko zrobiłbym z siebie debila - a ostatnie czego chciał to żeby na odchodne Mati go wyśmiała i nazwała jakimś frajerem. Jego męska duma, by na to nie pozwoliła. Teraz za to płacił uszkodzonym nosem. Wziął od niej jednak ściereczkę i przyłożył sobie do nosa i cicho jęknął, bo to jednak trochę bolało.
- Kurwa, chciałem Ci zrobić niespodziankę - teraz tego żałował. Może powinien jednak zostać tam gdzie sobie był do tej pory. Przynajmniej nos miałby w jednym kawałku. Co prawda ciągle, by się zastanawiał co by było gdyby postanowił jednak ją odwiedzić i porozmawiać. Tak zdecydowanie takie ciągłe gdybanie byłoby o wiele gorsze niż uraz nosa. Gdyby mógł to jakoś, by jej to wynagrodził, ale nawet nie wiedział jak. Niewiele o niej wiedział, praktycznie jej nie znal, nie wiedział nic o jej przeszłości, ani o jakichkolwiek planach na przyszłość. Wiedział, że jest Mati, mieszkającą w przyczepie obok najbardziej nieoczywistą kobietą jaką znał i to mu wystarczyło, by polubić ją mocniej niż się spodziewał.
Słysząc jej kolejne słowa to aż mu ręce opadły i to dosłownie, bo opuścił obie dłonie wzdłuż ciała, chociaż pewnie powinien dalej przykładać szmatkę do swojego nosa. Nie robił; tego jednak, bo poczuł się beznadziejnie po tym co usłyszał. Tego się nie spodziewał i nie wiedział jak ma na to zareagować. - Przepraszam Mati... - powiedział szczerze i zrobił krok w jej stronę. - Gdybym mógł cofnąć czas to nie zrobiłbym tego drugi raz i obiecuje, że nie zrobię tego drugi raz. - Jednak musiał przyłożyć tą szmatkę do nosa, bo czuł, że krew skapuje mu na koszule, a nie chciał przypadkowo pobrudzić Mati podłogi. - Obiecuje, że drugi raz tego nie zrobię - mógł jej obiecać na mały paluszek, bo na biblie to nie było co. W każdym razie zrobił jeszcze kilka kroków i stanął przed nią. Złapał jej podbródek i zmusił ją nieco, by na niego spojrzała. - Zrobię co tylko mogę, żeby na nowo odzyskać Twoje zaufanie - tak tego był pewien, że zrobi co w jego mocy, podpisze nawet pakt z diabłem, by nie tylko odzyskać jej zaufanie, ale i to uczucie, które kiedyś ich powoli zaczynało ze sobą łączyć.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mathilda nie pamiętała ostatniego razu kiedy było jej tak przykro. To może być dosyć kontrowersyjne, ale nawet jej zerwanie z Rockym nie było tak bolesne jak to co zrobił jej Joshua. A jednak zerwanie z Rockym było nie tylko bólem psychicznym, ale też fizycznym połączonym z ubolewaniem nad stratą dziecka, którego wtedy Mati się spodziewała. Często zapominam o tym ile ta dziewucha przeszła i dlaczego jest taka jaka jest.
-Wiem. Pamiętam to. I byłam gotowa na to, że wyjedziesz. – Głos jej się łamał, więc musiała sobie zrobić pauzę. Szybko otarła oczy, żeby łzy nie zdążyły jej popłynąć. Nie, nie. Nie będzie płakać. Na pewno nie. A przynajmniej nie przy nim. Nie teraz. Później. Jak sobie pójdzie to sobie zrobi sesje płakania. Poszłaby nawet na zwolnienie lekarskie, żeby nie iść do pracy i sobie płakać. Ze względu na finanse nie mogła sobie jednak na to pozwolić. –Po prostu wyjechałeś bez pożegnania. To było najgorsze. Jednego dnia siedzimy sobie ubrani jak debile na imprezie halloweenowej, a następnego dnie cię nie ma. – To ostatnia nasza gra jaką pamiętam, więc po prostu zakładam, że to właśnie wtedy wyjebał sobie w kosmos. Jego kolejne słowa ją załamały i tylko pogłębiły ból, który i tak już ją dobijał. –Oczywiście, że pojechałabym z tobą! – Powiedziała może trochę za głośno, ale niech się cieszy, że nie krzyknęła. Sąsiadki od razu by się zleciały słuchać i rzucać zaklęcia i uroki. –Co mnie tutaj trzymało? Co mnie tutaj trzyma? Absolutnie nic. Pojechałabym z tobą nawet jakbym ja miała zrobić z siebie debilkę. – Miał rację. Nie znali się za dobrze. Nie wiedzieli do końca o tym, które co lubi, a czego nie lubi. Nie do końca wiedzieli o swoich przeszłościach, ale chyba ważniejsze było tu i teraz, prawda? A z tego co pamięta to ich tu i teraz było zajebiste i Mati z nikim nigdy nie miała tak dobrego tu i teraz jak z nim. Sorry Bruno. Poza tym wiedział, że nie miała tutaj nikogo i że była wolną duszą. To powinno wystarczyć, żeby ją zapytał. A tego nie zrobił, więc Mathilda miała opory z uwierzeniem w to, że to co mówił było najprawdziwszą prawdą.
-Byłaby udana, gdybym pominęła to jak wyjechałeś. – W każdym innym przypadku ucieszyłaby się, że go widzi. Właściwie to nawet teraz, nie bardzo chciała to przed nim przyznać, ale cieszyła się, że go widzi. Równie dobrze Joshua od dawna mógłby być martwy, a ona byłaby jak ta rodzina, która czeka na kogoś kto nigdy się nie pojawi, ale też ta rodzina, która nie może ruszyć dalej, bo nie ma zwłok do pochowania. W tym przypadku nawet nie było informacji o tym gdzie wyjebał.
-Czyli zostajesz? – Uniosła brwi. –Zostajesz na stałe? Wróciłeś? Czy jesteś tutaj na jakiś czas i po prostu tym razem jak będziesz miał zamiar wyjechać to się pożegnasz? – Wiedziała, że nie powinna wymagać od niego odpowiedzi na takie coś, ale no niestety musiała wiedzieć. Musiała wiedzieć na co powinna się nastawić. Na razie nie chciała, żeby znowu złamano jej serce.
-To będzie długi proces, Joshua. Nie wiem czy będziesz tu na tyle długo, żebym zdążyła ci wybaczyć. – Chciała mu wybaczyć, ale jak za dwa miesiące znowu wyjedzie, to ona nawet nie zdąży z nim na nowo zbudować zaufania. Szybciej to zrobiła jak go nie znała i się poznawali. Teraz sytuacja była inna.
-Na razie mogę ci tylko powiedzieć, że cieszę się, że jednak nie jesteś martwy. Po paru miesiącach posadziłam krzak, żeby cię upamiętniał. – Mruknęła i podeszła do okna, żeby mu ten krzak pokazać. Był to już brązowy, wyschnięty ogryzek, bo przestała o to dbać. Tak jak Joshua nie dbał o to, że wyjazd bez pożegnania jest tragiczną decyzją.

joshua flint
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Doskonale pamiętał tą imprezę. Było przyjemnie, chyba aż za bardzo. To wtedy postanowił, że zawija się i ucieka, póki jeszcze może. Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby został tu dłużej? Co, gdyby się w niej zakochał bez pamięci i został w Lorne Bay na zawsze? Nagle stałby się inną osobą. Chciał podróżować, zwiedzać świat i nie przeszkadzało mu to, że nie ma nigdzie stałego miejsca. Tak wyglądało jego życia już od dawna, być może nie było to nic fajnego na dłuższą metę, ale jemu odpowiadało. Bał się, że może utracić tą swoją niezależność, gdy tu zostanie i zbliży się do Mati. To, że i tak o niej myślał, nawet jak stąd wyjechał, to już inna sprawa. Równie dobrze mógł tu zostać i zobaczyć co się wydarzy, ale nie... bo wolał zachować się jak tchórz i spierdolić sprawę po mistrzowsku. - Tak wiem, powinienem się zachować inaczej, ale tak było po prostu łatwiej. Nie jestem dobry w pożegnania, chociaż to marna wymówka. - Mógł jej przecież napisać smsa, chociaż pewnie też byłaby wkurwiona, że pożegnał sie z nią przez telefon. - Myślałem, że jak się z Tobą przyjdę pożegnać to w końcu wyjdzie na to, że nigdzie nie pojadę, bo będę wolał tu zostać z Tobą - przyznał się i aż mu się niedobrze z nerwów zrobiło, a może to zasługa tej krwi, która wciąż mu kapała z nosa. - A skąd miałem to wiedzieć?! - Nigdy mu nawet nie wspomniała o tym, że chciałaby wyjechać z Lorne! - Trzeba było mówić, że nie chcesz tu być i nic cię nie trzyma... wtedy bym zapytał - No, bo okej wiedział, że nie ma tu rodziny ale, kurwa... miała pracę, znajomych, może nawet jakiś przyjaciół. Skąd miał wiedzieć, że jest w stanie to wszystko zostawić i wyjechać. Poza tym, znał ja na tyle, by wiedzieć, że gdyby zapytał, a ona, by nie chciała to zrobiłaby mu piekło, śmiejąc się z niego, że pewnie na nią leci. No i miałaby rację, ale on nie chciałby o tym mówić, bo był głupkiem. Nie, aż takim jak inny człowiek, którego dobrze znamy, z tą tylko różnicą, ze Bruno nigdy, by jej nie zostawił, gdyby miał gdzieś wyjechać, to po prostu by tego nie zrobił.
- Zostaję... - potwierdził i kiwnął głową. - Nie wiem czy na stałe, ciężko powiedzieć co się wydarzy za pięć lat, ale na pewno zostanę na dłużej niż ostatnio. - To mógł jej obiecać nawet na mały paluszek. - A jeżeli kiedykolwiek będę gdzieś wyjechał to nie, nie pożegnam się. - Uśmiechnął się i znów zrobił kilka kroków w jej stronę. - Zapytam czy też pojedziesz - to też jej mógł obiecać. Nie popełni drugi raz tego samego błędu. Nie wyjedzie bez słowa.
- Pożyjemy zobaczymy - był pewien, że się uda. - Wybaczysz mi z względu na mój cudowny charakter i elektryzującą osobowość - rzucił żartując sobie raczej niż mówiąc na poważnie, bo nie miał ani jednego ani drugiego. Podszedł za nią do okna, przez które wyjrzał i zobaczył coś, co kiedyś rzeczywiście chyba było krzakiem. - Widzę, że musiałaś być bardzo na mnie wkurwiona skoro nawet krzak umarł z tej złości - powiedział i odwrócił się od okna żeby na nią spojrzeć. - Okej to możesz teraz zerknąć czy nie muszę przypadkiem jechać do szpitala... masz mocny cios - usiadł sobie nawet na jakimś krzesełku żeby mogła zobaczyć, czy jego biedny nos nie jest przypadkiem złamany.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mathilda wiedziała, że tak było łatwiej. Wiedziała, bo sama to zrobiła kiedy opuszczała każde poprzednie miejsce. Jak wyjeżdżała na studia to nie żegnała się z rodzicami, bo przecież ich nie porzucała tylko jechała się uczyć. Nieprawda. Porzucała ich i dobrze o tym wiedziała. Jak porzucała studia i miasto, w którym studiowała to zrobiła dokładnie to samo. Nie pożegnała się z nikim, zerwała kontakty z ludźmi i ruszyła przed siebie szukając sama nie wiedziała czego. Może jakiegoś spokoju ducha, albo po prostu swojego miejsca na ziemi. Próbowała i znalazła. Tutaj. Tylko to też zostało jej odebrane w momencie, w którym Joshua ją zostawił. Była tak przerażona wizją przywiązywania się ludzi, że wolała od nich uciekać zamiast ryzykować. Aż w końcu spotkała kogoś kto zostawił ją zanim zrobiła to ona.
-To wtedy byś tutaj po prostu został. Ze mną. – Jej ton głosu był nadal smutny. Co prawda dobrze wiedziała, że nie próbowałaby go zatrzymać. Bardziej nadal liczyłaby na to, że mogłaby po prostu pojechać z nim. Nie chciałaby go stopować i ograniczać. Pozwoliłaby na to, żeby spełniał swoje marzenia i fantazje, ale z nią u boku. Niestety nie było im dane sprawdzić co by było gdyby.
-Myślałam, że wiesz. – Wzruszyła ramionami. Nie wiedzieli o sobie takich pierdół jak ulubiony kolor, ukochany film i nie znali swojej przeszłości, ale Mati zakładała, że Joshua znał ją na tyle, że wiedział, że nie należała do nikogo i do niczego i że była wolną duszą, która chodziła swoimi ścieżkami.
-Okej. To mi wystarczy. – To nie tak, że tym jednym zdaniem odbudował całe zaufanie, które stracił. Nie, nie. Nadal ostrożnie podchodziła do jego słów. Po prostu powiedział to co chciała usłyszeć i jak najbardziej jej to pasowało. Chociaż wiedziała, że jest frajerką wierząc w to. –Oh. – Kolejnych słow to się nie spodziewała. Te to już w ogóle były czymś co pragnęła usłyszeć. Potrzebowała ich. Nawet posłała mu uśmiech, który w tym przypadku był jak słońce, które rozświetliło jej marną chatkę. Już nie była smutna. –W takim razie będę musiała ograniczyć moje życie do minimum, żebym nie miała za dużo rzeczy do pakowania. – Zażartowała, bo ona nadal żyła na minimum. Ale to dlatego, że na więcej nie mogła sobie po prostu pozwolić.
Przewróciła oczami na tekst o charakterze i osobowości. Nie kłamał, ale nie miała zamiaru mu tego potwierdzać. Musiała się jeszcze przez chwilkę szanować. –Podobno do roślin trzeba mówić czule, żeby lepiej rosły. Tej nie miałam nic miłego do powiedzenia. – Przeniosła powoli wzrok na niego i odprowadziła go wzrokiem do tego krzesełka. –Tak, tak. Jasne. Przepraszam. Nie spodziewałam się tego. Samo jakoś wyszło. – Naprawdę nie planowała go uderzyć. Jej ręka sama jakoś tam poleciała. Wzięła jeszcze jedną, czystą ściereczkę, namoczyła ją i podeszła do niego, żeby oczyścić mu twarz z krwi, która już powoli zasychała. –Wątpię, żeby był mocny. Jestem w chuj słaba. – Albo nie wiedziała, że jest silna. Będzie musiała nauczyć się kontrolować swoje super moce. Odgarnęła mu włosy z twarzy i delikatnie zaczęła wycierać nos i brodę. –Wydaje się prosty. – That’s what she said.

joshua flint
barman — shadow
30 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
chłopiec o smutnym spojrzeniu, który miał zostać słynnym astrofizykiem, a w zamian tego barmanuje w Shadow, po tym jak wrócił ze swoich wielkich podróży
Wiedział, że teraz oboje mogli sobie gadać i gdybać jak to, by sie zachowali, a prawda jest taka, że czasu nie cofną i nigdy nie dowiedzą się co, by było. Prawdopodobnie nic, bo żadne z nich nie powiedziałoby na głos tego, co myślało w kwestii ich relacji. Czasem jednak fajnie było sobie pomarzyć i tworzyć w głowie scenariusze, które nigdy się nie wydarzą. Mimo tego, że między nim, a Mati nigdy nic nie było powiedziane na głos, nigdy się nawet nie pocałowali, ani nie zbliżyli do siebie na tyle, by móc ich relacje określać w ramach romantycznej, to jednak czuł się z tym, że wyjechał. Zdawał sobie sprawę, że gdyby został to, kto wie, może teraz byliby piękną parą nieudaczników.
- Teraz już wiem - i miał zamiar z tego skorzystać, jeżeli w przyszłości rzeczywiście gdzieś pojedzie. Chociaż jak tak sobie pomyślał to mógł ją zabrać kamperem na jakiś weekendowy wypad. Spędziliby trochę wspólnie czasu, napiliby się jak za starych dobrych czasów, może pograli w rozbieranego pokera? Fajnie, by było. On już na samą myśl się dobrze bawił. Postanowił, że zrobi wszystko co w jego mocy, by Mati mu wybaczyła. Była dla niego ważna, bo od śmierci babci chyba z nią jedną nawiązał jakąś trwalszą relację. Mimo wszystko to właśnie dla niej tutaj wrócił. Postara się ogarnąć własne życie, specjalnie dla niej. Taki z niego dobry chłopak, aż się łezka w oku kręci. - Zdecydowanie, całe szczęście kamper jest spory to kosmetyki i pół szafy powinno się Ci tam zmieścić - stwierdził żartobliwie, ale był pewien, że jakoś, by się pomieścili. Miejsce by się znalazło, już on, by o to zadbał. - To, że ja Ci coś złego zrobiłem to jeszcze rozumiem, ale ta biedna roślinka? W niczym nie zawiniła. - Pokręciłby głową z dezaprobatą gdyby nie fakt, że ciągle z nosa kapała mu krew i wolał jednak nie za mocno się ruszać żeby sytuacji nie pogorszyć.
Miał nadzieję, że jest w dobrych rękach. Coś mu się tam obiło o uszy, że Mati miała coś wspólnego ze szkołą medyczną. Może zostanie jego miłą pielęgniarką. - Spoko. powiedzmy, że sobie zasłużyłem - bo jedna nie chciałby budzić w niej jakiś durnych wyrzutów sumienia. - Wydaje się? - Trochę nie był przekonany co do jej słów, ale nie miał za bardzo innej opcji. - Pomijając krew na twarzy wciąż jestem przystojny? - O to się najbardziej martwił, bo z pracą w zawodzie mu nie szło, a w barze jednak twarzowe robi wiele. - Będę musiał iść do Shadow i poprosić żeby przyjęli mnie z powrotem. Całe szczęście, że to speluna to może nie będą aż tak bardzo patrzeć na moją pokiereszowaną twarz. - Pewnie będzie wyglądał nie za ciekawie jak się pojawi jakaś opuchlizna i purporowe siniaki. - Dalej pracujesz w Coles? -Zapytał, bo może coś się tam zmieniło. - Twój piękny, stary gracik widzę, że jeszcze we względnie jednym kawałku. Jeździ, czy potrzebujesz podwózki? - Dopóki nie będzie miał pracy to w sumie jakoś sobie będzie musiał czas zajmować, to zawsze mógłby ją podwieźć do Cairns.

mathilda brubaker
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - zoey - bruno - ellasandra - cece - eric - caritriona - judith - benedict - owen
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Trzeba przyznać, że Mati również, podczas ich krótkiej znajomości, nigdy nie pomyślała o Joshu jak o kimś z kim mogłaby być. W końcu ona już dawno sobie odpuściła związki obiecując, że nie będzie należeć do nikogo. Za dużo razy miała złamane serce, żeby dopuszczać do siebie kogokolwiek. No, ale później pojawił się Josh, z którym kliknęło właściwie od razu. No i nie myślała o nim jako o potencjalnej romantycznej relacji. Po prostu świetnie się z nim bawiła. A później Joshua wyjechał i pojawił się tak dobrze znany ból i wiedziała, że Josh może nie był jej chłopakiem, ale dzierżył w dłoniach jej serce i miał możliwość złamania go. No i to zrobił. Może nie do końca świadomie, ale jednak to zrobił.
-Teraz już wiesz. – Potwierdziła i jeszcze tak stała jak przygłup i się na niego gapiła i próbowała ogarnąć to, że najzwyczajniej w świecie jest jej smutno. A przecież powinna się cieszyć, że wrócił. I to nie tak, że wrócił i do niej przyszedł po jakimś czasie. Ewidentnie wrócił i pierwsze co zrobił to przyszedł do niej. Słyszała jak jego kamper parkował. Po prostu to zignorowała myśląc, że to normalne auto czy coś.
-Zabrałabym tylko najważniejsze. – Czyli trzy pary gaci, jedną koszulkę, jedną parę spodni i jedną bluzę na wszelki wypadek. Żyłaby jak te postacie z seriali z czasów apokalipsy. Całe życie w jednym outficie, który nigdy się nie niszczy. Te gacie to dla jej własnego komfortu. No i później dla komfortu Josha w razie gdyby rzeczywiście rozwinęła się między nimi romantyczna relacja. No i zero kosmetyków, bo Bruno powiedział, że lepiej jej bez makijażu. –Nie miałam się na kim wyżyć, więc padło na nią. – Wyjasniła. Planowała też ze sklepu zabrać jakiegoś pluszaka, nazwać go Joshua i się nad nim znęcać, ale ciężko jej było wynieść gigantycznego misia, którego sobie upatrzyła.
Oderwała się od jego nosa, wyprostowała się i posłała mu spojrzenie pełne dezaprobaty. W takim momencie myśleć o tym czy jest przystojny. –Nie będziesz musiał się martwić o zainteresowanie ze strony kobiet. – Powiedziała wymijająco, bo na razie nie chciała mu przyznawać, że nadal ładnie wygląda. Nawet z krwawiącym nosem. Tym bardziej, że no była nadal troszkę zła.
-Klub zawsze pęka od nadmiaru ludzi, więc dodatkowy barman z pewnością im się przyda. – Bywała czasami w Shadow, więc wiedziała. Chodziła tam rzadziej odkąd Josh ją zostawił, bo jednak obawiała się tego, że może go zobaczyć za barem i się okaże, że on nigdy nie wyjechał tylko postanowił zerwać z nią kontakty. Druga sprawa była taka, ze bałaby się, że miałaby zwidy z jego osobą w roli głównej. Takie wątki są w każdym serialu, więc ją też by czekało coś takiego.
Potwierdziła mu, że nadal pracuje w Coles, opowiedziała też o tym, że zmienił jej się przełożony i wspomniała trochę, że teraz jej kierownikiem jest jej kolega Bruno. Nic więcej jednak nie powiedziała, bo czuła się niekomfortowo rozmawiając o Zimmermanie z Joshem. Potwierdziła też, że auto nie działa i że może ją jutro do pracy zabrać. No i opatrzyła mu jeszcze ten nos do końca, pogadali chwilę, wódki nie wypili, ale powiedzieli sobie do zobaczenia i Mati odprowadzając go wzrokiem, a później patrząc przez okno na jego kampera zastanawiała się czy znowu wszystko będzie tak jak kiedyś.

/ztx2

joshua flint
ODPOWIEDZ