chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Znalazł łoże w szczęśliwym szkarłacie twego serca. I ciemną, potajemną miłością cię uśmierca
7

Matthew robił małe porządki w swoim mieszkaniu i wziął na to nawet parę dni wolnego. Normalnie to by kogoś wynajął, żeby zrobił to za niego, ale ostatnimi czasy miał strasznie dużo na głowie i potrzebował czegoś, żeby oderwać od tego myśli. No i uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie krótki urlop oraz poskładanie mebli, które od paru miesięcy leżały nieposkładane i nawet niepowyjmowane z oryginalnych opakowań. W końcu się jednak za to zabrał. Oczywiście pierwszy dzień wolnego ze swojego urlopu poświęcił na dłuższe spanie. Był raczej rannym ptaszkiem, nie lubił marnowania czasu na sen, ale po prostu czuł, że jego organizm domagał się odrobiny lenistwa. No i rzeczywiście trochę pospał. Zamiast wstawania o 7, wstał o 9. A na niego to już jest potężna zmiana. Resztę dnia spędził na porządkach, aż w końcu nastał ten piękny moment gdzie musiał zabrać się za składanie mebli. Zdążył złożyć parę półek i jego wiertarko-wkrętarka odmówiła posłuszeństwa. Początkowo myślał, że problemem był rozładowany akumulator, ale okazało się, że po prostu urządzenie postanowiło umrzeć. Matthew niezrażony niepowodzeniem pożyczył nowe urządzenie od brata. Tak, tak. Mógł sobie na luzie kupić nowe i ma zamiar to zrobić, ale na teraz potrzebował czegoś niezawodnego. A wszyscy dobrze wiemy, że już nie produkują niezawodnych sprzętów i urządzeń. A jeżeli Matthew dobrze pamiętał, to James dostał wiertarkę po ojcu. Nie, żeby cokolwiek kiedykolwiek od tego ojca chcieli. Po prostu jak już ich zostawił, to część rzeczy posprzedawali, a to co się nadawało do użytku to zostawili sobie. No i tak to było z tą wkrętarko-wiertarką. Matthew w dwa dni poskręcał wszystko co miał poskręcać i umówił się z bratem, że wiertarkę mu odda przywożąc ją do galerii. Akurat James potrzebował sobie przypiąć nad biurkiem kolejny dyplomik czy coś. Matthew zaparkował na miejscu vipowskim przed galerią i ruszył do środka. Oczywiście coś takiego jak miejsce VIPowskie nie istniało. James okłamał Matta, że ma takie miejsce, bo Matt zachował się jak jakiś bachor.
-Dzień dobry. - Przywitał się z uśmiechem i wszedł w głąb galerii. Był uprzejmy, bo na recepcji zobaczył nową twarz. -Zastałem mojego brata? - Normalnie to by tam sobie wparował do jamesowego biura, ale musiał sprawdzić nową osobę. Wpuszcza każdego do środka czy jest czujna i uważna? Postawił walizkę z wiertarką na podłogę i czekał na informację od dziewczyny. Szkoda, że Matt wybrał moment, w którym jego brat był akurat poza galerią. Matt oparł się o ladę i zerknął sobie w komputer dziewczyny. -Ooo. Widzę, że poszukujesz mieszkania. - Zainteresował się, bo lubił mieć dobre relacje z pracownikami swojego brata. -Gorzej jakbym cię przyłapał na poszukiwaniu nowej pracy. - Zażartował i wyciągnął w jej stronę rękę. -Matthew Diamini. - Przedstawił się i pożałował, że nie przedstawił się jako DOKTOR Matthew Diamini. James mu radził, że powinien się chwalić, że jest doktorem. Stracona okazja.

India Norris
pinata
-
lorne bay — lorne bay
21 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Nowa w Lorne, przyjechała z misją odnalezienia ojca w tajemnicy przed matką. Młoda, głodna przygód i nieco naiwna
#12

India całkiem polubiła swoją pracę, choć nie da się ukryć, że praca w galerii sztuki, zwłaszcza tej aborygeńskiej była czymś nowym, czego szatynka ani nie planowała, ani tak naprawdę się nie spodziewała. Potrzebowała stałej i przyzwoitej wypłaty, aby utrzymać się w Lorne, więc nie bardzo powinna była wybrzydzać i wzięła to, co się dało. Na razie były to jej pierwsze dni, więc miała pełne prawo czuć się niepewnie. Co prawda nie było żadnych większych zadań, które były dla niej takie trudne, lecz jakoś tego nie czuła wszystkiego. Dawała sobie jednak ze dwa miesiące, zanim ostatecznie stwierdzi, czy jednak chce poszukać czegoś innego. Zwłaszcza, że to była jedyna propozycja pracy, którą otrzymała w ostatnim czasie.
Jako że obecnie nie było żadnego odwiedzającego ani szefa, a wszystkie obowiązki, o których pamiętała były już zrobione, usiadła przy swoim biurku i zaczęła przeglądać oferty pokoi w okolicy. No bo skoro ogarnęła temat pracy, to musiała znowu martwić się czymś innym, bo właściciel jej obecnego mieszkania postanowił wynająć jednak całe, zamiast szukać drugiego lokatora. Na całe szczęście dał Indii trochę czasu, więc nie musiała ani zastanawiać się, czy znowu przenieść się do hotelu, lub czy jednak zapukać do swojej rodzinki.
-Dzień dobry-powiedziała, odrywając od razu wzrok od telefonu i spoglądając na mężczyznę. Spojrzała na niego, od razu zauważając podobieństwo do.... kogoś, nie była jeszcze pewna do kogo. -To znaczy?-uśmiechnęła się, chcąc się upewnić o kogo tak naprawdę blondyn pyta. Była tu nowa, nie znała jeszcze wszystkich, ani z twarzy, ani z drzew geneaologicznych! Miała tylko nadzieję, że nie popełnia żadnego faux pas, pytając kim tak naprawdę jest mężczyzna stojący przed nią.
-Kto normalny szukałby pracy, mając taką posadę jak ta?-zapytała, troszkę przesadzając z entuzjazmem. Nie była to praca marzeń, ale naprawdę nie mogła narzekać, bo ciężko nie pracowała ani fizycznie, ani umysłowo. No a faktycznie, wyszłoby naprawdę głupio, gdyby się okazało, że w tym momencie szuka pracy-Muszę znaleźć nowy pokój do wynajęcia, bo właścicielowi mieszkania zmieniły się plany.-wyjaśniła krótko, nie widząc problemu w tym, aby przyznać się do tej sytuacji. Nie widziała w tym nic zdrożnego, choć też nie sądziła, że akurat Diamini Junior mógłby w jakikolwiek pomóc jej w tym. Skąd takie przekonanie? Kobieca intuicja, po prostu.
-A! Nie, Jamesa nie ma, ale niedługo powinien wrócić. Mogę jakoś pomóc?-jak już Matthew się przedstawił, to dziewczyna zrozumiała skąd to podobieństwo do kogoś, kogo ona znała, czyli do jej szefa. Skoro byli rodzeństwem, to było to oczywiste. -Albo możesz poczekać na niego. Z tego co mi wiadomo nie figurujesz na liście osób, których nie można wpuszczać do galerii-właściwie, to takiej listy nie było. Choć też nie rozmawiała jeszcze ze swoim szefem, czy jest ktoś, kogo może wpuszczać do jego gabinetu, by na niego poczekać. Cóż, najwyżej beknie za to, ale kto wie, może Matthew wtedy stanie w jej obronie niczym książę na białym koniu?

matthew diamini
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Znalazł łoże w szczęśliwym szkarłacie twego serca. I ciemną, potajemną miłością cię uśmierca
Spojrzał na nią lekko zdziwiony.
-Co masz na myśli mówiąc „to znaczy?”? – Zapytał rozbawiony. Zakładał, że dziewczyna stroi sobie z niego żarty. –Jak dużo osób ma tutaj biura? – Zaśmiał się. Wiedział, że jego brat zatrudniał iluś tam ludzi, ale no raczej odwiedzanie kogokolwiek w miejscu pracy nie było specjalnie mile widziane. Takie rzeczy były przewidziane raczej dla ludzi z wyższych stanowisk. A nawet James niespecjalnie lubił jak Matthew wpadał do niego do pracy w sprawach, które mogli załatwić przez telefon, albo po pracy. Teraz jednak był wyjątek, bo Matt musiał oddać tą wiertarkę. Nigdy nie wiadomo kiedy to James uzna, że musi coś w domu wywiercić. A Matthew miał właśnie zacząć ciąg dyżurów, więc nie byłoby go w domu, żeby brat mógł tą wiertarkę odebrać. A przecież młodszy Diamini nie będzie z tą wiertarką jeździł do szpitala. Bez sensu. Dlatego miał ją podrzucić do galerii.
-No właśnie! To jest dopiero idealne podejście. – Nigdy nie oceniał ludzi na podstawie tego gdzie pracują. No chyba, że handlowali nielegalnie organami ludzkimi, albo robili jakieś brzydkie rzeczy. Nie też, żeby w sumie Matthew kiedykolwiek natknął się na ludzi, którzy robią brzydkie rzeczy. Nie obracał się wśród takich towarzystw. No, a tak poza tym to naprawdę nie traktował nikogo gorzej, bo zajmował niższą pozycję czy coś. Jeżeli było stworzone jakieś stanowisko pracy, to ewidentnie było ono potrzebne. A jak ktoś mógł zarabiać pieniądze w legalny sposób, to czego się tutaj czepiać?
-Co? Jak to tak? – Aż nawet spoważniał i się wyprostował. –Co za plany mu się zmieniły? Dał ci chociaż znać i masz jakiś czas, żeby to mieszkanie znaleźć? – Dopytał zatroskany, bo jednak no nie ma co, chujowa sytuacja. Pamiętał jak się przeprowadzał na studia i był zestresowany tym, że nigdzie nie znajdzie pokoju i będzie musiał mieszkać na ulicy zanim znajdzie coś fajnego i konkretnego. Szukanie mieszkania czy nawet pokoju w dzisiejszych czasach było naprawdę posraną sprawą. Na upartego na zaraz można było znaleźć cokolwiek, ale też nie oszukujmy się, nikt nie chciał przepłacać za chujowe mieszkanie czy pokój. –I jak idą poszukiwania? – Teraz to nawet sobie stanął gdzieś z boku lady recepcji, żeby móc bardziej zaglądać jej w ten komputer. Był bratem właściciela galerii, więc nie miał oporów. –Jesteś w ogóle z Lorne czy przyjezdna? – No mógł jej co nieco doradzić odnośnie dzielnic mieszkalnych, jeśli nic o Lorne Bay nie wiedziała.
-A to skubaniec. Mówił, że będzie jak przyjadę. – Westchnął ciężko. Ten jego brat to tak zapracowany człowiek, że Matt nigdy nie mógł na niego w tej galerii trafić. Nawet jak się tutaj umawiali. Typowo. Pewnie szukał jakiś nowych dzieł. Albo wyrywał dupy poza terenem galerii. Różnie to bywało. –Właściwie to nie. Chciałem mu tylko zostawić wiertarkę. – Kiwnął głową w stronę walizki, której India nawet nie była w stanie dostrzec, bo ta stała pod ladą. –Ale to myślę, że zostawię ją u ciebie i przekażesz mu ją jak wróci. Nie muszę przy tym być. – Wiedział, że brat zamyka za sobą swoje biuro, więc nawet nie było opcji, żeby mu ją tam zostawił. A skoro zatrudnił Indię to pewnie jej ufał. Nawet ze starą wiertarką. Także podniósł tą walizkę i postawił ją za ladą, tak, żeby w razie co nie przeszkadzała Indii w pracy.
-Czekaj, czekaj… – Spojrzał na nią, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. –Chcesz mi powiedzieć, że mój brat ma listę osób, których nie można wpuszczać do galerii? – Oparł się o ladę naprawdę rozbawiony. James nigdy się nie chwalił tym, że w ogóle zna ludzi, którzy nie powinni tutaj przychodzić. Pewnie głównie byli to Brytyjczycy, żeby znowu czegoś nie ukradli.

India Norris
pinata
-
lorne bay — lorne bay
21 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Nowa w Lorne, przyjechała z misją odnalezienia ojca w tajemnicy przed matką. Młoda, głodna przygód i nieco naiwna
India była tu nowa. Nie tylko w galerii, ale i w mieście była nie za długo. Miała pełne prawo nie wiedzieć, kto z kilku jej współpracowników ma rodzeństwo, które pojawia się czasem w galerii, prawda? I była na tyle pewną siebie młodą kobietą, która nie zamierzała pluć sobie w brodę, że nie domyśliła się, że stojący przed nią przystojniak jest bratem jej szefa.
-No wiesz, na wstępnym szkoleniu nie dostawaliśmy drzew genealogicznycznych wraz ze zdjęciami-wyjaśniła lekko, wcale się nie krępując do tego przyznać.-No parę osób, Gina z księgowości, ale ona odpada, bo na brata nie pasuje, oprócz tego James, to wiadomo, Blaise...-zaczęła wyjaśniać. Te osoby miały biura czyli biurka, a oprócz tego było jeszcze parę osób, które na taki luksus albo nie zasłużyły, albo go najzwyczajniej w świecie nie potrzebowały. Choć jeszcze nie znała wszystkich imion i nie zawsze potrafiła je dopasować do twarzy. To się jednak zmieni! Na pewno.
-Nie, serio mówię-zaśmiała się. Dla kogoś takiego jak ona ta praca była idealna. Nie wymagała jakiś wielkich umiejętności czy papierków, płaciła na tyle, by utrzymać nastolatkę przy całkiem wygodnym życiu. Choć jakby chciała mieć pieniądze na kredyt, czy rodzinę, mogłoby jej trochę brakować. To jednak było daleko przed nią. Na tyle, że tego absolutnie tego nie widziała.
-No wiesz... India jestem, tak w ogóle-przedstawiła się, bo wcześniej tego nie powiedziała, a już zdołali ustalić, że stojący przed nią blondyn jest bratem szefa. Czyli generalnie szychą w tym miejscu, więc warto się pokazać mu z dobrej strony. Tak na wszelki wypadek. -Nie mogę mieć mu za złe, bo i tak poszedł mi na rękę, podpisując umowę tylko na parę miesięcy, a nie na cały rok z góry.-wyjaśniła. Wynajęcie całego mieszkania komuś, na dłuższy czas było dla niego o wiele lepszą opcją i nie ma co się dziwić.-Na pewno do końca miesiąca, może troszkę dłużej. Myślę, że coś się w końcu znajdzie. Wystarczy mi pokój, kuchnia i łazienka w mieszkaniu.... Nie jestem wybredna-pewnie, nie chciałaby mieszkać w jakiejś melinie, czy z dziwnymi ludźmi, ale wciąż była naprawdę dobrej myśli. Była pozytywnie nastawiona do świata. -Przyjezdna, a na dodatek, nie jestem pewna, jak długo tu zostanę. -wyjaśniła. James wiedział o tym, z resztą miała podpisaną umowę próbną z nim, nie musiała kłamać, że totalnie widzi się w miasteczku na dłużej. Choć kto wie, taka myśl powoli się jej w głowie rodziła.
-W porządku, wezmę ją i powiem, że przyniosłeś, nie ma sprawy-wstała z krzesełka i chwyciła walizkę, która była nieco cięższa niż zakładała i odstawiła ją na podłogę. Tam będzie jej lepiej, niż na wysokiej ladzie, skąd może spaść i narobić problemu zarówno dziewczynie jak i sobie samej, mogąc się po prostu zepsuć. Zwłaszcza jeśli była stara.
-Oczywiście, że tak i to całkiem długą. Wiesz, jakieś feralne byłe, zazdrośni mężowie ...-oj, teraz może beknąć za to, co mówi, bo totalnie tak nie było. Ani listy, ani Norris nie miała zielonego pojęcia, czy w ogóle są jakieś byłe, ani czy James się z kimkolwiek spotyka. A już na pewno, czy spotyka się z jakimiś zajętymi kobietami. Tak strzeliła, próbując żartować i przygryzając końcówkę długopisu. -Wszyscy inni są mile widziani. -dodała, bo faktycznie, w miejscach kultury raczej nie należy robić zbyt dogłębnej selekcji, by każdy mógł obcować ze sztuką.

matthew diamini
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Znalazł łoże w szczęśliwym szkarłacie twego serca. I ciemną, potajemną miłością cię uśmierca
-Nie dostawaliście?! – Teatralnie zagrał szczerze oburzonego. Nawet, żeby pokazać krzywdę jaką mu wyrządzono, położył sobie rękę na klatce piersiowej, tam gdzie podobno znajdowało się jego serce. –Będę musiał ZNOWU porozmawiać z Jamesem. Przyrzekam, że już mu o tym mówiłem. – Westchnął ciężko. –Próbowałem go też przekonać, że moja twarz sama w sobie jest dziełem sztuki i jakby moje zdjęcie wisiało na wejściu, to nikt nie miałby nic przeciwko. – No i wtedy łatwiej by go można było zidentyfikować jako brata właściciela galerii. Uniknąłby kolejnych akcji, gdzie musiał się tłumaczyć kim był. Nikomu to nie służyło. W sumie też nie było jakieś specjalnie uciążliwe. Po prostu teraz sobie robił z niej żarty.
-No ja wiem. Sam chciałbym pracować dla mojego brata. Nawet kandydowałem, ale miałem za długi okres wypowiedzenia i powiedział, że nie chciałby, żeby ludzie gadali, że mnie zatrudnił, bo jestem jego bratem. – Przewrócił teatralnie oczami. Oczywiście sobie żartował, chociaż wierzył, że byłby naprawdę fajną recepcjonistką. Pewnie przyciągałby żeńskie tłumy do galerii brata. Wtedy to dopiero podziwiałyby to dzieło sztuki siedzące i witające gości. Prezentowałby się cudownie. Może nawet dostałby miano cudownego jak jego brat.
-Zauważyłem. – Wskazał na jej plakietkę z imieniem. –Cześć India. – Przywitał się z szerokim uśmiechem, bo był uprzejmy. –Matthew. – I też się przedstawił mimo, że już wcześniej to zrobił. Teraz jednak było bardziej oficjalnie.
-No w sumie wynajmując mieszkanie trzeba się liczyć z tym, że któraś ze stron może tą umowę rozwiązać. – Po to się w sumie te umowy podpisywało. Była nawet informacja o tym, że każda ze stron może to zrobić. Gorzej jakby po prostu wyrzucił Indię z mieszkania i nie dał jej nawet żadnego okresu wypowiedzenia. Słuchał jej kiwając głową. Wiedział przez ile przechodzą ludzie poszukujący mieszkania. –Wiesz… może to będzie głupi pomysł, ale mogę ci zaoferować pokój u mnie. – Zaproponował. –Rzadko kiedy bywam w domu, bo ciągle praca, więc miałabyś sporo przestrzeni. Mam dostępne pokoje. I będziesz mogła zostać tak długo, albo tak krótko jak będziesz chciała. – Wzruszył ramionami. Nie miał żadnych zobowiązań w postaci zwierząt czy nawet partnerki, więc nikomu jej obecność nie będzie przeszkadzała. –Oczywiście sporządzimy jakąś umowę z moim prawnikiem. – Żeby wszystko było legalne i żeby ona mogła chronić swój tyłek, a on swój. W końcu byli dla siebie nieznajomymi ludźmi.
-Przyjechałaś z jakąś misją, że nie wiesz ile tu zostaniesz? – Zainteresował się, chociaż tak trochę to nie była jego sprawa. Ale jak już zaczęła temat to chciał troszkę powęszyć. Może była płatną zabójczynią. Słyszał ploty, że kręciły się po Lorne takie.
Wybuchnął głośnym śmiechem. –To absolutnie nie brzmi jak mój brat. – Nadal się śmiał. Dosłownie parę dni wcześniej rozmawiał z bratem o byciu czyimś kochankiem i oboje zgodzili się z tym, że nie ma w tym niczego fajnego.

India Norris
pinata
-
lorne bay — lorne bay
21 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Nowa w Lorne, przyjechała z misją odnalezienia ojca w tajemnicy przed matką. Młoda, głodna przygód i nieco naiwna
India nie była głupia, totalnie wiedziała, że Matthew żartuje sobie z nią, więc podłapała haczyk i dalej brnęła w rozmowę z mężczyzną. -Niestety. Jednak James mnie zatrudnił do tego, abym zajmowała się tymi sprawami, na które on nie ma czasu, więc możesz spodziewać się, że dostaniesz wezwanie do stawienia się w galerii, żebym mogła zrobić Ci zdjęcie i dodać do folderu-uśmiechnęła się. Nie skłamała do końca, bo faktycznie miała jako asystentka właściciela, zajmować się tym, na co mężczyźnie nie ma za bardzo czasu, a możne się tym zająć ktoś inny. A jako nastolatka z dwudziestego pierwszego wieku, umiała robić zdjęcia! Może nie była jakąś artystką, lecz samozwańczą mistrzynią selfie już jak najbardziej.
-Chciałbyś być hostem stojącym na wejściu i witającym odwiedzających? Myślę, że jakbyś stworzył jakąś rzeźbę ze swojej twarzy ... i nie tylko-zawahała się, mierząc go wzrokiem. Cóż, podejrzewała, że resztę ciała też ma jak grecki bóg, jednak zdecydowanie nie wypadało jej tego mówić na głos. Po pierwsze, Matt był od niej o wiele starszy. Może nie nadawał się na jej ojca, bo to nie była aż taka różnica wieku, a po drugie, był bratem jej szefa. -Wiesz, tak jak w szkole na plastyce, gipsem z apteki... Jestem pewna, że na rzeźbę James by się zgodził. Albo o! Wiem-aż się jej oczka zaświeciły, bo jednak była młodą dziewczyną, której wpadały różne głupie pomysły do głowy. -Jakbyś sobie coś takiego zrobił, to możemy sami ustawić to w galerii i zobaczymy kiedy Twój brat to zauważy-uniosła brew, naprawdę ciekawa, czy lekarz zostanie jej partner in crime.
-Dokładnie, ma prawo, z resztą nie zachował się wcale tak źle-stwierdziła. No cóż, biznesowo na pewno się właścicielowi mieszkania opłacało wynająć całość jednej osobie i na dłuższy czas. Pewnie gdyby brunetka była gotowa płacić tyle samo, co następny klient, to mogłaby zostać, lecz nie bardzo jej pasowało płacenie tylu pieniędzy, kiedy pół mieszkania stało puste. -A gdzie jest haczyk?-zaśmiała się, bo przecież mieszkanie u kogoś, w domu, Diaminiego miałoby więcej czasu tam nie być, niż być...-Na pewno chcesz, aby jakaś obca baba się krzątała u Ciebie w domu? -spojrzała na niego podejrzliwie. Mieszkanie samemu ma swoje plusy, nie trzeba się niczym przejmować, czy martwić się, czy akurat jakiś gości nie będzie - bo India lubiła towarzystwo i czasem Mars ją odwiedzał i nie bardzo chciałaby zacząć żyć jak zakonnica, tylko dlatego że jej współlokator wolałby spokój i ciszę. -No nie wiem...-stwierdziła. Niech oboje pomyślą o tej sprawie i za jakiś czas wrócą do tej rozmowy, jeśli Matthew będzie miał faktycznie ochotę mieć nastolatkę za ścianą.
-Coś w tym stylu-przytaknęła. Oczywiście, że miała misję! Znaleźć swojego ojca, ale nie mówiła o tym na prawo i na lewo, bo bała się że ta informacja ugryzie ją w tyłek i niczego się nie dowie, bo każdy będzie się bał z nią rozmawiać.
-Jesteś pewien?-zapytała. No cóż, ona absolutnie nie wiedziała nic na temat życia prywatnego Jamesa, choć raz widziała go z kobietą w galerii. Nie całowali się, nawet się nie obściskiwali, więc może byli tylko znajomymi. Bo na ich siostrę nie wyglądała, miała dużo ciemniejszą karnację.

matthew diamini
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Znalazł łoże w szczęśliwym szkarłacie twego serca. I ciemną, potajemną miłością cię uśmierca
-No to pewnie będziesz zadowolona jak powiem ci, że w całkiem sprytny sposób ułatwię ci pracę. – Nachylił się przy tej ladzie recepcyjnej, żeby podzielić się swoim sekretem konspiracyjnym szeptem. –Jestem typem osoby, która zawsze nosi przy sobie swoje zdjęcia. W razie gdyby ktoś chciał mój autograf. – Oczywiście tak nie robił, ale równie dobrze mógłby zacząć tak robić. Zwiększyłby swoje szanse na wzięcie udziału w kręceniu kolejnych Igrzysk Śmierci co było jego marzeniem. Może jakimś cudem trafiłby w takim małym Lorne czy w Cairns na jakiegoś hollywoodzkiego prezydenta, albo osobę odpowiedzialną za castingi i jego twarz zaskoczyłaby czymś nowym. Nigdy nie wiadomo. Chociaż teraz wątpił czy zrezygnowałby z bycia lekarzem dla pracy na planie. Chyba, że Igrzyska Śmierci byłyby jednorazowym wyskokiem.
-Wiesz… to w dużej mierze zależy od tego ile bym na tym zarabiał. Jeżeli opłacałoby się finansowo to dlaczego nie? Jeżeli James zagrałby kartą, że jestem jego bratem i powinienem to zrobić za darmo to absolutnie nie. – Wyszczerzył się, bo wiadomo, że wszystko było żartami. Chociaż w sumie jakby miał rzucić obecną pracę dla czegoś takiego to naprawdę interesowałoby go ile zarabiał. Przyzwyczaił się już do pewnego poziomu życia dzięki obecnym zarobkom i nie chciałby z tego zrezygnować. Jakby od czasu do czasu miał się tutaj pojawić, żeby wspomóc Jamesa, ale mógłby zachować obecną pracę to przychodziłby za darmo. Wszystko, żeby wspomóc ukochanego brata!
-Hmmm… – Zaczął się zastanawiać. –Właściwie to dawno, naprawdę dawno nie robiłem sobie z Jamesem żadnych żartów. W pewnym momencie życia po prostu spoważnieliśmy i zapomnieliśmy o dobrej zabawie. – Co prawda nie spieszyło mu się do bycia jakimś śmieszkiem heheszkiem. Zdecydowanie wolał być poważnym i dorosłym typem, ale w sumie myślał tutaj bardziej o Jamesie. Bogowie wiedzieli, że jego bratu przydałoby się trochę uśmiechu. Za dużo się ostatnio w życiu wycierpiał. –W sumie nie jest też typem, który chodzi z głową w telefonie, albo kimś kto nie jest spostrzegawczy… ale można spróbować. – Nie mieli absolutnie nic do stracenia. James może się wkurzy za takie zabawy w czasie pracy, ale jednocześnie nie był kimś kto się o takie rzeczy wkurzał.
-Nie ma żadnego haczyka. – Wzruszył ramionami. –Staram się po prostu być pomocny. Jesteś nowa w mieście, potrzebujesz bezstresowego miejsca do spania, ja mam wolne pokoje. – Wyjaśnił i położył sobie dłoń na sercu, żeby wiedziała, że jego prośba jest szczera i że naprawdę nie ma w tym żadnych haczyków i podtekstów. –Tak jak mówię, więcej czasu spędzam w pracy i poza domem, więc ostatecznie to będzie tak jakby to jakiś obcy facet przeszkadzał ci w wynajmowaniu pokoju. – No bo on często sypiał w szpitalu jak miał dobowe dyżury. Czasami musiał zostawać dłużej. Zdarzało się, że w ogóle dostawał nieplanowane wezwanie. Wszystko mogło się zadziać, ale wszystko ostatecznie kończyło się na tym, że jego dom stał pusty. Inaczej jakby miał jakąś rodzinę, albo partnerkę. Wtedy zapewne nie pozwalałby na to, żeby jego praca kierowała jego życiem.
-To przemyśl sprawę i daj znać. Moja oferta będzie długo aktualna. – No bo tak jak wspomniałam, nie miał żadnego prywatnego życia, które mogłoby go przekonać, że jednak nie powinien takiej oferty składać.

India Norris
pinata
-
lorne bay — lorne bay
21 yo — 155 cm
Awatar użytkownika
about
Nowa w Lorne, przyjechała z misją odnalezienia ojca w tajemnicy przed matką. Młoda, głodna przygód i nieco naiwna
Dziewczyna uniosła brew nieco do góry, aby okazać zainteresowanie tym, jak można ułatwić jej pracę. Nie, żeby była jakimś leniwcem-obibokiem, ale jeśli można sobie coś ułatwić, to dlaczego tego nie zrobić? A nastolatka wciąż się uczyła i wiele rzeczy musiała jeszcze zapamiętać, zapisać i przyswoić. No byłaby naiwna i sztucznie ambitna, jakby nie chciała sobie ułatwiać sprawy.-Wiesz, w dzisiejszym świecie mało kto nie ma przy sobie żadnego swojego zdjęcia. Ja też mam mnóstwo swoich w telefonie i się nie chwalę -puściła mu oczko, bo oczywiście, że pomyślała o selfie, czy innych pamiątkach, a nie o wydrukowanych, czy tam wywołanych odbitkach ze swoją twarzą, jakie się podpisuje i sprzedaje na różnych konwentach i tym podobnych. -A jakie jest najdziwniejsze miejsce, na którym składałeś autograf?-zapytała. Nie była pewna czym się zajmuje Matthew, w końcu jednak nie przedstawił się jako doktor Diamini, ale raczej nie sądziła że jest celebrytą, choć kto wie, może nie wszystko India wiedziała, w końcu nie oglądała wszystkich filmów, seriali i innych rozrywkowych produkcji. Z taką twarzą i ciałem spokojnie mógłby wziąć udział w Love Island, czy innym Hotelu Paradise.
Na pewno aspekt finansowy był ważny w kontekście każdej pracy a i nie da się ukryć, że nastolatka dopiero zaczynająca swoje dorosłe życie miała inne wymagania niż dorosły i stateczny mężczyzna, który pewnie ma kobietę, myśli o pierścionku zaręczynowym, domu, jabłoni i tak dalej. Choć w Australii to pewnie nie jabłoń a drzewo cytrynowe lub coś innego, egzotycznego. Na ten temat nie chciała się wypowiadać, bo jednak nieswojo jest rozmawiać o pieniądzach, a jeszcze wyjdzie, że pracuje tutaj za psie pieniądze i zrobi się niezręcznie nie tylko między tą dwójką, ale i James zostanie w to wplątany.
-Spoważnieliście, czy się zestarzeliście?-zapytała prowokująco. Nie wiedziała jakie mają układy, ani jak zachowałby się właściciel galerii zauważając żarty z niego w jego miejscu pracy, które tyle dla niego znaczy, więc choć pomysł się jej spodobał, to na pewno nie będzie na to nalegać. -Jakby co, to ja mogę się zająć znalezieniem odpowiedniego miejsca dla Twojego popiersia. Jak James kiedyś wyjdzie, to ja to postawię. Tylko teraz jak to zrobić...-zawahała się. Cóż, skoro mieliby mieszkać ze sobą, to kiedyś mogą pobawić się gipsem i innymi tego typu rzeczami, jeśli nie dojdzie do nich wcześniej, że jest to głupi pomysł. A to jest prawdopodobne, bo Matthew zdecydowanie miał więcej oleju w głowie, niż Norris.
-Dobra, rozważę to. Możesz mi dać do siebie numer, to się odezwę i obgadamy szczegóły, ile chciałbyś pieniędzy i tak dalej-powiedziała. Oczywiście, że będzie za siebie płacić! Skoro tu pracuje, to ma na to pieniądze i może faktycznie okaże się to dobrą okazją i podpiszą umówę? India była zdecydowanie osobą, która skorzystałaby z takiej okazji, bo dlaczego nie.

matthew diamini
ODPOWIEDZ