Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wolał już nie wchodzić na tematy około Nathanielowe, bo jak Pearl przedstawiła to jak widzi jego zawód swoimi oczami, faktycznie miała rację. Gorzej, że nie miała zielonego pojęcia, że tak naprawdę stoi przed nią człowiek o zupełnie innej historii niż ta w jaką wierzyła. Takie momenty cholernie bolały, bo uświadamiały Ainsworthowi jak wiele ryzykuje i jak wiele traci żyją w kłamstwie. Zdarzało mu się więc coraz częściej myśleć o tym, aby rzucić to w cholerę. Oddać komuś innemu to pieprzone śledztwo wraz z informacjami jakie posiadał, powiedzieć Pearl o tym co odpieprzył i uciec na drugi koniec kraju nim dosięgną ich macki Hawhtorne'a. Naprawdę rozważał taki scenariusz coraz częściej, ale potem przychodziła ponura rzeczywistość i świadomość tego, że nie jest tutaj sam. W Lorna Bay miał rodzinę, ona miała rodzinę i miała też tę swoją misję, która naprawdę potrafiła doprowadzić człowieka do szału.
Ulżyło mu, gdy Pearl oszczekała się z tym, że gówno rozumie. Przez chwile i on i ona trwali w tym dziwnym zawieszeniu, bo obydwoje wiedzieli co wisiało w powietrzu, ale jak na dwójkę zakłamanych tchórzy przystało, nie odważyli się powiedzieć o niczym wprost.
- Jak dla mnie to możesz sobie spać nawet w butach, jak ma ci to dać satysfakcję - fuknął jak dzieciak, bo wkurwiało go to marudzenie Pearl, ale z drugiej strony miał wrażenie, że faktycznie odpuściła, więc nie chciał jej mocniej irytować. Zgodził się więc na to, aby poszła się przebrać do łazienki, a potem niechętnie, ale ją opuścił i poszedł do kuchni nalać im coś mocniejszego do picia. Właśnie zakręcał butelkę po winie, gdy usłyszał otwierające się drzwi od łazienki. Jak w zwolnionym tempie zareagował dopiero po chwili, bo nie był gotowy na to co zobaczył. Pędząca w stronę okna blondynka sprawiła, że ruszył z miejsca pozwalając butelce wina rozbić się na podłodze. -PEARL! - Wrzasnął, ale przecież, że nie było opcji, aby go posłuchała i się zatrzymała. Jeszcze ten pieprzony ręcznik sprawił, że Jay wkurwił się jeszcze mocniej. - Stój do cholery! Co ty odpierdalasz! - Syczał, ale gdy ją złapał wyślizgnęła mu się z rąk. Zaklął znów wycierając dłoń o dresowe spodnie, po czym ruszył w stronę okna, aby nie pozwolić tej wariatce uciec schodami przeciwpożarowymi. - Ty jesteś faktycznie nienormalna - warczał, gdy wreszcie udało mu się ją złapać, a gdy zamachnęła się w jego stronę, by go kopnąć zamarł. Już był wściekły, ale gdyby uderzyła go w taki sposób... Nawet nie chciał myśleć o tym co by poczuł. Sam fakt, że próbowała był nieprzyjemny, ale całe szczęście opamiętała się w porę, a on ten moment wykorzystał by silniej ją pochwycić i pociągnąć w tył, przez co obydwoje znaleźli się na podłodze w jego salonie.
Jedno musiał przyznać Campbell, potrafiła o siebie zadbać. Nawet jak sprawiała wrażenie panny, które tylko dużo szczeka, a mało potrafi to jednak zaimponowała mu tą swoją próbą ucieczki.
- Nawet nie mam na to ochoty - burknął, oddychając ciężko, bo upadając postarał się o to, aby jej się nic nie stało, więc nieprzyjemnie obił sobie żebra i płuca spadając na plecy. Nie trwało jednak długo jak podniósł się, aby złapać za torebkę Pearl i odrzucić ją gdzieś w kąt. - Zresztą cokolwiek nie powiem i tak masz w to wyjebane - dodał, po czym pociągnął ją za sobą do góry. Bolało go to co zrobiła. Bolało nie dlatego, że musiał ją tutaj wciągać i ich awantury były jak jakieś komediodramaty, ale dlatego, że wyznał jej wprost jak się boi. Prawie powiedział jej, że ją kocha, ona mu tak samo i obydwoje o tym wiedzieli, ale i tak miała to w dupie, bo dotarcie do Port Douglas i sprawa siostry nadal były dla niej priorytetem. - Chcesz możesz mnie jutro rzucić, możesz mnie znienawidzić, twoje decyzja, ale dzisiaj, chociaż byś zrobiła mi tutaj Sajgon i tak ciebie nie wypuszczę, rozumiesz? - Wysyczał trzymając ją za przedramię, tak by musiała patrzeć w jego stronę. Dopiero potem skierował ich obydwoje w stronę łazienki. - Oj zamknij się, nawet nie próbuj ze mną dyskutować - warknął, bo raz się dał jej wyrolować, ale drugi raz opcji nie było. - Przebierz się i zmyj ten syf... Niezła sztuczka, ale przykro, że musiałaś się nią ze mną podzielić - burknął, gdy zamknął za nimi drzwi na klucz. Sam zaczął ścierać z siebie żel pod prysznic, którym przez Pearl, byli obydwoje pokryci. W jej stronę zaś po chwili pojeciał tshirt, jaki chciała na siebie ubrać. - Przebierasz się, czy zostajesz w tej kurtce? - Zapytał, bo kończyła mu się już cierpliwość i w zasadzie jak dla niego to mogła zostać w tych ubraniach jakie na sobie miała, bo po tym co właśnie mu zafundowała jego wyrozumiałość sięgnęła granic.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Oddychała ciężko, leżąc na plecach i patrząc na sufit mieszkania. Adrenalina powoli z niej schodziła i sama nie wiedziała, jak teraz powinna się zachować. Wiedziała, że wkurwi Jaspera, ale chyba nie spodziewała się, że aż tak. Zwykle to ona z ich dwójki była tym większym nerwusem.
- Nie wmawiaj sobie głupot, Jasper... - warknęła, bo nie była gotowa pozwolić mu na to, aby uważał, że ma wyjebane w jego opinię. Nie miała, ale tak jak on nie skorzystał z jej prośby, by nie zawiązywać współpracy z Nathanielem, tak ona niekoniecznie chciała zrezygnować ze swoich planów. No i niesamowicie wkurwiało ją to, że nie widział powiązania między tymi przypadkami. Bo jemu wolno było, bo wiedział, co robi, no, a ona bezczelnie miała wyjebane na jego zdanie... pieprzone podwójne standardy i wiedziała, że gdyby nie była jego dziewczyną, tylko kumplem pozbawionym biustu, to inaczej by podchodził do tej sytuacji. - To może ciebie rzucę! - burknęła, chociaż oczywistym było, że nic takiego nie nastąpi. Oboje byli źli, różnica w ich położeniu była jednak taka, że to ona musiała się podporządkować wbrew swojej woli, więc mimo, że rozumiała pobudki Jaspera i wiedziała, że się o nią troszczy, irytowało ją to, że miał do niej pretensje za to, że z radością nie przyjęła jego ograniczeń.
- Wypchaj się z tym gadaniem, że ci przykro - skoro on kazał jej się zamknąć, ona też pozwoliła sobie na nieprzyjemne syknięcie. - Nie będziesz mnie zamykał w domu i próbował mi wchodzić na wyrzuty sumienia... na Divinie sobie odpierdalaj takie zagrywki - szarpnęła się, by odejść od niego o krok, a potem jeszcze fuknęła wściekle, kiedy zobaczyła, że zamknął się z nią w łazience. Pokręciła przy tym głową, przez chwilę szukając jakichkolwiek odpowiednich słów. Ostatecznie jednak po prostu parsknęła niedowierzającym śmiechem. - Masz popierdzielone we łbie, człowieku - to akurat było przesączone hipokryzją i w pełni się z tym zgadzała. Skoro jednak znów rozbudził jej nerwy, to uważała, że sprawiedliwie jest i jego podenerwować. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że to uwłaczające? - nie należała do pruderyjnych kobiet, ale nie przeszkadzało jej to w sięganiu po takie argumenty. Musiała też odetchnąć, więc najpierw zmyła żel, a potem... wykonała bardzo dokładny demakijaż i pielęgnację. Czuła się przy tym... przegrana. Zmywanie makijażu było dowodem na to, że się poddaje. Sama nie wiedziała, czemu to tak przeciągała, na początku chciała jeszcze bardziej rozdrażnić Jaspera, ale potem... złość z niej schodziła, a jej było coraz ciężej z tym wszystkim. Ostatecznie musiała się też rozebrać, chociaż zrobiła to, odwracając się do niego tyłem. - Zadowolony? - rzuciła w końcu, a kiedy otworzył drzwi chciała od razu skierować się ku swojej porcji wina, tej, która nalał zanim stłukł butelkę, ale zamiast tego została pociągnięta w przeciwnym kierunku i zaraz przewróciła oczami, widząc kajdanki. - Serio? Myślisz, że poczekam, aż zaśniesz, ubiorę się, pomaluję i znów stąd wyjdę? - w zasadzie... zdecydowanie byłoby to w jej stylu.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Oj chciałby, aby wyrzuty sumienia w przypadku Pearl pełniły należytą funkcję, ale nie miał co się łudzić. O ile w ogóle zrozumie co właśnie zaszło, o tyle pewnie zajmie jej to o wiele więcej czasu, a nim to się stanie jeszcze długo między nimi będzie utrzymywała się ta burzliwa atmosfera.
- Po chuj mieszasz w to Divinę? Ja pierdole, dziewczyno - fuknął, bo zdenerwowało go to porównanie. - Powiedziałem ci dlaczego będziesz siedziała na tyłku tutaj, ale skoro tak ciężko ci to przyswoić to proszę bardzo; możesz mnie mieć za ograniczającego ciebie dupka już mi to zwisa - dodał zrezygnowany, bo ile mógł jej przekładać na chłopski rozum o co w tym wszystkim chodziło. Nie chciała tego zrozumieć, ani postawić się w jego sytuacji to jej problem. Może być na niego wściekła, a potem z nim zerwać, ale tego wieczoru nie było opcji, aby postawiła na swoim. - I kto to mówi - burknął, gdy uznała, że ma nie po kolei w głowie. Sama była nienormalna i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale szła w zaparte póki jeszcze starczało jej siły by chociażby machać ręką. Zawzięta diablica. - Przeżyjesz - dodał, bo miał w nosie co tam sobie gadała. Właściwie to z chęcią zamknąłby ją w tej łazience jak tak bardzo miała go dość, ale pewnie narobiłaby rabanu, albo wpadła na jeszcze jakiś inny, durny pomysł.
W każdym razie podczas gdy ona się ogarniała, on nawet słowem nie pisnął, bo miał zwyczajnie już po dziurki w nosie dyskusji z Pearl. Do niczego one nie prowadziły, bo przecież Campbell i tak nie słuchała, więc na co miał sobie strzępić język. Gdy zaś spytała, czy jest zadowolony tylko na nią spojrzał, po czym się odwrócił i otworzył drzwi, ale nim blondynka zdążyła zrobić chociażby krok w stronę kuchni, zatrzymał ją i pociągnął do siebie.
- Tak - zgodził się z jej przypuszczeniami. - Przed chwilą chciałaś uciec przez okno, więc wszystkiego mogę się już po tobie spodziewać, więc nie pozostawiasz mi wyboru - oświadczył, po czym ponownie metalowe obrączki znalazły się na nadgarstku jej prawej i jego lewej ręki.
Właściwie wcale nie chciał dawać jej tej przyjemności i pozwalać na uraczenie się winem, ale alkoholem śmierdziało w całym salonie, więc tak, czy siak musieli podejść do kuchennego aneksu. Tam blondynka mogła wziąć z blatu kieliszek z winem, a Jasper po prostu rzucił kilka ręczników na podłogę uznając, że ogarnie ten syf jutro. Jednak gdy tylko skończył i duszkiem wypił własnego drinka, ponownie skierował się w stronę sypialni trochę w nosie mając to, czy Pearl taki stan rzeczy odpowiadał czy też nie.
- Dobranoc - mruknął, gdy po tym jak zmusił blondynkę do wejścia na materac, sam położył się obok. Wcale nie było mu wygodnie, ale już przebolał ten fakt i leżąc na wznak zasłonił twarz drugą, wolną ręką, marząc tylko o tym, aby ten popierdolony wieczór dobiegł końca. I to nie tak, że miał ochotę na sen. Był zdenerwowany, a frustrującego go myśli rozbrzmiewały pełną gamą w głowie. Nie chciał jednak dłużej rozmawiać z Pearl, ani samemu przypadkiem powiedzieć czegoś, czego pożałuje. Wywalił z siebie już i tak zbyt wiele emocji, okazując zbyt wiele słabości i w zamian nie otrzymał nic poza kolejnymi rozczarowaniami. Właśnie w takich momentach uświadamiał sobie, że może jednak dobrze jest jak jest i póki co Campbell jest zbyt niestabilna aby wyjawić jej jakikolwiek sekret, a tym samym narazić na jeszcze większe niebezpieczeństwo niż to w jakie sama umiała się wpakować.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wyrzuty sumienia zdecydowanie w jej przypadku pełniły należytą funkcję, nie była złą osobą, nie chciała go krzywdzić, ale może zamknięcie jej możliwości pójścia i szukania zemsty krzywdziło po prostu ją i musiała minąć chwila, by zrozumiała, jak ma się odnaleźć w takiej rzeczywistości. Poza tym nigdy nie mówiła, że jest normalna i też nie ukrywała, że jest uparta.
- To był przykład łatwowiernej osoby, nie zachowuj się tak, jakbym ją obraziła i nie nazywaj mnie dziewczyną! - nienawidziła czegoś takiego. Miała wrażenie, że mało jaki sposób odzywania się, jest bardziej pozbawiony resztek szacunku, niż takie bezosobowe teksty. - Pierdolnij się w ten głupi łeb! Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale do chuja, podjąłeś decyzję za mnie, a nie masz takiego prawa! - wygarnęła mu, bo miała już dość tego sugerowania, że w ogóle się z nim nie liczy, chociaż jasno mu powiedziała, że gdyby tak było, to by znalazła sposób. Chociażby zaczęłaby krzyczeć, ktoś wezwał pomoc, a Jasper byłby udupiony. Nie zrobiła tego, próbowała zwiać tylko na zasadach, w których poza byciem na nią złym, Jay'owi nic innego by nie groziło, ale jeśli myślał, że ze spokojem się zgodzi na taki scenariusz, to chyba kompletnie jej nie znał. - Wal się - odpowiedziała na te jego przeżyjesz.
Cisza była najgorsza, bo wtedy nie dostarczała sobie paliwa do złości i czuła się... pusto. Było jej ciężko. Nigdy sobie z tym nie radziła i od czasu odwyku adrenalina mocno pomagała jej nie myśleć o tym, jak kiedyś łatwo było się wyłączyć. Teraz była jedynie cisza i aura unosząca się z Jaspera.
- To jest jakaś farsa - prychnęła, widząc, jak zakłada jej kajdanki. Metal znów ciążył na jej nadgarstku, sprawiając, że poczuła się gorzej. Dobrze więc, że ruszyli do kuchni, nawet nie patrzyła jak Jasper wypił swoją porcję, bo ona własną też pochłonęła. To jej miało nie wystarczyć. Potrzebowała więcej alkoholu i prawdę mówiąc zamierzała o niego zapytać, ale nim się na to zdobyła, Jay zaciągnął ich już do sypialni. Wiedziała, że nie zaśnie. Nie bez leków na sen, czy minimum butelki wina. Czuła się niespokojnie, myśli ją atakowały, było jej zwyczajnie źle. Zwinęła się w kłębek, tyłem do niego i próbowała nie ruszać, ale to wszystko ją przytłaczało. To, że pierwszy raz odkąd tylko sięgała pamięcią, był ktoś, kto nie olał jej, ale leżał koło niej, zmusił do zastania przy sobie. To wraz z poczuciem przegraną, złością... a jeszcze z miłością, sprawiało, że była pogubiona i czuła się jak małe dziecko. Było tego za dużo i została z tym sama w ciszy sypialni Jaspera, nawet nie na swoim terenie. Trzeźwa. Kochała go... dlatego tutaj leżała. Wpadła tak głęboko, a miała uważać na swoje uczucia. W dodatku nie wiedziała, co mogłaby zrobić, żeby odpokutować, jeśli się nie zemścić na zabójcy Lucille. Nie miała nigdy innego celu, nie była nikim innym.
Nie wiedziała, w którym momencie oczy zaszły jej łzami. Nie pamiętała też ile czasu minęło, odkąd pierwsza z nich spłynęła po jej twarzy na poduszkę. Starała się nie ruszać, nie wydawać dźwięku. Była bezsilna jak nigdy i nie umiała z tym sobie poradzić. Poduszka pod jej twarzą była już nieprzyjemnie mokra, skóra ją piekła od słonej wody, a ona uparcie patrzyła na ścianę. Wtedy też... taka głupota, ale nieumyślnie pociągnęła nosem i zamarła. Liczyła, że Jasper już śpi, że nie usłyszy, jaka jest żałosna. Już i tak wiedział wystarczająco wiele. Ale nie spał.
- Śpię - rzuciła pospiesznie, wkładając wszelkie starania w to, aby jej głos nie zdradzał tego, że płacze. Czuła jednak ruch. - Nie patrz na mnie - dodała więc, próbując nadal być gniewną, ale chyba było to już stracone. Nie chciała mu się pokazywać, bo bała się, że źle to zrozumie. Że uzna, że ryczy jak jakiś słabeusz, że to dlatego, że zrobił jej na złość, a tak naprawdę płakała dlatego, że... sama nie wiedziała. Że kochała go tak bardzo, że już nie wiedziała, kim dokładnie jest.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Był hipokrytą. Obrzydliwym, zakłamanym i nieszczerym gnojkiem, który widział w Pearl głównego prowodyra ich problemów, a przecież od początku budował z nią związek oparty na nieprawdzie. Wszystko co wiedziała na jego temat było iluzją, którą sam stworzył. Owszem starał się zachowywać naturalnie, nie udawał osobowości, ani charakteru innego człowieka, ale historia jaka stała za jego życiorysem nie zgadzała się z tym co przedstawiał Pearl. Nie mogła więc w pełni dowiedzieć się w kim ulokowała swoje uczucia, a nie oszukujmy się strach o to, że zmieni swoje podejście, gdy dowie się prawdy rósł w Jasperze wprost proporcjonalnie do obaw o to, że nie uda mu się wiecznie trzymać wszystkiego w tajemnicy.
Więc złość, która mu towarzyszyła, gdy w ciszy i ciemności leżał obok blondynki na materacu, nie była skierowana tylko w jej stronę. Był wściekły głównie na samego siebie, bo wszystko byłoby o wiele łatwiejsze i prostsze, gdyby niczego nie musiał zatajać. Dręczył się więc tym, a przy okazji naprawdę zaczął zastanawiać się nad tym, czy Pearl go po prostu nie odprawi z kwitkiem uznając jednak, że taki nadopiekuńczy typ z paranoją jest jej nie na rękę i stanowi przeszkodę na drodze wendety jaką było jej życie. Oczywistym więc było, że nie umiał zasnąć, plus niewygodna pozycja w jakieś się znajdowali także mu nie pomagała, bo aby Campbell było wygodnie, odsunął lewe ramię w jej stronę, by ułożyła się w dogodnej dla siebie pozycji. Leżąc tak i trapiąc się swoimi myślami w ogóle nie zwracał uwagi na blondynkę uznając, że pewnie wkurwiona albo przegląda telefon, albo śpi. Zdziwił się więc, gdy tę ciszę przerwało cichy dźwięk. Niby nic nie znaczący, a jednak w obecnej sytuacji od razu przywołał w głowie Jay'a niezbyt przyjemną myśl.
- Pearl? Śpisz? - Zapytał szeptem, a gdy usłyszał odpowiedź. Mimo prób zatajenia przez Campbell załamującego się głosu, doskonale wiedział, że coś było nie w porządku. Podniósł się więc ostrożnie i nachylił nad jej ramieniem, a kolejne jej słowa tylko utwierdziły go w przekonaniu, że... - Płaczesz? - Spytał zaskoczony. Niby wiedział, że wielokrotnie udawała swoją hardość i gruboskórność, ale nie spodziewał się jednak dostrzec łzy na jej twarzy. Nie po tym jak sama z taką zapalczywością walczyła i stawiała mu opór nie zważając na czyny i słowa. Nie znaczyło to jednak, że nie poczuł się głupio, bo jak na zawołanie dopadły go wyrzuty sumienia. Nie zachowywał się jak dżentelmen podczas ich kłótni i sam niejednokrotnie przesadził w swoich wypowiedziach, więc brał pod uwagę to, że jest odpowiedzialny za stan w jakim była Campbell. - Hej? - Oczywiście olał jej prośbę o to, by na nią nie patrzył i wręcz jeszcze bardziej nachylił się, a potem chciał zabrać jej dłoń, by móc na nią spojrzeć. - To przeze mnie? Przecież wiesz, że pierdolę głupoty jak jestem zły, ale nie chciałem ciebie zranić - zaczął, bo sam nie wiedział co powinien zrobić. Z jednej strony mógł czekać i mieć nadzieję, że Pearl sama mu powie o co chodzi, a z drugiej był facetem i nauczony doświadczeniem wiedział, że niekoniecznie było to takie proste. Mówienie rzeczy wprost nie zawsze wychodziło kobietom, a takim jak Campbell to już zupełnie nie. - Przepraszam jednak, bo wiem, że przesadziłem - dodał, składając na jej ramieniu kilka krótkich pocałunków, by potem potrzeć je jeszcze nosem i ułożyć na nim brodę w oczekiwaniu na jakąś reakcję z jej strony. Ze wszystkiego co dziś zaszło zdecydowanie widok płaczącej Pearl był najgorszą chwilą i naprawdę dopiero teraz Jasper zdał sobie sprawę z tego, że te ich popieprzone dyskusję wcale nie nikną bez echa, nawet jak oni sami udają, że tak właśnie się dzieje.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Miłość wszystko komplikowała. Nie wiedziała o niej za dużo, ale tego jednego była pewna... bo wciąż niezmiennie, przy każdym mrugnieciu widziała ciało Lucille poprzebijane pinezkami, a mimo to nadal tu była. Przearanżowała całe swoje życie po to by pomścić siostrę i była gotowa albo zginąć, albo zabić tego skurwysyna i pójść za to siedzieć, jeśli będzie trzeba. Po tym, miało już nie być żadnego kolejnego planu i niczego miała nie tracić... ale teraz był Jasper, który niesamowicie ją dzisiaj rozczarował, a mimo to wiedziała, że go nie rzuci, że mu wybaczy, a nawet będzie się bała, że to on rzuci ją.
- Nie płaczę - sklamala głupio, próbując się jeszcze bardziej obrócić, kiedy Jasper wyglądał za jej ramię. Nie chciała, żeby ją widział w tym stanie. Było jej wstyd, że ze słabości zaczęła płakać, jak jakiś dzieciak czy inny mięczak. Nie chciała być widziana w taki sposób. Spięła więc mięśnie gdy złapał hej dłoń, ale prawdę mówiąc po tych ich awanturach nie miała już siły walczyć. Przy tym może i płakała, ale minę miała hardą, jakby próbowała udawać, że łzy na jej policzkach nie istnieją.
- Co? Nie... to znaczy tak, ale... - kurna, naprawdę nie chciała z nim o tym rozmawiać, bo nie wiedziała, jak ma to zrobić. Miała w głowie takie pobojowisko, że ledwo się w nim odnajdywała. - Nie płaczę, więc się przestań tłumaczyć- sprobowala na niego warknąć, ale na wyższym tonie głos jej się złamał i nowa fala lez wypłynęła z oczu. Nie spodziewała się, że Jasper ją przeprosi i prawdę mówiąc, kiedy to zrobił i jeszcze pocałował ją w ramię, załkała głośniej, nienawidząc siebie za to, ale już zbyt trudno było jej się wstrzymywać. - Nie rób tak... nie zmuszaj mnie do zostania w domu i jednocześnie przepraszaj w taki czuły sposób! Chcę być na ciebie wściekła - wyjaśniła, unosząc wolną dłoń do twarzy, by ją w końcu przetrzeć. Szczypanie było już nieznośne. - Każdego innego faceta bym za taką akcję pogoniła, a przez ciebie leżę tu i nienawidzę tego, że nie ma mnie w Port Douglas... nienawidzę z całego serca, ele jednocześnie boję się, że zjebię nasz związek... że ja kurwa zjebię... przyczepiłeś mnie do siebie kajdankami, a mimo to, zamiast być zła, boję się, że mnie zostawisz... to pojebane- parsknęła, ale nie było w tym za grosz rozbawienia. Czuła się trochę tak, jakby umknęła między młotem, a kowadłem, ale jednocześnie nie była tegondeiadoma... bardzo nieciekawa sytuacja.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Sam nie potrafił odnaleźć się w tej sytuacji, więc tylko wyobrażał sobie jak bardzo Pearl nie chciała, aby wiedział co właśnie się działo. Mleko się jednak rozlało, a on nie zamierzał nagle udawać, że niczego nie zauważył tylko dlatego, że było mu niewygodnie poradzić sobie z jej łzami. Przełknął też jej słowa, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że były próbą obronienia się w chwili słabości.
- Możesz być, nawet jak przeprosiłem - odpowiedział, bo skoro potrzebowała jeszcze przez jakiś czas żywić w sobie te negatywne emocje to przecież nie mógł jej tego zabronić. Nie odwrócił się jednak, ani nie zmienił pozycji tylko czekał, a po tym co usłyszał stał się jeszcze bardziej skonsternowany. Z jednej strony rozpieprzoło go na drobne kawałeczki to co powiedziała, a łzy płynące po jej policzku tylko potęgowały ten efekt. Z drugiej zaś wkurwiało go nieziemsko to jak cholernie mocno chciała być w tym Port Douglas chociaż on jasno i klarownie wyjaśnił jej czemu ma siedzieć w domu na tyłku i zapomnieć o swojej zabawie w detektywa. W pierwszej chwili nie potrafił więc znaleźć odpowiednich słów i dopiero po kilku głębszych wdechach udało mu się zapanować nad gonitwą myśli.
- Nie zostawię cię - zadeklarował, po czym znów ucałował z czułością jej ramię. - Szczerze to sam się boję, że jutro jak zdasz sobie sprawę co odjebałem uznasz, że może lepiej ci było beze mnie - dodał, bo skoro przestali na moment grać twardszych niż w rzeczywistości byli, Jasper nie zamierzał naciągać reguł. - I chyba powinnaś się nad tym zastanowić, bo nie mogę ci obiecać, że nie powtórzy się to znów - oznajmił doskonale wiedząc o tym, że jeśli jeszcze kiedyś dowie się o grożącym Pearl niebezpieczeństwie to ponownie będzie ingerował w jej plany. - A skoro szukanie zemsty jest dla ciebie tak ważne to szczerze powinnaś to przemyśleć. Ja się nigdzie nie ruszam, ale nie chcę być powodem twojej nienawiści - dokończył i chociaż z bólem przyszło mu powiedzieć te słowa, bo przecież kochał tę popieprzoną blondynkę, to jednak wolał, aby nie czuła się przygwożdżona jego uczuciami. Dlatego nie wyznał jej miłości, dlatego zostawił jej otwartą furtkę jako drogę ucieczki jeśli chciała by z niej skorzystać i postawił siebie w roli tego, który sam na pewno nie będzie chciał odejść. Durnie, bo nie wiedział jak niebawem wszystko się pokomplikuje, ale tamtego wieczoru szczerze wierzył w to, że z własnej woli nie będzie wstanie nigdy zostawić Pearl.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Zdecydowanie nie należała do osób, które często pozwalały sobie na łzy. Kiedy już te się pojawiały, to były właśnie łzami bezsilności, tak, jak teraz. Nie mniej jednak, żadnych nie lubiła pokazywać, przez co czuła się jeszcze mniej pewniej.
- Jasne... żeby wyjść na największą zołzę w Lorne Bay - odpowiedziała dość sceptycznie, znów dłonią czyszcząc poliki, ale to nie zmieniało faktu, że tet oczy wciąż produkowały nowe łzy, robiąc jej niemalże na złość. Była zmęczona, fizycznie i psychicznie... w końcu trochę się dzisiaj z nim poszarpała, więc czuła, że się to na niej odbiło. Wstrzymała na chwilę oddech, a potem przymknęła oczy w wyraźną ulgą, chociaż tak dziwnie było czuć jego usta na ramieniu, po tym, jak o mało nie zamordowali siebie na wzajem, w chwilach złości. Nie wiedziała, co mogłaby mu od razu odpowiedzieć, więc Jasper mówił dalej, a ona chyba odrobinę zaczęła żałować, że nie weszła mu w słowo na czas. Milczała jednak, aż do momentu, w którym cisza znów nie wypełniła jego sypialni.
- Czyli, że co? - zapytała głupio, pociągając przy tym nosem, za co siebie nienawidziła. - Jeśli jutro ciebie rzucę, to tak po prostu się pożegnamy i wtedy już będziesz miał wyjebane w to, co robię, a czego nie robię? - zmarszczyła czoło, biorąc głębszy wdech, jakby to miało jej pomóc się uspokoić. Wciąż z uporem maniaka gapiła się w ścianę, bo inaczej obawiała się, że emocje wezmą nad nią górę... jeszcze bardziej, niż w tym momencie. - Nie chodzi o to, że się nigdzie nie ruszasz... chciałabym wiedzieć, że gdyby coś, to nie pozwoliłbyś mi odejść. Ja bym ci nie pozwoliła - wyjaśniła, znów dłuższą chwilę poświęcając temu, by zapanować nad oddechem, ale było coraz trudniej. Teraz już nie tylko ich kłótnia, ale też ta ciężka rozmowa, sprawiały, że coś się w niej kruszyło. - Gdybym miała ciebie jutro zostawić, to nie leżałabym teraz tutaj - dodała znacznie ciszej, na wydechu, jakby nie tylko jego, ale i siebie o tym informowała. Znów musiała przetrzeć poliki, bo słona ciecz drażniła już jej skórę niemiłosiernie. - Kurwa... nie umiem takich rzeczy ogarniać na trzeźwo - jęknęła w końcu z jakąś rezygnacją, bo naprawdę miała w głowie mentlik. Kochała tego mężczyznę, jak więc mógł sugerować, że byłaby w stanie od niego odejść? Z drugiej strony nie zmieni się, wiedziała też, że drugi raz nie da się tak złapać, a przynajmniej zrobi co w jej mocy, by uniknąć ingerencji w jej plany.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nawet nie wiedział co miał odpowiedzieć, więc westchnął tylko cicho i pokręcił głową na boki dając tym samym do zrozumienia, że nie zgadza się z jej słowami. Pearl lubił wyolbrzymiać, a w zasadzie popadanie w skrajności było jej cechą charakterystyczną i nie miało znaczenia to, czy mówili o sposobie żywienia, czy sensie istnienia.
- Nie, nie to powiedziałem - westchnął. - Przykułem się do ciebie kajdankami, abyś nie odwaliła nic głupiego, jak sądzisz? Mógłbym tak po prostu odpuścić? - Nie sądził, że ten wieczór z paskudnego zmieni się w jeszcze gorszy i pełen rozmów, na które on nie był gotowy. Jasper nigdy nie był mistrzem wyrażania tego co czuł, ale starał się jak mów zachowywać na tyle klarownie, na ile podpowiadała mu jego intuicja. I chociaż niekiedy w bardziej otwarty sposób mówił o tym co leżało mu na sercu, zdecydowanie tak skomplikowane i zależne od wielu czynników pytania sprawiały, że nie potrafił skonstruować żadnej, dobrej odpowiedzi. - Chodzi o to, że nie chcę, abyś czuła się... Sam nie wiem, zależy mi na tym, abyś była zadowolona, tak? A skoro tak cholernie nienawidzisz tego co robiłem i jesteś tak wkurwiona o to Port Douglas to... Eh... Czemu tak musisz to komplikować? - Burknął zdezorientowany, bo jemu także nie było łatwo prowadzić tej rozmowy. Tyle dobrego, że skoro blondynka wcale nie zamierzała go rzucać, a wręcz przeciwnie zadeklarowała, że nie pozwoliłaby mu odejść, to Jasper poczuł się odrobinę spokojniej. - Chciałbym, żebyś była ze mną dlatego, że chcesz, a nie dlatego, że nie pozwalam ci odejść, rozumiesz? - Rzucił i sam nie wiedział, czy jego słowa odnosiły się tylko do obecnej sytuacji, czy miał na myśli całokształt ich związku. - Ja też.. - Zgodził się, trochę licząc na to, że tym samym nie pociągną dalej tego tematu.
- No już... Nie płacz, bo jest mi przykro - mruknął, nachylając się nad Pearl bardziej, tylko po to, aby zaraz potem objąć ją ramionami. Przyciągnął ją do siebie i praktycznie schował w uścisku, chociaż tak naprawdę sam nie wiedział, czy między nimi było już dobrze, czy nadal żywiło w sobie drobną urazę. - Jesteś popieprzona, wiesz? - Oznajmił, jakby Campbell nie miała tego pełnej świadomości. - Popieprzona tak samo jak ja - dodał, jeszcze na moment pozwalając sobie na to, aby mocniej ją w siebie wtulić i odetchnąć zapachem jej skóry i włosów, a dopiero potem pozwolić na to, aby blondynka zajęła nieco wygodniejszą pozycję.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Ona sama nie czuła się dobrze w takich tematach, dojście do momentu, w którym czułaby, że może takie poruszać, zajmowało u niej sporo czasu. Teraz tylko jeszcze bardziej ją to stresowało, a ta mieszanina emocji sprzyjała temu, by nadal ciekło z jej oczu.
- Nie wiem... nie mam pojęcia Jasper, co masz w głowie - też westchnęła, przełykając przy tym rosnącą gulę w jej gardle. Mówiła prawdę. Żadne z nich nie pozwoliło sobie na jakieś większe wyznania, więc nawet jeśli znała swoje uczucia, to jego własnych nie mogła być pewna. A już na pewno nie chciała na nic stawiać, po tym, ile razy w przeszłości się przejechała na związkach. - No to dziś z tym zadowoleniem ci nie wyszło - mruknęła sceptycznie, trochę surowo, ale nie mogła się od tego powstrzymać. W dodatku nie spodobało jej się, że powiedział, że coś komplikuje. - Patrz na siebie - rzuciła na wydechu, jakby z niedowierzaniem i rozbawieniem, chociaż tego drugiego nie można było za wiele w tym znaleźć. Już głowa ją ćmiła od tego wszystkiego i trzeźwość stawała się coraz bardziej nieznośna. - A czy ja kiedykolwiek dałam ci do zrozumienia, że nie chcę być z tobą? Poza tym, co odjebałeś dzisiaj... ale skoro z taką łatwością miałbyś pozwolić mi odejść, to po co to wszystko? Kto tu komplikuje... - musiała zagryźć boleśnie dolną wargę, bo aż drgnęła jej broda. Nienawidziła takich reakcji, z reszta rozmów tego typu też nie. Z tego względu mało o sobie mówiła. O przeszłości, o Lucille, o swoim śledztwie. Nigdy nie należała do zbyt otwartych osób. - To zamiast spać, trzeba nam było czegoś polać... chętnie bym się teraz upiła - przyznała, wychodząc z założenia, że nie brzmiało to w żaden sposób podejrzanie. Nie w tych okolicznościach. Zdecydowanie urwany film byłby w tej chwili przyjemny.
- Mówiłam, że nie płaczę - zaczęła, ale kiedy ją przytulił zastygła. - Nie rób tak, bo... - zaczęła, ale emocje w niej wezbrały, a z oczu poleciało jeszcze więcej łez. O ile wcześniej płacz w ciszy wychodził jej doskonale, o tyle teraz już zaczęła beczeć, jak dzieciak. No może nie aż tak, bo z tym walczyła, ale było jej coraz bardziej głupio. - Kurwa... - jęknęła wręcz, by wyrazić, że wcale nie jest beksą i nie cieszy się tym przejawem emocji. - Ty jesteś bardziej... Pan porozmawiaj zanim postanowisz... jasne, jasne... a potem jebs, nie ma rozmowy, tylko kajdanki - próbowała na niego psioczyć, ale słychać już było, że nie jest zła i chyba najbardziej chciała tym przykryć fakt, że płacze. - Pewnie okres mi się zbliża i tyle - wyjaśniła, chociaż nie miało to nic ze sobą wspólnego. Kajdanki też mocno wszystko utrudniały, gdy za nią leżał, więc w końcu odwróciła się do niego przodem i schowała w jego torsie. W zasadzie ten moment wystarczył, by poddała się całkowicie tym emocją i załkała nieco głośniej. Musiała sobie jakoś poradzić z tym wszystkim... z tym, że nie jest już sama, jak to powiedział Jasper i, że chyba naprawdę mu na niej zależy, a nie tylko na tym, by z nim była i dobrze się sprawowała. To było nowe, a ona nie spodziewała się, że znajdzie się kiedyś w takiej sytuacji.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie miał się za fatalnego partnera, aczkolwiek do ideału na pewno sporo mu brakowało. Tym bardziej, że nigdy nie należał do najbardziej wylewnych osób, gdy w grę wchodziły uczucia i własne przemyślenia. Starał się jednak jakoś dzielić tym co czuł, aczkolwiek nadal układanie tego w zdania nie wychodziło mu najlepiej. Co gorsza, jak każdy facet, obawiał się tego, że cokolwiek nie powie to i tak będzie to niewystarczające. Chociażby teraz, niby rozumiał co Pearl miała na myśli, ale kompletnie nie wiedział jakich zapewnień powinien użyć, aby te głupie obawy, które ją dręczyły, wybić jej z głowy. Zwyczajnie czuł się jak we mgle i trochę po omacku próbował skierować całą tę sytuację na lepsze tory.
- A ja? No przecież, że nie - odpowiedział od razu na zadane przez siebie pytanie, bo akurat z ich dwójki, gdyby namacalnie wskazać tego, kto mocno angażował się w związek, Jasper na pewno wysuwałby się na prowadzenie z tymi wszystkimi niespodziankami i sytuacjami pełnymi emocji, gdy starał się zadbać o Pearl lepiej, niż ona sama potrafiła. - Z łatwością? Walczę o ciebie jak pojebany, ale tak jak ty nie wiesz co mam w głowie, tak samo ja nie wiem co ty masz... Znaczy się domyślam się i dlatego mimo obaw o to co zrobisz, zaryzykowałem i ciebie skułem - wyjaśnił, a przynajmniej postarał się jakoś przedstawić to co czuł w sposób obrazowy. - Zależy mi na tobie, wariatko - dodał jeszcze dla lepszego zakończenia, a gdy Pearl wspomniała o alkoholu mruknął cicho, niby rozbawiony, ale tak naprawdę wcale nie chciał, aby się upijała. Czuł, że w ostatnim czasie pozwalała sobie na kilka lampek wina za dużo i jakoś niekoniecznie podobała mu się wizja, w której bez jakiegoś trunku nie uda jej się zasnąć.
Wolał by to w jego ramionach pozwoliła sobie na odpoczynek i odpuściła wreszcie to dręczenie się. Dlatego ponownie nachylił się nad jej ciałem, ewidentnie dostrzegając łzy na jej policzku, a chwilę później, nie miał już złudzeń.
- Mogę być bardziej... Na pewno jestem, na pewno - objął ramionami płaczącą blondynkę i wtulił mocniej w swoje ciało. Poza tym miał rację, może i Pearl miała problemy i dopuszczała się naprawdę popieprzonych akcji, to jednak koniec końców była sobą, a on? On wmawiał sobie, że przy Campbell pokazuje prawdziwe oblicze, ale tak naprawdę cały czas karmił ją obrazem człowieka, który teoretycznie nie istniał. Miał więc pełne prawo nazywać się bardziej popieprzonym. - Tak, to okres... Nie lubimy go - dodał, śmiejąc się cicho i zanurzając nos we włosy Pearl. - Jestem przy tobie, zawsze będę, a przynajmniej zawsze chciałbym być - wyszeptał, po chwili ciszy i, o ile było to możliwe, jeszcze mocniej wtulił w siebie Campbell, jakby tym gestem mógł wyznać jej to, czego wprost powiedzieć nie umiał.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Nie miała wielkich wymagań, potrafiła długo poradzić sobie i bez wsparcia drugiej osoby i bez wyznawania jej jakiś uczuć. Przywykła do tego. Niepewność też nie była jej obca, a chociaż obiecywała sobie, że już nigdy nie pozwoli na to, aby jakiś facet miał nad nią wladze, to gdzieś tam poległa. Wiedziała, że Jasper stał się o wiele ważniejszy, niż kiedykolwiek sądziła, że będzie... najwyraźniej była w nim zakochana w sposób, jakiego jeszcze nie poznała, ten, który mówił jej, że byłaby w stanie dla tego człowieka postawić siebie na drugim miejscu... siebie i wszystko inne. Dlatego leżała tu, rezygnując z czegoś, co niejako stanowiło jej sens istnienia, nie przeszłaby odwyku, gdyby nie myśl o tym, że miała cel pod postacią zemsty. Czasem łapała się na tym, aby mu powiedzieć, ale... ilekroć wypadał temat prochów w Shadow, Jasper był tak zdegustowany, że nie mogła przywołać swojego głosu do posłuszeństwa.
- Nie odwracając kota ogonem... ja ci nie sugeruję, że powinieneś sobie przemyśleć, czy chcesz ze mną być- wypomniała mu, bo odnosili się przecież do konkretnej sytuacji. Tej, przez którą Pearl obawiała się, że latwo ją porzucić, czy z niej zrezygnować. - To skoro ci na mnie zależy, to nie nakłaniaj mnie do tego bym myślała i odchodziła. Jeśli kiedyś zjebisz, chcę żebyś mnie wtedy trzymał j mówił, że nie pozwolisz mi odejść- trochę ją poniosło w tych wizjach i scenariuszach, ale to prze wszystkie emocje jakie jej doskwierały. Ten płacz przede wszystkim był najgorszy.
- W końcu mówisz z sensem - pociągnęła głośniej nosem i znów parsknęła przez płacz, ale za to miała teraz możliwość wtulić się w niego bardziej. Tak bardzo ją dzisiaj zdenerwował, a mimo to leżała przy nim, pragnąć jego ciepła. Jakieś to dziwne. - Dlatego właśnie unikam cię, gdy go mam - mruknęła, próbując jakoś zapanować nad oddechem, ale nie było to najłatwiejsze. Nie kiedy Jasper wyznał coś, co nawet nie wiedziała, że pragnęła usłyszeć. - To bądź przy mnie... przecież potrafisz być wyjątkowo uparty - mruknęła czując, jak serce jej wali w piersi. Jeszcze długo nie potrafiła do siebie dojść, płakała chyba z jakieś Czterdzieści minut, nim zasnęła. Wtulona w Jaslera i przyczepiona do niego. Rano obudził ją jego ruch, ale gdy odpiął kajdanki, natychmiast odpłynęła ponownie.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ