eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Spojrzał na nią dociekliwie. - Serio? Nie zauważyłem... moim zdaniem się robisz coraz młodsza, jeszcze chwila i znów będziesz nastolatką - ach ten James, on to jednak umiał kobietą prawić komplementy. Nie wiem, gdzie się tego nauczył, pewnie oglądał jakieś dziwne filmy i seriale. Nie miał problemu z mówieniem ludziom miłych rzeczy, bo po prostu był dobrym człowiekiem. Szkoda, że nie poszedł w ślady ojca i nie został chujkiem. Może byłoby mu łatwiej w życiu.
James miał trochę problem z odpowiadaniem na to pytanie, bo tak naprawdę sam dobrze nie wiedział dlaczego jego małżeństwo się skończyło. Oczywiście mieli gorszy okres i oddalili się od siebie, ale to nie było coś z czym jakoś nie mogliby sobie poradzić. - Dobre pytanie - westchnął sobie i wbił wzrok w drogę, a humor nieco mu się popsuł, chociaż starał się tego po sobie nie pokazywać. - Zaczęliśmy się od siebie oddalać, Selene pracowała do późna, prawie się nie widywaliśmy, a jeżeli już to zazwyczaj się kłóciliśmy i ciągle chodziliśmy podirytowani... myślę też, że mnie zdradzała ze swoim znajomym, co prawda nigdy się do tego nie przyznała ale mam wrażenie, że tak sie właśnie działo. Koniec końców dałem jej papiery rozwodowe, bo wiedziałem, że nie jest ze mną szczęśliwa, a tego nie byłem w stanie przeżyć. Chciałem dla niej jak najlepiej, a jeżeli ja jej nie mogłem szczęścia dać to powinna mieć możliwość znaleźć je gdzieś indziej - no i dalej zresztą tak uważał. Czasem jak się kogoś mocno kocha, to trzeba mu pozwolić odejść i James właśnie to zrobił łamiąc sobie zresztą serce. - Najwyraźniej nie byłem najlepszym z możliwych mężów - dodał, tym razem się już delikatnie uśmiechając, bo oczywiście, że za rozpad ich małżeństwa obarczał tylko siebie.
Całe szczęście rozmowa nie utknęła na tym temacie i mogli sobie jechać w spokoju rozmawiając o przysłowiowej dupie maryni, aż w końcu dojechali do człowieka, który miał to czego James szukał. Diamini dogadał się z mężczyzną, zapłacił mu i spróbował włożyć rzeźbę do samochodu. Wszystko szło bardzo dobrze, aż do momentu w, którym odjechali kawałek, a z auta zaczęły dochodzić jakieś dziwne dźwięki. - Co jest... - mruknął James krzywiąc się nieco i niestety musiał się zatrzymać żeby sprawdzić co dzieje się z samochodem. No i niestety, auto musiał oddać do naprawy, a jak się okazało na część, ktora była potrzebna do naprawy musieli poczekać aż do następnego dnia.
- Przepraszam, nie spodziewałem się, że tak to się skończy - było mu strasznie wstyd, że przez niego musieli teraz zostać w obcym miejscu na noc. - Wynająłem nam pokoje w hotelu nie daleko, ale myślę, że zanim tam pójdziemy to możemy coś zjeść - z tego wszystkiego zrobił się aż głodny i z chęcią wrzuciłby coś dobrego na ząb.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen nie mogła się nie uśmiechnąć na stwierdzenie, że wygląda coraz młodziej. Która kobieta, a właściwie, który człowiek nie lubi usłyszeć czegoś miłego na swój temat? Aspen lubiła i nie ukrywała tego, wszelkie takie teksty mile łechtały jej ego, powodując, że wygląd zewnętrzny był jednym, czym mogła tak naprawdę się poszczycić w tym momencie, bo innych zalet za bardzo nie widziała w sobie. -Och, przestań już. Ale dziękuje-powiedziała, kładąc na moment swoją dłoń na jego, którą trzymał na drążku od zmiany biegów. Ten to zawsze potrafił powiedzieć coś takiego, że kobiecie czy tam dziewczynie, miękły kolana. Jakby poszedł w ślady ojca, to na pewno by nie siedzieli teraz w jednym samochodzie, skoro Hall-Rohrbach nawet w 1% nie była aryjką.
Rozmowa o byłych, czy generalnie o porażkach nigdy nie była przyjemna i kobieta zdawała sobie z tego sprawę. Miała nadzieję, że James jest świadomy tego, że nie musi mówić, jeśli tak naprawdę nie chce. Przecież ostatnie, czego oboje by w tym momencie chcieli, to popsucie się atmosfery w trakcie ich wycieczki. Mieli przed sobą jeszcze całą drogę powrotną i lepiej było, aby nie spędzili jej w milczeniu ze skwaszonymi minami. -Tak po prostu, bez żadnych dowodów? Po prostu, bo czułeś że nie jesteście szczęśliwi ze sobą?-cóż, przez to brunetka przechodziła i jakoś nie uważała, że jest to wystarczający powód, aby sięgnąć po papiery rozwodowe. To chyba jeszcze można by przepracować na terapii, prawda? Nie, żeby ciemnoskóra tak naprawdę wierzyła, że jest to rozwiązanie wszelkich problemów, a każda sytuacja była warta naprawiania.
-Cóż, tutaj choćbym chciała, to nie jestem w stanie zaprzeczyć. Nie wiem jakiś byłeś mężem-zaśmiała się. Cóż, było to dość poważne podejście, takie dorosłe, którego można było pozazdrościć. Nie była pewna, czy chciałaby, aby jej mąż się tak zachował względem niej, jednak na pewno było to poważniejsze podejście do sprawy, niż kłótnie, nieporozumienia i oszukiwanie się, że coś z tego jeszcze wyjdzie.
-Daj spokój, nie Twoja wina-odpowiedziała, czekając nieco z boku, aż James załatwi wszystko z warsztatem, do którego jego samochód został ściągnięty. Jeden dzień to nie była wcale taka odległa data naprawy, zawsze mogło być gorzej. Co prawda byli w takim miejscu Australii, że nie było łatwo nijak wrócić do Lorne Bay, więc zostawało im spędzić noc na miejscu. -No to obowiązkowo, w końcu obiecałeś mi pizzę!-przypomniała mu, zarzucając torebkę na ramię i zastanawiając się, czy znajdą w tym miasteczku jakąkolwiek godną uwagi knajpę. A także sklep, aby kupić parę rzeczy, które ułatwią im nocowanie w hotelu - w końcu żadne z nich nie było przygotowane na taką wycieczkę. -Tylko będę musiała zadzwonić-stwierdziła, mając na myśli swojego męża, a z drugiej strony pojawił się w jej głowie nieco diabelski pomysł, aby go nie informować o tym, jakby chcąc sprawdzić, czy zainteresuje się tym, że jego żona nie wróci na noc do domu.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Pokręcił głową i westchnął sobie. - Nie, nie tylko dlatego, w tamtym momencie byliśmy już małżeństwem tylko z nazwy. Nie było sensu trzymać się tego na siłę. Oczywiście mogliśmy udawać, że wszystko jest w porządku, ale czegoś tam brakowało... nie mówię, że się nie kochaliśmy, ale czasem to jest po prostu za mało. Poza tym, więcej czasu spędzała w pracy i ze swoim przyjacielem niż ze mną, a wystarczającym dowodem na to, że coś było na rzeczy między nimi jest to, że nigdy nie zaprzeczyła. - Może to było trochę naciągane, ale w tamtym momencie James nie widział innego wyjścia niż rozwód. Chciał żeby Selene była szczęśliwa, żeby mogła się rozwijać i odnosić sukcesy w pracy, a nie przejmować się tym, że jakiś taki James siedzi w domu. Poza tym, zawsze czuł się trochę gorszy od niej. Ona była inteligentną kobietą sukcesu, a on? W tamtym momencie był tylko eks wojskowym, który zaczyna pracę w galerii, bo nagle coś mu się odmieniło i wolał porzucić wojskową karierę.
- Musisz mi uwierzyć na słowo, że nie najlepszym - zaśmiał się, ale jednak tak trochę smutno. Może gdyby był mężem 10 na 10, to teraz byłby dalej w szczęśliwym związku. - No, ale było jak było, całe szczęście teraz jest lepiej i bardzo się z tego cieszę - przynajmniej będzie mógł bez problemu pójść odwiedzić swojego kota, który po rozwodzie został z Selene.
No i później już wypadła sprawa z problemem samochodu, która nieco wyprowadziła Jamesa z równowagi i chodził z zaciśniętą szczęką, to był jak na razie jedyna oznaka tego, że był zdenerwowany. Mało kiedy się to zdarzało, bo Diamini zazwyczaj był spokojnym człowiekiem. - Tak widzisz, dobrze się stało, przynajmniej odhaczymy te Włochy - rzucił i puścił jej oczko, a później kiwnął głową, skoro musiała gdzieś zadzwonić. Zresztą sam wyciągnął telefon, bo wypadało żeby poinformował pracowników galerii, że jednak go dzisiaj już nie będzie i ktoś będzie musiał rano miejscówkę otworzyć.

Aspen Hall-Rohrbach
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen tylko pokiwała głową, bo to co mówił James, miało naprawdę wiele sensu. Tylko wiedziała, z własnego doświadczenia, że to wcale nie było to takie proste, przyznać się do błędu, przekreślić wszystkie wspólne lata, wspomnienia i doświadczenia, które przecież kiedyś były naprawdę dobre. Sama nie była gotowa jeszcze zakończyć swoje małżeństwo, nie w takim momencie. Ona była gotowa zawalczyć o ich relacje, w końcu byli ze sobą niemal dziesięć lat, ale nie sądziła, aby jej maż był tym zainteresowany. Trochę naiwnie chciała wiedzieć, co spowodowało to, że tak się im popsuło. Niezależnie od tego co to było, nie chciała jednak w tym momencie o tym rozmawiać, prowadząc niemal terapię z kimś, kto przechodził przez coś podobnego. Mieli przed sobą piękną drogę i australijską naturę, powinni korzystać z tego, że choć na parę godzin wyrwali się ze znanego sobie Lorne Bay. -W sumie racja, po co być ze sobą, jeśli tego tak naprawdę się nie chce-przyznała, kończąc już temat nieudanych małżeństw.
-Dokładnie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło[/b]-zaśmiała się, wrzucając telefon do torebki. Zadzwoniła tylko do kwiaciarni, że jak coś, to mają do niej dzwonić, a ona pojawi się dopiero koło południa następnego dnia. Flann niech żyje w niepewności, jak będzie chciał, to sam się odezwie, a to może świadczyć o tym, że jeszcze coś między nimi istnieje. Naiwna myśl, ale jednak trochę prawdopodobna. -Przynajmniej oboje będziemy mogli się napić aperola-powiedziała. Cóż, nie tylko jego, bo jakoś będą musieli sobie czas umilić, prawda? W nawet nie nastał jeszcze wieczór, więc będą mieli sporo czasu do spędzenia wspólnie.-Chodźmy coś zjeść, potem możemy się przejść po tej mieścinie, znajdziemy jakiś sklep, to kupię sobie parę rzeczy i możemy potem włączyć jakiś film?-zaproponowała. Będzie potrzebowała szczoteczki do zębów, czegoś na przebranie... A skoro będą będą oglądali film, to i jakieś przekąski i tym podobne się im przydadzą. Aspen w swojej głowie już ułożyła im cały plan na wieczór. -James... Niczym się nie przejmuj. Myślę że taki dzień z dala od codzienności doskonale nam zrobi-powiedziała. Nie widziała powodu, aby jakoś szczególnie się pieklić, po prostu... Mieli trochę pecha z samochodem, ale przecież dzieci jeść nie wołają w domu żadnego z nich, więc spokojnie mogą sobie pozwolić na to, by spędzić noc poza domem.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Tutaj nie chodziło to to czy się chce z kimś być czy nie. James nie chciał się rozwodzić, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby? Sądził, że Selene go nie chce i nie jest z nim szczęśliwa, więc postanowił ją od siebie uwolnić. Złamał sobie przez to serce, ale wiedział, że to mała cena za to, by jego ukochana była po prostu wolna i szczęśliwa. Mogła sobie znaleźć kogoś na swoim poziomie, a nie takiego niewykształconego człowieka jak James, zawsze miał kompleks na tym punkcie. - Małżeństwo za wszelką cenę jest bez sensu i prędzej czy później na pewno się rozpadnie - ludzie są razem tylko na papierze, tak jak on przez miesiące był z Selene lub tak jak Aspen jest ze swoim mężem. Widać było już od dawna, że nie jest szczęśliwa, a James nigdy nie przepadał za jej mężem, uważał, że to cwaniak, który nie zasługuje na kogoś takiego jak Aspen. Była dla niego za dobra i najwyraźniej miał rację. James zawsze dbał o swoich przyjaciół i mega go smuciło, że kobieta musi przechodzić przez takie straszne momenty.
- Oj tak, zdecydowanie przyda mi się jakiś alkohol - pokiwał głowa, bo chyba to mu pomogłoby się trochę wyluzować, bo chodził zdenerwowany przez ten głupi samochód. Akurat teraz się musiał popsuć!? Nie mógł poczekać aż dojadą do Lorne, albo chociaż do Cairns. Nie, bo po co. - No dobra, ale o ile mnie nie zaciągniesz do jakiegoś centrum handlowego - nie wiedział co prawda czy coś takiego mają tutaj, ale on nie był fanem łażenia po sklepach z ciuchami. Jakoś nie było to w jego stylu. - Tak mówisz? Mam nadzieję, że moja galeria będzie w jednym kawałku jak wrócę tam jutro, bo inaczej bez sensu targam tą rzeźbę - stwierdził i lekko się uśmiechnął, a później przejechał dłonią po włosach i głośno westchnął. - Dobra, chodźmy jeść, moje nerwy nic tu nie zmienią - powiedział, a później zaprowadził Aspen do włoskiej restauracji, która była niedaleko.
- No dobra, to teraz możesz sobie wyobrazić, że jesteśmy w Rzymie, w jakiejś knajpce pod Koloseum - trzeba było użyć tylko odrobiny wyobraźni! - Na co masz ochotę? Pizza czy może jakiś makaron? - Zapytał i zaczął przeglądać menu, bo sam nie wiedział na co ma ochotę... no oprócz zimnego piwa, bo był pewien, że tego się napić chce.

Aspen Hall
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
No właśnie, chęci jednej osoby w związku w zupełności nie starczały, ale Aspen od zawsze się zastanawiała, skąd "nie" ma większą moc od "tak" i jak jedna strona czegoś nie chce, to druga musi się temu podporządkować, niezależnie od tego, co chce. No, ale to było już dość filozoficzne pytanie i Hall-Rohrbach była zdecydowanie zbyt trzeźwa, aby je prowadzić. Plus, wcale nie spodziewała się, że otrzyma jakąkolwiek sensowną odpowiedź, więc nie ma co poruszać tego tematu. Była pewna, że z Jamesem będą mogli porozmawiać na wiele innych, ciekawszych tematów.
-Jak chyba każde. Moi rodzice co prawda są ze sobą, ale nie da się ukryć, że mieli za sobą problemy... Na pewno rozważali rozwód, kiedy byłam mała.-wyjaśniła. W swoim otoczeniu raczej nie spotykała długich związków, które są szczęśliwe. Nie wiedziała o co chodzi, ale może to był ten moment, aby w końcu przestać wierzyć w dozgonne szczęście z drugą osobą? To nie wróżyło nic dobrego, zwłaszcza w temacie jej przyszłości.
-Spokojnie, wolę pójść sama, szybko załatwić to co chcę i wrócić. -zapewniła go. Choć była pewna, że nawet jeśliby mężczyzna poszedł z nią, to na pewno wyrobiłaby się w pół godziny. A tyle to nawet największy facet, który nie znosi zakupów, dałby radę wytrzymać. -Jestem pewna, że nikt nic złego nie zrobi. Z resztą... boisz się zostawić ją na jedną noc, a planujesz wyjazd?-przypomniała mu, że podzielił się informacją o wyjeździe z Seline. Aspen nic do tego, niech robi co chce, byli tylko przyjaciółmi, a ona nie bardzo miała powód, aby się czepiać tej relacji. Nie znała jej, za mało wiedziała, aby mieć jakieś zdanie. Choć nie da się ukryć, że wielkimi koleżankami nigdy nie były i raczej nie będą, nigdy.
-Poproszę makaron z owocami morza. I Aperola-zwróciła się do mężczyzny, nawet specjalnie nie zaglądając w kartę. Każda szanująca się włoska knajpa posiadała jakiś makaron z krewetkami czy czymś podobnym, a aperolka można było kupić wszędzie, nawet w marketach.-Jak szaleć, to szaleć. Kto wie, kiedy będę mieć następny wolny dzień-zaśmiała się, jakby faktycznie robili coś takiego super relaksującego, co robi się tylko podczas urlopu.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
James tylko z jednego powodu cieszył się, że nie doczekali się z Selene dzieci, bo właśnie przy rozwodzie dzieci mogłyby ucierpieć najmocniej. Mieli kota, którego James przez pewien czas nie widział, bo nie za bardzo miał w tamtym czasie kontakt ze swoją byłą żoną. Teraz to było o wiele łatwiejsze i czasem zajmował się Bobem. Z jednej strony współczuł rodzicom Aspen, że żyją razem i pewnie są ze sobą nieszczęśliwi, a z drugiej strony pewnie poświęcili własne szczęście dla dobra rodziny i ich córki, co też James był w stanie zrozumieć. To nie był łatwy temat więc Diamini się wolał chyba nie wypowiadać.
Całe szczęście było wiele lepszych tematów do rozmów. - Tak, ale wtedy będzie to wyjazd planowany i wszystko wcześniej przygotuje, a teraz to mogą nie wiedzieć co mają robić - martwił się o swój biznes i wolał dać znać swoim pracownikom co się przytrafiło i żeby zajęli się galerią niż później żałować, ze coś popsuli. Nie żeby im nie ufał, ale wiedział, ze czasem trzeba ich kontrolować.
James wziął sobie zwykłą carbonare i piwo, co pewnie sprawiłoby że Włosi, by go znienawidzili. Niestety nie przepadał za gorzkim smakiem aperola. - No cóż, może jednak też nasz mały wypadek nie będzie takim wielkim problemem i wyjdzie z tego coś pozytywnego - rzucił patrząc na nią z uśmiechem. - Dobrze Cię widzieć taką wesołą - powiedział przyglądając jej się dość mocno. - Powinnaś się śmiać o wiele częściej, do twarzy Ci z tym - stwierdził, a że akurat podali im alkohol to podniósł swoje piwo do toastu. - Za jeden dzień wolnego - nie był to może jakiś wybitny toast ale wystarczający. James w końcu napił się swojego piwa, od razu biorąc kilka łyków, bo chyba bardzo chciało mu się pić.

Aspen Hall
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Aspen nie potrafiłaby powiedzieć, czy jej rodzice są bardzo nieszczęśliwi ze sobą, choć na pewno trudno ich było nazwać najlepszą parą na świecie. Wydawało się, że dotarli się, znaleźli porozumienie, bo jakie może być inne wytłumaczenie tego, że wciąż są razem, te ponad 30 lat po tamtej wiadomej zdradzie? Może było ich więcej, może nie. Od paru lat już w każdym razie nie musieli martwić się o swoje dziecko, że ono ucierpi w trakcie rozwodu. Pani Hall-Rohrbach zdecydowanie by to nie ruszyło w tym momencie. Choć nie da się ukryć, że im więcej ma się wspólnego, tym trudniej się rozstać i czasem warto udawać, że jest dobrze. Jednak nie można poświęcać całego swojego życia. Rozwód to nie był koniec świata.
-Jesteś nadopiekuńczy, James-zaśmiała się. Owszem, to zupełnie coś innego, można zrobić listę do codziennego odhaczania, zadania do zrobienia i wyznaczyć osobę, która będzie to nadzorowała. Faktycznie, te słowa właściciela galerii były prawdziwe i trzeba było przyznać, że miał na pewno więcej doświadczenia, niż Aspen, która nawet nie pomyślała o czymś takim i beztrosko powiadomiła współpracowników, że mogą harcować, bo kotek będzie gdzie indziej.
-Zabrzmię bardzo żenująco jak powiem, że trzeba korzystać z okazji, jakie się nadarzają?-zaśmiała się. Gdyby była bardzo pozytywną osobą, promyczkiem słońca, te słowa byłyby normalne i nie byłyby niczym dziwnym. Obecnie jednak było jej daleko do tego i takie zachowanie zdecydowanie nie było dla niej normalne, stąd to wzdrygnięcie się na sam dźwięk tych słów. -Dziękuje. Wydaje mi się, że odległość od Lorne Bay i codzienności pozwala mi się trochę odstresować...-zdiagnozowała się bardzo słusznie. Każdy czasem potrzebuje się oderwać od codzienności, żeby odetchnąć pełną piersią. Ta awaria chyba im obojgu będzie na rękę. A w każdym razie, bardzo im nie nabruździ, co było jeszcze ważniejsze. -Za małe, niezapowiedziane wakacje-uniosła swój kieliszek w ramach toastu i upiła łyk. -Może nie są to Włochy, lecz nieważne. Doceniam starania... jednak naprawdę, nie musiałeś poświęcać dla mnie swojego auta-zażartowała, że niby Diamini specjalnie zepsuł jakąś część w swoim pojeździe, aby poprawić nastrój swojej przyjaciółce. Wiedziała, że tak nie jest, nie oszukiwała się. Szczerze mówiąc, nie sądziła, aby ktokolwiek byłby gotów na takie poświęcenia, byle tylko poprawić jej nastrój.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
- Nie nadopiekuńczy - prychnął - odpowiedzialny - wyjaśnił, bo to jednak był jego biznes i ludzie, którzy u niego pracowali nie musieli się o to wszystko aż tak martwić, nawet tego od nich nie wymagał. Mieli robić swoją pracę, której większość łączyła sie z wyszukiwaniem, sprzedawaniem lub renowacją dzieł sztuki. Resztą zajmował sie Diamini, a gdy go nagle zabrakło to jedyne co mógł zrobić to upewnić się, że ludzie sobie jakoś poradzą na chwilę przejmując kawałek jego pracy jakim było po prostu zamknięcie galerii o odpowiedniej porze. - Zależy z jakich okazji - nadarza się wiele, nie wszystkie muszą być w konsekwencjach pozytywne. Diamini coś o tym doskonale widział po swoim pobycie w wojsku. Uśmiechnął się do niej i kiwnął głową. - To dobrze, że chociaż Tobie - bo on był dalej wkurwiony tym, że auto mu się rozwaliło i na dodatek spinał się w obawie o galerię. Zdecydowanie nie było mu łatwo się odprężyć. - Wiesz, masz auto, zawsze możesz sobie robić takie małe wypady raz na jakiś czas żeby sie trochę zrelaksować... jakiś babski wieczór w SPA, czy co Wy tam baby lubicie robić - on się nie znał! Jego żona nie miała zbyt wielu koleżanek, z którymi się widywała. Miała za to przyjaciela, z którym go prawdopodobnie zdradziła więc zdecydowanie bardziej wolałby żeby jeździła do SPA ze piszczącymi koleżaneczkami. James oczywiście tajemną wiedzę na temat damskich wyjazdów zdobywał wyłącznie z filmów. - Nie ma sprawy, czego się nie robi dla przyjaciół... - zaśmiał się, bo rzeczywiście nie miał w planach rozwalania samochodu, ale można było sobie pożartować.
Chwilę jeszcze spędzili w oczekiwaniu na jedzenie. W międzyczasie zamówili sobie kolejną porcję alkoholu, bo jak szaleć to szaleć. Okazało się, że jedzenie było bardzo dobre i w sumie to zostali jeszcze na deser, któremu towarzyszyła jeszcze jedna porcja piwa i aperola. Później, już na zakończenie wjechała czwarta kolejka, tak żeby dobrze się spało i chociaż James trzymał się dość dobrze jak przystało na wielkiego, prawie 2 metrowego faceta w sile wieku, to Aspen juz zdecydowanie miała wesoło.
James jak przystało na dżentelmena załatwił im w recepcji klucze do pokojów, zapłacił za nocleg i odprowadził kobietę pod odpowiednie drzwi. - Dobra to tu jest Twój pokój, idź grzecznie spać. Okej? Nie szwendaj się po nocy, bo później będę musiał tłumaczyć Twojemu mężowi dlaczego skończyłaś u kogoś poćwiartowana w lodówce... - nie wiadomo w koncu co to za miejsce i jacy dziwni ludzie mieszkali w tym mieście. Lepiej było uważać!

Aspen Hall
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
Owszem, James był odpowiedzialny. Był porządnym człowiekiem, który stara się być dobrym pracodawcą, dobrym właścicielem galerii i tylko trochę się martwił na zapas. W końcu to była galeria, a nie sala operacyjna i mieli wrócić następnego dnia i to dość szybko, najszybciej jak się tylko da. A może to Aspen, wciąż niedoświadczona w temacie prowadzenia własnego biznesu, zbyt lekkodusznie podchodziła do nieobecności? Jak już wrócą do swoich firm, to najprawdopodobniej okaże się które z nich miało rację. -Dobrze, odpowiedzialny. -przytaknęła. Byłaby bardzo głupia, gdyby w tym momencie chciała irytować Jamesa, czy kpić z tego jaki jest. Był tak naprawdę jedynym przyjacielem, na którego mogła liczyć, przy którym dobrze się czuła, jak taka stara Aspen.
-Takich jak ta, aby trochę odejść od codziennego życia i zrobić coś, co może sprawić przyjemność-wytłumaczyła. Nie, nie miała na myśli okazji typu gość jest przystojny, co z tego, że jest się mężatką, można się z nim przespać. Jednak Aspen mogła mu odmówić wyjazdu, tłumacząc się tym, że ma wiele do roboty, kwiaty do podlania i pranie do zrobienia. A jednak zgodziła się oderwać na parę godzin od codzienności. Zauważyła, że mężczyzna jest trochę zdenerwowany, czy spięty, ale sama nie potrafiła jakoś pomóc mu się rozluźnić, musiałaby o tym pomyśleć. Nie chciała mu mówić, by się uspokoił, bo wiadomo, jak bardzo nieskuteczna jest taka rada.
-Może masz rację. Jednak jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło, ale kto wie... Może teraz się na coś takiego skuszę. A spa potrafi być bardzo relaksujące. Jeśli chcesz, możemy zajść do drogerii i kupić sobie maseczki, zobaczysz, że jest to fajne-zaśmiała się. Nie sądziła, że mężczyzna się na to zgodzi, a ona nie zamierzała go namawiać. Osobiście uważała, że prawdziwi mężczyźnie nie boją się różu i dbają o siebie, ale wiedziała, że inne osoby mogą mieć inne podejście do tematu. -Naprawdę doceniam.-uśmiechnęła się. Zjadła z przyjemnością swój obiad, naprawdę niezły jak na restaurację w niewielkim miasteczku, a deser był prawdziwym maistersztykiem. Niestety, nie spowodowało to, że alkohol wlany w kobietę szybko wyparował i lekko się jej zakręciło w głowie, gdy wstawała od stolika. Załatwili szybkie zakupy w drodze do hotelu, również butelkę wina i ciasteczka, w końcu noc była jeszcze młoda.
-Wejdziesz?-zapytała, opierając się plecami o drzwi od swojego pokoju. Mogli jeszcze włączyć sobie film, czy cokolwiek innego w telewizji, wypić to wino... W razie co, to Aspen kupiła też parę tanich maseczek, w płachcie i nie tylko, więc mogliby zrobić sobie wieczór spa, jak to się często robi na babskich wyjazdach. Na całe szczęście James się zgodził, więc teraz siedzieli wspólnie na łóżku, skacząc po kanałach. -James? Jak myślisz, co by było gdybyśmy nie zerwali za dzieciaka?-zapytała. Ich głównym problemem było wtedy to, że Hall-Rohrbach w Lorne Bay bywała tylko czasami, odwiedzając swoją rodzinę, a na co dzień mieszkała w Melborune. I nie planowała po zakończeniu liceum się tu przeprowadzić na studia, tylko wyjechała do college'u, do Stanów. Tam poznała swojego męża.
Nie była bardzo pijana, że znalazła odwagę na zadanie tego pytania. Po prostu tego dnia wyjątkowo czuła, że lepiej czuła się w towarzystwie Diaminiego, niż swojego męża. -Nie musisz odpowiadać, nie powinnam się pytać-odpowiedziała z miejsca, żałując że język był szybszy od rozumu. Na pewno postawiło to mężczyznę w niezbyt komfortowej sytuacji, a nie powinna się odpłacać mu w taki sposób.

James Diamini
eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
Uniósł lekko brew patrząc na nią z powątpiewaniem. Nie, żeby miał jakiś problem z maseczkami, bo oczywiście mógł sobie nałożyć kawałek tkaniny na twarz i w tym posiedzieć. Nie widział problemu w czymś takim, poza tym nie wyglądałby tak młodo w swoim wieku, gdyby o siebie nie dbał (albo gdyby Leo nie miał tak naprawdę tylko 30 lat, ale ciiii). Nigdy jednak nie robił sobie maseczek ani jakiś zabiegów odmładzających, po prostu dobrze się odżywiał i stosował kremy, nie zapominał nawet o tym z SPF! Żyli w Australii, gdzie słońce było przez większą część roku i trzeba było się chronić przed jego szkodliwymi wpływami. Nie uważał jednak, że dzisiaj jest odpowiedni dzień na coś takiego, bo był na tyle spięty całą tą sytuacją i rozwalonym samochodem, że pewnie szkoda maseczki, bo i tak, by się nie rozluźnił. James był perfekcjonistą i jeżeli coś mu nie wychodziło zgodnie z planem to dość mocno to przeżywał.
Obiecał Aspen, że coś sobie jeszcze obejrzą więc oczywiście dotrzymał słowa i rzeczywiście wszedł z nią do pokoju. Pewnie kupił sobie jeszcze jedno piwo jak byli w tym sklepie, bo on jakimś wielkim fanem wina nie był, a poza tym w swoim życiu już się nauczył, że alkoholu lepiej nie mieszać. Dlatego jak film się zaczął to otworzył sobie browara i starał się skupić na tym co dzieje się na ekranie, chociaż myślami i tak był gdzie indziej. Dopiero słowa Aspen nieco go sprowadziły na ziemię. - Dlaczego tak nagle o to pytasz? - No nie spodziewał się, że byłaby zainteresowana takim rozpamiętywaniem przeszłości. Nie był jednak typem, który unika odpowiedzi na takie pytania, no chyba, że dotyczyłby stanu jego zdrowia, to wtedy owszem, pewnie, by nie odpowiedział. Nie lubił gdy ktoś się o niego martwił. - Hmmm myślę, ze rzuciłabyś mnie jak poszedłbym do wojska - w końcu wtedy spędzał poza granicami kraju naprawdę dużo czasu, a jednak z biegiem lat związek na odległość mógł się im znudzić. - Poza tym nie wytrzymalibyśmy na dłuższą metę żyjąc osobno, taki związek na odległość jest pewnie fajny tylko dla nastolatków, a gdy doroślejesz to nie jest to wystarczające dla żadnej ze stron. - On nie rzuciłby wojska, ona nie zaczęłaby studiów w okolicach Lorne Bay. Ich związek raczej z góry był skazany na porażkę. - A nie daj boże rozstalibyśmy się w gorszych warunkach i teraz byśmy się nie przyjaźnili - mogliby też oboje uniknąć nie do końca udanych małżeństw. - Zamierzasz się z nim rozwieść? - Zapytał, bo w sumie on oczywiście, by jej to polecał. Głównie dlatego, że James nie wyobrażał sobie życia z osobą, która zdradza i też nigdy nie był fanem Flanna.

Aspen Hall
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
To bardzo dobrze, że wiedział co to jest spf i jak bardzo jest to ważne mieszkając w Australii i że nie może to być byle krem, bo chemiczne spf-y niszczą rafę koralową, a ta w okolicy Australii i tak ma swoje problemy. Ona też uważała, że dobry krem nawilżający oraz filtr przeciwsłoneczny jest podstawą pielęgnacji. A ona, jako kobieta uwielbiała się smarować, robić maseczki i tym podobne. Choć nie robiła tego zbyt często, troszkę z lenistwa. A jeszcze rzadziej, zwłaszcza w ostatnim czasie, bywała u kosmetyczki. Dlatego ten wieczór był idealny. Gdyby to był babski wypad, to na pewno miałyby wino, film i jakieś maseczki, a że jej relacja z Jamesem była totalnie nieromantyczna, przyjacielska, mogli też tak zapełnić sobie wieczór. Nie musieli, żeby było jasne. I to nie tak, że Aspen traktowała go jak swoją przyjaciółkę, jakąś babę. Trochę nie wiedziała jak się zachować, bo pierwszy raz w swoim życiu miała przyjaciela, mężczyznę. No może nie pierwszy raz, ale pierwszy raz od naprawdę dawna, a wtedy, jak była młoda i głupia, to nie spędzała z nimi wieczorów w hotelu.
-Nie powinnam o to pytać, przepraszam-powtórzyła, bo teraz, gdy jej słowa wyszły z jej ust, czuła jakby to pytanie było totalnie nie na miejscu, bo było, z różnych powodów. -Też wydaje mi się, że jeśli nie mieszkalibyśmy w pobliżu, to nie mielibyśmy najmniejszej szansy na to, aby wyszło nam coś poważnego-przytaknęła. Miało to sens, bo już wtedy, gdy Hall chodziła do liceum, związek na odległość nie był tym, czego potrzebowała. -Wiesz, że byłeś moim ostatnim chłopakiem, zanim poznałam Flanna, prawda?-zagadnęła. W oparciu o to, co James teraz powiedział, część winy za zerwanie znalazła się po jej stronie - nie to, że wcześniej tego nie wiedziała. Po prostu raczej wierzyła, że "tak wyszło", że byli za młodzi. A teraz zrozumiała, że musiałaby zmienić swoje życiowe plany dla Diaminiego, co tak łatwo zrobiła dla swojego obecnego wciąż męża. Popełniła błąd? Była skazana na to, że wszystkie swoje związki psuła i będzie tak też z tym?
-Nie wiem, to nigdy nie było w moich planach...-sądziła, że o związek warto walczyć, nie brała pod uwagę, że kiedyś może się to po prostu rozsypać. W gruncie rzeczy, nawet teraz nie była pewna, czy ma jakikolwiek powód, żeby myśleć o rozwodzie, bo przecież wszystkie jej uczucia opierały się na odczuciach.
-Wybacz, na pewno ostatnie o czym chcesz rozmawiać to moje rozeterki-zaśmiała się i podała mu butelkę wina do odkorkowania. Był facetem, to było jego zadanie. Z resztą, ona na co dzień nie nosiła w torbece kaboszona, więc nie miała jak się do procentów dostać. A co do tego, że Diamini nie przepadał za jej mężem... Cóż, wygląda na to, że nikt za nim nie przepadał. Może wszyscy mieli rację, tylko ona nie? Może powinna była usłyszeć wprost, że skoro nie jest szczęśliwa, to niech się rozwiedzie, może będzie szczęśliwa? Jest jeszcze młoda i na pewno kogoś pozna.-A za ten czas, ja przygotuje nam maseczki. Masz coś, co spowoduje, że włosy nie będą Ci wpadać do oczu?-z miejsca się trochę rozpogodziła. Do tej pory miała dość dobry nastrój, który tylko na moment spadł, gdy brunetka poruszyła temat ich przeszłości, myśląc o obecnym związku. A skoro byli z dala od codzienności, mogli się doskonale bawić w swoim towarzytwie.

James Diamini
ODPOWIEDZ