gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Nienawidziła sprawiać innym problemów, ani polegać na czyjejś pomocy, a już na pewno na pomocy kogoś, kogo praktycznie nie znała. W dodatku w chwilach, w których Jasper dawał jej do zrozumienia, że nie uśmiecha mu się jej towarzystwo, jeszcze bardziej chciała po prostu wstać i wyjść, bo wcale o nie nie prosiła. Dopiero gdy przyznał, że naprawdę chce jej pomóc, nieco ochłodził jej potrzebę trzaśnięcia drzwiami i pójścia w swoją stronę.
- I dobrze, bo sam nie wyglądasz na kogoś, kto w życiu żadnego głupstwa nie popełnił - zauważyła jeszcze sucho, jak typowe zwierzę, które w obliczu strachu pokazywało zęby. Mimo to z chwili na chwilę jej postawa robiła się łagodniejsza. Poza tym była wykończona, zawstydzona i w dalszym ciągu myślała tylko o Remigiusie, nie będąc w stanie wyrzucić go ze swoich myśli.
Umyła twarz, skorzystała z jego płynu do płukania, poryczała się i jeszcze raz umyła twarz - to wszystko, gdy została sama w łazience. Wyszła z niej po jakimś czasie, spoglądając na przygotowaną dla siebie kanapę. Nie zamierzała narzekać, nawet jeśli zaskoczyło ją to, że chciał ją zatrzymać na noc i nie oddał jej łóżka. Byli ewidentnie z totalnie różnych światów. Swoje przemyślenia jednak postanowiła zachować dla siebie, nie czując potrzeby wytykania mu stylu jego gościnności.
- Nad ranem sama pójdę do siebie. To niedaleko, a ja nie pokazuję obcym od razu, gdzie mieszkam - mruknęła, ściągając z głowy koszulkę, którą w nią rzucił. Przynajmniej zgodziła się na to nocowanie. W gardle miała wióry, ale gdy on zapalił, ona sama odszukała wzrokiem swoją torebkę i podeszła do okna odpalając własnego papierosa. Wzrok miała utkwiony w ulicy rozświetlonej latarnią miejską. Wzruszyła ramionami, nie patrząc na niego, ale broda od samych już myśli zadrżała jej niebezpiecznie. - Rzuciłam go... ale wmówiłam mu, że mnie krzywdził - nie zastanawiała się skąd ta szczerość, po prostu mówiła. - Że mnie wykorzystywał dla własnej satysfakcji i się mną bawił, manipulując mną - wyjaśniła dokładniej. - A zrobiłam to, bo od początku byłam dla niego złą dziewczyną. On ma karierę, jest rozpoznawalny, a związek z kimś takim jak ja... to pr'owe samobójstwo. Nie mogłam mu tego robić, nawet jeśli mówił, że go to nie obchodzi - sądziła, że poczuje się lepiej, gdy o tym powie. Wcale tak nie było, wciąż bolało jak diabli i chyba nie miało już przestać.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niestety, ale Jasper nie zaliczał się do tego typu dżentelmenów, którzy mieli by ochotę oddawać swoje łóżko pijanej i nieznajomej sobie pannie (t y m r a z e m, bo wiadomo jak to w przeszłości bywało). Lisbeth, nawet jeśli ją lubił, była obecnie odbierana przez niego po części jako problem, a po części jako zobowiązanie, bo nie wybaczyłby sobie, gdyby świadomie naraził ją na niebezpieczeństwo.
-Jasne, ale dajesz się im przelecieć w klubowym kiblu - odparł, bo miał wrażenie, że mimo tego jaką bezinteresowną pomoc ofiarował dziewczynie, ona i tak nieustannie go atakowała, okazując przy tym pretensje, a jeśli ktokolwiek miał prawo do marudzenia w tej sytuacji to tą osobą był Jay. W każdym razie nie zamierzał tego robić, bo trochę było mu obojętne co ta panna o nim myśli. Z drugiej strony trochę zżerała go ciekawość i chciał poznać powody dla jakich wpakował się w taką kabałę. Zapytał więc i zaciągając się papierosem z nieskrywanym zdziwieniem słuchał słów Lisbeth.
- Ale jesteś głupia - rzucił na początek, bo nawet nie wiedział od czego innego mógłby zacząć. - Widziałem typa raz i chociaż był wściekły, było po nim widać, że nie ma dla niego nikogo ważniejszego od ciebie. Zresztą moja panna opowiadała mi o tym, że media atakują wasz związek, ale Remy ma to totalnie gdzieś i to takie cudowne... Ona jest jego fanką, ale nie o to chodzi, a o to, że... Po chuj, Lisa? Po chuj zrobiłaś sobie i jemu taką akcję? W dodatku to jak radzisz, a raczej nie radzisz sobie z tym gównem, którego narobiłaś jest przerażające - wyjaśnił dość dobitnie, bo ani nie znał na tyle Westbrook, aby obchodzić się z nią delikatnie, ani nie miał też w zwyczaju głaskać po główce ludzi, którzy ewidentnie potrzebują kopa w tyłek. Nawet Divinę niekiedy potrafił postawić do pionu stosując dość prostolinijne i bezpośrednie formy wypowiedzi, gdy ona krążyła wokół tematu w niezwykle asekuracyjny sposób. - Skoro nadal go kochasz to idź i z nim pogadaj. Powiedz mu to co mnie, a nie odpierdalasz jakieś chore akcję by sobie odciąć możliwość powrotu do niego. Kurwa, Lisa... - syknął, po czym zgasił i odpalił kolejnego papierosa, bo jednak emocje w nim wezbrały. W dodatku zaczął się zastanawiać nad tym, czy puszczenie Westbrook samej i liczenie na to, że więcej nie popełni żadnej głupoty to dobry pomysł. Czy może lepiej skontaktować się z kimś, kto mógłby jej faktycznie pomóc. Tylko, że w gruncie rzeczy ona nadal była mu obca i sam nie wiedział jak uporać się z tą porąbaną sytuacją.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Jako sportowiec, nawet jeśli ostatnio sobie odpuszczała, brała pod uwagę spadnie na podłodze, by sobie nie zrobić żadnej krzywdy. Jej kręgosłup był zbyt wiele warty. Poza tym sama teraz czuła się jak problem, a skoro Jasper też ją tak widział, nie rozumiała kompletnie co jeszcze tutaj robi. Poza tym był dla niej niemiły, co też niekoniecznie wskazywało na to, aby darzył ją jakąkolwiek sympatią, ale co ona tam wiedziała... mało miała przyjaciół, czy chociażby znajomych.
- Lepiej w kiblu, niż w domu! - warknęła, bo niekoniecznie spodobała jej się jego uwaga i miała ochotę dać mu do zrozumienia, że wcale nimi w niczym nie pomaga. Miała dość poważny problem z tym, by sprawiać innym kłopoty, więc znów spojrzała na drzwi wyjściowe, bo czuła, że nie powinna tu być i obarczać swoimi demonami barmana, któremu było daleko do typu bohatera. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Mimo to opowiedziała mu co się wydarzyło i tak szybko, jak to zrobiła, tak szybko pożałowała swojej decyzji.
- Ty go nie znasz! - zaczęła od początku, czując, że musi zacząć się bronić. Czuła się, jak jakiś niegodziwiec, a przecież robiła to dla jego dobra. To po prostu było niesprawiedliwe, że na tym cholernym świecie nie znalazła jeszcze nikogo, kto po prostu byłby gotowy ją wesprzeć w tym gównie. Była sama i miała dość, przerastało ją to, nie chciała tak... już nie miała siły i coraz częściej myślała, jakby to było, gdyby się to skończyło... wszystko. Gdyby nie musiała już walczyć i próbować, gdyby po prostu pozwoliła sobie na odpuszczenie. - Kiedyś był wesoły, ciągle żartował, ale moje problemy zaczęły go przytłaczać i wtedy... wtedy jego kuzynka powiedziała, że jestem dla niego obciążeniem. Ona miała rację. Remy starał się dla mnie i wierzę, że mnie kochał, ale... ale jest prawie dwadzieścia lat starszy, więc gdyby teraz znalazł kobietę, którą by kochał i której byłby pewny, nie uważasz, że to by do czegoś zmierzało? A my ledwo co zamieszkaliśmy razem po kilku latach związku. Potrzebuje kogoś lepszego ode mnie - pociągnęła nosem, bo w którymś momencie jej wypowiedzi, emocje wzięły nad nią górę. Wypaliła też jednego papierosa, więc teraz musiała sięgnąć po drugiego. - Nie mieszaj mi w głowie! - jęknęła, o mało co nie krztusząc się przez to papierosowym dymem. - Gdyby moje zachowanie nie było dla niego dobre, to sam by mnie znalazł, a nie szukał, nie przyjechał! Ty nawet nie wiesz, jaka ja jestem popierdolona, nie mam prawa nikogo na siebie skazywać - odwróciła głowę do boku i z grymasem zagryzła boleśnie szczękę, byleby w ten sposób powstrzymać łzy, które cisnęły się jej do oczu coraz bardziej.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ