pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Trochę na bakier żyła z dorosłością, bo naprawdę nie znosiła stanów, kiedy jej świat się walił. W dzieciństwie zawsze była mama, która chroniła ją przed całym światem, dlatego Heidi nie rozumiała, że dziecięcy świat również może się walić. A to dziwne, bo przecież praca w szpitalu na oddziale pediatrycznym pokazywała jej, że może walić się bardzo. Ba, może walić się bardziej niż jej. Nie odczuwała tej magicznej wolności, o której ludzie bez przerwy rozmawiali. Wręcz przeciwnie. Czuła się przytłoczona codziennością, tym, że na każdym kroku próbowała udowodnić sobie, że nie jest problemem. Tak bardzo starała się to pokazać, że mimowolnie się nim stawała. Dlatego jej mama pewnego dnia kazała jej wyjść. Po prostu wyjść, przestać marudzić, zamartwiać się, kombinować i zrobić coś. Problem polegał na tym, że Heidi nie wiedziała, czym jest to coś. Siedziała na podłodze swojego salonu i grzebała w pudłach, bo przecież życie na rozdrożu sprawia, że nie masz miejsca właściwie nigdzie, więc dlaczego masz się w ogóle rozpakowywać? Tego dnia jednak zmieniła zdanie. Przecież zamierzała zostać w Lorne Bay najdłużej jak się da. Nie planowała powrotu do Cairns na stałe, więc dlaczego miałaby w nieskończoność szukać swoich bluzek w pudłach? Jedno z nich przykuło jej uwagę, bo było znacznie starsze niż wszystkie. To dlatego, że od lat przewoziła je z miejsca na miejsce. Mama kiedyś dała jej ten karton, prosząc, by otworzyła go jak będzie gotowa. Nie była, bo rozwiązywanie kolejnych tajemnic jeszcze bardziej wprawiłoby ją w podły nastrój. Teraz jednak nie miała niczego ciekawszego do roboty. Znalazła tam kilka rzeczy. Drobnostek, a może wcale nie? Stary szalik, pachnący tytoniem, z kilkoma dziurkami wypalonymi przez papierosa. Aparat fotograficzny, kaszkiet, masa klisz, książki. Zdjęcie mamy roześmianej tak, jak jeszcze Heidi nie miała okazji zobaczyć. Krótki list, w którym skreślonych było kilka słów. Nie dam rady. Podziałały na nią jak płachta na byka. Podniosła się i wyczyściwszy aparat, udała się na spacer. Tamtego dnia zrobiła kilka zdjęć. Wydawały się nienajgorsze, dlatego postanowiła skorzystać z kilku lekcji. Nie musiała całego swojego czasu spędzać w szpitalu, z mamą czy w swoich czterech ścianach. Mogła jeszcze obudzić w sobie pasje. Nie musiała ciągle myśleć o byłym mężu, czy w ogóle o kimkolwiek, na kim musiałaby się opierać.
Na warsztatach fotograficznych poznała Lennarta. Od słowa do słowa zorientowali się, że oboje mieszkają w Lorne Bay, a kiedy zaproponował kilka zdjęć plenerowych w miasteczku, zgodziła się bez wahania. Szczęśliwa, że w końcu dzieje się coś o czym wspominała mama, nie mogła przestać się uśmiechać. Dlatego, kiedy przyglądała mu się jak szedł w jej stronę, musiała wyglądać idiotycznie. Absolutnie się tym nie przejmowała. – Cześć – powiedziała. – Jeszcze nigdy tu nie byłam – przyznała. W Lorne Bay, pomimo tego, że się tu urodziła, mieszkała od niedawna. Z mamą nie spacerowała tak daleko.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Życie w ciągłej podróży nie tylko dawało mu możliwość realizowania się jako felietonista, pisarz, czy też fotograf; miał sposobność poznawania obcych kultur, miejsc dotkniętych bieda i ubóstwem oraz ludzi, których problemy znacznie odbiegały od drobnych kłopotów z którymi zmagaliśmy się na co dzień. Dopiero gdy opuścił rodzinne miasteczko, zrozumiał jak wiele dobroci w życiu zaznał i jak często ludzie ubolewali nad swym losem, nie mając tak naprawdę obrazu tego co działo się choćby na innym kontynencie. Brak warunków do życia, liczne choroby, głód; ci ludzie, zmagając się z takimi trudnościami na co dzień, nie znali problemów związanych z pracą, życiem prywatnym czy drogą naprawą auta. Naprawdę wiele moglibyśmy się od nich nauczyć, gdybyśmy tylko chcieli i mogli zerknąć nieco dalej, poza czubek własnego nosa.
Ale każdemu zdarzało się tez o tym zapominać, bo choć Halsworth starał się doceniać każdą chwilę w której posiadał zdrowie, rodzinę, prace, dach nad głową czy jedzenie w lodówce, przychodziły dni w których zwyczajnie się zadręczał, bolejąc nad swym losem. Był jednak jego kowalem i wiedział, że wszystko co spotkało go odkąd wsiadł na pokład samolotu do Ghany, było tylko i wyłącznie jego decyzją. Zwłaszcza fakt, że pozwolił sobie na uczucia do kobiety, która nie była narzeczoną, czekająca na niego w domu. Winił wyłącznie siebie i brał cała odpowiedzialność na swe barki, jednak śmierć kobiety, której pragnął swe serce oddać, wywróciła jego życie do góry nogami. W jednej chwili stracił wszystko.
Ukojenie znajdował w pracy, śledząc nad materiałami z Afryki, by oddać gotowy tekst do zatwierdzenia przed wydaniem kolejnego magazynu. Miesiące poświęcał na prace w terenie, dlatego powrót do biura nigdy nie był dla niego przyjemny, jednak poświęcając się pracy, mógł odsunąć od siebie wszystkie negatywne myśli, które od tygodni ściągały go w emocjonalny dół. Zaangażował się nawet w kilka akcji, mających na celu pomoc tutejszym mieszkańcom, których majątek ucierpiał przy ostatnich wichurach oraz nawiązał współpracę z Gem w związku z jej nowo powstałą fundacją. Szukał zajęcia, gdzie tylko się dało, dlatego nawet zgodził się poprowadzić kilka godzin kursu dla początkujących zapaleńców fotografowania. Jakby zajęć było mało, zgodził się także na kilka dodatkowych lekcji poza warsztatem, gdzie zobowiązał się wspomóc jedną ze swych uczennic. Była jedyną osobą, która po każdych zajęciach, odważyła się podejść by zadać kilka pytań i musiał przyznać, że miała oko. Uznał, że dzika, niezaludniona wyspa będzie najlepszym miejscem by uchwycić kilka detali i pokazać jak wykonać dobre zdjęcia makro czy nawet portrety.
Naprawdę? Pewnie wolisz tutejsze plaże, co? — zapytał, zatrzymując się przed nią i uśmiechnął się. Nie każdy lubił zaludnione parki, biegające dzieci i puszczane luzem psy; co prawda na plażach panował podobny klimat i tłok, jednak wiele ludzi stawiało na wypoczynek w słońcu i nasłuchiwaniu uderzających o brzeg fal. — I co, gotowa na dodatkowe lekcje? Mam nadzieje, że zerknęłaś w materiały które ci dałem? Wiem, że to tylko sucha teoria ale warto znać takie podstawy i mieć orientacje — odparł i poklepał przewieszoną przez ramie torbę w której trzymał cały swój sprzęt.


heidi debussy
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
By przyjrzeć się temu, jak bardzo ludzie mieli gorzej nie trzeba było wyjeżdżać na inny kontynent. Heidi widziała to na własne oczy w szpitalu. Nawet zwykłe przeziębienie dziecka, dla rodzina było kończącym się światem. A choroby uznawane za gorsze wprawiały ludzi znajdujących się w tym miejscu w cały wachlarz emocji. Nie wiedziała czy dostatecznie dobrze spisuje się w swojej roli, ale za wszelką cenę chciała pomóc każdej z tych osób. Nie tylko z dnia na dzień coraz bardziej słabnącym dzieciom, ale również ich rodzinom. Ale to nie oznaczało, że w związku z tym Heidi powinna przestać… czuć. Tego po prostu nie dało się odłożyć na inny tor. Życia, własnego, tego w którym właśnie tkwiła nie mogła przełożyć. Nie mogła zmienić swojego charakteru i swojej wrażliwości. Nie chciała licytować się, które problemy są ważniejsze. Pewnie nie chcieliby tego nawet rodzice tych dzieci – słyszeć, że mają gorzej. Albo, że mają lepiej, bo ktoś inny ma gorzej. Dlatego Debussy pozwalała sobie na doła, chandrę, cokolwiek, by móc potem z tego wyjść i wtedy jeszcze bardziej doceniać swoje życie, które w gruncie rzeczy nie było aż tak złe, jak czasami mogłoby jej się wydawać. Popełniała błędy, niektórych żałowała bardziej, niektórych mniej, ale nie mogła stwierdzić, że straciła coś najcenniejszego. Jej małżeństwo zakończyło się, a ona nadal gubiła się w swoich uczuciach, emocjach, zastanawiając się, czym jest to, co wbijało zadrę w jej serce, ale nie dochodziła do sensownych wniosków. Teraz chciała o siebie zawalczyć, zacząć robić coś, czego jej brakowało, choć na początku nawet nie wiedziała, że tak jest. Chyba dlatego nie potrafiła pozbyć się tego idiotycznego uśmiechu. – Stąd też widać plaże. Widoki są chyba jeszcze lepsze niż w Kurandzie – powiedziała, rozglądając się dookoła. Gahdun Island była miejscem wyjątkowym. Dzicz, która tu panowała, sprawiała, że Heidi czuła się bardziej na miejscu. Zawsze myślała, że to wielkie miasto jest jej prawdziwym domem, ale od kiedy znalazła się w Lorne Bay na stałe, jej myślenie zaczynało się zmieniać. Nie sądziła, że tak szybko poczuje się tutaj aż tak dobrze. Świadomość, że jest tutaj również jej mama w odrobinę lepszym stanie, działała na nią kojąco. – Zerknęłam, chociaż szczerze? Chyba lepiej czuję się działając spontanicznie. No wiesz, nie zamierzam tego robić profesjonalnie i dla pieniędzy, bardziej chciałabym rozwijać się dla siebie i po prostu chciałabym, żebyś zerknął na to pod kątem artystycznym, nie technicznym, rozumiesz? – nie chciała się wymądrzać, była raczej szczera i nie chciała go w żaden sposób obrazić. Widziała w nim ten profesjonalizm, oglądała też jego zdjęcia i wiedziała, że jest świetny w tym, co robił.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
Oboje więc napatrzyli się na krzywdy innych ludzi, rzucając się w wir pracy by móc odwrócić ich los. Ona dokładała wszelkich starań by zadbać o ich zdrowie, zaś on znacznie lepiej sprawdzał się w pracach fizycznych i obrazowaniu życia które wiedli. W swoich felietonach oraz książce, która na ten moment stanowiła jedynie roboczą wersje, opisywał realia w których przyszła ludziom żyć i robił wszystko, by budzić w ludziach świadomość tego, jak prosperował świat, którego nie znamy. Oboje mieli narzędzia by ratować świat, jednak stawali się bezsilni gdy przychodziło im się zmierzyć z własnymi, codziennymi problemami. Tak już chyba funkcjonował świat - łatwiej było nam rozwiązywać kłopoty innych, aniżeli skupić się na własnych.
Każda część Queensland ma coś do zaoferowania. Nawet betonowe Cairns, choć nie ukrywam, że jestem fanem bardziej naturalnego i dzikiego środowiska do fotografowania — odparł, choć całkowicie się z nią zgadzał. Tutaj, mogli poczuć spokój bijący z sąsiedztwa roślinności i dzikich zwierząt, na które z całą pewnością będą musieli uważać. Co prawda stworzenia te, przyzwyczajone były do większych skupisk ludzi przez wgląd na rejsy, które organizowali przewoźnicy ale mimo to, dobrze było mieć oczy dookoła. Nie chcieli przecież zakłócać spokoju tutejszych mieszkańców.
Tak, rozumiem. Najwięcej nauczysz się w praktyce, jednak samo nazewnictwo i funkcje twojego aparatu, pozwolą ci działać nieco bardziej świadomie. Trzeba wiedzieć, że przykładowo przysłona w obiektywie decyduje o tym, ile światła wpadnie do naszego aparatu podczas wykonywania zdjęcia i jak z niej korzystać — opowiedział po krótce, bo choć sam wolał naukę w praktyce, wiedział, że teoria była równie ważna; zwłaszcza z początku, gdy wciąż nie znaliśmy naszego sprzętu oraz jego możliwości.
Zaproponował w końcu by weszli w głab wyspy, gdzie w końcu znają obiekty, warte uwagi. Ruszył przodem, wchodząc między zarośla i zatrzymał się zaledwie po czterech metrach.
Na Gadhun masz możliwość uwiecznienia wielu zwierząt, tych małych jak i tych większych. Zdjęcia dużych ssaków wypełniających cały kadr można robić obiektywem z ogniskową 300 lub 400 mm, jednak w przypadku ptactwa, konieczne może być użycie obiektywu z ogniskową 500, 600, a nawet 800 mm — zaczął i wskazał palcem na niewielkiego lorysa, który odpoczywał na jednej z gałęzi wysokiego drzewa. Australia, a zwłaszcza dzikie wyspa jak ta, oferowały cały szereg najznamienitszych gatunków ptaków, ssaków a także gadów. Miała idealna okazje do potrenowania nabytych już umiejętności.
Spróbujesz? Lorikeeta nie zastaniesz w Lorne — zaproponował, po czym sam sięgnął do swej torby z której wyjął aparat z nałożonym już długim, 600mm obiektywem. Przymierzył się do zdjęcia i sam skorzystał z okazji by nieco się pobawić.


heidi debussy
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Nie żałowała tej odpowiedzialności, która na niej spoczywała. Bardziej obawiała się, że jej doświadczenie, wiedza i możliwości, które posiadała nie wystarczą. Jednocześnie za często nie dopuszczała do siebie takich myśli. W szpitalu starała się być jak najbardziej racjonalna. Nie pozwalać sobie na przesadny optymizm, ale również nie myśleć negatywnie. Do życia prywatnego podchodziła trochę inaczej. Pozwalała sobie na znacznie więcej szaleństwa i choć ostatnio czuła się nieco przygnębiona, to ostatecznie parła do przodu, nie oglądając się na to, co było. Skupianie się na błędnych decyzjach nie leżało w jej naturze, bo wiedziała, że choćby chciała, to nie ma już na to wpływu. Dlatego stawiała teraz na rozwijanie pasji. Nie sądziła, że fotografia sprawi jej aż tyle radości. Że z aparatem na szyi poczuje się jak ryba w wodzie. Nie planowała w tym kierunku żadnej kariery, po prostu próbowała znaleźć sobie coś, na czym będzie mogła się skupić, kiedy czarne chmury nawiedzą jej głowę. Wydawało jej się, że to, na czym właśnie się skupiała będzie czymś skutecznym. – Ja chyba też stawiam na naturę, choć w tym momencie nie chciałabym się jeszcze określać. Tym bardziej, że ostatnio siedziałam na murku w centrum miasteczka i udało mi się złapać kilka ciekawych kadrów ludzi. Może mógłbyś na to zerknąć? – spytała. Chyba właśnie po to tutaj był, żeby ją wesprzeć, więc postanowiła skorzystać z okazji. Cieszyła się, że udało jej się wyciągnąć Lennarta na wspólne wyjście, bo jego bogate doświadczenie bardzo jej imponowało.
- Okej, w takim razie skupię się na twoich notatkach zdecydowanie bardziej. To rzeczywiście przydatne – przyznała. Chciała jak najwięcej czerpać ze swojego szczęścia początkującego, ale najwyraźniej nie obejdzie się bez fachowej wiedzy.
- Chyba nawet takich nie mam. Dopiero zaczynam, zanim wyrzucę wszystkie oszczędności, muszę się przekonać, że to nie słomiany zapał – wyszczerzyła się. Nie podejrzewała siebie o to, bo raczej rzadko nie doprowadzała spraw, które zaczęła do końca. Ale zajęcia z Lennartem nie były raczej bardzo zobowiązujące. Skinęła głową, celując migawką w ptaka. Skupiała się na wskazówkach swojego nowego kolegi. Kiedy odjęła aparat od oka, włączyła podgląd i podsunęła go Halsworthowi, by ocenił efekt.

lennart halsworth
Felietonista i podróżnik — The Cairns Post
39 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Po tym jak zostawił narzeczoną dla kobiety, którą poznał podczas jednej z misji w Ghanie, jest święcie przekonany, że afrykańska wiedźma rzuciła na niego klątwę. Nie ma ani narzeczonej ani miłości swego życia, bo ta zginęła w wypadku samochodowym kilka dni po powrocie z Afryki.
A czy można żałować decyzji podjętych by pomagać innym? Owszem, poświęcali się temu w stu procentach, zaniedbując tym samym życie towarzyskie oraz inne, równe ważne sprawunki ale to własnie dzięki pracy na rzecz innych, mężczyzna czuł się s p e ł n i o n y. Żałował jedynie, że teraz, gdy jego życie wywróciło się do góry nogami, na horyzoncie nie szykował się żaden wyjazd, podczas którego miałby sposobność odciąć się o problemów dnia codziennego i skupić na czymś znacznie pożyteczniejszym. Być może, prywatne lekcje fotografii mogły mu w tym pomóc?
Nigdy się na to nie zamykaj. Fotografowanie natury, przedmiotów jak i ludzi jest równie ekscytujące, wystarczy dobry kadr, odpowiedni tryb i obiektyw ale nawet zwykłym aparatem cyfrowym można zrobić świetne zdjęcia. I pewnie, chętnie na nie zerknę, możesz przesłać mi je na maila albo podrzucić na zajęcia kartę pamięci — odparła z uśmiechem, bo nie tylko lubił pomagać innym ale także zarażać ich swoimi pasjami. Samo oglądanie fotografii także sprawiało mu niemała przyjemność, więc nie widział przeciwwskazań by w wolnej chwili na nie zerknąć. Kto wie, może kiedyś zostanie cenionym fotografem i to jemu przypisze swe zasługi i cenne nauki?
Oczywiście teoria to nie wszystko i tak jak sama mówiła, powinna dużo próbować samodzielnie, jednak podstawy znacznie jej to ułatwią. Samo poruszanie się po mechanizmie aparatu usprawni jej całe działanie i przedstawi jej wszystkie możliwości sprzętu, który posiadała. Sam dobrze wiedział, że załapanie tych wszystkich ustawień nie było łatwe, dlatego potrzebowała czasu. Nic nie przychodzi od tak.
Nooo niestety, to dość drogi interes. Zacznij sobie jednak od tego swojego obiektywu, naucz się aparatu i z czasem inwestuj w jakieś dodatkowe udogodnienia czy lepszy sprzęt. Jeśli będziesz miała pomysł i coś na co można skierować obiektyw, to wierz mi, zawsze będziesz szukać pod ręką aparatu — odparł, po czym skupił swój wzrok na fotografowanym ptaku. Gdy zrobiła mu zdjęcie, zbliżył się i zza jej ramienia, zerknął na ekran by podejrzeć obraz.
No i świetne zdjęcie, Heidi. Przydałoby się tylko nieco przypilnować obszaru wyostrzenia, by skupiał się najlepiej na oczach, o ile jest to postać lub zwierzę. Zazwyczaj wystarczy ustawienie auto ale niekiedy trzeba go tymi strzałeczkami wspomóc — wskazał palcem przyciski na aparacie i uśmiechnął się. Odsunął się jednak po chwili i wyciągnął dłonie w jej stronę.
Pokaż, spróbujemy teraz na nieruchomym celu. Zrobię ci kilka kadrów, potem się zmienimy — zaproponował, a gdy oddała mu swój sprzęt, przewiesił pasek przez szyję by zabezpieczyć aparat i ustawił się w odpowiedniej odległości by wykonać najlepszy portret.


heidi debussy
ODPOWIEDZ