lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi

Cały dzisiejszy dzień chodziła wściekła jak osa, w dodatku po miasteczku, którego zupełnie nie znała. Rzecz w tym, że poranna konfrontacja z Grishamem zirytowała ją do tego stopnia, iż nagle poczuła potrzebę oddalenia się od niego przynajmniej do momentu, w którym oboje przemyślą sobie to, co zaszło. Warto wspomnieć, że Carlie wpatrzona była w niego jak w obrazek, dlatego do tej pory nie doszło jeszcze do sytuacji, kiedy zapragnęłaby znaleźć się z dala od bruneta, ale najwyraźniej wszystko mogło jeszcze się zmienić. Oni najwyraźniej mogli też wrócić do punktu, w którym znajdowali się już przed laty, co cholernie ją frustrowało, ale też doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nic nie jest w stanie z tym zrobić. Była dla niego dobrą dziewczyną, naprawdę, a jeśli on nie potrafił tego docenić, mogła w końcu przestać mydlić sobie oczy i odpuścić, ale… ale chyba nie potrafiła, bo przecież była tak wpatrzoną w niego kretynką, że zdecydowała się rzucić wszystko i przylecieć do pieprzonej Australii, aby tylko spędzić z nim trochę czasu. Ktoś powinien w końcu uświadomić jej jak bardzo była głupia, ponieważ popełniając takie błędy to właśnie siebie, a nie kogoś innego, narażała na cierpienie.
W każdym razie niedługo po ich sprzeczce ulotniła się z motelu, postanawiając zwiedzić okolicę na własną rękę. Nie chcąc plątać się pomiędzy ludźmi, zdecydowała się na bardziej ustronne miejsca, mając nadzieję, że zostając sam na sam z własnymi myślami, w końcu jakoś je uporządkuje. I chyba to było z jej strony drobnymi błędem, ponieważ za bardzo skupiła się na tym, co działo się w jej głowie i zabłądziła w lesie, zatrzymując się w niewielkiej odległości od znaku, który nie wyglądał zbyt zachęcająco. - Cholera - zaklęła pod nosem, po czym wyciągnęła z kieszeni telefon, mając nadzieję, że ten pomoże jej w odnalezieniu drogi powrotnej, ale brak zasięgu od razu uświadomił jej, że nie miała na co liczyć. Była sama, w obcym mieście, w dodatku pośrodku lasu, który nagle przestał wyglądać tak majestatycznie, jak wcześniej jej się wydawało. I chyba też powoli zaczynała panikować.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
6.

Znów zepsuł się jej samochód. Znów to samo, nie chciał nawet odpalić, kiedy próbowała raz za razem przekręcać kluczyk w stacyjce i nic nie wskazywało na to, żeby tym razem miało się obyć bez interwencji warsztatu samochodowego, na co zdecydowanie w tym miesiącu nie miała pieniędzy. Dwukrotnie wpakowała się w nieprzyjemną sytuację, której finał rozegrał się przy udziale policji, za pierwszym razem rozwalając swój telefon przez złodzieja, który próbował wyszarpnąć jej torebkę, za drugim razem będąc światkiem rabunku w sklepie, obok którego swój telefon oddawała do serwisu. Koniec końców i tak nie zadziałał, a jedyna dobra rzecz z tego całego zajścia, kryła się za twarzą policyjnego agenta, który całkiem niedawno wyratował ją z kolejnej opresji, tym razem już w pełni spowodowanej jej głupotą, brakiem myślenia i zbyt dużą ilością alkoholu.
Była więc mocno poturbowana finansowo i nie mogąc sobie pozwolić na żadne taksówki i naprawę samochodu, wykorzystywała jako środek transportu własne nogi, jednocześnie napotykając zdecydowanie więcej rzeczy do załatwienia, niż by chciała, a żeby oszczędzić czas, chodziła skrótami, co nie do końca było mądre w okolicy Sapphire River, ale zdecydowanie szybsze. Słuchawki w uszach, zawieszony na plecach plecak i zbyt dużo przemyśleń w głowie sprawiły, że zagapiła się przy drodze i zamiast skręcić w stronę swojego domu, pojawiła się w zupełnie innym miejscu, widząc przed sobą nieznajomą postać. - Coś się stało? - wyjęła z ucha jedną ze słuchawek, podchodząc bliżej dziewczyny, która wyglądała na mocno zdezorientowaną i zagubioną. - Coś zgubiłaś? - już gotowa była szukać w okolicznych krzakach jakiegoś pierścionka, kluczy, albo kolczyka, który dziewczyna mogła przypadkiem upuścić i wcale nie zwróciła uwagi na znak o polu minowym tuż za nią, wyciągając też z ucha drugą słuchawkę i pakując telefon do kieszeni jeansów.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Chciała tylko na moment zniknąć. Przespacerować się i znaleźć miejsce, w którym łatwiej byłoby zagłuszyć własne myśli. Bo owszem, tego właśnie potrzebowała, nie chcąc choć przez sekundę zastanawiać się nad tym, co działo się między nią a Grishamem. Dopóki tu nie przyjechała, tworzyli naprawdę zgrany duet i nie było rzeczy, o którą mogliby się sprzeczać. Z drugiej jednak strony, może to wcale nie tak, że powodów do kłótni nie mieli, a te po prostu nie odbywały się, ponieważ Carlie wolała wszystko puszczać mu płazem, niż marnować czas na konflikty? Zależało jej przecież na nim, a po tym, jak masę czasu zmarnowali przez to, że w jego życiu pojawił się ktoś inny, a Carlie nie miała odwagi wyznać my swoich uczuć, nie chciała marnować ani chwili dłużej. Poza tym to nie tak, że w Stanach działo się między nimi coś złego, a ona próbowała to ignorować. Nie, przymykała oko na małe niedociągnięcia, które i tak nie mogły mieć większego wpływu na ich relację. Tak przynajmniej wydawało jej się do dzisiejszego ranka, kiedy to doszła do wniosku, że może była zbyt wyrozumiała i teraz to się na niej mściło?
Właśnie o tym myślała, kiedy zdecydowała się wybrać na ten cholerny spacer i właśnie przez to się zgubiła. Kręciła się chwilę w miejscu, mając nadzieję, że zasięg prędzej czy później do niej wróci, ale tak się nie stało. Zanim na dobre zaczęła panikować, niedaleko jej pojawił się ktoś inny, co oznaczało, że nie znajdowała się daleko od cywilizacji. - Chyba tylko drogę powrotną - odpowiedziała, po czym ostatni raz zerknęła na swój telefon i westchnęła ciężko. - Jestem tu na urlopie i chcialam zobaczyć trochę okolicy. Myślałam, że się nie pogubię, ale to napędziło mi stracha - wyjaśniła, palcem wskazując stojący całkiem blisko nich znak. Powiedzmy sobie szczerze, trupia czaszka nigdy nie prezentuje się zachęcająco. - No i oczywiście nie ma tu zasięgu - dodała, choć to akurat było całkiem marne spostrzeżenie, skoro znajowaly się w środku lasu. Tutaj nie powinna liczyć na cuda.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uwaga
lokacja podwyższonego ryzyka
Nie tylko sam znak ostrzegał przed możliwym niebezpieczeństwem, ale również cała atmosfera tego miejsca nie nastrajała zbyt pozytywnie. Wokół było zupełnie cicho, jakby nawet zwierzęta zdążyły się już nauczyć, że spacery po tym rejonie nie są najlepszym pomysłem. I właśnie przez tę ciszę nagle przebił się - jakby zwielokrotniony - dźwięk łamanej gałęzi, na którą przystanęła Raine. Ale... Czy na pewno była to gałąź? Wystarczyło tylko lepiej się przyjrzeć, by dostrzec, że kształtem przypominała jednak bardziej... kość. Czyżby były to szczątki kogoś, kto kiedyś zignorował ostrzeżenie o niebezpieczeństwie? Kto wie - może nieszczęśnik wciąż jest poszukiwany przez bliskich i warto byłoby to gdzieś zgłosić? Gdyby tylko był tu zasięg... A może to tylko jakieś zwierzę wyzionęło w tym miejscu ducha i lepiej nie myśleć o alternatywach?

Możecie póki co grać między sobą, zdecydować co dalej, wymienić parę postów, a jeśli uznacie, że w danej chwili potrzebna Wam będzie kolejna ingerencja lub pomoc ze strony Mistrza Gry, oznaczcie w poście konto Bunyip <3
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Och, niestety, tu ciężko się pogubić, mieszkam w okolicy od dwóch lat i czasem nadal boję się zboczyć z chodnika, żeby nie wpaść w jakąś pułapkę - uśmiechnęła się do dziewczyny porozumiewawczo, bo gdyby po raz pierwszy tutaj trafiła i nie potrafiła się wydostać, pewnie napędziłaby sama sobie niezłego stracha, dodatkowo wiedząc, że grasując krokodyle potrafią pojawić się w każdym momencie, a ona nie ma największego szczęścia do wszelkich niebezpiecznych i nieciekawych sytuacji, o czym świadczyło pasmo życiowych niepowodzeń, które ostatnio ją dotknęło. - Tak, z zasięgiem też nie bywa najlepiej, wydaje mi się, że jak się cofniemy, to trafimy do drogi i wtedy będę mogła ci już jakoś pomóc - dodała z uśmiechem, nie chcąc zostawiać dziewczyny na pastwę losu, we dwie zawsze szybciej mogły znaleźć jakieś rozwiązanie, czy też drogę, było i raźniej!
- Raine - zrobiła kilka kroków, żeby wyciągnąć do niej rękę i się przedstawić, ale nagle... - O cholera - szepnęła, słysząc trzask pod swoim butem i najpierw posłała Carlie zdezorientowane spojrzenie, dopiero później powoli, powolutku zerkając na swojego buta i jasny, podłużny patyk, który chyba nie był patykiem. - Co to jest? Ja chyba nie mogę patrzeć - skrzywiła się, nie odwracając wcale wzroku, bo wrodzona ciekawość była większa niż strach, że znowu wpakuje się w coś, co zmusi ją do kolejnego kontaktu z policją, nie mówiąc już o utraconym czasie, podpisywaniu papierków i wyrzucaniu z pamięci tego obrazu. - To jednak może bardzo cienki i suchy patyk, co? - przecież i takie się zdarzały, spadały czasem z drzew, chowały pod kamieniem i były wysuszone na wiór. - Bo to nie żaden zapalnik od miny? - to też jej przyszło przez myśl i zanim się ruszyła z miejsca, wolała, żeby dziewczyna potwierdziła, że nie zginą tu obydwie od jakiegoś niewybuchu.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
O tych krokodylach ktoś chyba powinien jej powiedzieć, ponieważ Carlie była zupełnie nieświadoma ich obecności. Przyjechała tu zaledwie przed kilkoma dniami i do tej pory nie miała okazji na żadnego trafić. Nie była niestety tym typem osoby, który przed jakimkolwiek wyjazdem próbował się do niego przygotować. Jedyne, z czym kojarzyła tę okolicę, to kangury i misie koala, więc chyba tym bardziej nie powinna poruszać się po okolicy sama. - Ca… - zaczęła, chcąc również się przedstawić, ale ten nagły trzask i późniejsze przekleństwo całkowicie zbiły ją z tropu. Nie brzmiało to zachęcająco, a biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze przed chwilą szczerze się obawiała, że przyjdzie jej żyć w tej dziczy dopóki nie padnie z wycieńczenia, kolejne negatywne emocje zupełnie nie były jej potrzebne. Bez tych najwyraźniej nie dało się obejść. - Co się stało? - zapytała już jakoś tak automatycznie, a później przeniosła spojrzenie w miejsce, w które zerkała Raine. W pierwszym odruchu wmówiła sobie, że musiał być to jakiś suchy patyk, w końcu były w lesie, a w takich miejscach było ich pełno, ale reakcja dziewczyny zasugerowała coś innego. Jednak to na skutek jej ostatniego pytania serce Carlie niemal podeszło jej do gardła. - Do miny?! - niemal pisnęła z przerażenia. Przyznać jednak musiała, że w połączeniu z tym znakiem miało to odrobinę sensu, a wniosek ten sprawił, że dodatkowo pobladła. - Zaczekaj - poprosiła i ostrożnie zaczęła rozglądać się za jakimś dłuższym patykiem, którego nagle, jak na złość, nie było widać. W końcu jednak jakiś wpadł jej w ręce, więc mogła podejść z nim bliżej Raine i delikatnie odgarnąć nim trawę wokół nogi dziewczyny. - Nie wiem jak wygląda zapalnik, ale to raczej nie on. To chyba… - zawiesiła się na moment, a wyraz jej twarzy momentalnie stężał. - O BOŻE! TO CHYBA KOŚĆ! - wrzasnęła. Jeśli przed chwilą była przerażona, nie mam pojęcia jak opisać uczucia, które towarzyszyły jej obecnie. Miała ochotę czym prędzej stąd uciec, ponieważ nie chciała, żeby jej szczątki skończyły w ten sam sposób. Obie przecież były zbyt młode i zbyt ładne, żeby umierać, tak?

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Do miny, Boże, tyle rzeczy ostatnio przeżyłam i mam umrzeć od miny? - jęknęła zrezygnowana i przyłożyła dłonie do ust, bo bała się patrzeć w okolice swojej stopy. Podglądała jedynie przez szparę między palcami, bo jednocześnie była na tyle ciekawska, że nie mogła się od tego powstrzymać, a kiedy nieznajoma zaczęła rozglądać się po okolicznej trawie, miała ochotę popędzić ją dobitnym "szybciej", powstrzymała się jednak w obawie, że szybko to dziewczyna zacznie uciekać i zostawi Raine w tym wszystkim samą. W końcu czy w obliczu śmierci sama Barlowe postanowiłaby zostać z jakąś obcą osobą? Była mistrzynią ucieczek i udawania, że problem wcale nie istniał, kiedy go unikała, ale tak, pewnie by została, nie potrafiąc być obojętną nawet na najbardziej znienawidzonych ludzi.
- Ostrożnie, lepiej, żeby się nie poruszył - poprosiła ją jeszcze, czując jak noga zaczyna jej drżeć z nerwów, jakby była zbyt zmęczona tą pozycją, a to jeszcze tylko potęgowało jej strach i podnosiło poziom adrenaliny, kiedy bała się, że każdy milimetr może być tym ruchem, który będzie jej ostatnim. - No dalej, co to? - nie mogła patrzeć, a jednak próbowała się jakoś wygiąć tak, żeby móc dojrzeć to twarde coś, co miała pod nogami i kiedy nieznajoma zawiesiła głos, czuła jakby przeminęła cała wieczność, a życie dosłownie przeleciało jej przed oczami, zdecydowanie za często jak na ostatnie tygodnie z jej życia.
- JAK TO KOŚĆ?! - odpowiedziała jej krzykiem, bezmyślnie podskakując do góry, z obrzydzeniem odsuwając się od tego czegoś. Nie było to najmądrzejsze, biorąc pod uwagę, że jeszcze chwile temu uważała, że stoi na jakiejś powojennej minie, którą z bzdurnego powodu przeoczono podczas oczyszczania terenu, ale przynajmniej nie wyleciała razem z dziewczyną w powietrze, istniały więc jakieś plusy sytuacji. - Jesteś pewna, że to kość? - zapytała niepewnie, patrząc na dziewczynę, nie na ziemię, bo bała się sama sprawdzić, w końcu jeśli rzeczywiście była to kość, skądś musiała się tutaj wziąć i raczej nie było na ten temat żadnego przyjemnego wytłumaczenia.

Carlie Faulkner
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Za nic w świecie nie pomyślałaby, że przyjdzie jej się mierzyć dziś z takimi wyzwaniami. Wychodząc z motelu chciała tylko chwili spokoju. Momentu w samotności, na świeżym powietrzu, w trakcie którego mogłaby przemyśleć sobie to, co najwyraźniej ją dręczyło. Nie przypuszczała zatem, że to wyjście mogłoby skończyć się tak wielką katastrofą, że tylko dodatkowo naje się przez nie nerwów, ale tak właśnie było. I czuła się trochę winna temu, że nie tylko ona, ale również Raine znalazła się w tym położeniu. Przecież gdyby nie zatrzymała jej i nie przyznała do tego, że się zgubiła i potrzebowała pomocy, dziewczyna prawdopodobnie poszłaby dalej i nie stanęłaby na czymś, czego obie nie potrafiły zidentyfikować. Z drugiej jednak strony, choć zabrzmi to odrobinę egoistycznie, Faulkner naprawdę cieszyła się, że nie była w tej chwili sama. We dwie miały przecież większe pole do popisu w obliczu jakiegoś zagrożenia… choć może niekoniecznie w obliczu trafienia na minę?
Kiedy Raine odskoczyła z dotychczasowego miejsca, Carlie na moment zamknęła oczy i odruchowo zakryła twarz dłonią. Chyba naprawdę wystraszyła się, że zaraz wylecą w powietrze, ale kiedy do tego nie doszło, odważyła się ponownie zerknąć na brunetkę. Mniej więcej wtedy padło pytanie, na które ona nie umiała odpowiedzieć. - No chyba, tak to wygląda. Sama popatrz - poleciła, a później wskazała jej palcem odpowiednie miejsce. To samo, w którym jeszcze przed chwilą Raine stała. - Ale to całkiem logiczne, prawda? Jesteśmy w lesie, na pewno kręci się tu dużo zwierząt. Może na któreś po prostu przyszła pora i gdzieś tutaj się, no wiesz, rozłożyło? - zasugerowała niepewnie, bo nawet ona była w stanie dostrzec, że ta kość była podejrzanie duża. Jeśli nie miały do czynienia ze zmutowanym kangurem, ciężko było podpiąć ją pod kategorię zwierzęcej… Chyba. Rzecz w tym, że Carlie naprawdę chciała się tej myśli trzymać, bo perspektywa znalezienia tutaj ludzkiej kości kosmicznie ją przerażała. - Chyba powinnyśmy stąd pójść - stwierdziła po chwili, co wydawało się zresztą całkiem logicznym wyjściem. Ani ten znak, ani znaleziona kość nie wróżyły niczego dobrego, a przecież obie miały ochotę jeszcze trochę pożyć, zatem powinny czym prędzej się stąd ewakuować.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie wiem czy chce - mruknęła niepewnie, jednocześnie zbyt ciekawa, żeby nie odwrócić się w stronę tego podejrzanego znaleziska, na którym chwilę wcześniej postawiła nogę. Była trochę jak taki kot, który ewidentnie boi się nowego odkurzacza, jednocześnie będąc zbyt zainteresowanym jego działaniem i tak samo naprężona, nachyliła się w tamtym kierunku, jakby gotowa do ucieczki przy najmniejszym poruszeniu. - To chyba rzeczywiście kość, jakiegoś... - zmarszczyła brwi, niepewna co za zwierzę mogło mieć na tyle długie kończyny. Ostatnio stoczyła pojedynek z wombatem, ale chociaż i one były wielkie, to raczej nie w tym kierunku. Krokodyle spod jej domu też wydawały się być sporo mniejsze, a przynajmniej miały krótsze łapki. Nie znała się za dobrze na tutejszej florze i jedyne co pamiętała, to wyrzucanie pająków z butów, kiedy je rano zakładała na nogi, żeby nie mieć żadnej nieprzyjemnej niespodzianki. Spotykała często na swojej drodze jakieś mniejsze zwierzątka, w końcu mieszkała w Sapphire River, ale to musiałaby być końska kość, a takie chyba nie biorą się z powietrza. - No dobra, a jakaś reszta tych kości? Boo jest tylko jedna? - zmarszczyła brwi, odruchowo szukając w trawie więcej takich znalezisk, które mogłyby je lepiej nakierować na prawowitego posiadacza jakiejś długiej odnogi. - Chociaż może jakiś kojot to tu przyciągnął? - rzuciła bezmyślnie i od razu zaczęła się rozglądać za ewentualnym kojotem, jeszcze bardziej napędzając sobie stracha. - Tak, masz rację, powinnyśmy się zwijać - zgodziła się szybko. - Jak dojdziemy do mojego domu, to mogę cię gdzieś podrzucić - zapomniała zupełnie o swoim niedziałającym samochodzie z tych wszystkich emocji. - I to jest w taaamta stronę - wycelowała palcem przed siebie i zrobiła obrót wokół własnej osi, jednak nie była chyba w stanie zlokalizować ścieżki, którą tutaj przyszła, bo gęste liście blokowały jej pole widzenia. Czyżby obie się zgubiły?

Carlie Faulkner & Bunyip jeśli macie chwilkę <3
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
animatorka — oak tree retirement village
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Zajmuje czas seniorom, a własny przeznacza głównie Albertowi
Z każdą sekundą bała się coraz bardziej, naprawdę. Nie była typem osoby, która łatwo wpadała w panikę, ponieważ w swoim niespełna trzydziestoletnim życiu wpakowała się już w całą masę innych, nie do końca rozsądnych sytuacji, ale obecnie naprawdę zaczynała się obawiać. Była na zupełnie obcym jej terenie, nie miała pojęcia jak się stąd wydostać, a po zasięgu również nie było śladu, no i ta cholerna kość… kość, która naprawdę nie wyglądała na tyle niewinnie, aby móc tak po prostu przestać się nią przejmować i założyć, że na sto procent należała do zwierzaka. A przecież mogło być inaczej, prawda? Były obok starego pola minowego, na którym jakiś nieszczęśnik mógł stracić życie. Na samą myśl o tym Carlie wzdrygnęła się, a po jej plecach przeszły ciarki. Mniej więcej wtedy Raine wspomniała o kojocie, co sprawiło, że wyraz jej twarzy gwałtownie stężał. - Czy są tu jeszcze jakieś niebezpieczeństwa, o których powinnam wiedzieć? - zapytała głupio, co z jednej strony wydawało się rozsądne, ponieważ Raine mogłaby przygotować ją na wszelką ewentualność, ale z drugiej, biorąc pod uwagę to, jak bardzo była przerażona, pogłębianie swojej wiedzy w tym momencie mogłoby naprawdę poskutkować atakiem paniki, a tego przecież nie chciała. Zależało jej wyłącznie na tym, aby się stąd wydostać, dlatego nie zamierzała protestować, kiedy pojawiła się oferta podwózki. - To nie za blisko tego pola? Nie będziemy ryzykować, że tym razem naprawdę staniemy na jakiś zapalnik? - zapytała, trochę tą perspektywą przerażona. Czy ten teren nie powinien być przypadkiem ogrodzony i lepiej zabezpieczony? Przecież pozostawienie go otwartym wydawało się wybitnie nielogiczne. - Może pójdziemy tam? Ten las kiedyś przecież się skończy, a jak wróci zasięg, nie będzie problemu z wejściem stąd… Chyba - zasugerowała, mając wrażenie, że ta opcja może okazać się bezpieczniejsza. Jedyne czego chciała, to jak najbardziej oddalić się z tego miejsca, nie tylko od tej kości, ale też od tego cholernego pola minowego, które sprawiało, że na samą myśl oblewały ją zimne poty.

Raine Barlowe
Pysiule
Magda
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uwaga
lokacja podwyższonego ryzyka
Jakimś cudem udaje Wam się odnaleźć drogę powrotną do cywilizacji, jednak tuż przed wyjściem z lasu dostrzegacie wśród liści jakiś plakat. Kartka nie jedno już przeszła, pewnie leżała w tym miejscu już od dłuższego czasu, ale kilka informacji jesteście w stanie z niej wyciągnąć. Wyblakłe już zdjęcie przedstawia młodego chłopaka, a parę wyraźniejszych nieco słów pod nim wskazuje, że nastolatek zaginął. To chyba niemożliwe, by kość, na którą natknęłyście się wcześniej mogła należeć do niego, prawda? Takie zbiegi okoliczności w codziennym życiu nie występowały! A może jednak...?
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
ODPOWIEDZ