lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#11

Choć Shadow to było miejsce owiane bardzo złą sławą o której trudno było nie wiedzieć, ktoś taki na pozór niewinny i delikatny, jak Rosie zdecydowanie nie pasowały do niego. A jednak blondynka miała za sobą epizod związany z pracą w tym przybytku szatana. Wizja pani Shaughnessy, blond anioła, który gra z przedszkolakami w klasy i która wyciera gile kilkulatkom, nosząca drinki klientom tego nocnego klubu była niewiarygodna, ale w to, że mogłaby tańczyć na rurze.
Jakiś czas temu Rosie miała ciężki czas w życiu i łapała się wszystkiego, co przyniesie jej pieniądze. Straciła swoją dotychczasową pracę, a wydatki rosły. Łapała się wszystkiego, co tylko można było zwiedziła sporą część lokali gastronomicznych w Lorne, a także parę w Cairns, więc nie było też dziwne że i w Shadow skorzystano z jej usług. Długo miejsca nie zagrzała, bo jednak czuła się tam źle, klienci wcale nie ułatwiali zadania, choć na napiwki nie mogła akurat narzekać. Musiało się tak skończyć, że jak uzbierała tyle, ile akurat potrzebowała, to rzuciła Nathanielowi fartuszkiem i więcej jej tam nie widziano. Aż do tego dnia...
Shaughnessy korzystając z wolnego dnia w pizzerii, w której teraz pracowała, postanowiła zrobić coś, co odkładała już od dłuższego czasu. Jej siostra już została pochowana, nawet w poprzednim roku, a jej mieszkanie jak stało, tak stało. Więc w końcu kobieta postanowiła się tym zająć, aby je posprzątać i zdać, bo po co płacić za nie czynsz. Przynajmniej spory wydatek każdego miesiąca odpadnie. I tak spędziła większość dnia, aż dogrzebała się do dziwnej zawartości jednej szuflady. Rozwinęła pakunek i przeraziła się nie na żarty. Nie wiedziała dokładnie co to jest, ale ... cóż, aż tak głupia nie była, wiedziała że to narkotyki.
Jedyne miejsce, które z czymś takim się jej kojarzyło, to było właśnie Shadow i mając w przeszłości dość dobre stosunki z Nathanielem, postanowiła pójść z nim pogadać. Nie wiedziała co z tym zrobić, a przede wszystkim, skąd coś takiego mogło sie znaleźć u jej siostry.
-Hej Jasper-rzuciła do barmana pucującego szklanki, bo przyszła na tyle wcześnie, że klientów praktycznie jeszcze nie było. Nie wiedziała za bardzo jak się zachować, ani czy barman ją w ogóle pamięta. W końcu nie pracowała tu wcale tak długo no i już jakiś czas minął.-Jest może Nathaniel? Mam sprawę do niego-powiedziała coś tajemniczo. Na pewno nie chodziło o niewypłacone nadgodziny. Jednak po twarzy kobiety trudno było tak naprawdę się domyśleć o co jej chodziło, wyglądała na nieco zagubioną.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nucił sobie pod nosem jakąś mało ambitną piosenkę, która wpadła mu w ucho, gdy jadąc do pracy włączył radio w samochodzie. W Shadow o tej porze było zwykle niewiele ludzi, głównie kilku stałych bywalców, sączących piwo w kącie sali. Nie cały klub był otwarty, bo imprezy zwykle odbywały się weekendami i wieczorami, więc panował ogólny spokój. Spokój, który nagle zmąciło pojawienie się przy barze atrakcyjnej blondynki, którą Jasper skądś kojarzył. A, że miał słabość do jasnowłosych piękności w pierwszej chwili poczuł lekkie uczucie paniki, a serce zabiło mu mocniej ze strachu, że to kolejne, niefortunne spotkanie z byłą partnerką. Te zaś nigdy nie kończyły się niczym dobrym. Całe szczęście po kilku sekundach skojarzył skąd znał tę uroczą buźkę i odetchnął z ulgą wracając do nucenia i wycierania kieliszków.
- Rosie, miło ciebie widzieć po takim długim czasie. U mnie wszystko w porządku, a jak u ciebie? - Powitał ją, bagatelizując to z jakim nastawieniem przybyła do Shadow. Od razu dało się wyczuć w jej postawie podenerwowanie i może lekką panikę. Nikt, kto naprawdę mógł spotkać się z Nathanielem, nie wpadał od tak do klubu pytając o jego obecność i licząc na to, że uda mu się z nim zamienić słowo. O ile sam Hawhtorne nie chciał wyjść do ludzi, o tyle dobicie się do niego nie było taką łatwą sprawą. Z drugiej strony zwykle jak Jasper był w klubie, nie było w nim szefa, bo jeden z nich nieustannie spędzał czas z Diviną; o ile ta nie siedziała w posiadłości gangstera i nie była pilnowana przez jego karków patrolujących nieustannie cały teren. - A czy wyglądam na jego sekretarkę? - Spytał, pochylając się nad barem, bo skończył już układać nowo wymyte szkoło i mógł więcej uwagi poświęcić swojej rozmówczyni.
Nie był tylko barmanem. Był wyszkolonym agentem, który od lat infiltrował mafijne środowiska. Czytał z ludzi jak z kartek i niewiele mu było trzeba, aby zrozumieć, że stojąca przed nim kobieta zmaga się z masą emocji.
- Poza tym sprawy związane z klubem i pracą załatwisz z Makaylą - dodał, specjalnie formując to zdanie tak, aby wiedzieć, czy Rosie znalazła się tutaj, bo ponownie szukała szybkiego sposobu, aby zarobić kasę, czy faktycznie jej sprawa wiązała się czysto z Nathanielem, a jeśli tak to z ciekawości i obowiązku, z chęcią dowiedziałby się o tym więcej.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie była tą hm... szczęściarą, która nie posiadała ani jednego byłego - także nie było takiej osoby, której mogłaby uprzykrzać życie, wspominając jak beznadziejnym partnerem był i jak wiele stracił, zrywając z nią. Bo przecież jasne było to, że to nie z winy blondynki ten potencjalny związek by się nie udał, to było jasne. Ona jednak nie potrafiła z kimkolwiek zerwać, a dowodem było to, że choć naprawdę dała dupy w małżeństwie, to jednak była na najlepszej drodze do tego, by znów byli wspaniałą parą, która dożyje spokojnej starości.
-Hej, wybacz. U mnie w sumie też wszystko w porządku-odpowiedziała. Nie dała się za bardzo wybić z rytmu, bo to pytanie i poniekąd oczekiwanie, że tak jak kulturka nakazuje najpierw grzecznie się przywita, wymieni uprzejmości i dopiero powoli przejść do sprawy, z którą przyszła, nie spowoduje, że zmieni swoje zamiary, da się zakręcić i zapomni po co się tu pojawiła. W tym momencie ten widok, który miała w głowie odkąd wyszła z mieszkania siostry, będzie tam mieszkać jeszcze długi okres czasu i nie będzie za to płacił czynszu. Cóż, Shaughnessy była raczej naiwną, ale także grzeczną i prostolinijną dziewczyną, która naprawę nie miała nigdy do czynienia z przestępstwami, czy innymi nielegalnymi sprawami. Taka ilość koksu, czy innego narkotyku była dla niej szokiem i czymś naprawdę niepokojącym. Zwłaszcza, że co jakiś czas wydział narkotykowy wtrącał się w sprawę zaginięcia siostry Rosie. Aczkolwiek ona za każdym razem zaprzeczała, ze cokolwiek Noemi mogła mieć z tym wspólnego. A jednak wychodzi, że mogłaby...
-Wydaje mi się, że Nate woli jako swoją sekretarkę kogoś, z kim mógłby pójść do łóżka-był to żart tak wysokich lotów, że każdy, kto znał Rosie, doskonale musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jest to kiepski żart nawet jak na nią. Jednak nie, nie pytała Jaspera, jako osoby, która śledzi swojego szefa na każdym kroku, kto zawsze wie, gdzie może się znajdować, lub z kim, co jednak pewnie było poniekąd prawdziwe, tylko Ainsworth nigdy by się do tego nie przyznał. -No, ale jesteś akurat w klubie, to może wiesz-wyjaśniła, już bardziej na poważnie, skąd to pytanie. Jak ona latała z tacką i fartuszkiem, to czasem potrafiła powiedzieć, kogo widziała wchodzącego do biura.
-Chodzi mi o coś innego i potrzebuje konkretnie jego-powiedziała stanowczo. A przynajmniej taki miała zamiar, bo stres jej pewnie trochę zniekształcił przekaz. Pewnie, znała także Makaylę, ale właśnie od spraw służbowych, a ona cóż, potrzebowała odpowiedzi na parę pytań. Skąd te narkotyki u Noemi, czy z Shadow, może znali ją tutaj z jakiegoś powodu, a może też było jakieś drugie źródło. Potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, trochę bojąc się iść z tym bezpośrednio na policję. Tam na pewno by się nic nie dowiedziała, za to każdy ochoczo by jej wytknął, że kłamała i powinna była im powiedzieć o tym na samym początku, a całe śledztwo wyglądałoby inaczej. Tylko jak miała im o tym powiedzieć, skoro nie miała zielonego pojęcia na ten temat?!

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Niestety Jasper nie mógł pochwalić się etykietką dobrego partnera, bo po pierwsze od lat relacje z kobietami zawężał do niezobowiązujących, aczkolwiek przyjemnych kilku nocy, a po drugie ostatni poważny związek jaki posiadał bezdusznie zniszczył decydując się poświęcić życie pracy. Okłamał Desi, oczerniając własne nazwisko i trafiając do więzienia za przestępstwo, którego tak naprawdę nie popełnił, a potem wszystko się zmieniło. Aż do powrotu do Lorne Bay, gdzie tym bardziej nie powinien się z nikim wiązać, ale przecież musiała na jego drodze stanąć pyskata pani dziennikarz, dla której stracił rozum.
- Totalnie ci wierze, że wszystko w porządku. Dlatego przyszłaś do Shadow w środku dnia szukając Hawhtorne'a, a na twarzy mając wymalowane wszystkie odcienie zmartwienia - skomentował jej słowa z lekką ironią. Pewnie gdyby nie był policjantem, w nosie miałby te wszystkie zagubione panny, dla których stawał się rycerzykiem, ale niestety był. I z tego też powodu zainteresowała go Rosie i powody dla jakich poszukiwała w klubie dojścia do gangstera. - A co ja się nie nadaję? To dyskryminacja, wiesz? - Rozmowa z Jasperem niekiedy była naprawdę trudna, a szczególnie wtedy, gdy zależało mu na rozkojarzeniu swojego rozmówcy. Dlatego z udawanym oburzeniem spojrzał w kierunku blondynki, mrużąc przy tym lekko oczy. Przyglądał jej się przez chwilę z uwagą i dałby sobie rękę uciąć, że nie przyszła do Shadow po to, aby pozdrowić byłego szefa i podziękować za znakomite referencje. Coś było nie tak, ale ten uroczy chochlik na pewno nie powinien szukać kontaktów z Hawhtorne'm, tym bardziej, że w ostatnim czasie gangster był niezwykle porywczo nastawiony do każdego, kto bez powodu zakłócał jego spokój. - Może wiem, ale informacje kosztują - po raz kolejny odpowiedział wymijająco i wyszło mu to na dobre, bo chwilę później faktycznie dowiedział się tego, że wizyta blondynki nie ma nic wspólnego z klubem,. Szukała Nathaniela, a co za tym idzie musiała mieć, konkretny i zapewne niebezpieczny, ku temu powód. - Wpakowałaś się w jakieś gówno i potrzebujesz pomocy? - Spytał prosto z mostu, bo przecież nie pierwszy raz ktoś przychodził tutaj jak do organizacji charytatywnej i szukał azylu pod skrzydłami Hawhtorne'a. - Powiedz o co chodzi, a zobaczę co da się zrobić, Rosie - dodał już poważniej, rezygnując ze swojego szelmowskiego uśmiechu i żartobliwego tonu. Jeśli miał jakoś pomóc tej dziewczynie, to faktycznie potrzebował wiedzieć o co chodzi.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie miała zdecydowanie inne podejście do życia towarzyskiego i inne doświadczenia - ona poznała swojego męża zupełnie przypadkowo, na początku liceum. Siostra Rosie i jej mąż, Carter, chodzili razem do klasy, a jako że Williamsówny były niemal nierozłączne, to obie zaznajomiły się z chłopakiem. No, a reszta to historia. Znali się prawie 20 lat, jak nie więcej i jedyny konflikt, czy problem, jaki mieli wiązał się z wypadkiem strażaka i zaginięciem siostry. No, ale to już było przeszłością, bo chyba można było śmiało założyć, że są na najlepszej drodze do tego, aby zapomnieć to, co się wydarzyło między nimi.
-Nie mam wpływu na to, jak wygląda moja twarz-może było to mało trafiona riposta, lecz nie dało się ukryć, że blondynka nie próbowała kłamać, że wszystko jest w porządku. Cóż, nie da się ukryć, że była w tym momencie zdenerwowana, zestresowana i zagubiona. Spotkało ją wiele przykrego w życiu, ale teraz dochodził do tego także strach. A nawet z dwóch powodów - raz, że jej siostra faktycznie była wplątana w jakąś grubszą aferę i nie wiadomo było z czym to się wiązało dla niej na ten moment, a dwa, że nieco się obawiała, że teraz ona beknie za posiadanie takiej wielkiej (przynajmniej dla niej, która sądziła że wciąga się raczej trzy ziarenka, a nie pół szklanki koksu) ilości narkotyków.
-Dyskryminacja, bo? Słuchaj Jasper...-westchnęła. Jeśli chodzi o kołowanie jej, rozpraszanie czy pociągniecie za język, aby dowiedzieć się o co chodzi, to Ainsworthowi wychodziło to co najmniej doskonale. Nie było to trudne, bo Rosie raczej taka była, niezbyt skupiona, którą łatwo skołować, zmanipulować nawet. -To nie o to chodzi. -nie wiedziała już co powiedzieć, aby ten się nie obraził i chciał jej dalej pomóc. W końcu dalej potrzebowała dostać się do Nathaniela, a na razie na jej drodze stał barman. A potrzeba pomocy ze strony Shadow, to raczej nie byłaby jednak charytatywna. Nie zapominajmy, że Rosie miała pokaźną paczuszkę narkotyków w domu swojej siostry, z której sama na pewno by nie skorzystała, ani sama, ani sprzedając to dalej, to mogła im to odpalić. Blondynka totalnie nie wiedziała, jaka jest czarnorynkowa cena tego narkotyku, ale raczej była dość wysoka.
-Zabrzmiało to dwuznacznie...-rzuciła pod nosem. Co miała mu zaproponować, jak miała mu wynagrodzić tą jakże cenną informację, czy szef już zaszczycił swój przybytek grzechu swoją obecnością.
-Nie wpakowałam się w nic, jeszcze-powiedziała, naprawdę ważąc słowa, żeby jednak mu coś powiedzieć, ale nie zdradzić za wiele szczegółów. Wiedziała, po sobie samej, że nie wszyscy pracownicy Shadow byli wplątani bezpośrednio w narkotyki czy jakiekolwiek inne szemrane biznesy. A ona tak czy siak, nie chciała chwalić się na lewo i prawo tym, co odnalazła. Sięgnęła po telefon, grzebiąc w nim by znaleźć zdjęcie swojej siostry. Jeśli Jasper był tutaj już dłuższy czas, to musiał widzieć jakieś plakaty mówiące o poszukiwaniach kobiety, a na nich to samo zdjęcie, które widział teraz na telefonie.-To moja siostra, nie żyje. Widziałeś ją tu kiedyś? -cóż, nie wiedziała jak konkretnie zadać pytanie. Jakby zapytała, czy widział ją z Nathanielem, to jasne było to, że chodzi o jakieś konszachty z tą nielegalną stroną Lorne Bay.-Bez sensu, na pewno nie wiesz. To musiało być jakieś dwa lata temu...-zabrała szybko telefon i jej entuzjazm opadł. Bez sensu powiedziała to wszystko barmanowi, powinna była trzymać język za zębami. To był chyba jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy lepiej było nie pytać wszystkich, tylko jednej, konkretnej osoby.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Ainswort potrafił być upartym osłem i gdy postawił sobie jakiś cel, chociażby waliło się i paliło, nie odpuszczał, denerwując tym ofiarę swoich zamiarów. Rosie miała to nieszczęście, a może szczęście, że stanął jej na drodze i nie zamierzał ustępować póki nie do wie się dlaczego była kelnerka znów pojawiła się w klubie i to bynajmniej w sprawach zawodowych. Ewidentnie było coś na rzeczy, bo jej sposób zachowania, mima twarzy i zdeterminowanie jednoznacznie na to wskazywały. Jay chciał się tylko dowiedzieć czym to "to" było.
- Może miałbym szansę u Nate'a? - Odparł głupio, ale zadowolony był z siebie, bo udawało mu się na moment sprawić, że Rosie straciła azymut w konwersacji. - Jasne... Teraz nie o to chodzi - prychnął, jakby go uraziła, co było totalną głupotą, bo ego Ainswortha było dość rozdmuchane i naprawdę potrzeba było silnych emocji i zaangażowania w relację z kimś, aby Jasper stracił na pewności siebie. - Bo miało - mruknął, spoglądając na blondynkę kusząco, gdy kącik jego ust powędrował ku górze. - Jestem barmanem, prowadzenie dwuznacznych konwersacji mam wpisane w umowę - dodał jeszcze, po czym mrugnął do niej i wyprostował się, aby z pułki za sobą sięgnąć butelkę wódki. Słuchał co tam blondynka mówiła, a między czasie postawił przed nią kieliszek i napełnił go przeźroczystym płynem. - Napij się, bo jesteś strasznie spięta - zachęcił, a tak naprawdę, jak na zawodowego manipulatora przystało, miał nadzieję, że alkohol pomoże Rosie podzielić się z Jasperem swoimi sekretami.
- No to o co chodzi? - Zapytał, gdy oznajmiła, że jeszcze w nic się nie wpakowała, a potem z niemałym zaskoczeniem wysłuchał co miała mu do powiedzenia. Spojrzał też na ekran telefonu, na którym widniało zdjęcia atrakcyjnie wyglądającej kobiety, ale jej twarz nic mu nie mówiła. - Niestety nie widziałem - odpowiedział zgodnie z prawdą, bo dwa lata temu kręcił się po zachodnim wybrzeżu i Lorne Bay było ostatnim miejscem o jakim myślał. - Sądzisz, że Nathaniel miał coś wspólnego z jej śmiercią? - Zapytał wprost, zniżając nieco głos i nachylając się w stronę dziewczyny.
Po pierwsze jak tak uważała to tym bardziej nie powinna się widzieć z gangsterem, bo pewnie nie byłby zadowolony, gdyby zarzucano mu takie rzeczy wprost, a po drugie nawet jeśli byłoby to prawdą to tym bardziej, najlepszym rozwiązaniem dla Rosie byłoby trzymanie się od Shadow z daleka.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Upartość nie zawsze musiała być wadą, ale też nie zawsze była zaletą, nie bójmy się tego powiedzieć. Można było tą samą cechę nazywać za każdym razem inaczej, na przykład mówiąc, że człowiek jest zawzięty czy ma samozaparcie by jak osioł dążyć do czegoś, o co mu chodzi. A jako że Jasper miał do czego dążyć, z własnej chęci, czy też rozkazów przełożonych, to mu na pewno działało na jego korzyść. Jaki byłby z niego tajny agent, jeśli byle kobieta, niespecjalnie inteligentna z resztą, potrafiła go okręcić sobie wokół palca, czy zbić z tropu czy wymóc od niego cokolwiek. Choć Rosie miała swoje atuty i sposoby, jak każda kobieta, to często starała się tupnąć nóżką czy wykłócać. A robiła tego tyle z policją i innymi władzami, że trochę doświadczenia miała, a wiadomo, trening czyni mistrza. Jednak nie takiego, co by sobie poradził z Ainsworthem, niestety.
-Z tego co mi wiadomo, to nosisz za małe dekolty-cóż, może to było bardzo seksistowskie, ale blondynka pamiętała, jak wyglądały, zachowywały się i ubierały się kelnerki w tym klubie. A im większy dekolt w jej przypadku, tym wyższe napiwki a zapewne i utarg, więc może Hawthorne faktycznie za tym przepadał i było to w "jego typie". No ale nie da się ukryć, że takie myśli trochę odwróciły Shaughnessy od tego, po co tutaj przyszła. No ale jak to było już powiedziane, nie była wcale największym bystrzakiem.
-A ja mam męża-odpowiedziała. Cóż, tego Jasper mógł nie wiedzieć, zwłaszcza, że w okresie, kiedy pracowała w Shadow to on był daleko na peryferiach jej życia. Teraz Carter wrócił do jej życia, ale nie miał zielonego pojęcia, co jego żona odwala właśnie w tym momencie. W ich związku, to zdecydowanie on był głosem rozsądku. A ona tą dobrze wyglądającą, hehe.
-Nie jestem spięta!-zaprotestowała, ale to była sprzeczka na poziomie rozmowy z przedszkolakiem, który nie chce iść spać, mimo że ledwo trzyma otwarte oczy. Była spięta, zdenerwowana i bała się tego, co może się dowiedzieć. No i totalnie nie wiedziała co z jakąkolwiek wiedzą zrobi. Nie przemyślała tego kroku zbyt mocno, po prostu zrobiła pierwszą rzecz, która przyszła do jej blond głowy. No ale nie chciała się kłócić i wychyliła kieliszek wódki na raz. Cóż, mniej więcej wtedy, kiedy pracowała w Shadow, to trochę za dużo piła. Teraz już przestała, ale jak źle się jej w życiu działo, to mocne alkohole, pite w domowym zaciszu były jej przyjaciółmi.
-Nie, no co ty-przewróciła oczami. AŻ tak naiwna nie była, aby przyjść tutaj, oskarżać właściciela klubu, nie mając ku temu żadnych dowodów. Jakby miała, to by poszła z tym prosto na policję! A nie, nie mogła, bo w końcu jej siostra popełniła samobójstwo, a jak wiadomo, to ona sama była za to odpowiedzialna. -Po prostu... Wydaje mi się, że odkryłam w jej mieszkaniu coś, co mogłoby wskazywać na to, że znali się z Nathanielem. -odpowiedziała pokątnie. Przecież niezależnie od wszystkiego, że pracownicy, a i zwykli mieszkańcy Lorne Bay, zdawali sobie sprawę, że Hawthorne ma kopalnię białego proszku gdzieś na zapleczu. Stąd ta myśl, że Noemi paczkę z narkotykami uzyskała właśnie tutaj. Pytanie tylko - po co? W jakim celu? Na własny użytek to raczej wątpliwe, bo ilość zbyt duża i paczucha była jednak w nienaruszonym stanie.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Pewnie mimo uroku i zdolności Rosie nie byłaby wstanie zagiąć Jaspera, aczkolwiek ten nie miałby nic przeciwko, gdyby popróbowała się z nim na słowa. Od dawna uprawiał sport zwany "dyskutowaniem" i nieskromnie sam sobie wręczyłby w tej kategorii czarny pas. Nie mniej jednak szanował każdego przeciwnika, a takiego, który go intrygował swoją postawą tym bardziej. Piękna blondynka miała to szczęście, że zaliczała się do takich osób, a poza tym Ainsworth miał słabość do jasnowłosych panien.
- Ej! Wcale nie prawda - burknął, bo raczej nonszalanco niedopięte koszule były jego znakiem rozpoznawczym, ale nie o to chodziło. Musiał najpierw nieco pożartować z Rosie i wprawić ją w lepszy nastrój, aby potem móc pozwolić sobie na poruszenia bardziej delikatnych kwestii. - No, ale dobra już skończmy ten teleturniej, bo dobrze wiemy, że gdybym chciał, Hawhtorne byłby mój - skwitował nieskromnie i puścił do Rosie oczko dla podkreślenia żartobliwego wydźwięku tej wypowiedzi. - A ja mam pannę - rzucił z miejsca, nie mając pojęcia czemu blondynka wspomniała o swoim partnerze, ale najwyraźniej musiała być pewna, że nikt jej podrywać nie będzie. Może z jakiś powodów badał się wplątywać się w niejednoznaczne sytuacje, kto wie... - Czemu znów się licytujemy? - Dopytał Jay, na którego twarzy pojawił się zaraz szczery uśmiech. - Jasne, a ja nie jestem bezczelnym cwaniakiem - zaśmiał się, gdy blondynka z taką zapalczywością się z nim nie zgodziła. - Brawo, a teraz jeszcze po jednym i możemy rozmawiać - dodał, rozlewając następną kolejkę dla siebie i dziewczyny.
Po tym miłym wstępie przyszedł czas na poważne tematy. Całe szczęście zdrowy rozsądek nie opuścił Rosie na tyle, aby oskarżać Nathaniela za współudział w śmierci jej siostry. Jednak najwidoczniej blondynka miała w posiadaniu coś, co mogłoby jakoś łączyć gangstera ze zmarłą, a to nie wróżyło niczego dobrego.
- Shhhh! - Uciszył ja, gdy powiedziała o tym wprost, po czym rozejrzał się wokół. Całe szczęście w pobliżu nie było nikogo, ale goście powoli zaczynali się schodzić, a więc lepiej było nie prawić głośno o takich sprawach przy barze. - Nie wspominaj o nim na głos - wyszeptał do ucha Rosie, niby udając że ją zagaduje, bo kilka osób przeszło za jej plecami. - Jak coś masz, a on o tym nie wie to lepiej niech tak pozostanie. Zniszcz to i zapomnij dla własnego dobra - dodał, ale w zasadzie ciekawość go zżerała i chciał wiedzieć czym było to c o ś. - Jedynie, że to drogocenne - zagadnął, spoglądając na blondynkę i wyczekując jakiejkolwiek reakcji, po której mógłby oszacować z jakim kalibrem sprawy mają do czynienia.

Rosie Shaughnessy
lorne bay — lorne bay
34 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Rosie mogła intrygować, mogła próbować się odszczekać, a być bardziej interesująca ze względu na to, jak się zachowuje. Pani Shaughnessy choć ukończyła liceum i następne etapy szkolnictwa, by być wykwalifikowaną przedszkolanką, to nie była najbystrzejsza na świecie. Nigdy specjalnie jej to nie przeszkadzało, ani też nie powodowało, że jest to coś, co ją boli. Ot, nie miała wcale planów bycia najlepszym mówcą, ani komukolwiek imponować swoją inteligencją. Jednak to, jak się zachowywała, mogło faktycznie powodować, że druga osoba jest zaskoczona, czy zaciekawiona.
-Czyżby?-Może i Jasper miał rozchełstaną koszulę, niczym włoski mafiozo z kępkami zarostu, lecz nie dało się ukryć, że panny nigdy nie leciały na coś takiego tak bardzo, jak panowie potrafili polecieć na większy dekolt u kobiety, zwłaszcza takiej jak Rosie. Nie mniej jednak, takie stwierdzenie, czy próby ze strony barmana mogły lekko wytrącić blondynkę z tego transu, w którym wpadła do knajpy. A ona miała swój cel. Tylko nie była pewna, jak do niego dotrzeć. Chciała się dowiedzieć, czy ludzie Hawthorne mieli coś wspólnego z Noemi, no ale aż tak głupia nie była, aby zapytać wprost.-Możesz go sobie wziąć, absolutnie mnie on nie interesuje-zauważyła. Cóż, ona co prawda totalnie była heteroseksualna i mężczyźni ją kręcili, ale robił to tylko jeden, jej mąż. Od zawsze, na zawsze, niezależnie od tego, jakie mieli aktualnie stosunki między sobą.
Wywróciła jedynie oczami, gdy ten podważał jej stwierdzenie, że jest spięta. Bo była! Niczym agrafka, ale nie uważała, że to ma być coś, co jest ważne i ma wpływ na tą cała sytuację. Ona właściwie od lat nie była już zrelaksowana i wyciszona, czerpiąc przyjemność z życia. No, chyba że była nastukana, ale ostatnio starała się tego nie robić, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że chwilami nadużywała alkoholu.
-Co?-zapytała tępo, totalnie nie rozumiejąc, dlaczego nie wolno wypowiedzieć imienia właściciela tego przybytku. No nie było to coś, czego nikt nie wiedział, czy jakaś tajemnica. Czym się trudnił, owszem, lepiej nie mówić na głos, bo ściany mają uszy, czy oskarżać go o cokolwiek, nawet jeśli chodziło o rozwadnianie drinków. Ale jego imię? -Dlaczego?-zapytała równie mało błyskotliwie, ale w sumie wiele mogło się zmienić przez te kilkanaście miesięcy, kiedy Rosie po prostu nie wpadała do Shadow. -A jeśli wie?-cóż, bo to zakładała, że ktoś z Shadow doskonale wiedział, skąd narkotyki u panienki Williams. Jeśli wiedział, to lepiej było mu to oddać. A w ogóle to własnoręczne zniszczenie tego też nie było takie łatwe, bo Shaughnessy nie miała zielonego pojęcia, jak pozbywa się narkotyków. Spuszczać w toalecie? Partiami? Trzeba czymś polać? Do kosza wrzucić na pewno nie można, ani nigdzie indziej. Pewnie jakby Rosie spytała męża, czy ten ma jakiś pomysł, to pewnie by zaproponował wciągnięcie tego nosem, śmieszek jeden. Oczywiście, to też nie wchodziło w grę. -Wierz mi, że to mogłoby rozwiązać wszystkie moje problemy i długi, które zaciągnęłam, by odnaleźć moją siostrę.-I to chyba już powinno powiedzieć barmanowi, co tak naprawdę zostało znalezione i ile mniej więcej tego mogło być (podpowiedź: DUŻO).

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ