rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Zacharias również nigdy nie miał żadnego planu B, więc gdyby medycyna mu nie wyszła to pewnie byłby w stanie całkowicie zrozumieć obecne położenie Mitcha... no, może poza ćpaniem, bo chociaż sam nie był wolny od nałogów, to jednak narkotyki były tym punktem, przy którym stawiał wyraźną granicę.
- No nie wiem jak ty, ale ja bym wolał później - stwierdził, bo w gruncie rzeczy lubił swoje życie i co najważniejsze, czuł, że ma po co żyć, więc do kostnicy bynajmniej mu się nie spieszyło. Inna sprawa, że pouczał obcych ludzi a sam kompletnie nie dbał o swoje zdrowie - notorycznie nie dosypiał, jadał bardzo nieregularnie, palił. Jeśli więc przyjrzeć się dokładniej, to w kwestii dbania o siebie nie był raczej żadnym autorytetem i poniekąd wychodził na hipokrytę. Dobrze, że Ginny nie odkryła jeszcze jego powrotu do fajek (powrotu? meh, tak jakby w ogóle kiedykolwiek rzucił), bo pewnie musiałby się nasłuchać na ten temat, a wcale nie miał ochoty. I bez tego dobrze wiedział, że sobie szkodzi, ale pod względem palenia nie posiadał za grosz silnej woli i mocno wątpił czy kiedyś uda mu się z tym skończyć.
Dobrze, że się w tej kwestii zgadzali, bo Zachowi też nie uśmiechało się poznawać niczyjego ojca, a już na pewno nie w takich okolicznościach! Chyba by umarł z zażenowania. Teraz jednak, dla odmiany, zażenowania czy zawstydzenia nie czuł w ogóle, choć przeczuwał, że to wszystko zmierza już tylko do jednego. Sam jednak sprowokował szukanie spokojniejszego miejsca (nawet, jeśli początkowo chodziło mu tylko o fajkę!), więc pretensje będzie mógł mieć po wytrzeźwieniu tylko i wyłącznie do siebie... teraz natomiast ochoczo ruszył z nieznajomym w stronę toalet, całkowicie zapominając o tych legendarnych moralnych zasadach, o których przed chwilą gadał i które rzekomo posiadał.
- Ale ja naprawdę przyszedłem tylko na drinka - oznajmił absolutnie szczerze. To, że po drodze najwyraźniej trochę zmieniły mu się plany, to już zupełnie inna kwestia, ale gdyby kilka godzin temu ktoś mu powiedział, że upije się dwoma drinkami i da się zaciągnąć do klubowej toalety obcemu facetowi, z całą pewnością roześmiałby się temu komuś w twarz. Chyba w dalszym ciągu próbował wypierać fakt, że nawet po niewielkiej ilości alkoholu zwykle odwalał totalne głupoty i bywał okropnie łatwy, czyli stanowił zupełne przeciwieństwo osoby, którą był na trzeźwo. - Nie moja wina, że chcesz mnie wykorzystać - dodał, uśmiechając się prowokująco i przy tym oczywiście ani trochę nie sprawiając wrażenia wykorzystywanego. Co więcej, sam wykonał kolejny ruch, o który nawet sam siebie by nie podejrzewał - mocniej przyparł chłopaka do ściany i, nie zwracając uwagi na ludzi dookoła, pochylił się nad nim, by go pocałować. A z całą pewnością nie był to pocałunek z gatunku tych romantycznych i delikatnych, nic z tych rzeczy. Zachariasz atakował jego usta tak zachłannie, jakby od dawna nie marzył o niczym innym; mogło mieć to związek z tym, że już od dawna nikogo nie miał i chyba właśnie zaczynał sobie uświadamiać, jak bardzo mu tego brakowało.

Mitchell Thompson
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Och, no przecież Mitch też miał swoje granice! Nigdy nie pomyślałaby, że je przekroczy. A tu proszę, wystarczył jeden skręt na imprezie zajarany po kilku głębszych, by tę granicę przesunąć. A skoro po zielsku było tak fajnie, to co może się stać po jednej małej kresce? Tylko spróbuje... Przecież jest taki rozsądny, na pewno nie da się w to wciągnąć. Po za tym kumple mówili, że tak szybko się po tym uczy, że przecież każdy student to robi, że zaraz sesja... I jakoś poszło. Dziś nie pamięta nawet jak to się stało, że sięgnął po heroinę. Życie jest tak bardzo nieprzewidywalne.
- Więc łam je z głową.
Żeby to tylko było takie proste, prawda? Mitch był idealnym przykładem na to, że czasem głowę można stracić i przestać panować nad własnym życiem. Teraz trochę nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wiele szkód może wyrządzić nieznajomemu namawiając go do łamania własnych zasad. No ale w sumie, to wcale go to nie obchodziło. Liczyło się tylko to, że postawił mu drinka i zaraz go przeleci. I tyle, prawdopodobnie więcej się nie spotkają.
- A ja naprawdę nie jestem rudy - uśmiechnął się słodko. Mitchell był tak rudy, jak tylko rudym można być. Jakie to kiedyś miał kompleksy z tego powodu! Bycie rudym i jednocześnie bycie kujonem to słabe połączenie. Nigdy nie miał wielu przyjaciół, choć pewnie głównym powodem był nie kolor włosów, a zamykanie się w pokoju nad książkami. Nawet jako dziecko rzadko wybierał plac zabaw. Miał siostrę i to mu kiedyś wystarczało do zaspokojenia towarzystwa. Może to dlatego też tak łatwo wpadł w uzależnienie, bo gdy w końcu na studiach zdobył "prawdziwych przyjaciół", to za wszelką cenę chciał się im przypodobać, więc ślepo robił to co oni. I co? I nic. Żadne z nich nie odezwało się odkąd wyjechał z Sydney. Nawet jego facet miał go głęboko w dupie. No chyba, że nie dzwoni, bo się zaćpał. Mniejsza o to.
Uśmiechnął się, gdy mężczyzna w końcu zaczął wykazywać własną inicjatywę i przycisnął go do ściany. Podobało mu się to. Pocałunek może trochę mniej. Nie, nie był zły! I nawet przez chwilę rozchylił usta pozwolił mężczyźnie kontynuować nim w końcu odwrócił głowę przerywając pocałunek.
- Wiesz... w brew pozorom ja też mam swoje zasady, a jedną z nich jest, że raczej się nie całuję... na pierwszej randce - dodał po chwili zawahania, bo początkowo chciał powiedzieć, że nie całuje się z byle kim, ale mężczyzna mógłby to chyba źle odebrać. Kiedy człowiek puszcza się na prawo i lewo, to chciałby mieć coś, co zaoferuje tylko tej jednej, wyjątkowej osobie. Wymyślił sobie tę zasadę, gdy zaczął się oddawać za forsę i dragi. A tak właściwie to wymyślił to jego facet, który sam namówił go na prostytucję, ale zabronił się całować. Faceta w sumie już nie miał (chyba), ale ta zasada wciąż mocno w nim siedziała. Sam powiedział chwilę temu, że zasady są po to, żeby je łamać, a co w przypadku tej? Co, gdyby mężczyzna jednak spróbował skraść mu kolejny pocałunek? Ciężko stwierdzić. Lubił silnych, dominujących mężczyzn i kręciła go taka stanowczość, jaką przed chwilą wykazał się Zacharias. Raczej nie uciekłby, ale był zbyt trzeźwy, by z własnej woli złamać tę swoją zasadę, więc sam z siebie raczej nie pocałuje go pierwszy. Z drugiej strony... usta mężczyzny były tak kuszące... Szczególnie teraz, gdy już ich popróbował.
- Wynagrodzę Ci to w inny sposób - wspiął się na palce, by wyszeptać mu to do ucha. - Bo tylko w usta nie całuję, jeśli wiesz co mam na myśli - uśmiechnął się opierając znowu głowę o ścianę i bezceremonialnie rozpiął mu spodnie. Mężczyzna stojący przed nimi w kolejce chyba się speszył, bo gdy tylko kolejna osoba wyszła z toalety ten szybko zniknął za drzwiami o mało się nie zabijając na progu. A może po prostu miał pilą potrzebę?

Zacharias Montgomery
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Czy dało się łamać zasady z głową? No raczej nie, w każdym razie Zacharias głęboko w to wątpił - choćby dlatego, że właśnie je łamał, siedząc w miejscu z paskudną reputacją i upijając się w najlpesze, mimo iż dobrze wiedział, czym to w jego przypadku skutkowało. To nie było ani trochę z głową, choć z początku też mu się wydawało, że nad wszystkim panuje i że jeden głupi drink nie jest w stanie sprawić, by całkowicie stracił nad sobą kontrolę. Naprawdę przerażające, jak okropnie słabą miał głowę. Pozostawało mieć nadzieję, że kiedy obudzi się jutro skacowany, to wyciągnie jakieś sensowne wnioski i następnym razem zastanowi się dziesięć razy, zanim zawita samotnie do jakiejś podejrzanej miejscówki i postanowi upić się z nieznajomym - bo owszem, dla niego już samo to było nagięciem jakichś swoich norm, których mniej lub bardziej skutecznie starał się w życiu trzymać.
Był nieco zdezorientowany, kiedy chłopak nagle się od niego oderwał i zaczął gadać mu o zasadach, do których łamania jeszcze chwilę temu tak ochoczo go namawiał. Był jednak tak pijany, że chyba nie miał siły tego analizować i zastanawiać się nad tym jakoś bardzo wnikliwe. Alkohol zdecydowanie nie sprzyjał myśleniu, sprawił za to, że z ust Zacha wyrwało się chyba najgłupsze możliwe pytanie.
- Jesteśmy na randce?
Oczywiście nie pytał na poważnie, to też była raczej forma prowokacji, bo nie - na pewno nie dało się tego nazwać randką, jakkolwiek by na to nie spojrzeć. Definiowanie tego było teraz jednak najmniej istotną kwestią, liczyło się natomiast, że Zachariasz już niemal odchodził od zmysłów i nie potrafił myśleć o niczym innym, niż o obietnicy rekompensaty... nie przypuszczał jednak, że jego towarzysz jest aż tak niecierpliwy.
- Ale że chcesz... tak tutaj? - wydusił z siebie, kiedy chłopak, nie zważając na innych ludzi, ot tak po prostu rozpiął mu spodnie, ewidentnie nie przejmując się potencjalną widownią. Ciężko było ukryć, że Zach, podobnie jak stojący przed nimi mężczyzna, nieco się speszył, bo po pierwsze, totalnie się tego nie spodziewał (był przekonany, że zaczekają, dopóki nie znajdą się w tej cholernej toalecie) a po drugie, wzrok tłumu obcych ludzi raczej nie był sprzyjającym czynnikiem. Na pocałunek w towarzystwie mógł sobie pozwolić, ale to chyba było już jego maksimum, bo absolutnie nie chciał, żeby jacyś przypadkowi ludzie byli świadkami czegoś więcej... choć ten konkretny klub pewnie już nie takie rzeczy widział i mało co było tu w stanie kogokolwiek zszokować, ale Zacharias nie był przecież stałym bywalcem takich miejsc i dla niego to wszystko wciąż trochę zakrawało o abstrakcję.
Nie miał oczywiście zamiaru z niczego rezygnować, więc kiedy tylko zwolniło się kolejne miejsce w łazience, pociągnął Mitcha ze sobą, usilnie starając się nie patrzeć na innych ludzi. Szybko zamknął za nimi drzwi i gdy już miał pewność, że wreszcie mają odrobinę upragnionej prywatności, ponownie przylgnął do niego całym swoim ciałem
- Teraz możesz mnie całować gdzie chcesz - mruknął, wplatając dłoń w jego włosy, szarpiąc za nie delikatnie. W jednej sekundzie cała niepewność sprzed chwili uszła z niego ponownie. Przestał przejmować się brudną klubową toaletą oraz swoimi moralnymi zasadami, które w żadnym razie nie zakładały przygodnego seksu z nowo poznanymi facetami... w tej chwili pragnął już tylko, żeby chłopak wreszcie go dotknął, żeby spełnił swoją obietnicę i odpowiednio wynagrodził mu ten przerwany pocałunek.

Mitchell Thompson
Kelner — Beach Restaurant lorne bay
22 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Won't you forget me now
Just for an hour or two
I don't want that image of me
Burned into your memory
It won't happen again I swear
I've heard it before you see
I wanna see what you preach
Turn into reality
Oj były zasady, które można łamać z głową, i takie, o których złamaniu absolutnie nie wolno było nawet myśleć. Na przykład: jeśli Zach złamał swoją zasadę i wypił drugiego drinka, to wciąż można powiedzieć, ze zrobił to z głową pod warunkiem, że trzeciego drinka nie wypije i zachowa obecną jasność umysłu. No bo hej, był drinknięty, ale chyba wciąż twardo stąpał po ziemi, nie? A to, że uwalniał na świat swoje głęboko skrywane rządze to już inna sprawa. To wciąż - w skali Mitchela - był ten niegroźny stan przyjemnego upojenia, w którym i on sam obecnie się znajdował. Przecież sam tez miał słabą głowę i jeszcze nie tak dawno temu po tych dwóch drinkach pewnie leżałby już pod stołem. Naprawdę byli do siebie bardzo podobni.
- Nazwij to sobie jak chcesz - wymruczał w odpowiedzi. Ale w sumie czemu nie mieliby nazwać tego spotkania randką? Dwoje młodych ludzi spotkało się na drinku, czuje do siebie mięte, rozmawia, żeby się lepiej poznać... No, może lepiej pasowałoby to słowo "schadzka", ale tego chyba już mało kto używa.
- Nigdy nie byłem zbyt cierpliwy - dodał nim przyssał się ustami do szyi mężczyzny obsypując ją pocałunkami. Tak dawno nikogo nie miał... Nie licząc gościa, któremu jakiś czas temu obciągał za działkę dokładnie w tej samej toalecie, do której właśnie planowali się udać. Ale to się nie liczyło, bo nie odczuwał w tym satysfakcji. No po za metą, którą wspólnie wypalili po wszystkim. Dawno jednak nie był z facetem tak naprawdę, a i ostatnich kilku razy nawet nie pamiętał, więc miał straszną chcicę i nie naprawdę nie mógł się doczekać, kiedy pozbawi spodni tego przystojniaka. Trzymał już rączki z dala od strategicznych miejsc nie chcąc speszyć mężczyzny i tylko nieznacznie ocierał się o niego w rytm dobiegającej z oddali muzyki i modlił się w duchu, żeby kolejna osoba opuściła toaletę. Nie był zbyt religijny, ale chyba jego modły zostały wysłuchane, bo już po chwili znaleźli się w ciasnej kabinie.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Zacharias Montgomery
przyjazna koala
turiruri
brak multikont
rezydent oddziału ratunkowego — Cairns Hospital
28 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Pracoholik z przerośniętymi ambicjami; poważny człowiek na poważnym stanowisku. Unika problemów jak tylko może, ale problemy i tak znajdują go same.
Zach niestety patrzył na to wszystko trochę inaczej. Pewnych rzeczy trzymał się na codzień dosyć sztywno i totalnie uważał, że właśnie przekracza wszystkie swoje granice... być może dlatego, że nigdy nie posunął się o krok dalej - nie spił się tak bardzo, żeby urwał mu się film, czy broń Boże nie sięgał po żadne nielegalne środki psychoaktywne. To były rzeczy, które w jego opinii wykraczały poza jakąkolwiek skalę normalności, a w takim układzie, owszem, nawet dwa drinki wydawały się przesadą. W tej chwili jednak potrafił mieć to gdzieś; przyjemny stan alkoholowego upojenia, w którym się obecnie znajdował, pozwalał mu skutecznie odsuwać na bok myśli o ewentualnych konsekwencjach. To nie były problemy na tu i teraz. Zacznie się nimi przejmować prawdopodobnie dopiero rano, bo teraz miał już w głowie tylko jedno i na niczym innym nie potrafił skupić myśli. Zapomniał nawet o tym nieszczęsnym papierosie, na którego jeszcze przed chwilą tak bardzo miał ochotę - a warto nadmienić, że bardzo rzadko potrafił przestać myśleć o paleniu, kiedy brak nikotyny w organizmie zaczynał dochodzić do głosu.
Definicję randki też miał zupełnie inną, ale już bardzo dawno na żadnej nie był, więc może po prostu się nie znał. Nie ważne! Nie potrzebował w żaden sposób tego nazywać... w ogóle wolał zbyt wiele się nad tym wszystkim nie zastanawiać, bo trochę się obawiał, że mógłby w ostatniej chwili się rozmyślić i później tego żałować.
- Właśnie widzę. - I nic a nic by mu to nie przeszkadzało, gdyby nie widownia, której nie potrafił olać, nawet, choćby bardzo chciał. To też była jedna z tych magicznych granic, których nie chciał i nie potrafił przekroczyć... na szczęście wcale nie musiał, bo chłopak grzecznie zabrał rączki do czasu, kiedy znaleźli się sami.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


/zt

Mitchell Thompson
ODPOWIEDZ