Instruktor nurkowania — Sailaway
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Posiadanie współlokatora, niestety, wiąże się nie tylko z niższymi opłatami i rzadszym sprzątaniem ze względu na podział, lecz również z dzieleniem ze sobą przestrzeni i przemykaniem się we własnym domu, gdy to drugie ma gościa. Takie sytuacje bywały upierdliwe, ale cóż, jest jak jest i Kayce jakoś sobie w nich radził. Wczoraj także starał się nie ściągać na siebie uwagi, gdy w nocy kręcił się po domu, polując na jakieś przekąski, bo przecież po co tracić czas na sen? Lepiej w coś grać i opychać się śmieciowym jedzeniem. George, jak wnioskował po męskich butach przy drzwiach i hałasach dochodzących z jej pokoju, również nie traciła czasu na sen i wykorzystywała go w inny, aktywniejszy sposób. Dobrze dla niej, najwyraźniej wieczorem poszło jej lepiej niż jemu, skoro on niestety spędzał tę noc samotnie. No, prawie, bo towarzyszył mu jeszcze Harrison Ford, a raczej Rick Deckard. I Kayce’a jego towarzysz wymęczył do tego stopnia, że wstał dopiero przed południem, nawet wtedy z trudem wygrzebując się z pościeli i zwlekając swój tyłek z wygodnego łóżka. Jakoś jednak wstał i głośno ziewając oraz całą drogę przeciągając się, dotarł do kuchni, gdzie zastał swoją współlokatorkę bez jakiegokolwiek ogona. Przypuszczał więc, że jej nocne towarzystwo musiało się ulotnić albo kryć gdzieś poza zasięgiem. Tak czy inaczej, brunet postanowił wykorzystać jego nieobecność w pobliżu w tradycyjny dla siebie sposób. - Słyszałem w nocy niezły kawałek - zagaił, sięgając po karton soku pomarańczowego. Nim wyjaśnił, o jakim kawałku mówił, najpierw odkręcił opakowanie i prosto z niego napił się soku. - Leciał mniej więcej tak… Oooch, Percy - cytat zajęczał cieńszym głosem, po czym głośno parsknął śmiechem. Czy nabijał się teraz z Faulkner? Oczywiście. Pech chciał, że wszystko słyszał, gdy wybrał się na tę nocną eskapadę po jedzenie, a teraz nie potrafił powstrzymać się przed skomentowaniem tego, co musiała mu wybaczyć. Ten żart siedział mu w głowie od nocy i coś by go skręciło, jakby dziś nie podzielił się nim z George, która powinna być przyzwyczajona do tego, że wstydu nie miał za grosz i jakoś nie miał problemu z tym, by poruszać tematy delikatne lub po prostu prywatne. Szczególnie, gdy chodziło o nią. Odkąd zamieszkali razem, nie mieli przed sobą żadnych tajemnic. Niekoniecznie z wyboru, po prostu ciężko było jakieś przed sobą zachować, gdy dzieliło się ze sobą dach nad głową.

George Faulkner
barmanka — Rudd's Pub
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Barmanuje w Rudd's i uczy się samodzielności.

[akapit]

JEDEN

Odkąd jej życie wywróciło się do góry nogami, George zmuszona była jakoś przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Z podkulonym ogonem wróciła w rodzinne strony, znalazła pokój do wynajęcia, aby przypadkiem nie być już zmuszoną do tego, by żyć na garnuszku rodziców, a poza tym poszukała także pracy, w której nie odnajdowała się idealnie, ale przynajmniej próbowała stanąć na wysokości zadania. W wieku dwudziestu sześciu lat na nowo poznawała dorosłość, dotychczas nie mając okazji poświęcić się obowiązkom większym niż wyjścia na wszelkiego rodzaju imprezy, w których musiała towarzyszyć swojemu dotychczasowemu partnerowi. Jak widać, jej życie zmieniło się dość drastycznie, a ona, choć próbowała za wszelką cenę pokazać, że radziła sobie świetnie, potrzebowała też czegoś, aby odreagować. Potrzebowała też najwyraźniej czyjegoś zainteresowania, które pokazałoby jej, że nie była jeszcze przegrana. Więc owszem, chociaż seks z niedawno poznanym mężczyzną nie był najrozsądniejszy, George nie odmawiała sobie, ponieważ potrzebowała poczuć, że ktoś jeszcze się nią interesował.
Czy krępowała się tego, jak do tematu podchodził jej współlokator? Niekoniecznie. Nie znali się długo, nie znali każdego swojego sekretu, ale jego komentarz i tak nie sprawił, że na twarzy brunetki wymalował się rumieniec. Byli dorośli, wolni, dlaczego mieliby się ograniczać? - Powiedz mi, Kayce… - zaczęła, sięgając po jedną z czekoladek, których pudełko leżało na kuchennej szafce. Wpakowała ją sobie do ust i pośladkami oparła się o blat, jednocześnie lustrując twarz mężczyzny spojrzeniem. - Wydaje mi się, czy wyczuwam w twoim głosie zazdrość? Szkoda ci, że to nie ty miło spędziłeś wieczór? - rzuciła zaczepnie, a na jej ustach wymalował się uśmiech. Poprzednią noc spędziła w naprawdę miły sposób, a facet, którego zaprosiła do domu, wydawał jej się naprawdę uroczy (co było głównym powodem, dla którego pozwoliła mu zrzucić z siebie bieliznę już po pierwszej randce). Wiedział też, z jaki sposób zadbać o kobietę w łóżku, dlatego uważała, że sama skorzystała na tym. Nie uważała zatem, aby miał być to powód do wstydu, dlatego nie – jeśli chciał jej dokuczyć, to mu się nie udało. Nie była jedną z tych nieśmiałych dziewcząt, które od razu peszył temat seksu.

Kayce Conti
Instruktor nurkowania — Sailaway
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Różnie to życie się układało. W przypadku Kayce’a też nie wszystko poszło po jego myśli, ale zamiast żyć swoimi niepowodzeniami, po prostu ruszył naprzód, układając sobie wszystko od nowa. Przy okazji zapomniał oczywiście o domknięciu paru spraw z przeszłości, ale dopóki te nie wpływały jakoś na jego teraźniejszość, nie przejmował się nimi. To nie było najlepszym podejściem, jeśli spojrzeć na ten temat z perspektywy kogoś odpowiedzialnego, ale Conti taką osobą zdecydowanie nie był. On raczej żył chwilą i skupiał się tylko na tym, by czerpać z życia jak najwięcej przyjemności. A to na razie szło mu wręcz wyśmienicie, nie miał na co się skarżyć. Nawet przy spokojniejszych dniach, dlatego wbrew temu, co George próbowała zasugerować, on wcale jej nie zazdrościł. Raz jednemu się poszczęści, raz drugiemu, a brunet na powodzenie zdecydowanie nie narzekał.
Trochę go rozczarowała, to prawda, ale powinien był to przewidzieć. Swojego zawodu jednak nie okazywał, nadal prezentując się jako bardzo zadowolona osoba, nawet pomimo zmęczenia spowodowanego tym, że zdecydowanie za późno położył się spać. Niestety, przed wolnymi dniami nigdy nie potrafił pod tym względem wykazać się rozsądkiem, przez co jego pory snu były mocno zaburzone. - Mój wieczór był bardzo miły, nie wiem o czym mówisz - odparł z uśmiechem, po czym nacisnął palcem na jej nos, wydając przy tym ustami odgłos bup. - Ale cieszę się, że twój także - dodał po chwili, nawet bez złośliwości. Jeśli jej się układało i była zadowolona, to on mógł tylko cieszyć się jej szczęściem, bo nawet jeśli bywał względem niej złośliwy, to tylko z czystej sympatii, a skoro kumplowali się, to naturalne, że życzył jej jak najlepiej. Poza tym nieszczęśliwa współlokatorka to najgorszy rodzaj współlokatorki, dlatego wolał, aby nic do takiego stanu je doprowadziło George. - Planujesz jeszcze zobaczyć się z tym Percym? - dopytał tak po prostu, ciągnąc ten temat z czystej ciekawości. Przy okazji sam poczęstował się jedną czekoladką i oparł się pośladkami o jedną z szafek, krzyżując ręce pod klatką piersiową. To, że dokuczanie jej tak do końca mu nie wyszło, nie oznaczało, że musiał ten temat zakończyć. Interesował się tym, co działo się w życiu Faulkner. Częściowo jako jej przyjaciel, a częściowo z egoistycznych pobudek, żeby wiedzieć na co mógł się w domu jeszcze natknąć.

George Faulkner
barmanka — Rudd's Pub
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Barmanuje w Rudd's i uczy się samodzielności.
Faulkner stała przed sporym wyzwaniem, ponieważ dla niej nowy etap życia wiązał się ze sporymi zmianami. Dotychczas nie była przyzwyczajona do tego, aby pracować na własne utrzymanie, ponieważ to zapewniały jej pieniądze, które przynosił do domu jej partner. Ona miała szansę na to, aby realizować własne pasje, które zmieniały się średnio raz na kilka miesięcy. Teoretycznie starała się odnaleźć samą siebie, ale zdawać by się mogło, że nie przywiązywała do tego zbyt dużej wagi, będąc zbyt mocno pochłoniętą tym, co działo się w życiu jej partnera. To właśnie z myślą o nim zatraciła samą siebie, teraz stając przed poważnym problemem. Miała dwadzieścia sześć lat, po raz pierwszy podjęła się poważniejszej pracy i jednocześnie starała się posklejać złamane serce. Osiągnięcie tego, wbrew pozorom, nie było wcale takie łatwe.
Uśmiechnęła się, tak po prostu. Nie znali się długo, ale Kayce miał w sobie coś, dzięki czemu George czuła się przy nim naprawdę swobodnie. Nie łączyła ich wielka zażyłość, a ona nie zwierzała mu się z własnych problemów, ale wydawało jej się, że mogła określić go mianem własnego przyjaciela. Przynajmniej pod kątem tej nietypowej, wzajemnej troski o samopoczucie tego drugiego – nawet wtedy, kiedy to pierwsze nie mogło przez to spać, heh. - Zorientowałam się. Swoją drogą, nie wiesz przypadkiem, gdzie podziały się moje bananowe poduszeczki? - zapytała, potrząsając kartonowym pudełkiem po płatkach śniadaniowych, jednocześnie posyłając brunetowi podejrzliwe spojrzenie. Nie, nie miała do niego pretensji, o czym zresztą świadczył uśmiech, który chwilę później wymalował się na jej ustach. Pytania, które padło po chwili, nie do końca się spodziewała, ale zanim mu odpowiedziała, odstawiła pusty kartonik do szafki, a potem obróciła się do niej plecami, aby trochę pokracznie wpakować się pośladkami na blat. Wciągnęła głębiej powietrze, podkreślając w ten sposób, że się zastanawiała. - Nie wiem - stwierdziła, wzruszając lekko ramionami. - Był w porządku, a w łóżku wcale nie udawałam, ale… Nie wiem. Wiesz jak jest z wami, czasami robicie głupie rzeczy. Nie jestem pewna, czy właśnie teraz potrzebuję kolejnego faceta - stwierdziła, delikatnie kołysząc stopami w przód i w tył. Sięgnęła po kolejną czekoladkę, którą zaraz wpakowała sobie do ust – winę za to, że wybrała tak niepożywne śniadanie ponosił wyłącznie ten, który wyjadł jej wszystkie płatki. A tak się składa, że po upojnie spędzonej nocy zawsze miała na nie ochotę.

Kayce Conti
Instruktor nurkowania — Sailaway
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
W takim razie musiała postarać się i jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Z mieszkaniem trafiła idealnie, tak na pewno powiedziałby nieskromny Kayce. Dlaczego? Bo miała dobrego współlokatora, na którego w razie co mogła liczyć. Nie był w stanie pomóc we wszystkim, ale na pewno spróbuje i będzie ją wspierać. Znał ją, postrzegał ją już jako część swojego “stada”, dlatego na pewno będzie ją chronić. W zamian będzie liczył wyłącznie na gratisowe drinki w pracy, o które wiecznie ją prosił, gdy wpadał do jej pracy, heh. A tak poważnie, nie oczekiwał niczego. Lubił ją i kibicował jej, nawet jeśli już dawno doszedł do wniosku, że barmanką była słabą i powinna pomyśleć o innej drodze kariery. Sam był zdania, że dopasowana i lubiana praca to połowa drogi do sukcesu w życiu. Sam dzięki temu, że miał pracę, którą naprawdę lubił, był zadowolony z tego, jak sprawy się u niego układały.
W drugą stronę było podobnie. Jemu też dobrze się z nią rozmawiało i nie miał problemu z omawianiem z nią prywatnych spraw. Poza tym zdołał przyzwyczaić się do niej i przywiązać na tyle, że faktycznie się o nią troszczył. No, może nie na tyle, by zostawić jej bananowe poduszeczki, żeby miała co zjeść. - Nasze bananowe poduszeczki… No wiesz, po tym jak zjadłaś resztę mojej pizzy - odbił piłeczkę, ale jak widać również on nie chował urazy. Nie przeszkadzało mu dzielenie się jedzeniem tak długo, jak działało to w dwie strony, a wygląda, że tak było. Dlatego sam do tego tematu podchodził dosyć lekko. Mieszkali razem, nie byli sobie obcy i nie tylko żyli obok siebie, ale też przyjaźnili się ze sobą, dlatego nie wydawało mu się takie dziwne to, by pewne rzeczy były wspólne i nie wyznaczali sobie zbyt wielu granic. Jemu tak żyło się wygodniej, miał nadzieję, że jej także. - My robimy głupie rzeczy? A niby wy nie? - przyjrzał się jej z podejrzliwością pomieszaną z rozbawieniem. - Myślę, że w tej konkurencji walka byłaby wyrównana - dodał po chwili, dzieląc się swoimi przemyśleniami. W końcu to nie tak, że robienie głupot jest uzależnione od płci. Kobiety, niestety, też je robiły i Kayce sam tego doświadczył. To nie znaczy, że sam jest święty, miał swoje za uszami, ale cóż, tak już jest.

George Faulkner
barmanka — Rudd's Pub
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Barmanuje w Rudd's i uczy się samodzielności.
Rzecz w tym, że aby cokolwiek zmienić, George musiała najpierw znaleźć pomysł na samą siebie, a przecież niekoniecznie miała warunki do tego, aby zacząć go szukać. Aby zacząć nieco bardziej eksperymentować i poznawać nowe możliwości, potrzebowała pieniędzy, których nie zarabiała wiele. Nie było też mowy o znalezieniu dodatkowej pracy, ponieważ ta mała ślamazara nie dałaby rady ciągnąć dwóch zmian bez porządnej dawki snu, na którą nie mogłaby liczyć przy napiętym grafiku. Miała więc bardzo ograniczone możliwości, a jednak starała się nie dostrzegać w tym niczego złego. Musiała po prostu nauczyć się czerpać radość z tego, jak obecnie wyglądało jej życie, nawet jeżeli ono drastycznie różniło się od tego, które znała dotychczas. Teraz, gdyby chciała zachowywać się tak, jak robiła to przed kilkoma miesiącami, jej wypłata znikałaby z konta już po dwóch dniach – obecnie, po kilku miesiącach treningu, George dobrnęła już do momentu, w którym kończyła się dopiero po dwóch tygodniach!
Zmarszczyła lekko nos i wydęła usta, chcąc w ten sposób podkreślić własne niezadowolenie. Jasne, ona też nie miała nic przeciwko temu, aby wspólnie korzystali z tego, co akurat znajdowało się w mieszkaniu. Żyli w dobrych stosunkach, zatem dzielenie się nie przychodziło jej z trudnością, ale na pewno zaakceptowałaby to łatwiej, gdyby teraz nie była głodna i nie miała tak potwornej ochoty na te konkretne płatki. - Mówiłam ci już, jeśli nie chcesz, żebym ją zjadła, zamawiaj z salami. Nie zamówiłeś, więc to praktycznie tak, jakbyś nalepił na nią karteczkę z napisem dla George - wyjaśniła, lekko wzruszając przy tym ramionami. Uprzedzała go przecież, a on i tak nie zdecydował się do tego zastosować, zatem winę za zjedzoną pizzę ponosił wyłącznie Kayce. Ona była zadowolona, ponieważ po pracy musiała ją tylko odgrzać. Miło, że tak się o nią zatroszczył, nawet jeżeli nie zrobił tego celowo. - A co niby kobiety robią głupiego? - pociągnęła go za język, wbijając przy tym w bruneta uważne spojrzenie. Stąpał po grząskim gruncie, a warto zaznaczyć, że mierzył się też z uparciuchem, który na pewno nie pozwoli mu zbyt prędko o tym temacie zapomnieć, więc nawet gdyby rozważał teraz wycofanie się, Faulkner prawdopodobnie postanowiłaby wiercić mu dziurę w brzuchu do skutku. A przecież potrafiła być w tym skuteczna, to też już na pewno wiedział.

Kayce Conti
Instruktor nurkowania — Sailaway
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak długo jak płaciła swoją część rachunków, Kayce nie zamierzał wnikać w to, jak wydawała swoje pieniądze. Z głodu umrzeć jej pewnie by nie dał, gdyby okazało się, że przez przesadne wydatki na to nie miałaby pieniądzy, ale poza tym? Musiała radzić sobie sama i na jego oko nie było źle. Oczywiście mógł się mylić, nie zaglądał do jej portfela, nie pytał też o to, czy ma na wszystko pieniądze, ale wiedział za to, że chyba utrzymywała się sama, bo jedzenia nie wyjadała w domu w kosmicznych ilościach, nie dając nic od siebie. Mogła co prawda pożyczać pieniądze, ale znów - on się do tego wtrącać nie zamierzał. Tak długo, jak w jakiś sposób sobie radziła, to uważał, że było dobrze. Przydałoby się tylko, żeby poszukała sobie bardziej dopasowanej do siebie pracy, bo choć darowanemu piwu nie zamierzał zaglądać w gębę, to jednak gdyby ktoś płacił, na pewno miałby problem z tym, że połowa to sama piana, heh.
To teraz przynajmniej wiedziała, jak czuł się on, gdy zjadła pizzę, którą sobie zostawił. I której zjedzenia nie mógł się doczekać, ale kiedy wrócił do domu, jej już nie było! Także nie mogła mieć teraz pretensji do niego, jedynie do siebie. - Ale ja nie chcę pizzy z salami. Po prostu zacznę zjadać wszystko od razu, to rozwiąże problem - zdecydował, uznając, że zostawianie sobie skarbów na potem mijało się z celem. Oczywiście szansa na to, że faktycznie zrealizuje ten pomysł, była bliska zeru. Dlaczego? Bo nawet jeśli miał spory spust, to nie będzie pchał w siebie jedzenia na siłę. Co zje, to zje, a czego nie zje to zostanie i będzie mógł tylko modlić się o to, że George się do tego nie dobierze. A jeśli jednak to zrobi, to tradycyjnie będzie jej marudzić tak, jak robił to teraz, bez jakiegoś większego przekonania i faktycznych pretensji. - Lista jest długa, a ja nie mam aż tyle czasu. Ale na pewno powinienem dopisać do niej jeszcze wyjadanie cudzej pizzy z ananasem. To głupia i paskudna zbrodnia - wytknął jej, nie będąc w tej chwili wymyślić lepszego argumentu na poparcie swojej tezy. To jednak nie znaczy, że nie była ona prawdziwa. Po prostu nagle miał pustkę w głowie, ale na pewno w końcu znalazłby parę rzeczy, których nawet sam doświadczył, więc nie, to wcale nie tak, że teraz wymyślał, żeby poprawić położenie mężczyzn, którzy wcale lepsi nie byli, niestety. - Lepiej powiedz, co głupiego my robimy - odbił prędko piłeczkę, zanim ona byłaby w stanie zdążyć dalej kopać, po czym wychylił się i sięgnął po jeszcze jedną czekoladkę, którą wpakował sobie zaraz do ust.

George Faulkner
barmanka — Rudd's Pub
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Barmanuje w Rudd's i uczy się samodzielności.
Starała się w odpowiedni sposób uporządkować własne priorytety, chociaż nie było to proste, skoro do niedawna w ogóle nie musiała przejmować się takimi rzeczami. Nie płaciła rachunków, ponieważ tym zajmował się jej partner; mieszkanie mieli praktycznie na własność, a do kupna jedzenia nie potrzebowała niczego, poza kartą kredytową. Żyła niczym pączek w maśle, dlatego to nagłe zderzenie z rzeczywistością było dla niej wyjątkowo bolesne. George nie była w stanie tak od razu przestawić się na właściwy rytm, ale z całą pewnością pomagało to, że częścią administracyjną zajmował się Kayce. Ona wyłącznie dostarczała mu pieniądze, które miały być przeznaczone na czynsz i podstawowe rachunki, a on przekazywał je dalej. Tak długo, jak dawała mu je na czas, nie powinno być problemu, dlatego odwiedziny w jego pokoju były pierwszym, co robiła po otrzymaniu wypłaty. Może i była nierozgarnięta, ale najwyraźniej o pewne rzeczy potrafiła zadbać. Musiała też znać samą siebie na tyle dobrze, by wiedzieć, że jeśli zacznie zwlekać, nie będzie mogła sobie zaufać. Na razie, na szczęście, jeszcze się na tym nie przejechała.
Wzruszyła bezradnie ramionami. Podsuwała mu na tacy gotowe rozwiązanie, a on nie chciał z niego skorzystać, więc… też mógł mieć pretensje wyłącznie do siebie. - Już i tak pożerasz wszystko od razu, chcesz jeść jeszcze więcej? Później dziwne, że spędzasz noce w samotności - pokręciła lekko głową, a potem wychyliła się nieco do przodu i trochę w dół, jakby chciała lepiej przyjrzeć się temu, jak prezentował się jego brzuch. Nawet jeśli nie był gruby, George i tak po cichu życzyła mu, żeby te bananowe poduszeczki poszły mu w boczki. - Przesadzasz. Prawda jest taka, że nie umiecie bez nas żyć, a bez ananasa, jak widzisz, dajesz sobie radę - wytknęła mu i sięgnęła po kolejną czekoladkę. Skoro nie mogła liczyć na normalne śniadanie, musiała ratować się chociaż w ten sposób, a przecież była już naprawdę głodna, ponieważ w nocy udało jej się spalić trochę kalorii, heh. - Nie opuszczacie po sobie deski. Zostawiacie wszędzie skarpetki. No i też potraficie umawiać się z kilkoma dziewczynami na raz, a przecież tak zupełnie nie wypada - zwróciła jego uwagę na te dość powszechne przewinienia. Mogła wymienić jeszcze więcej, jak chociażby te, które na koncie miał jej były partner, ale nie chciała teraz poruszać tego tematu, bo wiedziała, że to tylko zepsułoby jej samopoczucie. Ilekroć myślała o tym frajerze, natychmiast robiła się zła.

Kayce Conti
Instruktor nurkowania — Sailaway
29 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No i to najważniejsze. Kayce mógł zajmować się częścią administracyjną, miał to opanowane, bo od dawna nie mieszkał z rodzicami i na nikim nie polegał, więc wiedział co do czego. Co prawda czasem ogarnianie tego bywało frustrujące, ale przeczucie podpowiadało mu, że lepiej będzie, jeśli dalej będzie wkurzał się przez to niż jak przez nieogarnięcie George wyląduje na ulicy. Sam co prawda nie był najodpowiedzialniejszą osobą i jego rodzice, gdy się od nich wyprowadził, wierzyli, że poradzi sobie sam, jeszcze mniej niż on wierzył w swoją współlokatorkę, ale dawał radę. Zawziął się, bo chciał pokazać, że potrafi być odpowiedzialny pomimo tego, że podejmował wątpliwe decyzje. Choć tak właściwie to sam uważał, że podjął taką tylko jedną i to dawno temu i inni powinni o tym zapomnieć, zamiast wiecznie mu to wypominać. Ignorował to, że tak naprawdę zdarzało mu się częściej podejmować głupie decyzje, tylko po prostu o mniejszej skali niż tamta o małżeństwie w młodym wieku i raczej z kiepskich pobudek. Cóż, błędy młodości. Ale przynajmniej będzie miał o czym opowiadać! Zresztą już ma, bo wspomina to obecnie z rozbawieniem. I może lekką krytyką.
Po usłyszeniu jej komentarza, Kayce uniósł jedną z brwi, spoglądając na nią z czymś pomiędzy zaskoczeniem a politowaniem. - I co próbujesz mi w tej chwili zasugerować? - zapytał, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co sugerowała. On próbował ją tylko ostrzec, żeby jeszcze raz to sobie przemyślała, bo może potem pożałować tych zarzutów. No bo hej! Z której strony on niby był gruby?! - No nie wiem, sama zauważyłaś, że jestem samotny i daję sobie radę - odparł, wykorzystując jej broń przeciwko niej. - A wy zostawiacie wszędzie swoje bibeloty, wasze włosy są wszędzie w łazience i jeszcze blokujecie ją latami! - wytknął, akurat zwracając uwagę na rzeczy, które mógł śmiało zarzucić także jej przy wielu okazjach. Niektóre poranki wyglądały przecież tak, że ona blokowała łazienkę, a on jęczał jej pod nią, dopóki nie wyszła. Nie dla zasady, ani dlatego, że go uprzedziła, a dlatego, że siedziała tam niemiłosiernie długo, podczas gdy jego wzywały pewne potrzeby. W związku z tym mógł też dopisać do listy bycie bezlitosnymi, bo jak inaczej nazwać takie znęcanie się?

George Faulkner
barmanka — Rudd's Pub
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Barmanuje w Rudd's i uczy się samodzielności.
George zdecydowanie nie była idealna i zdecydowanie też daleko było jej do osoby odpowiedzialnej, a jednak wiele z jej niepowodzeń było skutkiem pecha. Nie prosiła się przecież o zawód sercowy i choć wiele osób mogło stwierdzić, że był on efektem jej niewłaściwego wyboru, ona sama nie umiała spojrzeć na to w podobny sposób. Owszem, była wściekła na swojego byłego partnera i nie umiała wybaczyć mu tego, że przegrał w kasynie wszystkie ich oszczędności, ale nie potrafiła powiedzieć, że przez cały ten czas był kimś nieodpowiednim dla niej. Nie, kochali się przecież, a on przez długie lata dbał o nią tak, jak nikt inny nie miał o nią zadbać. No, może z wyjątkiem jej obecnego współlokatora? Choć łączyła ich wyłącznie przyjaźń, w dodatku taka, w której sympatię okazywali sobie raczej za pomocą docinek niż słów otuchy i czułości, to jednak nie da się zaprzeczyć temu, że Kayce naprawdę jej pomógł. Dał jej dach nad głową, dbał o regularność jej rachunków, a przede wszystkim pomógł też wyjść jej z dołka, w którym znalazła się na krótko po pamiętnym rozstaniu. Po prostu wiedział, jak ją rozweselić, to wystarczało.
Uśmiechnęła się niewinnie, w ten sposób sugerując, że rzeczywiście próbowała mu dopiec. Te docinki niewiele miały jednak wspólnego z rzeczywistością; wystarczy spojrzeć na to, jak prezentował się w chwili obecnej, aby rozwiać wszelkie wątpliwości w kwestii jego domniemanej tuszy. Był przystojnym, dobrze zbudowanym facetem. Gdyby miała ku temu jakieś wątpliwości, najpewniej wyprowadziłyby ją z nich te wianuszki kobiet, które niekiedy tu sprowadzał. - Bibeloty? I mówi to mistrz rozrzucania po mieszkaniu swoich znoszonych koszulek - wytknęła mu, strojąc przy tym głupią minę. Może nie powinna go pouczać, skoro sama niekiedy nie była w tym aspekcie lepsza? - I macie beznadziejne teksty na podryw. Nie potraficie być subtelni - dodała, kiedy sięgnęła po kolejną czekoladkę i trzymając ją w dłoni, wycelowała w bruneta swój palec wskazujący. Uśmiechnęła się przy tym, chyba dumna z tego, że znalazła kolejny, celny argument. Szkoda tylko, że ta wymiana nie miała żadnego odniesienia do rzeczywistości, ponieważ tak, jak ona lubiła mężczyzn, tak i on uwielbiał kobiety.

Kayce Conti
ODPOWIEDZ